|
POLITYKA 2o Twoje zdanie o...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 7:38, 12 Paź 2007 Temat postu: Ziemia od początku do końca. |
|
|
Jak, skąd powstało życie, jest o tym dużo teorii i bajek, bo wymyślone jedynie na chwałę umysłu ludzkiego. Możemy jedynie przypuszczać.
Najnowszą "bajką" uprawianą przeze mnie jest, że nie ma istotnej róznicy pomiędzy materią i życiem. Jedno wynika z drugiego. Jedno i drugie jest tym samym! Gdyby nie było materii, nie byłoby życia. Gdyby nie było życia.... po kiego komuś ... co komuś? Jest to tak nierozerwalne i mające tyle wspólnego, że aż niesposób rozdzielić!
Życie w kosmosie powstaje samoistnie! Gdy tylko są ku temu warunki! Jednak życie w kosmosie podobnie jak diamenty powstaje bardzo, a bardzo rzadko. Jak diamenty! I nie potrzeba tu dodatkowo jakiś praw, zezwoleń, sztuczności czy rachunku prawdopodobieństwa. Jak tylko są warunki, to powstaje!
Jak powstawało życie na Ziemi można wnioskować z jej budowy (struktury), osadów i szczątek zwierząt prehistorycznych, ze wszystkich śladów prehistorii i układać to w logiczną całość. Czyli opisać przypuszczalne dzieje Ziemi od jej powstania.
Przypadek! Jest to nawet wyjątkowy (jak w przypadku diamentów!)przypadek, który spowodował, że planeta Ziemia miała warunki do powstania zycia i istniały ciągle warunki, do jego rozwoju, aby osiągnąć poziom dzisiejszy!
c.d.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 22:55, 12 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Panesz jest tutaj bardziej fundamentalne pytanie. Otóż przygladając się jak ostre warunki winny , musiały zaistnieć, aby powstał Wszechswiat taki jak Go widzimy . A dalej jak ekstremalne w parametrach musiały zaistnieć uwarunkowania na poziomie struktury atomu , rodzi sie pytanie. Czy był, jest to ,planowy zamiar, czy też Wszechświat powstał taki ponieważ inny powstać nie mógł?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 8:34, 15 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Ekor napisał: | Panesz jest tutaj bardziej fundamentalne pytanie. Otóż przygladając się jak ostre warunki winny , musiały zaistnieć, aby powstał Wszechswiat taki jak Go widzimy . A dalej jak ekstremalne w parametrach musiały zaistnieć uwarunkowania na poziomie struktury atomu , rodzi sie pytanie. Czy był, jest to ,planowy zamiar, czy też Wszechświat powstał taki ponieważ inny powstać nie mógł? |
Na zasadnicze pytanie (wątek) napiszę cosik (na poziomie atomu i komórki) w "ewolucji genalnej". Dziś niestety, tylko na pytanie czy też Wszechświat powstał taki ponieważ inny powstać nie mógł?
Patrząc od samego BB najpierw trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy w tym samym BB mogły powstać też inne kwarki czy cząstki elementarne. Jeżeli mogłyby, to nie musiałby powstać taki sam jak nasz świat fizyczny. Tego jednak w żadnym stopniu nie możemy stwierdzić.
Przyjmując powyższe należy się zastanawiać w jakich układach i na jakich planetach i jakie miałoby szanse powstać i utrzymać się życie do form myślących, do form przekładania logiki na materię nieżywą, na materię stałą, w sumie na komputery i następne ich generacje, gdyż materia żywa jest ciągle niestabilna! Ciągle generuje, rozwija się w pożądanych i niepożądanych kierunkach.
Nic też tu nie wyjaśni standardowy przykład, że gdyby dinozaury nie wymarły, to byśmy zamiast włosów, mieli nadal łuski! Przykład jest wymyślony dla "nieuków"! Ponieważ dinozaury miały łuski (jak ryby), ale ich łuski też się zmieniały! I coraz mniejsze, na domiar gęściejsze lepiej były przystosowane do ruchliwości, jakimi były obarczone pierwsze ssaki.
Ponadto łuski dinozaurów ewoluowały też na pióra jak u ptaków! Czyli ewolucja nawet łusek, które są najbardziej przydatne np. krokodylom, też zmieniały się na gorsze i lepsze. Ale lepsze zawsze były te, co dawały lepsze przyżycie gadom! Czyli dzisiejsze "dinozaury", a ewolucyjnie, pierwsze ssaki nawet gdyby nie doszło do zagłady dinozaurów, dzięki owłosieniu zyskiwały przewagę nad dinozaurami i tylko czas, kiedy by ją uzyskały byłby inny. Już nie mówiąc o tym, że wielkie rozmiary dinozaurów były jedynie obroną jak na warunki mezozoiczne przed pierwszymi ssakami! Nie sposób jest więc wymyślić czy życie na ziemi mogło by tedy czy kiedykolwiek innej drogi rozwojowej do człowieka.
Ale nie jestem pozbawiony myśli, że jest spory zakres wielkości planety (przyśpieszenie grawitacyjne), jej budowa (z czego zbudowana) wielkość gwiazdy (Słońca - dostarczanie ciepła/energii) czy w ogóle przypadki wpływające na rozwój życia na rozpatrywanej planecie (ewolucja przyśpieszona lub zwolniona) może wytworzyć innego "człowieka"!
Taki człowiek może się róznić od nas przede wszystkim budową. Być bardziej flegmatyczny, powolniejszy, pozbawiony pewnych naszych zmysłów lub szybki bezmyślny (mniej logiczny), robiący więcej na zasadzie przypadków, lub obdarzony dodatkowymi zmysłami dla nas nawet nie do pojęcia, że takie istnieją!
Przykład. Chociaż cokolwiek wiemy o telepatii, o przeczuciu i można o sobie mniemać, że coś z tego się ma, to nawet jak mieliśmy lub jeszcze mamy, to twierdzę, że w zaniku i już. No bo po kiego nam toto jest potrzebne? Przecież w zastępstwie rozwijamy w sobie inteligencję! A to jest bardziej rozwojowe, bardziej potrzebne już w dzisiejszych czasach, a musimy i myśleć na przyszłość! Albo to, albo to!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 10:15, 16 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Zapewne, bardzo ostre warunki musiały być spełnione, aby zaistniał Wszechświat, powstało Życie, a w konsekwencji - Człowiek.
Jednak wydaje mi się, że masz, Panesz, rację w pytaniu:
czy w tym samym BB mogły powstać też inne kwarki czy cząstki elementarne. Jeżeli mogłyby, to nie musiałby powstać taki sam jak nasz świat fizyczny.
Faktem jest, że w swoich rozważaniach opieramy się tylko o znane sobie elementy budowy Wszechświata... I pytaniem jest, czy inne nie mogłyby powstać, czy tez brakuje nam wiedzy i wyobraźni, aby inne możliwości określić.
Jaga
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 7:50, 17 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Po wczorajszej wpadce, po napisaniu posta, który lotem światła nie załapał się na stronę o ewolucji genialnej, co spowodowało mają frustrację, wyłączenie kawy z równoczesnym dopiciem kompa.
Jeżeli powyższy tekst nie ukaże się na forum, to nie szukajcie innego, bo dalszego nie będzie.
Co było przed i jak powstała planeta Ziemia.
Ziemia jest trzecią kolejną od Słońca planetą. Znamy budowę, skład chemiczny tych planet, jak również pięciu dalszych. Pierwsze planety są "ciężkie" w tym znaczeniu, że zawierają procentowy większy udział pierwiastków o większej liczbie atomowej. Pierwsze 4 planety są nawet stałe, gdy pozostałe mają coraz więcej wodoru i helu, w sumie są płynne i nie mają powierzchni stałej!
Pierwsze planety zawierają też pierwiastki ciężkie, które nie są produkowane w reakcji jądrowej gwiazd. Są produkowane dopiero podczas ich rozpadu, gdy gwiazdy całkowicie się zapadają, wybuchają jako supernowe.
Czyli nasz Układ Słoneczny zwany też Drogą Mleczną, powstał z atomowej mgławicy zawierającej pierwiastki ciężkie. To nastręcza pytanie zanim rozpatrzy się powstawanie Układu Słonecznego, skąd taka mgławica się wzięła?
Bardzo prosto. Spowodowały ją rozpady pierwszych gwiazd, które powstały bezpośrednio po BigBangu.
Tutaj rozpatrzmy, jaka zasada działała na przykładzie zaparzanej kawy pośredniego gatunku. (Że taka kawa codziennie pita, daje przykład powstawania wszechświata, a pijemy ją ot tak sobie, bezdywagacyjnie!)
Obojętnie czy ją słodzimy, czy nie, należy ją zamieszać, aby utopić fusy lub zlikwidować namiastkę pianki, bąbelków! I właśnie o to chodzi. Jak owe bąbelki się rozkładają? Różnie, czyli gromadzą się przy ściance szklanki i uciekłyby dalej! Po wyjęciu łyżeczki, są takie, co kręcą się w środku. A zdarzają się poniektóre , które odrywają się od ścianki, najlepiej jak to będzie kilka pęcherzyków, które kręcąc się też wokół siebie, obiegają środek nie stykając się też z pęcherzykami przy ściance.
W przypadku powstawania galaktyk czy układów gwiezdno-planetarnych nie działa jednak słabnąca siła odśrodkowa, jak w przykładzie, ale rosnąca grawitacja!
I tak było z naszym układem. Najpierw była mgławica pylna o niezrównoważonej (zachwianej) grawitacji, to znaczy że mgławica nie była równa, przynajmniej nie była idealnie równa, pojawił się środek ciężkości ku któremu ruszyła cała mgławica, cała masa pyłu gwiezdnego, którego pęd i przyciąganie grawitacyjne nie było kompensowane innymi siłami. Ale pył gwiezdny, każda jego cząstka i atom miały swoje pędy, który był zmieniany tylko w jednym kierunku, tylko do środka. Pozostałe składowe pędu musiały wytworzyć skręt, wir, a poprzez zderzanie się z innymi cząstkami zakręcić całą mgławicą w jednym kierunku - spiralnym.
Zastanawiające jest też, skąd tyle pyłu gwiezdnego i to "specjalnego", takiego z jakiego jest zbudowana Ziemia, znalazło się w jednym miejscu w kosmosie, w galaktyce lub przy galaktyce Droga Mleczna!
Jeżeli bezpośrednio po BigBangu zaczęły na podobnej zasadzie powstawać gromady galaktyk i galaktyki, kosmos był prawie jednolity, był prawie równomiernie wypełniony materią, pierwszymi cząstkami elementarnymi! Ten proces był na tyle raptowny, że zaczął się prawie bezpośrednio po BB i trwał okołoj 5 mld lat. W ten sposób z "mlecznego" kosmosu zrobił się kosmos przejrzysty. Prawie cała materia została skupiona w galaktykach. Czyli jego materia, została raptownie rozparcelowana pomiędzy galaktyki.
Odległości pomiędzy galaktykami (nie wszędzie) są znaczne, więc do dzisiejszych czasów galaktyki nie wymieniają się pomiędzy sobą materią i przynajmniej w naszej obowiązywała ciągle ta sama ilość materii. Wynika stąd, że pierwsze powstające gwiazdy w galaktykach żarły materię ile się dało. Były nadolbrzymami, były mniej więcej tych samych wielkości, rywalizowały pomiędzy sobą o nią. A wiedząc, że im większa gwiazda, tym krócej żyje, tym więcej wytwarza atomów o większej liczbie atomowej, w dodatku zakładając że prawie wszystkie pierwsze gwiazdy wybuchły prawie jednocześnie, powstała nowa mgławica galaktyczna, złożona od atomów po gwiazdy supernowe i gwiazdy neutronowe. Galaktyka zaczęła się ponownie organizować, zaczęła tworzyć się od początku, układać od nowa, i to na zasadzie "zakręconej kawy".
Dlatego mamy naszą galaktykę, jak i w kosmosie przeważającą ich ilość, galaktykę spiralną! Najprawdopodobniej w środkach tych galaktyk są czarne dziury bądź nagromadzenie gwiazd jest przeogromne. Jednak czarne dziury mają tą przewagę, że mieszczą w sobie każdą ilość materii, a także przyśpieszają zapadanie się galaktyki, czyli powodują większe jej zakręcenie i mogą przy okazji gubić nienadojrzającą ku środkowi materię.
Stąd też nasz Układ Słoneczny znalazł się w jednym z takich ogonów, co dało nam jak dotąd, dużo czasu i duży spokój ku istnieniu układu i rozwojowi życia na Ziemi. cdn.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 8:49, 17 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Piszesz Panesz;
"Dlatego mamy naszą galaktykę, jak i w kosmosie przeważającą ich ilość, galaktykę spiralną! Najprawdopodobniej w środkach tych galaktyk są czarne dziury bądź nagromadzenie gwiazd jest przeogromne"
Skoro galaktyka jest przeogromna w ilości gwiazd, to rodzi się stawiane już kiedyś pytanie ;
Czy naszej Galaktyce można oczekiwać że znajduje się conajmniej jeden podobny układ słoneczny?. To w jakiś sposób zakręslałoby horyzont eksploracji kosmosu w poszukiwaniu zycia. A i też była by to odpowiedź czy nasz Świat jest takim bo był taki ZAMIAR, czy jest taki bo INNY NIE MÓGŁ BYĆ.
Jest to pytanie fundamentalne sięgajace do B.B.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 10:10, 17 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Jeżeli nasza galaktyka ma ponad 30 miliardów gwiazd, a kosmos widzialny ponad 100 miliardów galaktyk, to nawet znikome prawdopodobieństwo życiodajnego pochodzenia świata, jeżeli świat jest najmożliwiej kiepsko urządzony, jest aż nadto pewne!
Nawet twierdzenie informatyków mówiące, że jeżeli jest błąd w programie, to się na pewno zdarzy nie jest takie pewne!
Obecnie wśród astrofizyków zapanowywuje moda na astrobiologię!
Między innymi kosmos powoli zaśmiecają (nie licząc na pomoc astronautów) związkami organicznymi!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 10:26, 17 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Panesz,
Diamenty w kosmosie to wcale nie rzadkosc. Geolodzy przypuszczaja, ze 15 minutowy spacerek po Merkurym - pare raze sie pochylic, to tu to tam przykucnac, pogrzebac i wracasz na Ziemie jako multimiliarder. To samo zreszta dotyczy glebszych warstw skorupy ziemskiej, gdzie warunki
termiczne i cisnieniowe sa wprost wymarzone ku temu by wegiel przybieral ta forme alotropowa i to bynajmniej nie w gabarytach pasujacych do pierscionka zareczynowego :)
I podobne przelozenie (a propos "rzadkosci" wystepowania) dotyczy, jak sadze, pozaziemskiego zycia. Kiedys juz z Ekorem sprzeczalismy sie o to. Dla mnie sprawa zupelnie jasna. Szacuje sie dzisiaj, ze przynajmniej co czwarta gwiazda w naszej galaktyce moze posiadac wlasny uklad planetarny. Jesli z tego - co osiemdziesiata z nich (bo taki jest obecny bilans opierajacy sie na ukladach juz poznanych) posiada system calkiem podobny do naszego, to takich ukladow musza byc w naszej galaktyce miliardy. Idac dalej - niech przynajmniej jeden na sto takich ukladow posiada planete przynajmniej o warunkach tak "kompletnie niesprzyjajacych" powstaniu zycia, jakie istnialy na mlodej Ziemi, to mamy co najmniej kilkaset milionow swiatow, na ktore warto zwrocic uwage pod katem obecnosci tam zycia. I to tylko w naszej galaktyce! Teraz pomnozmy te kilkaset milionow, przez ok. 100 miliardow istniejacych galaktyk i sprawa zycia pozaziemskiego (ba!) pozaziemskich inteligencji - jest juz jasna. W dziejach naszego wszechswiata istnialy (istnieja, beda istniec) miliardy cywilizacji. I nie jest to zadne myslenie dobrozyczeniowe. Zwykla statystyka wskazuje, ze nie moze byc inaczej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 10:59, 17 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Z matematycznego punktu widzenia nie jest to takie proste. Nie każda planeta typu Ziemskiego musi posiadać życie. Jak juz gdzieś pisałem niejaki F. Crick biochemik - noblista określił prawdopodobieństwo samoistnego powstania życia na 10^260 a więc jeżeli przyjąć Twoje obliczenia co liczby planet typu ziemskiego we wszechświecie to mamy ich ok 10^20 prawdopodobieństwo więc samoistnego powstania życia na jednej z nich wynosi coś koło 1 do 10 trylionów. To pewne uproszczenie więc przyjmijmy (mocno optymistycznie) że różne przypadkowe sekwencje zdarzeń, które w efekcie prowadza do "zapalenia iskry życia" powtarzaja się co roku. Upraszczając (z korzyścią dla szansy zaistnienia życia) przyjmijmy, że wszyskie planety mają średnio 5 mld lat więc prawdopodobieństwo zosistnienia życia na jednej z nich w ciągu 5mld lat wynosi 1 do 2mln. Przy założeniu oczywiście, że nie będzie żadnych przeszkód typu metory, supernowe i inne. A mówimy tutaj o szansie powstania życia na poziomie jednej komórki. Żeby obliczyć szansę powstania inteligentnego życia musimy przemnożyć to przez niewyobrażalna sekwencję nieprawdopodobieństw. Tak więc generalnie uważam, że życie w skali wszechświata a raczej akt jego zaistnienia było unikatem. Natomiast inną sprawą jest jego powszechność tutaj bardzo do mnie przemawia teoria panspermii. Życie mogło powstać raz natomiast uważam, że raz powstałe rozprzestrzenia się jak wirus. Pytanie więc powinno brzmieć nie tyle na ilu planetach powstało życie co raczej ile zdążyło juz zarazić?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 12:20, 17 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Tak, teoria panspermii mnie tez wydaje sie bardzo logiczna i znacznie bardziej uprawdopodabniajaca twierdzenia o mnogosci wystepowania zycia w kosmosie, niz teoria "pierwotnego bulionu". Tam rzeczywiscie warunki brzegowe okreslajace prawdopodobienstwo przejscia z materii nieozywionej w pierwsze prymitywne komorki, nieskonczenie bardziej sprawe komplikuja niz w przypadku tezy o spontanicznym "zasiewie" (przy czym, jesli mialbym sie zakladac o pieniadze, to zdecydowanie stawialbym na "zasiew" naturalny, niz jak Crick proponuje - celowe dzialania) Ale tak.. wracajac - mamy przeciez dwa dowody (o meteorycie ALH84001 nie wspominam, bo ostatnio pojawia sie wiecej argumentow przeciw niz za) na sklonnosc Zycia do wykraczania poza maciezysta planete ("infekcja" Ksiezyca drobnoustrojami na aparaturze pozostawionej przez amerykanskich astronautow - po dwoch latach beztlenowych, jonizacyjnych katusz na Ksiezycu, po zabraniu sprzetu na Ziemie, w laboratoriach zauwazono, ze mikroby te bez problemu ozyly, drugi przyklad to zarodniki niektorych plesni wykrywane w najwyzszych partiach atmosfery) o "wyrzucaniu" w przestrzen kosmiczna duzych ilosci materii, w tym organiacznej - na skutek katastrofalnych uderzen asteroidow albo komet nie wspomne. Nauka co prawda dopiero raczkuje w obserwacji tendencji Zycia, i w ogole latwosci do jego rozprzestrzeniania sie poza ziemskie srodowisko, ale juz teraz mozna intuicyjnie zalozyc, ze w przestrzeni kosmicznej jest od cholery takich organicznych
"zanieczyszczen" ktore tu i owdzie, raz na jakis czas moga zainfekowac planete, ktora bardziej od innych ma sklonnosc zeby od tego "zachorowac". Nie mniej, pomimo ze teoria samoistnego wystapienia zycia wydaje sie byc mniej zachecajaca, to nie przekreslalbym jej tak szybko. Jakis czas temu przeprowadzono eksperyment symulujacy zderzenie komety (a te, jak wiadomo, w swojej strukturze zawieraja proste ale tez i calkiem zlozone aminokwasy) ze "srodowiskiem pierwotnej Ziemi". W wyniku eksperymentalnego impaktu powstaja peptydy - czyli bardzo juz zlozone bialka. Dodajmy do tego rozpuszczalnik, czyli wode w postaci oceanow i niezbedna energie
w postaci kominow hydrotermalnych (chocby tylko w naszym ukladzie planetarnym mamy az dwa takie protosystemy - na Ziemi i w oceanicznych glebinach jowiszowej Europy), dajmy tym bialkom miliard lat, zeby sie w tych goracych babelkach troche podlasowaly i w efekcie prawdopodobienstwo "cudownego" ozywienia przestaje juz byc tak male jak z rownania Cricka. Nawiasem skad ta liczbe sziman (a raczej Crick) wzieles? Jakie dane wprowadzal, jakie okolicznosci srodowiskowe bral pod uwage? No i ile lat temu to napisal?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 12:56, 17 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
A może tak spójrzmy na to z troche innego punktu widzenia. Uważam że mimo ogromu NASZEJ Galaktyki w otoczeniu gwiazd zycie prawdopodobnie sie nie narodziło. Dalej nie sięgajmy wnioski z NASZEJ Drogi Mlecznej mozemy z powodzeniem ekstrapolować.
Poszukiwania nalezałoby zacząć od poszukiwania odpowiedniej gwiazdy czyt. SŁOŃCA. Następnie szukajmy układu planetarnego z Tą gwiazdą.
Ta gwiazda musiałaby mieć odowiednia moc promieniowania. Gwiazdy o ile pamietamy ( można sięgnąć do "szkólki niedzielnej") uszeregowane są w pewnym ciagu charakteryzujacym wiek gwiazdy , wielkość , kolor, moc promieniowania.Słońce zaliczane jest do jasnej żółtej gwiazdy ciągu głównego. A więc tego typu gwiazd szukajmy, gwiazd wokół których krązy , krążą planety.
Jak daleko szukać? promień 12 lat świetlnych wydaje sie wystarczajacym. Wszechświat jest w dużej części jednorodnym i z konieczności musimy zadowolić się tym jego skrawkiem , musimy o ile chcemy w miarę powaznie potraktować temat.
W tym promieniu znajduje się 29 gwiazd pojedyńczych, pozostałe gwiazdy to w większości czerwone karły. Liczba tych czerwonych karłów w naszym otoczeniu 12 lat swietlnych ,jest w podobnej proporcji do całej Naszej Galaktyki. To upowaznia do badania "wycinkowego"
Teraz aby sprawdzić czy w otoczeniu tych gwiazd może zaistnieć zycie w zrozumieniu NASZYM , poddano te gwiazdy testowi.
Test pierwszy czy gwiazda znajduje sie w ciągu głównym czyli czy tak jak słońce jest wystarczająco aktywnym , czy ilość ciepła promieniowania jest wystarczająca do ogrzania otaczającej ją planety. Z 29 gwiazd tylko 3 nie spełniaja tego warunku. Pozostałe tak.
Test drugi;na podstawie badania widma światła emitowanego przez gwiazdę okreslamy jak długo gwiazda jest w ciągu głównym, czyli wiek niezbędnej aktywności gwiazdy niezbędny do "wyhodowania" inteligentnej formy życia. Na Ziemi zajęło to 4,6 miliarda lat. Nie wiemy czy ten czas jest typowym, ale bezpiecznie możemy przyjąć czas kilku miliardów lat.Po tej ostrej selekcji z 29 gwiazd tylko 5-8 gwiazd spełniało te 2 warunki, w tym nasze Słońce.
Trzeci test ; to stabilność gwiazd, gwiazda musi stabilnie promieniować energię , a często wybuchają emitując nadmiar energii. To wyklucza życie.Ten test pozostałe gwiazdy przechodzą.
Czwarty test; wykorzystuje wiek gwiazdy.Nawet jeśli gwiazda znajduje się na ciągu głownym, ma odpowiedni typ widmowy i jest stabilna,ale może być zbyt młoda , aby inteligentne życie w jej otoczeniu zdązyło juz wyewoluować.
Piąty test; opiera sie na zawartości metali.Jeśli gwiazda jest uboga w metale, to małe , skaliste planety typu Ziemi nie mogły się wokół niej utworzyć, gdyż składaja sie głównie z cięzkich pierwiastków, takich jak żelazo, krzem i tlen.
Po tych wszystkich testach zostały oprócz Słońca 2 gwiazdy alfaCentauriA i alfa CentauriB . Obie w odległości od Ziemi 4,35 lat świetlnych.
Ekstrapolując wyniki na obszar całej Galaktyki , potem Wszechświata trudno mieć nadzieję że gdzieś istnieje życie w formie takiej jak to my postrzegamy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 14:35, 17 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Ekor napisal:
Cytat: | Uważam że mimo ogromu NASZEJ Galaktyki w otoczeniu gwiazd zycie prawdopodobnie sie nie narodziło |
Cogito ergo sum. Tak, zdecydowanie. Kiedy patrze w lustro, kiedy wygladam przez okno - widze zycie, Ekor! 1:0 dla zycia!
Cytat: | Jak daleko szukać? promień 12 lat świetlnych wydaje sie wystarczajacym. |
Nie zanadto sobie utrudniasz? Ja na Twoim miejscu ograniczylbym sie do samego Ksiezyca i wyniki poszukiwania na nim inteligentnego zycia antycypowal na caly wszechswiat. Mozesz byc pewien, ze mnie w ten sposob przekonasz.
Cytat: | Poszukiwania nalezałoby zacząć od poszukiwania odpowiedniej gwiazdy czyt. SŁOŃCA. |
A skad wiesz jaka gwiazda jest "odpowiednia"? Czy wytlumaczysz mi dlaczego np. czerwone karly wyeliminowales z gry? Bo ja tego nie rozumiem kompletnie.
Cytat: | Ta gwiazda musiałaby mieć odowiednia moc promieniowania. (...) Test pierwszy czy gwiazda znajduje sie w ciągu głównym czyli czy tak jak słońce jest wystarczająco aktywnym , czy ilość ciepła promieniowania jest wystarczająca do ogrzania otaczającej ją planety. |
Bzdura. Mniejsza moc promieniowania gwiazdy - blizsza orbita planety, wieksza moc - dalsza orbita.
Cytat: | Wszechświat jest w dużej części jednorodnym |
Kolejna bzdura. Wszechswiat jest bardzo niejednorodny. To samo dotyczy samych galaktyk. Sa miejsca o bardzo duzej koncentracji materii, sa tez obszary bardzo pod tym wzgledem ubogie.
Cytat: | Teraz aby sprawdzić czy w otoczeniu tych gwiazd może zaistnieć zycie w zrozumieniu NASZYM... |
A skad w Tobie ten upor? Czyzbys na prawde mial az tak malo wyobrazni, ze upierasz sie nad poszukiwaniem form podobnych homo sapiens?
Cytat: | Test drugi;na podstawie badania widma światła emitowanego przez gwiazdę okreslamy jak długo gwiazda jest w ciągu głównym, czyli wiek niezbędnej aktywności gwiazdy niezbędny do "wyhodowania" inteligentnej formy życia |
Zarowno pierwotne formy zycia, jak i te zaawansowane spokojnie moga na drodze procesow ewolucyjnych dostosowac do zmieniajacych sie warunkow srodowiskowych, w tym - do setki milionow lat liczacego procesu zmiany aktywnosci gwiazdy. Nie widze problemu. Jestem przekonany, ze jesli zycie mialoby cale miliony lat na adaptacje pod katem najbardziej nawet ekstremalnych (w ludzkim pojeciu) zmian - to by sie dostosowalo. Wyobrazmy sobie np. taka sytuacje - organizm zbudowany z klasycznych, znanych nam bialek stoi przed grozba skoku sredniej temperatury na powierzchni planety o, powiedzmy 200 stopni celcjusza (wzrost jonizacji w takim przypadku stanowi akurat mniejszy problem, bo zageszczona na skutek odparowania atmosfera - np. podobna Wenus, stanowi wystarczajaca oslone). Myslisz, ze Zycie majac... dajmy na to - 500 milionow lat zeby sie zaadaptowac nie wybrneloby jakos z tego klopotu? Ja ide o zaklad, ze spokojnie daloby sobie rade.
Cytat: | Trzeci test ; to stabilność gwiazd, |
Tu sie zgadzam, chociaz zasada ta nie obowiazuje cywilizacji o stopniu zaawansowania umozliwiajacym "emigrowanie" w bardziej sprzyjajace rejony kosmosu.
Cytat: | Czwarty test; wykorzystuje wiek gwiazdy.Nawet jeśli gwiazda znajduje się na ciągu głownym, ma odpowiedni typ widmowy i jest stabilna,ale może być zbyt młoda , aby inteligentne życie w jej otoczeniu zdązyło juz wyewoluować | .
Rowniez zgoda, przy czym mlody wiek gwiazdy nie wyklucza pojawienia sie Zycia w przyszlosci.
Cytat: | Piąty test; opiera sie na zawartości metali.Jeśli gwiazda jest uboga w metale, to małe , skaliste planety typu Ziemi nie mogły się wokół niej utworzyć, gdyż składaja sie głównie z cięzkich pierwiastków, takich jak żelazo, krzem i tlen | .
Mniejsza zawartosc metali moze wskazywac tez na cos innego - na to mianowicie, ze w trakcie narodzin gwiazda "oddala" spora ich porcje na skaliste obiekty w ilosci daleko przekraczajacej niz ta, znana z naszego ukladu slonecznego. Takze niska zawartosc metali w gwiazdach w zadnym przypadku nie wyklucza istnienia wokol nich ukladow planetarnych.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 18:35, 17 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Wyliczenie Crika jet dość ścisłe i w zasadzie nie oblicza ono wprost prawdoodobieństwa powstania życia a raczej jednego z jego warunków czyli powstania białka (peptydy to nie są białka a tym bardziej złożone):
Cytat: | Gdyby dana sekwencja aminokwasów miała się wyłonić przez przypadek jak rzadkie byłoby takie zdarzenie? To jest łatwe zadanie z prawdopodobieństwa. Wyobraźmy sobie łańcuch składający się z około dwustu aminokwasów; to jest, jeśli już, raczej mniej niż przeciętna długość protein wszelkiego typu. Jako że w każdym z tych dwustu miejsc mamy zaledwie dwadzieścia różnych możliwości liczba wszystkich możliwości wynosi dwadzieścia pomnożone przez siebie jakieś 200 razy. W zapisie konwencjonalnym przedstawiamy to jako 20^200 co jest w przybliżeniu równe 10^260.
...
Zdecydowana większość sekwencji [aminokwasów] w ogóle nigdy nie mogła powstać na drodze syntezy, w jakimkolwiek czasie. |
Mimo więc wszystkich ułatwień, o kórych wspominasz - zimna matematyczna kalkulacja jest nieubłagana - mamy do przebrięcia 10^260 kombinacji. Gdyby to było łatwe tak jak mówisz to na Ziemi na której niezmiennie panuja warunki sprzyjające życiu - przez te kilka miliarów lat "akt zapłonu życia" miałby miejce przynajmniej kilka razy a miał tylko raz. Wszystkie formy życia na ziemi są ze soba spokrewnione i oparte na tym samym algorytmie zapisanym na tym samym nośniku DNA. Nie ma innych, więc sam "patent na życie" w warunkach ziemskich jest jedyny. Jeśli więc przywieziemy jakąś bakterię z Marsa,Tytana albo Europy i odkryjemy w niej jądro z "naszym" DNA bedziemy mieć wtedy dwa dowody - jeden na unikalność aktu powstania życia a drugi na jego powszechność w kosmosie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 22:03, 17 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Sziman
Tak, masz racje, palnalem glupstwo. Peptydy to nie sa bialka. Entuzjazm razgawora z Ekorem mnie ponosi. Chociaz z drugiej strony ciezko tez zaliczyc je do aminokwasow. W kazdym razie mamy tutaj juz do czynienia z faktycznie bardzo zlozonymi zwiazkami organicznymi - a na pewno znacznie blizszymi bialkom niz aminokwasom. W tym sensie moj wzwod o daniu im "szansy" miliarda lat w okreslonych przeze mnie warunkach do tworzenia coraz to bardziej skomplikowanych lancuchow -
az do etapu samopowielajacej sie zajawki Zycia - ten wzwod jest aktualny i nie wycofuje sie z niego.
Jestem kiepski w liczbach dlatego mozesz we mnie nimi dowolnie ciskac, a ja i tak wpadne w poploch. Dlatego moze lepiej skoncentrujmy sie na danych na ktorych Crick opieral swoja teze, na ich aktualnosci. To dosyc wazne, bo przez ostatnie osiem lat raczkujaca egzobiologia poczynila
ogromne postepy, stad dane ktorymi dysponowal i wprowadzal do swoich rownan Crick moga byc mocno nieaktualne.
Cytat: | Gdyby to było łatwe tak jak mówisz to na Ziemi na której niezmiennie panuja warunki sprzyjające życiu - przez te kilka miliarów lat "akt zapłonu życia" miałby miejce przynajmniej kilka razy a miał tylko raz. |
Zabawne, ze tak na prawde to dokladnie tego nie wiemy ile razy ow "akt zaplonu zycia" nastepowal. Wbrew temu co piszesz warunki na Ziemi - te "niezmiennie sprzyjajace" zyciu, wcale nie panowaly. Byly okresy (pomijajac oczywiscie bardzo wczesna Ziemie) kiedy warunki byly zabojcze (w ekorowym, ale tez i Twoim zapewne rozumieniu). Wlasnie przelatuje artykul w Scientific American o gigantycznym zlodowaceniu
w neoproterozoiku, podczas ktorego cala planeta (lacznie z obszarami rownikowymi i oceanami) byla przykryta kilometrowej grubosci warstwa lodu. A trwalo to od 50-ciu do 60-ciu milionow lat. przy srednich temperaturach na powierzchni minus 50 stopni celcjusza., Przed tym zlodowaceniam wystepowaly wylacznie archebakterie, po zlodowaceniu nastapil bardzo szybki gwaltowny, zupelnie od czapy skok ewolucyjny (albo wlasnie oddzielny akt "zaplonu") do organizmow skrajnie juz rozniacych sie od poprzednikow - skok do organizmow typu zwierzecego.
(zrodlo - Hoffman, Schrag "a neoproterozoic snowball earth" 1998)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 22:46, 17 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Widzę że będę musiał walczyć o każde zdanie. No to zaczynamy;
Cytat:
Poszukiwania nalezałoby zacząć od poszukiwania odpowiedniej gwiazdy czyt. SŁOŃCA.
A skad wiesz jaka gwiazda jest "odpowiednia"? Czy wytlumaczysz mi dlaczego np. czerwone karly wyeliminowales z gry? Bo ja tego nie rozumiem kompletnie.
Odpowiadam;
Aby zaistniało zycie o którym mówimy potrzebny jest czas. Jaki? Najpewniej podobny do czasu w którym powstało życie na Ziemi. A wiec kilka miliardów lat. Jeżeli przeanalizujemy ewolucję gwiazd ciagu głównego a więc gwiazdy ktore stały się czerwonymi olbrzymami lub białymi karłami ich życie przebiega zbyt szybko i zbyt dynamicznie aby stworzyć warunki do powstania i ewolucji życia.
Czerwony karzeł żyje owszem dłużej, ale aby planeta krąząca wokół otrzymywał dostateczna ilość energii jej orbita musi leżeć stosunkowo blisko czerwonego karła. Ale , ale ta bliskość spowoduje że grawitacja upomni się o swoje prawa.W tym przypadku nastapi synchronizacja ruchu obrotowego i obiegowego planetu i czerwonego karła. Skutek? Planeta będzie zwrócona do gwiazdy zawsze tą samą stroną.Powodować to będzie smażenie jednej strony planety i zamrażanie drugiej. Astronomowie uważają że z tego powodu żaden czerwony karzeł nie zdołałby podtrzymać zycia w soim otoczeniu.
Pomarańczowe karły są jeszcze bardziej chłodne.
Reasumując ; Proszę przeanalizować ewolucje gwiazd , od powstania poprzez ciąg główny , wyjscie z ciągu głównego, jak wyglada sprawa czasu zycia gwiazdy na poszczególnym etapie jej ewolucji. Wychodzi na to że jeżeli mówimy o
ŻYCIU to tą gwiazda najprawdopodobniej musi być gwiazdą podobna do naszego SŁOŃCA.
Wszechświat jednorodny i formy życia;
Tak wszechświat jest w tym ujeciu co piszę jednorodnym. Otóz chodzi mi o to że niezaleznie od miejsca we Wszechświecie materia jest jednaka i siły grawitacji i ich oddziaływanie jest takie same. Niczego innego nie spotkamy, więcej , mniej materii, na jednostkę objetości nie robi róznicy. Ewolucja od BB w przyszłośc wskazuje na jednorodność wszechświata, tło promieniowania reliktowego z kazdej strony jest takie same. Ta sama tablica Mendelejewa, te same prawa i skutki działania grawitacji, ta sama droga ewolucji gwiazd. Oczywiscie ciemna materia , czarne dziury tak są zagadka , ale nie wpływaja na naszą tematykę dyskusji.
Co do definicji ŻYCIA ; Musimy mieć jakieś odniesienie aby dyskutować. Jeżeli zostawimy definicję zycia otwartą to o czym dyskutować?, do czego się odnosić? Stąd też bierze się mój upór, brak mi wyobraźni.
500 mln. lat czy to dużo dla procesu ewolucji? Nie wiem. Ale wiem jak ostre kryteria parametrów otoczenia istnieja , warunkują istnienie życia na ZIEMI.Częśc odpowiedzi może kiedyś otrzymamy badając strukturę materii, tej ozywinej także.
Prosty przykład planeta aby zaistaniało życie musi posiadać tez odpowiednią masę, a więc i siłę przyciągania na tyle dużą aby utrzymać grubą atmosferę, A w atmosferze odpowiednią ilośc dwutlenku węgla aby zatrzymać ciepło Słońca.
Można by tak wiele. Ale wrócimy do pytania ; Czy jest tak bo tak być musi, czy też jest to realizacja zamierzonego celu? A to już inna materia.
W innych kwesiach zgadzam się.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|