Autor |
Wiadomość |
Gość |
Wysłany: Nie 14:15, 25 Maj 2008 Temat postu: |
|
Celny post Casandry punktujący absurdy naszego dnia codziennego.
Problem w tym że powyższe tematy nie są przedmiotem bardziej powszechnej społecznej dyskusji. Utrącono w sposób skuteczny taką siłę jaką powinny być związki zawodowe , czy też branżowe , a te które są stały się zakładnikiem władzy. Tak prawdą jest że nic tak nie zaciemnia horyzontu jak dane statystyczne. Wracam z uporem maniaka do problematyki mediów publicznych. Powinne one być skutecznym narzedziem dotarcia do obywatela , jak również prawdziwym rezonatorem sytuacji gospodarczej , politycznej a nade wszystko socjalnej społeczeństwa. A co jest to wszyscy widzimy.
Czy kominy płacowe bezpośrednio zagrażają wzrostowi gospodarczemu? . Oczywiście że w skali kraju nie. Ale niosą coś równie groźnego. Niosą w sobie informację która kształtuje w pewnych szerokich warstwach społeczeństwa poczucie wykluczenia. A jest to groźne, skutki tego będą odczuwalne dziś i na przyszłość. Rozwarstwienie społeczne przy tym "wyścigu szczurów" spowoduje hermetyczność pewnych lepiej uprzywilejowanych warstw społecznych. To nie tylko odgrodzone płotem osiedla.
Daleki jestem od tzw. urawniłowki , ale państwo nie może umywać rąk od tych problemów z którymi najsłabsi nie mogą sobie poradzić.
Musi być w swiadomości władzy jak i propagowany w społeczeństwie mądrze rozumiany solidaryzm społeczny. Bez tego będzie źle. Jakoś nie wspomina się już dziś drogi do sukcesu Irlandii. Drogi u podstawy lezała ugoda wszystkich sił ze związkami zawodowymi łącznie. Dzis jest byc może niezręczne dla PO.
Wczoraj jak i dzis polem walki , polemiki spoęcznej chce się zrobić wzajemne wygryzanie elit postsolidarnościowych. Znowu przez miesiące będziemy słuchać czy Wałesa był Bolkiem , czy też nie.Kogo to dzis interesuje?. Zapewne tych polityków którzy wówczas nie byli aktywni przy "okrągłym stole" a dziś chcą odsunąć tamtą ekipę Solidarności z Wałęsą Mazowieckim , Kuroniem itd. Dziś tamtejsi działacze związani z PiS chcą zmienić ocenę tamtego czasu. Miejsce Kuronia zajmie bojownik Kurski, Mazowieckiego zastąpi jeden z Kaczyńskich itd.itp
Ale co to nam da? |
|
|
Gość |
Wysłany: Nie 8:24, 25 Maj 2008 Temat postu: |
|
Z uwagą przeczytałem post Casandry i sądzę, że będzie zaczątkiem co winien zrobić, co powinien i co z tego "wyczyta" Donald Tusk.
Tu jednak zaznaczę, że jesteśmy na początku kapitalizmu, tak mniej więcej w połowie drogi pomiędzy wspólnotą plemienną, a średniowieczem. Polega to na tym, że za wytworzone dobro i niech ono sobie kosztuje ile chce i ci co je wytworzyli wezmą ile tylko będą mogli, to i tak te pieniądze muszą się rozejść na resztę społeczeństwa. Pracownik, który zarobił, wydaje swoje pieniądze, inni na nim zarabiają i ponownie je wydają i .... tak dalej aż do spodu. Tak żywi się każde społeczeństwo!Tym samych dochodem PKB, PKNetto, nawet PKTara, powinni się "wyżywić" wszyscy do ostatniej warstwy społecznej przy jej róznorodności. U nas - wynika - że ten dochód gdzieś znika. Przecież rozwój gospodarki nie nastąpi skokowo, gdy busimen-kapitalista zagarnie połowę dochodu i go w stosownym czasie zainwestuje. Nawet podejrzewam, że banki mają większy dochód z operacji bankowych na tych maluczkich, niż z inwestycji. Z pożyczek, które w końcu mają dawać dochód. Banki w głównej mierze duszą nasz rozwój kapitalizmu.
Gdy do tego dodam, że nie mamy jeszcze ukształtowanych warstw społecznych kapitalizmu od potentatów po żebraków, nie mamy też przechodniości z warstwy do warstwy, wina tego stanu właśnie polega na systemie płacowym opisanym przez Casandrę.
Jako przykład podam, że bankrutujący businesmen znajdzie sobie pracę u kolegi, w aparacie państwowym, rozłoży następny zakład czy instytucję, ale niżej nie spadnie! Ciągle jest u nas kapitalistą i łaskawcą, któremu mamy się kłaniać. Przejście w górę? też jest utrudnione. Jak nie aparat administracyjny, ich kontrole, opłaty, to kolesie z górnej półki czuwają!
Ale jak na razie, optuję za tym, że Jarosław K. zakładał wcześniejsze wybory "atakując" Leppera. A ponieważ wyszła aferalność, jak i teraz wychodzi na przykład z podsłuchami Marcinkiewicza, wybory odbyły się w innej atmosferze. Uprawianie takiej polityki, czyli polityki szokowania, podstępów, czy zaskakujących zwrotów cechuje obu Kaczyńskich. Przecież "niepoważne" traktowanie Traktatu Lidzbońskiego, czy awanturka z Rosją poprze Gruzję z równoczesnym mięszaniem w NATO, to są ich chwyty. Polityka wewnątrzpartyjna czy dobór odpowiednich osób do Gabinetu Prezydenta, świadczą o tym jak najbardziej.
Tak. Sytuacja gospodarcza, społeczna i utrzymywanie apartheitu przez grupę sprawującą władzę sprzyja im, sprzyja temu. |
|
|
Gość |
Wysłany: Sob 20:23, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
Casandro, jak zwykle serdecznie gratuluję
Takie teksty powinny być na czołówkach tabloidów a przynajmniej w prasie mieniacej się lewicową.
Może wtedy, te 95 - 20% klasy tzw. średniej =75 % zidiociałego narodku nabrałoby trochę rozumu.
Pozdrawiam serdecznie i dziekuję
PS
Traktując Twoją analizę jako dobro publiczne, pozwalam sobie to rozpropagować na miarę swoich możliwości.[/quote] |
|
|
Gość |
Wysłany: Sob 15:33, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
Witam Cię katoliku, nie karyjery zrobić nie zamierzałem byłem po prostu jednym z tych naiwnych którzy myśleli ze będzie lepiej a czy było, lepiej? nie mówić. |
|
|
Gość |
Wysłany: Sob 12:50, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
Przepraszam za bład ortograficzny w słowie przestarzały. Koń ma cztery nogi... a w ferworze pisania czasami cos "wskoczy". |
|
|
Gość |
Wysłany: Sob 12:39, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
Dlaczego PiS oddało władzę? Co sie dzieje z SLD? Dlczego PO zostało "zaskoczone" zwycięstwem i z tego tytułu ma problemy z rządzeniem? Odpowiedź tkwi w dwu warstwach: ekonomicznej i politycznej. Nic odkrywczego!? Zapewne. Tym nie mniej, postaram się zwrócić uwagę na pewne aspekty, które dyskutantom umykają. Nazwę je polskimi absurdami.
ABSURD NR 1:
Na Polskę, która jest największym z nowych krajów członkowskich, przypada 29 proc. osób, które żyją poniżej unijnego progu ubóstwa.
Dlaczego tak jest? Odpowiedź tkwi w stwierdzeniu zawartym w raporcie komisji UE stwierdzającym, że w Polsce jest 40 proc. wszystkich obywateli UE zarabiających poniżej 40 proc. przeciętnego wynagrodzenia w UE, z uwzględnieniem siły nabywczej złotego.
ABSURD NR 2:
Praca i płaca. Zarówno PiS, jak i PO twierdzą niezmiennie, że nasza gospodarka ma się znakomicie. Istnieje zatem dziś potencjał, aby podnieść ludziom płace, ale gdy do tego dochodzi, podwyżki te są fatalnie rozdzielane - mówi dr Mariusz Andrzejewski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Zadać zatem należy nastepne pytania:
dlaczego, mimo imponujących wskaźników wzrostu gospodarczego, nie odczuwamy poprawy bytu? Czemu ceny w naszych sklepach często są takie same, a niekiedy nawet wyższe niż w krajach "starej" Unii, a pensje wielokrotnie niższe? Dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze? To pytania, które zadaje sobie większość Polaków. A jest ich blisko 95 proc. To ci, którzy nie przekraczają pierwszego progu podatkowego, a ich dochody, gdy mają pracę, oscylują wokół 1 tys. zł netto. Ci sami ludzie zadają też sobie pytanie, jak to możliwe, że średnia krajowa płaca wynosi dziś blisko 3 tys. zł. Tu sprawdza się powiedzenie, że "za pomocą statystyk można wykazać wszystko, oprócz prawdy". Taki sposób uśredniania płac budzi zresztą wątpliwości i wśród ekonomistów. - Dane statystyczne należy poddawać oczyszczeniu. Nie można uśredniać kwot, łącząc dochody 4 proc. ludzi zarabiających miesięcznie po 100-200 tys. zł, z tymi, których pensje wynoszą około 1 tys. zł - akcentuje dr Mariusz Andrzejewski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Istnieją obawy, że dysproporcje te jeszcze się zwiększą, gdy wejdzie w życie pomysł zniesienia tzw. kominów płacowych dla kadry zarządzającej w spółkach skarbu państwa. Jak zaznacza dr Andrzejewski, wprawdzie podział na bardzo mało i bardzo dużo zarabiających nie stanowi przeszkody dla wzrostu gospodarczego, ale zarabianie kwot powyżej 200 tys. zł miesięcznie, powinno dziwić. Bo wówczas zaczyna to nosić znamiona biznesu, a nie zarobkowania. O ile taka sytuacja nie zagraża w sposób szczególny ekonomii, to w aspekcie społecznym stanowi wielkie niebezpieczeństwo. Podział na bardzo biednych i bardzo bogatych, nieuchronnie prowadzi do społecznych konfliktów.
ABSURD NR 3:
Miernota politycznego myślenia. Dziś dla każdego polityka z prawdziwego zdarzenia (zaznaczam, bowiem takowych u nas jest niewielu) jest oczywiste, że im większa dysproporcja w zarobkach, tym bardziej narasta widmo społecznego konfliktu. Niestety, sytuacja w Polsce pozostaje bez zmian. Choć podwyżki, co podkreśla wielu ekonomistów, można by dziś ludziom dać. - Nasza gospodarka ma dziś potencjał, aby podnieść ludziom płace, ale gdy już do tego dochodzi, podwyżki te są fatalnie rozdzielane. Należy po prostu odejść od obecnego systemu rozdzielania podwyżek, który jest bardzo łatwy w zastosowaniu, ale też bardzo krzywdzący tych wszystkich, których płaca jest dziś na niskim poziomie. Powód? Wciąż rozdziela się je według wskaźnika procentowego. W efekcie, te same 7 proc. dla mało zarabiającego daje kilkadziesiąt złotych, a dla znakomicie uposażonych, kilkaset. Tak stało się w przypadku podwyżek wywalczonych przez celników, policjantów. Wywołały one kolejne poczucie krzywdy i frustracji. Podobnego rozgoryczenia doświadczyli ostatnio objęci, również procentową podwyżką, emeryci i renciści. Najbiedniejszym, kilkudziesięciozłotowa podwyżka nie wyrównała nawet wzrostu wydatków, jakie powstały ze wzrostu cen gazu, prądu i żywności. Zatem, realnie, ich dochody, zmalały. - I tak wyłożone z budżetu państwa miliardy złotych na podwyżki nie zmieniają w niczym sytuacji najbiedniejszych - konkluduje ekonomista.Brak podwyżek Zyski wielu przedsiębiorców w Polsce, zarówno państwowych jak prywatnych, bywają olbrzymie. Świadoma tego załoga nie może pojąć, czemu nie znajduje to odzwierciedlenia we wzroście wynagrodzeń, zwłaszcza że zysk wypracowany jest ich rękoma.
ABSURD NR 4:
Polityczne (świadome lub nie) manipulacje. A do nich zaliczam dane o PKB (wskaźniki), które na papierze da się osiągnąć sztuczną, z pominięciem aspektu społecznego drogą. Na wzrost gospodarczy składają się cztery czynniki. Są to konsumpcja, inwestycje, wydatki państwa i eksport netto, czyli pomniejszony o import. Wzrost gospodarczy w Polsce dokonuje się za sprawą konsumpcji i inwestycji. Choć rzeczywiście trudno w to uwierzyć, biorąc pod uwagę skalę biedy w naszym kraju. Łatwo natomiast wywnioskować, jak olbrzymie muszą być dochody i zyski owych 4 proc. społeczeństwa, skoro to ich konsumpcja i inwestycje powodują rekordowy wzrost gospodarczy przekraczający 6 proc., podczas gdy kraje unijne osiągają 2-3 proc. Mimo iż abstrahowanie od kontekstu społecznego, na dłuższą metę grozi wybuchem społecznego konfliktu, trudno spodziewać się, by beneficjenci kolosalnych zysków, od których w dodatku niekiedy zręcznie unikają płacenia podatków, sami z nich zrezygnowali. Każdy z nich woli zainwestować, np. w nieruchomości, czerpać zyski ze sprzedaży czy wynajmu, niż przeznaczyć środki na poprawę możliwości konsumpcji pracowników. - Dlatego mądry kraj, a raczej jego władze, takie sprawy regulują systemowo. Zwłaszcza że wzrost gospodarczy musimy utrzymywać, aby zrównać się z poziomem gospodarczym UE, Wniosek racjonalny z tego taki, że wzrost płac przyczyniłby się do wzrostu konsumpcji szerokiej grupy społecznej, a zatem również wzrostu PKB.
Na razie jednak jest on wciąż osiągany kosztem wszystkich tych, którzy pracują za 1 tys. zł. To dzięki tym płacom na granicy jałmużny, kadry zarządzające mogą pobierać kolosalne wynagrodzenia i mieć jednocześnie zagwarantowane niskie koszty produkcji, mające wpływ na wzrost PKB. Choć tę samą wydajność można by z łatwością uzyskać i przy wyższych pensjach pracowniczych i nie tak astronomicznych apanażach kadry zarządzającej. Ta właśnie sytuacja blokuje też tworzenie w Polsce klasy średniej. Politycy nasi zdaja sobie z tego sprawę.
Nie są na tyle głupi. Mają jednak spory problem z tym jak to zrealizować, jednocześnie nie tracąc (oddając) kontroli nad "korytem" z którego czerpią poza naszymi plecami krocie. Polskie fortuny powstały bowiem z niczego. Powstały z grabierzy własności nas wszystkich. Aby jednak tak się stać mogło, zrealizowano plan (swoistą ponadpartyjną zmowę wszystkich opcji politycznych) polegającą na wmówieniu Polakom, że cała wina ogólnej biedy leży w komunie, a osiągnięcie "niebiańskiej szczęśliwości" kryje si w politycznych rozliczeniach (tu jest sens manipulacji i ostrych podziałów w społeczeństwie, sens istnienia Macierewicza, Brudzińskiego, Palikota, Kurskiego, braci Kaczyńskich i wielu wielu innych z lewa i prawa), a nie w sensownej polityce gospodarczej realizowanej ponad podziałami.
ABSURD NR 5:
Płaca. Siła nabywcza złotego, Ceny.
W zdumienie wprawia wszystkich przyjeżdżających do naszego kraju, jak podróżujących za granicę rodaków, polskie szaleństwo cenowe. Dziś, wiele produktów, żywności, lekarstw, można o wiele taniej kupić za granicą, w tym także w krajach "starej" Unii (ostatnie przykłady to chocby cena cegły i cementu tuz za garnica w Niemczech - z reszta polskiej produkcji -o połowe niższa jak w Polsce. W Niemczch 7 zł w Polsce 13 zł). Rodzi się pytanie, dlaczego ceny u nas są tak wysokie, skoro zostały wyprodukowane przy zarobkach kilkakrotnie niższych niż na Zachodzie. Zatem i koszt ich wyprodukowania jest o wiele niższy. Te wątpliwości potęgują się, gdy spojrzeć np. na ceny skupu produktów rolnych. Podczas, gdy rolnicy za 1 kg mięsa dostają w skupie po kilka złotych, to w sklepie, kg mięsa kosztuje nawet 48 zł! - W każdej branży działają inne czynniki. Jeśli jest duża siła popytu, to ceny rosną. Logiczne. Ale taka sama siła popytu jest w krajach zachodnich, bo przecież tak samo każdy musi tam kupić chleb, mleko, mięso. Co zatem wpływa na tak wysokie ceny w Polsce? Można przypuszczać, że jest to wynik haraczu płaconego przez konsumenta kolejnym pośrednikom. Takie wnioski wysnuć można z przykładu, z dziedziny rolnictwa. We Francji, Hiszpanii, Portugalii, rolnicy, którzy też mają tam niewielkie gospodarstwa i areał, działają w spółdzielniach. Te, dostarczają produkty bezpośrednio do stałej sieci sklepów, restauracji. Wyeliminowanie pośredników, powoduje, że ceny są niższe, a zysk rolnika większy. Ale nie u nas. U nas, po 1989 roku, autentyczną odradzającą się spółdzielczość rolniczą zduszono. Indywidualny producent nie ma siły przebicia, a jednocześnie nie wolno mu samemu produkować mięsa, wędlin na rynek. Tak dzieje się w przypadku choćby prób wprowadzenia na chłonny rynek, łatwej w produkcji, polskiej jagnięciny, uzasadniając takie problemy niby prawem Unii, które natobene w zalezności od opcji u steru władzy i punktu widzenia tejże opcji nadal stosuje się wybiórczo, a prawa dotyczące ochrony konsumenta i producenta, są niekonsekwentnie stosowane. Szkoda. Bo może wówczas nie trzeba by było zapewniać narodu, w kraju w znacznym przecież stopniu rolniczym, iż wkrótce wszystkie głodne dzieci, bez zaświadczenia z opieki społecznej, dostaną darmowe obiady w szkołach.
REASUMUJĄC.
Czasy (manipulacji) władzy grabierzczej mijają. Politycy zdają sobie z tego sprawę. Czasy niepokoju społecznego nadchodzą, nie w sensie rewolucji i zmiatania elit, ale w sensie twardego i konsekwentnego żądania
praw i walki o swoje. Dzięki komunistom z SLD otwarto nam świat, który z kolei otworzył nam oczy. Kaczyńscy - apogeum okresu manipulacji - na poczuciu tegoż nadchodzącego ruchu społecznego doszli do władzy, tyle, że przegięli i musieli odejść. SLD widzi, że trzeba zmienić kurs i od nowa ustawiać żagle, bowiem partia owa wpłynęła na wody z zmiennymi wiatrami, a załoga dotychczas obsadzająca SLD-owski żaglowiec już nie jest na tyle sprawna i wyszkolona, aby w miarę bezpiecznie płynąć w kierunku portu zwanego WŁADZĄ. Poza tym sam okręt już jest nieco przestażały i wymaga zarówno remontu jak i modernizacji. PO ma dobry kadłub i w miarę nowoczesny okręt (przynajmniej zewnętrznie), załoga natomiast jest na tyle słaba, że strach z nią wypływać z portu WŁADZA na szersze wody. Czas jednak na jej szybkie szkolenie się kończy i kapitan okrętu zdaje sobie z tego sprawę. Jaka podejmie decyzję? Najblizszy okres pokaże. Oby była słuszna. Inaczej w porcie WŁADZA, nie bedziemy mieli żadnego sterowalnego okrętu, a piractwo polityczne rozpleni się na dobre. WYSTARCZY? |
|
|
Gość |
Wysłany: Sob 11:09, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
Niezależny napisał: | Panesz wielokrotnie o tym pisałem byłem przecież jednym z tych co swego czasu na PiS głosowali nie drażni mnie ta formacja drażni mnie jedynie jej kierownictwo z kaczorem na czele. |
Bo nie pozwolili Ci zrobić w niej karyjery? |
|
|
Gość |
Wysłany: Sob 8:00, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
Panesz wielokrotnie o tym pisałem byłem przecież jednym z tych co swego czasu na PiS głosowali nie drażni mnie ta formacja drażni mnie jedynie jej kierownictwo z kaczorem na czele. |
|
|
Gość |
Wysłany: Sob 7:54, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
Witam i zgadzam się z Tobą Niezależny. "Pozwalam" też, czytając Twój post od początku.
I przyszła mi refleksja, że PiS byłby nawet lepszą partią prawicową niż PO! Ale bez ... obu. Kaczyńskich oczywiście! Pozbyłby się dziwaków, a nie na odwrót, co w nim nastąpiło. Bo Kurski i Karski mi ie przeszkadzają. |
|
|
Gość |
Wysłany: Sob 7:32, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
Witam.
Panesz i znów powtórzę ze masz sporo racji ,pozwolisz jednak że w zasadniczej przyczynie pozostanę przy swoim zdaniu, otóż uważam że Jaro poczuł się po pierwsze albo zbyt pewnym siebie zbyt zarozumiałym albo jak mówię sam widział ze grunt usuwa się spod nóg ażeby wyjść z honorem a nawet złapać kilka punktów musiał znaleźć powód do oddania władzy Lepper pasował jak ulał .Czy wierzysz w szczerość wyznania że władzę oddał dla dobra Polski? Z tym że PiS to tylko ranny zwierz mówiłem niejednokrotnie dziwię się zatem że PO i PSL mając chwilowo sporą przewagę nie robi z rannego zwierza makatki na ścianie pozwalając mu gryźć obyśmy tego nie żałowali kaczory to mściwa nacja. |
|
|
Gość |
Wysłany: Sob 6:41, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
O nie. Pozwolisz Niezależny, że się z Tobą nie zgodzę, co do jawnej destrukcji gabinetu prezydenta przez "aparatczyka Kamińskiego i obleśnego Olszewskiego"
Nic mi nie mówi, że są to nasłani agenci czy ludzie od czarnej roboty Jarosława K., ale to są ludzie Prezydenta. Nawet mimo tego, Prezydent kieruje swoim gabinetem i politykę, którą uprawia jego gabinet, jest jego polityką. Ponadto jest to jawne, odpowiada za to Prezydent. A jaki jest Prezydent, jaki jego gabinet ... każdy widzi.
Więc, Łukaszu, mamy raczej szarą plamę niż czarną dziurę, co zrobiłby premier Jarosław K., gdyby udało mu się wywalić Leppera z rządu. Obraziłby się też Giertych. I zostałby z rządem mniejszościowym! Bo nie sądzę, aby ludzie przystawek, którzy i tak należeli dla nich, bo lubują się w wyimaginowanych innościach, jak posłowie przystawek, odstali od swoich wodzów i przeszli do PiSu! Wychodzi, że celem J.K. były tylko nowe wybory, a w nich ... tylko zwycięstwo! No bo i tak PiS powiększył ilość swoich posłów w Sejmie! Jedynie obyłoby się bez tego skandalu, który jednak zarzutował na wynikach wyborów! I to spowodowało porażkę J.K.! A nawet sam J.K. nie tylko udawał...., ale i sam był zaskoczony.....
Niemniej siły PiSa, chociaż tak okrojonego i tak zamieszanego w aferalność, co jest przypadłością każdej strony byłej przy władzy, nie należy lekceważyć! I PO musi mieć się na baczności i musi działać, a przynajmniej mieć cel i wykazywać go i działać w tym kierunku, aby mżonki innych nie nabrały większego sensu i ich nie przebiły. |
|
|
Gość |
Wysłany: Pią 18:40, 23 Maj 2008 Temat postu: |
|
Panesz napisał: | Napisz mi, co by było, bo nie wiem coby j.k. mógł zamierzać, gdyby dalej, ale bez Samoobrony, miał rządzić?
|
Niestety zagnałeś mnie Panesz w kozi róg ,na to pytanie w zasadzie nikt nie zna odpowiedzi ,masz sporo racji w tym co piszesz ale osobiście uważam że ten kociolub przecenił swoje możliwości to po pierwsze druga możliwość to taka że jak twierdzę od dłuższego czasu Jaro nie miał pomysłu co dalej ,wiedział że bez sejmowej większości nie ujedzie dlatego zrobił wszystko ażeby winę zawalić na innych a samemu wyjść z honorem(tak mu się wydawało)n zaskowyczyć i przerwać tą męczarnię tym bardziej ze wiedział doskonale że jego przyboczna gwardia to chłopcy bardziej od palantowego kija niż od buchalterii i inżynierii. Jak już pisałem tak całkowicie władzy nie oddał zostawił aparatczyka Kamińskiego i obleśnego Olszewskiego. |
|
|
Gość |
Wysłany: Pią 7:41, 23 Maj 2008 Temat postu: |
|
Witam wszystkich.
Powodów by się uzbierało. Afera z Lepperem była ostatnia. I co by było, gdyby wyleciał z władzy? Co dalej zamierzał J. Kaczyński? Napisz mi, co by było, bo nie wiem coby j.k. mógł zamierzać, gdyby dalej, ale bez Samoobrony, miał rządzić?
W nieudanym złapaniu Leppera właśnie powód, bezpośrednią przyczynę zgody na wybory chociaż... na pewno widział już determinację Zalewskiego, Dorna i innych. Już widział skutki działalności Ziobry i Macierewicza!
A najgorsze czy najlepsze w tyw wszystkim było to że nie złapał ani jednego postkomunistę. Nie udało mu się odróżnić ani jednego kolesia, który by szpiegował na rzecz Zwiążku Radzieckiego, szykował zamachy na polityków prawicy, ukończył specjalne kursy terrorystyczne w Moskwie czy Waszyngtonie, a mało tego, złapałby się sam na ten haczyk. bo i on wszystko co miał, J.K., o nim mówię, piszę, pochodziło z PeeReLu. A jedyne czego go tam nie nauczyli, to rozsądku i przyzwoitości. Może to jest ta główna przyczyna, że zgodził się na wybory? |
|
|
Gość |
Wysłany: Pią 6:53, 23 Maj 2008 Temat postu: |
|
Witam wszystkich.
Miło mi w takim razie Panesz. Ciekawie diagnozujesz ten PiSowski Stalingrad jednak nie do końca się z Tobą zgodzę otóż, afera z chłopopolitykiem Lepperem wcale nie była powodem przegranej przegrana zaczęła się znacznie wcześniej myślę że główna przyczyna przegranej był brak sejmowej większości zauważ że każde głosowanie okupione było kolejnymi ustępstwami wobec nienajedzonych wciąż głodnych koalicjantów drugim ważnym powodem był brak odpowiedniej kadry przygotowanej do zajęcia się gospodarką zatem serwowano tematy zastępcze w postaci szukanie szponów wszędzie gdzie się dało a tego Polacy mieli już po dziurki w nosie owszem była lekka poprawa życia nie zaprzeczam ale to było korzystanie z rezerw a nie wykorzystywanie bomu światowej gospodarki to na dłuższą metę po pierwsze nie miało szans a po drugie było dla Polski po prostu zgubne ,ażeby się uwiarygodnić i podnieść notowania w sytuacji gdy zabrakło wrogów zewnętrznych zaczęto zjadać własny ogon i tak doszliśmy do Leppera . |
|
|
Gość |
Wysłany: Czw 20:39, 22 Maj 2008 Temat postu: |
|
Niezależny. Czytam Twoje posty. Ale mi nie chodzi, aby widzieć PiS na czarno, bo co z tego? Jeżeli PO się nie powiedzie, to kto przejmie władzę? Dlatego należy się zastanowić, nad przyczynami obu porażek. PiSu i ewnetualnie, co grozi PO.
A PO prawie nic nie dokona przed wakacjami. A po wakacjach musi się zmieścić w roku, aby wykazać, co zrobiło. A róznica pomiędzy tymi frakcjami jest, co wkazuje Ekor. PiS nie miał większości sejmowej, jak ma obecnie PO, ponadto PiS nie mógł liczyć na niego w postaci PO! Zamiary PiSu wtedy były większe, a przy minimalnej wybranej PiSu nad PO i żądaniom PO i chęciom PiSu do zrobienia, czego w części dokonał, nie mógł utworzyć współnie rządu z PO, a jedynie z przystawkami. A i tak należy to zaliczyć do jego szczęścia, że LiD im nie zabrał więcej wyborców!
PiS się jednak sypnął. Głównym powodem była afera z Lepperem, w tym nieudana prowokacja. Jak tam było, jeszcze nie wiadomo, bo i Kaczmarka nie podejrzewam o całkowitą prawość, ale jemu, jak i najważniejszym osobom w PiSie, ijak się później okazała większości wyborców, taki sposób sprawowania władzy nie odpowiadał.
Więc aby rządzić po swojemu, PiS musiał zawiązać koalicję z "przystawkami". Ale ponieważ zabrnął za daleko w swoich manipulacjach, szukał rozwiązań, a w ostateczności były wybory. Czyli teraz rozliczamy teraz PiS z jego afer.
Są więc komisje sejmowe, coś tam węszy prokuratura i ABW, są też podejrzani, ale w sumie nic na za wielką aferę PiS nie zadziałał. A na wybory, powiedzmy za rok, nieudolność wymiaru sprawiedliwości czy komisji spowoduje, że to nie będzie już pamiętane zwłaszcza, że PO nie zadziałało nic lepiej!
Czyli do końca czerwca PO musi jeszcze coś zrobić. |
|
|