Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ziemia od początku do końca.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 13:34, 27 Cze 2008    Temat postu:

Panesz napisał:
I nic mi nie udowodniłeś Ekorze terrorią względności, a moja wiara ani trochę nie drgnęła (v = się 0)!
!.............................................................................
Jaki jest do konca świat, nie wiemy, coś tam odkrywamy, poprawiamy ich opis (zapis matematyczny?) I to tyle. Takim przystankiem jest OTW. Pisała Casandra o niemożliwości ujęcia cząstek elementarnych jednym słowem czy jednym opisanym symbolem. Napisała jak łacznie można interpretować taką cząskę. Próbowano je opisać jako pozwijane struny (teoria strun).
..............................................................................................
Za to problem z matematyką (czy innym opisem świata) jest jeszcze większy niż to czy matematyka (i jaka) już była przed BB. .


Czy wiara Ci Paneszu drgnęła??? Tego nie wiem. Ja nie poczytuję sobie takich mozliwości.Należy szukać gdzie indziej.
Jaki jest do końca świat ... tez nie wiemy. Nie znamy jego początku czyli wcześniej niz t= 10^-32 sek. Końca też , co bedzie jutro, za chwilę.
A dziś znamy podstawowe prawa fizyki, potrafimy je zdefiniować. Ale znamy też zjawiska fizyczne jako takie, których do końca wyjaśnić jeszcze nie możemy.
Opis elementarnych cząstek materii. Hmm.... na przeszkodzie stoi zasada nieoznaczoności.

Co do matematyki. Czy matematyka była przy BB. Przyjmując formułę " SIŁA SPRAWCZA" to miewam czasem watpliwości. Gdyby "SIŁA SPRAWCZA" znała już wówczas rachunki to mogę powiedzieć że przeliczyła się patrząc na to co się dzieje.A jeżeli już to SIŁA SPRAWCZA nie umiała dobrze rachować.lub przerachowała się.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 13:35, 27 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 15:01, 27 Cze 2008    Temat postu:

Odpowiadam z ... marszu... drgnęła! Zwiększyła się i zarazem zmniejszyła.
Zmniejszyła, bo nie zmienimy matematyki. Nie zmienimy matematyki (fizyki), która rózne ... zjawiska opisuje bardzo podobnym językiem Na przykład wzór Pitagorasa opisujący własność trójkąta prostokątnego jest użyty w ... transformacji Lorentza dotyczącej OTW.
A co ma wspólnego trójkąt do OTW? Jednak bardzo dużo, bo tłumaczy ją! I porównuje do geometrii euklidesowej.
Kiedyś porównywałem na forum BB do bąbelka gazu w gotującej się wodzie. A więc znalazł się, wyróżniło się miejsce w kolbie z gotująca się wodą, gdzie on powstał. A takie zarodki występują wszędzie. W naszej przyrodzie ziemskiej, to dlaczego nie może istnieć coś podobnego w kosmosie? Bąbelek wędruje do góry na powierzchnię gotującej się wody i co się dzieje? Następuje zmiana ciśnienia! Bąbelek wędrował w czasie znacznie dłuższym niż t= 10^-32 sek, ale doznał inflacji jak bąbelek BB! A teraz bąbelek jest rozwiewany i ciśnienie jego jest wyrównywanie do ... panyjącego w jego otoczeniu, czyli garnka bądź naszego świata. A tego nie wiemy, czy panuje tam temperatura 0 st. Kelvina i nasz świat dorównuje swoje tło. W każdym razie, jeżeli na końcach naszego wszechświata (ok 30 mld lat świetlnych), stwierdzamy, że nasz świat przyśpiesza czy jest zmienna, jeżeli astronomowie podejrzewają że widzą już światło spoza naszego BB, to porównanie wszechświata do kolby wody jest adekwatne i zwykłe wzory chemiczne mogą opisywać zjawiska w kosmosie. I zwykłe porównanie wystarcza. Czyli odkrywamy istnienie tego co już znamy.

Zwiększyła
Ale zasada nieoznaczoności ma odwzorowanie do przyrządów. Albowiem to samo mierzymy tym samym. I gdy znajdą się inne przyrządy bądź sposób interpretacji nie oparty na prawdopodobieńswie, to zasadę będzie można zmienić. Nie jest tez powiedziane, że stała Plancka jest stała czy stała prędkość światła też jest stała i czy nie zmieniają się, a my jednak świat widzimy ciągle jednakowo. Jeżeli w OTW coś poprawimy, lub zmienimy, jak to było z dynamiką Newtona, to... ... a tu potrzebny już będzie dalszy postęp w matematyce. No bo nie wierzę, aby tu działały proste wzory, jakie są używane w OTW.
Napiszę w fraktalach. Bo fraktale oparte są m.in. na takiej matematyce, w której ręcznie i bez zaokrągleń nie narysujemy ich! Mimo tego uważam fraktale za rozwinięcie dotychczasowej matematyki. Potrafią to komputery, wierzę, że potrafi to przyroda ożywiona (na pewno) czy nieożywiona. Ale sposób obliczania jest skomplikowany, wręcz w naszej matematyce nieskończony. Ale .... inna logika... nie odwróci relacji? Znaczy fraktale dla niej to betka, a logika matematyczna trudna na odwrót.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 15:10, 27 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 23:01, 27 Cze 2008    Temat postu:

Skoro poruszyłeś Paneszu Lorentza , należy się naszym czytelnikom parę słów wyjaśnienia. Na czy polega efekt „ skrócenia Lorentza”.
Otóż jesteśmy nadal w drodze do gwiazdy alfa Centurii. Ja z Ziemi stanowiącej układ inercyjny oceniam odległość gwiazdy ode mnie na ok.4,3 lat świetlnych. Rakieta lecąc z prędkością 0.87 prędkości światła potrzebować będzie 5 lat aby dolecieć. A jak to postrzega załoga rakiety lecącej ku gwieździe z szybkością ok.0.87 prędkości światła?
Dla „kosmonautów” układem inercyjnym, układem odniesienia jest pokład rakiety.
Według załogi to Oni znajdują się w miejscu a Ziemia oddala się od Nich z prędkością 0.87 prędkości światła, zaś docelowa gwiazda zbliża się do Nich z taka sama prędkością 0.87 prędkości światła.
Mamy teraz taka sytuację punktem odniesienia jest pokład rakiety. Kosmonauci patrzą na oddalającą się Ziemię i zbliżającą się gwiazdę. Obie poruszają się z prędkością 0.87 prędkości światła. I teraz ważne; według kosmonautów odległość między Ziemia a gwiazdą wynosi nie 4,3 roku świetlnego a połowę tego czyli 2,17 roku świetlnego. Czyli podróżując ze wcześniej wspomnianą prędkością dotrą do alfa Centurii nie po 5 , a po 2,5 latach. I tak faktycznie w ich rozumieniu będzie . A u Nas minie 5 lat.
To zjawisko nazywamy „zjawiskiem skrócenia Lorentza”
Nie dzieląc włosa na czworo należy zapamiętać że czas i przestrzeń są ze sobą ściśle powiązane. Z tego właśnie wychodzą takie implikacje. Fakt , zauważamy to powiązanie dopiero przy prędkościach bliższych prędkości światła.
Chociaż jak jadę samochodem ok.200km/h też zaczynam mieć wrażenie że ten mój czas niebezpiecznie skraca się.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 6:49, 28 Cze 2008    Temat postu:

Skoro Ekorze ruszyłeś t. Lorentza, to mi wypada ruszyć Pitagorasa. Rozglądnę się za jego trójkątem odpowiednio opisanym.

Ale zauważ Ekorze, że piszesz o układzie inercjalnym (może tu układ i. zdefiniuję jako układ współrzędnych odnoszący się do każdego miejsca, w którym nasze dane nie ulegają zmianie), o czasie i przestrzeni. A na przykład co ma podstawa teorii, prędkość constans światła do ... wymiarów? Wypadałoby uznać prędkości za podstawę teorii, a przestrzeń czy czasoporzestrzeń jest wynikiem prędkości. Jednak nie za bardzo wychodzi nam oderwanie się od rzeczywistości, od pierwszego wejrzenia w drugie, w teorię A.E. Nadrzędność współrzędnych (miejsca i czasu) dobrze się bron!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 0:28, 29 Cze 2008    Temat postu:

Tak Paneszu układy inercjane, układy odniesuienia. Dla Nas na Ziemi jest to układ Słoneczny. Dla załogi rakiety u będą to "gwiazdy stałe".
Cała istota tych wywodów odnosi się do podstawowej kwestii ; prędkości światła niezależnie od predkości obserwatorów. Wszystko co w swym ruchu zbliża się do prędkości światła zaczyna się komplikować. Przecież obserwacja zjawisk to odbieranie informacji jaka niosą fotony światła, jezeli w czasie kiedy ten obraz , informacja do nas "leci" obiekt obserwacji poruszajacy sie z predkościa bliską światłu zmienia swoje położenie. Własnie to rodzi problemy i ciekawi. Najlepiej uważać na znaki i nie przekraczać dozwolonej prędkości. Wtedy życie i świat jest bardziej prosty.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 23:22, 23 Lis 2008    Temat postu:

Dodatkowych danych nie znalazłem, a poniższe wiem z usłyszenia dwu wątków niczym niepotwierdzone.


Geolodzy znaleźli zasoby rudealne na Ziemi, których struktura fizyczno-molekularna nie pwoinna zaistnieć. Jedynym wytłumaczeniem ich postaci jest przerobienie/przetworzenie ich przez organizmy lub przez rozpad fermentacyjny. Co było tego przyczyną wysunięto hipotezę, że rudy zostały przerobione przez związki organiczne. Z ich datowania wynika, że powstały w czasie pojawiania się pierwszych komórek organicznych na Ziemi. Wyciągam z tego taką kolejność, że nie "zupa chemiczna", że nie temperatura i promieniowanie spowodowała, że ... wyłoniła się pierwsza komórka,której prawdopodobieństwo byłoby tak wielkie, jak powstanie Beoninga 707 podczas huraganu w Nowym Jorku na złomowisku, ale najpierw powstały związki chemiczne i to w takiej ilości i róznorodności, tak wymieszane, tak rozrośnięte w złożu, i rózności, że nie powstała pojedyńcza komórka, ale konglomerat związków organicznych. I w tym środowisku dosżło do odstępstwa, mianowicie, pewna ich grupa już powielająca się, zdobyła odrębną możliwość powielania się w postaci komórki organicznej. A dalszej w kolejności nawet poróżniły się i... zaczęły rywalizować między sobą. Już w tym przypadku zaistniała darwinowska "walka o byt".

O ile chodzi o zmiany genetyczne i ich wpływ na ewolucję, to największy ich wpływ występuje w stanie prostych łańcuchów DNA/RNA, a w tak skomplikowanych jak ssaki czy człowiek, jest to już prawdopodobieństwo równe zero, wręcz niemożliwe, a zmiany/mutacje genowe o ile nie są szkodliwe, niszczące, a zmieniające cokolwiek, to tylko w minimalnym stopniu. Zmiany genowe w warunkach dzisiejszej przyrody dają może widoczne zmiany, raczej rasowe niż zmiany gatunkowe.

Ponadto, właściwe zmiany mutacyjne zachodzą w zależności od zmian środowiskowych. Najpierw zmienia się środowisko, które predysposponuje pewne zmiany mutacyjne i to tylko te, które przystosowują do nowego środowiska. Które dają lepszą zywotność tym zmutowanym organizmom. Ponadto z reguły tych zmian musi być sporo. Jedna zmiana w DNA dla jednego gatunku prawie nic nie wnosi. Odgrywa też kolejność tych zmian, co może dawać też rózne gatunki. Właśnie wraz ze zmianami ewolucyjnymi z tego powodu powstaje od razu wiele gatunków nowych roślin czy zwierząt. Z tego powodu mówi się o ... erach, epokach czy okresach rozwoju Ziemi i życia na niej.

Po tych wyjaśnieniach wracamy do pierwszych symptomów komórek. Czy zmienił się klimat w wyniku braku odpowiedniego materiału, przerobienia całego zasobu minerału/ow, czy warunki termiczno-promieniotwórcze, mutacje zaczęły zwyciężać na tyle, że usamodzielniły się komórki bakteryjne o róznych cechach! Tak że w nowych warunkach środowiskowych dochodziło już do rywalizacji o pożywienie. Niektóre komórki ułatwiły sobie życie rozpoznając inne komórki i je pochłaniając przec co nie musiały za daleko szukać energetycznego pokarmu. Może był to przypadek, że jedna komórka wchłonęła drugą i ... ta w środku innej zaczęła nią rządzi. A poniweważ jej DNA nie potrzebował już włsnego "ciała", DNA przemieniło się w jądroi z tego powodu są bakterie zaweirające jaro, ale istnieją bez niego. Podobnie mogło było z mitochondriami i chlorofilem. że komórka wykorzystał pożartą komórkę, bo tamta wyłapywała co2 czy tlen potrzebne komórce, więc w formie częsci własnego ciała zachowała jej właściwą część.

Na tym się nie zakończyło. Przystosowując się do nowych warunków te komórki, którym groziło wyginięcie, czy zjedzenie przez inne wynalazły sposób. Zaczęły się łączyć w pary czy większe skupiska. Zagrożenie jednej powodowało, że przekazywała informację o zagrożeniu, i resztę komórek posiadajać w DNA mechaanizmy, programy na takie okazję, stosowały to przed atakiem na nią czy to przez wytwarzanie związków nieprzyswajalnych, kurczenie się, wystawianie włosków i tak dalej. W kolejnym cyklu ewolucyjnym bakterie poszerzając swój repertuar reakcji na bodźce zewnętrzne i nie tylko na agresora, ale na znalezienie nawet odpowiednich warunków czy pożywienia, musiały współdziałać. Więc zaczęły się w obrębie grupy róznicować od tychże boźców, co pomagać sobie nawzajem. I tak zaczął się tworzyć nowy organizm ale z pojedyńczych komórek. O ile komórki opanowały sposób namnażania się z ... jednej komórki, pozostałe komórki zespołów organicznych już nie musiały. Nie musiału, a mogły pomagać w tworzeniu takiej komórki. WIęc w ten sposób opanowały rozmnażanie jakie widzimy u siebie.
I pozostałaby płciowość. polegająca na tym, że lepszym rozwiązaniem okazało się jak i u roślin i u zwierząt, czyli gdy jeszcze nie było podziału na zwierzęta i rośliny, ten sposób namnażania się, róznicowania osobników i kodu genetycznego w pewnym tylko zakresie. Dwupłciowość zmniejsza ilość rodziców jednopłciowych, ale patrząc na ilości nasion roślinności, rośliny poradziły sobie w ten sposób. A zwierzętom opłacało się to na tyle, że wśród nich powstała rywalizacja polegająca nie tylko na miłości, bo są zwierzęta, że tego nie przeżywają, co rywalizacje w stadzie gatunkach. Silniejszy i lepszy - wygrywa.

A na przykład dżdżownice są jednopłciowe, ale zapładniają się nawzajem. I skoro własciwie rozróżnia się dwie płcie, to w sumie, slądowo jest ich jak u człowieka jest ich 5. A dżdzownice mają 21 płci i to równoważnych!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 10:23, 24 Lis 2008    Temat postu:

Czytam.
Pomiędzy jednym machnięciem żelazkiem, a drugim wytarciem nosa.


d'oh!
W co ja się wpakowałam!
A trzeba było spokojnie majtać nogami na muzyce
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 2:20, 27 Lis 2008    Temat postu:

Człowiek nie lubi nierozwiązanych zagadek. Dlatego skłonny jest przyjmować jako obowiązującą każdą teorię, która w przekonujący sposób przedstawia wyjaśnienie. Darwin wysnuł swoją teorię na podstawie wieloletnich badań przeprowadzanych podczas wyprawy dookoła świata na statku „Beagle” pod angielską banderą. Szczególnie obserwacje prowadzone na Wyspach Galapagos na Pacyfiku, zróżnicowanie gatunków jednego rodzaju, naprowadziło go na teorię ewolucji. Wysnuł on wniosek, że powstają takie gatunki zwierząt, które najlepiej potrafią się przystosować do otoczenia i nazwał go doborem naturalnym. Stąd na Galapagos znalazło się m.in. aż 14 gatunków zięb nazwanych później jego imieniem – jedne żywiły się ziarnem, inne owadami – podobne do siebie ptaki, a różniły się niektórymi cechami, na przykład budową dzioba. Darwin niestrudzenie poszukiwał dowodów na poparcie swojej teorii. Co ciekawe, inny przyrodnik doszedł do tych samych wniosków i stało się tak, że wspólnie wydali pracę dotyczącą nowej teorii. Dziś ta teoria jest powszechnie uznawana, a motorem przemian mają być mutacje. Sam Darwin o mutacjach jeszcze nic nie mógł wiedzieć i nazywał je „odmianami”. Jednakże ten naukowiec był złym „darwinistą” i nie uważał swojej nauki za dogmat. Często poddawał w wątpliwość własną teorię, choćby takimi słowy:
„Kiedy myślę o budowie oka, zaczynam wątpić w swoją teorię”.
Bowiem zdawał sobie sprawę, że aby oko, nie tylko sokoła, ale i człowieka, sprawnie spełniało swoją rolę musi współdziałać ze sobą tyle elementów anatomicznych i fizycznych, że nieprawdopodobne jest, aby był to wynik różnorodności i doboru. A istnieją owady, których organ wzroku jest w stanie zarejestrować pojedynczy foton światła niebieskiego!
To samo dotyczy systemu, dzięki któremu nietoperze mogą się poruszać w ciemności. Jak więc uwierzyć, że te niezwykłe umiejętności stały się wynikiem wielu następujących po sobie przypadkowych zdarzeń, poddanych procesowi doboru naturalnego?
Pisałam poprzednio o niedźwiedziu, który według Darwina mógłby się z upływem czasu przedzierzgnąć w rodzaj wieloryba (czy to musi być znany gatunek Paneszu? ależ niech to będzie nawet zupełnie nowy). Zgodnie z dzisiejszym stanem wiedzy taka przemiana nie jest możliwa, bo DNA niedźwiedzia nie da się w żaden sposób przekształcić w materiał genetyczny wieloryba.
Istnieje wiele zjawisk, których nie da się wyjaśnić za pomocą mutacji i doboru naturalnego. Wiele cech nie ma najmniejszego wpływu na to czy osobnik dzięki ich występowaniu miałby przewagę w walce o byt.
Są oczywiście dowody potwierdzające teorię powstawania gatunków w wyniku mutacji i selekcji. Choćby ten, że bakterie „potraktowane” penicyliną wyginą, ale zawsze zostanie niewielka liczba bakterii odpornych na ten lek, które szybko zawładną pustą przestrzenią, a której dotąd mieć nie mogły, wypierane przez przeważającą ilość tych wrażliwych. Czyli przeżywają te osobniki, które potrafią się przystosować do środowiska.
Albo ubarwiony srebrno-biało motyl włochacz brzoziak zamieszkujący przemysłowe obszary Anglii i mający swoją kryjówkę na pniach brzóz. Kiedy jednak brzoza na tych terenach zabarwiła się na czarno wskutek zanieczyszczeń powietrza, motyl również zmienił zabarwienie na czarne. Ale to nie była kwestia cudownej przemiany, lecz tego, że biało zabarwione motyle, nie mogące się już ukryć na pniach drzew, stały się łatwym łupem dla ptaków, zaś wśród populacji tych motyli zawsze były czarno zabarwione osobniki, przed którymi otwarła się przestrzeń, którą mogły wykorzystać. Po prostu ten gatunek motyla ma w swoim materiale genetycznym dwie możliwości zabarwienia swoich skrzydeł – na biało i na czarno (tak jak ludzie mogą mieć włosy różnego koloru).
Tak więc w ramach jednego gatunku mutacje i dobór naturalny znajdują potwierdzenie. Ale przemiana jednego gatunku w inny, nawet w ramach rodzaju, nie jest możliwa właśnie ze względu na całkowicie różne DNA. Biologia molekularna spycha z piedestału darwinowski dobór naturalny, takie wyjaśnienia ewolucji gatunków nie są wystarczające. Według teorii, którą Darwin zawarł w dziele „O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, czyli o utrzymaniu się najdoskonalszych ras w walce o byt” w organizmach nie powinno się znaleźć nic zbędnego, wszystkie cechy powinny się były wytworzyć i być przydatne w walce o przeżycie. A przecież w materiale genetycznym najwyżej postawionej istoty znajduje się aż 90% genów „niemych”, których znaczenia nie potrafimy określić.

W późniejszym okresie życia Darwin napisał:
„Jest doprawdy coś wzniosłego w poglądzie, że Stwórca nadał niewiele postaci lub wręcz tylko jedną postać zarodkowi życia, które nas otacza, i że podczas gdy nasza Ziemia krąży zgodnie z prawami ciążenia, z jednego tak prostego zalążka powstało i nadal powstaje nieskończona wielość najpiękniejszych i najcudowniejszych form.”
Skąd więc taka różnorodność życia na Ziemi...?

Pozwolę sobie odtąd już tylko podszczypywać Razz Panów, bo informacje, które posiadam, w zasadzie tu się kończą Mr. Green


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 2:23, 27 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 8:41, 27 Lis 2008    Temat postu:

Przepraszam Esprit, że się ie odzywałem. Wezmę się za to. A dziś jeszcze i tylko napiszę o kulturze polskiej, na temacie "My/Oni", a ma się to tak do niedziiedzia i wieloryba jak kultura lepsza do gorszej.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 10:42, 30 Lis 2008    Temat postu:

Dwie komórki jednego rodzaju bakterii, które się zlepią, się połączą, nie muszą mieć życia gorszego niż oddzielnie. Jedynie wyrównają swój poziom i cykle. Bo wszystko bea wykonywać jednoczesnie. Mogą też sobie pomóc przejmując pewne role. Czyli jedna karmi siebie o doklejoną, druga za to chroni tą pierwszą. I taki już organizm może sobie radzić lepiej niż pojedyńcze komórki. Jak tego samego typu komórki, które później zmieniają swoje cechy za pomocą mutacji genów, moga łączyć się różnych typów komóki. Czyli zwinniejsza, steruje drugą komórką, która żywi. Mogą tez powstawać konglomeraty komórek, czyli zespoły róznych i różnych ilości komóek. Ale tu jest problem z przekazywaniem sobie informacji. Czyli jest coś takiego w komórkach czy DNA/RNA, że koóki przekazują sobie informację o zagrożeniu, o braku pokarmu, a także informacje dość specyficzne.

Jako przykład nich posłuży jamochłon (stułbia). Jest to worek stworzony z dwywartwowych komórek, z których zewnętrzna sbłona odpowiednio zmieniona, zmutowana jest ich płaszczem ochronny a od wewnątrz, komórki owe pożywiają się pokarmem. Niektóre komórki twórzą też dno tej jamy chłonnej i ... przylepiają się do dna. Jamochłon jest z reguły stworzeniem osiadłym. Worek u góry ma otwór, którym dostaje się plankton. Do worka nędzają plankton komórki z parzydełkami w tzw ramionach, które wiosłują wodę napędzając ją do worka (jamy chłonnej).

A więc w stułbi komórki są wyspecjalizowane.e Te które trawią pokarm muszą się dzielić z nim z komórkami z płaszcza. A koórki z ramion wykonującą dodatkową pracę musża być jeszcze lepiej odżywione. Z komórki do komórki, jakie zapotrzebowanie, taka wielkość popytu i problem wyżywienia wszystkich komórek jamochłonu jest rozwiązany. Ale skąd koórki parzedyłkowe wiedzą, że mają być parzydełkowe i do tego wachlować wodę z planktonem? Przecież nowy jamochłon rodzi się, z pączka. Czyli z wybrzuszenia się pewnej części stułbi, kóra nie ma parzydelęk i w koncu nowy "woreczek" się odrywa. Ponadto jaochłony mają już zdolność odtwarzania uszkodzonych ich części. Jak to robią? skąd każda nowa komórka, która co pewien czas powstaje wię jaką rolę, jak ma się ukształtować z tym samym co wszystkie inne kodem genetycznym, z całym programem "zwierzęcia"? Czyli musi być być jakiś przepływ informacji, a nawet wiedza o kształcie zwierzęcia. Tu już informacje z komóki do sąsiednich komóreki mogłaby być, z tym nie ma ceregieli, ale skąd wtedy komórka ciała wie, że dana informacja jest dla niej?

Jak to działa, tego nie wiem. Ale taki sam problem występuje w każdym żywym organiźmie wielokomórkowym. Z koórki jajowej, poprzez podział, i każda komórka wie to swoje co ma wiedzieć w odpowiednim miejscu. Ma więc właściwy kształ, urządzenia i taki sam kod jak wszystkie.
Ten przekaz informacji (z komórki do komórki) nie wystraczył zwierzętom. Więc zwięrzęta poszły dalej. I o tym następnym razem.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 1:34, 03 Gru 2008    Temat postu:

Organizmy jednokomórkowe mogą być cudzożywne - zdobywające gotowe związki organiczne za pomocą np. nibynóżek, albo samożywne - posiadające chlorofil, który pozwala na przeprowadzanie tlenowej fotosyntezy lub chemosyntezy i wytwarzanie substancji organicznych z prostych związków nieorganicznych.
Przyjmuje się, że każdy z pierwotniaków mógł być zbudowany z prostszych stworzeń i tak na przykład wici, chloroplasty czy mitochondria pochodzą od bakteryjnych endosymbiontów i zamiast ulec strawieniu - przetrwały by uczestniczyć w życiu zbiorowym.
[link widoczny dla zalogowanych]
Choć istnieje wiele gatunków pierwotniaków, które w zależności od warunków korzystają z obu metod odżywiania.

Organizm jednokomórkowy jednak nie może rozrastać się do dowolnych rozmiarów, (choć przy pewnym doświadczeniu można w kropli wody ze stawu dostrzec gołym okiem i wyłowić amebę - szarą galaretowatą pełzającą plamkę).
Po przekroczeniu jednak pewnej granicy procesy chemiczne zachodzą w komórce z większym trudem i stają się nieefektywne.
Ale poradziły one sobie w inny sposób - taki, jak przypuszczasz Paneszu.
Komórki łączą się w zorganizowane kolonie. Prawdopodobnie między ośmiuset milionami a miliardem lat temu pojawiły się gąbki - zwierzęta, które mogą osiągać znaczne rozmiary, nawet do 1,5 - 2 metrów średnicy. Powierzchnia gąbek pokryta jest niewielkimi porami, przez które za pomocą wici wciągają do wnętrza wodę, z której odfiltrowują cząsteczki pokarmu. Istotne jest to, że komórki charakteryzują się zróżnicowaniem i wysoką specjalizacją pod względem funkcji.
Ale kolonijne więzy łączące jej ciało są luźne, bowiem pojedyncze komórki mogą pływać nad powierzchnią gąbki. Również dwie żyjące blisko siebie mogą się połączyć w jeden organizm. O tych luźnych więzach łączących komórki świadczy fakt, że gdyby pokusić się o przeciśnięcie gąbki przez sito, tak, aby została rozerwana na oddzielne komórki, to pojedyncze komórki zreorganizują się w nową gąbkę, zajmując na powrót te same miejsca w jej ciele. A dwie różne gąbki potraktowane w ten sposób, wymieszają między sobą komórki i utworzą jeden organizm.
Najlepiej nam znane są gąbki wytwarzające miękką, elastyczną substancję do podtrzymywania organizmu (używaną przez nas do kąpieli), a inne z kolei wytwarzają niewielkie igły z krzemionki lub węglanu wapnia, które zazębiając się tworzą rusztowania, w którym umieszczone są komórki. Nie wiadomo jednak jak niezależne komórki współdziałają i skąd pojedyncza komórka wie, jak wytworzyć i ustawić swoją igiełkę tak, aby pasowała do skomplikowanego szkieletu, przyjmującego przepiękną, misterną konstrukcję.
Jednak mimo, że gąbki potrafią budować tak zharmonizowane, skomplikowane konstrukcje, trudno je zaliczyć do zwierząt wielokomórkowych, ponieważ nie posiadają ani systemu nerwowego, ani włókien mięśniowych. Najprostszymi zwierzętami tkankowymi mającymi te cechy fizyczne są krążkopławy, stułbiopławy i inne parzydełkowce (wspomniane przez Panesza stułbie).


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 1:45, 03 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 6:57, 03 Gru 2008    Temat postu:

I wyobraź sobie Esprit, że cieszę się, że mnie przyłapałaś na kłamstwie. Nie muszę się już tłumaczyć! Albowiem skłamałem! Albowiem jeden organizm ma jeden rodzaj i stały zestaw chromosomów w każdej swej komórce bez względu w jakim jego organie się znajduje! We wszystkich w genach jednego organizmu nie ma nawet odstępstw osobniczych!

Ale są takie zwierzęta, jak mrówki, czy pszczoły, że jeden osobnik (matka) rodzi, a reszta buduje gniazdo, karmi, dba o potomstwo, broni stada. A jeżeli samców (trutni) jest za dużo, to i to regulują! Mrowisko występuje, zastępuje nawet jak, jako jeden organizm. A o tym czym będą robotnice, decyduje ... co? Wyżywienie? Bo to jakie funkcje będzie wykonywała robotnica jest decydowane już przy urodzeniu.

Słyszałem też o małopławach. Że łączą się po 4. Jeden utrzymuje zespół na powierzchni morza, drugi karmi, łowi pokarm. Trzeci rozmnaża się, a czwarty ma bronić układu.

No i tak dalej, to dojdziemy do stad głównie ptaków czy ssaków, ławic i podobnych. Bo w kupie o te 4 w/w funkcje życiowe - jest łatwiej!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 14:03, 03 Gru 2008    Temat postu:

Cytat:
O tych luźnych więzach łączących komórki świadczy fakt, że gdyby pokusić się o przeciśnięcie gąbki przez sito, tak, aby została rozerwana na oddzielne komórki, to pojedyncze komórki zreorganizują się w nową gąbkę, zajmując na powrót te same miejsca w jej ciele. A dwie różne gąbki potraktowane w ten sposób, wymieszają między sobą komórki i utworzą jeden organizm.


Szkoda że tych i innych ciekawostek nie obejmują podręczniki szkolne. Wspaniale przyczyniają się do ugruntowania wiedzy.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 16:25, 03 Gru 2008    Temat postu:

Jaga napisał:
Szkoda że tych i innych ciekawostek nie obejmują podręczniki szkolne. Wspaniale przyczyniają się do ugruntowania wiedzy.

Ale są dorośli, pedagodzy, rodzice, którzy mogą podsuwać pociechom interesujące pozycje. Tylko musieliby jeszcze mieć pojęcie o takich ciekawych, niezbyt obszernych, wartych polecenia.
Może stworzymy taką listę książek, które wzbogacą, a może po prostu odświeżą naszą wiedzę, będą przydatne dla naszych dzieci...? Fajnie byłoby, gdyby były napisane interesująco, przystępnym językiem, wciągały.
Ja mogłabym podać w tej chwili trzy tytuły, na których się opieram lub mam zamiar do nich sięgnąć.

Wiem, nie rozwiązuje to problemu w ogólnej skali, chociaż.....
Pamiętam doskonale, jak w szkole podstawowej, zobowiązana do przeczytania i streszczenia w osobnym zeszyciku kilku książek w semestrze, chętnie chadzałam do skromniutkiej szkolnej biblioteki. Szczególnie utkwiły mi w pamięci dwie niewielkie książeczki (jakaś seria), a właściwie ich zawartość, bo tytułów nie pamiętam. Jedna przybliżała pająki (mama twierdzi, że w dzieciństwie z upodobaniem brałam je do ręki!), a druga opowiadała o świecie kwiatów.
Wiedzieliście, że biały kolor płatków powstaje w wyniku zamknięcia w komórkach tlenu?
Niestety, nie zapamiętałam skąd się biorą inne kolory kwiatów (zdaje się, że ma to coś wspólnego z załamywaniem się światła, z długością fali - po prostu złudzenie optyczne).
Nawet przyroda nas mami Ya winkles
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 8:24, 06 Gru 2008    Temat postu:

Z kolorami związana jest długość fali, długość kwantów ewmitowanych i przechwytywanych przez dany materiał. Jeżeli pada światło na pewien materiał, pochłania je w pewnych częstotliwościach i wysyła swoje. A więc światło białe, czyli wszystko i w dużych ilościach jest zmieniane. A to oko wychwytując z tego kierunku, widzi tą mieszankę (z reguły, jak wybrane kolory tęczy) i widzi ten kolor. W sumie to światło jest złożone i skomplikowane. Ale "kwarce" dają jednoczęstototliściowe światło, czyli jedną częstotliwość i na tym oparte sa lasery świetlne. Lampy sodowe są przykładem jonizacji sodu w próżni lampy i sód przepuszcza akurat to "żółte" światło uliczne. sa też i filtry. Czyli materiały, które przepuszczają jeden kolor (jedną częstotliwość światła czy też jedą czy kilka zatrzymują i nieprzepuszczają!
Tak ogólnie z fizyki.
Nie jest jednak prawdą, że światło ma prędkość nieskończoną, bo otwierając oczy od razu widzi się gwiazdy! A ile to jest kilometrów?
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin