Autor Wiadomość
Gość
PostWysłany: Pią 10:09, 15 Sty 2010    Temat postu:

Piszesz...

cytując mój post,że ja stwierdzeniem..

Cytat:
Cytat:
To także nakłanianie do określania granic unifikacji ( a czyni to coraz wyraźniej w wielu obszarach cała Europa i świat). Chodzi także o granice państw, które nie mają służyć ograniczaniu wolności i przemieszczaniu się ludzi, ale "ogarnięciu gospodarki" dzieląc ją na policzalne obszary.


stwarzam zaprzeczenie

Cytat:
i zaraz zaprzeczenie


pisząc o ultraliberaliźmioe...
Cytat:
Cytat:
widzianego okiem skompromitowanego już w skali świata ultra liberalizmu(vide LB). Chodzi o uporządkowanie wielu obszarów życia społecznego, życia ludzi i gospodarek.


????

Pisząc o granicach miałem na myśli pewien porządek określany rynkiem wewnętrznym, a którego znaczenie bagatelizuje, a wręcz pomija doktryna ultrasów. Bilansowanie rynku wewnętrznego i zewnętrznego jest oczywistym miernikiem sukcesów czy klęsk gospodarczych(tu nie ma zmiłuj...). Dotyczy to także autonomii decyzyjnej (jednak wolności) władzy danego obszaru. Oczywiście ta autonomia ma ograniczenia, ale nie może to być ubezwłasnowalnianie narodów pod hasłem "wolny rynek", wolność i coś tam niewidzialnego... Cywilizacja ludzka w swoim rozwoju zawsze dążyła do uporządkowania zjawisk gospodarczych rozładowująca w ten sposób wiele napięć. Jednym z podstawowych środków na to są granice, regiony, powiaty et.cet. i oczywiste zamknięty dom, czy mieszkanie (mają tak nawet liberałowie) Mr. Green Bo przyznasz, że tak widziany świat "mój dom-reszta świata" wcale nie daje wolności więcej niż "mój kraj-reszta świata". I nie jest to żadna fobia, ale możliwość wpływania na szersze i różnorodne otoczenie gospodarcze. Różnorodność ta to właśnie wolność i rywalizacja. Zatem twierdzisz iż liberałowie i ultra... porządkują coś? Jestem zdania, iż dezintegrują i stwarzają masę możliwości na patologię wielu zjawisk, czego wynikiem są potężne kryzysy prawda? Ultraliberalizm i anarchia to bliskie nurty myślenia. Zwalanie tego (kryzysów) na los i siły wyższe, a nie na preferowany "doskonały system" jest tu chyba hipokryzją? I to równą obłedowi ultra komunizmu? Kryzys to coś (w końcu) co dotyka słabszych (znakomita większość ludzkości), a omija rekiny. Czy to ma być normą i obowiązującym wskaźnikiem cywilizacyjnym? Tym bardziej, że motłoch jest nieomal fizycznie sterowany, manipulowany(muszę przekonywać) przez beneficjentów, a będąc głównym wytwórcą ponoszącym największe ryzyko (prawie 100%) ma w tym interes? Czy taka wolność jest i ma być celem wszystkich?

Dlatego odpowiadając na Twoje pytanie...
Cytat:

To porządkować czy nie porządkować?


...piszę. Koniecznie trzeba porządkować, czego zaprzeczeniem są jednak sztuczki liberalne. Bo ziemia nie jest już obszarem do podbojów, ale do porządkowania. Ziemia to habitat... i naczynie zamknięte. "Schodzenie" więc do ideologii prymitywnych i przebrzmiałych jest równoznaczne z degradacją cywilizacyjną. Ograniczenia jednostki (i możliwość przez nią wyboru) okazuje się być obiektywnym faktem wynikającym z... tego, iż ziemia jest kulką, a nie płaszczyzną. Wynika też z tego, iż demokracja jest wyższym stopniem rozwoju i właściwszym kierunkiem dla wolności wszystkich mieszkańców globu. Dlatego stwarzając obszary rywalizacji (także gospodarczej) czegokolwiek należy stwarzać jednolite zasady chroniące interesy graczy, a nie ich zasad likwidacja.

Pozdro...


Partyman
Gość
PostWysłany: Pią 8:09, 15 Sty 2010    Temat postu:

Weles! Ok! Partyman
Z jednym.
Jednak Sam sobie zaprzeczasz!
Słusznie...
Cytat:
To także nakłanianie do określania granic unifikacji ( a czyni to coraz wyraźniej w wielu obszarach cała Europa i świat). Chodzi także o granice państw, które nie mają służyć ograniczaniu wolności i przemieszczaniu się ludzi, ale "ogarnięciu gospodarki" dzieląc ją na policzalne obszary.

i zaraz zaprzeczenie
Cytat:
widzianego okiem skompromitowanego już w skali świata ultra liberalizmu(vide LB). Chodzi o uporządkowanie wielu obszarów życia społecznego, życia ludzi i gospodarek.


To porządkować czy nie porządkować?
Gość
PostWysłany: Pią 3:06, 15 Sty 2010    Temat postu:

Mr. Green

Prawda. Pietrzak świetnie zahacza o meritum sprawy zawarte w tytule topika. Przy okazji tez wyartykułował znaczenie określenia "patriotyzm". Myślę, że uczynił to trafnie ujmując go w sferach - tych "z nadęciem" (a które z grubsza drażnią) i nieco bardziej przyziemnych, ale praktycznych związanych (w domyśle) ze stanem naszej gospodarki i jej kondycji. W podtekście (a może nawet "chlasnął" prosto z mostu) sposób na własną identyfikację, i najprostszy (a oczywisty) sposób na lepsze jutro. Tzn. gdzie mamy szukać wzorców, co jest naszym interesem i jak budować własną i we własnym interesie rzeczywistość. Całkiem trafnie skojarzył Brukselę z Moskwą. Nawiązując do wątku religijnego dyskusji -można analogicznie w omawianych relacjach religijnych obserwować podobne zjawisko pędu do jakiś centrów, ujednolicania, dyktowania rozwiązań itp. przez religie. Działo się to, dzieje i dziać będzie pewnie długo. Ale i chrześćjaństwo w jakiś sposób zróżnicowało się w poszczególnych Państwach.

A że podstawą każdej polityki jest gospodarka i interesy w/w "wielkich" zawsze się ścierających ze sobą będą one załatwiane kosztem „maluczkich” np. RP. Pietrzak namawia jednak do poszukania wzorca we własnym historycznym dorobku (tu RP). To także nakłanianie do określania granic unifikacji ( a czyni to coraz wyraźniej w wielu obszarach cała Europa i świat). Chodzi także o granice państw, które nie mają służyć ograniczaniu wolności i przemieszczaniu się ludzi, ale "ogarnięciu gospodarki" dzieląc ją na policzalne obszary. Jego słowa są zaprzeczeniem tzw. wolnego rynku, "niewidzialnych rąk" itp. widzianego okiem skompromitowanego już w skali świata ultra liberalizmu(vide LB). Chodzi o uporządkowanie wielu obszarów życia społecznego, życia ludzi i gospodarek. W tym widzi (i słusznie) dobro RP. A co by nie mówić dobrem docelowym jest jednak dobrobyt obywateli danego obszaru i jednak autonomiczna decyzja w sprawach podsytawowych. Jest też ono samoograniczenie wynikiem wyboru zainteresowanych – mieszkańców danego obszaru. Tak rozumiem jego słowa...

Pozdro
Partyman
Gość
PostWysłany: Czw 23:39, 14 Sty 2010    Temat postu:

Pozwolę sobie wkleić komentarz Pietrzaka który w jakiś sposób wiąże się z tematem.

http://www.youtube.com/watch?v=TBr95TRFbN4&feature=related
Gość
PostWysłany: Śro 21:59, 30 Gru 2009    Temat postu:

Ahron...

Cytat:
....chodzi mi o tezę, którą chce udowodnić BL że kościół protestancki to rozwój i samo dobro...


Cóż. Moim zdaniem religie spełniają wszystkie kryteria Partii politycznych. Podlegają tym samym prawom przeobrażeń, dzielenia się na nurty itpitp. Obejmują zasięgiem zainteresowania wszystko to, co partie. Są oczywiście takie religie(i nurty polityczne), które w mniejszym stopniu angażują się w sprawy życia publicznego (doczesności), w organizacje państwa i są stricte filozoficzne (np. Buddyzm - "Zieloni" ) jednakże zawsze mają jakiś wpływ na wiele aspektów życia społecznego. Na przestrzeni wieków od zarania cywilizacji pomimo, iż władze były i są mniej czy bardziej świeckie religia jest liczącą się siłą polityczną.

Dyskusja, która opcja danej religii czy inna religia jest lepsza-gorsza jest ewidentnie podobna do dyskusji nt. porównań Parii politycznych. I podobnie jak w Partiach Religie małe (partie małe) dbają o swój wizerunek często bardziej jak wielkie. Być może bardziej przestrzegają zasad (programów) itp. aby nie zniknąć? Zwykle wraz ze swoim wzrostem pojawiają się w nich "czarne owce", pojawiają się nowi ambitni odnowiciele (duchowi przywódcy) i psuje się toto... i dzieli najpierw na konserwę i neo. , potem dalej.

Tak że dyskusje nt. religii dot. obszarów społecznych są dyskusjami stricte politycznymi. Spory dotyczące natomiast duchowego wzorca, misteriów i "wyższych słuszności" zahaczają już o bardziej zaangażowaną filozofię. Z grubsza tak uważam w temacie dyskusje religijne...


Pozdrawiam
Gość
PostWysłany: Śro 10:00, 30 Gru 2009    Temat postu:

Trudno kwestionować rolę K.K. jako swoistej organizacji miedzynarodowej.Pozwoliła ona scalić rózne plemiona w mniej czy bardziej udany organizm państwa oraz wskazać przynależność do pewnej cywilizacji.Ale tez nie należy przeceniać roli K.K szczególnie jeżeli chodzi o wewnętrzny rozwój społeczeństwa.Reformacja K.K miała mocne moralne podstawy.Był bowiem taki okres w" życiu" K.K w którym władza zwierzchnia- Watykan był uosobieniem wszelkiego zła.Reformatorzy K.K większą wagę przykładali do doskonalenia się człowieka jako obywatela pewnej społeczności na rzecz tej społeczności.To uwypukliło kryteria doskonałości człowieka własnie w tym życiu ziemskim.
My pozostając wiernymi K.K chodziliśmy z głową w niebiosach potykając się o "bałagan ziemski" wokół Nas.Chociaż należy przyznać że K.K w tej kwestii powoli reformuje się.
W ocenie znaczenia K.K. należy zachować umiar w pochlebstwie jak i naganie.Gdyby nie K.K...to życie nie znosi pustki.
Państwowość POLSKI nie nalezy sprowadzać tylko do roli i znaczenia K.K.
To czy zasługujemy na państwowość zależy od ..PAMIĘCI NARODU.
Resztę można "dośpiewać", każdy na swój głos.
Gość
PostWysłany: Śro 9:11, 30 Gru 2009    Temat postu:

Ja nie mam nic przeciwko Weberowskiej koncepcji pracy, co więcej uważam że jeżeli jest idea która może pomóc należy ją adoptować -Uczyć się należy od każdego.

Pogląd że jesteśmy marnym narodem lansowano już za komuny -mechanizm był taki, to nie system i władza (partia ) jest zła to naród jest do dupy im większa miernota tym głośniej o tym mówiono , aż w końcu ktoś zapytał o NRD??? Dla czego jedni Niemcy produkują mercedesy a drudzy trabanty .

Dla czego o tym piszę . Otóż dla tego że długi czas po cichu miałem poglądy podobne do BL . Cechy które wmawia nam się za narodowe i przynależne do nacji (słowian) tacy niby bochaterowicze , ale raczej lenie i banda cwaniaków , ciemny i zakompleksiony naród - to są cechy narodu podbitego opisał to bardzo dobrze P.K. Dick w człowieku z wysokiego zamku-nigdy nie widział Polski, a opisał wszystkie cechy i kompleksy przypisywane Polakom , a tak naprawdę są to cechy jak by globalne i przynależne każdej podbitej nacji .

Czy w historii zdarzyło się że w podbitej nacji rodził się Dostojewski , czy M. Anioł ? Ja nie pamiętam może jest taki przypadek .
To że jesteśmy od 200 lat krajem zniewolonym nie trzeba chyba udowadniać to są ostatnie godziny naszych pięciu minut w najnowszej historii- teraz w dobie globalizacji nawet nie wiemy pod czyim jesteśmy panowaniem .

Odnośnie naszego położenia geopolitycznego , uważam że lepszego nawet trudno sobie wyobrazić W olbrzymim skrócie myślowym, wystarczy siedzieć i pobierać myto. UE nie zaproponowała nam nic innego niż zaproponował Hitler i bez Polski poszerzenie UE było nie zasadne wg interesów UE należało Polskę zneutralizować jako gracza i tak się stało .
Gość
PostWysłany: Wto 7:38, 29 Gru 2009    Temat postu:

Jak już niezauważenie podałem, powstanie państwa z czymś się wiąże.
Państwo, to władanie terenem i ludźmi na tym terenie, więc bogactwo, więc świetność, majętność i to nie jednego, króla, cesarza czy cara, ale pewnej już grupy!
Jest jeszcze druga przyczyna, któr ajednoczy grupy społeczne, jak plemiona, księstwa czy narody: wspólna obrona, równowaga siły.

I tak za Mieszka i Chrobrego nie religia i to obca terenowi połączyła polskie plemiona, ale obrona przed ekspansją niemiecką. A przyjęcie katolicyzmu było spowodowane odebranie Niemcom atutu jakim było krzewienie katolicyzmu. No bo należy się zastanowić, czy prawie na siłę wprowadzanie innej wiary nie powoduje buntów nie osłabia więzi wspólnoty religijnej?

Ale zgadzam się, z tym, że jeżeli duchowieństwo jest przy władzy, jeżeli czerpie z tego korzyści, to ... jarzmi swój naród. Zgadzam się, że jeżeli duchowieństwo w panującej religii sprawuje władzę, czy ma silny wpływ, to rozwija swoje interesy i na tym tle niezgodności ze społeczeństwem dochodziło do niejednej bastylii.

Również zauważam, że opór przeciwko duchowieństwu katolickiemu było na tyle postępowe, na tyle wiara katolicka była uciskana, że tworzył się w Eurpie ruch protestu i dlatego zwany protestantyzmem. I musząc być silniejszy, musząc być lepszy, silniejszy i akceptowalny od wiary katolickiej miał, bo musiał mieć, swoje wewnętrzne rygory spajające, jak i nieuwzględnianie ciemiężstwa katolicyzmu rzymskiego.
Dodam jeszcze że inkwizycje czy niby wprowadzanie chrześcijaństwa wobec podbijanych narodów, to były jedne z najkrwawszych i najterrorystycznych metod sprowadzania swoich "katolickich" porządków nie mających porównania z innymi religiami.

Dla mnie o wiele ważniejsza jest wpływ religii na wschodnią stronę Polski na przestrzeni wieków. A głównie w oparciu o brak i słabość narodów słowian wschodnich (rosjan, białorusińców, ukraińców i rusinów do własnej państwowości. I tu (jako brak dążeń tych ludów do jednoczenia się) upatruję jako główny powód, słabość państwowości. I dopiero w dzisiejszych czasach, gdy dopiero teraz potrzebują własnej jednolitej polityki opierają się na własnych dziejach i własnym dość sztucznym nacjonaliźmie! I nie ma tu większego znaczenia religia tych terenów, czyli kościół grekokatolicki, który jest mniej restrykcyjny od kościała rzymskiego, więc mniej przyczyniał się tworzenia struktur państwowych. Ma to też odzwierciedlenie, że im głębiej w Azję, po najdalszwy zakątek Azji, religie są mniej restrykcyjne wobec wierzących niż europejskie.

Tak więc rozpatrywanie wpływu religii na państwowość jest bardziej statystyczne niż przyczynowe. Może i istnieje pewna zasada, która wynika z ekspansywności samej religii i ich "państwowych" krzewicieli.
Gość
PostWysłany: Wto 6:45, 29 Gru 2009    Temat postu:

Cytat:
chodzi mi o teze która chce udowodnic BL ze kosciól protestancki to rozwój i samo dobro, a Kosciól katolicki to BE i moherowe berety


Nie ujelem tego tak. Jeszcze raz powtorze o czym ciagle mowie: katolicyzm w sredniowieczu cywilizacyjnie pchnal nas o cala epoke do przodu. Mozliwe, ze bez chrzescijanstwa polskie tereny i niezjednoczone jeszcze plemiona przedchrzescijanskiej Polski zostalyby podbite przez Niemcow i Czechow, albo wchlonieci zostalibysmy (i tez raczej ulomni narodowo) przez wschodni krag kulturowy. Stalismy sie silni wlasnie dzieki przymierzu z Watykanem i tym samym wejsciu w krag cywilizacji Zachodu. Tej pozytywnej dla nas roli KK w zadnym wypadku nie da sie zaprzeczyc.
Niestety, wiele wiekow pozniej, kiedy jasne bylo, ze to raczej wlasnie narody zreformowane sa kolem napedowym zachodniego postepu, my dalej trwalismy w sredniowiecznych anachronizmach. Modernizowalismy sie bardzo powoli, a jesli juz, to nie >od wewnatrz< ale na skutek wlasnie zachodnich wplywow. Zreszta, w sumie, ta smutna tradycja do dzisiaj u nas pokutuje. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze nasze polozenie na >murach obronnych< Cywilizacji. Porownujac do dwoch innych narodow katolickich ¨na skraju¨, wydaje mi sie, ze nasze polozenie bylo lepsze
od polozenia takich Chorwatow, ale juz gorsze od Hiszpanow, ktorym wystarczylo zepchnac Saracenow z polwyspu Iberyjskiego, przez co zapewnili sobie na pewien czas swietne geopolitycznie warunki rozwoju - zwlaszcza w epoce kolonilizmu. (O Wlochach juz nie wspomne - ci wiadomo, mogli sie obawiac co najwyzej jakichs morskich piratow) My zawsze mielismy te wschodnie rubieze bardzo niepewne. Skuteczna ich kolonizacja, ze tak powiem, wymagala protestanckiej wytrwalosci i sprytu a nie katolickiego melodramatyzowania i anarchizowania. Potrafilismy zatrzymac Turkow w imie Ojca, Syna i Ducha Swietego, ale do niczego wiecej nie bylismy zdolni.

A nawiasem, owszem - wierze w weberowska koncepcje >protestanckiej etyki pracy< . Do dzisiaj nie znalazlem wystarczajacych argumentow, ktore by podwazyly ta teze.
Gość
PostWysłany: Wto 1:01, 29 Gru 2009    Temat postu:

Weles za przeproszeniem pewna nieścisłość z mojej strony.

Nie chodzi mi o to że Religia nie ma wpływu na rozwój społeczeństw, gdyż ma , chodzi mi o tezę którą chce udowodnić BL że kościół protestancki to rozwój i samo dobro , a Kościół katolicki to BE i moherowe berety - ja się tylko z tym nie zgadzam .

Gdyż uważam że całą rewolucje przemysłową sfinansowało odkrycie nowego świata i żadne różnice w religiach nie miały większego lub żadnego znaczenia znaczenia .

Zapytam inaczej .

Gdzie Europa by była gdyby nie było żadnego NOWEGO ŚWIATA i jakie były by różnice .

Mówienie że gdyby nie katolicyzm , a przeszli byśmy na protestantyzm i byli byśmy mocarstwem jest bez sensu.
Dyskusja na ten temat z całym szacunkiem dla dyskutantów nie porusza istoty tematu to błędny taniec chochoła .

Jest Algieria i są Emiraty Arabskie w obu państwach religia ta sama i odgrywa bardzo dużą rolę , jakże inne światy.

Bym nawet nie zaglądał do tematu gdyby dyskusje prowadzili inni userzy ,ale z szacunku dla Waszej (nawet jak się z Wami nie zgadzam) i mojej inteligencji musiałem się wtrącić .
Gość
PostWysłany: Pon 0:54, 28 Gru 2009    Temat postu:

Mr. Green

Ahron

... wybacz, że się wcinam, ale trudno mi się zgodzić z...

Cytat:
udowodnienie wpływu kościoła Katolickiego czy protestanckiego na rozwój społeczeństw jest tak samo logiczna jak udowodnienie że wpływ hodowli motyli odpowiada za ocieplenie globalne klimatu


Zerknąwszy na cały świat, na obszary występowania religii trudno( a raczej nie trzeba) cokolwiek udowadniać, co w oczywisty sposób rzuca się w oczy. To jest tak oczywiste, że aż w d... szczypie. Oczywiście same religie również ulegały modyfikacjom pod potrzeby władzy, ale generalnie to religie wszędzie były zalążkiem (także ośrodkiem) struktur władzy, nauki, oświaty, sztuki... i centrum rozwoju najogólniej cywilizacji. W początkach i późniejszych okresach historii ludzkości były jedynym motorem rozwoju społeczeństw i do dziś mamy tego ślady w Prawie, mentalności i zwyczajach (a te różnią się na świecie), w kulturze, w organizowaniu (nawet) produkcji i wielu innych dziedzinach ewidentnie będących fundamentem rozwoju społeczeństw. Fakty rewolt (tu RF) są także dowodem na to co w/w. Były to rewolty(jak każde inne) z określonych przyczyn, a ich celem była poprawa (tylko modyfikacja) istniejącego stanu rzeczy i w oparciu o istniejącą bazę-wiedzę i strukturę społeczną. Nic nie działo się w próżni. Można więc twierdzić, że teraźniejszość jest również w/w zjawisk produktem, dorobkiem. I to z dużym ładunkiem wartości pochodzenia żywcem z religii obejmującej dany obszar.

Sama ekonomia, racjonalność nie jest dowodem na brak wpływu religii jakiejkolwiek na rozwój społeczeństw. Bo akurat trzeba tu podejść do zagadnienia jako zjawiska nie tylko obszaru katolickiego, ale ogólnie. To religia uczyła racjonalnego podejścia do Prawa, gospodarki. Przecież wszelkie święte księgi są w zasadzie kodeksami postępowań, nakazów i to całego wachlarza życia społecznego z gospodarką włącznie. To do dziś w większości społeczeństw Prawo tworzone jest często (najczęsciej) z powoływaniem się właśnie na religie, tradycje et.cet.

Pozdro Partyman
Gość
PostWysłany: Nie 18:46, 27 Gru 2009    Temat postu:

Bardzo fajnie , bardzo mądrze i inteligentnie , szczególnie dla takich co nie myślą samodzielnie , jako dyskusja intelektualna Ok.

Tylko wydaje mi się , że udowodnienie wpływu kościoła Katolickiego czy protestanckiego na rozwój społeczeństw jest tak samo logiczna jak udowodnienie że wpływ hodowli motyli odpowiada za ocieplenie globalne klimatu .
Uważam że KK nigdy nie miał takiego wpływu na ludzi jak próbuje mi się to wmówić , był czas że KK pomagał w sprawowaniu władzy (tak samo jak i KP) było to wówczas za nim wymyślono media -z chwilą powstania prasy , radia -Kościoły jakie by nie były, przestały być potrzebne rządzącym i od tego czasu raczej stały się obiektem krytyki laickiej władzy .
To że Kościół nigdy nie pokonał ludzkiej natury opisał już dawno Nitsche.
Czy jesteście mi w stanie podać przykład działania kościoła Katolickiego które było nie logiczne ekonomicznie ?Wyprawy krzyżowe czy co kolwiek - wszystko był podporządkowane ekonomi inaczej kościół Katolicki Chrześcijaństwo by nie przetrwało .

Interlokutorzy natomiast ignorują kasę i odkrycie nowego świata, co prawda przewija się Pizarro , ale epizodycznie o imperium Brytyjskim , Francuskim nie wiele .
Czy sadzicie naprawdę że państwa kolonialne dokładali do koloni ?????????????????????????????
Uważam że całą rewolucje przemysłową sfinansowało odkrycie nowego świata !!!!!!!!!!!!!!!!!

Gdyby podbite narody przez państwa kolonialne mogły wydać głos TO TEGO JĘKU BY NIKT NIE WYTRZYMAŁ !

Wyjdź Bujany na rynek w Brukseli -popatrz się na przepych tych budynków , a usłyszysz jęk milionów niewolników -czarnych , żółtych , czerwonych i białych.

Sadzę że Polska będzie miała jedynie epizodyczną rolę w Europie -dopóki nie zastąpi się myślenia intelektualnego GOSPODARSKIM.
Gość
PostWysłany: Nie 12:54, 27 Gru 2009    Temat postu:

Mr. Green ....

Cytat:
wiekszosc ludzi, bez wzgledu na system i tak zawsze bedzie mentalnie szla za kuniem.

... Powiem, jedno z paru Twoich uogólnień, pod którym podpisuję się 4-ma łapami Mr. Green . Dla mnie hicior... i już.

Pozdro 2 man down
Gość
PostWysłany: Nie 11:14, 27 Gru 2009    Temat postu:

Cytat:
Nie upieram się, że RF wybuchła w kraju protestanckim - musiała wybuchnąć w katolickim bo była wymierzona właśnie w porządek świata firmowany przez Kościół, chciała między innymi rozerwać "sojusz ołtarza z tronem" czyli coś czego akurat w państwach protestanckich by nie znalazła.


Wiec dobrze, powiedzmy sobie nareszcie wprost (chociaz czuje, ze posypia sie zaraz kolejne mnogie argumenty poboczne): RF nie byla wymierzona w sojusz oltarza z tronem. To nie tedy droga, panie sziman. Byla wymierzona w pewien stan rzeczy, ktory poza USA funkcjonowal wszedzie. Rowniez w Anglii, ktora zapewne miales na mysli. Znamienne zreszta, ze przesladowani przez RF bardzo czesto uciekali wlasnie za kanal. RF byla zwyklym skokiem gminu pospolitego na >kase< (w cudzyslow, bo mam tu raczej na mysli wielki glod i horrendalne podatki) i POLITYCZNE PRZYWILEJE. Karkolomnie mieszasz w to wszystko religie, doszukujesz sie sladu jakiegos protestantyzmu i inne za przeproszeniem bzdety. Nie przeszkadza za to, fakt ze np. wieksza czesc duchowienstwa katolickiego calkiem sprzyjala RF, a nawet oddolnie dynamizowala pewne procesy myslowe u pospolstwa, z prostej przyczyny - bo gruba kasa i purpurowe kiecki szly tylko dla klechow ze szlacheckim pochodzeniem. Zreszta jest takie haslo, wowczas ogromnie popularne, wlasciwie zadzialalo jak zapalnik, ktore ukul nie kto inny jak klecha, niejaki Sieyes: >Czym jest stan trzeci? Wszystkim. Za co go maja? Za nic. Czym chcialby byc? Czyms<. I tyle. Dziekuje.

Druga czesc Twojego wywodu... Oczywiscie, ze widze roznice pomiedzy
autorytarna Hiszpania, a Sowiecka Rosja. Ale ja mowilem o opozycji wolnosciowych USA, Anglii, Skandynawow wobec owczesnej wiadomej reszcie. Gdyby co mowisz bylo prawda, to wspomniane USA, Anglia i Szwecja powinny byc tym jadrem zla a nie zbawca. Dywagujesz dalej, czy aby na pewno jednak byli zbawca, czy paradoksalnie z czasem nie dryfujemy w inny autorytaryzm. Zgadzam sie - jest pare rzeczy do obgadania w tym temacie, ale nie rozwijajac watku, powiem krotko,
ze poki co, w obecnym systemie, czlowiek, ktory ma wolnosc w sobie,
temu na razie jeszcze zle bardzo nie jest. Powiedzialbym, ze chyba nawet najlepiej w dziejach Europy. Z drugiej strony wiekszosc ludzi, bez wzgledu na system i tak zawsze bedzie mentalnie szla za kuniem.
Ale jak mowie, temat idiokracji, wlasnie dlatego, ze tak zajebiscie ciekawy, zasluguje na calkiem oddzielny juz topik.
Gość
PostWysłany: Czw 11:27, 24 Gru 2009    Temat postu:

No dobra jeszcze raz, króciutko, bom dzisiaj zabiegany:

1. Nie upieram się, że RF wybuchła w kraju protestanckim - musiała wybuchnąć w katolickim bo była wymierzona właśnie w porządek świata firmowany przez Kościół, chciała między innymi rozerwać "sojusz ołtarza z tronem" czyli coś czego akurat w państwach protestanckich by nie znalazła. Rewolucja jako sprzeciw wobec pewnej wizji świata nie mogła wybuchnąć w miejscu gdzie niektóre z jej postulatów były już spełnione - zupełnie logiczne - będąc antykatolicką musiała wybuchnąć tam gdzie jest katolicyzm, analogicznie chcąc upolować lwa pojedziesz do Afryki a nie na Antarktydę.

2. Katolicka Europa była może autorytarna ale nie totalitarna - katolicy nie wymyślali nowego porządku. Porządek w tych państwach oparty był na autorytecie Kościoła. Czuję, że rozumiesz wcale nie taką subtelną różnicę pomiędzy totalitaryzmem w stylu nazistowskich Niemiec czy sowieckiej Rosji, a autorytarnymi rządami np. Franco, Salazara albo Piłsudskiego. Franco nawet bodajże w 47 ogłosił Hiszpanię - monarchią katolicką - tak i mimo czarnej legendy w tych państwach ogółowi nie żyło się źle, podobnie jak w katolickim Chile Pinocheta. Nie wiem czy zakres wolności w tych państwach nie był większy niż w dzisiejszych nominalnych, politpoprawnych "demokracjach". Zresztą dyktatura mediów i motłochu szumnie zwana dziś demokracją - którą zapewne chcesz przeciwstawić katolickim dyktatorom wcale taką ostoją swobód i wolności nie jest. Można byłoby się pokusić o tezę, że w sumie na naszych oczach przekształca się w pewnym sensie w system totalitarny.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group