Autor |
Wiadomość |
Gość |
Wysłany: Czw 16:47, 05 Cze 2008 Temat postu: |
|
Cytat: | Gdańsk wchodzi w wyspę
Opublikowano: 25 marca, 2008
Sopocki projekt budowy na wodach Zatoki Gdańskiej mariny w kształcie wyspy zrobił tak wielką furorę na targach inwestycyjnych we Francji, że pod swój patronat postanowiły go wziąć również władze Gdańska.
Oba miasta promowały się w Cannes, na największej tego typu imprezie w Europie, wspólnie zajmując jedną powierzchnię wystawienniczą o wielkości 36 metrów kwadratowych. Ofertę inwestycyjną miały jednak oddzielną... do czasu, aż Gdańsk z Sopotem połączyła wyspa.
- Bardzo nam się podoba ten pomysł - mówi Marcin Szpak, wiceprezydent Gdańska. - Oczywiście, jest to projekt bardzo futurystyczny, ale wystarczyło przez chwilę popatrzeć na osoby, które na targach zatrzymywały się przy naszym stoisku tylko po to, aby pochylić się nad wizualizacją wyspy, żeby zobaczyć, jak wielką może być ona atrakcją.
Co ciekawe, projekt budowy oddalonej 500 metrów od brzegu mariny w kształcie wyspy, która stanowić ma nie tylko nową przystań dla 320 jachtów, ale także atrakcję turystyczną w skali całego kraju, był jednym z trzech tego typu projektów obecnych na francuskich targach. Oprócz Sopotu (i Gdańska), sztuczne wyspy reklamowały także ...Bahrajn oraz Dubaj.
Chociaż włodarze obu trójmiejskich miast przyznają, że wyspa nie powstanie w ciągu kilku najbliższych lat, to jednak twierdzą, że projekt ma duże szanse na realizację, choćby z tego względu, że już pojawiają się pierwsi inwestorzy zainteresowani budową wycenianej na 900 mln zł mariny.
- Wbrew pozorom, łatwiej jest znaleźć zainteresowanych realizacją takiego projektu, niż chętnych do finansowania zwykłych inwestycji - mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. - Budowa wyspy to dla wielu firm nie tylko kwestia zysku, ale i ogromnego prestiżu.
Nie samą wyspą jednak człowiek żyje, więc na targach przedstawiciele obu miast promowali także wiele innych inwestycji, szukając chętnych do ich realizacji.
Dużym powodzeniem cieszyły się m.in. projekt przebudowy terenów wokół dworca w Sopocie oraz pomysł na budowę Pomorskiego Centrum Logistycznego w Gdańsku.
- Na tego typu targi nie jeździ się podpisywać umowy. Podstawowym celem jest promowanie projektów i zainteresowanie nimi inwestorów. Czym więcej zgłosi się ich później do przetargu, tym większe pole manewru mamy. Przekłada się to także na realne zyski, kiedy możemy wybrać najbardziej korzystną z wielu ofert - dodaje Szpak.
Gdańsk i Sopot za możliwość promowania się w Cannes zapłaciły po 50 tys. zł. To niewiele, zważywszy na to, iż jednorazowa wejściówka na targi dla osób, które nie posiadały swojego stoiska, kosztowała, bagatela, 1600 euro.
To promowali
SOPOT
Oprócz wyspy i terenów wokół dworca, władze Sopotu szukały w Cannes inwestorów chętnych do budowy w mieście hoteli. Oferowały na ten cel sześć działek, trzy w pasie nadmorskim i trzy w centrum miasta. Nieoczekiwanie pojawił się także inwestor z Francji, który byłby zainteresowany budową hotelu przy al. Niepodległości.
GDAŃSK
Tu urzędnicy również szukali chętnych do budowy hoteli, oferując na ten cel aż 22 działki, przeważnie znajdujące się w pasie nadmorskim. Hitem był też projekt budowy Pomorskiego Centrum Logistycznego, które zająć ma 200 hektarów w okolicy Portu Północnego. Szukano także inwestorów, którzy zajmą się terenami okalającymi stadion Baltic Arena i postawią tam Centrum Kongresowo-Wystawiennicze. Mowa była również o trzech wielopoziomowych parkingach, które stanąć mają w Gdańsku. Sporym zainteresowanie cieszył się także projekt budowy aquaparku wraz z centrum rozrywki i rekreacji.
Piotr Weltrowski
|
coś się dzieje - na szczęście. |
|
|
Gość |
Wysłany: Wto 18:20, 03 Cze 2008 Temat postu: |
|
Cytat: | W Konstantynowie działalność gospodarczą prowadzi kilka tysięcy podmiotów. Nie jest łatwo to zauważyć ponieważ większość z nich zajmuje się taką produkcją, do której nie potrzeba wielkich hal. W tym mieście jednak produkuje się także samoloty. Niejeden z mieszkańców nie dowierza, że w Konstantynowie Kazimierz Olszewski już od wielu lat "naprawia i buduje płatowce" jak widnieje to na firmowym napisie. W niewielkim warsztacie codziennie pan Kazimierz z dwoma synami montuje kolejne elementy latających maszyn.
Kazimierz Olszewski jest, jednym z kilku w Polsce, prywatnym producentem samolotów. Jego firma, chyba jako jedyne w kraju prywatne przedsiębiorstwo, produkuje samoloty dwuosobowe. Zaczynał od składania modeli, potem ukończył kurs szybowcowy, ale do latania była droga daleka i nie do przebycia dla wszystkich. "Gorsi" zostawali "tylko" mechanikami samolotowymi. Pierwszy swój samolot za trzy pensje zbudował z drewna w stolarni na lotnisku Lublinek. Nazwał go "Aerosportem". "Aerosport" napędzany samochodowym silnikiem mógł rozwinąć prędkość 125 km/godz. Nie polatał nim sobie, musiał go sprzedać ponieważ potrzebował pieniędzy na utrzymanie rodziny, którą właśnie założył. Po powrocie z pracy w Afryce kupił sobie dom i na parterze w pokoju mógł już wybudować następny samolot. "Delfin", którego pomysł powstawał w Egipcie i Sudanie, najpierw miał silnik motocykla WSK. Teraz jeszcze "Delfin" od czasu do czasu wznosi się w powietrze, ale już z silnikiem trabanta. Potem był "Aerosport 2", skuter powietrzny "Skaut" i wreszcie pierwszy samolot z lotniczym silnikiem "Rotax" nazwany "KO-8". Z części dostarczonych przez zleceniodawcę zmontował "Pelikana" - pierwszy samolot z tworzyw, poprzednie były z drewna. Przed upadkiem Centralnej Składnicy Harcerskiej produkował dla niej modele do sklejania. Teraz zajmuje się już tylko budową prawdziwych samolotów. Najnowszym produktem jest "For - You". Na ten ostatni samolot Kazimierz Olszewski zrealizował już kilka zamówień i może liczyć na kolejne. Zainteresowanie okazują Niemcy, Anglicy i Belgowie. Z Polaków atrakcyjny wydaje się on dla sportowców startujących w zawodach w lataniu precyzyjnym, ale jeszcze w większym stopniu dla ludzi interesu, którzy dobrze kalkulują i stwierdzają, że kupno maszyny u Kazimierza Olszewskiego lepiej im się opłaca aniżeli wynajęcie samolotu w aeroklubie.
|
Chcieć to móc ?
Rodacy do pracy ! |
|
|
Gość |
Wysłany: Nie 11:29, 01 Cze 2008 Temat postu: |
|
Cytat: | NOWOCZESNA STOCZNIA JACHTOWA Z WIELOLETNIĄ TRADYCJĄ
Firma BALT-YACHT istnieje od 1990 roku, ale tradycje budowy łodzi i jachtów w rodzinie właścicieli siegają okresu przedwojennego. Bronisław Bielawski - teść i ojciec włascicieli BALT-YACHT Benedykta i Krystyny Kozłowskich konstruował i budował łodzie w Augustowie jeszcze przed II wojną światową. Później obecni właściciele firmy nabierali doświadczenia w produkcji jachtów pracując kilkanaście lat w państwowej stoczni PTTK "FOTO-PAM" gdzie Benedykt Kozłowski był dyrektorem d/s technicznych.
Założona w 1990 roku stocznia BALT-YACHT była po okresie przemian ustrojowych w Polsce pierwszą prywatną stocznią w rejonie północno-wschodnim.
Od początku istnienia BALT-YACHT produkował seryjnie jachty z laminatów poliestrowo-szklanych głównie na eksport dla wymagających odbiorców zagranicznych. Były to francuskie firmy: MAR-IMPORT, JEANNAU, INTERBOAT, dla których wykonywano duże serie jachtów motorowych i jeden typ jachtu żaglowego.
W ostatnim okresie BALT-YACHT specjalizuje się w budowie skomplikowanych jachtów motorowych z silnikami stacjonarnymi dla francuskiej firmy SAINT CAST MARINE, a obecnie głównym odbiorcą jest firma MARINE POWER EUROPE, dla której wykonuje duże serie jachtów motorowych z silnikami przyczepnymi i stacjonarnymi.
W mniejszym zakresie produkuje także jachty motorowe dla firm angielskich, norweskich i na rynek krajowy. Obecna produkcja BALT-YACHT to ponad 2000 łodzi rocznie, a jego możliwości produkcyjne stale wzrastają dzięki rozbudowie i modernizacji.
Teraz nasze łodzie mają nie tylko nowoczesny wygląd ale i technologię!
|
[quote]Krystyny i Benedykta Kozłowskich, stale współpracuje z uznanym i doświadczonym konstruktorem dr. inż. Jackiem Centkowskim z Gdańska.
Posiadamy własne wyspecjalizowane samochody z przyczepami do przewozu łodzi. Hale produkcyjne mają około 6500 m2 powierzchni, a zatrudnienie wynosi ponad 250 pracownikow. Stale rozbudowujemy i modernizujemy firmę oraz myślimy o poszerzeniu kręgu firm współpracujących.
[/quote
Polskie firmy , polski kapitał - chcieć to móc ?? |
|
|
Gość |
Wysłany: Nie 16:39, 25 Maj 2008 Temat postu: Polak potrafi |
|
Polska - największy producent jachtów w regionie
Polskie firmy wyspecjalizowały się w budowie małych i średnich jachtów do 7,5 metrów długości. Precyzyjna obróbka materiałów i ręcznie wykonywane detale zapewniają wysoką jakość finalnego produktu.
Nasze stocznie przodują pod względem sprzedaży wytwarzanych produktów na rynku hiszpańskim, niemieckim, francuskim, brytyjskim. Polskie jachty charakteryzują się wysoką jakością laminatów, starannym wykończeniem wnętrza i nowoczesną konstrukcją. Wysoka jakość wynika stąd, że wiele elementów wykonuje się w tradycyjny sposób tj. ręcznie. Polskie stocznie już od kilku lat posiadają certyfikaty jakości ISO 9001.
Polska to prawdziwe zagłębie szkutnicze dające pracę tysiącom osób. Główny Urząd Statystyczny podaje, że pod koniec 2004 r. w Polsce zarejestrowanych było 845 podmiotów gospodarczych zajmujących się produkcją oraz naprawą jachtów.
Tzw. "wielka piątka" polskich stoczni jachtowych, czyli Balt Yacht, Delphia Yachts, Galeon, Ostróda Yachts i Ślepsk, eksportuje blisko 100% swojej produkcji. W ciągu ostatnich pięciu lat realizowana przez nie produkcja jachtów wzrosła ponad pięciokrotnie, a wartość sprzedaży osiągnęła 500 mln zł, przy ponad dwukrotnym zwiększeniu zatrudnienia. Inne stocznie, systematycznie goniące czołówkę to m.in.: Skipper Yacht, Tes Yachts, Teras, Mirage, Sasanka.
Polskie stocznie dzięki rosnącemu dynamicznie eksportowi (a tym samym lepszej kondycji finansowej), zaczynają także inwestować w produkcję większych jachtów. Przykładem takiej aktywności może być Delphia Yachts. Wyprodukowany przez nią model Delphia 44 zadebiutował w 2004 r. na wystawach w Dusseldorfie i Genui, gdzie kilkanaście sztuk tego modelu zostało sprzedanych "na pniu".
To dla malkontentów.
Żeby było ciekawiej tylko jedna wielka firma to kapitał zachodni.
Są ludzie którzy zaczynali kilkanaście lat temu -a teraz zatrudniają nawet po 600 osób.
Wg. ocen - ok.40 % firm przetrwało z tych , które powstały w ciągu kilkunastu ostatnich lat.
Tak wygląda kapitalistyczny "odsiew". |
|
|