Autor |
Wiadomość |
Gość |
Wysłany: Wto 2:43, 07 Gru 2010 Temat postu: |
|
Dedykacja - dla mnie, i dla Was, też:
Historia dwojga ludzi, o której pamiętali do końca życia, co oznacza bardzo, bardzo wiele lat, zakończona. Piękna historia, i zwyczajna, jakich wiele, i - szczególna, przez te "perły" bólu i radości, zrodzone z niej - wiersze i piosenki obojga.
Ale jest, oczywiście, i druga strona tej monety. Jest rodzina Jeremiego.
Ale to już zupełnie inna bajka. |
|
|
Gość |
Wysłany: Sob 1:08, 04 Gru 2010 Temat postu: |
|
Byli potem, w kontakcie, chociaż dalekim.
Ona odeszła pierwsza, po burzliwym życiu. On - przechował Ich listy i wspomnienia aż do końca.
To, co między Nimi było, przestało ranić, zmieniło sie w trwałą więź.
(Po Sześciu Latach - Malwy - Agnieszka)
Malwy po chatach kwitną i bledną,
po sześciu latach nic już nie jest tragedią.
Ja przepraszam, że nie przyszłam
na ten dworzec wtedy tam.
Tłumaczyłam wszystko w listach -
nie pomogły listy nam.
Ja przepraszam, dziś bym przyszła
na ten pociąg siódma dwie
Pod mostami rzeka Wisła
nie wie, jak się płakać chce...
Malwy po chatach kwitną i bledną,
po sześciu latach nic już nie jest tragedią.
Ja przepraszam, że się wściekłam
Za ten wyjazd gdzieś tam het.
Dziś za tobą bym pobiegła,
a Ty - zaraz wet za wet.
Z budowlanym w Turoszowie
sam rozumiesz, trochę żal,
więc odeszłam, poszłam sobie
a dziś płaczę w siną dal...
Czytam Ich listy, wierszę, i myślę sobie - czy mamy uczucia, myśli, które już się Komuś nie przydarzyły..
Ilu z Nas ma swoje własne Listy Na Wyczerpanym Papierze... Ilu z Nas, kiedy Papier już się wyczerpie, pisze je dalej,
w myśli, w odczuciu, w marzeniu, a one ulatują, nie czytane, i znikają, w niepamięci, ale podtrzymują więź, z Nieobecnymi.
A także, co po Nas zostanie, skoro papieru do pisania listów już się właściwie nie używa.
Najpiękniejsza piosenka, jaką napisała w tym okresie Agnieszka:
(Dookoła noc się stała)
http://www.youtube.com/watch?v=9G6Usu1NJ3k |
|
|
Gość |
Wysłany: Czw 2:15, 25 Lis 2010 Temat postu: |
|
Dawali sobie radę.. do czasu. Bo tak to bywa.
(S.O.S - Jeremi))
http://www.youtube.com/watch?v=9TgfolwSfT0
(Utwierdź mnie - Jeremi)
http://www.youtube.com/watch?v=4OigCl8aEso&feature=related
Czasami i tak:
Jeremi:
Tak się naprawdę nie robi, Agusiu, trzeba mieć czasem trochę wyobraźni i dla partnera.
(.....) I,jeżeli robię Ci coś w rodzaju wymówki przez telefon, bo jestem wkurzony, wyczerpany tęsknotą za Tobą, wymęczony
bezwzględnościa organizmu, którzy obudziłaś z długiego letargu, to naprawdę, żebym gadał nie wiem jakie bzdury,
nie odpowiadaj , że też mam w sobie różne obrzydliwości, o których sam dobrze wiem, tylko to nie jest argument w
dyskusji, zwłaszcza po Twoich niedawnych cudownych recenzjach na mój temat, których nie będę przytaczał,
bo i wstydze się, i nieprawda to, ale Sama Siebie już tak nie dezawuuj. A teraz, w godzinę po tym idiotycznym
telefonie, nagle poczułem, że mnie wkurzenie zupełnie przeszło, i że kocham Cię bezgranicznie,
i że w tej mojej miłości do Ciebie rozpuszcza się bez śladu wszystko, co płynie z tego, że jesteś rozpuszczoną
panienką..
Agnieszka:
Jeremi, nie śnij mi sie W TEN SPOSóB!
Nie snij mi się w ten sposób, bo to po prostu nie wypada. Tutaj, w Szwecji, wszystko jest takie przyzwoite!
A moja tęsknota za Tobą jest gorąca i nieprzyzwoita, jak Twoja za mną.
I też chyba jestem na finiszu, bo tak to się we mnie rozszalało i rozśpiewało.
(Trafił swój na swego)
http://sallybowles.wrzuta.pl/audio/36cTWvPq7uR/35_trafil_swoj_na_swego
Aż się skończyło... Trwało, od 1 lutego 1964 roku do czerwca 1966 roku.
(Pa, pa paryski walczyk)
http://www.youtube.com/watch?v=CTxdaFxUVMY
cdn. |
|
|
Gość |
Wysłany: Czw 2:10, 25 Lis 2010 Temat postu: |
|
On do Niej adresował: " Śpiewaczko Moja Ucieszna", a Ona - "Jeremi", czasem Drogi, lub Kochany.
Jeremi pisał np tak:
List zamiast wierszyka. A za oknem pada śnieg,jak w mojej pierwszej piosence do Ciebie...
A w tym liście nie będzie o Twoich najpiękniejszych na świecie uszach ani o o małych palcach rozrzewniających, ani o ustach,
ani.. o niczym takim, tylko zupełnie o czym innym, za co kocham Cię nie mniej, niż za tamto wszystko.
Nie wyobrażam sobie, żebyś mogła być inna, ale za kążdym razem, kiedy Twoim postępowaniem potwierdzasz
albo jeszcze piękniej uzupełniasz Swój wizerunek w moich oczach, ogarnia mnie wielkie wzruszenie,
które często nie pozwala mi mówić o tym wprost.
Albo tak:
Wieczorem przed snem przeczytam sobie całą korespondencję od Ciebie, jaką mam, a potem będzie mi się śniło,
jak w czystym,niebieskim jeziorze pływam sobie i nagle trafiam na źródło gorące, a czytając to,
obcy ludzie nic nie skapują, o co to chodzi!
Agnieszko! Spójrz na mnie, jak ja na Ciebie patrzę, i pocałuj mnie, a potem zacznij już do mnie wracać!
A Agnieszka np. tak:
Wiesz, Jeremi, piszę trochę pijana i bądź co bądź po premierze swojego recitaliku w Nowym Świecie (taka kawiarnia),
No i kot chodzi mi po głowie. Ale mam w sobie to, co zawsze, to, co czuję cały czas,odkąd wyjechałeś: wiarę w
przeznaczenie. Po prostu wierzę w nas. Wierzę, że "to się musiało tak skończyć". Nie wiem, czy spotkaliśmy się
"in a wrong time and in a wrong place"
czyli "ja uwidieł Was nie w dobryj czas", ale wiem, że to tak musiało być..
I chociaż rozmawialiśmy przez telefon trochę tak, jak obcy państwo, to tylko dlatego, że nie wiemy co z sobą robić,
kiedy już jesteśmy razem. Ale i do tego sie przyzwyczaimy. Nie, nie widzę przed nami za dużo spokoju, ale też nie widzę
tej okropnej Wyspy Wytrzeźwień, do której często przybijamy u kresu sił. Mogę Ci tylko zadedykować stary wierszyk:
Kochałam Pana po swojemu,
Kochałam Pana tak jak umiem.. itd.
(dalej jest kiepsko).
Wracaj, Kochanie,
jakoś damy sobie radę,
chociaż myślę i o niewesołych naszych (Twoich?) sprawach.
Agnieszka
Nie wiedzieli, co z sobą zrobić, więc chodzili do kawiarni,
nad Wisłę, pod most, czując cały bezsens takiego życia.
(Byle nie o miłości)
http://w20.wrzuta.pl/audio/01WRQTJ2XEj/byle_nie_o_milosci
cdn. |
|
|
Gość |
Wysłany: Sob 18:01, 20 Lis 2010 Temat postu: |
|
Ona i On - byli dla mnie kimś w rodzaju idolów. A teraz, widzę ludzi z krwi i kości, ze swoimi cechami, w tym, co Ich interesuje, otacza, w różnych epizodach Ich życia. Nie tak różnych od Nas. Ona nie była wampem wielkiej urody, a i On nie był Romeo. I może właśnie dlatego jest to tak prawdziwe, a nawet wzruszające i pocieszające, że te wspaniałe wielkie uczucia i przeżycia są dla każdego. Że uczucie zakłada nam te cudowne, różowe okulary, przez które widzimy drugą osobę w sposób szczególny. I tylko ta nuta, dar poezji powoduje, że różnią się od Nas.
Dla mnie, ta książka była szczególnym prezentem nie tylko dlatego, że piosenki Osieckiej wplecione były w cały nasz okres PRL-u, ale i dlatego, że obudziła wspomnienia.
Saska Kępa, Liceum, żeńskie. Cukierenka na Francuskiej. Pierwsza randka, w granatowym fartuszku, w kawiarence, gdzie Agnieszka potem wpadała - nie tylko na "jednego". Pierwszy prawdziwy "dancing" w pierwszych, czarnych, zamszowych szpileczkach.. Gdzieś się o Nią ocierałam, nie zdając sobie z tego sprawy.
A dzisiaj, czytając, zadziwia mnie fakt, że tak młoda kobieta była równocześnie tak dojrzałą artystka.
No i Jeremi Przybora, Starszy Pan od zawsze, a tu - masz.. Czyli, na szczęście nigdy nie jest za późno. |
|
|
Gość |
Wysłany: Sob 16:14, 20 Lis 2010 Temat postu: |
|
niedawno pzreglądałem tą skiążkę. stała sobie grzecznie na półce.
niestety poczekam z zakupem jeszcze do końcówki grudnia- moja żona jest wielbicielką Osieckiej. Pewnie bedzie ta książka dobrym dodatkiem do perfum? |
|
|
Gość |
Wysłany: Sob 0:36, 20 Lis 2010 Temat postu: |
|
Ich własne, prywatne wersje Porto Fino:
Jeremi:
Opuszczam dzisiaj Porto Fino
Jeszcze po plaży przejdę wzdłuż
z ta melancholii odrobiną
w walizce, która zamknąłem już
(....)
Zabieram z sobą z Porto Fina
(ta deklinacja brzmi jak gwałt)
muszelkę, która przypomina
Twojego ucha lekki kształt...
Nie będzie za mną głos Twój płynął,
Kidy już zacznę falę pruć
Przecież Cię nie ma w porto Fino,
więc skąd byś mogła zawołać "Wróć!"?...
Agnieszka:
Nie chciałam być tą Colombiną
co się po nocach Panu śni
bo nie stać mnie na Portofino
najwyżej już na Rififi
Lecz dajmy spokój z Portofinem
i zaoszczędźmy z rymem mąk
wypijmy toast mocnym winem
I niech nastąpi dalszy ciąg
(....)
Gdy z niewyraźną trochę miną
zawinę przed Twój Spatif znów
założysz teatr w Portofino
ja będę w kasie strzegła Twych snów...
Jeremi (rok później):
Wciąż jeszcze zima w Portofino,
wciąż jeszcze chandra, mróz i śnieg...
I wciąż tęsknota za dziewczyną,
na którą znowu sie czeka wiek..
Znów mi te same rymy płyną,'jak tamte, pierwsze - pierwszy raz...
i melodyjka "Portofino"..
i złość, jak tamta - spod tamtych "Gwiazd"..
Ja nawet może bym i zginął,
tylko, jak szczerym być już, to
nie chcę - z tęsknoty za dziewczyną,
wolę ze szczęścia ginąć z nią!
(Miłość w Portofino - Agnieszka)
http://www.youtube.com/watch?v=WkUDfzzPOqQ
cdn. |
|
|
Gość |
Wysłany: Sob 0:34, 20 Lis 2010 Temat postu: |
|
Różnili sie charakterami. On - ciepły, jakby wzruszony każdym Jej przejawem, pisał długie, obrazowe listy.
Ona - chłodna w charakterze, na ogół lakoniczna.
(Moja Dziewuszka nie ma serduszka - Jeremi).
http://www.youtube.com/watch?v=r0APGNGLNhs
Czytając Ich słowa, nie miejcie odczucia, że naruszacie Ich intymność - Oni chcieli, abyśmy je poznali, aby Ich miłość
przetrwała w Naszej pamięci, tak jak i w piosenkach.
Dwoje poetów - korespondowali ze sobą - właśnie wierszami, słowami piosenek.
Dostały nam się w nich najpiękniejsze okruchy Ich uczuć.
(Na całych jeziorach Ty - Agnieszka)
http://www.youtube.com/watch?v=kM2OOMNPkwk&feature=related
(Bez Ciebie - Jeremi)
http://www.youtube.com/watch?v=rKsL_3xUgpk&feature=related
cdn. |
|
|
Gość |
Wysłany: Śro 0:14, 10 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
|
|
Gość |
Wysłany: Śro 0:07, 10 Lis 2010 Temat postu: Listy na Wyczerpanym Papierze |
|
Dotarła, mam, dziękuję bardzo. Z dedykacją Krystyny Jandy
Moze uzupełni ją wpis i Magdy Umer. Dostaniesz ją... Kiedyś, z jeszcze jedną dedykacją.
Widzę Ciebie, w okularach, przewracającą kartki tej książki - nie, żeby czytać, ale - żeby wspominać.
Ten czas, i Nas Wszystkich. Wszystkich.
Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory
Listy Na Wyczerpanym Papierze.
Ta historia trwała około dwóch lat. Wiemy nawet dokładnie, że zaczęła się 1 lutego 1964 roku.
Skończyła się na dobre (jeśli o uczuciu można powiedzieć, że skończyło się "na dobre") w czerwcu 1966 roku.
On miał 49 lat, był już po raz drugi żonaty. (...)
Był w rozkwicie swego talentu. Sławny, uwielbiany, czczony nie tylko przez inteligencję.
Telewizyjny Kabaret Starszych Panów (...) osiągnął właśnie apogeum popularności.
Wszyscy śpiewali ich piosenki.
Ona także. Ale pisała własne. I to jak!
Była piękną, 28-letnia rozwódką po przejściach. Płakał po niej niejeden odtrącony adorator, ona po nich także,
Z tym, że ona jedynie w piosenkach.
On zakochał się od pierwszego spojrzenia. Wpadł po uszy. (...)
Ona na początku nie bardzo wiedziała, o co jej chodzi. Uwiodła go z przyzwyczajenia, jak niejednego. (...)
Zaczęła romansować "na lipę".
Najpierw zakochała się w Jego listach. Dopiero potem - w nim samym.
Trafił swój na swego,
Takie talenty, takie urody, takie inteligencje i takie poczucie humoru zdarzają się raz na 100 lat.
Oboje byli dziećmi szczęścia obdarzonymi przez los więcej niż talentem.
Geniuszem. Czyli kłopotem.
Ich uczucie nie służyło właściwie nikomu oprócz nas, czytelników. Unieszczęśliwiało Bogu ducha winne dzieci,
pozostawione żony, i zasmarkanych z miłości, odsuniętych na boczny tor chłopców.
Unieszczęśliwiło w końcu także samych zakochanych.
Ale z tej dziwnej miłości powstały najpiękniejsze piosenki. (....)
Nieszczęście i szczęście tych dwojga bardzo dotykało.
Wykończyli ją wzajemnymi pretensjami, łzami i atramentem.
I taki mógłby być tytuł: "Listy na wyczerpanym papierze".
Magda Umer
http://w709.wrzuta.pl/audio/9olM7cCngwp/01_w_kawiarence_sultan |
|
|