Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Smak życia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 15:39, 09 Lip 2008    Temat postu:

Hm...A tu zaczynamy dotykac kwestii moralności...a moralność wynosi sie
z domu tak jak Kinder Stube...I albo jest sie Gentelmen'em albo tak jak w tym dowcipie o facecie z autobusu ktory siedzac rozparty powiedział do starowinnki- gentelmeny są ale miejsc wolnych nie ma....
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 0:31, 10 Lip 2008    Temat postu:

Jest duża różnica między "nie skrzywdzić" a "czy jest uczciwie", Zaproszona.
To zupełnie inna sfera rozważań.
Poza tym, rozpatrując "nie skrzywdzić", należy także brać pod uwagę samego siebie.
Bo na końcu życia może okazać się, że, pełni skrupułów i rozważań, skrzywdziliśmy - sami siebie.
Oczywiście, postępując bez żadnych zahamowań, też możemy się skrzywdzić.
Czyli - wszystko w miarę... jak zawsze. :))
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 11:32, 11 Lip 2008    Temat postu:

Jago, chyba sie nie dogadałyśmy.
Okey, moze jakis przyklad.
Powiedzmy spotykasz kogoś. Dogadujecie sie wspaniale, cos miedzy wami iskrzy i jednoczesnie wiesz,ze ten ktos jest w jakims związku. Oczywiscie mówi,ze ten zwiazek jest nieudany, ze jest mu źle itp itd. Sprawa rozwija sie co raz bardziej. Tamta osoba ma dom, rodzine, dzieci. Czy nie jest krzywda wejscie z tym kims w zwiazek? Okey, on bedzie szczesliwy , Ty bedziesz szczęsliwa, ale jednoczesnie krzywdzisz reszte, która stoi z boku. Tego mozesz byc pewna. Bo nawet jesli tamto sie rozpadnie i bedziecie razem ,to dla tej drugiej strony zwsze Ty bedziesz winna wszystkiemu. Ja tak to odbieram. No i kwestia uczciwosci wobec samego siebie. Czasami lepiej powiedziec sobie nie i miec spokojne sumienie, niz krzyknac tak wpasc w ramiona i póxniej zaczac sie zastanawiac nad tym co sie zrobilo. Lepiej skrzywdzic w tym momencie samego siebie odmawiajac sobie, niz później miec pretesje do samego siebie.
Kurcze, tłumacze jak potluczona. nie szkodzi . Zawsze byłam wariatka. :)
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 12:39, 11 Lip 2008    Temat postu:

Dogadałyśmy sie, Zaproszona. Ja tylko rozwijam to, co powiedziałaś. Podałaś jeden prosty i oczywisty przykład. Oczywiście, myśleć powinny obie strony. Przede wszystkim ta, która ponosi większa odpowiedzialność za rodzinę.
Ale nawet w tym podstawowym rozumieniu, występują różne sytuacje.
I różne reperkusje pozostawienia sprawy w punkcie wyjścia.
Bo życie nie jest proste.
Nie, nie jestem za rozbijaniem związków, unieszczęśliwianiem dzieci. Ale czasami taki związek kaleczy psychicznie zainteresowanych bardziej, niż jego przerwanie.
Aby uzmysłowić złożoność problemu - mąż w drugim związku jest wspaniałym ojcem, mężem pantoflarzem, itp. W pierwszym, był nieodpowiedzialnym, trudnym człowiekiem.
Albo, byłe i następne małżeństwo - żyjące ze sobą w zgodzie, a żona jest najlepszą przyjaciółka byłego męża i jego nowej zony.
To przykłady z życia.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 14:14, 11 Lip 2008    Temat postu:

Oczywiscie,zgadzam sie . Tyle,ze trzeba poznac doskonale takiego partnera
Bo z tego co widac , takich skaczących tylko po to by sobie "bzyknac" jest chyba sporo. :)
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 14:50, 11 Lip 2008    Temat postu:

xxx

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 0:02, 19 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 8:34, 13 Lip 2008    Temat postu:

Paj...kochanka jak sama nazwa wskazuje jest od kochania ( w kazdejj postaci..)
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 8:56, 14 Lip 2008    Temat postu:

Paj, myślę, że należy sobie uświadomić dokładnie kim jest kochanka. Jak widzisz słowo "bzykniecie" napisalam w cudzysłowie. I chyba raczej mylne jest pojecie obowiązki. Nie podejrzewam, by mężczyzna mający kochankę ( nigdy nie byłam mężczyzną , wiec mogę się mylić) specjalnie nie myśli o obowiązkach. Jak egoista napisał, kochanka służy do kochania. Takie szalone zauroczenie do czasu aż się znudzi lub pojawi się ktoś ciekawszy. Nigdy nie jest chyba pierwsza osoba w życiu mężczyzny, ale raczej jego żona i dzieci ( może należy to przestawić i postawić dzieci na pierwszym miejscu) To ona spędza samotne święta i weekendy, bo on musi być w tym czasie w domu. To samo z urlopem. Spotkania? Wtedy gdy on ma czas, a nie Twój czas. Takie ukradzione godziny rodzinie. A obowiązki? Czasem kolacja, czasem dobre wino i kwiaty i może jakis wolny weekend ,gdy rodzina jest na urlopie.
Oczywiście mówię o mężczyźnie w związku. Tak mi to wygląda z obserwacji.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 10:19, 17 Lip 2008    Temat postu:

Zaproszona napisał:
Paj, myślę, że należy sobie uświadomić dokładnie kim jest kochanka. Jak widzisz słowo "bzykniecie" napisalam w cudzysłowie. I chyba raczej mylne jest pojecie obowiązki. Nie podejrzewam, by mężczyzna mający kochankę ( nigdy nie byłam mężczyzną , wiec mogę się mylić) specjalnie nie myśli o obowiązkach. Jak egoista napisał, kochanka służy do kochania. Takie szalone zauroczenie do czasu aż się znudzi lub pojawi się ktoś ciekawszy. Nigdy nie jest chyba pierwsza osoba w życiu mężczyzny, ale raczej jego żona i dzieci ( może należy to przestawić i postawić dzieci na pierwszym miejscu) To ona spędza samotne święta i weekendy, bo on musi być w tym czasie w domu. To samo z urlopem. Spotkania? Wtedy gdy on ma czas, a nie Twój czas. Takie ukradzione godziny rodzinie. A obowiązki? Czasem kolacja, czasem dobre wino i kwiaty i może jakis wolny weekend ,gdy rodzina jest na urlopie.
Oczywiście mówię o mężczyźnie w związku. Tak mi to wygląda z obserwacji.


Hm...Zycie sklada sie z kompromisów...I nie mów mi ze kochanka nie jest swiadoma swojej roli i swojej sytuacji...Tylko,ze z czasem chce wiecej...A wiecej zwykle męzczyzna juz nie moze dać....Bo gdyby mógł to by juz dawno dał..


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 10:20, 17 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 11:49, 17 Lip 2008    Temat postu:

xxx

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 0:03, 19 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 13:00, 17 Lip 2008    Temat postu:

egoista99 napisał:
Zaproszona napisał:
Paj, myślę, że należy sobie uświadomić dokładnie kim jest kochanka. Jak widzisz słowo "bzykniecie" napisalam w cudzysłowie. I chyba raczej mylne jest pojecie obowiązki. Nie podejrzewam, by mężczyzna mający kochankę ( nigdy nie byłam mężczyzną , wiec mogę się mylić) specjalnie nie myśli o obowiązkach. Jak egoista napisał, kochanka służy do kochania. Takie szalone zauroczenie do czasu aż się znudzi lub pojawi się ktoś ciekawszy. Nigdy nie jest chyba pierwsza osoba w życiu mężczyzny, ale raczej jego żona i dzieci ( może należy to przestawić i postawić dzieci na pierwszym miejscu) To ona spędza samotne święta i weekendy, bo on musi być w tym czasie w domu. To samo z urlopem. Spotkania? Wtedy gdy on ma czas, a nie Twój czas. Takie ukradzione godziny rodzinie. A obowiązki? Czasem kolacja, czasem dobre wino i kwiaty i może jakis wolny weekend ,gdy rodzina jest na urlopie.
Oczywiście mówię o mężczyźnie w związku. Tak mi to wygląda z obserwacji.


Hm...Zycie sklada sie z kompromisów...I nie mów mi ze kochanka nie jest swiadoma swojej roli i swojej sytuacji...Tylko,ze z czasem chce wiecej...A wiecej zwykle męzczyzna juz nie moze dać....Bo gdyby mógł to by juz dawno dał..


Nie zaprzeczam.
Mysle ,że "kochanka" jest w pełni świadoma roli i sytuacji. Choć to pewnie i mila rola za to sytuacje nie należy do najwspanialszych. Lecz są to jej własne świadome decyzje. Jak ktos lubi?
Tylko czy warto być tylko popitką , między wódką i zakąską?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 19:57, 17 Lip 2008    Temat postu:

Poczytałam i prawdę mówiąc w pierwszym odruchu nie chciałam zabierać głosu. Ale to o czym piszecie (z wyjątkiem Jagi, która z racji doświadczenia życiowego instynktownie wyczuwa dysonans sytuacji i egoisty przez którego przemawia męski pragmatyzm), ujawnia bezsporny fakt, że większość kwestię szczęścia widzi przez pryzmat spełnienia się,
zaistnienia pewnych określonych warunków, aby poczuć się szczęśliwym.
Nikt oczywiście nie zakłada, że będzie bezwarunkowo szczęśliwy. Ale wielu świadomie lub podświadomie zakłada, że gotowym jest być szczęśliwym, jednak pod warunkiem, że będę miał(a) to, tamto i jeszcze coś innego. W efekcie, mówiąc dosadnie - nie potrafimy wyobrazić sobie, że można być szczęśliwym bez spełnienia tych, czy innych określonych warunków. Nauczono nas wiązać szczęście z ich występowaniem. Wynika to z egoizmu. Każde z nas przede wszystkim dba o siebie, o spełnienie, karmę dla swego ego. Oczywiście nikt się do tego nie przyznaje, choć wszyscy o tym doskonale wiedzą. Zarówno kobiety w kontaktach z męczyznami, jak i mężczyźni w kontaktach z kobietami. Aby wam to uzmysłowić przeprowadźmy mały test.

Pomyślcie o kimś, kogo bardzo kochacie, z kim jesteście bardzo blisko, o kimś, kto jest wam bardzo drogi i powiedzcie do niego w myślach: "Bardziej pragnę być szczęśliwy(a), niż mieć ciebie". Zobaczcie, co się dzieje. "Wolę być szczęśliwy(a), niż mieć ciebie. Gdybym miał(a) możliwość wyboru, bez wahania wybrałbym(wybrałabym) szczęście". Ilu z was podczas wypowiadania tych słów czuło się egoistami? Sądzę, że wielu. Widzicie, co z nami zrobiono? Zobaczcie, jak w nas wdrukowano myślenie: "Jak mogę być takim(taką) egoistą(egoistka)". Ale spójrzcie, kto tu jest rzeczywistym egoistą. Wyobraźcie sobie osobę, która mówi do was: "Jak możesz być takim(taką) egoistą(egoistką), że wybierasz szczęście zamiast mnie?" Czy nie miałbyś(miałabyś) ochoty wówczas jej odpowiedzieć: "Wybacz, ale jak możesz być takim(taką) egoistą(egoistką), żeby wymagać ode mnie, bym wyżej cenił(a) ciebie od szczęścia?"

Słowo kochanka użyte w postach, to tylko jedna strona medalu. Aby być kochanką, trzeba mieć kochanka inaczej się nie da. Jak każdy związek i ten zmienia się w czasie. Eskaluje. Emocje narastają i opadają. Po pierwszym zauroczeniu, dochodzą do głosu racjonalne przesłanki, wikłające obie strony związku w istniejące układy i zależności. Zaczyna się odzywać ego. Zaczynamy myśleć i próbujemy wpasować się w zastaną pewnego dnia rzeczywistość, która brutalnie zaczyna do nas docierać. W tym momencie zaczynają się problemy. Przesuwamy swoje ja
na tle "dekoracji" (etyka, moralność, kanony społeczne) i dociera do nas: że coś tu nie gra. Czujemy swoisty niesmak, ale, że nasze ego nas usprawiedliwia, to winę zaczynamy przerzucać na barki kochanka (kochanki), obwiniając go(ją) o to, że nas wykorzystał(a). Tylko jakoś nikt nie przyznaje się do pobudek, podwalin tego co zaistniało. A są one
podszyte altruistyczną stroną ego, kazdego z nas. Swoistą interesownością
ego dążącego do spełnienia, polegajacą na:

po pierwsze: czynię coś, co sprawia mi przyjemność albo raczej - gdy pozwalam sobie na doznawanie przyjemności.

po drugie: pozwalam sobie na przyjemność sprawiania przyjemności innym.

po trzecie: kiedy robimy coś tylko po to, by uniknąć złego samopoczucia.

Jednak spełnianie nie daje przyjemności, wręcz przeciwnie, wywołuje w nas negatywne uczucia. Nie cierpimy tego. Poświęcamy się w imię miłości, ale to się nam nie podoba. Przestajemy być z siebie dumni. Okazuje się, że nie jesteśmy tacy wspaniali. W końcu w myśl zasady: że nie chcemy nikogo ranić - dajemy nogę, uciekamy od problemu, bo tak nam dyktuje instynkt samozachowawczy. "Nie chcę nikogo ranić", jest świetną wymówką. Tylko, że ja nie je jestem skłonna wierzyć nikomu, kto wyznaje, że nie lubi ranić innych. Uwielbiamy to robić, szczególnie ranić niektórych. Kochamy to. A kiedy robi to ktoś inny, cieszymy się niepomiernie. Nie chcemy tak postępować sami, bo mogłoby się to obrócić przeciwko nam. W gruncie rzeczy chodzi o to, że jeśli kogoś ranimy, zyskujemy złą opinię. Nie będą nas lubić, będą źle gadać o nas, a tego przecież nie chcemy! Prawda? Życie jest bankietem. Tragedią tego świata jest, że większość umiera na nim z głodu. Z głodu, ponieważ nie umie określić swojego miejsca. Patrzy co inni powiedzą. Ale się wymądrzam. A głłłłłłłłłłłłłłłupia jestm jak wszyscy, hihihihi
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 22:03, 17 Lip 2008    Temat postu:

Casandro. Nie bede cytować bo zajme znów cała strone.
"Bardziej pragnę być szczęśliwy(a), niż mieć ciebie"
To ja wole Ciebie niz szczęście. To moja odpowiedź.
Co do bycia kochanka, miałam juz do czynienia z kimś takim i chyba bym nie chciała by ktoś o mnie kiedyś pomyślał tak jak ja o tamtej.
"Nie chcę nikogo ranić"
Tak, nie chcę , bo w tym wszystkim najczęsciej biorą udział i dzieci. Wiem jak to przeżyły. I nie mam zamiaru nikogo skazac na coś takiego. Wolę zranić siebie i powiedzieć nie.
Cóz, małe doswiadczenia zyciowe. Psycholog ze mnie nie jest, pisze co czuje.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 22:06, 17 Lip 2008    Temat postu:

Cytat:
Ale się wymądrzam. A głłłłłłłłłłłłłłłupia jestm jak wszyscy, hihihihi


Co prawda to prawda :)
W milosci robi sie wiele rzeczy bezinteresownie (tzn. bez uprzedniej kalkulacji). Wlasciwie jest to chyba ostatni z mozliwych ukladow miedzyludzkich ktoremu mozna by zarzucic swiadoma interesownosc.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 22:08, 17 Lip 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 10:33, 18 Lip 2008    Temat postu:

Zaproszona napisał:
egoista99 napisał:
Zaproszona napisał:
Paj, myślę, że należy sobie uświadomić dokładnie kim jest kochanka. Jak widzisz słowo "bzykniecie" napisalam w cudzysłowie. I chyba raczej mylne jest pojecie obowiązki. Nie podejrzewam, by mężczyzna mający kochankę ( nigdy nie byłam mężczyzną , wiec mogę się mylić) specjalnie nie myśli o obowiązkach. Jak egoista napisał, kochanka służy do kochania. Takie szalone zauroczenie do czasu aż się znudzi lub pojawi się ktoś ciekawszy. Nigdy nie jest chyba pierwsza osoba w życiu mężczyzny, ale raczej jego żona i dzieci ( może należy to przestawić i postawić dzieci na pierwszym miejscu) To ona spędza samotne święta i weekendy, bo on musi być w tym czasie w domu. To samo z urlopem. Spotkania? Wtedy gdy on ma czas, a nie Twój czas. Takie ukradzione godziny rodzinie. A obowiązki? Czasem kolacja, czasem dobre wino i kwiaty i może jakis wolny weekend ,gdy rodzina jest na urlopie.
Oczywiście mówię o mężczyźnie w związku. Tak mi to wygląda z obserwacji.


Hm...Zycie sklada sie z kompromisów...I nie mów mi ze kochanka nie jest swiadoma swojej roli i swojej sytuacji...Tylko,ze z czasem chce wiecej...A wiecej zwykle męzczyzna juz nie moze dać....Bo gdyby mógł to by juz dawno dał..


Nie zaprzeczam.
Mysle ,że "kochanka" jest w pełni świadoma roli i sytuacji. Choć to pewnie i mila rola za to sytuacje nie należy do najwspanialszych. Lecz są to jej własne świadome decyzje. Jak ktos lubi?
Tylko czy warto być tylko popitką , między wódką i zakąską?

Hm..na to pytanie musi odpowiedzieć popitka...czy chce być popitka....?
Gorzej jak zamarzy jej sie być wódka ...( popijac wodkę wodką...?)
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 14, 15, 16  Następny
Strona 10 z 16

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin