|
POLITYKA 2o Twoje zdanie o...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 1:49, 26 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
A przecież z kobiety można tak wiele wydobyć. Błysk szczęścia w oczach w tak wielu momentach, nie tylko w tej jednej, na widok, na myśl o tym - ukochanym. Nawet na widok drobnej rzeczy, która do Niego należy. Można się nim delektować nie tylko po chwilach spełnienia, może towarzyszyć Wam co dnia, trzeba jednak na niego zapracować, i umieć nie utracić go. Wymaga wysiłku i wrażliwości ze strony mężczyzny, chęci zrozumienia i akceptacji jej kobiecej natury.
Jaga
[link widoczny dla zalogowanych][/quote]
Inna wrazliwość..chyba tak to najprościej można nazwać..
Pięknie to powiedziałaś.
Przecież..nawet mimo upływu czasu, gdy wracamy do pewnych myśli, miejsc, zapachów, nasze instynktowne reakcje są najlepszym dowodem akceptacji tych wspomnień, emocji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 13:06, 26 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Walka czy uległość
Jako postawa życiowa, czy też w tych najbliższych nam relacjach, kobiety i mężczyzny?
Żadna z tych dróg jako wyłączny wybór nie jest korzystna.
"Do zwycięzców świat należy", ale
inne przysłowie mówi: "Pokorne cielę dwie matki ssie" .
Uległością wiele można uzyskać, pod warunkiem, że nie jest wynikiem słabości. Inaczej wiąże się z utratą własnej godności, lub brakiem spodziewanych korzyści.
Są natury, które wspaniale realizują się w ogniu codziennej walki - gwałtowne burze, i równie gwałtowne, namiętne pojednania. Nie nudzą się ze sobą, ale w dłuższym dystansie czasu wydaje mi się to męczące.
A co, dla dobra związku kobiety i mężczyzny, wybrać - walkę czy uległość? Nie wydaje mi się, aby można było wybierać. Postawa uległości czy ciągłej walki zależy od obu partnerów. Od tego, czego się szuka, potrzebuje, i od tego,jaki komfort psychiczny partner nam zapewnia, czy odczuwamy potrzebę walki, buntu.
Są kobiety i mężczyźni, zawsze ulegli, którzy nie są w stanie walczyć o swoje racje. A są natury, gotowe walczyć, jeżeli tego potrzeba, ale w sprzyjających okolicznościach gotowe ulec.
Przypomina mi się znane "Poskromienie złośnicy".. :))
Zapewne, szczypta pieprzu doda smaku każdej potrawie.
Ale jeżeli partner lub partnerka nie są osobami uległymi, a mimo to, staraniem i wzajemnymi ustępstwami lub poszanowaniem wzajemnych potrzeb osiągają spokój i równowagę, to tego typu "uległość" nie wydaje mi się słabością, ani nudą, gdyż wymaga ciągłej uwagi, aby ją zachować.
Jaga
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 3:51, 27 Gru 2007, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 0:06, 27 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Mondru-mondru
O ..... widzisz i nie grzmisz .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 10:36, 30 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Ekor napisał: | bosska napisał: | ......
nudne życie jest przede wszytskim bezpieczne. |
Bezpieczne tzn. nudne. Bezpieczne to znaczy nijakie?
A może rzecz w tym aby na poziomie "nudy" wykrzesać z siebie tyle radości aby czuć sie spełnionym?. Czy przypadkiem nie jest to swoista maestria?. Wracamy więc do kwestii aktywności . Dawać czy brać? Aktywność to znaczy dawać , kreować, także własną osobowość, również prowadzić. Brać tylko ..to bierność. Bierność nie wiem w jaki sposób byłaby tłumaczona, zawsze pozostanie biernością. Ten styl ; nalezy mi się bo .... jestem. Jest to zabójcze.
Oczekiwanie czy spełnienie?
Oczekiwanie ..to marzenie , wyobraznia, to jest coś co nie ma granic. Zawsze jest, może byc piekne.
Spełnienie ? Często upadek z chmur na ziemię. Czy jest możliwe przyblizenie spełnienia do oczekiwań? . Tak jest to możliwe, ba spełnienie może czesto przekroczyć oczekiwania. Tak w życiu bywa też.
Od czego to zalezy?.................... Kwestię zostawiam otwartą. |
bezpieczne życie, bo wiesz, co Cię czeka. wiesz, że jak wrócisz z pracy, obiad bedzie na stole, że urlop spędzisz tradycyjnie w 1 poł. lipca nad morzem a od rodziców dostaniesz kapcie i paczkę skarpet pod choinkę.
dla niektórych takie życie jest nudne - wszystko takie przewidywalne do bólu, nic ekscytującego się raczej nie zdarzy, etc. etc. etc. ale wiele osób tęskni też do takiego życia.
najważniejszy w zyciu jest chyba umiar. i złoty środek.
Jaga napisał: | Walka czy uległość
Jako postawa życiowa, czy też w tych najbliższych nam relacjach, kobiety i mężczyzny?
|
Jaga, ja dodam tylko magiczne słowo KOMPROMIS
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 10:52, 30 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
bosska napisał: |
Jako postawa życiowa, czy też w tych najbliższych nam relacjach, kobiety i mężczyzny?
|
Jaga, ja dodam tylko magiczne słowo KOMPROMIS [/quote]
Samo sedno, Bosska.
Ale - w tym największy jest ambaras, aby dwoje - chciało naraz.
Jaga
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 14:20, 30 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Jaga napisał: | bosska napisał: | Jaga napisał: |
Walka czy uległość
Jako postawa życiowa, czy też w tych najbliższych nam relacjach, kobiety i mężczyzny?
|
Jaga, ja dodam tylko magiczne słowo KOMPROMIS |
Samo sedno, Bosska.
Ale - w tym największy jest ambaras, aby dwoje - chciało naraz.
Jaga |
trudna sztuka życia .....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 14:52, 30 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
bosska napisał: | Jaga napisał: | bosska napisał: | Jaga napisał: |
Walka czy uległość
Jako postawa życiowa, czy też w tych najbliższych nam relacjach, kobiety i mężczyzny?
|
Jaga, ja dodam tylko magiczne słowo KOMPROMIS |
Samo sedno, Bosska.
Ale - w tym największy jest ambaras, aby dwoje - chciało naraz.
Jaga |
trudna sztuka życia ..... |
Ale podobno czasem się udaje osiągnąć ten miły kompromis..czytałam o tym.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 17:24, 30 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
A ja aktualnie czytam.
Większość różnych przypadków zdarza się najczęściej innym ludziom, wydają się tak odległe, jakby nas nie dotyczyły. Kiedy zdarzają się jednak nam - jesteśmy zaskoczeni... oby tylko. Więc jakaś szansa na ten kompromis również i na nas przypada. Średnio statystycznie.
Jaga
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 22:40, 30 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Wyciszona napisał: | bosska napisał: | Jaga napisał: | bosska napisał: | Jaga napisał: |
Walka czy uległość
Jako postawa życiowa, czy też w tych najbliższych nam relacjach, kobiety i mężczyzny?
|
Jaga, ja dodam tylko magiczne słowo KOMPROMIS |
Samo sedno, Bosska.
Ale - w tym największy jest ambaras, aby dwoje - chciało naraz.
Jaga |
trudna sztuka życia ..... |
Ale podobno czasem się udaje osiągnąć ten miły kompromis... |
tak tak
w życiu piękne są tylko chwile .... a potem kończy się orgazm
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 15:32, 10 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
w51 napisał: | Może to zabrzmi trywialnie ale jeden nosi spodnie w kratkę, drugi krawat w kropki, a trzeci ... spodnie na szelkach a wszystko to, jest rzeczą ... gustu.
Podobnie jest ze smakami życia.
Można pięknoduszyć bez końca, ale dla mnie prawdziwym wyrazem doznania smaku życia jest to piękne przesłanie:
"Kiedy przychodzi na świat dziecko ono płacze, lecz wszyscy dookoła śmieją się i cieszą.
I rzecz w tym, aby kiedy przyjdzie ta ostatnia chwila móc uśmiechnąć się, a wszyscy dookoła płakali"
Problem tkwi jednak w tym ... jak przeżyć to życie aby móc w ten sposób odejść.
Moim zdaniem o smaku życia decyduje suma doświadczeń mówiąc skrótowo zarówno tych dobrych jak i tych złych a wynikających z po prostu z ciekawości.
Ciekawości ludzi, świata oraz zjawisk nas otaczających.
A przede wszystkim możliwość wg ogólnie przyjętych i obiektywnych pojęć dobra, czynienia tego świata choćby w minimalnym stopniu lepszym i widzieć tego wyniki.
Wykluczam wszystkie skrajności wymienione przez Edwarda w zakresie indywidualnego , pojmowania smaku życia bo w każdej z nich tkwi niebezpieczeństwo ... zatracenia się. |
Jak je przeżyć? Tak by nikogo nie skrzywdzić. czasami warto jest przemyslec swoje porazki i sie z nimi pogodzic.
Nudzic sie w życiu?Poukladac je? To nie dla mnie. A co zrobie z emocjami, uczuciami?
Jak napisala Basia, doznalismy juz wiele porażek, upokożeń. Czasami nie byly one sprawiedliwe, ale trzeba nad tym przejsc do dnia codziennego. Stało sie i niech tak zostanie. Wiadomo,ze gdzies w na to tkwi.
Tyle,ze co to jest warte, kiedy udaje ci sie otworzyc oczy i znów zobaczyc kawalek nieba. To ma wartosc.
A jak smakuje zycie? Powiedzmy jest słodko-gorzkie :)
To nic. da sie przełknac:)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 15:36, 10 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
A to chyba jest dobrym muzycznym obrazem zycia:)
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 21:15, 10 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Nie wszystko, inkoguto.
Ale - trzeba w to wierzyć, wtedy można dużo, dużo więcej!
I radośniej! :))
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 11:27, 02 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
A może trochę z innej "beczki".
Jacy jesteśmy? To pytanie nurtuje mnie gdy widzę celebrę róznych okoliczności. W tym przypadku dziś jest rocznica śmierci J.P.2. Abstrahuję od znaczenia , wielkości i zasług papieża. Są to sprawy nie podlegajace dyskusji. Ale własnie dlatego taki styl odpustowy, nadmierna moim zdaniem celebra powoduje że to wszystko wydaje mi się takie sztuczne, a czasem zakłamane zwłaszcza jezeli chodzi o polityków , media itp.
Te pełne patosu , pełne uniesienia deklaracje nijak mają się do naszej rzeczywistości.
Naszą prawdziwą twarz pokazali kibice piłki nożnej, ich deklaracje , modły , a po chwili znowu mordobicie.
Czy klepane jak mantrę okreslenie "My pokolenie J.P.2" zmieniło Nas cokolwiek?, czy kolejne pielgrzymki, setki tysięcy ludzi na spotkaniach z papieżem spowodowały że staliśmy się lepsi. Wątpię. Czy kolejne pielgrzymki do Watykanu to były wyjazdy po strawę duchową, czy też
zwykła turystyka pod przykrywką pobożności?.
A czy ta jak określam odpustowa pobozność to nie jest wygodnictwo, czy w ten sposób chcemy uciec pod dzwony i kadziło od rzeczywistej reflleksji nad życiem i szukania dobra w sobie?
A czy te kilkadziesiąt lat pontyfikatu J.P.2 zmieniło cokolwiek hierarchów kościelnych , lub szeregowych proboszczy?
Ja nie widzę.
Czy takie odpustowe podejście do nauk , przesłania, które kierował J.P.2 do wiernych i nie tylko , nie stanowi obrazy dla pamięci papieża?
To podejście charakteryzuje naszą małostkowość , huraoptymizm, poczucie niedowartościowania, szukanie w metafizyce naszej wiarygodności. Mozna by tak długo. Dobrze jest czasami spojrzeć w lustro.
Ale też nie jesteśmy w tym wyjatkowi. Tak sądzę.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 11:49, 02 Kwi 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 11:51, 02 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Ekor, ani sztuczne, ani zakłamane, jeżeli chodzi o zwykłego człowieka. Po prostu naturalne reakcje, emocje. Potrzeba wsparcia duchowego, ideałów.
Pragnienie przeżywania uniesień, o których zapomina się za chwilę. Taka jest natura ludzka.
Dobry tego przykład, to kibice piłkarscy. W dobrej wierze składali deklaracje, uniesieni chwilą. Za chwilę o tym zapomnieli, poniesieni emocją. Zwykła ułomność natury ludzkiej.
Media odpowiadają tylko, w sposób nieco przerysowany, jak zwykle, na zapotrzebowanie społeczne. To ich rola.
A politycy - wykorzystują każdą okazję do swoich celów. Znowu jak zwykle.
Patrzący z boku, niezaangażowany, chłodnym okiem widzi patos, celebrę, sztuczność i zakłamanie. Jest w stanie dokonać prawidłowej choć jednak niepełnej oceny.
Inaczej to jednak wygląda - od środka... Społeczeństwo lub pewna jego grupa tego oczekuje, i to otrzymuje.
Niestety, tacy właśnie jesteśmy.
Przywódcy, jednego dnia noszeni na rękach, drugiego są strącani z piedestałów. Nie tylko u nas.
Jaga
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 11:54, 02 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Ekor napisał: | A może trochę z innej "beczki".
Jacy jesteśmy? To pytanie nurtuje mnie gdy widzę celebrę róznych okoliczności. W tym przypadku dzis jest rocznica śmierci J.P.2. Abstrahuję od znaczenia , wielkości , zasług papieża. Sa to sprawy nie podlegajace dyskusji. Ale własnie dlatego taki styl odpustowy, nadmierna moim zdaniem celebra powoduję że to wzystko wydaje mi sie takie sztuczne, a czasem zakłamane zwłaszcza jezeli chodzi o polityków , media itp.
Te pełne patosu , pełne uniesienia deklaracje nijak nie maja sie do naszej rzeczywistości.
Naszą prawdziwą twarz pokazali kibice piłki nożnej, ich deklaracje , modły , a po chwili znowu mordobicie.
Czy klepane jak mantrę okreslenie "My pokolenie J.P.2" zmieniło Nas cokolwiek?, czy kolejne pielgrzymki, setki tysięcy ludzi na spotkaniach z papieżem spowodowały że staliśmy się lepsi. Wątpię. Czy kolejne pielgrzymki do Watykanu to były wyjazdy po strawę duchową, czy też
zwykła turystyka pod przykrywka pobożności.
A czy ta jak określam odpustowa pobozność to nie jest wygodnictwo, czy w ten sposób chcemy uciec pod dzwony i kadziło od rzeczywistej reflleksji nad życiem i szukania dobra w sobie?
A czy te kilkadziesiąt lat pontyfikatu J.P.2 zmieniło cokolwiek hierarchów kościelnych , lub szeregowych proboszczy?
Ja nie widzę.
Czy takie odpustowe podejście do nauk , przesłania które kierował J.P.2 do wiernych i nie tylko , nie stanowi obrazy dla pamięci papieża?
To podejście charakteryzuje naszą małostkowość , huraoptymizm, poczucie niedowartościowania, szukanie w metafizyce naszej wiarygodności. Mozna by tak długo. Dobrze jest czasmi spojrzeć w lustro.
Ale też nie jesteśmy w tym wyjatkowi. Tak sądzę. |
Ekor.
Wszystko mozna sponiewierać, odwrócić uwagę od istoty.
Taka rocznica pokazuje wyraźniej, w jaki sposób szanujemy siebie i wartości.
Dla mnie nie ma znaczenia ta cała celebra. Nie ma znaczenia ilość relacji w tv, w prasie, radiu. Uważam, że mądrzy ludzie wybiora dla siebie,to co jest istotne. Bo tak naprawdę ważne jest to co czujemy w takich chwilach, jak potrafimy faktycznie uszanować takie wartości, jak Jan Paweł II. Nie tylko w obliczu rocznicy. Nie zmienia faktu, ze jest postacią, symbolem dla wielu ludzi. I dobrze..bo lud potrzebuje ideałów. A my Polacy mamy wstrętną wadę deptania nawet największych wartości. Poniewieramy to, zapominajac, ze mozemy byc dumni z tego powodu, ze to powinno nas zobowiązywać do godnej postawy. A my niestety plujemy do swego gniazda, tacy jesteśmy.
A więc najprawdziwiej uszanujemy taki dzień sami, wewnętrznie, a nie koniecznie i w jedyny sposób zapalając znicze na torach tramwajowych w Al. Jana Pawła II.
Ps.
Chociaż przyznam, ze byłam tam 3 lata temu i był to dla mnie szczególny dzień, który bedę zawsze pamiętała- dla mnie tylko, a nie dla poklasku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|