Autor |
Wiadomość |
Gość |
Wysłany: Czw 7:31, 13 Kwi 2006 Temat postu: |
|
Zewnętrznie to nazywa się obstrukcją. ale wewnętrznie... to destrukcja to za delikatne słowo!
Kaczki nawet na słodko się nie podejmę. Wolę się babrać w mięcie niż dowolnym mięsie. Ale po belwedersku niech ktoś inny zrobi lub niech się sama robi.
A co do kompotu, to można go podać niekoniecznie jako kisiel! Można dodać makaronu i podać jako zupkę (chłodnik) owocowy lub dodać mięty i zaserwować jako oryginalną herbatkę zdrowotną. Nikt się nie kapnie, że to zwykła woda po śliwkach!
Gość wpada do baru i prosi o coś do picia.
- Nic nie ma. Jest tylko piwo śliwkowe.
- To poproszę
Po chwili.
- Ale ja widzę, że to piwo wygląda i smakuje jak normalne piwo.
- A co byś pan chciał? Jeszcze śliwki? Jak ktoś nie dopije to piwo się śliwo do jednego kufla i jest śliwkowe! |
|
|
Gość |
Wysłany: Śro 9:49, 12 Kwi 2006 Temat postu: |
|
Panesz a może obstrukcję?, niby subtelna róznica a efekt wysoce zróżnicowany.. Widzę że kroi się porządna książka kucharska.Czekam jak dojdziecie do przepisu na "Kaczkę po Belwedersku" odsyłam do H. Dębski
"Współczesna kuchnia polska" s.239.Tutaj bez pomocy Bujanego zapewne się nie obejdzie, ma doświadczenie , a dobrze jest łączyć przyjemne z pożytecznym. |
|
|
Gość |
Wysłany: Śro 7:49, 12 Kwi 2006 Temat postu: |
|
Gościu z Z...akopanego!
.... byle żurawin wcześniej nie rozgotować! Piękne, bo proste.
A ja czekam i czekam na kwiat akacji (grochodrzewu) lub jeszcze bardziej na kwiat czarnego bzu! Robi się gęściejsze ciasto naleśnikowe, macza w nim się całe baldachy bzu(wcześniej wymoczone w słonawej wodzie! i wysuszone - ważne!) i po usmażeniu w głębszym oleju, z pudrem. Naprawdę to nie to samo co racuchy z jabłkiem czy rabarbarem i.... ZDROWE i ludowe!
Ale na soki i kompoty jednak czarny bez (jagody) się nie nadaje ze względu na fioletowy barwnik, który w większych ilościach może powodować destrukcję! |
|
|
Gość z Z....... |
Wysłany: Wto 13:43, 11 Kwi 2006 Temat postu: |
|
Panesz, dorzucę moja ostatnią namietność...
Kisielek błyskawiczny, koniecznie DR Oetkera, i koniecznie leśny - taki z jagódkami i malinkami...Do tego własnoręcznie zmielona i utarta z cukrem i przechowywana w słoiczkach żurawina.
Robisz kisielek wg przepisu, nie przesadż z wodą! Do tego łyżeczka-dwie żurawiny ze słoiczka.....Aromat taki, ze za chwilę całą Rodzinę masz już na karku...Prosty i szybki.
Nie nabierz się na atrapy innych firmy - nie nadają sie, brak aromatu!
Pozdrawiam, Jaga |
|
|
Gość |
Wysłany: Pon 12:31, 10 Kwi 2006 Temat postu: |
|
Wszystko dobre co się dobrze kończy i poczucie humoru dopisuje .
Pozdrawiam Ekor |
|
|
Gość |
Wysłany: Pon 10:12, 10 Kwi 2006 Temat postu: Re: Do dupy z taka demokracja |
|
Żarciątko zmieniło się, ale to też można wykorzystać!
Budynie są żadsze i należy brać mniej mleka, aby był gęściejszy. Ponadto ten proszek w torebce trzeba rozmieszać (bezgrudkowo!) w jak najmniejszej ilości mleka i wlać do reszty zagotowanego mleka. Mleko nie gotuje się na mocnym ogniu! A jeszcze lepiej mleko (budyń) gotować w maczyniu o brubym dnie, wtedy mniej się przypala. Można też gotować w specjalnym dwuściankowym garku na mleko. Między ścianki wlewa sie WODĘ! Przy wlewaniu rozpuszczonego i z dużo mniejszą ilością cukru niż pisze na opakowaniu! najlepiej garnek zdjąć z ognia, bo wysoka temperatura może zwarzyć budyń. Oczywiście na małym ogniu należy to zagęścić, czyli gotować i mieszać jeszcze ze dwie minuty! I to tyle! Żadnej tajemnicy nie ma!
Z kisielami jest jeszcze gorzej! Są jeszcze rzadsze (oszczędność) i bledsze
niż kiedykolwiek!
Ale dam Ci przepis. Bierzesz dowolny kompot, najlepiej gęszty i lekko przesłodzony(może być nawet wiadro, w drugim garku z zimnej wodzie mieszasz mąkę ZIEMNIACZANĄ z wodą i... tak ciągle mieszaną, wlewasz do kompotu! Po kilku minutach masz kisiel, że możesz się w nim kąpać i jesć zarazem! Nadaje się do wszystkiego!
Z galaretkami jest jeszcze gorzej, bo jest tak samo, tylko brakuje w nich żelatyny i trzeba ją dodatkowo dodawać, albo czekać wieki, zanim się zsiądzie! To sobie odpuść!
Bułki, te nie napompowane a przecinane można jeszcze gdzieniegdzie dostać. Ale parów to od wieków nie widziałem. A mówiono, że znajdujący się tak szorski papier toaletowy był niejadalny. |
|
|
Gość |
Wysłany: Pon 9:52, 10 Kwi 2006 Temat postu: |
|
"Porażająca siła kamuflarzu", z wrażenia nożyce wypadły mi z rąk
Ekor - moderator. |
|
|
łociec |
Wysłany: Pon 9:10, 10 Kwi 2006 Temat postu: Do dupy z taka demokracja |
|
List do Dr. Oetker'a
Dr OETKER!
Miałem już dzisiaj nic nie pisać ale się Ekor, przepraszam, żejak nigdy! Muszę odreagować, sory za błędy i ogólny chaos, ale mam to w pozwoliłem sobie. Niech to zmoderować ten post strzeli, , ale ułatwił mi dr Oetker! No co mnie podkusiło, żeby kupić budyń z tej to łociec, bo firmy?
Siedziałem sobie w domu, czytałem to i tamto, aż mnie nagle złapała ochota na budyń. A z pięć lat już tego wygwiazdował swojea nie jadłem.
No się wziałem ubrałem, pobiegłem do sklepu
- Poprosze budyń.
- Proszę.
- Dziękuję.
Szybki powrót do domu.
Na opakowaniu napisane, że gotować mleko, potem wsypać, bla, bla, bla.
Zrobiłem jak kazali.
I co ?
I wyszło mi kakao! Rzadkie jak sraczka. Tego się nie da jeść. Jak te wtrąceniane chamy mogą nazywać to coś budyniem i jeszcze chwalić się nową recepturą?
Mam tego dość. Dość ŁOCIEC! demokracji, kapitalizmu i calego tego ścierwa, która weszło do nas po '89.
Chce takich budyniów jak za komuny!
W brzydkich opakowaniach, ale gęstych z takimi U nas pisze się grudkami!
I kisieli też chcę! Niedawno na własne oczy widziałem jak moja znajoma PIŁA kisiel! Jak można pić kisiel? Czy nasze dzieci już nie będą pamiętały, że to należy wyjadać łyżeczką, do której wszystko się lepi i na koniec trzeba oblizać?
Kto mi zabrał szklane litrowe butelki z koka kolą? Komu one przeszkadzały?
I mleko w butelkach i śmietana! A takie fajne kapsle miały...
Dlaczego teraz nawet wafelki prince polo są w tych cudnych opakowaniach zachowujących świeżość przez pincet lat? Ja chce wafelków w sreberkach! I nie tylko prince polo ale i Mulatków!
Jaki dziad normalnie po polsku, a nie się zachodnią technologią, dzięki której teraz wszystkie cukierki rozpływają się w ustach, a nie tak jak kiedyś, trzeba je gryźć!?
No pytam sie, no!
slangiem mieć do wyboru setki rodzajów lodów i nie móc zdecydować się, na jaki mam ochotę! Kiedyś były tylko bambino w czekoladzie i wszyscy byli szczęśliwi, a jak rzucili casatte to ustawiała się kolejka na pół kilometra.
Czy ktoś pamięta jak smakuje prawdziwa bułka? Nie, To o czym piszesz, nie tak jak w waszych jest też ciekawe sklepach, napompowane powietrzem kruche . Prawdziwe bułki są twardawe, wyraziste w smaku, a najlepiej z prawdziwym masłem, które wyjęte z lodówki jest niemożliwe do rozsmarowania! O margarynie za komuny można było tylko pomarzyć, a jak była to taka i poradzę Ci!, chyba "Palma" się nazywała.
Wielkie .......... koncerny ......... na amen z rynku moją ukochaną oranżadę, którą za młodu gasiłem pragnienie. I jej młodszą siostrę - oranżadkę w proszku, której nikt nigdy nie rozpuszczał w wodzie, bo służyła do wyjadania oblizanym palcem. Nawet ukochane parówki mi , dziś już nie robi się takich dobrych jak kiedyś...
W telewizji dwa kanały, na każdym nic do oglądania. Teraz mamy sto kanałów i też nic nie ma. Możemy ............ pomarańcze, banany i mandarynki, a kiedyś jak przyszedłeś z czymś takim do szkoły, to cię "szefem" nazywali.
Fast foodów też nie bylo i każdy żywił się w brudnych budach z hamburgerami napakowanymi warzywami, zapiekankami z serem i pieczarkami i hod-dogami nabijanymi na metalowe pale. Buła, parówa, musztarda! Nic więcej do szczęścia nie potrzebowaliśmy.
............. A taką miałem ochotę na budyń!!!!
Panesz - Amin. |
|
|