Autor Wiadomość
Gość
PostWysłany: Pon 17:46, 16 Paź 2006    Temat postu:

Dobry wyważony artykuł z którym w większości mogę się zgodzić. Jeśli mam jakieś wątpliwości to zapewne głupie i nie na miejscu, gdzie mnie się równać do Pana Ziemkiewicza , nie wiem czy wypada mi cokolwiek mówić na temat tego co napisał.

Polska nie takie burze wytrzymywała , ta zawierucha niczego złego dla Polski nie wróży , wręcz przeciwnie może przynieść przesilenie i stabilizację na kilka dalszych miesięcy , powrót Sejmu do intensywnej pracy nad uchwaleniem budżetu oraz nowych ustaw , które na to czekają , a to wystarczy by wybory przesunąć na późną wiosnę przyszłego roku bez dokonywania wymiany rządu.

Tak , to jest wojna na górze , wojna braterska z której musi wyniknąć coś dobrego dla Polski , ktoś musi ustąpić , ktoś musi wygrać pod hasłem
„Teraz Polska” , pod żadnym innym. Kto gra nieuczciwie niech się ma na baczności , cierpliwość Polaków już się skończyła. Co do demokracji o którą Pan Ziemkiewicz ma takie obawy , a czy w Polsce mamy demokrację , jeśli tak ma wyglądać nasza demokracja to ja dziękuje i postoję z boku. Antysemityzm , a co to takiego jest ? Chyba w wyobraźni i na potrzeby znanych osób i ugrupowań politycznych wyciąga się tego sprawdzonego straszaka na wszystkich. Czy jeśli mam pretensje do sąsiada , który robi w każdą sobotę balangi do późnych godzin wieczornych i zawiadomię o tym np. policję to będę antysemitą jeśli okaże się , iż ów sąsiad jest pochodzenia żydowskiego. Nie dajmy się zwariować , zwieść zarówno pięknym jak i złym słowom , zapewnieniom polityków o ich czystych intencjach ,o ich nieskazitelnym charakterze i dobrych intencjach., nie dajmy się otumanić mediom.

Za błędy należy płacić własnym prestiżem , własnym stanowiskiem , własnym nazwiskiem. Każdy musi podlegać kontroli , i każdy musi dopuszczać słowa krytyki pod swoim adresem. Każda krytyka musi być rzetelna i oparta na faktach , dowodach a nie pomówieniach. To takie proste i normalne ! Czyż nie ?

O państwie tanim , prawnym , sprawiedliwym można zacząć myśleć po uporządkowaniu wielu sfer życia publicznego i politycznego a przede wszystkim po uporządkowaniu polskich spraw w sferze demokracji , a zacząć trzeba od ordynacji wyborczej dającej stabilizację w Parlamencie i możliwość rządzenia a nie administrowania w atmosferze ciągłych sporów , kłótni i dreptania w miejscu. Konstytucyjnych w temacie
„demokracji” powinna zawierać takie zapisy, aby nikt nie miał najmniejszych wątpliwości jak ma rozumieć to słowo bez żadnych własnych interpretacji.Do demokracji należy dorosnąć by móc z niej czerpać to co najlepsze - wykorzystanie inicjatyw , pomysłów ludzkich , wymianę miernot na ludzi sprawnych , madrych , uczciwych i sprawdzonych , to powinno wystarczyć dla dobrego funkcjonowania prawa , dla sprawnego rzadzenia państwem.

Jak zwykle jestem optymistą pełnym wiary , że poradzimy sobie jako kraj
w wyjściu z obecnej zapasci jaką nam zafundowały poprzednie ekipy.

Janusz
Gość
PostWysłany: Pon 9:24, 16 Paź 2006    Temat postu:

Kiedyś bardzo, ach, bardzo bardzo skrytykowałem pewien felieton Ziemkiewicza! Jednak tym razem, ten artykół muszem pochwalić! Jest bardzo standartowy. Chociaż składa się wyłącznie z końcowych wniosków, i których jest nawet za dużo jak na ten jeden artykół, to ze wszystkim się zgadzam.
Jednakże nie rozwiązuje on wszystkich ówczesnych problemów. A najważniejszym jest dla mnie: gdzie jest granica, do której powinni się poruszać politycy nie naruszając zasad współżycia i demokracji.
Przecież szukanie sprzymierzeńców, "jawna inwigilacja" ugrupowań partii opozycji i sprzymierzeńców wymknęła się PiSowi spod zasad moralnych i demokratycznych. Przytoczę nawet filozoficzny fragment artykółu: Nieszczęście z Kaczyńskim polega na tym, że w wielu zasadniczych sprawach głosi on od lat rzeczy słuszne. Ale polityk w ostatecznym rozrachunku nie jest po to, żeby mieć rację, lecz żeby postulowane zmiany wcielić w życie. W systemie demokratycznym nigdy nie jest to możliwe w 100 procentach. Trzeba umieć zawierać mądre kompromisy. Dodam, że w demokracji jest wszystko możliwe, co jej nie zaszkodzi. Natomiast należy zabraniać tego, co może zaszkodzić jej zasadom. To winno dotyczyć też PiSu.

W tym jest cały szkopuł. PiS chce wszystko, aby dokonać pewnych i nieistotnych zmian. Zmiany te prostują wypaczenia przeszłości bez względu kto, ile i dlaczego zawinił, ale też są namiastką despotyzmu. jednopartyjności.
Z kolei PO i SLD sprzeciwiają się takiemu stanowi rzeczy, bo metody mogą być inne, nie muszą być ani szybkie i bezpośrednie, ale też walczą z PiSem! I nie jest to wina ujawniania archiwów, które uderzą we wszystkie, łącznie z PiSem partie i ich przywódców. Nie jest to wina poprawiania wypaczeń, gdzie wszyscy i po trochu są winni. W zapobieganiu "wypaczeń" walczą z formacją PiSu bez względu na wzgląd, bez względu na interes Polski.
Również artykół o "milczeniu autorytetów" oddaje podobny nastrój (zastój). Mr. Green
b.las
PostWysłany: Pon 8:17, 16 Paź 2006    Temat postu: RAFAŁ A. ZIEMKIEWICZ: Bijatyka, która demoluje państwo

Wielki cel, jakim jest wyzwolenie Polski z macek układu, uświęcił środki nijak się mające do hasła "moralnej rewolucji"

Polska polityka zatraciła ostatnio cechy normalnej, demokratycznej gry partyjnej, a stała się młócką cepami. Opozycja spod krańcowo różnych znaków zjednoczyła się pod hasłem "odstawienia od koryta" Kaczyńskich, którzy zagrażają demokracji, wolności słowa i naszemu uczestnictwu we wspólnocie społeczeństw Zachodu. Obóz władzy widzi w opozycji tylko narzędzie w rękach mafijnego układu, który niewoli Polskę. Dla jednych i drugich zniszczenie przeciwnika stało się celem samym w sobie i samo z siebie, jak się zdaje, ma zapewnić krajowi rozkwit.

Do gardeł skoczyli też sobie dziennikarze. Publicysta "Gazety Wyborczej" układa listę dziennikarzy "propisowskich", przy czym z listy wynika, że propisowski jest każdy, kto nie przyłącza się do histerycznego krzyku o "powtórce z Rywina" i utracie przez PiS "moralnego prawa" do rządzenia. Z drugiej strony głosy rozsądku zagłuszane są okrzykami, że krytykujący władzę to w czambuł agentura.

PROPAGANDA SUKCESU I HIPOKRYZJA OPOZYCJI
Begergate rzeczywiście mocno nadszarpnęła wizerunek PiS jako partii moralnej odnowy, choć bardziej od samych taśm spowodowały to propaganda sukcesu premiera i jego niezdolność do wykrztuszenia przeprosin. Ale najmniej nawet zorientowany Polak nie może nie zauważyć hipokryzji zarzutów "politycznej korupcji" stawianych przez partie, które same przecież podobne targi prowadzą co dnia. Opozycja popełniła błąd, nie dając wyborcom czasu na ukaranie PiS w sposób właściwy dla normalnego demokratycznego kraju - spadającym poparciem - tak, jak stało się to z Millerem czy AWS.

Przelicytowała, usiłując skonsumować kryzys natychmiast, wymusić upadek rządu z dnia na dzień operetkowym rozstawianiem pod Sejmem namiotów - obnażając w ten sposób intencje niekoniecznie dla Polaków przekonujące. W istocie przeceniła rozmiary oburzenia po publikacji taśm, a jednocześnie nie doceniła sprytu PSL, które bezlitośnie wykorzystało sytuację do urządzenia konkursu ofert.

Bijatyka między PO a PiS demoluje nasze państwo. Cezary Michalski, a po nim Michał Karnowski określili tę bijatykę mianem drugiej wojny na górze. Nie mają racji o tyle, że nie jest to "druga", ale wciąż ta sama wojna w obozie "Solidarności", którą rozpoczęło sławne posiedzenie Komitetu Obywatelskiego na początku roku 1990.

NIESZCZĘŚCIE Z KACZYŃSKIM
Niestety, Jarosław Kaczyński, oddający w exposé zasługi III RP i wskazujący wspólne cele do osiągnięcia, okazał się medialną kreacją. Prawdziwy, choć ukryty, był przez cały czas ten Kaczyński, który usiłował wyeliminować z gry o Polskę jednocześnie postkomunistów, obóz UD - KLD i prawicową konkurencję. Najwięcej mówi o nim anegdota opowiedziana przez jednego z jego współpracowników z czasów PC. Kaczyński, jak wszyscy liderzy prawicy, gorąco nawoływał wtedy do jej zjednoczenia i wspólnej listy w wyborach, w gronie współpracowników precyzował natomiast, że z integracji trzeba wyłączyć partię A, bo to groźni fanatycy, partię B, bo jest spenetrowana przez agentury, z liderem partii C w ogóle nie ma o czym rozmawiać, bo zdradził prawicę, D jest niepoważna, a E, jeśli się jej zablokuje wejście do Sejmu, zmarginalizuje się i rozpadnie, więc branie jej na wspólną listę byłoby niecelowe... I tak okazywało się, że zjednoczenie prawicy ma polegać na zniknięciu z niej wszystkich, którym Kaczyński nie może wydawać poleceń.

Obecna zdolność zawarcia koalicji przez prezesa PiS wyczerpuje się w gotowości wypuszczenia spod bezpośredniej kontroli Ministerstwa Sportu. Oczywiście, nieporównanie większa niż przed dziesięciu laty jest jego siła. Ale obawiam się, że nawet gdyby jakiś cud dał nagle PiS całą władzę, jego prezes natychmiast doprowadziłby do wyodrębnienia wrogiej frakcji we własnym obozie i ostateczne cele znów trzeba by odłożyć do czasu ustabilizowania władzy.

Nieszczęście z Kaczyńskim polega na tym, że w wielu zasadniczych sprawach głosi on od lat rzeczy słuszne. Ale polityk w ostatecznym rozrachunku nie jest po to, żeby mieć rację, lecz żeby postulowane zmiany wcielić w życie. W systemie demokratycznym nigdy nie jest to możliwe w 100 procentach. Trzeba umieć zawierać mądre kompromisy.

NADMIAR IDEOWOŚCI
Kaczyński tego nie umie. Paradoksalnie, zmusza go to do zawierania kompromisów znacznie gorszych - z sumieniem. Wielki cel, jakim jest wyzwolenie Polski z macek układu, uświęcił środki nijak się mające do hasła "moralnej rewolucji". Dopuszczalny stał się sojusz z szemranym wekslodzierżcą, bo wekslodzierżca jest słabszy, da się go ograć i oskubać z poparcia, co w wypadku naturalnego, postsolidarnościowego partnera byłoby trudniejsze, jeśli w ogóle możliwe. Dopuszczalne stało się mianowanie na ważne państwowe stanowiska ludzi niemających o tej robocie zielonego pojęcia, bo ci, którzy mają pojęcie, są z układu, a ufać można tylko starym kumplom. Nie przeszkadza zaufaniu, nawet jeśli jeden z zaufanych okazuje się umoczony w przekręty, a drugi w nomenklaturę. Wreszcie, dla zwycięstwa moralnej rewolucji można się posunąć do kupowania posłów, choć się niegdyś za takie praktyki samemu potępiało postkomunistów.

Myli się, kto chce postawić znak równości pomiędzy tymi aberracjami IV RP a nadużyciami typowymi dla rządów SLD. Wtedy mieliśmy do czynienia z cynicznym porzuceniem jakiejkolwiek idei, z "pragmatyzmem" uformowanym w związkach "socjalistycznej" młodzieży, dla której, jak to niegdyś ujął pułkownik Garstka, "legitymacja partyjna była wyborem sytuacyjnym, a nie ideowym". Teraz mamy do czynienia z nadmiarem ideowości, typowym dla ludzi, których mentalność uformowała się w podziemiu. Są oni organicznie niezdolni do ustępstw, do przyznania, że ktokolwiek inny też może mieć uczciwe racje, i do dzielenia się wodzostwem; nikomu nie ufają i muszą postawić na swoim, choćby świat miał się zawalić. W podziemiu te cechy prezentowały się jako niezłomne oddanie sprawie i były cnotami. Dla polityka w demokracji są zgubne.

DOGRYWKA WOJNY NA GÓRZE
Adam Michnik, główna postać pierwszej odsłony wojny na górze, nie zmyślił sobie przecież, że w Polsce istnieje antysemityzm, że istnieje podatność na ksenofobiczne wezwania, że pewien rodzaj emocji polskiego katolicyzmu może łatwo ulec zwyrodnieniu. Ale zagrożenie z tej strony rozdął do absurdu i w imię walki z nim wymościł drogę powrotu do władzy komunistom.

Kaczyński nie oszukuje, gdy mówi o nadużyciach komunistycznych specsłużb - ale jak dotąd nic nie przekonuje, żeby układ miał tak demoniczne rozmiary i był tak zdyscyplinowany w swych działaniach, jak mu to prezes PiS przypisuje. Mam wrażenie - zwłaszcza po pomyśle takiej zmiany ordynacji wyborczej, aby nawet nieznaczna wygrana dawała pełnię władzy, i po sięgnięciu dla uratowania popularności PiS po gospodarczy populizm - że Kaczyński zdecydowany jest zniszczyć układ nawet razem z całą Polską.

Stan histerii, w jakim toczy się obecna dogrywka wojny na górze, bardzo temu sprzyja, a że jest też na rękę Platformie, która tylko stanem wyższej konieczności może usprawiedliwiać swe obecne kompromitujące sojusze, trudno liczyć na ochłodzenie rozpalonych głów. PiS jest za silne, by dało się odstawić od władzy, Platforma za silna, by się z tym pogodzić, a inne obecne w Sejmie siły zbyt cyniczne, żeby liczyć z ich strony na cokolwiek dobrego.

PiS i Platforma przypominają sczepione rogami jelenie, które prędzej padną, niż ustaną w walce. Podobnie było poprzednio. Wtedy wyborcy odegrali rolę gajowego, który wypędził z lasu i jednych, i drugich. Ale wówczas mogli w geście rozpaczy ukarać walczących przywołaniem do rządów SLD. Obecnie nie mają już kogo przywołać, co daje skłóconym politykom czas na dalsze wzajemne wyniszczanie. Problem, że niszczą nie tylko siebie, ale też polską demokrację.

rzeczpospolita

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group