Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy tak to być musi?
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 19:53, 24 Sty 2009    Temat postu: Czy tak to być musi?

Ściganie przestępstw.........A może tak zastanowić się na patologiami coraz bardziej obecnymi w naszym życiu. Zatrważające jest to, ze coraz więcej przestępstw mamy wobec dzieci. Nie widzę , nie słyszę w mediach pogłębionej analizy tego tragicznego zjawiska. Media podają fakt lubując się w szczegółach , ale nic więcej. Politykom też nie zależy na analizie zjawiska. Typowa charakterystyka ;
1. Młoda matka , jedno lub dwoje dzieci i konkubent. Wiek 20-30 lat.
a) matka lub oboje z konkubentem albo upijają się lub są po użyciu narkotyków. W takim stanie tracą kontrolę nad dziećmi lub świadomie , czy też nie, wyrządzają im krzywdę lub zadają cierpienia. Szczególnie celują w tym konkubenci.
b) konkubent pod nieobecność matki lub w jej obecności katuje dziecko, często ze skutkiem śmiertelnym.
Charakterystyczne wyróżniki tego dramatu;
- samotna matka i konkubent w zasadzie obcy wobec dzieci człowiek. Młody mężczyzna nie ma jeszcze wykształconych cech rodzicielskich , cech wyższego rzędu. Zwłaszcza że tu rzecz tyczy obcych mu w zasadzie dzieci. Należy zapytać czego szuka młody mężczyzna w takim luźnym , nieformalnym związku?...... to pytanie pierwsze.
Pytanie drugie kim są , co sobą prezentują młodzi mężczyźni będący w związku z dziewczyną mająca już dziecko /dzieci z innego związku?.
Na pytanie pierwsze odpowiedziałbym wprost…; szukają swoistego azylu , na dziś , jutro bez budowania przyszłości .Azylu w ramach którego otrzymają wikt , opierunek , dach nad głową i kobietę do łóżka. Reszta to nie koniecznie , wręcz przeszkoda.

Na pytanie drugie odpowiedziałbym tak; Wartościowy społecznie młody mężczyzna swojej drogi życiowej będzie szukał gdzie indziej , a nie w ramionach dziewczyny obarczonej dzieckiem/dziećmi. Młodzi mężczyźni nie mających perspektyw, planu na życie, będący często z pogranicza marginesu nie mają skrupułów biorąc egoistycznie życie na gorącą. Dziś , teraz, a jutro?...jutro zazwyczaj nie gości w ich umysłach.
Tak to ja widzę A co powiedzieć o tych młodych matkach? Też często nie wiele dobrego. Ale zazwyczaj szukając oparcia ,stabilizacji, szukając mężczyzny , chwytają co nawinie się pod rękę i trzymają się tego jak pijany płotu. I tak to wychodzi.
Dziwnym jest że przy odpowiednim nagłośnieniu jednostkowa tragedia staje się sprawą ogólnonarodową. A niemal cyklicznie ujawniane tragedie dziecięce nie wzbudzają takiego rezonansu społecznego i zainteresowania władz różnego szczebla. Politycy jakby nabrali wody w usta. Rodzi się podstawowe pytanie Dlaczego? Proszę zważyć że zjawisko to tyczy przede wszystkim populacji 20-30 latków. To jest pokolenie wychowane w „WOLNEJ POLSCE”. Politycy tak chełpią się , są dumni , wypinają pierś do przodu po medale za zasługi w obaleniu totalitarnego ustroju i za budowę nowej III i w zamiarze IV RP. Tylko czy aby czegoś po drodze nie zgubiono? A może publiczna analiza takich patologii byłaby niepotrzebną skazą na dumnym obliczu naszych polityków i władz.
Czy w społecznościach na szczeblu lokalnym nie wiadomo kto z kim?. Czy brak wyobraźni różnym organizacjom że takie luźne związki- konkubinaty młodych ludzi z dziećmi z natury rzeczy są źródłem różnych patologii i powinny być pod „lupą społeczną”
Czy tak to być musi?
P.S. Celowo pomijam sprawę oddziaływania rodziny. To już w trakcie ewentualnej dyskusji.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 20:04, 24 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 21:24, 24 Sty 2009    Temat postu:

A mi jednoznacznie kojarzy sie ten problem z wychowaniem, z rodziną. Tam jest według mnie początek.
Czasy się zmieniły, wszyscy wiemy, że już nie jest tak jak dawniej. Tak jak w temacie „jak wam się do cholery udało przeżyć” - życie wyglądało inaczej myśmy byli inni, ludzie byli bliżej siebie. Niepotrzebne były zaproszenia i umawianie się, miało się czas na spotkania i łatwiej było dotrzeć do innego człowieka. Dziś jest inaczej, społeczeństwo się zmieniło. Już nie wypada „wpaść” do kogoś na kawę, zajrzeć „po drodze”, ba – zagadać na ulicy. Staliśmy się podobni do społeczeństw zachodnich, gdzie trzeba się umówić telefonicznie, zapowiedzieć, bo nikt już nie ma nie tylko czasu, ale nawet ochoty na spontaniczne spotkania ze znajomymi. Staliśmy się bardziej zamknięci, nie wypada już „zaglądać do garnka” i pogadać „o starych rowerach”. Dziś skłonności do.... hmm..plotkowania zaspokaja się pochłaniając papkę z popularnych brukowców. Oddaliliśmy się od swoich sąsiadów. Często nawet nie wiemy kto mieszka w naszej klatce (bo nie powiem – w bloku). Ludzie w mieście – piszę to celowo – stali się sobie obcy. Wiem, bo wychowałam się i mieszkałam w mieście. Teraz mieszkam na wsi. I wciąż jeszcze muszę się uczyć i przyzwyczajać do mentalności ludzi, wśród których przyszło mi mieszkać. Interesują się wszystkim, wiedzą o sobie wiele, jeśli nie wszystko. Obce mi dzieci, które mijam na ulicy, bez mrugnięcia okiem mówią mi „dzień dobry”... To była pierwsza rzecz, która mnie uderzyła, gdy zamieszkałam na wsi. W mieście byłoby to nie do pomyślenia – za duże skupiska ludzkie, za dużo obcych. I ta obawa przez wyrządzeniem krzywdy – uczymy dzieci, żeby nie reagowały na zaczepki obcych dorosłych, więc i one same nie mogą pozdrawiać mijanych na osiedlu ludzi (to zjawisko chyba w mieście jest nieznane). Większa rotacja mieszkańców domu.
I tak wychowaliśmy/wychowujemy swoje dzieci. Są mniej otwarte. Bo miały unikać kontaktów, bo nie wypada, bo nikt nie życzy sobie zaglądania w prywatne sprawy. A w autobusie już nikt się nie odważy zwrócić uwagi rozrechotanej, wulgarnej młodzieży, bo nie wiadomo jak się to skończy. A bywają przypadki, że kończy się nieciekawie.
A skoro tak wychowujemy, to czy możemy wymagać, że zainteresują się powtarzającym się za ścianą krzykiem dziecka? Czy z tej drogi możemy zawrócić? Wydaje mi się, że nie będzie już na to przyzwolenia społecznego. Czasem też powstrzymuje strach przed sąsiadem-gwałtownikiem, a może i jego kaprawymi kumplami o „obiecującej” powierzchowności.
Oczywiście, że znajdą się pojedynczy ludzie, którym nie straszna będzie opinia „ciekawskich”, zareagują, zwrócą uwagę, powiadomią. Ale takich ludzi jest stosunkowo mało.
A władze? Chyba tak im wygodniej. Jak społeczeństwu. Za mało współodczuwania, za dużo egoizmu.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 0:49, 25 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 23:03, 24 Sty 2009    Temat postu:

Tak masz rację Esprit że ten czynnik solidarności ludzkiej jest waznym. Ale niech nam nie znika z uwagi rola , znaczenie organizacji społecznych , samorządowych jak i organów administracyjnych w tej kwestii. Mamy przeciez sporo , sporo tych organizacji pomocowych , nadzorczych. Gdyby tylko podeszły z wyobraźnią z dobrą wolą do swych obowiązków ile to tragedii można było uniknąć.Działanie musi być tu kompleksowe.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 23:38, 24 Sty 2009    Temat postu:

Tak, miałam o tym napisać później, gdyby tylko dyskusja się rozwinęła.
Od czegos trzeba zacząć. Ale tak naprawdę ruch w tym kierunku, działania muszą iść równocześnie - wielotorowo. Przede wszystkim trzeba uczulić społeczeństwo, rozbudzić. Ale kto ma rozbudzić? Tu rola wspomnianych przez Ciebie organizacji społecznych i pozarządowych. To temat na szeroko zakrojone i długofalowe kampanie społeczne, temat który powinien się znaleźć się na billboardach, tak, żeby nie chował się w domach, żeby kłuł w oczy. I żeby ludzie poczuli się odpowiedzialni. Trzeba społeczeństwo uświadamiać, ciągle o tym przypominać ciągle (tak jak o przemocy w rodzinie w ogóle), nie wolno zasypiać gruszek w popiele. Jeśli odpuści się na chwilę, to trzeba będzie zaczynać od nowa. Kazdego dnia, w różnych miejscach ktoś się "budzi", decyduje coś zrobić, coś zmienić w swoim udręczonym życiu i wcale nie musi wiedzieć co zrobić, gdzie szukać pomocy, do kogo wyciągać rękę (bezpłatne linie) itd. To z kolei może byc zaczęte przez pojedynczych ludzi, społeczników, "siłaczy" którzy poruszą tą machinę, uderzą do władz samorządowych i wyżej. Musimy zacząć wymagać, domagać się odpowiednich działań i z nich rozliczać, z ich sumienności i skuteczności. Dlatego musimy być świadomi kogo wybieramy do władz samorządowych - w najbliższym otoczeniu, na własnym podwórku - kogoś, kto będzie potrafił i chciał dokonywać takich trudnych rzeczy. Kogoś nie obarczonego słomianym zapałem.
A jednocześnie musimy sami dbać o takie wychowanie społeczeństwa, aby przyszłe pokolenia były mniej obojętne, bardziej dbały o pojedynczego człowieka.
I do tego potrzeba większej świadomości społecznej.
Pomysłów jak to zrobić może być wiele.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 23:39, 24 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 23:43, 24 Sty 2009    Temat postu:

Pozostaje Nam Esprit czekać na inne zdania w tym temacie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 0:27, 25 Sty 2009    Temat postu:

Nie podciągałabym tego, Ekor, pod wychowanie w Wolnej Polsce, i fakt, że dotyczy to grupy 20 - 30 latków niczego nie potwierdza.
Pamiętam zbyt dobrze moment przełomowy - kiedy wiele informacji, wcześniej nie uwalnianych do społeczeństwa, choć niekoniecznie ukrywanych, zaczęło do nas docierać. Prosty przykład - narkomani. W PRL-u ich oficjalnie nie było.
Nie było też mediów, żerujących na naszych uczuciach i zainteresowaniach, które by podobne sprawy nagłośniły tak, że byłyby powszechnie znane.
Dotyczy to grupy 20 - 30 latków - bo w takich właśnie przypadkach te tragedie mogą się wydarzyć. To tam właśnie są małe dzieci, są młode, zdesperowane kobiety, i są młodzi, porywczy, niedojrzali emocjonalnie mężczyźni.
Moim zdaniem, takie sytuacje będą zawsze występować, zwłaszcza w mieście, gdzie, jak słusznie zauważyła Esprit, ludzie są bardziej od siebie oddaleni, nie znajdują się pod lupa sąsiadów.
Więc jest tylko jedna sprawa do zrobienia - jak mówiliście, odpowiednie reagowanie.
Instytucje pozarządowe, które miałyby pod specjalną lupą i opieką takie przypadki - tak, ale czy do pomyślenia jest, aby wszystkie pary żyjące w konkubinacie były pod obserwacją?! To niemożliwe. Więc raczej budzenie wrażliwości społecznej, wspomagane zresztą działaniem mediów.
Wspieranie przez policję, sądy tych, którzy przez swoją wrażliwość i interwencję narażą się na przykrości.
Bo ludzie słyszą, ale często boją się interweniować.
Dlatego widziałabym tu idealną rolę dla policji. Dla dzielnicowych, w wielkich miastach, którzy kiedyś tak dobrze znali swój rewir i wszystkie trudne przypadki, nie tylko polityczne.
Generalnie, uważam, że należy starać się przeciwdziałać, ale też, choć to przykre, pogodzić się z faktem, że taki przypadek, niestety, może zawsze nastąpić.
Bo przyczyna tkwi, moim zdaniem, w genach - agresja, ujawniająca się czasem właśnie u mężczyzn, niekoniecznie, chociaż często,z marginesu społecznego, a ofiarą jest słaba ofiara pod ręką - kobieta, która nie dosoliła, bezbronne dziecko.
Wszystko razem straszne. Sprawę Michałka noszę w sobie tyle lat, nie mogę się od niej uwolnić.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 10:33, 25 Sty 2009    Temat postu:

Witam.
Esprit marzycielka z Ciebie nie za dożo optymizmu? Skąd Ty chcesz wziąć swoich przedstawicieli którzy Cię później nie wykiwają, nie rozumiem tego jak to się teraz mówi musimy wychować społeczeństwo zgodnie itd. jak to jednak zrobić? Dziś nie ma sentymentów ani nie czas na patriotyzm dziś komercja dziś panuje zasada tyle ktoś znaczy ile ma zapewne przykre to ale niestety prawdziwe Witek W też chciał zostać radnym jakie plany jakie zdania przed sobą postawił niestety w rozmowie z Sabiną jego żoną wyszło że chodziło o pewny etat na cztery lata i dostęp do informacji gdzie zatem Esprit te ideały?
Czy tak to być musi?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 13:14, 25 Sty 2009    Temat postu:

No tak, teraz wszystkie niepowodzenia w państwie będą na mnie...
Niezależny, jak ja mam Ci odpowiedzieć na wszystkie te pytania? Wytykasz mi optymizm?! A jeśli nie będzie na świecie optymistów to co nas czeka? Zostanie tylko rzucić się z mostu, bo nie ma żadnej nadziei na poprawę sytuacji? To po co mieć dzieci?
Mówisz, że "więcej znaczą" ci, co mają zasobne kiesy. Tylko dla kogo więcej znaczą? Dla innych takich samych? Uważasz, że ci biedniejsi nie funkcjonują we właściwy sposób w społeczeństwie, że nie stanowią dla niego wartości? Naprawdę uważasz, że jeśli się ma dwa samochody terenowe, najnowsze gry komputerowe dla dzieci (najczęściej brutalne i uczące nieliczenia się z nikim), willę i na skinienie ręki wyjazd na Seszele to jest się wartościowszym człowiekiem? Że lepiej sie wychowa dzieci, na prawych i mądrych obywateli? Że to jest gwarancja dla zapobiegania skrzywieniom moralnym i brakowi wartości etycznych?
Jak sprawdzać wybranych "przedstawicieli"? Ja na to nie mam recepty, mieszkam gdzie indziej, a głosuję gdzie indziej, nie znam tych ludzi, polegam na opiniach innych. Na dodatek działania owych przedstawicieli w zasadzie mnie osobiście nie dotyczą (samorząd lokalny). Tu na wsi trochę łatwiej, bo powoli poznaje się ludzi, wśród których się mieszka. Niektórzy decydują się na kandydowanie, choć faktycznie przepadają w młynie starych wyjadaczy. Zadajesz bardzo trudne pytania, a jesteś bardziej doświadczony pod tym względem niż ja. Masz po prostu dłuższy "staż". Spotykasz wielu ludzi, to Ty powinieneś mi podpowiadać jak rozpoznawać, jak wybierać tych najlepszych. Zapewne powinni mieć dobrze poukładane w głowach, powinni umieć dobrze przekazać swoje racje i umieć walczyć o nie, a przede wszystkim powinno im się "chcieć". Na pewno to nie powinien być człowiek, który nie za bardzo skalał się pracą w swoim życiu, raczej umiejętnie lawirował i na dodatek wisi od czasów studenckich wypłatę własnemu koledze, o czym najwygodniej nie pamiętać wcale. Tyle, że ten kolega pamięta. I nie darzy szacunkiem owego polityka. Czemu się w ogóle nie dziwię.

Jak wychować? Spójrz na swoje dzieci i zadaj sobie pytanie czy Ci się udało - wskazać dobrą drogę i "zaświecić" własnym przykładem.
Ja staram się być otwarta na ludzi, nie odstrasza mnie inność, szerokie horyzonty, pochodzenie. Spotkałam na swojej drodze kilku ludzi, z którymi mogłabym konie kraść, z którymi się wiele chce, którzy pokazali, że można tez inaczej, nie tylko utartymi ścieżkami.
Wybacz, ale pesymiści mnie dołują, nie po drodze mi z nimi, wolę więcej otwartości i szersze horyzonty (powtarzam się). Na pewno trzeba szanować cudze poglądy, mieć większy wzgląd na innych, patrzeć dalej niż koniec własnego, często mocno zadartego nosa. Trochę pokory, ale i zdecydowania, kiedy trzeba bronić własnych poglądów. Patrzeć na innych, zważać. Nie jesteśmy na świecie sami. Czasem możemy oczekiwać pomocy, ale czasem nie ma się co oglądać. Czasem wystarczy tylko wsparcie duchowe.

Jago masz rację, nie bardzo jest możliwe, żeby wszyscy byli pod specjalną obserwacją (przecież nie do końca wiadomo w którym domu tak naprawdę może się to wydarzyć). Wystarczy popatrzeć na potworną biurokrację (choćby MOPS-y czy inne instytucje) i suche spojrzenie urzędników. A z drugiej strony grożące wypaczenia i naginanie prawa do niezbyt jasnych celów. Ci ludzie, którzy się tym zajmują też mają świadomośc, że wszystko musi się odbywać na drodze prawa, suchego prawa, po to, żeby nikt nie mógł zarzucić nieprawidłowości. A każda "sprawa" jest zawsze bardzo indywidualna.
Pisać to ja nie potrafię, wyrażanie własnych myśli nie idzie mi tak, jak bym chciała. Dlatego nie przedstawię tu jasno swojego punktu widzenia.
Piszesz Jago o roli mediów, tez o tym myslałam - że powinien się znaleźć choć jeden redaktor, który odważy się, zamiast epatować czytelników sensacjami i skandalikami, pokazać sprawę szerzej, zacząć uczulać na krzywdę, nieprawidłowości, przemoc i wskazywać drogi rozwiązywania takich problemów. Wszystko na początek drobnymi kroczkami, ale konsekwentnie, długofalowo. Powiecie, że to nie chwyci, że się nie uda, nie ma szans na powodzenie. Może nie, ale kropla drąży skałę nie siłą lecz częstym padaniem (Owidiusz). Może pomysł nie ten, ale jest nadzieja, że ktoś wpadnie na inny - lepszy, skuteczniejszy. Przecież musi być jakiś sposób...
I powtarzać, wracać, nagłasniać, przypominać, mówić o tym stale. Żeby uczulić, żeby tych "nawróconych" było coraz więcej. Bo łatwiej pójść w grupie, ruszyć za tłumem, psychologia już bardzo dawno temu to odkryła.
Sądy, policja - tu jest bardzo dużo do zrobienia, wiele trzeba naprawić. A przecież te instytucje są silne tylko siłą ludzi, którzy w nich pracują. Jaka część z nich czuje w tym posłannictwo, a jak wielu tylko odwala zadaną robotę...? Ilu jest sprawiedliwych (strasznie wypaczone jest teraz to określenie, a takie przecież stosowne).
Czy możliwa jest zmiana mentalności społeczeństwa?

Przepraszam za chaos, który się wkradł do mojej wypowiedzi.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 13:21, 25 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 15:25, 25 Sty 2009    Temat postu:

No tak, teraz wszystkie niepowodzenia będą na mnie...
Nie Esprit na nie wytykam Ci optymizmu ja podziwiam Cię Twój optymizm. A jeśli nie będzie na świecie optymistów to co nas czeka? No właśnie co nas czeka? W każdym bądź razie most darowałbym sobie są skuteczniejsze sposoby autodestrukcji. Ależ Esprit ja nie uważam ze w społeczeństwie biedniejsi są gorsi mówię tylko że obecnie ludzie są tak zamknięci w swoich bunkrach że nie zauważają innych nie ma dziś sentymentów jesteś bo masz jak nie masz jesteś niezauważana społeczeństwo konsumpcyjne myślę więc jestem trzeba pomału zastąpić mam więc jestem, trudno jednak w dzisiejszych czasach o entuzjazm młodych o fascynacje, pamiętam jak będąc uczniem przychodziliśmy godzinę wcześniej niż majstrowie cieszyło nas był entuzjazm właśnie spróbuj albo zobacz czy tak jest dziś? Pytasz jak wychowałem swoje dzieci? Wiesz że odpowiedź zawsze będzie subiektywna starałem się wpoić im szacunek ,wrażliwość i przede wszystkim odpowiedzialności tak za siebie jak i za własne czyny zapewniam Cię że własnym albo inaczej naszym przykładem nie daliśmy im złego świadectwa i nie zdefraudowaliśmy sensu tych cnót. Jednakże w zderzeniu w obecną rzeczywistością te cnoty przegrywają widzę to po naszej małej Madzi że często ma łzy w oczach przychodząc z podwórka albo ze szkoły gdyż zapewne zachowanie innych kłoci się z jej pojęciem dobra i zła i tak się czasem zastanawiam czy nie wyrządziliśmy jej krzywdy? Kończę ten post bo widzisz Esprit jesteś zbyt wykształcona zbyt inteligentna abym prowadził z Tobą dyskurs a tym bardziej polemikę ,szkoda w ogóle że zabrałem głos ten topik nie jest dla mnie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 16:23, 25 Sty 2009    Temat postu:

Musimy zdać sobie sprawę że nierówności społeczne były są i będą. Rzecz w tym aby w dochodzeniu do określnego statusu materialnego nie towarzyszyły takie negatywne w odczuciu społecznym zjawiska jak korupcja , nieuczciwość, netpotyzm . Do końca tego uniknąć sie nie da.Ale te zjawiska nalezy minimalizować , a nie czynić z tego cnotę obywatelską. Dać mozliwość rozwoju ludziom pracowitym, zdolnym , nowatorskim w działaniu. Ale nie wolno bezkrytycznie czynić przepaści między tymi co mają , a tymi czego nic nie posiadają . Państwo ma obowiązek stymulowania w miarę równomiernego rozwoju społecznego, ma ku temu odpowiednie instrumentarium.Tak jak ma obowiązek dać otwartą drogę do rozwoju tych wybijających sie jednostek, tak też ma obowiązek zadbania o tych którzy nie nadążają z różnych to powodów i przyczyn. Państwo stoi na gruncie mądrze pojętego "solidaryzmu społecznego". Jeżeli nie to takie państwo jest nam niepotrzebne. W takim państwie zarówno "szczyty społeczne" , jak i "doły społeczne" stana sie niewolnikami. Będą siedzieć w pozłacanej klatce chronionej przez stada ochroniarzy w swych willach za dużym murem, Ci przegrani , często odrzuceni bedą cyklicznie chronieni przez straż więzienną.Może przerysowuję , ale coś w tym jest, co do tego jestem przekonany.
A wracając do sedna tematu. Budujemy Polskę samorządową. Djae sie uprawnienia gminom , powiatom, żąda jeszcze więcej władzy tam dla podstawowego szczebla. I to jest dobrze. Tylko zapomina sie o jednym ...należy ludzi gromadzić wokół tematów wspólnych. Należy te społeczności lokalne integrować, uczyc nowego podejścia. Uzmysławiaćże od tych osiedlowych , gminych wspólnot dużo , bardzo dużo zależy. Esprit pisze i słusznie o takim samotnym człowieku w tłumie. Ale proszę zauważyć czy to na szlakach górskich wędrówek, czy na wodnych szlakach ...nieznajomi ludzie mijając się często uśmiechają się do siebie i pozdrawiają.Ale kiedy wrócą do miejsca zamieszkania mijają się obojętnie. Z czego to wynika? Uważam że w górach , czy na szlaku wodnym czujemy się pewną wspólnotą skupioną wokół tematyki wędrówek górskich , czy rejsów wodnych. To ludzi zbliża. A gdyby tak gromadzić społeczności lokalne wokół wspólnych zadań, problemów ...czy nie byłoby lepiej?
Czy młodzi ludzie którzy z tych czy innych powodów stają sie środowiskiem zagrożonym patologią nie moga byc pod lupa społeczną? Nie chodzi aby ktoś komuś zaglądał do okien , czy łóżka.
Ale takie luźne związki z małymi dziećmi winne być szczególnie pod troska organizacji pomocowych , środowiskowych, a nawet policji , dzielnicowego. Przecież prawo dozwala społeczną kontrolę realizowaną przez rózne organizacje na zdrowiem i życiem dzieci.Chwalimy się ze w 90% jesteśmy narodem katolickim.A co stoi na przeszkodzie aby proboszcz zamiast święcic koleny samochód policyjny wybrał się na spacer po tych domach gdzie potencjalnie mogą zaistnieć patologie.Być może taka wizyta uratowałby życie lub zdrowie nie jednego dziecka . Gdzie jest napisane że tylko szblonowe działanie prowadzi do sukcesu? To wszystko mieści się w ramach budowania więzi tych lokalnych społeczności. Tu właśnie jest zadanie dla publicznych mediów i organizacji rządowych i samorządowych. Na polityków nie liczę.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 21:11, 25 Sty 2009    Temat postu:

Oj, Niezależny, Niezależny..... muszę na Ciebie chyba wreszcie huknąć! (przepraszam za tą bezpośredniość) Ja nie mogę się legitymować niczym więcej, niż świadectwem maturalnym, więc nie serwuj tego "argumentu", bardzo Cię proszę. edit. Ya winkles

Tak, to prawda, co piszecie obaj z Ekorem, że postępuje rozziew między zamożnymi i ubogimi członkami naszego społeczeństwa. Gorzej, że wyraźnie widoczne jest konsekwentne działanie władz, rządu, aby to pogłębić. A to już jest przerażające! Czytam na polityce te Wasze spory i nawijanie makaronu na uszy, a za oknem obserwuję sukcesywny upadek materialny licznej grupy Polaków. Doprawdy, gdyby nie brak odwagi, chętnie bym się stąd wyprowadziła – do kraju, gdzie jest normalnie, a władze naprawdę dbają o obywateli, a nie tylko mówią, że ich dobro leży im na sercu, choć swoimi działaniami przeczą tym bezczelnym słowom. Proszę tylko się nie zaperzać i nie naskakiwać na mnie, żebym powiedziała gdzie to ja widzę takie El Dorado. Nie w tym rzecz.
Ale wracając do tematu
Cytat:
Jednakże w zderzeniu w obecną rzeczywistością te cnoty przegrywają widzę to po naszej małej Madzi że często ma łzy w oczach przychodząc z podwórka albo ze szkoły gdyż zapewne zachowanie innych kłoci się z jej pojęciem dobra i zła i tak się czasem zastanawiam czy nie wyrządziliśmy jej krzywdy?

Wierz mi Niezależny, że te 25-30 lat temu i ja wracałam nieraz do domu ze łzami w oczach, choć ponoć czasy były inne. I myślę, że jest to kwestia charakteru, wychowania oczywiście również, ale czy ja żałuję dzisiaj, obcierając od czasu do czasu powieki, że tak reaguję na to co wokół mnie, na niesprawiedliwość i ludzkie złe intencje? Tacy ludzie tez muszą być, nie wszyscy mogą być cwani i bezpardonowo rozpychać się łokciami. Tylko przyjrzyj się w przyszłości kandydatowi na życiowego partnera córeczki, ktoś ją musi chronić. Ya winkles Trzeba wierzyć, że będzie dobrze.
Ale tak naprawdę chodzi nam tu raczej o znalezienie dróg i konkretnych sposobów na zminimalizowanie patologii w społeczeństwie. A więc nie tylko rodzice, ale i nauczyciele mają wielką rolę do odegrania. Jakoś tak się postrzega, że niewielu jest prawdziwych pedagogów, że ci wielcy, z duszą i powołaniem, odeszli wraz z poprzednimi pokoleniami. Ale to chyba jest tak, że koleją rzeczy zmienia się system wartości, etyka i moralność w pewnym sensie ewoluują. Więc i nauczyciele muszą iść z duchem czasu. Czy w dobrą stronę to już kwestia do dyskusji. Ja osobiście myslę, że zbyt wiele przypadkowych osób znajduje przystań w tym zawodzie. No bo jeśli nie wiem kim zostać (dziewczęta) to najlepiej nauczycielką. Swoją drogą poradnictwo zawodowe mocno kuleje. Zresztą nie tylko ono. Dobrze, że coraz częściej się mówi, że zaczyna brakować inżynierów itp. Ale znów zboczyłam z tematu.

Pozostajemy więc przy wniosku, że przede wszystkim trzeba zmierzać do zniesienia tak dużych różnic społecznych, a co najmniej nie dążyć do pogłebiania ich. I tu oczekiwałoby się od rządu należytych i prawdziwych działań w tym kierunku.
Pewnie znajdzie się i inny pogląd na tą sprawę.
Piszesz Ekorze:
Cytat:
A gdyby tak gromadzić społeczności lokalne wokół wspólnych zadań, problemów ...czy nie byłoby lepiej?

Doskonały pomysł! Ale żeby można było zacząć działania w tym kierunku trzeba ludzi najpierw do tego zaktywizować. W mieście jest to znacznie trudniejsze. Trudno skłonić do wykazania inicjatywy ludzi zamkniętych w czterech ścianach, opierających się przed myśleniem o sobie jako o członku lokalnej społeczności. Chyba trzeba by wyjść między innymi od mediów ogólnodostępnych. Tu jest ogromna rola mediów nie tylko publicznych. Żeby tylko prywatnym właścicielom się chciało przymknąć oko na własny interes....
Wrócę jeszcze do mojego osławionego już chyba optymizmu (prawdopodobnie przecenionego) – nie muszę być na szlaku górskim, żeby chcieć się uśmiechać do obcych ludzi. Chętnie to robię na każdym kroku i w każdym miejscu (choć kiedyś taka nie byłam!), bez względu na to co sobą reprezentuje ta druga osoba. Choćby była przysłowiową „babcią klozetową” na dworcu. Żadna praca nie uwłacza człowiekowi. Czy tak trudno się przekonać do okazywania ludziom sympatii? Przekonałam się, że żyje się naprawdę milej.
A proboszcz Ekorze musi być przede wszystkim człowiekiem, a nie kroczącym mniemaniem o swojej ważności. Oby tych świadomych swojej roli jak najwięcej.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 21:39, 25 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 1:10, 27 Sty 2009    Temat postu:

Więzi lokalnych społeczności... W tym tkwi siła zachodnich cywilizacji. Do dziś istnieje, w jakiejś formie, na wsi. Ale znika w wielkim mieście, nie tylko u nas.
Poza tym, trzeba sobie powiedzieć, że , u nas - w okresie PRL-u te więzi zostały znacznie osłabione. Teraz trzeba je odbudowywać od zera.
Ciekawe, Ekor, że poruszasz sprawę, która parę lat temu była przedmiotem zainteresowań również kół prawicowych. Wspólnota lokalna musi na czymś się oprzeć, coś musi być jej centrum.
Dlatego rzucone zostało hasło wspólnot parafialnych. I co ciekawe, one w dużym stopniu funkcjonują. Integrują ludzi, nawet w dużych miastach.
Faktem jest, że brak przeciwwagi świeckiej.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 9:07, 27 Sty 2009    Temat postu:

Witam.
No i Esprit sprowokowałaś mnie do podpowiedzi. Otóż uważam i tak uważać będę że jesteś bardzo oczytaną bardzo inteligentną i wrażliwą osobą widzę to po Twoich wypowiedziach po Twoich postach i bynajmniej nie jest to kadzenie tylko obserwacja. Podany przeze ze mnie przykład mojej Iskierki nie jest oderwany od tego o czym mówicie, mówicie przecież między innymi o wrażliwości dla mnie łzy świadczą o krzywdzie która ma różne odcienia ŁZY DZIECKA SĄ NIEDOPUSZCZALNE podany przez Ekora przykład lokalnego zorganizowania się jest niczym inny jak wrażliwością właśnie. Esprit różnice społeczne były zawsze i nie zgodzę się z Jagą która twierdzi że w czasach PRLu te więzi społeczne zostały rozluźnione wprost przeciwnie rozluźnione albo inaczej zanikły właśnie w obecnych czasach, owszem różnice społeczne jak się to mówi powodują zamknięcie się w swoim bunkrze dziś nic za darmo czasy Judymów odeszły nie sądzę aby można było to zmienić co najwyżej można się do tego przyzwyczaić. Esprit jak wiesz pracuję w usługach mam kontakt z wieloma ludźmi ( za chwilę też wychodzę) o szerokim przekroju zawodowym id lekarzy mecenasów do zwykłych wyrobników nie raz słyszałem jak mówiono mi takich jak pan chyba już nie ma no właśnie nigdy pieniędzy nie traktowałem na pierwszym miejscu czasem słowo dziękuję znaczy więcej niż karteczka z orłem w koronie, jeśli tak postępowało by wielu różnice nie byłyby aż tak wielkie no i niestety czasem bolesne WRAŻLIWOŚĆ Esprit wrażliwość to jest patent na szczęście na zrobienie czegoś dla dobra ogółu również. Pamiętam przyszedł kiedyś do mnie młody chłopak z kolczykiem w uchu ze śladową ilością włosów na głowie i poprosił o pracę w czasie wakacji i wiesz nie skreśliłem go dałem mu robotę okazał się bardzo wrażliwym bardzo inteligentnym młodzikiem ,pytam ilu takich jest? skąd mają młodzi wziąć wzorce skoro starzy ganiają za gotówką niczym mrówki za padliną . Piszecie o zorganizowaniu społeczności wokół wspólnych zadań otóż jestem w zarządzie wspólnoty mieszkaniowej to znaczy jest nas dwóch w zeszłym roku ocieplaliśmy blok malowaliśmy piwnicę strych robiliśmy nowy skwer wieli z tych robót można było zrobić własnym nakładem po prostu pewnym czynem jak mylisz ilu mieszkańców odpowiedziało na nasz apel? na nasz apel odpowiedziały dwie starsze panie reszta drzwi zamknęła bo oni płacą czynsz, my też płacimy .Pamiętam lata sześćdziesiąte przed blokiem mamy taki betonowy murek a ławkami latem prawie wszyscy mieszkańcy się tak wieczorem spotykali kobiety pili kawę męszczyźni po piwku było fajnie jak w rodzinie a dziś? zajeżdżam przed blok wysiadam z samochodu naciskam kluczyk miga światełko i tyle po mnie.
Czy tak to być musi?
No to lecę na razie.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 9:10, 27 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 21:49, 27 Sty 2009    Temat postu:

Cytat:
. Esprit różnice społeczne były zawsze i nie zgodzę się z Jagą która twierdzi że w czasach PRLu te więzi społeczne zostały rozluźnione wprost przeciwnie rozluźnione albo inaczej zanikły właśnie w obecnych czasach,


Niezależny, wydaje mi się, że mylisz walkę o byt, konkurencję z więzią społeczności lokalnych.
Nasza różnica zdań wynika, zapewne, z miejsca zamieszkania.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 22:12, 27 Sty 2009    Temat postu:

Niestety Droga Jago zgodzić się z tym nijak nie mogę rozumiem Twój lokalny patriotyzm ale w tym względzie my mało miasteczkowi mamy zdecydowana przewagę u nas jest zdecydowanie i nieporównywalnie mniej anonimowości u nas prawie wszyscy o wszystkich i o wszystkim wiedzą ,pokutuje tu takie powiedzenie że są u nas osoby które nie tylko wiedzą kto zmarł ale nawet kto umrze w przyszłym tygodniu. Jak myślisz jaką społeczność łatwiej zorganizować zachęcić czy zmobilizować Waszą aglomerację z wieżowcami teatrami kinami czy naszą osadę z kilkoma wigwamami ? w której społeczności będą większe więzi?
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin