Autor |
Wiadomość |
Gość |
Wysłany: Śro 8:18, 21 Maj 2008 Temat postu: |
|
Kolega stracił na dniach oko przez zator. Dobrze, że tylko oko.
Pogotowie przyjechało, ale nic umieli udzielić pomocy, więc po sąsiedzu okulista obudzony prawie o północy i jego diagnoza, natychmiastowa operacja. Ale w całym województwie, co podkreślam, CAŁYM mimo znajomości okulisty, innego lekarza, pogotowia i szpitala, nie udało się tego zorganizować. Dopiero rano przyjął go szpital wojewódzki, ale okulista pojawił się po godz. 9.tej i już było za późno. Dobrze, że zator dotyczył tylko oka. I drugie, czy za socjalizmu, czy teraz, czy później ... ludzi będą tracili oczy nawet jeżeli system pierwszej pomocy będzie działał jak najbardziej sprawnie. Tego nigdy się nie ustrzeżemy. Nie ma takiego systemu, aby zapobiegał wszystkiemu, co się może zdarzyć!
Ale z drugiej strony, a uświadomoło mi szukanie dentysty w sobotę RANO, że lekarze są skomercjonalizowani. W sobotę? Aby pracowali?
Jeżeli nie ma się zaprzyjaźnionego dentysty, a potrzebne jest powiedzmy tylko uśmierzenie bólu,bądź wyrwanie na żywo! zęba, nie ma też możliwości. Mało tego, że dentystom się nie opłaca, jak i całej Polsce nie opłaca się otwierać placówek, zakładów z.. soboty, to i tak postępują dentyści. Pracują jedynie nieliczni. W soboty? W soboty ci dentyści, co pracują, leczą swoich umówionych. Leczą swoich pacjentów, leczą tych, co płacą, leczą tych co wiedzią, że zapłacą.
A szczytem było, że dentystka mająca gabinet, o którym mówią, że światowej klasy, że najlepiej wyposażony w mieście, w dodatku w ekskluzywnym miejscu, pracuje 3 razy tygodniowo po 4... godziny. I to jej wystarcza. Ponadto leczy jeden dzień z funduszu NFZ, na który chętnych zaprasza, ale terminy są tak odległe, że... Czy aby nie stosowała sobie dopłat z zatrudnienia leczonych tam exclusive-pacjentów?
Wynikałoby z tego, że brakuje dentystów, a każdy dentysta ma swoją grupę pacjentów(znajomych), których leczy i to mu wystarcza. I dostać się do tego systemu jest bardzo trudno! Więc trzeba mieć albo bywać i już. Tego więc nie przeskoczymy. Dotyczy to znacznych grup medycznych.
Ponadto system NFZ jest chory, nie tyle niewydolny, co prawie całkowicie niesprawny i niekontrolowalny. A ponieważ istnieje, ani małymi kroczkami, ani większymi zmianami go nie usprawnimy.
I bardzo żalłuję, że reforma ZAPROPONOWANA przed SdRP (SLD) i wprowadzona przez AWS została spartaczona ponownie przez SLD! Albowiem, reforma niezreformowalnego systemu to już psucie na całego systemu.
Najpierw był podział na regiony i na branżówki. Jeszcze tego nie wdrożóno, nie popatrzono, co zmienia i na co? Założono drugą reformę - komasację . No i mamy toto co nam zrobili reformatorzy. czyli stary system, ale rozwalony. |
|
|
Gość |
Wysłany: Wto 9:20, 20 Maj 2008 Temat postu: |
|
Nie twierdzę, że jest dobrze, bo nie jest. Ale też nigdy nie było. Twoja wyliczanka, Casandro, jest założeniem, jak powinno wtedy być, jaki był system. I mogę w ten sam sposób wyliczać, że opieka pielęgniarska w szkołach była, a moje dziecko przyniosło do domu wszy, a potem świerzb. Do dzisiaj włosy mi dęba stają. Najlepszym jednak z tego było, że sprawdziłam kartoteki pielęgniarskie, i był, regularnie badany, nawet dwa dni przed moim wykryciem sytuacji, już zaawansowanej.
To samo opieka dentystyczna. Ta była - prawie żadna. Za mała przepustowość gabinetów, brak specjalistycznych środków, wtedy też trzeba było za nie płacić.
Narastanie nierówności ekonomicznych -czy to nie lepsze, niż staranne pielęgnowanie zasady "czy się stoi, czy się leży, 2 tysiące się należy"?
To z tej zasady, braku bodźców, które w konsekwencji powodują te nierówności, wynikła niska wydajność naszych zakładów, a wszelkie metody jej podwyższenia zostają uznane za wyzysk. Nowoczesna, wydajna gospodarka zawsze będzie powodowała nierówności - pomiędzy kreatywnymi i pracowitymi, a tymi, którzy nie potrafią czy nie chcą.
Niestety, natura nie obdarzyła nas równymi zdolnościami.
Z pogotowiem nie było problemów... chyba żartujesz.
Mój kolega, Warszawa, ul.Piaskowa, dostał zawał przed 21-szą, dzwoniono wielokrotnie, z portierni pobliskiego zakładu, bo przecież działająca budka telefoniczna należała do rzadkości, pogotowie przyjechało za pięć dwunasta... Zmarł w międzyczasie, młody, silny chłopak.
Piszesz o systemie obowiązkowych prześwietleń... Wprowadzony w ramach walki z gruźlicą. Ta choroba została praktycznie zlikwidowana, i w rezultacie ogrnaiczono ten segment słuzby zdrowia, łącznie ze specjalistami z tej dziedziny, już za komuny. Może zbyt pochopnie i zbyt daleko. A przecież aktualnie działa system obowiązkowych badań pracowniczych, i może jest to wystarczające przy aktualnym stanie zredukowanego zagrożenia. Może warto te środki skierować na inną grupę. Np na narkomanów, którzy za czasów komuny teoretycznie nie istnieli.
Szczepienia ochronne - obserwuję swoją własną i zaprzyjaźnione rodziny, nie widzę tam żadnych problemów z funkcjonowaniem systemu szczepień.
Odpowiedzialność za dziecko, za jego ochronę zdrowia, winna należeć do rodziców, bo to wzmacnia ich odpowiedzialność, wiedzę o zdrowiu dziecka, kontakt z lekarzem. Odejmowanie obowiązków powoduje tylko rozluźnienie poczucia odpowiedzialności. A patologie zawsze istnieją, i tu jest miejsce i rola szkoły, przedszkola, opieki społecznej. Nie można "równać" do nich całego społeczeństwa.
Proponujesz, Casandro, w gruncie rzeczy, powrót do poprzedniej sytuacji, preferowanej również przez braci Kaczyńskich, z centralnym sterowaniem naszym życiem i przejmowanie wszelkich możliwych obowiązków i decyzji przez państwo. Zostawiając dla obywatela posłuszeństwo, pracę i prokreację.
Cytat: | - w wyborach życiowych pierwszeństwo zyskują czynniki ekonomiczne przed matrymonialnymi i prokreacyjnymi; |
I całe szczęście. Wczoraj w telewizji oglądałam program, apelujący do naszej wrażliwości, dotyczący dzieci głodujących. Przedstawiono taką głodującą rodzinę - 13-ro dzieci, matka nie pracuje, ojciec - chyba dorywczo... To może byłoby lepiej, jakby wzięli pod uwagę czynniki ekonomiczne, zanim zdecydowali się na taką liczbę dzieci, skazanych z góry na głód i niedostatek?!
Piszę to wszystko tylko dlatego, że według życzenia możemy przerzucać się przykładami - przeciw i za. Bo takie przykłady zawsze się znajdą.
Natomiast prawdą jest, że sytuacja ochrony naszego zdrowia jest zła, organizacja, nawet wadliwie działająca, została rozchwiana, i żaden rząd nie potrafił jej dostosować do aktualnego systemu ekonomicznego. od którego nie ma odwrotu. Mało tego, sytuacja została wykorzystana przez lobbystyczne grupy interesów, pozbawiające i tak niedoinwestowany system olbrzymich środków, żerując na nim.
I nie stało się tak za czasów Tuska....
Jaga |
|
|
Gość |
Wysłany: Wto 8:59, 20 Maj 2008 Temat postu: |
|
Jaga napisał: | Jadą ile wlezie, bo muszą wmówić społeczeństwu, że nic się nie dzieje, nic nie robi, wszystko jest źle, i jedynym ratunkiem jest w następnych wyborach wybrać Ich partię.... |
Jadą już nie tylko ci co muszą czy ci co powinni ale też ci co niepowinni. Nie tylko ci co mają w tym interes ale też ci z których interesem wydaje się to jeżdżenie być sprzeczne.
Ewidentnie "przewrót pałacowy". Była by jeszcze alternatywa hytrego politycznego zagrania na litość, współczucie i odrazę ( takie jakie u mnie wywołało to jeżdżenie ) ale do profilu nie pasuje wpadka ABW.
Ciekawe czym się naraził faktycznie rządzącym?
casandra napisał: | chciałam zwrócić uwagę na fakt, że czasy dzisiejsze nawet do pięt czasom komuny nie dorastają |
Jak zawsze bywały kwiatki i wyjątki.
Pamiętam swoją radość ( do końca życia nie zapomnę tej ulgi ) gdy stomatolożka na stałe pracująca w podstawówce ( tak w podstawówce był stomatolog ) podczas corocznego przeglądu ( którego się bałem bo miałem dziure ) znalazła dziurę ( napięcie sięgneło szczytu ) i stwierdziła "E poczekamy aż się powiększy" ( niezapomniane ulga i wdzięczność ).
Po latch mój stosunek do zdarzenia się zmienił ( to leniwa kobieta była ) ale uczucie ulgi pamiętam niezmiennie. |
|
|
Gość |
Wysłany: Pon 21:43, 19 Maj 2008 Temat postu: |
|
Właśnie też o tym miałem napisać lecz w ferworze bieganiny pośpiechu piszę to teraz . zgadzam się z Casandrą ze za moich i nie tylko moich czyli komunistycznych czasów w szkole była dyżurna pielęgniarka higienistka i raz w tygodniu stomatolog dzieci objęte były lekarską opieką w postaci szczepień od urodzenia, nie było nawet mowy o tym ażeby nie przyjechało pogotowie bo dyspozytorka uznała to za przejaw fanaberii ,a łapówki czyli dobrowolny przymus występował tak wtedy jak występuje i dziś. |
|
|
Gość |
Wysłany: Pon 20:58, 19 Maj 2008 Temat postu: |
|
Pisząc o tym, że od czasów komuny nasz słuzba zdrowia to jedna wielka pomyłka, chciałam zwrócić uwagę na fakt, że czasy dzisiejsze nawet do pięt czasom komuny nie dorastają, jesli chodzi o organizację systemu ochrony zdrowia jak i o jej dostępność. Przypomnę zatem, że za czasów komuny systemem ochrony objete były:
- dzieci szkolne i przedszkolne ( w większosci szkół były gabinety lekarskie, a jesli już nie to pielegniarskie),
- wszystkie dzieci obowiazkowo po urodzeniu podlegały szczepieniom
przeciw gruźlicy, ospie, Di-Per-Te i kilku innym chorobom, które dzisiaj już nie sa wykonywane i tylko od rodziców zależy, czy beda szczepione,
- badania profilaktyczne prowadzono corocznie, obecnie już nie.
- każdy obywatel corocznie musiał się prześwietlać, jesli tego nie robił to go administracyjnie przymuszano. Dzisiaj to juz przeszłość.
- opieka dentystyczna w sensie profilaktyki, była znacznie bardziej rozbudowana, a przede wszystkim ogólnie dostępna. Nawet w szkołach były gabinety dentystyczne. Dzisiaj to marzenie sciętej głowy.
- w szkołach były pielegniarki srodowiskowe i higienistki. Dzisiaj można pomarzyć.
- do szpitala na badania i do gabinetów specjalistycznych szło się w zasadzie od ręki.
- z pogotowiem nie było problemów.
Odcinajac się od jakości usług medycznych, ich poziomu, mozna stwierdzić, że opieka medyczna w sensie ogólnym za czasów komuny stała na wyzszym poziomie jak obecnie. W latach siedemdziesiatych opieka nad dzieckiem była znacznie lepsza jak dzisiaj.
Chciałabym przypomnieć, że w myśl art. 68 Konstytucji RP władze publiczne powinny zapewnić obywatelom, niezależnie do ich sytuacji materialnej, równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej, finansowanej ze środków publicznych. Szczególną opieką zdrowotną powinny być otoczone m.in. dzieci i kobiety w ciąży. Niestety, doświadczenia kobiet i informacje, jakie przekazuja kobiety, świadczą o tym, że zapis ten nie jest realizowany. Kobiety skarżą się przede wszystkim na utrudniony dostęp do bezpłatnej opieki w czasie ciąży, zwłaszcza na wyższym poziomie referencyjności oraz do bezpłatnych badań laboratoryjnych. Z listów jakie otrzymuje Fundacja rodzic po Ludzku dowiadujemy się, że: "Umówienie terminu do lekarza ginekologa w rejonowej przychodni zdrowia to ok. 2 miesiące na pierwszą wizytę (nie zwalnia to z czekania ok. 1,5 godz. W kolejce przed gabinetem w dniu wizyty!). Wykonanie badania USG - trzeba się zapisać na 3-4 tyg. przed i czekać ok. godziny w kolejce na wykonanie badania." Utrudnione jest zwłaszcza bezpłatne wykonanie badań w okresie przedkoncepcyjnym, a co za tym idzie przygotowanie się do zajścia w ciążę.
Jak podaje Medard Lech, z porównania kontraktów Mazowieckiej Regionalnej Kasy Chorych w zakresie porad ginekologiczno-położniczych na rok 2000 z liczbą takich porad, jakie odbyły się na terenie województwa mazowieckiego w latach poprzednich, wynika, że na jedną podopieczną MRKCh w 2000 r. przypada 0,13 porady. Zaplanowany koszt jednej porady wynosił ok. 30 zł łącznie z badaniami specjalistycznymi (USG, mammografia). "Zrozumiałe jest, że zarówno ilość, jak i jakość porad będzie musiała ulec obniżeniu, a przeciętnie mieszkanka tego województwa będzie miała szansę na wizytę u lekarza ginekologa jeden raz na przeszło 7 lat."(Lech 2002. Niektóre dane ( co prawda nie najnowsze, ale innych nie mam):
1. Urodzenia żywe na 1000 ludności:
1980 - 19.6
1990 - 14.4
1995 - 11.2
1999 - 9.9
2000 - 9,8
Za komuny opieka medyczna była jaka była, ale była. Teraz jest jaka jest, ale jej w zasadzie "nie ma", a odczucia ludzi to tylko potwierdzaja. Masz szmal masz opiekę. Nie masz - to czekaj miesiacami w kolejkach, w wielu przypadkach po wyrok smierci.
Spadek rozrodczosci w Polsce to oczywiscie nie tylko wynik jakosci opieki medycznej. Polska w roku 1980 r. należała w Europie do państw o najwyższej rozrodczości, ale to właśnie w Polsce w latach 1981-2000 wystąpił największy spadek poziomu rozrodczości wśród wszystkich krajów europejskich – aż o 4% w ciągu 20 lat! Oznacza to, że – tak jak na poziomie europejskim – dzisiejsze pokolenie rodziców zastąpione zostanie w przyszłości przez pokolenie dzieci, ale w liczbie mniejszej aż o 1/3. Z najnowszych danych statystycznych należy wnosić, że ten negatywny trend będzie się nadal utrzymywał.
W trakcie obrad I Kongresu Demograficznego w roku 2002 poszukiwano odpowiedzi na pytanie o przyczyny aż takich zmian w tradycyjnych zachowaniach matrymonialnych i prokreacyjnych w naszym kraju. Najogólniej wiąże się je z procesami modernizacyjnymi i ich wymiarem społeczno-ekonomicznym oraz kulturowym. Jednak dla naszego kraju – przeobrażenia o jakich mowa - w największym stopniu należy wiązać z nieuchronnym procesem transformacji systemowej rozpoczętym w roku 1998. Wymienić tu należy zwłaszcza wpływ następujących czynników:
- gruntowne przemiany społeczne i ekonomiczne zmieniły preferencje oraz dokonywane wybory;
- silny wzrost konkurencji na rynku pracy inaczej ukształtował życie zawodowe a w ślad za tym pozycję ekonomiczną i społeczną jednostek i gospodarstw domowych;
- powstała nieznana dotąd niepewność dotycząca znalezienia pracy – a to na pewno ogranicza decyzje prokreacyjne;
- co więcej, wraz ze zmianą sytuacji ekonomicznej gospodarstw domowych, zaczęła powstawać, także dotąd nieznana i wciąż narastająca nierówność ekonomiczna i społeczna a wraz z nią konsumeryzm i komercjalizm z jednej strony, a bezrobocie z drugiej, kształtując wartości, przekonanie i postawy etyczne;
- w wyborach życiowych pierwszeństwo zyskują czynniki ekonomiczne przed matrymonialnymi i prokreacyjnymi;
- nastąpiło ekonomiczno-socjalne osłabienie pozycji rodziny w związku z wycofaniem się państwa ze świadczeń na ich rzecz; znacznie pogorszyła się też sytuacja kobiet na rynku pracy, itd.
Europa i Polska starzeje sie. Prognozy demograficzne nie sa budujace.
Nasz stary kontynent ma cechować depopulacja. Jeśli założenia prognozy okażą się słuszne, to liczba mieszkańców Europy zmniejszy się o 17% w stosunku do obecnej. Natomiast nieprawidłowe proporcje pomiędzy zatrudnionymi zawodowo a emerytami spowodują, że nasz stary kontynent będzie musiał przyjąć imigrantów z innych kontynentów.
Eksperci ONZ szansę rozwoju demograficznego dla Europy upatrują w perspektywie pierwszej połowy XXI wieku jedynie dla Irlandii: przyrost o 41%, Norwegii (9%) oraz Francji (4%). Pozostałe kraje ogarnie nasilająca się i rozszerzająca przestrzennie depopulacja. Zakłada się, że w części krajów europejskich liczba mieszkańców może się zmniejszyć o ¼ a nawet o połowę. Są to kraje naszego regionu: Bułgaria – przewidywany spadek o 43%, Estonia (46%), Ukraina (40%), Rosja (28%), Łotwa (28%) oraz - z państw zachodnich - Włochy (25%). Dla Polski eksperci ONZ przewidują depopulację i zmniejszenie się liczby mieszkańców o ponad 5 mln: z 38 644 tys. w roku 2000 do 33 400 tys. w 2050. (Strzelecki, 2001; World Population..., 2002).
Spadek płodności kobiet w skali całego świata oraz wydłużanie się trwania życia ludzkiego to w przyszłości zasadnicze powody nie tylko zmian w liczbie ludności, ale także zmian w jej strukturze. Jest to proces najważniejszy z tego względu, że niesie ze sobą najdonioślejsze skutki społeczno-ekonomiczne. Główne wyzwanie wynikające z tych zmian to skala starzenia się społeczności światowej w ogóle oraz w poszczególnych krajach. Liczba ludności w wieku 60 i więcej lat wzrośnie na świecie z obecnych 606 mln do 2 mld w roku 2050, a więc aż 3,2 raza – zatem udział seniorów wśród ogółu mieszkańców podwoi się z 10% w roku 2000 do 21% w 2050. Tempo starzenia się mieszkańców poszczególnych regionów świata będzie różne, ale w perspektywie roku 2050 wyróżni się jedynie Europa. Otóż na najstarszym, - także i demograficznie - naszym kontynencie co piąty mieszkaniec liczy sobie obecnie 60 lub więcej lat, ale w roku 2050 w tym wieku będzie już prawdopodobnie blisko 37% mieszkańców. Najstarszymi społecznościami za pół wieku mogą się okazać mieszkańcy Hiszpanii (odsetek osób 60-letnich i starszych –44%), Słowenii i Włoch (po 42%), Austrii i Grecji (po 41%) oraz Czech (40%). Natomiast najmłodszą społecznością będą mieszkańcy Irlandii (28%).
Jeśli chodzi o Polskę, to według przewidywań ONZ liczba mieszkańców w wieku 60 i więcej lat prawie się podwoi, a ich odsetek wzrośnie z 16,6% w roku 2000 do 35,6%. (World Population..., 2002). Tak poważne zaawansowanie starzenia się społeczności krajów europejskich – w tym i Polski – staje się ogromnym wyzwaniem dla tworzenia PKB jak i jego redystrybucji międzypokoleniowej. Na porządku dziennym może się też znaleźć rozstrzygnięcie problemu skali imigracji ludności spoza Europy i wszystkich zjawisk z tym związanych.
W trakcie prac I Kongresu Demograficznego zastanawiano się: jakie działania należałoby podejmować, aby zahamować niekorzystne trendy zmian w strukturze demograficznej mieszkańców Polski? I uznano, że powinno się przede wszystkim:
- zapewnić realizowanie takich programów gospodarczych, które dadzą młodemu pokoleniu szansę na pracę, godziwe zarobki i mieszkania;
- kształtować taki system wartości, który zapewni zawodowe i społeczne aspiracje kobiet, a jednocześnie utrwali ich wysoką pozycję w rodzinach;
- zwiększać (w miarę poprawy sytuacji gospodarczej kraju) udział państwa w działaniach na rzecz prokreacji i wychowania dzieci, dostosowując do tego m.in. system podatkowy;
- znacznie lepiej niż dotychczas prowadzić politykę zdrowotną, która harmonijnie połączączy promocję zdrowia, profilaktykę zagrożeń i chorób oraz kompleksową opiekę medyczną z aktywnym udziałem całego społeczeństwa.
Ostatni punkt Jago z powyższej wyliczanki, to to o co mi chodziło w poprzednim poście, a co w Polsce jest jedynie gołosłowiem polityków, którzy manipulujac przy systemie opieki zdrowotnej w zasadzie przykładają rękę do wynarodowienia Polski. |
|
|
Gość |
Wysłany: Pon 19:01, 19 Maj 2008 Temat postu: |
|
Cytat: |
Opieka zdrowotna za czasów komuny była żałosna. Stąd te liczne resortowe ośrodki, gdzie minimalnie wyższy poziom dawał poczucie luksusu.
|
No nie przesadzajmy Jago aż tak źle nie było owszem Polska medycyna może i odstawała od światowych osiągnięć ale nie powiesz że brakowało w szpitalach bandaży, leków i herbaty, a to specjalisty chorzy zapisywali się w rocznym wyprzedzeniem albo inni umierali w poczekalni pogotowia bo nie są z tego rejonu, to teraz mamy szpitalny horror. Jago a czy obecnie nie ma VIPpowskich ośrodków leczenia zszarganych nerwów i grypy albo ustronnych miejsc aplikujących VIPom detox ? |
|
|
Gość |
Wysłany: Pon 15:21, 19 Maj 2008 Temat postu: |
|
Cytat: | Nie mam recepty na uzdrowienie sytuacji, ale jednego jestem pewna. To co dotychczas robiono w tej kwestii to zwykła demoagogia i zagrywki pod publiczkę, a nie rzeczywista, logiczna, dobrze zaplanowano, obliczona i podlicznona robota majaca w okreslonej perspektywie stworzyc jasny, prosty i logiczny system ochrony zdrowia. W Polsce od czasów komuny takiego systemu nie ma i wiele wskazuje na to, że długo go jeszcze nie będzie. |
Opieka zdrowotna za czasów komuny była żałosna. Stąd te liczne resortowe ośrodki, gdzie minimalnie wyższy poziom dawał poczucie luksusu. Którego nawet tam nie było.
Wyliczanki problemów z uzyskaniem porady, jakie prezentujecie, można by wyciągnąć i zacytować dla każdej ekipy po kolei.
Jakby ktokolwiek przy zdrowych zmysłach i dobrej woli mógł chociażby przypuszczać, że problemy Służby Zdrowia, tylko potęgowane przez kolejne rządy, od lewa do prawa, zostaną rozwiązane przez Tuska i PO w pół roku!
A jeżeli chodzi o system - to była reforma zdrowia za czasów rządów Buzka. Trzeba było ulepszyć, a nie znieść, jak to zrobiło SLD.
Rząd PiSu nie zrobił nic, aby sytuację poprawić, ale rządy lewicy niestety zrobiły wiele, aby sytuację pogorszyć, między innymi przez akceptację narastającej sfery aferalnej chociażby wokół list leków refundowanych.
Jaga |
|
|
Gość |
Wysłany: Pon 10:13, 19 Maj 2008 Temat postu: |
|
Nie będę się spierała co do meritum dyskusji, ani wtrącała swoich uwag. Zastanawia mnie pewna prawidłowość jednak, która z waszych postów aż bije w oczy. Tą prawidłowością jest to, że wiekszość z was przyjęła za dobrą monetę fakt, iż pomoc medyczna udzielana jest ludziom potrzebujacym takowej w tempie umozliwiajacym jedynie szybsze zejście z tego świata, a nie wyleczenie. Większość z was zgadza się z takim stanem rzeczy i skupia jedynie na tym, co za szmal, a co nie i jaki to ma wpływ na czasokres dostępności usługi medycznej. Jakoś nikt z was nie zauważa sprzeczności między tym co głoszą politycy (ochrona zycia, jako najwyzszej wartości od poczecia do naturalnej smierci - ta naturalna to chyba wynikajaca właśnie z nie udzielania pomocy medycznej w czasie, a poczecie niekontrolowane - zakaz aborcji, brak oświaty seksualnej, świadomej antykoncepcji, ostracyzm w kwestii badań prenatalnych, czy zapłodnień in vitro), a rzeczyswistym stanem i poziomem usług medycznych. Moim skromnym zdaniem Polska ( czyt. politycy i ich rządy), jest nadal państwem antyobywatelskim i niesamowicie łupieżczym.
Płacimy podatki, składki i jeden Bóg wie, co jeszcze a pieniędzy w systemie brak ( jak oni mówią, jest zbyt mało) i każą nam jeszcze dopłacać. Polacy to taki dziwny naród, któremu mozna wszystko wmówić i który po jakimś czasie "prania mózgu" zaczyna się zgadzać z istniejacym stanem rzeczy, choć nawet najprostsza logika wskazuje na to, że nalezy wręcz wrzeszczeć: NIE, NIE i jeszcze raz NIE. Nie mam recepty na uzdrowienie sytuacji, ale jednego jestem pewna. To co dotychczas robiono w tej kwestii to zwykła demoagogia i zagrywki pod publiczkę, a nie rzeczywista, logiczna, dobrze zaplanowano, obliczona i podlicznona robota majaca w okreslonej perspektywie stworzyc jasny, prosty i logiczny system ochrony zdrowia. W Polsce od czasów komuny takiego systemu nie ma i wiele wskazuje na to, że długo go jeszcze nie będzie.
Chyba jedynym rozwiazaniem byłoby przymuszenie polityków do pracy poprzez skarżenie państwa Polskiego do Europejskich trybunałów (wzorem choćby Alicji Tysiąc) o nie wywiazywanie się z ustaw i przyjetej umowy społecznej w tej kwestii. A tak wogóle wszystkim dyskutantom życze końskiego zdrowia. Bowiem jedynie takowe gwarantuje sukces, gdy przyjdzie któremukolwiek lub którejkolwiek z nas się leczyć ;-). |
|
|
Gość |
Wysłany: Nie 11:01, 18 Maj 2008 Temat postu: |
|
Piękne ogólniki prawisz.
Ogólniki, obiecanki zapowiedzi. to specjalność aktualnie żądzących. Jeszcze dyskusje nad ustawą bez ustawy - tak żeby opozycja się wzięła do roboty i pomogła. Z zapowiadanych pełnych szuflad ustaw ciężko coś wyjąć - pewnie Rokita zabrał klucze.
Ja kieruje się taką sentencją - Jak ktoś ci powie "chcę tobie pomóc", odrazu wal go w mordę.
Tłumaczę - jak ktoś chce pomóc, nie strzępi języka tylko bierze i pomaga.
Czego to Donald nie zapowiadał, z czego to się nie wycofywał, czego nie zmieniał.
Ale wróćmy do Jonasza.
Z ogólników nic nie wynika z faktów tak ( można oprzeć na nich prognozy - jak na giełdzie, krzywa wnosząca, krzywa opadająca, punkt oporu. Dostępność na łęb i na szyję, oporu brak ) więc dziękuję Jonasz za podsuwanie nowych wątków do przedstawiania faktów.
Stomatolog
NZOZ Kasprzaka: w dniu 15.05 , dopłata do wypełnienia światłoutwardzalnego, DOPŁATA!!!, 60zł ( wynika że za zwykłe NFZ nic nie płaci ), i finał "a zdjęcie musi sobie pan gdzieś prywatnie zrobić bo bvez zdjęcia niema co zaczynać"
Prywatny nie mający umowy NFZ: termin - góra tydzień ( nawet na ten sam dzień - ból ), cena - 60zł wypełnienie światutwardzalne bez względu na wielkość ( no chyba że jakaś zarąbista odbudowa ) zdjęcie na miejscu, sprzedaż wiązana - 20 zł
Wnioski albo się należy do kliki albo trzeba uczciwie pracować
Rehabilitacja
22.04 dostałem skierowania na laser, pole i masaż podwodny
Obdzwoniłem większość zakładów i wszystkie mające masaż podwodny
Laser na 16.06 - 2 miesiące
Pole na 04.08 - 4 miesiące
Masaż na 10.10 ( początek w piątek, właściwie jeden zabieg zmarnowany ) - ale i tak się cieszę jak nagi w pokrzywach TYLKO 6 MIESIĘCY!!!!!
Tyle mówią fakty. A Ty Jonasz teoretyzuj dalej, ja będę uzupełniał faktami. Nie zabraknie, jestem dosyć pochorowany. |
|
|
Gość |
Wysłany: Sob 8:36, 17 Maj 2008 Temat postu: |
|
Kowa1 napisał: | Jonasz
Twoja demagogia to moja rzeczywistość.
Voila
Podane dane dla roku 2007 i 2008 dotyczą NZOZ Poznań Słowackiego ( bardziej szczegółowe dane pominę ) - najkrótsze terminy. Można tam też zamówić płatną wizytę u tego samego neurochirurga. Czas oczekiwania na wizytę 2 tygodnie cena 70 zł.
|
Duże miasto - skierowanie poprzez lekarza pierwszego kontaktu - do chirurga - ortopedy - czas oczekiwania w NZOZ - dwa tygodnie - NIC NIE KOSZTUJE - rechabilitacja w tym samym NZOZ - NIC DODATKOWO nie kosztuje.
Dodatkowo dopłacam -tylko w u stomatologa -za lepszą plombę.
Chyba z tego co piszesz wynika, że chcesz korzystać z usług w ekspresowym tempie - poza kolejką -to wtedy idziesz prywatnie I PŁACISZ . To zawsze można zrobić - OD LAT.
NZOZ zawierają umowy z NFZ - w ramach których pacjent za usługi nie płaci. Problem powstaje zazwyczaj pod koniec roku - kiedy wykorzystają caly limit.
btw.zaraz przyczepisz się do "ekspresowego" tempa. LOL |
|
|
Gość |
Wysłany: Sob 0:34, 17 Maj 2008 Temat postu: |
|
Jonasz
Twoja demagogia to moja rzeczywistość.
Voila
Podane dane dla roku 2007 i 2008 dotyczą NZOZ Poznań Słowackiego ( bardziej szczegółowe dane pominę ) - najkrótsze terminy. Można tam też zamówić płatną wizytę u tego samego neurochirurga. Czas oczekiwania na wizytę 2 tygodnie cena 70 zł.
|
|
|
Gość |
Wysłany: Pią 7:07, 16 Maj 2008 Temat postu: |
|
Kowa1 napisał: | katolik napisał: | A dzieje sie coś?
są jakieś zmiany? |
Oczywiście że są.
Podczas rejestracji otwarcia w roku 2007 dostałem termin do nerurochirurga na marzec, w marcu na lipiec a w lipcu na grudzień.
W tym roku: otwarcie - na kwiecień, w kwietniu na grudzeń.
Rokowania 2009: otwarcie na grudzień.
Rokowanie 2010 ( już po prywatyzacji ): owarcie - na marzec + 80 zł, w marcu na lipiec + 80 zł a w lipcu na grudzień + 80 zł.
Rokowanie 2011: otwarcie - na kwiecień + 100 zł, w kwietniu na grudzeń + 100 zł.
Rokowania 2012: otwarcie na grudzień + 140 zł.
Rokowania 2013 ( koniec dotacji unijnych ): zaorane i zasiany kisiel. |
W NZOZ - czyli prywatnym zakładzie opieki publicznej -czeka się duuużo krócej.
Korzystanie z NZOZ - nic dodatkowo nie kosztuje.
Niepubliczny zoz może być powołany przez każdą osobę fizyczną i prawną.
Twierdzenie o jakichś opłatach - po 80 zł czy 100 zł - to czysta demagogia. |
|
|
Gość |
Wysłany: Czw 23:47, 15 Maj 2008 Temat postu: |
|
katolik napisał: | A dzieje sie coś?
są jakieś zmiany? |
Oczywiście że są.
Podczas rejestracji otwarcia w roku 2007 dostałem termin do nerurochirurga na marzec, w marcu na lipiec a w lipcu na grudzień.
W tym roku: otwarcie - na kwiecień, w kwietniu na grudzeń.
Rokowania 2009: otwarcie na grudzień.
Rokowanie 2010 ( już po prywatyzacji ): owarcie - na marzec + 80 zł, w marcu na lipiec + 80 zł a w lipcu na grudzień + 80 zł.
Rokowanie 2011: otwarcie - na kwiecień + 100 zł, w kwietniu na grudzeń + 100 zł.
Rokowania 2012: otwarcie na grudzień + 140 zł.
Rokowania 2013 ( koniec dotacji unijnych ): zaorane i zasiany kisiel. |
|
|
Gość |
Wysłany: Czw 23:21, 15 Maj 2008 Temat postu: |
|
A dzieje sie coś?
są jakieś zmiany? |
|
|
Gość |
Wysłany: Czw 22:12, 15 Maj 2008 Temat postu: |
|
Jadą ile wlezie, bo muszą wmówić społeczeństwu, że nic się nie dzieje, nic nie robi, wszystko jest źle, i jedynym ratunkiem jest w następnych wyborach wybrać Ich partię.... |
|
|