Autor Wiadomość
Gość
PostWysłany: Pią 8:35, 16 Lut 2007    Temat postu:

To takie proste i... niezależne od TEGO co się robi, co się zrobi, co się zamierza i co wyjdzie...
Po pierwsze, najpierw władzę się przejmuje i ustawia, ustawia, ustawia, do czasu aż przyjdzie czas na "konieczne" działanie. Więc próbuje się działać, tylko że jeszcze nie wszystko pasuje na się poprawia, przestawia, prosi o cierpliwośc do czasu, aż nadchodzi końcówka władzy .... A na koniec tłumaczy się co to mialo być, co chciało się zrobić i dlaczego nie wyszło, i najważniejsze w tym jest nie zauważać bezsensu, czy gorszego stanu i udowadnianie, przynajmniej sobie udowodnienie, że miało się rację i nadal się ją ma. I po korekcie można dalej startować.
Na tym polega kadencyjność władzy! I taki styl uprawia władzy uprawnia do niej reformatorów! Mr. Green
Gość
PostWysłany: Czw 22:49, 15 Lut 2007    Temat postu:

Dzisiejsza konferencja prasowa premiera była w swym wyrazie nijaka . Podsumowanie półtorarocznego okresu rzadów winno być konkretne. Cała prawie dwugodzinna perora to raczej expoze rządu obejmujacego władzę. Gro poruszanych tematów to obietnice i zapowiedzi . A miało być o rozliczeniu rządu, poszczególnych ministrów. Premier każe odczytywać ukryte myśli zamiast wprost złozyć relację społeczeństwu. W następnej odsłonie będzie realizowany nowy scenariusz "Poszukiwaczy zaginionej arki". Wiem ale nie powiem.
Ciekawe jak prasa będzie to komentować , 2 godziny wypowiedzi premiera to już coś , bynajmniej tak winno być.
Gość
PostWysłany: Sob 9:43, 03 Lut 2007    Temat postu:

Premier zbiera owoce partyjniactwa. O ocenę swojego rządu poprosił tylko posłów PiS.
Zgadnijcie co mu odpowiedzieli Do ich raportów dotarł "Dziennik". Gazeta cytuje jednego z posłów: Mieli dylemat: pisać prawdę i krytykować, czy kłamać i wystawiać laurki. Wybrali to drugie, bo nie chcą podpaść ministrom, z którymi muszą na co dzień współpracować.
No cóż taka gwiazda rodzi się raz na 1000 lat

Allah aghbar ... to chyba chciał powiedzieć ten śmieszny pokurcz wykonując ten gest
Gość
PostWysłany: Wto 9:53, 21 Lis 2006    Temat postu:

Nowi państwo K. już pracują na swój wizerunek. Bez względu co zrobią, jak na niego zapracują, to nie sądzę, aby im napisano gorszy od tego scenariusz. resigne
seba
PostWysłany: Wto 9:07, 21 Lis 2006    Temat postu:

"Osiągnięcia" mają niesamowite, a tak na marginesie ciekawe czy zobaczymy tę parę przed trybunałem jak "śpiewają i tańczą"
Gość
PostWysłany: Wto 0:23, 21 Lis 2006    Temat postu: Osiągnięcia Państwa K

Jolanta "Polisa" Kwaśniewska (październik 1995 r.)
Pod koniec kampanii wyborczej w 1995 r. wyszło na jaw, że Kwaśniewski zataił w oświadczeniu majątkowym, które - zgodnie z ustawą antykorupcyjną - wypełniał jako poseł, że jego żona ma akcje Towarzystwa Ubezpieczeniowo-Reasekuracyjnego "Polisa". W deklaracji Kwaśniewski powinien podać wszystkie składniki majątku posiadane przez niego i żonę, a pominął, jak informowała "Gazeta Polska", pakiet 31 tys. 332 akcji "Polisy", których posiadanie przyniosło za rok 1995 ponad 532 mln starych złotych, czyli 53,2 tys. nowych złotych dywidendy.

"Magister" Kwaśniewski (październik, listopad 1995 r.)
16 października 1995 r. Aleksander Kwaśniewski publicznie skłamał (według "Rzeczpospolitej" z 11 grudnia 1995 r.) mówiąc w wywiadzie dla radiowej Trójki, że obronił pracę magisterską na Uniwersytecie Gdańskim i że posiada wyższe wykształcenie, mimo że nie ma nawet absolutorium, co potwierdził 24 października rektor Uniwersytetu prof. Grzonka, mówiąc, że Kwaśniewski nie skończył studiów na UG, nie jest więc ani absolwentem uczelni, ani magistrem. To samo oświadczył 16 listopada 1995 r., na trzy dni przed II turą wyborów, B. Synak, prorektor Uniwersytetu Gdańskiego, który przypomniał, że Aleksander Kwaśniewski został skreślony 5 października 1978 r. z listy studentów wydziału Ekonomiki i Transportu UG. Mimo że Kwaśniewski został złapany na kłamstwie i zdemaskowany przez władze uczelni, kłamał dalej, i w wywiadzie dla Frankfurter Rundschau z 24 listopada 1995 r. powiedział, że skończył studia na wydziale Handlu Zagranicznego, a wypowiedź rektora UG w tej sprawie nazwał "manewrem wyborczym". Dopiero 2 grudnia 1995 r. Kwaśniewski już jako prezydent elekt przyznał na łamach "Polityki", że nie zrobił magisterium, co tłumaczył - narażając się na dodatkowe ośmieszenie - "straszliwą potrzebą wolności", która pchnęła go do "machnięcia ręką na dyplom".

Meta dla aferzysty (grudzień 1995 r.)
Po przeprowadzce do Pałacu Prezydenckiego Kwaśniewski użyczył swojego mieszkania na warszawskim Wilanowie w tzw. Zatoce Czerwonych Świń Włodzimierzowi Wapińskiemu. Wapiński miał już wtedy na koncie wyrok skazujący za handel narkotykami, posiadanie broni i sfałszowanego paszportu, a później stał się jeszcze jedną z głównych postaci w aferze Laboratorium Frakcjonowania Osocza, co bynajmniej nie przeszkodziło w 1999 r. prezydentowi odznaczyć Wapińskiego Złotym Krzyżem Zasługi.

Agent "Kat" (styczeń 1996 r.)
Według tygodnika "Wprost", poza "Olinem" w elitach władzy działa jeszcze kilku innych rosyjskich agentów, w tym m.in. o pseudonimach "Kat" i "Minim". Stanisław Janecki, jeden z autorów tekstu we "Wprost" twierdził: "Wiemy, kim są 'Kat' i 'Minim'. Wiemy także, kim są dwie inne osoby zakwalifikowane w Moskwie jako wartościowe źródła informacji. Zastanawiamy się, co z tą wiedzą zrobić". Kilka dni po tej publikacji Paweł Moczydłowski, były szef więziennictwa, wymienił nazwisko prezydenta w związku z rosyjskim agentem o pseudonimie "Kat", a nazwisko Millera w związku z pseudonimem "Minim". Zdaniem Kwaśniewskiego, było to pomówienie, jednak Moczydłowski nie odwołał tego, co powiedział, a prokuratura w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa przeciwko Moczydłowskiemu.

Do limuzyny przez bagażnik (marzec 1996 r.)
W białoruskiej części Puszczy Białowieskiej Kwaśniewski spotkał się z prezydentem Białorusi Aleksandrem Łukaszenką. Na tym jednak, że Łukaszenka był izolowany na arenie międzynarodowej, a Kwaśniewski się z nim spotyka, skandal się nie skończył. Po spotkaniu z białoruską opozycją prezydent Kwaśniewski wchodził do służbowej limuzyny przez bagażnik. Wyglądał na pijanego.

List żelazny dla sponsora (sierpień 1996 r.)
Aleksander Kwaśniewski nie miał oporów, by spotkać się w USA z Andrzejem Gołotą, mimo że był on ścigany listem gończym przez prokuraturę w Polsce za pobicie. Gołota jednak okazał się, jak pisała "Gazeta Polska", "Pierwszym znaczącym sponsorem Fundacji 'Porozumienie bez barier' (...) Wpłacił na konto fundacji 100 tysięcy dolarów. W tym samym czasie prezydent wystawiał bokserowi list żelazny na powrót do kraju".

Drinker? (wrzesień 1996 r.)
"Wścibskie" kamery sfilmowały, jak Kwaśniewski, najprawdopodobniej pijany, owija się polską flagą w siedzibie ONZ w Nowym Jorku. Dbające o wizerunek prezydenta media w Polsce sprawę przemilczały.

Zabijanie na życzenie (listopad 1996 r.)
Za rządów koalicji SLD - PSL doszło do liberalizacji ustawy częściowo chroniącej życie - dopuszczono tzw. aborcję "ze względów społecznych", czyli praktycznie na życzenie. Prezydent Kwaśniewski, powołujący się często na autorytet Ojca Świętego Jana Pawła II, ustawę podpisał.

"Wakacje z agentem" (sierpień 1997 r.)
Na łamach "Życia" ukazał się artykuł opisujący wspólne wakacje w 1993 r. Aleksandra Kwaśniewskiego i Władimira Ałganowa, agenta rosyjskiego wywiadu. Kwaśniewski w procesie wytoczonym dziennikarzom "Życia" dowodził, że w tym czasie przebywał w Irlandii, a jako dowód przedstawił zaświadczenie o operacjach bankowych potwierdzonych przez BIG Bank (obecnie Millenium), kierowany przez bliskiego politykom SLD prezesa Bogusława Kotta. Dziennikarze dawnego dziennika "Życie" muszą przeprosić Aleksandra Kwaśniewskiego za sugestię jego rzekomych kontaktów z oficerem wywiadu ZSRS i Rosji Władimirem Ałganowem. Jednak według informacji tygodnika "Wprost", kontakty Kwaśniewskiego z Ałganowem niekoniecznie musiały być "rzekome", albowiem "do prokuratury zgłosiło się co najmniej dwóch świadków sugerujących, że dysponują wiedzą na temat Kwaśniewskiego, która podważy jego alibi z lata 1993 r.". Pojawienie się tych świadków miało się zaś zbiec z rozpoczęciem procedury ułaskawiania Zbigniewa Sobotki.

"Siwiec, pobłogosław!" (wrzesień 1997 r.)
Prezydent mimo wielokrotnych zapewnień, że największym autorytetem jest dla niego Papież Polak, podczas wizyty w Kaliszu kazał swemu ministrowi Markowi Siwcowi parodiować gesty Jana Pawła II. Skandal wyszedł na jaw dopiero podczas kampanii wyborczej w 2000 r. W spocie reklamowym sztabu Mariana Krzaklewskiego pokazano, jak Kwaśniewski zachęca Siwca do parodiowania Jana Pawła II. Prezydent i jego ludzie wielokrotnie zmieniali interpretację wydarzeń w Kaliszu, kiedy to minister Marek Siwiec, wysiadając z helikoptera, czynił znak krzyża, a potem - zachęcany przez prezydenta Kwaśniewskiego - padał na kolana i całował ziemię. Rzecznik Kwaśniewskiego, Dariusz Szymczycha, tłumaczył zachowanie prezydenta i ministra "zmęczeniem trudnym lotem". Sam Kwaśniewski natomiast udawał, że incydentu nie pamięta.

Mebelgate (luty 1998 r.)
Po tym, jak pojawiła się reklama mebli "Forte" z wizerunkiem prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i podpisem "Prezydent powinien być zadowolony", Kwaśniewski bronił się, że polityk może wspierać dobre firmy prowadzące eksport na rynki azjatyckie. Zaprzeczał, jakoby cokolwiek łączyło go z reklamowaną firmą, po czym okazało się, że salon meblowy "Forte" w Gdańsku prowadzi szwagier prezydentowej. Aleksander Kwaśniewski kłamał też, najpierw mówiąc, że zgodził się na reklamowanie mebli, a następnie twierdząc, że takiej zgody nie wyraził.

"Prezydent wszystkich ubeków" (grudzień 1998 r.)
Kwaśniewski zawetował ustawę o powołaniu Instytutu Pamięci Narodowej. Minister-koordynator służb specjalnych Janusz Pałubicki nazwał go "prezydentem wszystkich ubeków", a uzasadnienie weta wobec ustawy o IPN - ,,łgarstwem''. Powiedział, że zastrzeżenia prezydenta "brzmią, jakby były prawnicze, a są w istocie politycznymi", a określenie Kwaśniewskiego "prezydentem wszystkich ubeków", za które nie zamierza przepraszać, "dobrze opisuje stan zainteresowania prezydenta losami obywateli". Pałubicki stwierdził, że "prezydent utrudnia obywatelom dostęp do akt, rozliczenie się z systemem komunistycznym osobom pokrzywdzonym".

"Tak" złodziejskiej prywatyzacji (styczeń 1999 r.)
Wychodząc naprzeciw zakusom amatorów grabieży majątku narodowego (głównie z kręgów SLD i dawnej UW), Kwaśniewski zawetował ustawę o powołaniu Prokuratorii Generalnej. Utworzenie tej instytucji jako nadzorującej mienie Skarbu Państwa "w zakresie gospodarności, celowości oraz zgodności z prawem rozporządzania nim" stanęłoby na drodze interesów zaplecza politycznego Kwaśniewskiego bezkarnie rozporządzającego mieniem wszystkich obywateli, mającego na względzie interes swój, nie zaś Skarbu Państwa.

Order dla kata (czerwiec 1999 r.)
Wśród odznaczonych Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski przez Kwaśniewskiego znalazł się Stanisław Supruniuk - kat i prześladowca żołnierzy AK. Supruniuk, który zaraz po wojnie był szefem powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa w Nisku i w Krośnie, jak pamiętają świadkowie, osobiście torturował więźniów oraz wsławił się przekazywaniem aresztowanych żołnierzy AK w ręce NKWD. Kwaśniewski odznaczył Supruniuka za "wybitne zasługi dla niepodległości Polski", co było skandalem, ale mieściło się w duchu polityki orderowej (opisywanej obszernie jedynie przez tygodnik "Nasza Polska") prezydenta, który lubił oddawać honory utrwalaczom władzy ludowej.

Łaska dla mordercy (lipiec 1999 r.)
Wszczęto procedurę ułaskawieniową Piotra Filipczyńskiego vel Petera Vogla, który przed laty zamordował w bestialski sposób kobietę na tle rabunkowym i po odbyciu części kary uciekł z Polski w 1983 r., gdy takie "ucieczki" były możliwe tylko za zgodą SB. Ułaskawienie przez prezydenta Kwaśniewskiego tego mordercy, którego sprawa wypłynęła dopiero przy okazji ułaskawienia Sobotki, mogą tłumaczyć informacje "Życia Warszawy", z których wynika, że nazwisko Vogla pojawia się w aferze Orlenu i w śledztwach dotyczących prania brudnych pieniędzy mafii, także paliwowej, oraz znanych polityków lewicy. Funkcjonariusze ABW mieli ustalić, że Vogel utrzymywał zażyłe kontakty z Ałganowem, a także z Andrzejem Kuną i Aleksandrem Żaglem - bohaterami afery Orlenu, której tropy prowadzą do Pałacu Prezydenckiego.

Niedyspozycja goleni prawej (wrzesień 1999 r.)
Podczas uroczystości na cmentarzu pomordowanych przez NKWD oficerów Wojska Polskiego w Charkowie, świadkowie, w tym dziennikarze i przedstawiciele Federacji Rodzin Katyńskich, wyraźnie widzieli, jaka "niedyspozycja" dotknęła prezydenta RP: Kwaśniewski nie mógł się utrzymać na nogach, zataczał się i bełkotał. Następnego dnia Pałac Prezydencki w specjalnym komunikacie informował o "niedyspozycji wynikającej z problemów z prawą golenią". Kwaśniewski nigdy się nie przyznał, że był pijany.

Wetem w polskiego chłopa (styczeń 2000 r.)
Prezydent zawetował ustawę o biopaliwach. Zwolennicy ustawy podkreślali, że może ona poprawić sytuację społeczną i być szansą dla polskiego rolnictwa (produkcja m.in. rzepaku może przynieść stworzenie kilkudziesięciu tysięcy nowych miejsc pracy w rolnictwie i przetwórstwie).

...-prezydent (marzec 2000 r.)
Kwaśniewski zawetował projekt nowelizacji kodeksu karnego wprowadzający zakaz rozpowszechniania wszelkiego rodzaju .... W uzasadnieniu decyzji prezydent powołał się na "konstytucyjny zapis o wolności wyboru", a także wspomniał o "nadmiernej ingerencji ustawodawcy w sferę prywatności obywateli" (sic!), wspierając w ten zawoalowany sposób ....

Olek, czyli "Alek"? (sierpień, wrzesień 2000 r.)
UOP przesłał do sądu lustracyjnego dokumenty mające świadczyć o współpracy Kwaśniewskiego z SB. Dokumenty przekazane przez UOP - które nie były wcześniej znane ani rzecznikowi interesu publicznego, ani ministrowi-koordynatorowi służb specjalnych - wskazywały, że istniał agent "Alek", który pracował w "Życiu Warszawy". Ubiegający się o reelekcję Kwaśniewski zaprzeczał, twierdził, że nigdy nie pracował w tej gazecie. Ostatecznie sąd lustracyjny orzekł, że Kwaśniewski nie skłamał w swoim oświadczeniu. Jednocześnie jednak stwierdził, iż "zabezpieczenie operacyjne" w materiałach Służby Bezpieczeństwa i późniejsza zmiana jego kwalifikacji na "tajnego współpracownika" o pseudonimie "Alek" dotyczą Aleksandra Kwaśniewskiego.

Kwaśniewski się uwłaszczył (wrzesień 2000 r.)
Prezydent Kwaśniewski zawetował ustawę uwłaszczeniową, tłumacząc, że jest "prawnie zła, ekonomicznie niepoliczona i społecznie niesprawiedliwa". Zawetowanie uwłaszczenia równoznaczne było z odmówieniem milionom ludzi prawa do posiadania własnego mieszkania, kawałka gruntu czy innej części wspólnie wypracowanego majątku. To weto obnażyło kłamstwa Kwaśniewskiego o mieszkaniach dla młodych małżeństw i o tym, że jest prezydentem wszystkich Polaków. Prezydent bowiem, wetując ustawę uwłaszczeniową, opowiedział się po stronie kilku procent Polaków, a głównie za tzw. czerwoną nomenklaturą, która zdążyła się już uwłaszczyć majątkiem wypracowanym przez wszystkich.

Jedwabny kłamca (marzec 2001 r.)
"Musi świat usłyszeć naszą ocenę tamtego wydarzenia, przypominam o bestialskiej śmierci 1600 obywateli polskich Żydów, którzy zostali przez współmieszkańców zamordowani" - powiedział Aleksander Kwaśniewski 5 marca 2001 r. w wywiadzie dla Radia RMF FM, powielając tym samym kłamstwa Jana Tomasza Grossa zawarte w antypolskim paszkwilu pt. "Sąsiedzi".

PRL zabrała, III RP nie odda (marzec 2001 r.)
"Polska jest dziś - obok Białorusi - jedynym państwem, które nie uchwaliło ustawy reprywatyzacyjnej" - napisała "Gazeta Polska" po zawetowaniu przez Kwaśniewskiego ustawy o zwrocie zabranego przez władzę ludową majątku około dwom milionom Polaków mieszkającym w kraju i za granicą, w tym również obywatelom polskim narodowości żydowskiej. Kwaśniewski argumentował decyzję o zawetowaniu reprywatyzacji m.in. koniecznością oszczędzania, aby wypłacić podwyżki pielęgniarkom i innym grupom zawodowym. Co jest jednak dla państwa tańsze - zwrot 50 proc. różnego typu mienia ograbionym właścicielom, do którego państwo często musiało dopłacać, jak przewidywała ustawa, czy wypłata 100 proc. odszkodowań w gotówce?

Prezydent w jarmułce obwinia Polaków (lipiec 2001 r.)
"Nie możemy mieć wątpliwości - tu, w Jedwabnem, obywatele Rzeczypospolitej Polskiej zginęli z rąk innych obywateli Rzeczypospolitej. Ludzie ludziom, sąsiedzi sąsiadom zgotowali ten los. (...) Z powodu tej zbrodni winniśmy błagać o przebaczenie cienie zmarłych i ich rodziny. Dlatego też dzisiaj, jako obywatel i jako prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, przepraszam" - powiedział Kwaśniewski na obchodach w Jedwabnem 10 lipca 2001 r. Wycofał się co prawda z przeproszenia "w imieniu wszystkich Polaków", jednak przepraszając "jako prezydent", a więc teoretycznie reprezentant wszystkich Polaków, i tak to zrobił, uznając tym samym Polskę - naród ofiar, za naród morderców, winny tragedii Żydów w Jedwabnem.

Dzieciom dać jeść czy kupić książki? (sierpień 2001 r.)
Kwaśniewski wetuje ustawy o ulgach na dzieci w podatku dochodowym, o corocznym dodatku rodzinnym oraz ustawę o dodatku rodzinnym dla rodzin wielodzietnych, odbierając szansę nawet na tak symboliczną pomoc (115 zł na trzecie i każde następne dziecko, wypłacane na początku roku szkolnego, gdy wiele rodzin zastanawia się, czy kupić dzieciom książki i zeszyty do szkoły, czy dać im jeść) w kraju biednym i zagrożonym depopulacją.

Niedziela w supermarkecie (październik 2001 r.)
Mimo że odpoczynek niedzielny to nie tylko nakaz religijny, ale podstawowe prawo człowieka, Kwaśniewski zawetował nowelizację kodeksu pracy, która wprowadzała zakaz pracy w niedzielę placówek handlowych zatrudniających więcej niż pięciu pracowników. Zlekceważył tym samym prośbę biskupów polskich skierowaną w specjalnym liście podpisanym w imieniu Episkopatu przez Prymasa Polski ks. kard. Józefa Glempa, którzy apelowali o niewetowanie ustawy. Swoją decyzję argumentował rosnącym bezrobociem i spadającym tempem rozwoju gospodarczego.

"Lider frontu obrony przestępców" (październik 2001 r.)
Kwaśniewski zawetował nowelizację kodeksu karnego zaostrzającą kary za 80 przestępstw. Lech Kaczyński powiedział, że Aleksander Kwaśniewski wetując nowelizację prawa karnego, stał się "liderem frontu obrony przestępców", a jego weto określił mianem "zielonego światła dla świata przestępczego".

Pogoda dla agentów (luty 2002 r.)
Kwaśniewski podpisał nowelizację ustawy lustracyjnej, w myśl której odtąd lustracji miałyby nie podlegać osoby związane z wywiadem, kontrwywiadem i służbami ochrony granic PRL, mimo że fakt współpracy z wywiadem nie był wcale mniej szkodliwy, ani kompromitujący (casus Oleksego) niż współpraca z bezpieką. Nowelizacja ustawy lustracyjnej, uznana i tak później przez Trybunał Konstytucyjny za niezgodną z ustawą zasadniczą, miała jednak ochronić kolegów prezydenta z SLD, to jest byłych działaczy PZPR, bowiem zasada niepozyskiwania członków PZPR do współpracy dotyczyła SB, ale wywiadu i kontrwywiadu już nie.

"Disco Olo" nie zatańczy disco polo (listopad 2003 r.)
Prezydent Kwaśniewski odmówił stawienia się przed komisją śledczą ds. afery Rywina. "Mogę zaśpiewać i zatańczyć, tylko niech pan powie, po co?" - powiedział poirytowany Kwaśniewski dziennikarzowi, dając do zrozumienia, że bez sensu będzie jego stawienie się przed komisją, skoro o aferze nic nie wie. Mimo że Kwaśniewski zapewniał, że nie ma nic więcej do dodania, a wszystko, co wiedział, powiedział prokuratorowi, to jednak materiał dowodowy zebrany przez komisję wskazywał, że znane mu były doskonale okoliczności związane z ostrym sporem wokół rządowych prac nad projektem ustawy o RTV. Miał bowiem powiedzieć prokuratorowi, że o aferze dowiedział się telefonicznie już 22 lipca 2002 r. (afera wybuchła dopiero w grudniu 2002 r.) od Adama Michnika (naczelny "Gazety Wyborczej" zaprzeczył temu przed komisją śledczą). Prezydent był też adresatem notatki Lwa Rywina z własną wersją wydarzeń, sporządzonej pod koniec lipca 2002 r. Według raportu posła Ziobry, za niepowiadomienie o przestępstwie Rywina organów ścigania prezydent Aleksander Kwaśniewski powinien stanąć przed Trybunałem Stanu.

Samotnym matkom pod choinkę (grudzień 2003 r.)
Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia Kwaśniewski podpisuje ustawę o świadczeniach rodzinnych zakładającą m.in. likwidację Funduszu Alimentacyjnego. Likwidacja funduszu przeznaczonego do zabezpieczania wypłacania alimentów, gdy ojciec dziecka okazał się niewypłacalny lub uchyla się od płacenia, postawiła wiele matek samotnie wychowujących dzieci w dramatycznej sytuacji.

Mieszkania dla wnuków młodych małżeństw (sierpień 2004 r.)
Perspektywa obiecanych przez prezydenta mieszkań dla młodych małżeństw oddaliła się w bliżej nieokreśloną przyszłość. Kwaśniewski zawetował ustawę o zwrocie osobom fizycznym podatku VAT na materiały budowlane, co sprawi, że mieszkań będzie przybywać jeszcze mniej, skoro budowanie i remontowanie będzie droższe zamiast tańsze.

Znajomy Dochnala nie zna Dochnala (październik 2004 r.)
"Dochnala oczywiście nie znam, nigdy z nim nie rozmawiałem, nie miałem z nim żadnych kontaktów" - zarzekał się Kwaśniewski w wywiadzie dla "Polityki" z 30.10.2004 r. Parę miesięcy później tygodnik "Wprost" opublikował fotografie Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich z 1997 r. rozmawiających z Markiem Dochnalem, po której to publikacji prezydent podjął decyzję o niestawieniu się przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen.

Cyrankiewicz - bohater Kwaśniewskiego (styczeń 2005 r.)
Przemawiając podczas obchodów 60. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz, prezydent RP wymienił wśród więźniów - bohaterów obozu Józefa Cyrankiewicza, "zapomniał" natomiast o św. Maksymilianie Kolbem oraz o rotmistrzu Witoldzie Pileckim, bohaterze Auschwitz i Powstania Warszawskiego. Cyrankiewicz, który wsławił się krwawym stłumieniem poznańskiego zrywu 1956 r., był bardziej godny pamięci prezydenta aniżeli św. Maksymilian Kolbe, który w obozie oddał życie za współwięźnia, oraz rotmistrz Witold Pilecki, który dobrowolnie dał się złapać w 1940 r. do KL Auschwitz, by tam założyć konspiracyjny Związek Organizacji Wojskowych, uciec z obozu, zameldować o tym, co widział KG AK, a następnie zostać po wojnie rozstrzelanym przez komunistów, w czym zresztą "dopomógł" rotmistrzowi Pileckiemu "bohater" Kwaśniewskiego Cyrankiewicz.

Nie zatańczy, nie zaśpiewa, czyli koniec III RP (marzec 2005 r.)
"Nie stawię się przed żadną komisją śledczą (...). Odmawiam uczestniczenia w awanturze politycznej prowokowanej przez niektórych członków komisji śledczej ds. Orlenu" - oświadczył prezydent Aleksander Kwaśniewski podczas konferencji prasowej w TVP1 na 14 godzin przez zaplanowanym stawieniem się na przesłuchanie przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen, mimo iż wielokrotnie zapewniał, że stawi się na przesłuchanie. Jednocześnie Kwaśniewski, przyzwyczajony do rozpieszczania przez media, zaatakował tygodnik "Wprost", który opublikował zdjęcia prezydenckiej pary z Markiem Dochnalem demaskujące jego kłamstwo, jakoby lobbysty nie znał. To postawienie się "pierwszego obywatela" ponad prawem komentowane było jako "symboliczny koniec III RP".

Prezydent wszystkich aferzystów (grudzień 2005 r.)
Prezydent zastosował prawo łaski wobec oskarżonego w aferze starachowickiej Zbigniewa Sobotki, byłego wiceministra sprawiedliwości, który ostrzegł bandytów przed planowaną akcją podlegającej mu policji, narażając funkcjonariuszy na niebezpieczeństwo z utratą życia włącznie. Prawdopodobne jest jednak, że Sobotka za dużo wiedział i gdyby trafił za kratki, mógłby powiedzieć, kto jeszcze był zamieszany w aferę starachowicką, jak również ujawnić kulisy szemranych powiązań wpływowych polityków SLD, w tym prezydenta Kwaśniewskiego z Władimirem Ałganowem.

Grunt to zadowolenie (grudzień 2005 r.)
"Te dziesięć lat jest czasem, który będę uważał za najpiękniejszy już zawsze w moim życiu" - ocenił z zadowoleniem w TVP1 swoje dwie kadencje prezydent Kwaśniewski.
Hurra Guy with axe Partyman 2 man down

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group