POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum POLITYKA 2o Strona Główna
->
Świat
Zmień post
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
[img]http://img204.imageshack.us/img204/4678/eer8xt2lh.jpg[/img] [b][u]Palestyński Dziki Wschód [/u][/b] W Strefie Gazy żyje się jak w arabskim westernie: są tu tchórzliwi szeryfowie, honorowi mściciele z ludu, porwania i uliczne strzelaniny. Choć od pół roku nie ma Izraelczyków, to mieszkańcy Gazy właśnie ich obwiniają o chaos i wszystkie nieszczęścia Jeszcze tydzień temu za żadne pieniądze bym tam nie pojechał - mówi taksówkarz Ahmed. Życie w Beit Hanun, 30-tys. miasteczku w palestyńskiej Strefie Gazy, było sparaliżowane przez ostatnie dwa miesiące. Dzieci nie chodziły do szkół, dorośli do pracy, sklepy i bary pozamykano na cztery spusty, a policjanci nie wytykali nosów zza murów komendy. Na ulicach trwała regularna wojna. A zaczęło się niewinnie - od awantury o osiołka... [i]Karabiny i papierosy[/i] Fortyfikacje rodziny Kafarna znajdują się na skraju miasta, tam, gdzie szosa bierze ostry zakręt. Dom oddziela od drogi długi wał usypany z worków z piaskiem. Rozpostarte nad nim szmaty układają się w dziurawy daszek, na którego szczycie dumnie powiewa flaga Autonomii Palestyńskiej. W styczniowe przedpołudnie, kiedy docieramy tam z Ahmedem, kropi lekki deszczyk, a pod daszkiem siedzi kilku facetów i kilku chłopców. Wszyscy mają kałasznikowy, a na ziemi leżą dwa bezpańskie granatniki. Znudzeni mężczyźni gapią się na piecyk kozę, dorzucają drew do ognia, palą papierosa za papierosem. Czas płynie leniwie, nikt się nigdzie nie spieszy. - Masri zwykle atakują od szosy, z kierunku, z którego przyjechaliście - zagaja po dłuższej chwili najstarszy z siedzących. Ktoś przynosi z domu tacę z herbatą, ktoś częstuje papierosami. Ahmed ochoczo zaciąga się darowanym marlboro, ale z wyraźną obawą patrzy na nastolatka, który bezwiednie mierzy doń z karabinu. Oczywiście chłopak nie robi tego specjalnie, ot, po prostu lufa tak mu się przypadkiem ułożyła na kolanach. Karabin i papieros to w Gazie artykuły pierwszej potrzeby - tutaj niemal każdy mężczyzna pali, a od czasu do czasu musi postrzelać. Dobra te od lat przemycało się podziemnymi tunelami z Egiptu. Izraelczycy, którzy kontrolowali granicę Gazy z Egiptem, tropili kontrabandę. Ale kiedy tylko odkryli jakiś tunel, zaraz powstawały nowe. Dziś, kiedy na granicy nie ma już Izraelczyków (całkowicie wycofali się z Gazy w sierpniu 2005 r.), jest trochę łatwiej. Co kilka tygodni w ogrodzeniu między Egiptem a Gazą pojawiają się dziury. Zanim zostaną załatane, płynie nimi wartka rzeka karabinów i papierosów. Palimy więc egipskie marlboro i cierpliwie czekamy na czcigodnego muhtara Abu Asmana, głowę rodziny Kafarnów, który lada chwila ma wrócić z modłów w meczecie. Któż lepiej niż on może wiedzieć, co zdarzyło się w Beit Hanun? [i]Strzały i dwukółka[/i] Na początku grudnia nieszczęsny osiołek ciągnął ulicą dwukołowy wózek. Na wózku siedział młody chłopak z rodziny Masri. Czegoś się przestraszył i dwukółka uderzyła w samochód, którym kierował ktoś z rodziny Kafarna. I to w zasadzie wszystko, o czym wiadomo na pewno. Co do dalszego biegu wypadków wersje są dwie. Według jednych Masri przyznał się do winy, przeprosił i obiecał naprawić uszkodzone auto. Niestety, Kafarna wpadł w furię, awanturował się. Wyciągnął kałasza i zaczął strzelać jak opętany, najpierw w niebo, a potem w asfalt. Strzelanie w powietrze jest najpopularniejszą metodą wyrażania uczuć w Gazie. Ludzie praktykują je w trakcie świąt, protestów, ślubów i innych chwil zbiorowej radości czy smutku. Jednak wściekły Kafarna strzelał tak pechowo, że ustrzelił osiołka. Wtedy na pomoc pospieszyli Masriemu kuzyni, którzy znaleźli się w pobliżu. Przypadkiem też mieli kałasze, więc zabójca osiołka ledwo uszedł z życiem. Taka jest wersja Masrich. Zdaniem muhtara Kafarnów kierowca wyszedł z auta i grzecznie poprosił o wyjaśnienia właściciela osiołka. Niestety, zamiast odpowiedzi spadły nań przekleństwa i pięści. Siły były nierówne, bo Masriemu przyszli w sukurs kuzyni. - Tymczasem Kafarnów w okolicy nie było, bo wszyscy bawili się na weselu mojego syna - mówi muhtar. Cóż było robić w obliczu przeważających sił nieprzyjaciela? Osamotniony Kafarna wyciągnął karabin, zastrzelił osła i rzucił się do ucieczki. Przeżył chyba tylko cudem, bo samochód był podziurawiony kulami jak sito. [i]Palestyńska wendeta[/i] Jeszcze tego samego dnia wieczorem grupa kilkudziesięciu Kafarnów zaatakowała dom muhtara Masrich w centrum Beit Hanun. Oprócz karabinów mieli też granatniki, dlatego policjanci woleli z nimi nie zadzierać. - Policjanci są za słabi, siebie samych nie potrafią obronić - narzeka Nabil al Masri, syn muhtara. - Musieliśmy walczyć sami. Zresztą tak jest w Palestynie od wieków i tak będzie zawsze [i] - sprawiedliwości dochodzimy w rodzinie.[/i] Pierwszy atak odparto, pięciu napastników zostało rannych. Następnego dnia Masri zorganizowali odwetowy szturm na siedzibę głowy rodu Kafarnów. Potem uliczne potyczki zdarzały się niemal codziennie. Obie rodziny mają po kilka tysięcy członków i razem stanowią połowę wszystkich mieszkańców Beit Hanun. Wielu walczących na co dzień jest członkami bojowych brygad Hamasu czy Islamskiego Dżihadu i teraz arsenały, które gromadzili przeciw Izraelowi, znalazły nowe zastosowanie. W tych okolicznościach bilans dwumiesięcznych walk wydaje się zaskakująco skromny: ośmiu zabitych (dwóch Masrich, czterech Kafarnów i dwóch pechowców) i 70 rannych. Szkody materialne oszacować trudniej. Najwięcej stracił szanowany lekarz z rodziny Masrich, którego dom wyleciał w powietrze w połowie stycznia. Wieść o wojnie szybko obiegła malutką Strefę Gazy. Taksówkarze odmawiali kursów do Beit Hanun, a ci, którzy już się odważyli, żądali kilkukrotnych stawek. Na ulicznych checkpointach rozstawionych przez obie rodziny musieli poddawać się szczegółowej kontroli. W dokumentach sprawdzano, czy nie należą do wrogiej rodziny, a w bagażnikach - czy nie przewożą broni lub amunicji dla przeciwnika. [i]Największe więzienie świata [/i] W tym miejscu warto na chwilę przerwać sagę o skłóconych rodach Masrich i Kafarnów i przyjrzeć się miejscu, w którym przyszło im żyć. W Strefie Gazy, cieniutkim 40-kilometrowym pasku lądu wzdłuż Morza Śródziemnego, żyje blisko półtora miliona Palestyńczyków. To jedno z najgęściej zaludnionych miejsc świata - na jeden kilometr kwadratowy przypada 4 tys. ludzi (w Polsce to 123 osoby na km kw.). To także jedno z najbardziej smętnych i ponurych miejsc na świecie, szczególnie od 2000 r., kiedy wybuchła druga intifada - ludowe powstanie Palestyńczyków przeciw Izraelowi. W ciągu pięciu lat poziom życia spadł o połowę, a Gaza została niemal całkowicie odcięta od świata. Wzdłuż jej lądowej granicy Izrael wybudował wielki płot z drutu kolczastego naszpikowany kamerami i elektroniką. Dostępu od morza strzegą zaś izraelskie okręty. Mieszkańcy Gazy mówią często, że żyją w największym więzieniu świata. Nawet deputowani do parlamentu Autonomii nie mogą zdobyć pozwolenia na przejazd do palestyńskiego Zachodniego Brzegu, który oddziela od Gazy 50-kilometrowy pas ziemi izraelskiej. Dlatego parlament, podobnie zresztą jak większość ministerstw, ma dwie siedziby - główną na Zachodnim Brzegu i awaryjną w Gazie. Na salach obrad znajdują się monitory, na których widzą się rozdzieleni deputowani. Jeśli chodzi o zwykłych obywateli, nawet pogrzeb matki czy ojca nie jest wystarczającym powodem, by otrzymać od Izraelczyków pozwolenie na przejazd. Teoretycznie można dostać się na Zachodni Brzeg, jadąc naokoło - przez Egipt. W Kairze trzeba złapać samolot do Ammanu, a potem przejść na Zachodni Brzeg mostem przez Jordan. Ale koszt takiej podróży to około 300 dolarów, co przekracza możliwości przeciętnego Palestyńczyka. Poza tym Egipt otrzymuje od Izraela czarne listy osób, których nie wolno wypuścić z Gazy. W efekcie przez przejście graniczne z Egiptem, jedyne okno Gazy na świat, przechodzi dziś 300 osób dziennie, podczas gdy pod koniec lat 90. było to prawie 2 tys. - Wolność przemieszczania się, która wam w Europie wydaje się prawem absolutnie podstawowym, została nam całkowicie odebrana przez okupanta - mówi Adel al Masri, ogrodnik, który przyjął mnie w swoim domu w Beit Hanun. [i]Izrael winny wszystkiemu[/i] Adel ma kilka szklarni, w których uprawia truskawki i pomidory. Od lat sprzedaje je za granicę, ale dziś stoi na progu bankructwa i ma dość swojego biznesu. Towary można bowiem wywieźć z Gazy tylko przez izraelski terminal graniczny w Karni, który jest często zamykany na wiele dni albo i tygodni. - To koszmar - mówi Adel. - Nawet jeśli przejście akurat jest otwarte, wszystko odbywa się strasznie powoli. Żadna ciężarówka nie przekracza granicy. Towary wyładowywane są po naszej stronie, przeszukiwane i ładowane do ciężarówek czekających po stronie izraelskiej. A warzywa i owoce muszą być świeże. Już po dwóch dniach postoju na granicy pomidory zmieniają kolor i izraelski importer nie chce ich odebrać. Odsyła mi je z powrotem. I sprzedaję je za bezcen na bazarze w Gazie, w dodatku w specjalnych, drogich opakowaniach, których wymagają izraelskie firmy. Karni było zamknięte przez cały styczeń, bo izraelski wywiad spodziewał się tam zamachu bombowego. Rodzina Adela mogła się więc skupić na wojnie z Kafarnami i na przeklinaniu Izraelczyków, których w Gazie winią za wszystkie nieszczęścia: za biedę, nieudolność palestyńskiej policji, korupcję urzędników, anarchię na ulicach. To w Gazie 19 lat temu powstał radykalny Hamas, którego zwycięstwo miesiąc temu w wyborach do parlamentu zaszokowało świat. Obok pomidorów Adela na ulicznych straganach sprzedają się płyty CD z zamachami na Izraelczyków nagranymi przez hamasowców. Absolutnym hitem są składanki najefektowniejszych akcji, np. "The Best of 2003" albo "Top Ten". [i]Porywacz na policjanta[/i] Na komendzie policji w Beit Hanun nie chcą rozmawiać o wojnie Kafarnów z Masrimi. Komisarz jest ciągle zajęty. Jego zastępca wyjaśnia krótko, że problem już rozwiązano i w zasadzie nie ma o czym mówić. Mojemu tłumaczowi po arabsku radzi, żeby nie zdradzać obcokrajowcom, że poszło o głupiego osiołka. To stawia w złym świetle Palestyńczyków. Nie wyklucza, że cała wojna została sprowokowana przez agentów Mossadu. - Dlaczego policja nie interweniowała? - pytam. Wicekomisarz przeprasza, ale musi już wracać do pracy. Bardziej rozmowni są zwykli stójkowi: - A jak mamy interweniować, skoro obie rodziny są znacznie lepiej uzbrojone? My mamy tylko karabiny, oni - bomby, granatniki, a nawet rakiety! Mamy zresztą własne problemy, od dwóch miesięcy nie wypłacają nam pensji. Dziura budżetowa w Autonomii w zeszłym roku wyniosła 800 mln dol. (przy budżecie rzędu 2 mld). Po części wynika ona ze zwykłej biedy i nieudolności władz, po części z wszechobecnej korupcji. Tuż po wyborach aresztowano kilkunastu wysokich urzędników, którzy przez kilka lat zdefraudowali 700 mln dol. zagranicznej pomocy. A zapowiada się, że będzie jeszcze gorzej - po wygranej Hamasu kraje zachodnie grożą, że obetną dotacje dla Autonomii. Ale i tak tysiące młodych Palestyńczyków z Gazy marzy o posadzie policjanta. Bezrobocie wynosi tu ponad 40 proc., a praca policjanta nie jest przesadnie niebezpieczna. Jeśli dzieje się coś naprawdę groźnego - jak wojna rodzin w Beit Hanun, potyczki przemytników przy granicy z Egiptem czy demonstracje uzbrojonych radykalnych bojówek - policjanci przezornie znikają z ulic. Żeby dostać się do policji, niektórzy desperaci porywają obcokrajowców i szantażują władze. W tym roku uprowadzono już trójkę Brytyjczyków, Włoszkę i egipskiego dyplomatę. Najdalej po kilku dniach porwania kończą się uwolnieniem zakładników, i to bez względu na to, czy porywacz dostaje upragniony etat. [i]Prezydenckie pojednanie[/i] W połowie stycznia zawiązał się Komitet Pojednawczy, który podjął się negocjacji między rodzinami Masrich i Kafarnów. W jego skład weszli parlamentarzyści, ministrowie i inne szacowne osobistości z Gazy. Obawiano się, że wojna rodów uniemożliwi zorganizowanie w Beit Hanun wyborów do parlamentu. I pewnie rzeczywiście by tak było, gdyby w zażegnanie sporu osobiście nie zaangażował się prezydent Autonomii Mahmud Abbas. Zaprosił do siebie obydwu muhtarów, którzy po dwóch miesiącach od rozpoczęcia konfliktu, mile połechtani zainteresowaniem najwyższych władz, zgodzili się na pokój. W poniedziałek 23 stycznia, na dwa dni przed wyborami, doszło do uroczystego pojednania w meczecie w Beit Hanun. Muhtarowie uściskali się i wzajemnie sobie przebaczyli. Zgodnie z tradycją Abu Asman, jako głowa rodu Kafarnów, mógł zażądać zabicia dwóch Masrich (bo Kafarnów zginęło o dwóch więcej), ale wielkodusznie zrezygnował z tego prawa. Beit Hanun powoli wraca do normalnego życia, ale jeszcze bardziej nienawidzi Izraela. Mieszkańcy, zarówno członkowie zwaśnionych rodzin, jak i postronni, są niemal pewni, że wojna wybuchła na skutek prowokacji agentów Mossadu. Przecież nie mogło pójść o głupiego osła! Miasto leży zaledwie kilka kilometrów od granicy z Izraelem, więc obcy mogli wtargnąć tu niepostrzeżenie już pierwszej nocy po zderzeniu dwukółki z autem. - Może było nawet i tak, że kiedy po wypadku wściekły kierowca strzelał w niebo, izraelski snajper zabił osła? - zastanawia się Nabil al Masri, syn muhtara. - Nawet jeśli nie, to potem umiejętnie podsycali naszą wrogość. Tylko agenci Mossadu mogli podłożyć bombę pod dom doktora. To oni zza węgła strzelali do Kafarnów, żeby oczernić naszą rodzinę. A że udało im się nas sprowokować? Cóż, pod okupacją żyje się coraz ciężej. Nic dziwnego, że ludzie nie wytrzymują nerwowo.
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
POLITYKA, TWOJE ZDANIE O...
----------------
Aktualny Stan Forum - Archiwum do wglądu i dyskusji
POLITYKA
----------------
Polska
Świat
Historia i Przyszłość
Felietony, Ciekawe Artykuły,
NIE SAMĄ POLITYKĄ CZŁOWIEK ŻYJE
----------------
Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie
Galeria Zdjęć
Świat Muzyki
To i owo
Wiadomości
Blogi
Blogi
ADMINISTRACJA
----------------
Korespondencja z Administracją Archiwum
Ukazy
Po Co, Na Co, Dlaczego
Rozrachunki
Kompostownik
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin