Autor |
Wiadomość |
Gość |
Wysłany: Pią 9:34, 02 Gru 2005 Temat postu: |
|
Jestem nieodpartej myśli, że nasze dzieci, jeżeli już tak nie myslą, będą myślały tak samo o naszej, teraźniejszej epoce, jak my myślimy o PRL-u. Uściślając "tak samo"- będą myślały prawie tak samo lub bardzo prawdopodobnie tak samo.
Może z wyjątkiem, że życie w PRL-u było badziej prostolinijne. Po zawierusze wojennej okupionej krwią i zniszczeniami oraz widokami na przyszłośc żyło się bardziej "celowo". To był ten plus. Po tym okresie zachłystnięcia się wolnością nastały meandry. A teraz to już i my je widzimy i nie trzeba nam tego mówic. A co po sobie zostawi kolejna wymiana pokoleniowa i jak nas oceni, zależy od za wielu czynników abym mógł dywagowac. Jednak na pewno wyciągnie, wierzmy, słuszne wnioski.
A dodam też oczywiście nie swoją myśl (patrz JSL) "każda epoka ma swoje średniowiecze". Podejrzewam, że myślał o socjaliźmie, o PRL-u, ale też są to słowa prorocze na przyszłośc. |
|
|
Gość |
Wysłany: Pią 1:42, 02 Gru 2005 Temat postu: |
|
Ekor,
Pomedytowałam nieco w drodze nad Twoim postem. A raczej nad tym, jak r óżnie nasze życie się ułożyło.
Nie tylko my tutaj, na naszym forum, mamy "linki" do PRL-u. I każdy z nas pewnie ma swój własny obraz tego czasu, własną drogę życiową.
Jedno jest pewne - to nie ma pełnego przełożenia na to, czym - i kim dzisiaj jesteśmy, co z siebie zrobiliśmy, jakie są dzisiaj nasze przekonania i poglądy polityczne.
Zgadam się ze stwierdzeniem, że w PRL nie wykorzystano pełnych możliwości i zasobów. O to mi mniej więcej chodziło, można to i tak ująć.
Pozdrawiam i dobrej nocy,
Jaga
:?b |
|
|
Gość |
Wysłany: Śro 17:09, 30 Lis 2005 Temat postu: |
|
Nie widzę powodu aby ingerować w Twój post , temat "Co o tym myślicie " jest tak pojemny i niedookreslony że i ja pozwolę sobie dalej zabrać głos. Mianowicie nie zgadzam się z Twoim określeniem że PRL spowodował widoczne skutki zacofania. Jak na mój inżynierski sposób myślenia jest to określenie nie prawdziwe. Można by powiedzieć że w okresie PRL nie wykorzystano w pełni wszystkich możliwości i zasobów , aby rozwój gospodarczy był bardziej dynamiczny. Z tego też powodu dzieli nas zbyt duży dystans do wysoko uprzemysłowionych krajów przede wszystkim Europy Zachodniej. Sądzę że oboje mamy w pamięci tamte lata , jak już kiedyś wspominałem dla mnie to był Wrocław. Oczywiście lata młodości mają swój urok .Ale dla mnie PRL to było danie szansy, dzisiaj to mówi się danie wędki do ręki. Bardzo wcześnie opuściłem dom , a później to tylko pamiętam nauka , praca , obowiązek, życie osobiste było na drugim planie, a i gratyfikacje pieniężne mierne. Być może ktoś dociekliwy trafi w internecie na pewną stronę gdzie część mojej biografii stanowi tło dla losów mego przyjaciela. Ale to na marginesie.
Nie brałem z wiadomych względów aktywnego udziału w życiu politycznym ,
opozycja , Solidarność to były odległe dla mnie tematy , choć z pewnej strony bardzo bliskie. To wszystko rzutuje na moją ocenę tego nurtu, "stojąc z boku " prawdopodobnie więcej widziałem . Tak więc przeszliśmy przez PRL ale trochę innymi drogami.
Pozdrawiam. |
|
|
Gość |
Wysłany: Śro 16:13, 30 Lis 2005 Temat postu: |
|
Ekor,
W naszych postach wracamy często do tematu: PRL.
Big-Bang drukuję sobie raz na tydzień i czytam w weekend, więc Twój komentarz nawiazujący do moich wypowiedzi znalazłam z opóżnieniem.
Nie chciałam zaśmiecac Paneszowi tematu, zresztą, można by to już zostawić jak jest, ale to wraca. Tak jak przed chwilą u Ciebie.
A u mnie w postaci częstych rozmyślań, odnoszących się zresztą bardziej do mnie samej, niż do spraw ogólnych.
Czym był - jest dla każdego z nas PRL? Jakie skutki, oprócz widocznego zacofania ekonomicznego kraju, spowodował?
Nie jestem przekonana, czy jestem gotowa do jasnej odpowiedzi, czy Wy jestescie gotowi, i czy chcielibyście to dyskutowac, dlatego nie założyłam oddzielnego topiku.
Odpowiadajac na Twoje wczesniejsze pytanie - nie jest napewno tylko przedziałem czasowym.
Natomiast pytam siebie samą, dlaczego mam tak intensywnie negatywny stosunek do tego okresu. Dlaczego nigdy nie zagłosuję na partię lewicową, skreślam bez zawachania.
To był okres mojego dzieciństwa, mojej młodosci, najpiekniejszych chwil w moim życiu. PRL potraktowalo mnie łagodnie. Miałam dobrą pracę, wyjazdy zagraniczne, które zaspokajały moje pragnienie poznawania świata i ludzi. Mój mąż tez miał dobra pracę, zawsze zarabiał 2x tyle co ja, więc dysponowalismy trzema pensjami. Nie muszę pisac, co to znaczy.
Nie bylo willi i wakacji na Majorce, ale było nieżle. Zycie rodzinne też mi sie dobrze ułozyło, nie dotknęły mnie takie nieszczęścia, które mogłyby rzutować na mój stosunek do PRL. Nawet w okresie Solidarności nie byłam represjonowana, jako przypuszczalnie zbyt mało znaczący i nie niebezpieczny objekt.
A dzisiaj skreślam to wszystko, co wychodzi w wielu moich postach.
Czy istnieje na to jakaś odpowiedż, oprócz mojej czarnej niewdzięcznosci? Może moje ukochanie wolności i swobody, i organiczny wstręt do zakłamania, rowniez u "swoich".
Moderatorze Ekor, prosze usunąć mój post lub przenieść w inne miejsce, jeżeli uważasz, że nie powinien się tu znależć.
Jaga
:?b |
|
|
Gość |
Wysłany: Śro 15:43, 30 Lis 2005 Temat postu: |
|
Skoczyłam na chwilę do domu na "małe co-nieco", i katem oka obejrzałam konferencję Konfrederacji Pracodawców "Lewiatan" odnośnie zaskarżenia do Trybunału emerytur górniczych.
Co mi szczególnie przemówiło do wyobrażni, oprócz czterech głównych powodów, dlaczego tę ustawę zaskarżają, to wyliczenie przez Mordasewicza skutków ekonomicznych, jakie każdy z nas by poniósł, co pasuje do naszej aktualnej dyskusji na forum.
I to, o czym pisałysmy z Młodą, czyli jeżeli górnicy, to w kolejce znajdują się dalsze zawody, np. spawacze, nauczyciele, itp.
Szczególnie uderzył mnie przykład, że wg tej ustawy górnik może iść na emeryturę już w wieku 43 lat, i otrzymać ją w wysokości 3x wyższej niż lekarz.
Tak że w zasadzie pomysł rządu na wycofanie się z tej ustawy należałoby przenieść do tematu na "minus". Szczególnie, że ich stanowisko w tej sprawie całkowicie przeczy uzasadnieniu propozycji "piłkowego".
Nie przytaczam szczegółów, będą podawane w najbliższych dziennikach.
Na zakończenie Mordasewicz rzucił bardzo słuszną uwagę, że są bardzo zdziwieni, dlaczego tak cicho jest w innych centralach związkowych, dlaczego tej ustawy nie oprotestowano.
Jaga
:?b |
|
|
Gość |
Wysłany: Śro 14:34, 30 Lis 2005 Temat postu: |
|
Pojęcie solidarności międzypokoleniowej jest fałszywe, u podstaw tego Bismarckowego pomysłu legło przekonanie, że dzieci zawsze będzie więcej niż rodziców więc tłumaczenie dzieciakom: my płacimy na emerytury waszych dziadków ale wy płacić będziecie na nasze - miało jakiś sens ekonomiczny, bo emerytury dziadków i rodziców w przeliczeniu na głowę pracującego kosztowały niewiele i z pokolenia na pokolenie taniały ale rzeczywistość zmieniła diametralnie te proporcje. Dzisiaj z pokolenia na pokolenie obciążenia rosną i ja nie znajduję żadnego racjonalnego wytłumaczenia dla którego ktoś kto z pobudek bardzo często czysto egoistycznych nie decyduje się na posiadanie dziecka miałby korzystać w przyszłości z pracy cudzych dzieci i być dla nich realnym ciężarem. Wprowadzenie tego typu zróżnicowania w składce do ZUS-u ma uzasadnienie ekonomiczne. |
|
|
Gość |
Wysłany: Śro 13:48, 30 Lis 2005 Temat postu: |
|
maslo maslane mi z tego wyszlo, ale moze ktos zrozumie moj tok myslenia :)
pozdrawiam. |
|
|
Gość |
Wysłany: Śro 13:44, 30 Lis 2005 Temat postu: |
|
przychylam sie do zdania Janioba.
wszystkiemu winne jest bezrobocie.
w przyszlosci bardzo chce miec dzieci, ale nie bede ich miala dopoki na nie nie zapracuje i nie chce liczyc na zadne becikowe, czy inne zapomogi, bo to jest jakas farsa. jezeli w ciagu roku od skonczenia studiow, czy zrobienia aplikacji nie znajde sensownej pracy to bede rozwazala mozliwosc emigracji i wieksze szanse na "zarobienie na dzieci", powrot i nadzieja na szklane domy? to chyba juz nie to pokolenie.
moze sie myle, ale ja problem zawarty w temacie widze tak:
osoby pracujace "zarabiaja" na emarytury dla starszych i na edukacje dla mlodszych. tak wiec jezeli osoby bezdzietne beda mieli doplacac z powodu braku dzieci to powinno im sie odtracac rowniez sumy, ktore z ich pieniedzy ida na edukacje innych dzieci, bo skoro na ich emerytury nie chca pracowac, to dlaczego oni maja pracowac na ich edukacje????? |
|
|
Gość |
Wysłany: Śro 13:23, 30 Lis 2005 Temat postu: |
|
Anonymous napisał: |
Może ktoś ma lepsze pomysły na poprawę sytuacji polskiej rodziny , na zachamowanie emigracji zarobkowej , na zatrzymanie procesu spadku populacji , na zatrzymanie procesu starzenia się społeczęństwa.
Na plus temu rządowi trzeba zapisać sam fakt dostrzerzenia tych problemów w Polsce , na fakt ,że się o tym pisze mówi i próbuje temu zaradzić.
|
Pisząc posty, odrywam się kilkakrotnie, więc mój powstał przed tymi bardziej szczegółowo podchodzacymi do tematu, Ekora i Janusza.
Plusa bym jeszcze dała - ale dam, jezeli wypracują konkretne, cieszace sie aprobata społeczną wiec trwałe, rozwiązania.
Wydaje mi się, że nie tylko PiS zwrócił na to uwagę - jednym z powodów, dlaczego głosowałam na PO, było wlaśnie to, że spodziewałam sie po nich takich dalekosiężnych, perspektywicznych działań, które by zadziałały pozytywnie na przyszłość moich dzieci i wnuków.
Rozwiązania - nie wszystko na raz, ale właśnie brak pieniedzy nakreśla sposoby i kierunki działania. Jak najmniej rozdawnictwa, jak najwiecej pobudzania inicjatyw społecznych, wszystko to co zaowocuje poprawą ekonomiczną społeczeństwa i rodziny, spowoduje przyrost naturalny,i zwiekszy ilość miejsc pracy.
Polityka pro-rodzinna powinna byc jednym z głównych filarów programu aktualnego rządu, ale kształtowana dalekowzrocznie, a nie pod wpływem Zwiazków Zawodowych i partnerów koalicyjnych.
Bardzo trudne, i w tej sytuacji wymagałabym twardego stanowiska nie tylko od PiSu, ale i od PO, żeby zarzuciło politykę kształtowania swojej partii jako wyrażnej opozycji i popierała PiS w każdym korzystnym działaniu , nawet ze stratą dla własnego interesu.
No tak, łatwo powiedzieć......
Emerytury - bez wyskoków, na dotychczasowych zasadach, jeżeli to konieczne, zwiększenie okresowo składki emerytalnej, zanim nie zaczną działać pozostałe mechanizmy. Pomysłu obciązania jednej grupy społecznej nie popieram, argument był słaby, bo pociągnie zaraz dalsze:dlaczego z mojego podatku maja być płacone zasiłki na dzieci, "becikowe" itp, skoro ja nie mam dzieci, itp, itd.
Na produkcji gorąco, u mnie zimno, nie od rzeczy, bo mi ręce zmarzły.
Jaga
:?b |
|
|
Gość |
Wysłany: Śro 12:26, 30 Lis 2005 Temat postu: |
|
Gdybym miał receptę szczegółową na zmianę tego stanu rzeczy to bym pretendowł do stanowiska conajmniej wicepremiera. Wyrażam swoje poglądy "polaka szaraka" wobec rządzących i to każdy z nas ma prawo . Zastanawiam się nad przyczynami tego stanu rzeczy. Sądzę że to doktrynalne czesto zabarwione demagogią stanowisko ekip rządzących wynika z procesu tworzenia się nowych bytów politycznych. Każda partia pojawiająca się na scenie , gdy uzyska akceptację społeczną do sprawowania rządów stara się zaakcentować swoją odrębność nie patrząc na państwo i jego interesy jako całość programową i czasową. Z tego też powodu ląduje się zazwyczaj w śmietniku historii. Nie bagatelną sprawą jest odcięcie się wszystkich sił politycznych od PRL, kiedy tak naprawdę to w większości społeczeństwo którym chcą rządzić, jest ukształtowane przez PRL. Czyni się jakieś działania ekwilibrystyczne szukając "zakotwiczenia" gdzieś w dalekiej przeszłości , wybiórczo i często w tematach o kontrowersyjnym wydźwięku. Teraz mamy klasyczny przykład tego działania , to budowa IV RP. Naprawa tego co jest złe jest oczywiście konecznością każdego rządu, ale ten akcent "IV RP " jest chwytem socjotechnicznym , ma on na celu na stałe wpisanie braci Kaczyńskich i stworzonego przez nich PiS do historii Polski. Kto wie czy przyszłe pokolenia na lekcjach historii nie będą mylić Kaczyńskich z Piłsudskim. |
|
|
Gość |
Wysłany: Śro 12:12, 30 Lis 2005 Temat postu: |
|
Słyszałam postulat, żeby nie wypłacać becikowego mężom, a w każdym razie nie pierwszego dnia po narodzinach.....
A na poważnie - pomysł wydaje się karkołomny i z lekka trąci, ale cos w tym jest. Faktem jest, że państwo, czy PiSowskie czy inne, musi ten problem jakoś załatwić, bo bedzie z Wami krucho. A może już nawet ze mną.
Mieliśmy podobna dyskusje na Tlenie, około rok temu. W tym samym czasie w Rzepie ukazał się przedruk felietonu niemieckiego naukowca na ten sam temat - solidarności międzypokoloniowej. Niemcy albo wcześniej problem dostrzegli, albo wcześniej ich dopadł, i wskazywali na konieczność pobudzania poczucia solidarności wewnątrz-społecznych i miedzypokoleniowych.Szkoda, ze nie zachowałam.
No i to jest właśnie to. Solidarność, czy mamy dzieci, czy nie. Czy dotyczy emerytur, czy zasiłków dla samotnie wychowujących dzieci, bo te sprawy można by dalej ciągnąć, dotyczą przede wszystkim całej socjalnej działalności Państwa.
Proszę tylko nie zrozumcie mojego stanowiska jako poparcie dla "solidarnościowej" wizji PiSu, tj rozwiązywanie trudnych spraw bytowych poprzez czyste rozdawnictwo=marnotrawstwo.
Poza tym...coś tu smutno, głucho...nic się nie Buja..... :cry:
Bujany Lesie, wracaj i rozruszaj nas trochę! :?b
Jaga
:?b |
|
|
Gość |
Wysłany: Śro 11:49, 30 Lis 2005 Temat postu: |
|
Od kilku lat spada w Polsce przyrost naturalny , to znaczy , że więcej ludzi umiera niż się rodzi.
Pytam ? Czy polski rząd ma przejść nad tym faktem do porządku dziennego ?
Dodać do tego bezporny fakt , emigracji ludzi wykształconych , w sile wieku za pracą ,tą stałą i dorywczą - sytuację pogarsza.Bezrobocie , brak perspektyw na założenie własnej rodziny , dopełnia kielich goryczy.
Wnioski płyną same - trzeba działać, chyba ,że takie zjawiska są zamierzone - a to całkiem inny temat.
Może ktoś ma lepsze pomysły na poprawę sytuacji polskiej rodziny , na zachamowanie emigracji zarobkowej , na zatrzymanie procesu spadku populacji , na zatrzymanie procesu starzenia się społeczęństwa.
Na plus temu rządowi trzeba zapisać sam fakt dostrzerzenia tych problemów w Polsce , na fakt ,że się o tym pisze mówi i próbuje temu zaradzić.
Komu się nie podoba ? Wiadomo. Proszę o własne pomysły.Zawsze krytykować jest najłatwiej , najprościej. Bez podania swojego "projektu" jest to paskudny nawyk - krytyka , malkontenctwo , niezadowolenia dla samej zasady przyłożenia przeciwnikowi politycznemu to zwykłe nadużycie.
Janusz.
Pogoda barowa |
|
|
Gość |
Wysłany: Śro 11:33, 30 Lis 2005 Temat postu: |
|
Odnoszę wrażenie że po 89 r. jako kraj odbijamy sie od ściany do ściany, co decyzja to krótkowzroczna , nie przemyślana. Kilka przykładów z brzegu:
1. Prezydent , władze roztaczali miraże przed młodymi ludźmi i nie tylko, jak to bedzie wspaniale gdy będziemy mogli wybierać sobie miejsce pracy niemal w całej unii. No i co ruszyli lekarze , ruszyły pielegniarki , w miedzyczasie zamknięto licea medyczne . Teraz zaczyna powoli grozić nam brak specjalistów . A przy takiej sytuacji nie ma mowy o reformie słuzby zdrowia.
2. Grozi nam niż demograficzny. Oczywiście jest to pewna ogólna tendencja w Europie. Ale u nas sami dolaliśmy oliwy do ognia, promując określony styl życia popierając to decyzjami ekonomicznymi. W lansowanym powszechnie modelu rozwoju społecznego młodych ludzi nie ma miejsca na urodzenie i wychowanie dziecka. "Wyścig szczurów zabija wszystko co sprzyjało by tworzeniu właściwej rodziny". Jeszcze teraz żyje to pokolenie z czasów głebokiego PRL które ma chęć i może pomóc młodszym , ale za pewien czas może być nie ciekawie. Mam wrażenie że czasami jako społeczeństwo zatracamy instynkt samozachowawczy. Staramy się dorywczo łatać problemy np. becikowym , które ma większy wymiar propagandowy, ale samo w sobie nie stanowi elementu spójnego programu.
3. O sposobie przeprowadzenia prywatyzacji nie wspomnę.
To co napisałem nie oznacza że nie widzę pozytywów i rozumiem że nie da się uniknąć pewnych kosztów. Ale nie widzę aktywnego działania w celu minimalizacji tych negatywów.
Generalnie brak jest spójnej polityki w stosunku do tych najważniejszych wyzwań które niesie czas. A przecież wiele zagrożeń mozna przewidzieć patrząc na kraje zachodnie , uczmy się na cudzych błędach . Nie wszystkie mozna uniknąć , zwłaszcza że cierpimy na brak środków . Ale nic nie stoi na przeszkodzie aby opracować wieloletnie plany które służyły by minimalizacji niekorzystnych tendencji. Obserwując działanie poszczególnych rządów odnoszę wrażenie że ukierunkowują swą politykę na wybrane "segmenty" społeczeństwa czy gospodarki nie widząc tego w kontekście całości państwa czy narodu. Przykładowo początek lat 90 tych , widzę to jako próba budowania tej klasy średniej, zapomniano o reszcie społeczeństwa, później wpadamy na tory "zaniedbanego poprzednio socjalu" tracąc z pola widzenia racjonalizm ekonomiczny itd,itp. Można ten sposób prowadzenia rządów mozna znaleźć w każdej dziedzinie. Rewolucja społeczna , ekonomiczna wymaga czasu , droga na skróty nie popłaca. |
|
|
Gość |
Wysłany: Śro 9:46, 30 Lis 2005 Temat postu: |
|
Nic nie myślę! |
|
|
Gość |
Wysłany: Śro 7:45, 30 Lis 2005 Temat postu: |
|
Ale to nie jest kwestia możlwości!!!
Po prostu nie masz - nie musisz łożyć na ich wychowanie więc zapłać w inny sposób. Natura czętsto jest przeciw nam (jak mawiał wujek dobra rada w "Misiu") ale to nie powód żeby żądać specjalnego traktowania, ja na ten przykład nie miałem szczęścia i nie urodziłem się nad morzem więc chcąc spędzić wakacje nad Bałtykiem muszę bulić potężną kasę komuś kto takie szczęście miał. |
|
|