POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum POLITYKA 2o Strona Główna
->
Polska
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
POLITYKA, TWOJE ZDANIE O...
----------------
Aktualny Stan Forum - Archiwum do wglądu i dyskusji
POLITYKA
----------------
Polska
Świat
Historia i Przyszłość
Felietony, Ciekawe Artykuły,
NIE SAMĄ POLITYKĄ CZŁOWIEK ŻYJE
----------------
Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie
Galeria Zdjęć
Świat Muzyki
To i owo
Wiadomości
Blogi
Blogi
ADMINISTRACJA
----------------
Korespondencja z Administracją Archiwum
Ukazy
Po Co, Na Co, Dlaczego
Rozrachunki
Kompostownik
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Gość
Wysłany: Pią 16:13, 31 Lip 2009
Temat postu:
Generalnie, nie wnikajac w szczegoly powiem Ci tak: odezwalem sie, bo napisales glupote (a lubie Cie korygowac, nawet jesli w kwestii finansowania "artych" masz racje i pomimo samego tematu, i jego autora ktorzy sa dyskutancko dla mnie odpychajacy). Swietnie wiesz o co mi chodzilo.
Gość
Wysłany: Czw 15:31, 30 Lip 2009
Temat postu:
No więc własnie prace tych wynędzniałych i wygłodzonych maniaków, biedaków są dziś "S"ztuką, a czy byłyby nią gdyby oni byli syci i wypasieni na państwowym garnuszku? Bo nie odpowiedziałeś na pytanie postawione we wczesniejszym poście.
Nie wiem gdzie widzisz sprzeczność - sztuka jako forma przekazu musi byc kierowana do kogoś nie ważne do kogo i nie ważne do ilu ludzi byle byłaby odbieralna przez jakieś okreslone grono, które wychwytuje przekaz i jest w stanie go odebrać (zakładam, że większość ludzi zainwestuje w co ja subiektywnie uznaje jako chłam nie mniej dla prawdziwej sztuki i tak zawsze znajdzie się odbiorca). Sztuka bez odbiorcy nie istnieje - jeśli uważasz, że istnieje to konsekwencja tego twierdzenia jest konkluzja, że każdy człowiek jest artystą....
Natomiast po starej znajomości Ci powiem, że nie jestem magistrem sztuki choć w czasach licealnych miałem takie zamiary. Nadal mam pewne zainteresowania, pewną mniej lub bardziej ogólną wiedzę i swoje zdanie. To wszystko. Zresztą utytułowanie magistrami, profesorami, doktorami w niczym jak mi się zdaje nie pomaga jeśli idzie o odbiór sztuki.
Gość
Wysłany: Czw 14:34, 30 Lip 2009
Temat postu:
Van Gogh umarl w biedzie, w miejscu bedacym czyms na ksztalt schroniska
dla spolecznych outsiderow, wlasnie tych "maniakow z blyskiem w oku"...
Zreszta pominmy juz to, bo przeciez istnieja setki innych przykladow
uznanych dzisiaj artystow, ktorzy za zycia nie mieli co do garnka wlozyc,
a dzisiaj ich prace kosztuja fortune. Ale pominmy.
Cytat:
Wielkość sztuki nie jest zwykle proporcjonalna do ilości odbiorców
To ja juz nie wiem kto to napisal:
Cytat:
Logicznie biorąc nie może byc sztuką coś takiego czego nikt nawet nie chce kupić
ufff... W caloksztalcie myslenie Twe i teza ciekawe, ale troche zbyt zawile jak na moja glowe. A tak nawiasem, ze prywatnie zapytam: czy powyzszerozwazania definiujace to tylko hobby, czy jakas powazniejsza przyczajka sie za nimi kryje? ... np. jakis...dajmy na to... tytul magistra historii sztuki? :) Zdradz sie, po starej znajomosci :))
Gość
Wysłany: Czw 14:08, 30 Lip 2009
Temat postu:
Zresztą wielkość sztuki nie jest zwykle proporcjonalna do ilości odbiorców nigdzie tak nie powiedziałem. Nawet skłaniałbym się ku tezie, że jest odwrotnie proporcjonalna (choć matematyki w tym temacie akurat wolałbym nie zaprzęgać) wszak znasz mnie dobrze i wiesz, że uważam większość ludzi za baranów:)
Gość
Wysłany: Czw 14:04, 30 Lip 2009
Temat postu:
Cytat:
tez malo kto chcial kupic
ale jednak chciał... Mało a nikt to zasadnicza róznica, gdyby go nikt nie kupował to by nie przezył i słoneczników bysmy nie podziwiali - van Gogh nie był dotowany przez państwo - malował bo mu tak w duszy grało i miał tylko nadzieję, że być może komuś też zagra. Za jego zycia też istniały jakieś tam ówczesne gwiazdy pokroju Dody i ludzie pewno płacili za to żeby je podziwiać nikt juz dziś o nich nie pamięta, a o van Goghu z błyskiem w oku, z obciętym uchem, zagłodzonym i biednym pamietaja wszyscy. Jak myślisz wiedzielibyśmy o nim gdyby jakiś mędrek w ówczesnym ministerstwie kultury ustalił swoje kryteria sztuki i według nich dotował artystów?
....Pewnie zdolny van Gogh malowałby dla chleba a nie dla duszy.
Gość
Wysłany: Czw 13:12, 30 Lip 2009
Temat postu:
Cytat:
Logicznie biorąc nie może byc sztuką coś takiego czego nikt nawet nie chce kupić
Przypomne, ze wspomnianego Van Gogha tez malo kto chcial kupic... na Dode natomiast ludzie sypia groszem az iskry leca.. Zatem idac tropem Twojej logiki Doda jest wielka artyska, a Van Gogh w ogole nim nie jest.
Gość
Wysłany: Czw 12:26, 30 Lip 2009
Temat postu:
Jeszcze jedna moja refleksja - sztuki nie da się zdefiniować moim zdaniem jest forma przekazu, która potrafi w jakiś sposób wzbudzać emocje, grac na ludzkich duszach i jako taka nigdy nie da sie ując w sztywne ramy definicji - po prostu na jednej duszy np. mój jeż zagra, a na drugiej nie. Logicznie więc biorąc nie może byc sztuką coś takiego czego nikt nawet nie chce kupić takie coś z definicji do nikogo nie przemawia - jest martwą próbą komunikacji - odbiorca mówi "sorry nie nadajesz na moich falach". Zaraz mi powiecie, że z takim podejściem skazuje artystów na schlebianie gawiedzi cóz po części prawda, zresztą artysta chcąc coś wyrazić swą sztuką musi to robić w języku, który będzie zrozumiały, jeśli nie dla wszystkich do dla takich do których ten przekaz jest kierowany. Można oczywiście pisać, malować i komponować do szuflady ale tu chyba się zgodzimy - tylko na własny rachunek.
Gość
Wysłany: Czw 12:12, 30 Lip 2009
Temat postu:
Cytat:
Problem niedookreślenia istniał zawsze, ale też historycznie w dziejach kultury istniał nad nią państwowy mecenat. Nie mielibyśmy Leonarda da Vinci, czy też Michała Anioła, gdyby nie mecenat Florencji i państwa papieskiego.
Potęzny błąd rzeczowy - państwowy mecenat do dopiero domena XX w. Państwowy w rozumieniu - udzielany w formie "darowania" publicznych funduszy. Wcześniej owszem władcy, arystokraci, biskupi, bogaci mieszczanie parali się mecenatem ale za swoje prywatne pieniądze - ja na ten przykład nie mam nic na przeciwko ażeby pan Tusk ze swojej kieszeni "mecenatował" Pendereckiemu, wkurza mnie jedynie gdy robi to za moje pieniądze. Także przykłady da Vinci i Michała Anioła nietrafione tym bardziej nietrafione, że pod skrzydła swoich mecenasów wtedy gdy byli już w miarę rozpoznawalnymi i uznanymi artystami, a uznanie to zdobyli swoim talentom i swoją pracą a nie cudzymi pieniędzmi. Zresztą ciężko byłoby sobie wyobrazić żeby papież miał zlecać budowę kaplicy sykstyńskiej jakiemuś Michałkowi tylko dlatego, że ponoć jest obiecujący....
Cytat:
Państwo musi i powinno być mecenasem sztuki wszelakiej.
No przynajmniej nie tylko takiej przez duże S ale mimo to dopraszam się o zdefiniowanie sztuki jako takiej. Czy na ten przykład jeśli przyjdzie mi na myśl zostać wizionerem, który za pomocą zapełek i psich kupek tworzyć będzie przepięknę i niezapomniane jeże to czy też załapię się do koryta? A jeśli nie to dlaczego? (proszę nie zwracać uwagi na kupki - pytam poważnie).
Cytat:
I skoro znajduje on uznanie i poszanowanie na świecie, to znaczy że ranga jego twórczości została zweryfikowana.
Tak mi sie przypomniała pewna Autentyczna historia. Otóż w Bostonie otwarto galerię sztuki współczesnej. Podczas otwarcia grono krytyków sztuki zaczęło oglądać instalację w Sali głównej i cmokając z zachwytu wymieniało uwagi na temat dzieła. W pewnym momencie do sali weszła grupa robotników i zaczęła rzeczone „dzieło” demontować, a kierownik nadzorujący te prace zaczął przepraszać, że niestety nie udało mu się wcześniej sprzątnąć rusztowania po remoncie… Można się z tej anegdoty roześmiać, jednak po chwili zastanowienia ciarki zaczynają chodzić po plecach. I nie mówcie, że coś nie jest na rzeczy... Dziś sztuką może zostać praktycznie wszystko wystarczy, że w TV, radiu i gazetach wystarczająco długo i głośno będzie się reklamować i wtłaczać różnym kretynom nowe kryteria artyzmu a Ci w podkokach pędą cmokać z zachwytu nad rusztowaniami, gołymi kutasami, gównami, Pendereckim i Gombrowiczem.
Gość
Wysłany: Czw 9:34, 30 Lip 2009
Temat postu:
Kultura nasza przyjmuje coraz bardziej charakter "ludystyczny"w tym negatywnym rozumieniu.Telewizja szczególnie.Żadna misja a raczej chłam pod gust hamburgera..
Gość
Wysłany: Czw 8:25, 30 Lip 2009
Temat postu:
No cóż. Skoro zeszliśmy z nacyjności vel kolaboracji na tematy związane z (S)sztuką, to powiem tak. Abonament, jesli by już miał być, to jeden, a nie pięć, płaconych za to samo różnym dostarczycielom sygnałów zarówno analogowych, jak i cyfrowych. Na dzisiaj bowiem za to samo płacimy w wielu przypadkach wielokrotnie. Jak tego dokonac? To juz ICH broszka - nie moja. I w powyższym chocby kontekscie jestem przeciwna abonamentowi. Przeciwna jestem także dlatego, że od kilku lat mam wrażenie, że płacąc abonament, finansuję mozliwość dobrej zabawy bandzie cwaniaczków z warszawki i okolic. Czym bowiem są programy typu "Taniec z gwiazdami", "Jak oni spiewaja", "Taniec na lodzie" czy jakos tak? No czym? Ano niczym wiecej jak dobrą zabawą dla okreslonej grupy ludzi z swiecznika (i to jeszcze sowicie wynagradzanych za udział), którzy za moje pieniądze nie dość, że się bawią, to jeszcze kończą "publicznie" wielotygodniowe kursy tańca. Ja tez bym tak chciała. "Naumieć" się tańczyć na kursie z najlepszymi i jeszcze za to dostac spora kaskę. Inną sprawa jest to, że te programy spopularyzowały niemodne od wielu lat tańce z klasycznej półki. Telewizja publiczna ma spełniać rolę misyjną. Abonament ma - miał za zadanie finansować programy z wyższej, tej mniej dochodowej sfery. A tu kultura w mediach publicznych zeszła do poziomu kuchni. Uczy się nas przy pomocy kilku programów jak mamy gotować. Nawet ci z wegetariańskiej sfery mieli pretensje do "francuzika", że za tłusto gotuje i szkodzi poprzez ten fakt narodowi. A gdzie chocby poniedziałkowe spektakle teatru telewizji? Nie ma. Miodka, też juz nie ma. Prof. Zina i jego opowiesci, czy chocby Kobylińskiego (wiem, że nie zyje, ale chodzi mi o te formy przekazu), też nie ma. Programy sportowe zniknąły także z TVP (kanał TVP Sport jest tylko dla wybranych, a więc niepubliczny). Wogóle telewizja publiczna, a więc dla wszystkich stała się nijaka. Nawet kprogramy informacyjne trąca manipulacją i "dęciem" w określoną ściśle tubę.
Polska to wogóle dziwny kraj. Kraj uznajacy za artystę kogoś kto posiada tytuł magistra sztuki. W całym świecie najpierw pytaja co umiesz. Co sobą przedstawiasz i czy twój "produkt" się sprzedaje. U nas nie ma to znaczenia. Jeśli nie masz tytułu magistra sztuki, to żaden z ciebie malarz, rzeżbiarz, aktor, czy kompozytor - muzyk. I tak jest w wielu innych dziedzinach.
Państwo musi i powinno być mecenasem sztuki wszelakiej. Ale niestety nim nie jest. To co się finansuje, to zazwyczaj wielka żenada. Weżmy na widelec chocby tegoroczny festiwal w Opolu. Ja bym nie dała za niego złamanego grosza.
Wniosek generalnie z tego taki, że państwo ( czyli władza) nie jest gospodarzem. Nie liczy się nasze dobro, a tylko dobro tych co u władzy. Nie liczy sie to co ponadczasowe, a to co tu i teraz, a więc bieżączka. Mecenat to patrzenie daleko w przyszłość. Wizja. A tej rządzacy nie mają za grosz. Wielce to smutne i dołujace. Itak mamy w wszystkich dziedzinach życia i ludzkiej aktywnosci od lat. Quo vadis Polonia?
Gość
Wysłany: Czw 7:32, 30 Lip 2009
Temat postu:
sziman napisał:
Prawdziwa Sztuka powstawała tworzona przez nawiedzonych, przymierających głodem maniaków - takich z tym błyskiem w oku i oderżniętym uchem, nie sądzę żeby za państwowe pieniądze, które dostaje się w zależności od widzimisię trzech czy czterech spasionych kolesi udało nam się wyhodować kolejnego Szopena albo Matejkę.
A ja zgadzam się i z sobą, i częściowo z Wami... :) Problem niedookreślenia istniał zawsze, ale też historycznie w dziejach kultury istniał nad nią państwowy mecenat. Nie mielibyśmy Leonarda da Vinci, czy też Michała Anioła, gdyby nie mecenat Florencji i państwa papieskiego. Zapewne, sponsorowano też wielu innych, ale - czas odsiał plewy, a ci wymienieni przetrwali, nie zagubili się. Właśnie dlatego, że nie jesteśmy w stanie określić, czy przetrwa Penderecki, czy disco polo, państwo powinno popierać różnych twórców. Czy po naszych czasach ma nie zostać nic, oprócz najbardziej popularnych młodzieżowych utworów?!
Poza tym, Państwo nie utrzymuje, tylko wspiera. Rynek i tak dokona odsiewu.
Nie jestem entuzjastą twórczości Pendereckiego, nie znam się na tej muzyce. Ale mam poszanowanie dla cudzych gustów. Fakt, że mnie coś nie interesuje, nie oznacza, że jest zbędne. I skoro znajduje on uznanie i poszanowanie na świecie, to znaczy że ranga jego twórczości została zweryfikowana.
Gość
Wysłany: Czw 6:51, 30 Lip 2009
Temat postu:
Sprawa abonamentu, a w nawiasie (kolaboracyjna czy nacyjna cy jesce inna), to inna para kaloszy, niż dotowanie kultury i .... całej reszy, prawie wszystkiego.
Ale zgadzam się też po równo z Jagą i Szimanem. Są to problemy, z którymi borykają się wszystkie nacje poczynając od narodu, a na szczepach, hobbystach i miłośnikach unikatów kończąc.
Jest też jeszcze sprawa
poziomu i możliwości
uprawiania sztuki czy dowolnej dziedziny i jej rozwoju. Dziedzina, z powodu której padł socjalistyczny i nadal obowiązujący, główny sposób rozdziału społecznych pieniędzy. Jest też srpawa, że artysta musi mieć pewien poziom wykształcenia, wiedzy w dziedzinie, aby ją rozwijał. Nie tylko kultura, której jest dziedziną pieniężnożerczą, którą nie tylko dla jej potrzeb trzeba pomagać i dotować. Takimi dziedzinami jest ogólny poziom wiedzy i umiejętności, który osobiście rozwijamy, staramy się rozwijać we własnych dzieciach, ale sami nie wydolimy, więc ... posyłamy do szkoły.
A więc kształcenie wszystkich na poziomie podstawowym, jak i zawodowe czy specjalistyczne, pod które podciągnąłbym szkoły artystyczne. To już jest główny kierunek działności państwowej, narodowej i na to pieniążki musią się znaleźć, czym jest tu budżet państwowy, wojewódzki .... gminny.
Chyba bardziej specjalistyczną i o wiele trudniejszą dziedziną narodową od kultury i sztuki jest postęp techniczny! Tutaj już całkiem brakuje i "artystów" i możliwości! Dotatkowo w żadnym prawie calu nie sponsorowana przez państwo, bo tu z góry wiadomo, że i o sukcesy o wiele trudniej, dużo kosztowniejsza dziedzina i całkowicie niezależna od masowości. I dlatego socjalizm upadł nawet w ZSRR (ZSRS jak kto woli), gdzie utworzono specjalne ośrodki, nawet przymusowe dla "wybitnych" działaczy! Chociaż poskutkowało toto w "wyścigu zbrojeniowym"!
I dlatego, jest to główna przyczyna, że ... poszliśmy na ura ku kapitalizmowi będąc właśnie dołku postępu technicznego!
Więc nie tylko kulturą i to sterowaną rządowo, (vide socjalizm i dziś) świat żyje, ale możliwościami. Stąd te róznice kulturowe, że rozwój kultury, nawet tej najwyższego lotu nie nakarmi narodu, czyli ten "twór" narodowy winien żywić się sam.
Państwo jest twór specjalnie po to tworzony, aby organizowało, dbało o równomierny i minimalistyczny rozwój społeczeństwa,. Więc powinno dbać o
naukę
, głównie powszechną, o ...
obronność
, o
infrastrukturę
, w tym ... o to co nam najgorzej wychodzi, między innymi o drogi, o ..
specjalne dziedziny życia
, w których jesteśmy opóźnieni czy są niewydolne, odstają od potrzeb. Może więc i o kulturę w wybranych specjalizacjach!
Ale czy np. czytelnictwo jest takie ważne? I to beletrystyki, fikcji literackich, dość często chorych wymysłów? Zgodzę się, że każdy zdrowy obywatel ma zbiór, ale książek specjalistycznych, potrzebnych mu w wydaniu "czarne na białym" i o ile to go interesuje, i taki sposób połykania wiedzy, to niech toto ma, niezbiera, niech wypożycza. Ale po co na byle wsi potrzebny jest zbiór ksiązkowy całej możliwej literatury i to na poziomie uniwersyteckim zasobów ogólnośwatowych?
Dlatego płaci się, ściągane nawet na chama i bez ograniczeń
podatki
!
A abonament jest jeszcze na chama upychanie kolejnego obciążenia i to w dziedzinie, gdzie państwo pozbywa się swoich wpływów ze swojej nieudolności, czyli wszystko co możliwe do prywatyzacji - prywatyzuje, oprócz mediów, które są takim samym "towarem" jak inne prywatyzowane zakłady, w tym zakłady i spółki giganty. Kóre ... na wolności dawałyby sobie o wiele lepiej radę, nie byłoby gniotów medialnych, które by popadały. I nie wychodziłyby problemy, czy Rydzyk, TVN, jak też telewizja "Mango" (mam taki kanał!) jest konkurencją, dla państwa, które musi się wspierać przymusem ściągania abonamentu!
Gość
Wysłany: Czw 2:08, 30 Lip 2009
Temat postu:
Sztuka przez duże S - dobre pytanie Paneszu. Cóż to takiego jest? A może zapytajmy raczej kto ma decydować o tym czy coś jest sztuką czy może już Sztuką. Zaapewne wąskie grono sowicie opłacanych wybitnych sztukologów :) Nieprawdaż?
Prawdziwa Sztuka powstawała tworzona przez nawiedzonych, przymierających głodem maniaków - takich z tym błyskiem w oku i oderżniętym uchem, nie sądzę żeby za państwowe pieniądze, które dostaje się w zależności od widzimisię trzech czy czterech spasionych kolesi udało nam się wyhodować kolejnego Szopena albo Matejkę. Co najwyżej zasypywani będziemy rożnymi pseudosztuczkami robionymi pod ich gust. Dobitnie nam to pokazuje ostatnie półwiecze - kogo się dorobiliśmy za ten państwowy mecenat? Ach tak wiem - Pendereckiego, Lutosławskiego, kilku reżyserów ale tak z ręką na sercu - kto ich słucha (ogląda)? Przecież człowiek z normalnymi uszami nie usiedzi minuty przy tym rzępoleniu i nie strawi większości gniotów produkowanych za pośrednictwem Instytutu Kinematografii, który lekką rączką szafuje naszymi pieniędzmi dotując "wybitnych" reżyserów. Cóż takiego jest w muzyce Pendereckiego, że jest ona "Sztuką"? A może jest Sztuką na mocy jakiegoś tajnego dekretu - jest i basta? Czy nie tak?
Moim zdaniem państwo nie powinno być mecenasem sztuki z dwóch zasadniczych powodów:
1. Nie ma spójnej definicji sztuki - to kwestia gustu i wyboru - zresztą prawdziwa Sztuka potrzebuje czasu, żeby dostać duże S z przodu - nikt z nas nie wie czy np. za 100 lat disco polo nie będzie szczytem dobrego gustu i wysublimowania, a skoro nikt nie wie to państwo też nie wie.
2. To po prostu niesprawiedliwe, żeby za pieniądze powiedzmy słuchaczy tego nieszczęsnego disco polo dotować jakiś nowych Pendereckich (znając zresztą życie zapewne kolegów tego wybitnego grona "sztukologów"). Jeśli więc stosujemy dotacje to dawajmy je wszystkim bez wyjątku - inaczej będzie niekonstytucyjnie (serio - jest w konstytucji zapis o zakazie dyskryminacji w życiu społecznym i gospodarczym z jakiegokolwiek powodu).
Gość
Wysłany: Śro 22:14, 29 Lip 2009
Temat postu:
Panesz, nie tylko Warszafka! Kraków, przede wszystkim, z długą tradycja, Gdynia, Wrocław, nawet.. Zakopane. I wiele innych. Pieniądze nie są potrzebne tylko po to, aby wystawiać "gnioty", każde przedstawienie wymaga bardzo dużych nakładów.
Państwowy sponsoring nie wyklucza inicjatywy własnej aktorów - Janda, Kamiński, np, tworzą, z olbrzymimi problemami finansowymi, własne teatry. Jak słyszę, nieco z drugiej ręki, powstaje masa teatrzyków mniej znanych twórców, z ciekawym repertuarem. I w tym zakresie tworzy się rynek, ale nawet drobna pomoc państwowa może decydować o powodzeniu.
Poza teatrem, istnieje przecież także cały sektor muzyczny. Nie tylko muzyki popularnej, dla szerokich mas. Czy te działy, dla węższego kregu odbiorców, nie maja się rozwijać? mamy zrezygnować, np., z przyszłego Pendereckiego?
Gość
Wysłany: Śro 7:53, 29 Lip 2009
Temat postu:
Cytat:
Ale jednak uważam, że Państwo powinno być mecenasem Sztuki, tej przez duże S, mniej popularnej, dla wąskiego grona znawców.
A co to jest ta sztuka przez wielkie "S"? Warszawka, że tak powiem! Kultura warszawska ewnetualnie plus minus, ewentualnie też tam, gdzie się zatrudnią talenta z "ulicy" i zrobią coś naprawdę wartościowego.
A ile tej sztuki przez wielkie "S" może być? Jeżeli w jakiejś dziedzinie poziom jest duży, nie ma prawie nikogo, kto robi gorzej, to co jest już sztuka użytkowa, średniactwo i powszechność. Więc wyjątki, elita, tworzą tą sztukę, a nie słyszałem, aby po szkołach, po ... zostaniu artystą ktoś był wybitny i nawet gadał wybitnie artystycznie o tym co nie robi.
Taki Molier czy Szekspir zaczynali na "ulicy"! Nie wiem czy warto takowych, co to się poświęcili dla sztuki utrzymywać z przymusu abonamentowego, jeżeli już nie potrafią utrzymać się nawet w trendzie czy od dłuższego czasu nic nawet wartościowego nie stworzyli i specjalnie dla nich tworzyć ZUS abonamentowy przez resztę, rzeszę nieudaczników.
Podobnie jest w sporcie. Bez rozwijania tej dziedziny też są talenta, są idole i ... po skończeniu kariery, po zaprzestaniu osiągania sukcesów, muszą zadbać o swój ZUS na resztę życia.
Przecież talenta sztuki przez duże "S" mają swoje uprawnienia, przywileje, zwolnienia i to inaczej niż talenta sztuki sportu.
Więc sztuka przez ... itd., uprawianie tejże jest wypadkową życia, a jak każdego śmiertelnika, nie może akurat ich i nie wiadomo za co, zwalniać od jego całości. No bo któż to, ach któż to nie ma własnych sukcesów w życiu? I co z tego? Czy tylko wybiórczy artyści i ich wspierający mają prawo do utrzymania nie za dzieło, ale za obowiązkowe pieniądze omijające prawa rynku?
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin