Gość |
Wysłany: Pon 12:11, 11 Sie 2008 Temat postu: Sierpień ... nie ogórkowy ... |
|
Sierpień, jeden z najpiękniejszych letnich miesięcy. Pełnia sezonu ogórkowego. Tylko nie u nas! Chyba, że za ogórkowe newsy potraktować doniesienia naszych (pożal się Boże) specjalistów od sportowych zmagań. Podobno nie kopie się leżącego, tak więc nie będę pisał om wpadkach o uciesznych i tak zupełnie nieprzewidywalnie śmiesznych przypadkach naszego ministra sportu pałętającego się po obrzeżach polityki – ministra Drzewickiego. Pojechali nasi na Olimpiadę w Pekinie. Tak, pojechali, i to chyba wszystko na co stać naszą największą w ostatnich latach reprezentację; stać reprezentantów – i co pewnie najważniejsze – działaczy i oficjeli na wyjazd. I na tym się kończą wydumane nasze możliwości.
W tym samym dniu, kiedy – piętnowani przez naszych bogoojczyźnianych „dziennikarzy” – chińscy żołnierze wciągali na maszt olimpijską flagę, zaczęła się operacja armii rosyjskiej w Osetii. To, że wpierw Gruzja, nasz strategiczny partner karłowatego i nie przebadanego przez lekarzy i jąkającego się – Lecha Aleksandra napadła, najechała (inne czasowniki proszę sobie dodać) Osetię, to jest mały pryszcz. Najważniejsze, że to Rosja, nasz odwieczny wróg i obsesja dwugłowego, kaczorowatego bytu politycznego próbowała zaprowadzić tam porządek. Przecież było wiadomo, że po uznaniu przez Polskę (przed orkiestrą) status quo w Kosowie, reszta potoczy się lawinowo. Ale order, odznaczenie wręczone przez serdecznego, politycznego przyjaciela Lecha Aleksandra – Micheila Saakaszwilego (მიხეილ სააკაშვილი) naszemu prezydentowi pewnie zobowiązuje.
Kiedyś był Wielki Brat, który jako sojusznik i dozgonny przyjaciel Polski mógł wymagać byśmy go jako Polska wspierali w najeździe na Afganistan. Teraz jest kolejny Wielki Brat, który nawet nie musiał wymagać; sami wepchaliśmy się z „misją pokojową” do Afganistanu. A teraz prezydent jednej, braterskiej partii przebiera karłowatymi nóżkami razem z szefem BBN Stasiakiem, by jakieś tam wojsko (jeszcze to poborowe) posłać do Gruzji. Tak na marginesie. Co ma do tej osetyńsko-gruzińskiej awantury polskie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego? I po co tak naprawdę chciał Stasiak się tam wybrać? Też po order?
Cała Europa, i większość cywilizowanego świata wykazała naprawdę wielką wstrzemięźliwość w ocenach – tylko my wychodzimy przed orkiestrę (a Janka Ochojska zbiera pieniądze na swoją olbrzymią pensję, przepraszam, na „akcję humanitarną).
Ale, ważne, że mamy Olimpiadę, której przebieg można oglądać bez zdenerwowania, gdyż nasi i tak (wbrew obietnicom ministra Drzewieckiego) za wiele medali nie przywiozą. I tylko szlag człowieka może trafić, jak słyszy w telewizji (siódma rano dwa dni przed otwarciem olimpiady w TVN 24) iż:
„ ... trzeba zrobić wszystko, żeby, żeby olimpiada w Chinach zakończyła się niepowodzeniem ...”. Nie mam żadnych złudzeń, że polscy dziennikarze pojechali do Pekinu głównie po to, by prowadzić obelżywą i negatywną w całości propagandę rosnącego w siłę mocarstwa. Bo my znowu pomachamy szabelką i będą o nas (dobrze, a bardziej źle – mówić w świecie). Mamy więc swoiste polowanie z nagonką. I na Ruskich i na Chiny. Bo my „Polaki” to potęga!!! |
|