|
POLITYKA 2o Twoje zdanie o...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 11:46, 19 Lut 2006 Temat postu: Stanisław Michalkiewicz - W obronie naruszonego monopolu |
|
|
W obronie naruszonego monopolu
Skuteczne przełamanie przez Radio Maryja i Telewizję Trwam informacyjnego i opiniotwórczego monopolu, tzw. Salonu, a więc wzajemnie obcmokującego się towarzystwa beneficjentów układu Okrągłego Stołu, wzbudziło w tym środowisku niepokój i nienawiść. Ponieważ jednak ani okazywanie lęku z powodu przełamania monopolu, ani też ostentacyjne okazywanie nienawiści nie byłoby z różnych względów wskazane, Salon stara się ukryć te uczucia pod rozmaitymi przebraniami. Raz jest to kostium politycznej poprawności, innym razem - wolności słowa, a kiedy indziej - również kostium ewangeliczny. Jednak bez względu na to, w jaki kostium drapowane są prawdziwe uczucia Salonu i salonowców - zawsze chodzi o to samo: o zniszczenie rywali i przywrócenie monopolu.
Dlaczego monopol?
Jak już kiedyś pisałem, jest to ważne zwłaszcza z punktu widzenia politycznego. W republikańskim ustroju politycznym najczęstszym dziś sposobem kompletowania aparatu państwowego jest powszechne głosowanie. Jego wynik zależy od tego, w jaki sposób ludzie myślą, co uznają za dobre i pożądane, a co za złe i szkodliwe. Myślenie ludzi z kolei w znacznym stopniu uwarunkowane jest tym, co im się codziennie sączy albo nawet wbija do głowy. Dlatego też elity polityczne współczesnych państw przywiązują ogromną wagę do dwóch spraw: edukacji i mediów, zwłaszcza radia i telewizji. Monopol edukacyjny i przymus szkolny, obejmujący dzieci już od 5. roku życia i młodzież aż do pełnoletniości, a nawet dłużej, ułatwia "zaprogramowanie" ludzi w sposób pożądany przez elity polityczne. Na podstawie choćby własnych kontaktów ze studentami przekonałem się, jak głęboko wbito im do głowy np. przekonanie, jakoby demokracja była szczytem politycznej, a nawet moralnej doskonałości. Z kolei media, zwłaszcza telewizja, mają zdolność szybkiego wywoływania masowych nastrojów, które stają się namiastką autentycznych przeżyć. Dlatego też polityczne panowanie nad mediami, pozwalające wywoływać nastroje pożądane dla jednego kierunku ideologicznego i niepożądane dla kierunku konkurencyjnego, stanowi przedmiot nieustannej i bezkompromisowej walki. Monopol w eterze jest z punktu widzenia politycznego tak samo ważny, jak z punktu widzenia militarnego - panowanie w powietrzu. Kiedy więc Radio Maryja przełamało monopol zastrzeżony przy Okrągłym Stole dla wybranych środowisk, wojna była nieunikniona.
W rocznicę Okrągłego Stołu
6 lutego minęła 17. rocznica rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu i jest to dobra okazja, by przyjrzeć się jeszcze raz, kto właściwie przy nim zasiadał i na jakiej zasadzie. Kiedy cofniemy się w czasie do roku 1980, jest oczywiste, że wtedy właśnie PZPR utraciła polityczną inicjatywę, którą przechwyciły "resorty siłowe" - wojsko i milicja, a ściślej - tajne służby, zarówno wojskowe, jak i cywilne. To one przeprowadziły stan wojenny, internowanie E. Gierka zaś było widomym znakiem, że partia już się nie liczy. Kolejny etap nastąpił w roku 1984, kiedy to po zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki wojsko przystąpiło do pacyfikowania bezpieki cywilnej. Symbolem tej pacyfikacji była dymisja arcyubeka, gen. Mirosława Milewskiego, który swoją karierę zaczynał jeszcze przy NKWD. W rezultacie tego pod koniec lat 80. hegemonem sceny politycznej została już bezpieka wojskowa, z której wywodził się zarówno "gospodarz" Okrągłego Stołu, gen. Czesław Kiszczak, jak i sam szef "gospodarza" - gen. Wojciech Jaruzelski. Okrągły Stół został przygotowany przez wywiad wojskowy zarówno pod względem inscenizacji, jak i obsady. Warto przypomnieć, że uczestników obrad, również ze "strony społecznej", zapraszał gen. Kiszczak. Warto też pamiętać, że Wojskowe Służby Informacyjne w stanie nietkniętym przetrwały transformację ustrojową i wszystkie jej zawirowania aż do dnia dzisiejszego. Wreszcie warto zwrócić uwagę, że sejmowe komisje badające aferę Rywina, aferę Orlenu i aferę PZU, dostarczyły wielu przesłanek do podejrzeń, że polska scena polityczna ma charakter fasadowy, a za demokratyczną fasadą całym państwem, jego gospodarką i życiem publicznym kręcą tajne służby, których korzenie sięgają czasów stalinowskich.
Drugi etap transformacji
I oto przed ubiegłorocznymi wyborami pojawiło się najpierw ogólnikowe hasło "naprawy państwa", które wkrótce przybrało postać zapowiedzi zlikwidowania WSI - tego "twardego jądra" naszej "młodej demokracji". Wtedy właśnie większość mediów, niezależnie od dzielących je różnic, zaczęła wbijać ludziom do głowy, że wybory wygra Platforma Obywatelska, która następnie utworzy koalicję z Prawem i Sprawiedliwością. Czy taki polityczny program wyłonił się spontanicznie, niczym Afrodyta z morskiej piany, czy też był następstwem zadań dyskretnie przydzielonych agentom ulokowanym w mediach - to wymaga wyjaśnienia. Za zorganizowanym działaniem przemawia zarówno to, że trudno wyobrazić sobie, by kręcąca całą Polską bezpieka nie miała swojej agentury akurat w mediach, od których przecież tyle zależy, ale również - preparowane w odpowiednim kierunku sondaże, a wreszcie - wściekłe ataki ze wszystkich niemal stron na Radio Maryja, kiedy okazało się, że zachęca ono słuchaczy do wzięcia udziału w wyborach i poparcia programów patriotycznych.
W rezultacie wybory wygrało Prawo i Sprawiedliwość, ale zbyt nisko, by samodzielnie utworzyć rząd większościowy. Rozmowy koalicyjne z PO nie przynosiły rezultatu z powodu postawy przywódców tej partii. Sprawiali oni wrażenie, jakby utracili poczucie rzeczywistości, zwłaszcza gdy chodzi o "twarde jądro" demokracji, czyli kontrolę nad resortami siłowymi. Możliwości są dwie: albo Donald Tusk i Jan Rokita rzeczywiście utracili poczucie rzeczywistości i kierowali się wyłącznie złudzeniami i histerią, albo też histeryczne pozy były tylko maską, pod którą kryła się chłodna kalkulacja. Za tą drugą możliwością przemawia okoliczność, że ta zaporowa taktyka PO była bardzo chwalona przez większość mediów, które jednocześnie nie ustawały w krytyce PiS i rządu premiera Marcinkiewicza. Jednym z ważnych wątków tej krytyki było występowanie członków rządu w Telewizji Trwam i Radiu Maryja. Tak czy owak, Platforma obrała strategię "twardej opozycji", a w tej sytuacji arytmetyka parlamentarna nakazywała PiS-owi szukać jakiegoś modus vivendi z Samoobroną i LPR.
W kostiumie ewangelicznym
Z punktu widzenia Salonu, a zwłaszcza jego dyskretnych sponsorów i inspiratorów, najlepiej byłoby spacyfikować Radio Maryja rękoma Kościoła, zwłaszcza w atmosferze oskarżeń o działalność rozłamową. Pojawiły się tedy oskarżenia, że Radio Maryja posługuje się "językiem nienawiści" (a TV Trwam pewnie "obrazem nienawiści"?), który nie przystoi rozgłośni katolickiej, że "dzieli Kościół" itp. W programie TVP prowadzonym przez red. Durczoka, w którym obok senatora Gowina z PO, posła Cymańskiego z PiS i red. Zająca z "Tygodnika Powszechnego" również i ja uczestniczyłem, red. Zając opowiedział nawet rzewną historyjkę, jak to jakiś zatwardziały ateista zwierzył mu się, że gdyby nie Radio Maryja, to natychmiast by się nawrócił, ale tak, to absolutnie nie może. A ponieważ w królestwie niebieskim większa będzie radość z jednego nawróconego niż z dziesięciu sprawiedliwych, to wszystko jasne. Tak to sobie widocznie w TVP wykombinowali. Na pryncypialny zarzut "dzielenia Kościoła" odpowiedziałem, że polityczne różnice zdań występują w samym Episkopacie, a jestem pewien, że występowałyby również, gdyby Radia Maryja nie było. Pan senator Gowin był bardziej konkretny i w końcu powiedział, że wszystko byłoby w porządku, gdyby w Radiu Maryja zmienił się dyrektor. Ponieważ czas już się kończył, więc nie zdążył powiedzieć, kto by się najlepiej na to stanowisko nadawał, ale możemy się domyślać, że ktoś z Jasnogrodu, w miarę możliwości z jakimiś dobrymi korzeniami. Z kolei na łamach "Rzeczpospolitej" red. Szymon Hołownia, który po dwukrotnie nieudanych próbach uplasowania się w zakonie dominikanów odkrył wreszcie w sobie powołanie "katolickiego publicysty", optymistycznie wieszczył, że z Radia Maryja uchodzi powietrze, a jeśli nawet nie - to tylko patrzeć, jak zostanie wypuszczone.
Za swoje zaangażowanie obydwaj redaktorzy zostali uhonorowani. Kapituła Nagrody "Ślad" w której uczestniczy m.in. JE ks. abp Józef Życiński, JE ks. bp Tadeusz Pieronek, ks. Adam Boniecki i Jarosław Gowin (senator PO) z "Tygodnika Powszechnego", a jej przewodniczącym jest senator Krzysztof Piesiewicz z PO, obdarzyła red. Marka Zająca swoją nagrodą, do której nominowany został również red. Hołownia - za wynalezienie oryginalnej "formuły pisania o sprawach religijnych". Sponsorem nagrody jest Narodowy Bank Polski, a koszty uroczystości wręczenia jej panu Zającowi pokryła spółka Agora i "Gazeta Wyborcza". W uroczystości demonstracyjnie nie wziął udziału JE ks. abp Sławoj Leszek Głódź, również członek Kapituły.
Ta medialna orkiestra sprawiała wrażenie, że "ostateczne rozwiązanie" problemu Radia Maryja nastąpi 31 stycznia br., podczas konferencji Episkopatu Polski na Jasnej Górze. Tymczasem komunikat w części, którą można by odnieść do mediów i polityki, zawierał sformułowania odzwierciedlające raczej inny nastrój. "Biskupi zjednoczeni w trosce o dobro ojczyzny, przeżywając z niepokojem konflikty na polskiej scenie politycznej, wyrażają uznanie dla tych osób, które kierują się głosem sumienia i pragną służyć dobru wspólnemu". Nie przypominało to odgłosów "wypuszczania powietrza", więc wygląda na to, że formuła pisania "o sprawach religijnych", którą wynaleźć miał red. Hołownia, może i jest oryginalna, ale niezbyt trafna.
Walka o wolność słowa
W tej atmosferze 2 lutego br. doszło do podpisania paktu stabilizacyjnego między Prawem i Sprawiedliwością a Samoobroną i LPR. Parafowanie paktu transmitowały tylko Radio Maryja i TV Trwam, co sprawiło, że dziennikarze pozostałych mediów postanowili zbojkotować konferencję prasową w proteście przeciwko temu "naruszeniu wolności słowa". Były jakieś interwencje w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji w sprawie "dyskryminowania mediów przez PiS", ale członek Rady Witold Kołodziejski skomentował je nie bez złośliwości: "Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie". Nawiązywało to do rzeczywiście rażącej stronniczości, jaką większość mediów wykazywała i wykazuje w stosunku do rządu. Jej trwałość i zapamiętałość utwierdza najgorsze podejrzenia o agenturalną inspirację, podważając jednocześnie wiarygodność patetycznych frazesów o obronie wolności słowa. Dla osób obdarzonych pamięcią dłuższą niż - dajmy na to - tydzień obserwowanie tych koturnowych deklamacji przynosi dodatkowo efekt komiczny, bo przecież w pierwszym szeregu szermierzy wolności słowa widzimy te same osoby, które jeszcze niedawno domagały się cofnięcia Radiu Maryja koncesji. Wszystkich jednak przelicytował JE ks. abp Tadeusz Gocłowski, występując 2 lutego br. z apelem do polityków, by powstrzymali się od wizyt w Radiu Maryja i TV Trwam. Wydaje się, że trudno pogodzić ten apel z apelami do katolików, by angażowali się politycznie. Chyba że chodzi o to, by katolicy angażowali się tylko tam, gdzie pozwoli im, albo jeszcze lepiej - gdzie nakaże Salon oraz jego dyskretni inspiratorzy i sponsorzy.
Złapał Kozak Tatarzyna...
Nie minął tydzień od podpisania paktu stabilizacyjnego, a już trzeba było uzupełniać go aneksem potwierdzającym konieczność jednomyślności sygnatariuszy jako warunku poparcia jakiejkolwiek inicjatywy ustawodawczej. To przywrócenie zasady liberum veto oznacza jednak, że w państwie nic nie może być postanowione bez zgody np. pana Andrzeja Leppera. Dotyczy to również pomysłu likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, co wydaje się warunkiem i probierzem pomyślnego przeprowadzenia gruntownej przebudowy państwa. Czy właśnie to miał na myśli poseł Jan Rokita, mówiąc do ministra Andrzeja Urbańskiego z Kancelarii Prezydenta, że "problem polega na tym, że wy nie jesteście w stanie tego zrobić, dlatego że jesteście w rękach WSI i udajecie już w tej chwili, że chcecie zrobić to, czego zrobić nie chcecie"? Czy na uzyskanie takiego właśnie efektu obliczona była przyjęta przez PO strategia "twardej opozycji"? Wykluczyć tego nie można, zwłaszcza gdy się pamięta, że jednym z założycieli PO był dr Andrzej Olechowski, agent wywiadu, hmm, hmm, "gospodarczego". Skoro tedy można było złamać czwarty punkt paktu, to czemu nie będzie można złamać aneksu do tego właśnie punktu? Wszystko wskazuje na to, iż nadchodzące tygodnie będą szalenie ciekawe również dlatego, że przyniosą nową falę oskarżeń przeciwko Radiu Maryja, które samym swoim istnieniem urąga ładowi medialnemu zaprojektowanemu przy Okrągłym Stole.
Stanisław Michalkiewicz
[link widoczny dla zalogowanych]
1 lutego 2006 r. na środowej audiencji ogólnej Ojca Świętego Benedykta XVI, która odbyła się w Auli Pawła VI w Watykanie, obecni byli o. Zdzisław Klafka, przełożony Warszawskiej Prowincji Redemptorystów, oraz o. Tadeusz Rydzyk, dyrektor Radia Maryja. Ojcowie mieli możliwość krótko porozmawiać z Następcą św. Piotra i po raz pierwszy ucałować pierścień Ojca Świętego. Prowincjał polskich redemptorystów przedstawił Benedyktowi XVI Ojca Dyrektora. Wtedy o. Tadeusz Rydzyk w języku niemieckim powiedział Ojcu Świętemu o Radiu Maryja, "Naszym Dzienniku", Telewizji Trwam i Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Benedykt XVI, patrząc bardzo życzliwie, powiedział: "Wiem, to wszystko wiem". Na prośbę Ojca Dyrektora o błogosławieństwo dla tych dzieł Benedykt XVI udzielił go.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 13:41, 19 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Janiob
Wśród spiskowej teorii naszej współczesnej historii zaprezentowanej w przytoczonym artykule znalazłem dwie myśli i to z gatunku prawd oczywistych, ba nawet już w obecnych czasach ... uniwersalnych, które wyróżniłeś na czerwono i pod którymi i ja się podpisuję:
pierwsza
Myślenie ludzi z kolei w znacznym stopniu uwarunkowane jest tym, co im się codziennie sączy albo nawet wbija do głowy
Nawiasem mówiąc niezbyt oryginalna, bo wymyślił ją pewien facet z sąsiedztwa przed 70 laty
I dlatego w RM i TV Trwam, mamy do czynienia z teatrem ... jednej opcji, bo o ile wiem, nie są tam zapraszani przedstawiciele .... myślących inaczej. Spotkania z publicznością mają charakter ... monologu.
Skutek jak wyżej ... gwarantowany.
Ja do mediów jako takich mam zdecydowanie stosunek krytyczny i nieufny, ale przynajmniej stwarzają możliwość / TV i radio/ do prezentacji różnych poglądów. Ocena tych poglądów jest tylko kwestią percepcji i rozumu ......... odbiorców.
druga
Monopol w eterze jest z punktu widzenia politycznego tak samo ważny, jak z punktu widzenia militarnego - panowanie w powietrzu.
Oczywiście i dlatego ustawodawstwem ..... nadzwyczajnym należało to ..... opanować. Czyli krytykowany monopol zastąpić swoim. I jest ok.?
No ale przecież ..... cel uświęca środki ....... nieprawdaż Janiob?
Pozdrawiam
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 13:48, 19 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Bujany,
RM nikt nie każe słuchać. Są tacy co chcą to radio zamknąć - zdelegalizować itp
GW nikt nie każe czytać. Likwidować nikt nie chce.
Nie mieszaj do sprawy mediów publicznych, bo rozmywasz temat.
Co do kwestii rozumu i percepcji - na tym forum widać wyraźnie, że tezy o wyższości intelektualnej wyborców PO to mit.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 14:41, 19 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
No widzisz .... Janiob
Z ... litości nie skomentuję, ale sądząc z poziomu i horyzontów myślowych jakie reprezentujesz jako statystyczny zwolennik PiSu, to z pesymisty jakim zaprezentowałem się przed chwilą w polityce na minus ... staję się optymistą. To wkrótce ... pierdolnie.
I ....dobrze
Moderatora upoważniam i proszę, o porównanie IP mojego i Bujanego celem ... rozwiania wątpliwości Janioba i podania wyniku do publicznej wiadomości
Pozdrawiam
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 15:52, 19 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Ostatnie widomości z Gazety Wyborczej , tylko patrzeć jak inne polskie
dzienniki i czasopisma uzupełnią tę informację np. serią zdjęć z tej skromnej uroczystości
W dniu 15.01.2006 w Jedwabnym odbyła się uroczystość nadania honorowego obywatelstwa miasta Jedwabne prof. dr hab. Jerzemu Robertowi Nowakowi.
Decyzję w sprawię uhonorowania prof. J.R.Nowaka podjęto jednogłośnie podczas sesji Rady Miejskiej w Jedwabnym w dniu 30.12.2005.
W uroczystości nadania honorowego obywatelstwa miasta Jedwabne prof. J.R.Nowakowi 15.01.2006 uczestniczyli między innymi Jego ekscelencja ks. biskup Stefanek, wicemarszałek Senatu Krzysztof Putra, wojewoda podlaski Jan Dobrzyński, przewodniczący Rady Miejskiej Jedwabnego Józef Goszczycki i burmistrz Michał Chajewski.
Występujący w czasie uroczystości ks. biskup S. Stefanek, wicemarszałek Senatu K. Putra, wojewoda podlaski J. Dobrzyński i burmistrz Jedwabnego M. Chajewski wysoko ocenili zasługi prof. Jerzego Roberta Nowaka dla obrony prawdy o Polsce.
Janusz. :?b
Ps. - w51 , miałem coś napisać , powiedzieć ......ale zgódzmy się , że milczenie czasami jest złotem !!!!!!!!!!!!!!!!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|