POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum POLITYKA 2o Strona Główna
->
Polska
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
POLITYKA, TWOJE ZDANIE O...
----------------
Aktualny Stan Forum - Archiwum do wglądu i dyskusji
POLITYKA
----------------
Polska
Świat
Historia i Przyszłość
Felietony, Ciekawe Artykuły,
NIE SAMĄ POLITYKĄ CZŁOWIEK ŻYJE
----------------
Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie
Galeria Zdjęć
Świat Muzyki
To i owo
Wiadomości
Blogi
Blogi
ADMINISTRACJA
----------------
Korespondencja z Administracją Archiwum
Ukazy
Po Co, Na Co, Dlaczego
Rozrachunki
Kompostownik
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Gość
Wysłany: Pią 8:51, 21 Lip 2006
Temat postu:
Panesz napisał:
Uwaga dla młodzieży: Jeżeli poziom maturalny w Polsce osiągnie dno, ci sami co obniżają ten poziom dla osiągnięcia własnych wyników, odwrócą się od was i uwaga, mogą podwyższyć! Dla własnych sukcesów - oczywiście!)
I w tym jest cala perfidia Panesz,dla osiągnięcia doraźnych celów robi się wszystko żeby zdobyć poklask.Tu wcale nie chodzi o dobro młodzieży tu chodzi o przeciągnięcie młodzieży na swoją stronę jak już przestanie być potrzebna to się ją zostawi samej sobie. Giertych już próbował zdobyć serca nauczycieli poprzez podwyżki płac to że nici z tego wyjdą zwali na ministra finansów ale chciał dobrze i o to chodzi.
Gość
Wysłany: Pią 8:08, 21 Lip 2006
Temat postu:
Jeszcze raz przeczytałem, jest gorzej, przestudiowałem topik.
Sprawa jest! Ale czy warta świeczki? Wydaje się, że nie.
Bo kończąc byleco, np. kurs, szkołę, uczelnię itp. dostaje się świadectwo, dostaje się dyplom (dyplom to coś takiego, co zasługuje na uznanie, że delikwent ukończył toto!). I to jest wykładnikiem jego fachowości, jego wiedzy. Inną sprawą będzie też nazwa uczelni, nazwa instytucji tym nauczaniem dyrygująca. Jakich absolwentów wypuszcza, taka jej renoma! Porównajmy np. Harward w WUMLem
Paranoja.
Ponadto sama uczelnia nie daje ani standartu wiedzy, ani poziomu. Np. taki lekarz, czy nawet frezer musi się dokształcać zawodowo cały czas! Technika i wiedza idą do przodu, zmieniają się techniki, maszyny. Po to są doskonalenia i specjalizacje.
Do tego dodajmy "samouków"! To znaczy tych, którzy sami opanowali materiał w pewnej dziedzinie, sami się dokształcają, itd. Takich ludzi jest sporo i im drogi maturą też nie można zamykać. To jest bardzo duża, w każdym razie znacząca część, społeczeństwa, w tym młodzieży.
Nauka staje się przymusowa przynajmniej w w jej początkowym okresie już w przedszkolach, zerówkach, podstawówkach i nawet trochę dalej!
Do tego dochodzi "zmuszanie" młodzieży do chodzenia do najbliższych szkół w rejonie zamieszkania ze względu na koszty, a nie do tych, co chcieliby, brakiem odpowiednich szkół w pobliżu. Młodzież też do końca nie ma i wiadomo, że nie musi mieć wyrobionego własnego zdania, co chce. Jedni do takich decyzji dochodzą wcześniej inni... bardziej później!
Natomiast.
MATURA [łac.], egzamin dojrzałości, egzamin składany po zakończeniu nauki w szkole średniej, którego zasadniczym celem jest sprawdzenie dojrzałości abiturienta do podjęcia studiów wyższych. Tyle z encyklopedii.
Wg mnie matura nie powinna być więc wykładnikiem szkoły, a ogólnego poziomu wiedzy maturalnego abiturienta. Jego poziomu. Jeżeli zdał, to znaczy, że "nadaje się na studia wyższe", nie zdał - niech się, jak on chce uczy, i niech próbuje dalej. Czyli matura to coś innego niż szkoła średnia, bo to jest przepustka na dlasze studia!
Świadectwo ukończenia szkoły (średniej) jest
ostatnim świadectwem ukończenia tejże szkoły, ukończenia ostatniego roku czy semestru. A nie poziomu wiedzy (ogólnej) abiturienta. Ponadto poziomu wiedzy, jaki powinien mieć w kolejnym wyższym poziomie kształcenia się. Zdobywania raczej wiedzy ogólnej, niż zawodu! I w tym kierunku powinna iść matura. Oczywiście język polski i zagraniczny powinien mieć swój standart poziom. Matematyka czy nauka logicznego myslenia - to dwa. Historia (ogólnoświatowa czy Polski)- nie zaszkodzi, a pomoże! No i jeżeli będzie jeszcze jakiś szczegółowy przedmiot "zawodowy"zgodnie z kierunkiem szkoły średniej czy który leży uczniom w szkołaczh typu LO - nic się [b]histerycznego
dziać nie powinno! A to, że z biologii.... to po kiego zdawali to czego nie umieli? Może nie wiedzieli czego nie umieli, że wodóle są jakieś pytania maturalne z biologii? Paranoja!
Ponadto musimy dostosowywać się do wymogów UE i ogólnoświatowych! to znaczy do...
MATURA MIĘDZYNARODOWA, pedag. program oświat. realizowany przez International Baccalaureate Organisation, z siedzibą w Genewie, współpracującą z UNESCO i Radą Europy. -(z encyklopedii).
Taki jest wymóg i byłoby źle, jeżeli nasi abiturienci mieli kłopoty na studiach zagranicznych z powodu "kiepskiej" matury polskiej.
I co zrobił Giertych? I jaki chwyt zastosowała młodzież? I gdzie my idziemy, do czego zmierzamy? Nawet gdy nie zda matury 80% abiturientów, to świadczy o złym kształceniu czy złym nastawieniu średnio statystycznego ucznia do nauki i znaczeniu nauki w ich życiu.
I to nie ma się nic to tego, że jeżeli 20% uczniów przystępujących do egzaminu oblała maturę, to poziom malezy obniżyć na tyle, aby wynikie pasowały do chwały naszej edukacji i naszego kochającego bylemłodzież ministra.
Poziom jest poziomem! A że tyczka za wysoko, to "męska"
rozmowa naszych premierów wystarczy.
Uwaga dla młodzieży: Jeżeli poziom maturalny w Polsce osiągnie dno, ci sami co obniżają ten poziom dla osiągnięcia własnych wyników, odwrócą się od was i uwaga, mogą podwyższyć! Dla własnych sukcesów - oczywiście!)
Gość
Wysłany: Czw 18:43, 20 Lip 2006
Temat postu:
Jako w pewnym sensie ciało pedagogiczne powiem tak. System oceny, podsumowań jakichś tam okresów nauczania jest chory. Przepisy są nonsensowne i wprowadzają niezłe zamieszanie. Oto przyklady.
1. Człowiek z świadectwem ukończenia szkoły średniej ma wykształcenie na poziomie średnim, choć nie zdał matury.
2. Student z ukończona szkołą wyższą, z zaliczonymi egzaminami, kolokwiami ale bez absolutorium nie ma wyzszego wykształcenia ( cassus Kwaśniewski ).
Wniosek. Jęsli w pierwszym przypadku uznajemy poziom wykształcenia, to i w drugim powinniśmy także. Bądź jesli nie uznajemy drugiego przypadku, to nie powinniśmy uznawać i pierwszego. Logiczne?
3. Jeśli studia licencjackie uznaje się za wyzsze, to i magisterskie bez absolutorium też powinno uznawać się za wyższe. Jeśli jednak nie uznajemy, wówczas powinna zaistnieć instytucja znana z czasów komuny, a więc niepełne wyższe. Dlaczego? A dlatego, że funkcjonują w naszym systemie oświaty pojęcia wykształcenia pomaturalnego, bądź policealnego.
Co do egzaminu maturalnego. Osobiście uważam, że mimo wszystko matura starego typu była bardziej miarodajna. To jedno. Po drugie szkoły średnie z czasów PRL znacznie lepiej "uczyły" i przygotowywały do egzaminu maturalnego. Ludzie z świadectwem dojrzałości posiadali znacznie wiecej wiadomości niz dzisiejsi abiturienci. Często spotykam się z stwierdzeniami z strony indagowanych abiturientów, że oni nie znaja chocby daty bitwy pod Grunwaldem, bo nie zdawali matury z historii, pantofelek kojarzy im sie nie z żyjątkiem, a z damską częścią garderoby, bo nie zdawali matury z biologii. Sa zdziwieni, że w atomach istnieją orbity po których poruszają sie elektrony, a para nasycona, to tylko taka która przebywa samotnie w pokoju z zgaszonym światłem. Często miałam ochotę poprosić takiego delkwenta, aby przyniósł swoje świadectwo, bym mogła podrzeć je na jego oczach. Z drugiej strony jednak patrząc: czy to jest ich wina? Co do samego egzaminu maturalnego. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że świadoectwo dojrzałości o niczym nie świadczy. Znam wielu za przeproszeniem głąbów posiadających takowy papierek, jak i wielu bardzo inteligentnych i madrych ludzi z ogromnym zasobem wiedzy z wielu dziedzin nie posiadajacych świadectw dojrzałości. To samo zresztą dotyczy także, posiadaczy dyplomów magisterskich. Egzamin maturalny rzetelnie przeprowdzony jest swego rodzaju loterią. Znam z autopsji przypadki, gdzie oblewali maturę ludzie, którzy byli przez cały okres szkoły średniej prymusami, a zdawali ludzie z ogonów rankingowych. Nie ma bowiem takiego ucznia, który cały materiał zna na blachę. Od dechy do dechy. Moja koleżanka. dzisiaj doktor habilitowany, oblała na ustnym z polskiego. Pamietam jej pytanie do dzisiaj, bo zdawałyśmy w parze. Brzmiało ono: na czym polegaja nieprzemijające wartości dzieł Szekspira. Omów i uzasadnij. Na takimś czymś poległa. W g łowie sie nie mieściło, ani mi, ani komisji. Ale fakt jest faktem. Aby było jeszcze śmieszniej, jak wyszłyśmy z sali zaczeła na ten temat taka tyrade, że aż mnie przytkało. Na sali jednak wobec komisji spaliła się. Dziura w głowie i pamięci. Dlatego dzisiaj uważam, że matura jako forma zwieńczenia kształcenia na poziomie średnim jest przeżytkiem. Jedynym sitem odsiewajacym ziarno od plew, powinien być niezależny, akademicki egzamin wstępny na studia. Dostępny dla wszystkich i jednakowo dla wszystkich trudny. Ciekawy pomysł także z tym rokiem zerowym. Przyjęłabym na takowy wszystkich tych, którzy odpadli na egzaminach wstępnych, ale mnimalna ilością punktów. Badź zdali, ale nie zostali przyjeci z braku miejsc. Ustawiłabym ranking i dopuszczała do studiów, jeśli wykruszyliby się z róznych względów studenci przyjęci. Pozostali mieliby pierwszeństwo przy przyjęciach w roku następnym. czas na to, aby wszyscy mlodzi Polacy mieli prawo do studiowania, ale tylko pod warunkiem rzetelnej pracy i rzetelnej wiedzy potwierdzonej odpowiednio trudnym egzaminem wstepnym.
Gość
Wysłany: Czw 16:56, 20 Lip 2006
Temat postu:
Jaga niezupełnie jest to tradycja otóż egzamin dojrzałości jest podsumowaniem pewnego stanu wiedzy a nie tradycją. Powiem tak mam syna który ma średnie wykształcenie ale bez matury a więc co tak naprawdę ma? Córka natomiast już jest znaczne ale to znacznie wyżej. Poza tym gdybym miał zatrudnić kogoś po średnim wykształceniu lub po maturze wybrałbym tego drugiego.
Gość
Wysłany: Czw 13:25, 20 Lip 2006
Temat postu:
Awacs, wszyscy politycy kalkulują, teraz już nie można inaczej, nie tylko Giertych, on tylko jest dość prymitywny w swoich posunięciach, i, niestety, pracowity, więc i rozmiar szkód jest większy.
Łukasz, zaczepiasz własnie o to, o czym mówiłam - o tradycję. Bo po co to świadectwo maturalne, przecież taki czy inny dyplom ukończenia szkoły średniej jest całkowicie wystarczającym dowodem zakończenia pewnego etapu edukacji. Poza tym, mam wrażenie, że tak jak każda dziedzina naszego życia - działania państwowe, religia, wojsko dbają o to, aby dać otoczkę, momenty "świąteczne" do swojej działalności, coś co by upamiętniało i dodawało wartości ich działalności, tak szkolnictwo ma - maturę, wielki moment, na który pracuje się latami, i który pamięta się latami. ale, zgadzam się z Cassandrą, całkowicie zbyteczny. Propozycja Cassandry oznacza maksymalne uproszczenie procedur, obniżenie kosztów, obniżenie poziomu stresów, jakim poddani są uczniowie, a przede wszystkim - doprowadza do tego, że właściwi ludzie, o konkretnych uzdolnieniach, są przyjmowani na poszczególne kierunki. Proste, i skuteczne.
Natomiast dodanie roku zerowego - podwyższa koszty, ze strony uczelni i studenta, oznacza również stratę czasu.
Jarosław Kaczyński - można rozważyć analogię, że np ktoś uzdolniony technicznie kuleje z przedmiotów humanistycznych, lub odwrotnie. Ale nieumiejętność zadbania o własne sprawy finansowe, doprowadzenie do długów z powodu pomocy socjalnej jest szczytem nierozsądku, i niestety pokrywa się z tą dziedziną uzdolnień, które są potrzebne do kierowania Państwem.
Jednak, osobiście, przypuszczam, że Jarosław Kaczyński dużą część swoich zarobków przeznaczał po prostu na koszty działalności partyjnej.
Jaga
Gość
Wysłany: Czw 11:51, 20 Lip 2006
Temat postu:
Nie rozumiem tych którzy wszystko utożsamiają z sukcesem jednej osoby, ambicjami , chęcią pokazania się , nabicia dodatnich punktów w ocenie wyborców , spłycają temat do problemy tylko walki politycznej , walki o dostęp do koryta.Ludzie czy naprawdę nie wierzycie w to, że niektórym może chodzić o sukces Polski.
Słuchałem wywiadu z jedną z prominentnych Pań z platformy obywatelskiej , która między innymi zarzuciła Jasławowi Kaczyńskiemu wielkie nieudacznictwo życiowe , któro przeleje się na nieudacznictwo w premierowaniu.Mówi Ona między innymi , przeglądałam w Sejmie zeznania podatkowe Jarosława i proszę sobie wyobrazić , że ten człowiek ma 15 tyś długu do spłacenia.On kawaler nie dość , że nie ma rodziny , nie ma porządnego mieszkania , nie ma nawet własnego samochodu za to ma same długi.Redaktorka przeprowadzająca wywiad w kwestii wyjaśnienia stwierdziła , iż podobno Pan Jarosław ma na utrzymaniu matkę oraz bardzo zaangażowany jest w pomoc socjalną , tam kieruje w większości swoje zarobki i nie dba o swoje finanse.Ile w tym prawdy , nie wiem.Wierzę , w to , że tacy ludzie rónież są na tym świecie i nawet w Polsce.
Staram się napisać o czymś , czy można się pochwalić biorąc całe minione siedemnastolecie , sukcesy które można by przypisać konkretnej osobie.
- odzyskanie niepodległości i wyzwolenie się spod kurateli ZSRR
- wyjście wojsk , likwidacja baz rosyjskich w Polsce
- wstąpienie do NATO
- wstąpienie do UE.
Są i wielkie minusy choćby takie jak zjednoczenie Niemiec , przejście być może z deszczu pod rynnę od jednej hegemonii po drugą , powtórka z historii , dogadywanie się Niemiec z Rosją ponad naszymi głowami , oraz miałkość UE co do wspólnych interesów , brak w tej strukturze zwykłej solidarności , każdy sobie rzepkę skrobie.
To , że nastąpiły tak olbrzymie zmiany w Europie , to nie nasza zasługa , nie zasługa Solidarności , Wałęsy ani tego co się działo w Polsce , należy sobie wreszcie wyraźnie to powiedzieć.
Zadecydowały przemiany jakie zaszły w ZSRR za czasów Gorbaczowa.Jak to się stało , dlaczego się tak stało trudno mi jest to zrozumieć.Wiem jedno dobrze się stało.
Ale miało być o edukacji.Odnośnie edukacji i zmian o sukcesach też nie sposób mówić , kolejny bubel , nic do przodu , nic w kierunku zdrowego rozsądku , raczej w przciwnym kierunku w kierunku jawnej jeśli nie głupoty to destrukcji , na złość nam wszystkim.Jak nie ma pieniędzy to jest taka metoda małych kroczków , tylko mały w tym problem.Należy wytyczyć właściwy kierunek aby móc tam zdąrzać.Tego też nie potrafiono zrobić.Przecież są wzorce - szkoły prywatne .Trzeba być mało rozgarniętym aby tego nie widzieć.
Jeśli ode mnie by to zależało wprowadziłbym rok zerowy na pierwszym roku studiów , poprzedzony jednak po zdanej maturze rokiem przygotowawczym maturzystów do studiowania na obranych kierunkach.
Rok czasu nauki konkretnych przedmiotów /2-3/związanych z wybranym
kierunkiem na poziomie zbliżonym do uniwersyteckiego - i rok zerowy , kto tak przygotowany utrzyma się , ten studiuje .Dla tych co opadną czekają inne rozwiązania , licencjaty itp. które przygotują do zdobycia wykształcenia , zawodu i ustawienia się w życiu.
Nie przywiązywałbym tak wielkiego znaczenia do egzaminu maturalnego
jak czyni się to obecnie.Błędem też moim zdaniem , jest forsowanie
pomysłu traktowania egzaminu maturalnego jako egzaminu na wyzszą uczelnię.W tym wypadku zawsze dojdzie do konfliktu , większość młodzieży nie jest przygotowana , nie reprezentuje poziomu jakiego by sobie życzyły , oczekiwały wyższe uczelnie .
To tylko moje uwagi , człowieka któremu daleko do wiedzy w zakresie
właściwych , sprawdzonych kierunków kształcenia młodzieży na róznych szczeblach.
Awacs logout
Wysłany: Czw 7:50, 20 Lip 2006
Temat postu:
Giertych jest obecnie bodaj największym szkodnikiem na polskiej scenie politycznej i to nie z racji wzrostu. Człowiek ten w każdym swoim posunięciu kalkuluje tylko w jaki sposób osiągnąć swój polityczny cel. Dziwię się Kaczyńskiemu że na to pozwala. Miałem go za większego patriotę mimo wszystko.
Najpierw to zamieszanie z podwyżkami odtrąbione jako sukces giertycha, potem obiecanki obniżenia cen podręczniów równające się de facto z eliminacją tysięcy księgarzy hurtowników, dostawców i innych ze swoich miejsc pracy, a nabicu kasy kilku wielkim graczom. (wiem co mówię bo siedzę w tym mocno). Teraz te matury.
To co ten facio wyrabia równa się trybunał stanu.
Jak takie polityczne zero moze być ministrem edukacji. To woła o pomstę już chyba tylko do nieba. Nie potrafię się z tym pogodzić, że w prawie 40 milionowym kraju, funkcję ministra edukacji poświęca się takiemu imbecylowi.
Najwięszką bolączką naszego kraju jest bowiem to że ludzie nie pracują na właściwych miejscach. To się tyczy urzędów najwyższego szczebla jak i w pozostałych instytucjach. Ba to się tyczy także rozmaitych firm, także prywatnych.
Nepotyzm i korupcja, politykierstwo zżerają kraj.
Szczerze to już Lepper wydaje się być lepszym ministrem niż giertych, przynajmniej nie widać żeby bardzo szkodził.
Ehh i przyszło mi chwalić leppera, przecież to chore wszystko jest....
Gość
Wysłany: Czw 6:42, 20 Lip 2006
Temat postu:
Nie bardzo zgadzałbym się z takim pomysłem, bo jeżeli ktoś zechce zakończyć swoją edukację na świadectwie maturalnym? A egzaminy na studia to i owszem, dbająca o renomę a nie o zyski uczelnia zrobi to na pewno.
Awacs logout
Wysłany: Śro 23:00, 19 Lip 2006
Temat postu:
Giertycha powiesiłbym za jaja za próbę rozwalenia rynku podręczników i recydywę socjalizmu w tej materii.
Gość
Wysłany: Śro 22:14, 19 Lip 2006
Temat postu:
Wiesz co, Casandro? To niezły pomysł. Tylko jeden problem - tradycja! I pewnie dlatego nikomu z naszych reformatorów nie przyszedł do głowy.
Jaga
Gość
Wysłany: Śro 19:30, 19 Lip 2006
Temat postu:
Przysłuchuję sie dyskusji. Czytam wypowiedzi i dochodzę do wniosku, że wszyscy tylko ślizgają się po powierzchni problemu. A problem istnieje. Bierze sie z tego, że większość decydentów w kwestii ustanowienia jakiejś formy absolutorium dotyczącego usankcjonowania wykształcenia na poziomie średnim, nie wie tak na prawdę czego chce. Za komuny mieliśmy sytuację podwójnego egzaminu. Raz maturalnego uprawniającego po jego zaliczeniu do rozpoczecia studiów po uprzednim zdaniu drugiego egzaminu, tzw. egzaminu wstępnego na wyższą uczelnię. Podwójny stres. podwójne nerwy.
Dlatego w imię wyrugowania tegoż komunistycznego pomysłu reformatorzy wprowadzili egzamin maturalny uprawniający do tegoż samego startu co za komuny, ale z niekoniecznym zaliczaniem egzaminu drugiego, czyli tego wstępnego, poza kierunkami nazbyt "obłożonymi ilością chętnych". Nauczyciele akademiccy twierdzą, że takie ustawienie sprawy zaniżyło poziom wiedzy niezbednej, aby uzyskać indeks, a więc mają problemy z utrzymaniem poziomu kształcenia w związku z występujacami brakami, badź lukami w wiedzy nowych studentów.. Wszyscy się kopią o matury. a rozwiązanie jest proste jak zasada cepa. Wszyscy, którzy ukończyli z wynikiem pozytywnym szkołę średnią powinni mieć prawo zdawania na uczelnie wyższe. A jedynym kryterium przyjęcia powinien być egzamin wstępny z zakreem wiedzy wymaganym przez dana uczelnię i zatwierdzony przez Ministerstwo, bądź Nauki i Szkolnictwa Wyższego, bądź Edukacji Narodowej. Wszyscy byliby szczęśliwi. Uczelnie, bo przyjmowałyby studentów rekrutując ich wg. ściśle określonych kryteriów dla danego kierunku. Uczniowie szkół średnich, ponieważ zdając iegzamin na uczelnię wyższą zaliczaliby jednocześnie jeden egzamin weryfikujacy ich rzeczywista wiedzę i umiejętności. Rodzice, bo każde dziecko miałoby prawo studiować i nie zamykanoby przed nim drogi rozwoju, pod warunkiem oczywiście, że zaliczy egzamin wstępny. rzeczywisty egzamin prowadzony przez gremia pedagogiczne " zewnetrzne" w stosunku do macierzystej szkoły, a więc w myśl dzisiejszego systemu, bardziej obiektywne. Skończył by się problem z koniecznością sprawdzania setek tysięcy prac maturalnych. Uczelnie siłą rzeczy musiałyby stworzyć system sprawdzania prac z egzaminów wstępnych. W końcu zyją z studentów i im zależy na tym, aby ich rekrutować, egzaminować i dopuszczać do procesu edukacyjnego.
Wniosek. Zlikwidować egzamin maturalny, a wprowadzić obowiązkowy egzamin na wyższe uczelnie o profilu zgodnym z wymogami danej uczelni. Proste, nieskomplikowane i łatwe do przeprowadzenia.
Gość
Wysłany: Śro 17:07, 19 Lip 2006
Temat postu:
Zgadzam się z Toba Gościu że tylko najzdolniejsi powinni lądować na uniwersytecie ale naprawdę nie widzę związku z tym co chce zrobić Giertych. Uzyskanie matury to znaczy zdać egzamin jest pewnego rodzaju premią dla młodych za wytrwałą naukę i często odmawianie sobie wielu przyjemności należnych wiekowi, a tu co? premia za nic za to że się łaskawie na egzamin przyszło i jak to się ma do uczniów którzy kuli po nocach żeby matematyki nie oblać? A może dla poklasku w przyszłym roku darować następny przedmiot? Wtedy faktycznie zdolnych będziemy mieli że do oporu gdyż wszyscy po równo maturę zdadzą. Poza tym Gościu nie jest to zbyt wychowawcze gdyż można dostać coś na co się nie zasłużyło. I jeszcze jedno, nikt poza ścisłym gronem aktywu LPRru nie widzi w tym nic zdrożnego czyżby wszystkie autorytety naukowe były w błędzie? a tylko partyjna góra się nie myliła?. Osobiście wcale nie chciałbym żeby moja mała Madzia dostawała promocję za piękne oczy to ma bardzo krótkie nogi i jest dla młodzieży niedźwiedzią przysługą.
Gość
Wysłany: Śro 11:03, 19 Lip 2006
Temat postu:
Chyba nie popełnię gafy jeśli stwierdzą , że idą czasy końca tak zwanej złotej rączki , człowieka - pracownika co to wszystko potrafi zrobić , naprawić itp.
Idą inne czasy . Kierunki nauki , wykształcenia należy wybierać na pewnym etapie swego życia , i nie widać miejsca na pomyłki. Ludzie wykształceni muszą nie tylko umieć ale być specjalistami w swojej dziedzinie , muszą byc doskonali w tym czego się nauczyli i w tym co robią.No bo w jakim celu się uczymy , zdobywamy wiedzę - czy to tak trudno zrozumieć , pojąć , że robimy to nie tylko z przyjemności i dla podreperowania swego ego.
Przyjmując takie założenie nie trudno dojść do kierunków jakie powinny być podjęte w dziedzinie edukacji młodzieży , społeczeństwa.
Poszczególne etapy kształcenia winny być zależne od zdolności , predyspozycji kształcących się , oraz potrzeb gospodarki itd. Tylko najzdolniejsi , najbardziej wytrwali powinni lądować na Uniwersytetach i Wyższych Uczalniach , tych z prawdziwego zdarzenia.
Niech mi ktoś udowodni , że kasjerka w supermarkecie musi posiadać wższe studia i tytuł mgr.
Gość
Wysłany: Śro 10:05, 19 Lip 2006
Temat postu:
Osoba Giertycha na stanowisku Ministra Oświaty upolityczniła ten resort, działania którego rezultaty wybiegaja daleko w przyszłość i winny byc oddzielone jak najbardziej od wpływu bieżącej polityki. Oświata nie miała szczęścia w przeszłości, nie ma jej i teraz. Z jednej strony starania Giertycha o zebranie jak najwięcej punktów dla swojej partii przed zbliżającymi sie wyborami samorządowymi, z drugiej strony jego osobowść wywołująca zwsze negatywne reakcje społeczne wywołała zawieruchę medialna w resorcie, gdzie powinna panować cisza, spokój i systematyczna praca nad doskonaleniem systemu. Problemem wychowawczym naszych czasów jest upadek autorytetów, negacja przez młodzież wzorców oferowanych przez starsze pokolenie. Aktualne konflikty spowodują zapewne wzmocnienie tych nastrojów, poczucie bezkarności tej części młodziezy, która w swobodny sposób pragnie okazywać swoją niesubordynację, a czuje się popierana przez aktualną opozycję i media.
Działania Romana Giertycha są prymitywne i nieprzemyślane, ale mimo wszystko większa cisza nad ta sprawą byłaby korzystniejsza i dla resortu, i dla wychowania młodzieży.
Jaga
Gość
Wysłany: Śro 9:42, 19 Lip 2006
Temat postu:
Nie chcę wszystkiego co było krytykować bez powodu.Ale powody są.
Reforma szkolnictwa , nowa matura to wielki eksperyment na żywym organiźmie na milionach młodych ludzi i pedagogów , a sposób oceny wyników to popis braku wyobraźni i doświadczenia w tym zawodzie.
Gdyby pójść dalej mozna dojść do takiego momentu , że 80% maturzystów polegnie na egzaminie dojrzałości.Zrobienie czegoś takiego wcale nie jest takie trudne.Czy o to ma chodzić
Dziwne tylko , że ZNP nie protestował wprowadzania tych zmian w swoim czasie , siedział jak mysz pod miotłą , nie wniósł nic co by naprawdę sprawy edukacji prowadziło na właściwe tory.O innych nie wspomnę.
Po pierwsze kadry , przygotowane do pełnienia tego zawodu na każdym szczeblu edukacji w miarę dobrze opłacane i wykształcone.
Wczesne rozpoczynanie kształcenia młodzieży , kształcenia i wychowywania.Od 3 lat , od obowiązkowego przedszkola.
Selekcja młodzieży pod względem uzdolnień , psychiki - prowadzenie , ukierunkowywanie od najmłodszych lat.Prowadzenie kart postępu w rozwoju każdego młodego człowieka od małego dziecka ,aż do dorosłości.
Programy nauczania zatwierdzane przez specjalistów na drodze wielu dyskusji , nie więcej jak 2-3 opracowania w danym przedmiocie.Tania ksiązka.
Klasy o liczbie nie więcej jak 15 osób.Ocena ucznia tylko w oparciu o jego wiedzę.Nie zaskakiwanie uczniów testami , pytaniami , tematami na egzaminach , to wszystko powinno być zgrane i nie objete talemnicą przed egzaminem.Różnica powinna polegać tylko na tym , że na egzaminie pojawiają się tematy wylosowane np. z setki już przerabianych
wczesniej w trakcie nauczania.A nie nauczanie takie sobie , wymagania takie sobie , zdolnści takie sobie , poziom taki sobie , nauczyciel taki sobie - a pytania uniwersyteckie , prawie egzamina na studia.
Przy takim prowadzeniu ucznia przez pedagoga sam egzamin byłby sprawdzianem nie tyle wiedzy , bo o tej jaką każdy uczeń posiada nauczyciel wiel doskonale , co zachowań mlodego człowieka w sytuacji stresowe , gdzie młody musi radzić sobie sam , samodzielnie wybrać temat , zadecydować na jaki stopień zdawać , samodzielnie napisać , rozwiązać i jak najlepiej zaprezentować się przed komisją egzaminacyjną.
Tylko skąd wziąść środki przy deficytowym budżecie , kadrę nauczycieli jak rozwiązać problem wsi - pokonać te trudności i jesteśmy w domu.
Można fantazjować dowoli i kazda fantazja okaże się lepsza od tego co wyprodukowano i jest obecnie wdrażane na siłę w życie.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin