POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum POLITYKA 2o Strona Główna
->
Świat
Zmień post
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Welesie Uporządkujmy naszą dyskusję, rozmawiamy na trzy tematy: 1. Nacjonalizacja 2. Zimbabwe 3. Chile Oczywiście wszystkie jakoś się tam przenikają ale dla większej przejżystości pozwolę się wypowiedzieć w wyżej określonym porządku: Ad1. Napisałem, że pomysły zawłaszczenia pewnych kategorii prywatnego majątku, pojawiły się pierwotnie w głowach doktrynerów socjalistycznych i jest to prawda, bo jako pierwsi postulat nacjonalizacji wysunęli Marks i Engels, wcześniej takie rozwiązanie nikomu poważnemu by do głowy nie przyszło (co wcale nie znaczy, że Marksa i Engelsa uważam za poważnych ludziJ). Przykłady nacjonalizacji w krajach, które zgrubsza oceniamy jako kapitalistyczne wymienione przez Ciebie są nieco nietrafione, bo zaczynając od początku Renault został odebrany właścicielowi „za karę” (ustawodawstwo europejskie w zasadzie od swojego zarania zna karę pozbawienia majątku za różne przewiny) nie była to decyzja wynikająca z przesłanek politycznych. W Anglii nacjonalizacja Bank of England wynikała z potrzeby ratowania upadającego banku – rząd wykupił jego akcje po cenie rynkowej i wpompował w niego budżetowe pieniądze ratując go przed upadkiem (inna sprawa czy powinien to robić, ja uważam, że nie) była więc to decyzja ekonomiczna nie polityczna, podjęta zresztą przez rząd Partii Pracy, która sama siebie określa jako socjalistyczną (a przynajmniej określała do czasów Tońcia Blaira). Ta sama partia będąc u władzy zaraz po wojnie motywując zresztą swoją decyzję „potrzebami socjalnymi” znacjonalizowała firmy sektora energetycznego, transportowego i spółki komunalne, oczywista niewydolność takich molochów doprowadziła do tego, że większość z nich została sprywatyzowana ponownie za rządów Żelaznej Damy. Wymienianie natomiast nacjonalizacji w talich państwach jak Boliwia, Wenezuela i Iran w kontekście przykładów na „niesocjalistyczne nacjonalizacje” to leciutkie przegięcie (Hugo Chavez poważnie by się na Ciebie obraził J). Zamiast jednak przerzucac się przykładami zastanówmy się nad motywami, które skłaniaja jakikolwiek rząd do podjęcia decyzji o nacjonalizacji i tutaj musimy się przecież zgodzić, że nacjonalizacja prawie zawsze ma podłoże socjalne – ktoś po prostu doktrynalnie ustala, że „dla dobra narodu” to państwo (w osobach swoich urzedników) musi sprzedawać i wydobywać węgiel, robic samochody, czołgi, pompować wodę albo strugać zapałki. Dla mnie to oczywisty absurd, bo zwykle do tej „państwowej wytwórczości” obywatele dla, których dobra ona się odbywa muszą solidnie dopłacać, nie mówiąc już o oczywistej krzywdzie jaką jest kradzież legalnych majatków przez państwo, którego zasadniczym obowiazkiem jest dbanie o majątki swych obywateli. 2. Zimbabwe – tutaj króciutko, bo zaczynamy się wgłębiać w tematy odległe od nas o ponad 100 lat wtedy to własnie Cecil Rhodes KUPIŁ (nie ukradł) terytorium obecnego Zimbabwe od jakiegoś tam plemienia (inna sprawa, że czarni generalnie kolokwialnie mówiac dali się zrobić w chuja ale cóż biznes to biznes) mówienie więc o jakimś nielegalnym zawłaszczeniu to nieporozumienie. Wracając do sedna teamatu szukaliśmy przyczyn upadku państwa (bo chyba już o takim stadium możemy mówic w przypadku Zimbabwe), otóż bez wątpienia pierwszą z tych przyczyn jest zapaść gospodarcza – ty twierdzisz, że spowodowana głównie utratą rynków ale to nieprawda, bo gdyby tak było gospodarka Zimbabwe runęłaby już 1980 tak się nie stało Zimbabwe rozwijało się dynamicznie (było największym nawet eksporterem wołowiny w Afryce – głownie do Wlk. Brytanii). Kłopoty zaczęły się z chwilą podjęcia decyzji o wywłaszczeniach i nacjonalizacji (mechanizm stopniowego rujnowania gospodarki przedstawiłem w którymś z moich poprzednich postów). Tak więc reasumując za katastrofę Zimababwe odpowiedzialni sa konkretni ludzie (Mugabe) podejmujący decyzję mające swój pierwowzór w dziełach Marksa i Engelsa, mówienie więc o socjaliźmie, który zrujnował Zimbabwe jest jak najbardziej usprawiedliwione. 3. Chile – przedstawiłeś ten kraj jako przykład gdzie prawicowa ekstrema doprowadza do ruiny kraju. Teza w zasadzie nie do obronienia, róznie możemy oceniać postawę Pinocheta ale obiektywnie patrząc wyciągnął on kraj z zapaści ekonomicznej, nie pozwolił na jego zwasalizowanie przez ZSRR, jego polityka doprowadziła do bezprecedensowej gospodarczej prosperity. Gdzie więc upatrujesz tą ruinę? Może w sferze aksjologicznej? Pinochet był zły bo dla dobra swojego kraju poświęcił życie 3000 ludzi? Ale ja się zapytam: gdy bojówki Allende mordowały ludzi w imie innej swojej ideologii – to było dobrze? Gdy rujnował kraj skazując ludzi na nędzną egzystencję to też było dobrze? Gdy prosta droga prowadził Chile na drogę kubańską to tez dobrze? Wypominasz Pinochetowi (zbrodniarzowi) 3000 ofiar nie próbując sobie zadac pytania ile ludzi by położyło głowę w imię marksistowskich mrzonek Allende gdyby dane mu było rządzić przez kolejnych 17 lat. W tym samym czasie ideologiczny towarzysz Allende, również wszechstronnie wykształcony, erudyta niejaki Pol Pot posłał do piachu przy okazji urządzania marksistowskiego raju 2,5 mln swoich rodaków, Mengistu Mariam w Etiopii w tym samym czasie w imie tej samej ideologii bezkarnie mordował swoich rodaków w liczbie kilkudziesięciu tysięcy a jeśli doliczymy ofiary wojny domowej i głodu (spowodowanego w dużej mierze kolektywizacją) dobijemy pewno okrągłego miliona. Nie chcę już mówić o ofiarach Stalina, Mao Ze Donga bo liczby mogą powalić – wszędzie tam zabrakło tego mniejszego zła, którym dla Chile był Pinochet. Nie rozgrzeszam go, on sam tego nie robił – zrobił to co w tamtej chwili należało zrobić – nie było to dobre ale na pewno lepsze od nic nierobienia. Porównanie które próbujesz przeprowadzać pomiędzy Pinochetem a Jaruzelskim jak dla mnie zdecydowanie wypada na korzyść tego pierwszego. Pinochet przeprowadził zamach stanu i w efekcie postawił ojczyzne na nogi, Jaruzelski posłał do piachu kilku set Polaków (liczba 26 to PRLowska propaganda) żeby udupić swoja ojczyzne na kilka lat jeszcze. Jednym słowem na krwi ofiar Pinocheta zbudowano coś sensownego, na krwi Polaków nie zbudowano niczego a wręcz wiele dobrego rozpierdolono.
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
POLITYKA, TWOJE ZDANIE O...
----------------
Aktualny Stan Forum - Archiwum do wglądu i dyskusji
POLITYKA
----------------
Polska
Świat
Historia i Przyszłość
Felietony, Ciekawe Artykuły,
NIE SAMĄ POLITYKĄ CZŁOWIEK ŻYJE
----------------
Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie
Galeria Zdjęć
Świat Muzyki
To i owo
Wiadomości
Blogi
Blogi
ADMINISTRACJA
----------------
Korespondencja z Administracją Archiwum
Ukazy
Po Co, Na Co, Dlaczego
Rozrachunki
Kompostownik
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin