|
POLITYKA 2o Twoje zdanie o...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 21:23, 21 Paź 2006 Temat postu: WSI !! |
|
|
AFERY WSI !!!
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 23:59, 22 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Bezpieka Urbana
[link widoczny dla zalogowanych]
Tygodnik "Wprost", Nr 1121 (23 maja 2004)
Prymus kursów KGB i pogromca demokratycznej opozycji jest najbliższym współpracownikiem Jerzego Urbana
Czym w wolnej Polsce zajmuje się wyszkolony przez KGB pułkownik Służby Bezpieczeństwa? Osoba, która odpowiada m.in. za uwięzienie emisariuszy paryskiej "Kultury" i współpracowników Radia Wolna Europa, rozstrzyga, co jest etyczne w mediach. Były pułkownik SB Hipolit Starszak został przez Jerzego Urbana rekomendowany do sądu koleżeńskiego Izby Wydawców Prasy. Starszak jest najbliższym współpracownikiem Jerzego Urbana, dyrektorem spółki Urma, wydającej tygodnik "Nie". Ostatnim stanowiskiem Starszaka w PRL była funkcja zastępcy prokuratora generalnego. Jak wynika z akt personalnych, odtajnionych przez Instytut Pamięci Narodowej (teczka IPN 710/466), brał on udział w najgłośniejszych sprawach politycznych prowadzonych przez SB od połowy lat 60.
O osiągnięciach Starszaka w SB warto pamiętać, bo Jerzy Urban - od czasu złożenia zeznań przed komisją w sprawie Rywina - jest traktowany przez część polityków i mediów jako osoba wiarygodna, piętnująca kapitalizm polityczny i tropiąca bezstronnie wszelkie afery. Taka też jest opinia tych samych kręgów o tygodniku "Nie".
Marcowy kapitan
Funkcjonariuszem bezpieki Starszak został - jak sam twierdzi - przez przypadek. Zawsze chciał pracować jako prokurator. W 1962 r. ukończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim, ale na miejsce w prokuraturze nie miał podobno szans, gdyż pochodził z prowincji i nie miał żadnych znajomości. Dlatego wybrał Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Resortem tym kierował wtedy Mieczysław Moczar. Starszak trafił do Biura Śledczego. Oficerski kurs ukończył z wyróżnieniem i rekomendacją do nagrody w macierzystej jednostce. Podpisując wniosek o awans w maju 1965 r., dyrektor Biura Śledczego MSW płk. Idzi Bryniarski zanotował: "Po krótkim okresie pracy dał się poznać jako zdolny pracownik, wyróżniający się wśród innych oficerów śledczych nawet o większym stażu pracy. (...) W ostatnim czasie prowadzi kilkuosobową sprawę szpiegowską, w której uzyskał poważne wyniki".
"Ukierunkowany na prowadzenie postępowań karnych o charakterze politycznym" Hipolit Starszak prawdziwą karierę zaczął robić w 1968 r. "Szczególnie duży wkład pracy [Starszak] dał z siebie po wydarzeniach marcowych, zwłaszcza w zakresie opracowania wyników postępowania w sprawach tzw. komandosów" [nazywano tak młodych intelektualistów, organizatorów protestów w marcu 1968 r.] - pisał płk Józef Chomętowski, szef Biura Śledczego, uzasadniając w ten sposób wniosek o awans porucznika Starszaka na stopień kapitana. Starszak twierdzi, że opracował tylko raport o "komandosach" na zjazd PZPR, ale nie brał bezpośrednio udziału w śledztwach, zakończonych wyrokami od 2 do 3,5 lat więzienia. - Może robiłem to incydentalnie - mówi. Gdy Karol Modzelewski i Jacek Kuroń jako posłowie Sejmu kontraktowego (1989-1991) ujrzeli Starszaka, reprezentującego w ławach rządowych prokuraturę PRL, stwierdzili, że jest to funkcjonariusz, który ich przesłuchiwał po Marcu '68.
Starszak prowadził śledztwo przeciwko szpiegowi CIA Jerzemu Strawie, którego sąd wojskowy skazał na śmierć przez rozstrzelanie (była to przedostatnia egzekucja w PRL osoby skazanej za współpracę z obcym wywiadem). - Nawet polubiłem Strawę. Spędziliśmy razem kilka miesięcy - wspomina Starszak wielogodzinne przesłuchania. Do dziś pamięta miejsce i rok urodzenia Strawy oraz imię jego niemieckiej żony.
Łowca szpiegów
Rok 1969 upłynął dla Starszaka pod znakiem sprawy tzw. taterników - jak nazwano grupę młodych ludzi, którzy przerzucali do kraju literaturę emigracyjną, w tym paryską "Kulturę". Śledztwo zapoczątkowane zatrzymaniem dwójki Polaków przez czechosłowacką bezpiekę (StB) w tatrzańskim Smokovcu przejął Wydział I Biura Śledczego MSW, specjalizujący się w ściganiu szpiegów. Działania prowadzone przez kpt. Starszaka doprowadziły do skazania emisariuszy "Kultury" na karę od 2 do 4,5 roku więzienia. - Przy zatrzymanych znaleziono m.in. instrukcję od Jerzego Giedroycia z pytaniami, które głęboko ingerowały w wewnętrzne sprawy naszego państwa - mówi Hipolit Starszak. Nadal uważa, że wypełnianie ankiet dla niezależnego miesięcznika emigracyjnego to była praca dla obcego wywiadu.
Po sukcesach w tropieniu szpiegów Starszak zaczął szkolić w tej dziedzinie pracowników innych departamentów MSW. W Biurze Śledczym zwalczał też tzw. dywersję ideologiczną. Za osiągnięcia na tym polu został starszym inspektorem. W opinii służbowej za okres od listopada 1968 r. do marca 1971 r., którą sporządził naczelnik Wydziału Inspekcji płk S. Dereń, czytamy: "szczególnie dużo pracy i inwencji włożył w wyjaśnienie i udokumentowanie skomplikowanej sprawy karnej przeciwko grupie osób współdziałających z Rozgłośnią Radia Wolna Europa". Ocenianego bardzo wysoko oficera przeniesiono do Wydziału Inspekcji Biura Śledczego, który koordynował postępowania karne o szpiegostwo w całym kraju.
Podczas walk wewnętrznych koterii z Rakowieckiej (centrali SB w Warszawie) w pierwszych latach rządów Gierka kapitan Starszak zdobył zaufanie nowego kierownictwa MSW, zwalczając frakcję moczarowską. Doprowadził do skazania na 6 lat więzienia wiceministra MSW gen. Ryszarda Matejewskiego.
Pojętny uczeń KGB
Cenionego w centrali SB oficera przedterminowo awansowano na majora. 9 czerwca 1973 r. major Starszak wysłał raport do dyrektora Biura Kadr MSW płk. Bonifacego Jedynaka. Prosił o skierowanie na "przeszkolenie na rocznym kursie stacjonarnym w Wyższej Szkole Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) przy Radzie Ministrów ZSRR. (...) Obowiązki, które wykonuję w MSW, wymagają stałego doskonalenia wiedzy i umiejętności praktycznych. (...) realizację tego wymogu, w szczególności w odniesieniu do niezbędnej w pracy śledczej wiedzy operacyjnej, zapewnia skorzystanie z bogatych doświadczeń radzieckich organów bezpieczeństwa". W polskiej grupie Starszak był najlepszym słuchaczem kursu. Świadectwo z ogólną oceną bardzo dobrą wymienia kilkanaście przedmiotów, które studiował, m.in. działania kontrwywiadowcze organów służby bezpieczeństwa przeciwko wywiadom państw imperialistycznych (158 godzin), organizację pracy i kierowania w radzieckim kontrwywiadzie (22 godziny), psychologię specjalną (30 godzin), kryminalistykę radziecką (112 godzin).
Po powrocie z Moskwy na mjr. Hipolita Starszaka w ciągu kilku lat spłynął deszcz odznaczeń, m.in. srebrny medal Za zasługi dla obronności kraju, złota odznaka Za zasługi w ochronie porządku publicznego oraz Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Ten ostatni - jak wynika z tajnej opinii służbowej szefa Biura Śledczego MSW płk. Tadeusza Kwiatkowskiego - był nagrodą "za uzyskane rezultaty w sprawie przeciwko współpracownikowi wywiadu RFN Ludwikowi Cendrzakowi". Zamożnemu adwokatowi, który jeździł luksusowym mercedesem, SB zarzuciła próbę wyniesienia materiałów wywiadowczych podczas widzenia z klientem, aresztowanym za szpiegostwo dla RFN. Adwokat nigdy nie przyznał się do winy, mimo sugestii, że zostanie łagodniej potraktowany, jeśli poprosi o łaskę. Z wyrokiem 15 lat więzienia osadzono go w najcięższym zakładzie karnym PRL - w Barczewie. W sąsiedniej celi siedział dawny klient Cendrzaka, hitlerowski gauleiter Prus Wschodnich Erich Koch. Kiedy po dziesięciu latach adwokat wyszedł na wolność, miał zrujnowane zdrowie. Zmarł niecałe trzy lata później. W 1992 r. Cendrzak został pośmiertnie oczyszczony z zarzutów szpiegostwa i zrehabilitowany. Jego syn Krzysztof Cendrzak nie wyklucza, że zwróci się wkrótce do Instytutu Pamięci Narodowej z zapytaniem, czy wobec jego ojca nie dopuszczono się zbrodni sądowej.
Pogromca antysocjalistycznego podziemia
W 1978 r. ppłk Hipolit Starszak został wicedyrektorem Biura Śledczego MSW. Tropiciela imperialistycznych agentów w pełni doceniono jednak dopiero podczas przygotowań do wprowadzenia stanu wojennego, w maju 1981 r. Ówczesny szef MSW gen. Mirosław Milewski zwrócił się do władz PZPR o zgodę na mianowanie płk. Starszaka dyrektorem Biura Śledczego. "W pełni gwarantuje właściwe wykonanie zadań na proponowanym stanowisku" - zapewnił gen. Milewski, który nawet w bezpiece uchodził za osobę zbyt blisko powiązaną z Sowietami. Nominację Starszak otrzymał już od nowego szefa MSW, gen. Czesława Kiszczaka. "W okresie stanu wojennego (...) płk H. Starszak, kierując Biurem Śledczym MSW, osobiście przyczynił się do prawidłowego wykonywania zadań na odcinku rozpoznawania i zwalczania opozycyjnej działalności podziemia antysocjalistycznego" - ta opinia Kiszczaka była przepustką do dalszej kariery Starszaka.
Po wprowadzeniu stanu wojennego Starszak poznał swego przyszłego chlebodawcę - Jerzego Urbana, wówczas rzecznika rządu. Biuro Śledcze MSW dostarczało Urbanowi przed konferencjami prasowymi informacje spreparowane na podstawie materiałów operacyjnych. Po śmiertelnym pobiciu przez milicjantów w maju 1983 r. maturzysty Grzegorza Przemyka funkcjonariusze biura wzięli udział w tuszowaniu tej zbrodni, za co najbardziej zaufany człowiek Starszaka i jego następca, płk Zbigniew Pudysz, dostał później nagrodę szefa MSW.
W sierpniu 1983 r. Starszak został szefem Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Siedlcach, ale już w marcu 1984 r. objął funkcję zastępcy prokuratora generalnego PRL. Pozostawał funkcjonariuszem SB, urlopowanym do pracy poza MSW. Z prokuratury odwołał go w 1990 r. premier Tadeusz Mazowiecki. Starszak nie poddał się weryfikacji funkcjonariuszy SB.
Opiekun wiewiórek
W lutym 1991 r. stary znajomy Starszaka - Jerzy Urban, który od pięciu miesięcy wydawał tygodnik "Nie", zatrudnił go jako dyrektora w swej spółce Urma. Dawni koledzy Starszaka z SB - nazywani w "Nie" wiewiórkami - podrzucali dziennikarzom bezpieczniackie papiery kompromitujące wrogów postkomunistów. Starszak, przed ukazaniem się artykułów, opiniuje je, weryfikuje i akceptuje do druku. "Nie" broniło polonijnego przedsiębiorcę Edwarda Mazura, który przez płatnego mordercę Siergieja Sienkiva został wskazany jako zleceniodawca zabójstwa byłego szefa policji gen. Marka Papały. Kiedy dwa i pół roku temu funkcjonariusze CBŚ zatrzymali Mazura na zlecenie prokuratury, biznesmen skontaktował się właśnie ze Starszakiem. Mazura wkrótce zwolniono - z policyjnej izby zatrzymań pojechał na imprezę z czołówką polityków SLD w stołecznej restauracji Belvedere.
Gdy Jerzy Urban podczas przesłuchań przed sejmową komisją w sprawie Rywina odegrał rolę sprawiedliwego, nie tylko on zaczął być traktowany jako osoba wiarygodna, ale także były pułkownik SB Hipolit Starszak. Dzięki temu został szefem sądu koleżeńskiego Polskiej Izby Wydawców Prasy. Jest mało prawdopodobne, by osoby, które go na to stanowisko wybrały, wiedziały o jego roli w procesach politycznych i dławieniu wolności słowa. Bo Starszak w roli arbitra moralności to już nie ironia historii, lecz parodia.
Jarosław Jakimczyk
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 21:54, 23 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
czym był Usbekistan któremu przyklejono etykietkę III RP obrazuje przykład zabójstwa generała M. Papały :
'' Czy pracownikiem MSWiA, który "wystawił" zabójcom generała Marka Papałę, był jego przyjaciel Roman Kurnik?
Sugerują to dokumenty ujawnione przez amerykańską prokuraturę. Wciąż weryfikują to polscy śledczy - informuje "Rzeczpospolita".
Generał Roman Kurnik był w latach 80. szefem kadr Służby Bezpieczeństwa. Po 1989 r. znalazł się w Komendzie Głównej Policji jako dyrektor Departamentu Kadr. Zna polityków SLD. To dzięki jego protekcji w 1997 r. szefem policji został generał Papała, a on sam - jego zastępcą. Były esbek jest też znajomym Edwarda Mazura, aresztowanego w piątek przez FBI za zlecenie zabójstwa generała.
Według dziennika, Papała zginął, ponieważ mógł wiedzieć o handlu i przemycie narkotyków, na którym zarabiały służby specjalne. Prokuratura ma dokumenty potwierdzające związki Edwarda Mazura z wojskowym wywiadem.
"Za morderstwem stoją wysoko postawione osoby". Takie zdanie - według dokumentów amerykańskiej prokuratury - padło w trakcie spotkania tych, którzy w 1998 r. zaplanowali zabójstwo generała Papały. Świadkowie w śledztwie w sprawie zabójstwa Marka Papały zeznali: "Generał przed śmiercią mówił, że wie o przemycie narkotyków przez Wojskowe Służby Informacyjne. Pieniądze z przemytu miały finansować tajne operacje tych służb".
"W swoim czasie wystąpiłem do ministra obrony z prośbą o informacje o powiązaniach ludzi zamieszanych w zabójstwo Papały z WSI. Ale odzew był znikomy" - mówi "Rz" minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. "Gdy Antoni Macierewicz zajął się likwidacją WSI, zapytałem znów o to samo. Jaką odpowiedź dostaliśmy, z oczywistych powodów nie mogę powiedzieć" - dodaje minister.
Gazeta nieoficjalnie dowiedziała się, że w śledztwie prowadzonym przez warszawską Prokuraturę Apelacyjną są materiały wskazujące na współpracę aresztowanego w piątek w USA Edwarda Mazura z peerelowskim wywiadem wojskowym.
Także według "Życia Warszawy", spisek na życie gen. Marka Papały zawiązali wysocy oficerowie służb specjalnych PRL wraz ze swoimi agentami zajmującymi czołowe pozycje w mafii i biznesie.
"Rzeczywiście osoby ze służb specjalnych PRL mogły odgrywać ważną rolę w zabójstwie gen. Marka Papały. Kulisy śledztwa, których ujawnić nie mogę, dowodzą, jak łatwo przenikały się osoby ze sfery polityki, biznesu, służb i mafii" mówi prokurator krajowy Janusz Kaczmarek.
Z informacji gazety wynika, że czołowe postaci spisku na życie byłego szefa policji to wysocy rangą oficerowie SB (głównie w rangach pułkowników i generałów) oraz ich byli tajni współpracownicy, tacy jak Edward Mazur, Kazimierz Hedberg i Jeremiasz Barański ps. Baranina. Wiedzę o ich wspólnych interesach związanych z międzynarodowymi operacjami przestępczymi zdobył gen. Marek Papała i dlatego musiał zginąć.
W odtajnionych przez chicagowską prokuraturę dokumentach ekstradycyjnych Edwarda Mazura pojawiły się nazwiska oficera SB Hipolita S. oraz prokuratora Janusza R. Polscy śledczy chcą dokładnie zbadać padające pod adresem obu panów zarzuty o utrudnianie śledztwa w sprawie śmierci gen. Papały.
Prokuratorzy przyjęli, że Hipolit S. mógł wykorzystać swoje znajomości z czasów SB oraz pracy w prokuraturze, aby pomóc Edwardowi Mazurowi w 2002 r. Wtedy biznesmen, któremu prokuratura chciała postawić zarzuty współudziału w zbrodni, został na polecenie ówczesnego prokuratora krajowego Karola Napierskiego zwolniony z policyjnego aresztu. Sam S. pracował w SB od 1962 r., odbył nawet specjalistyczny kurs w KGB, a w stanie wojennym był dyrektorem Biura Śledczego MSW. W latach 1984-1990 pełnił funkcję zastępcy prokuratura generalnego PRL. Znał zarówno Mazura, jak i Papałę.
"Mimo że S. od dawna nie był związany z prokuraturą, to i tak miał w Prokuraturze Krajowej wielu znajomych i znaczne wpływy" mówi informator "Życia Warszawy". Sam S. z gazetą nie chciał rozmawiać. "To są wszystko jakieś bzdury" stwierdził.
O udziale dawnych służb w zabójstwie Papały pisze także "Dziennik". Po zatrzymaniu przez FBI Edwarda Mazura w Chicago, na celowniku śledczych wyjaśniających zagadkę śmierci Marka Papały znalazł się były generał SB Józef Sasin - dowiedział się "Dziennik" z dwóch niezależnych źródeł w wymiarze sprawiedliwości.
"Sasin był w gronie niezwykle wpływowych osób, które po przełomie w 1989 roku skoncentrowały się na zdobywaniu wpływów w polskiej gospodarce" - mówi jeden z informatorów gazety.
Józef Saisn to dawny szef pionu gospodarczego Służby Bezpieczeństwa. Człowiek, przez którego ręce przechodziły wszystkie pieniądze SB. Mając wiedzę o nielegalnych operacjach finansowych bezpieki, stał się na początku lat 90. wyjątkowo potężną postacią. Prawdopodobnie Sasin poznał Mazura jeszcze w latach 80., gdy wysocy rangą funkcjonariusze SB skorzystali z państwowych pieniędzy, aby pod koniec lat 80. zakładać firmy polonijne. Mazur mógł się wówczas stać jednym z partnerów biznesowych Sasina i SB.
Sasin poznał Papałę poprzez Romana Kurnika, innego wysokiego rangą funkcjonariusza SB - relacjonuje gazeta. Kurnik - ostatni szef departamentu kadr SB - decydował o karierach podległych mu osób i budował w ten sposób pajęczynę powiązań w służbach specjalnych. Wszędzie miał swoich ludzi, którzy kryli ciemne interesy ubijane wspólnie z Sasinem. To Kurnik wypatrzył Marka Papałę - młodego porucznika z drogówki. Poznał go w szkole w Szczytnie, ściągnął do Warszawy i pomagał w kolejnych awansach.
"Gdy lewica przejęła władzę, Kurnik zrobił Papałę szefem policji. Wiedział, że sam znalazłby się pod obstrzałem mediów, które wyciągnęłyby jego esbecką przeszłość" - wyjaśnia jeden ze śledczych. W ten sposób Kurnik - wówczas zastępca Papały - schował się za plecami szefa policji. W rzeczywistości to jednak nie Papała, ale Kurnik pociągał za sznurki. To on np. decydował o awansach pułkowników, generałów. "W ten sposób budował swoje wpływy" - tłumaczy pracujący wtedy w KGP policjant.
Dzięki rozmieszczeniu zaufanych ludzi w strukturach policji i UOP spółka Sasin-Kurnik mogła bez problemu prowadzić podejrzane interesy. Nie było obaw, że dojdzie do wpadki.''
[link widoczny dla zalogowanych]
Wniosek : bezkarne, nigdy nie zweryfikowane WSI rodem wprost z PRL z całym zapleczem SBeków prowadziło przestępczą działalność na terenie kraju korumpując jego struktury, organizowało życie polityczne i gospodarcze na wzór mafii by móc czerpać z tego procederu korzyści okradając z wszystkiego co za PRL nie mogło stać się prywatną własnością. Dowodzi to, że Magdalenka i Okągły Stół pozwoliły tym sbeckim strukturom PRL ''miękko'' przejść do nowego systemu gospodarki i przejąć kluczowe jej sektory oraz je kontrolować . Kontrola obejmowa wszystkie istotne sfery państwa, ekonomię, media, służby porządkowe oraz wywiad.
Pozwolono ludziom uwierzyć, że są w wolnym kraju a pomogli im w tym dawni solidarnościowi działacze, którzy okazali się nielojalni wobec Narodu i utargowali wolność reglamentowaną, porozumienie elit. Obie strony wiązał kontrakt i obie były kontrolowane. Wałęsa miał swojego anioła stróża, opiekuna który dbał by sprawy miały się dobrze (o tej dziwnej współpracy jest m. in. tutaj [link widoczny dla zalogowanych] ) . Jaruzelski miał też odpowiednią liczbę haków by go nie powieszono w wolnej Polsce za przeszłość, nikt nie jest idiotą i nie odda władzy ryzykując wszystko. Druga strona wywiązywaa się też sumiennie i w 92 roku Wałęsa dał temu wyraz obalając wspólnie z Tuskiem i pomocą kolegów z SLD Olszewskiego który dekomunizacją móglby zaszkodzić interesom nomenklatury!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 21:48, 24 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Poseł Platformy Obywatelskiej Jan Rokita obwieścił dziś, że w Polsce zapanowała "duszna atmosfera".
Premier z Krakowa zadeklarował, że głównym celem jego partii będzie walka z ową pogłębiającą się dusznością. Skoro słowa takie wypowiada człowiek, którego do niedawna wielu traktowało poważnie może warto poświęcić im chwilę i zastanowić się komu konkretnie i dlaczego "robi się duszno" w Polsce AD 2006?
Dusi się Mazur a wraz z nim zabójcy gen. Papały
Wypowiedź Rokity ma miejsce tuż po znaczącym (na razie wystrzegałbym się słowa "przełomowym") postępie w czynnościach mających na celu rozwikłanie tajemnicy mordu na generale Papale. Edward Mazur trafił za kratki - co prawda na razie amerykańskie ale jest spora szansa, że całkiem niedługo zacznie zajadać się posiłkami fundowanymi przez polskiego podatnika. To, czego przez lata nie byli w stanie dokonać kolejni włodarze Rzeczypospolitej z nadania Układu zostało sprawnie przeprowadzone przez wykpiwanego, młodego ministra sprawiedliwości. Faktem jest, że przedstawiciele strony amerykańskiej w rozmowach z ministrem Ziobrą stwierdzali, że wszystkie poprzednie próby wszczęcia procedury ekstradycyjnej Mazura sprawiały wrażenie jakby Polacy swoje działania pozorowali a tak naprawdę chcieli by podejrzany pozostał na gościnnej ziemi amerykańskiej. Najwyraźniej obecny rząd ma prawdziwą (a nie tylko deklaratywną) wolę dopadnięcia i ukarania winnych zbrodni sprzed 8 lat.
Tym, którym śmierć Papały była na rękę. Tym, którzy zabójstwo to zlecili. Tym, którzy z sobie znanych powodów śledztwo w tej sprawie sabotowali. Im wszystkim zrobiło się jakby odrobinę bardziej duszno niż dotychczas.
Duszą się bonzowie opolskiego SLD
Kolejne gwiazdy lewicy trafiają tam, gdzie w sposób naturalny przynależą. Za kratki. Przez lata kradli, korumpowali, ustawiali przetargi, zgarniali grubą kasę. Dziś przyszedł czas ponoszenia kosztów. Mam głębokie przekonanie, że dotyczyć to będzie nie tylko mafii opolskiej ale także tych z pozostałych części Polski. Nietykalni w kajdankach - ten widok ponoć towarzyszyć ma nam jeszcze przez wiele miesięcy.
Tym, którzy zza przyciemnianych szyb coraz to nowszych, nabytych za brudną forsę limuzyn drwiąco spoglądali na uczciwych Polaków-szaraków. Tym, którzy czuli się wyłącznymi właścicielami folwarku zwanego III RP. Tym, którzy do perfekcji opanowali sztukę drenażu kasy publicznej. Im wszystkim zrobiło się jakby odrobinę bardziej duszno niż dotychczas.
Dusi się Lesiak i jego mocodawcy
Polska Watergate ma potencjał zdolny wyeliminować wiele znaczących przez lata postaci naszego życia politycznego. Kolejne ujawniane dokumenty (a ponoć wciąż znamy ledwie skromny ich ułamek) przybliżają nas do poznania całej prawdy o pseudodemokracji wczesnych lat '90. W jakim kierunku zdają się prowadzić nici z szafy Lesiaka? Wystarczy spojrzeć komu strach odbiera rozum i kto w publicznych napadach histerii i coraz bardziej kuriozalnych, oszołomskich wręcz, wypowiedziach upatruje swej ostatniej deski ratunku. Ludzie, którzy przez lata załatwiali polityczne interesy przy użyciu brutalnej siły tajnej policji, dziś wrzeszczą niczym pozbawione ulubionej zabawki, rozkapryszone dziecko.
Tym, którzy mordowali demokrację. Tym, którzy dla obrony swoich interesów (politycznych i materialnych) sięgnęli po sprawdzonych fachowców z SB. Tym, którzy dopiero co odzyskaną niepodległość podeptali w pościgu za kasą i władzą. Rokicie, Miodowiczowi, Wałęsie i Wachowskiemu. Im wszystkim zrobiło się jakby odrobinę bardziej duszno niż dotychczas.
Duszą się media służące kłamstwu i złodziejstwu
W ciągu kilku dni padły mity dwóch potężnych sił medialnych. Pewna gazeta ustami swego naczelnego przyznaje, że publikowała podrzucane jej przez bezpiekę materiały i nawet ich prawdziwości nie próbowała weryfikować. Dodatkowo ów mający dotychczas uchodzić za wzór elegancji i europejskości naczelny w potajemnie nagranej rozmowie okazuje się być najzwyklejszym chamem. Prymitywem tym tylko różniącym się od zapijaczonego żula, że na koncie bankowym posiada kilka milionów złotych polskich. Kilka dni później poważnemu nadwyrężeniu ulega prestiż pewnej potężnej, zbudowanej w oparciu o układ postkomunistyczny telewizji. To, co okrzyczane zostało kłamstwem okazuje się być wstydliwą prawdą. Nawet nie sam fakt tulenia do piersi najohydniejszych odpadków po PRLu kompromituje ową stację lecz to, że nazywała prawdę kłamstwem a kłamstwo prawdą. Wiarygodność legła w gruzach. Zresztą nie tylko tej stacji ale całego przeżartego demoralizacją i korupcją medialną światka łże-dziennikarskiego.
Tym, którzy z kłamstwa uczynili swój zawód. Tym, którzy wolność słowa sprowadzili do wolności łgania. Tym, którzy chcieli uchodzić za superarbitrów lecz nie mieli do tego podstawowych kwalifikacji moralnych. Im wszystkim zrobiło się jakby odrobinę bardziej duszno niż dotychczas.
Można jeszcze długo wymieniac tych, którzy się duszą. Warto jednak zadać pytanie:
A kto oddycha pełną piersią?
Po raz pierwszy od czasu upadku komuny wzrost gospodarczy przynosi realne i odczuwalne profity całemu społeczeństwu. Codziennie wielu Polaków wychodzi z bezrobocia, w które wepchnęły ich nieudolne, pochłonięte walką o stołki i kasę rządy postkomuny i aferałow. Po raz pierwszy od 1989 roku Polacy czują się bezpieczni na ulicach swoich miast. Uczciwi obywatele IV RP odzyskali ulice dotychczas zawłaszczone przez bandziorów korzystających z bezczynności władzy. Po raz pierwszy od wielu lat (praktycznie od wczesnych lat '20 ubiegłego stulecia) w Polsce zapanowała prawdziwa wolność słowa - przełamany został monopol łże-mediów nastawionych nie na informację ale na sterowanie procesami politycznymi w pseudodemokratycznej III RP. Dziś już Wyborcza nie jest Panią Matką wszystkich mediów lecz jednym z wielu, dosyć marginalnym zresztą, nośnikiem informacji (zazwyczaj nieprawdziwej). Czasy, gdy niezależne, prawdziwie wolne słowo eliminowano z rynku wszelkimi dostępnymi metodami minęły. Dziś już bezpieka nie prześladuje niewygodnych tygodników (jak było za Wałęsy). Polacy odzyskali prawo i możliwość poznawania prawdy.
Jednak nie wszystkim się to podoba - im z każdym dniem robi się jakby odrobinę bardziej duszno…
PS. Nie byłem zachwycony powrotem pewnego pana na salony. Jeśli jednak jego powrót był warunkiem koniecznym tego, by w przyszłości (nieodległej mam nadzieję) niektórym zrobiło się jeszcze bardziej duszno… Niech i tak będzie. Ostatnie dni dowodzą, że tak właśnie najwyraźniej jest.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 7:47, 25 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Bez względu na treść, bo nawet nie dokończyłem czytać ostatniego postu gościa, chciałem przedstawić jak pisze się o nienawistnie, jak szafuje się prawdą, wypacza fakty. Po prostu dla mnie ostatni felieton przytoczony przez gościa jest "rzucaniem gromów" na wszelki wypadek. Tak aby, jeżeli się myli, to i tak miał rację. Nie znam się na formach stylistycznych i biorę się do czytania tego jeszcze raz. To co przytroczył gość można było napisać normalnie. Oto przykłady (rokitnej)duszności:
Kolejne gwiazdy lewicy trafiają tam....,
Tym, którzy zza przyciemnianych szyb coraz to nowszych, nabytych za brudną forsę limuzyn drwiąco spoglądali na uczciwych Polaków-szaraków. Tym, którzy czuli się wyłącznymi właścicielami folwarku zwanego III RP. Tym, którzy do perfekcji opanowali sztukę drenażu kasy publicznej. Im wszystkim zrobiło się jakby odrobinę bardziej duszno niż dotychczas. .... i mamy tak naprawdę poetycki obraz lewicy na tyle realny z poruszanym tematem, że poruszone zostały tylko wie sprawy tej strony politycznej, a i to za sprawą jej głównych bohaterów. Poezja za to wspaniała!
I dalszy jej ciąg.
Dusi się Lesiak i... W jakim kierunku zdają się prowadzić nici z szafy Lesiaka? Wystarczy spojrzeć komu strach odbiera rozum i kto w publicznych napadach histerii i coraz bardziej kuriozalnych, oszołomskich wręcz, wypowiedziach upatruje swej ostatniej deski ratunku. Ludzie, którzy przez lata załatwiali polityczne interesy przy użyciu brutalnej siły tajnej policji, dziś wrzeszczą niczym pozbawione ulubionej zabawki, rozkapryszone dziecko.
Tym, którzy mordowali demokrację. Tym, którzy dla obrony swoich interesów (politycznych i materialnych) sięgnęli po sprawdzonych fachowców z SB. Tym, którzy dopiero co odzyskaną niepodległość podeptali w pościgu za kasą i władzą. - I kto mi wyjaśni o kim czy o czy to jest? Bo dla mnie ta poezja jest już za trudna!
Więc nie mam pojęcia dlaczego Rokicie, Miodowiczowi, Wałęsie i Wachowskiemu. Im wszystkim zrobiło się jakby odrobinę bardziej duszno niż dotychczas. Mi też zrobiło się duszno.
Dalej to już magia: "mity o mediach, "oni...", "tym, którzy..." i tak dalej i nic konkretniej. Dla mnie byle kaznodziej popalający o wyższości wiary nad życiem lub jej złożoności (w sumie: co mu ślina na język przyniesie), jest bardziej wiarygodny od tego bleble....
To jest dla mnie tak zwana "wyższa racja". Autor ma tyle racji, że nie musi nic mówić. Ważne, aby go słuchano, jak mówi i poważano bez względu do kogo mówi, mimo że konkretów brak!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 13:19, 25 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Jest wiele takich spraw...!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Śmierć gen. Marka Papały to nie jedyna do dziś niewyjaśniona zbrodnia. W lipcu 1991 r. - rzekomo na zawał serca - umiera Michał Falzmann, młody pracownik NIK zajmujący się sprawą finansów FOZZ. Falzmann ustalił, że z funduszy FOZZ powstały dziesiątki spółek kontrolowanych przez byłych wysokich oficerów tajnych służb i milicji.
21 lipca 1991 r. Falzmann skierował do dyrektora oddziału okręgowego NBP w Warszawie pismo, w którym wnioskował o udostępnienie mu informacji objętych tajemnicą bankową, o obrotach i stanach środków pieniężnych FOZZ. Kilka godzin później Anatol Lawina - na polecenie prezesa NIK Waleriana Pańki - odbiera śledztwo Falzmannowi. Dzień później inspektor Falzmann, mając zaledwie 38 lat, umiera. Cztery miesiące później w tajemniczym wypadku samochodowym ginie prezes NIK Walerian Pańko. Na prostym odcinku drogi Warszawa - Katowice auto, którym jechał, po prostu się rozpadło. Pańko zginął w przeddzień zapowiedzianego ogłoszenia wyników jego badań dotyczących FOZZ.
W 1991 r. zastrzelony został, tak samo jak później Papała, Andrzej Stuglik, były oficer kontrwywiadu PRL, potem główny specjalista ds. rozliczeń dewizowych w Ministerstwie Finansów. Tuż przed śmiercią Stuglik miał mówić znajomym, że czeka na dopływ dużych pieniędzy pochodzących z transakcji, w której pośredniczył, a którą współorganizowały rosyjskie tajne służby.
To nie koniec, w lipcu 1997 r. w wypadku samochodowym zginął poseł Tadeusz Kowalczyk. Wcześniej był członkiem Politycznego Komitetu Doradczego przy ministrze spraw wewnętrznych, a jak się potem okazało, od lat współpracował z gangsterami i byłymi oficerami tajnych służb. Przed śmiercią miał się spotykać z Papałą, wówczas zastępcą komendanta głównego policji. W 2001 r. zginął Mieczysław Zapiór, były funkcjonariusz oddziałów antyterrorystycznych milicji. Jego zgon nastąpił krótko przed planowanym odebraniem od niego zeznań w śledztwie dotyczącym śmierci Papały. Był kierowcą Stuglika, dobrze znał kierowcę prezesa Pańki, prowadził interesy z Ireneuszem Sekułą.
Wojciech Wybranowski!!!
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 13:20, 25 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Wiedzieli, kogo zwalniali!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Katowicka prokuratura apelacyjna badająca kulisy zwolnienia 4 lata temu z aresztu Edwarda Mazura gromadzi dowody mające potwierdzić celowość działań gwarantujących nietykalność domniemanemu zleceniodawcy zabójstwa komendanta głównego policji gen. Marka Papały. Jak się dowiedzieliśmy, prokuratorzy są bliscy przyjęcia właśnie takiej hipotezy. Jeżeli tak się stanie, poważne kłopoty może mieć były szef Prokuratury Krajowej Karol Napierski.
- Badamy, czy doszło do przekroczenia uprawnień utrudniania postępowania. Nie wiadomo, kiedy postępowanie się zakończy. Na razie nikomu nie przedstawiono zarzutów - powiedział nam rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach Leszek Goławski. Do tej pory w sprawie przesłuchano kilkadziesiąt osób, wśród nich czołowe postacie ówczesnej Prokuratury Krajowej.
Zdaniem prokuratorów prowadzących śledztwo w sprawie zwolnienia w 2002 r. Edwarda Mazura, były podstawy, by domniemanego zleceniodawcę zabójstwa komendanta głównego policji gen. Marka Papały zatrzymać w areszcie. Śledztwo wyjaśni, czy wpływ na ówczesną decyzję polskich organów ścigania miały znakomite kontakty Mazura z politykami SLD.
- Nie można wykluczyć związków Mazura ze służbami specjalnymi. Wszystko wskazuje na to, że był on specjalnie usadowiony w organach bezpieczeństwa PRL. Był to człowiek, który miał otwarte drzwi do wszystkich ludzi mających znaczenie w tej sferze - powiedział minister Zbigniew Wassermann, koordynator służb specjalnych.
Mazur już raz dostał się w ręce polskiego wymiaru sprawiedliwości. W 2002 r. został zatrzymany i przesłuchany właśnie w związku ze śledztwem w sprawie zabójstwa gen. Papały. Zwolniono go na polecenie ówczesnego prokuratora krajowego Karola Napierskiego, opierając się na zaświadczeniu ówczesnego UOP, który miał stwierdzić, że Mazur "jest czysty". Napierski tłumaczył się wówczas, że decyzja o zwolnieniu Mazura "zapadła kolektywnie", a w procesie decyzyjnym brała też udział eseldowska minister sprawiedliwości Barbara Piwnik.
Tymczasem wczoraj telewizja TVN poinformowała, że w dniu zatrzymania w areszcie w 2002 roku Edward Mazur złożył zażalenie, w którym miał prosić o poinformowanie o tym zdarzeniu Hipolita Starszaka. Ten później miał szukać Mazurowi adwokata. Hipolit Starszak dziś jest jednym z najbliższych współpracowników Jerzego Urbana, zaś w latach 80. był zastępcą prokuratora generalnego. Od połowy lat 60. brał udział w głośnych sprawach politycznych prowadzonych z inspiracji SB.
Zdaniem katowickiej prokuratury, która prowadzi śledztwo w sprawie zwolnienia Mazura przez polską prokuraturę, już wówczas były podstawy do zatrzymania go w areszcie śledczym. Prokuratorzy wyjaśniają, czy decyzja o zwolnieniu Mazura była błędem, czy też celowym działaniem mającym zagwarantować nietykalność cieszącemu się znakomitymi kontaktami z politykami lewicy Mazurowi. Jak się dowiedzieliśmy, prokuratorzy są bliscy przyjęcia właśnie takiej hipotezy.
Mazur na salonach lewicy
Katowiccy prokuratorzy nie chcą oceniać, czy powiązania Mazura z politykami lewicy mogły mieć wpływ na decyzję o jego zwolnieniu, podjętą przez związanego z lewicą prokuratora Karola Napierskiego (w 2003 roku do sądu wpłynął wniosek złożony przez jednego z działaczy rolniczej "Solidarności" z czasów PRL, który oskarżył Napierskiego o odegranie czołowej roli w sfingowanym przez SB procesie jego żony - działaczki opozycji).
- Kluczem mogą tu być znajomości pana Mazura w świecie zorganizowanej przestępczości i w świecie polityki - mówi eurodeputowany Adam Bielan (PiS).
Kontakty Mazura z postkomunistami były rzeczywiście imponujące. Kilka godzin po zwolnieniu z aresztu bawił się na przyjęciu w restauracji Belvedere, organizowanym przez Romana Kurnika, wysokiego oficera Komendy Głównej Policji wywodzącego się z SB. A wcześniej, w dniu zabójstwa Papały, Edward Mazur - jak powiedział "Naszemu Dziennikowi" Bogdan Borusewicz, marszałek Senatu, były wiceminister spraw wewnętrznych - był na miejscu zbrodni krótko po niej. Towarzyszyli mu Leszek Miller, Roman Kurnik i Andrzeja Sobotka. Dzisiaj politycy SLD albo zaprzeczają swoim związkom z Mazurem, albo też bagatelizują sprawę.
Sam Miller, który po ujęciu Mazura przez FBI wyłonił się z "politycznego niebytu", zaprzecza informacjom o swoich kontaktach z nim i broniąc się w sposób kuriozalny, atakuje urzędników MSWiA w rządzie Jerzego Buzka. Zdaniem byłego premiera, MSWiA ponosi "moralną odpowiedzialność" za śmierć Papały.
- Większej bzdury, odkąd żyję, nie słyszałem - tak Janusz Tomaszewski, szef MSWiA w rządzie Buzka, skomentował dla PAP te zarzuty. Przypomniał też, że resort nie rezygnował ze współpracy z Papałą, którego desygnował na stanowisko oficera łącznikowego, odpowiedzialnego za kontakty z Unią Europejską.
Zdaniem premiera Jarosława Kaczyńskiego, polski wymiar sprawiedliwości zrobił już wszystko "co w jego mocy", by doprowadzić do ekstradycji Edwarda Mazura, zaś podjęcie decyzji w tej sprawie pozostaje wyłącznie w gestii władz USA. - To, co miał zrobić polski wymiar sprawiedliwości w tej dziedzinie - z opóźnieniem, ale zrobił. Teraz musi decydować amerykański wymiar sprawiedliwości, na który nie mamy i nie możemy mieć żadnego wpływu - uważa szef rządu. Pytany, jakich jeszcze aresztowań w sprawie Mazura można się spodziewać, premier podkreślił, że nie jest jego zadaniem zajmowanie się na co dzień śledztwami, a osobą władną do udzielenia ewentualnych odpowiedzi na takie pytania jest szef MSWiA Ludwik Dorn.
Wcześniej Dorn informował, że w "sprawie Mazura" mogą nastąpić kolejne aresztowania. Nieoficjalnie jako osobę, którą interesuje się polski wymiar sprawiedliwości, wskazuje się generała Józefa Sasina, byłego szefa Piątego Departamentu Służby Bezpieczeństwa. To właśnie Sasin i Mazur byli ostatnimi osobami, z którymi rozmawiał Papała, nazwisko byłego esbeka pojawia się też we wniosku ekstradycyjnym.
Przewodniczący klubu PiS Marek Kuchciński nie wyklucza, że Mazur był pod ochroną służb specjalnych. - Nawet zdziwiłbym się, gdyby tak nie było - powiedział. Podkreślił, że muszą zostać do końca wyjaśnione związki Mazura z narkobiznesem, z polskimi i międzynarodowymi organizacjami przestępczymi, a także ze światem polityki.
Wojciech Wybranowski
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 13:21, 25 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Szemrana III RP!!!!!!!!!!!!!!!!
- Wyjaśnienia przyczyn zabójstwa generała Marka Papały należy szukać w działaniach polskiej policji, związanych ze zwalczaniem zorganizowanej przestępczości - powiedział wczoraj Leszek Miller na antenie Radia Zet. W odpowiedzi na pytanie, komu mogło zależeć na zabójstwie Papały, Miller - ówczesny szef MSWiA - wskazał na "tych gangsterów, których interesy zostały naruszone" wskutek działań prewencyjnych polskiej policji, podjętych po wizycie Papały w USA.
Mówienie Millera o "zorganizowanej przestępczości" zamiast o mafii nie dziwi, kolejni ministrowie spraw wewnętrznych i ministrowie sprawiedliwości w III RP udawali, że mafii w Polsce nie ma. Potrzeba było dopiero sejmowych komisji śledczych, a w szczególności orlenowskiej, by zobaczyć, że III RP była "rzecząpospolitą mafijną", ręcznie sterowaną przez układ polityków z pierwszych stron gazet, służby, mafijnych bossów, szemranych biznesmenów.
Na zabiciu Marka Papały nie zależało jakimś działającym na własną rękę gangsterom, podobnie jak za aferę FOZZ nie ponosi odpowiedzialności samotnie działający aferzysta Żemek, a za inwigilację prawicy - wyłącznie Lesiak. Zabójstwo Papały jest kluczem tak do afery FOZZ, Art-B, Orlenu, PZU, jak i sprawy tzw. układu wiedeńskiego, nielegalnego handlu bronią czy przemytu narkotyków na ogromną skalę. Wyjaśnienie zabójstwa komendanta jest kluczem do polskiej mafii i dlatego było tak wielu zainteresowanych tym, by sprawie ukręcić łeb.
Ciekawe, że tuż po zabójstwie na miejscu zbrodni znaleźli się Leszek Miller i Edward Mazur. O czym mogli rozmawiać? I w jakim celu Miller z Mazurem mogli się spotkać w zeszłym roku w Stanach Zjednoczonych, jak ustalili reporterzy jednego z tygodników?
Edward Mazur zna w Polsce prawie wszystkich ważnych polityków. Zna również Władimira Ałganowa, ponieważ w pierwszej połowie lat 90., gdy bywał w Warszawie, mieszkał w Zatoce Czerwonych Świń w sąsiedztwie właśnie Ałganowa, Aleksandra Kwaśniewskiego, Leszka Millera, Józefa Oleksego, choć nie wszyscy z nich chętnie się do znajomości z Mazurem przyznają.
Jolanta Kwaśniewska na przykład "nie zna" Mazura, mimo że ten był sponsorem jej fundacji Porozumienie bez barier. Była prezydentowa podobnie zresztą nie przyznawała się do znajomości z Andrzejem Kuną i Aleksandrem Żaglem, dobrymi znajomymi Jeremiasza Barańskiego ps. "Baranina", który z kolei znał "polonijnego biznesmena"... Edwarda Mazura.
Czy po wyjaśnieniu zabójstwa generała Marka Papały nie okaże się, że matecznikiem mafii III RP była właśnie Zatoka Czerwonych Świń?
Julia M. Jaskólska
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 13:21, 25 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Były dyrektor Zarządu Śledczego UOP płk Ryszard Bieszyński, rekomendując zwolnienie z aresztu Edwarda Mazura, sugerował, że zabójstwo gen. Marka Papały ma charakter "rodzinny"
Ktoś chronił Mazura!!!!!!!!!!!!!!
Śledztwo w sprawie zabójstwa gen. Marka Papały kierowane przez byłego dyrektora Zarządu Śledczego Urzędu Ochrony Państwa płk. Ryszarda Bieszyńskiego prowadzone było w sposób nieudolny, a pojawiające się w nim tezy kierowały je na niewłaściwe tory - twierdzą nasi informatorzy. Bieszyński pracował w Służbie Bezpieczeństwa, związany był też z generałami SB: Józefem Sasinem i Romanem Kurnikiem. Do środy Prokuratura Federalna w Chicago nie chce wypowiadać się na temat szans na ekstradycję Mazura do Polski. Jak poinformował nas przedstawiciel biura prokuratora Mitchella Marsa, do czasu posiedzenia sądu prokuratura nie komentuje całej sprawy.
Nazwisko byłego dyrektora Zarządu Śledczego Urzędu Ochrony Państwa - Ryszarda Bieszyńskiego, w okresie kadencji Andrzeja Barcikowskiego, dyrektora Departamentu Postępowań Karnych ABW, choć nie łączy się bezpośrednio ze sprawą zabójstwa gen. Papały, ma - zdaniem naszych informatorów - ścisły związek ze sprawą śledztwa mającego wyjaśnić kulisy wypuszczenia przez prokuraturę w 2002 r. Edwarda Mazura. Jednak, jak wynika z uzyskanych przez nas informacji, sprawa może mieć swoje drugie dno.
- W czasach, kiedy pan Ryszard Bieszyński kierował śledztwem, mówiono powszechnie, że jego koncepcja prowadziła do hamowania, nie zaś rozwijania śledztwa - mówi minister Zbigniew Wassermann, koordynator służb specjalnych.
Minister Wassermann nie jest jedynym, który wskazuje na poważne wątpliwości dotyczące prowadzonego przez Bieszyńskiego dochodzenia.
- Pana Bieszyńskiego poznałem, będąc członkiem komisji śledczej, występował on wówczas w dwóch sprawach: dotyczącej Orlenu i "sprawy Mazura". W tej ostatniej, dotyczącej Edwarda Mazura, dał się poznać jako osoba kwestionująca ustalenia prokuratury - wspomina Antoni Macierewicz, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Jak twierdzą nasi informatorzy, związani z organami ścigania, Bieszyński nie tylko podważał materiał zebrany przez prokuraturę, wskazujący na związki z całą zbrodnią środowisk byłej SB, ale również przyczynił się w 2002 r. do wypuszczenia przez prokuraturę Edwarda Mazura. Wystawiona przez niego opinia posłużyła wówczas prokuratorowi krajowemu Karolowi Napierskiemu jako pretekst do zwolnienia Mazura z aresztu. Bieszyński miał naciskać na prokuratorów, by nie stawiano Mazurowi zarzutów zlecenia zabójstwa Papały.
- Pan Ryszard Bieszyński przekonywał bardzo mocno, że cała sprawa zabójstwa ma charakter rodzinny. Była to dość kuriozalna teza, sprzeczna z dotychczasowymi ustaleniami śledztwa, ale były dyrektor Departamentu Postępowań Karnych ABW upierał się właśnie przy tym wątku - twierdzi nasz informator.
W 2005 r. sprawą ewentualnych nacisków na prokuratorów mających na celu skłonienie ich do zwolnienia Mazura zajęła się opolska prokuratura. Jednak umorzyła pospiesznie postępowanie, uznając, że żadnych nacisków nie było, a prokuratorzy, którzy wyrazili zgodę na zwolnienie Mazura, nie przekroczyli swoich kompetencji. Innego zdania są jednak badający ponownie sprawę katowiccy prokuratorzy, którzy twierdzą, że już w 2002 r. były przesłanki pozwalające na zatrzymanie Mazura w areszcie. Na polecenie Andrzeja Barcikowskiego, ówczesnego szefa ABW, Agencja wystawiła wówczas Bieszyńskiemu swoisty "certyfikat niewinności". W przesłanym do mediów oświadczeniu napisano wtedy: "Płk Ryszard Bieszyński, jako profesjonalista zajmujący się problematyką śledczą od wielu lat, miał pełne prawo do wygłaszania takiej opinii. Jeśli ktoś uważa tę różnicę za wstawiennictwo R. Bieszyńskiego za Edwardem Mazurem, oznacza to, że nie rozumie, na czym polega praca śledcza i niesprawiedliwie ocenia działalność osób w nią zaangażowanych".
Rękojmia wydana Bieszyńskiemu przez Barcikowskiego nie dziwi - uważano ich za przyjaciół, sam Bieszyński miał mówić o sobie "prawa ręka Andrzeja". Barcikowski w latach 1984-1990 zasiadał na kierowniczym stanowisku w ogniwie odpowiedzialnym za analizy polityczne przy Komitecie Centralnym KC PZPR. Wtedy też prawdopodobnie nawiązał współpracę z Ryszardem Bieszyńskim, funkcjonariuszem SB. Ta układała się tak dobrze, że po objęciu funkcji szefa ABW przez Barcikowskiego Bieszyński znalazł się w gronie jego najbliższych współpracowników.
Bieszyński związany był nie tylko z Barcikowskim, ale również, zdaniem naszych rozmówców, jeszcze z okresu swojej pracy w SB, doskonale znał generałów SB Józefa Sasina i Romana Kurnika. Nazwiska tych mężczyzn przewijają się w aktach sprawy dotyczącej zabójstwa generała Papały. Właśnie w tym wątku śledztwa, którego prawdziwość Bieszyński w ramach swojej pracy w UOP kategorycznie negował. Przypadek? Być może wyjaśni to śledztwo katowickiej prokuratury badającej kulisy zwolnienia w 2002 r. Mazura.
- W samym śledztwie dotyczącym zabójstwa gen. Papały nazwisko Bieszyńskiego się nie pojawia, to zresztą nie ten czasokres. Natomiast rzeczywiście później prowadził śledztwo w sprawie zabójstwa i zastanawiające jest, dlaczego przedstawiał tak różne od stanu faktycznego wersje - mówi nam jeden z prokuratorów nadzorujących oba postępowania.
Ryszard Bieszyński ma już problemy z wymiarem sprawiedliwości. Katowicka prokuratura postawiła mu zarzut przekroczenia uprawnień służbowych, podżegania do przekroczenia uprawnień innych funkcjonariuszy publicznych oraz podżegania ich do bezprawnego pozbawienia wolności byłego szefa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego 7 lutego 2002 roku.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego rozpoczęła wczoraj sprawdzanie archiwów właśnie w związku ze sprawą zabójstwa gen. Papały. Prokurator krajowy Janusz Kaczmarek powiedział, że w sprawie tych sprawdzeń spotka się niebawem z szefem ABW Bogdanem Święczkowskim. Potwierdził zarazem, że badane będą te interesy Mazura, w tym giełdowe, które mogły mieć związek z zabójstwem byłego komendanta policji.
Prezydent Lech Kaczyński powiedział wczoraj w Budapeszcie, że w czasach, gdy był ministrem sprawiedliwości, naciskano na niego, by umorzył śledztwo w sprawie zabójstwa gen. Papały. Zdaniem prezydenta, krótko po jego odmowie w postępowaniu pojawił się nowy ślad, który wskazywał na zabójców byłego komendanta policji.
Starszak pomógł nie tylko przy a dwokacie
Byli generałowie SB Józef Sasin i Roman Kurnik to nie jedyni prominentni funkcjonariusze SB, którzy - jak podejrzewa prokuratura - mogą mieć bezpośredni związek ze sprawą zabójstwa gen. Papały. Jak ustaliliśmy, organa ścigania interesują się osobą Hipolita Starszaka, pracownika Biura Śledczego SB od 1964 roku. W minioną niedzielę w telewizji TVN Starszak przyznał, że pomógł w 2002 r. w "załatwieniu" Mazurowi adwokata. Wczoraj uściślił, że o tym, iż poszukuje on prawnika, powiedział mec. Eugeniuszowi Baworowskiemu. Prokuratorzy sprawdzają, czy rzeczywiście tylko na tym pomoc się skończyła. - To, że tak powiedział, o niczym nie świadczy. To chyba oczywiste, że bagatelizuje teraz sprawę swoich kontaktów z Mazurem. Starszak i jego powiązania są bardzo dokładnie sprawdzani - mówi nam jeden z zajmujących się sprawą śledczych.
Na kilka godzin przed zabójstwem Papały Starszak wraz z żoną był w mieszkaniu Józefa Sasina. Nie został jednak na przyjęciu imieninowym w mieszkaniu dawnego kolegi z SB, opuścił lokal po krótkiej rozmowie.
Hipolit Starszak to były pułkownik SB związany z bezpieką od 1964 r., w 1976 r. ukończył kurs na akademii KGB; kilkanaście przedmiotów, które studiował, to m.in. działania kontrwywiadowcze organów SB przeciwko wywiadom państw imperialistycznych, organizacja pracy i kierowania w radzieckim kontrwywiadzie, psychologia specjalna, kryminalistyka radziecka. Obecnie pełni funkcję dyrektora spółki "Urma", wydającej tygodnik "Nie" Jerzego Urbana. W bezpiece Starszak robił karierę po 1968 roku. "Błysnął" w oczach przełożonych, prowadząc śledztwo przeciwko szpiegowi CIA Jerzemu Strawie, skazanemu przez sąd wojskowy na śmierć przez rozstrzelanie. Brał udział w zatrzymaniu w 1969 r. emisariuszy paryskiej "Kultury", ścigał ludzi współpracujących z Radiem Wolna Europa.
Starszak, który był wczoraj gościem telewizji TVN 24, zapewniał, że nie zna Ryszarda Bieszyńskiego i nigdy się z nim nie kontaktował. Jak można się było spodziewać, zaprzeczył także, by - według jego wiedzy - na prokuratorów wywierano naciski w celu skłonienia ich do zwolnienia Mazura. Starszak, który zalicza się do grona bliskich znajomych Mazura, powiedział, że po raz ostatni spotkał się z nim w roku 2003 lub 2004 [nie pamięta dokładnej daty - przyp. W.W.] podczas swojego pobytu w Meksyku. Jak twierdził, nie spodziewał się, że Mazur będzie podejrzewany o zlecenie zabójstwa gen. Papały. - Nie ma takich cech, które by go do tego usposabiały - przekonywał funkcjonariusz SB.
Znajomość Starszaka z Mazurem datuje się na połowę lat 90. Według Starszaka, z biznesmenem zapoznała go osoba zajmująca wówczas bardzo ważne stanowisko w państwie. Starszak nie ujawnił, o kogo chodzi, wszakże podkreślił, iż to osoba pełniąca funkcję ze społecznego wyboru. Były pułkownik SB przyznał również, że przed kilkoma tygodniami był przesłuchiwany przez katowicką prokuraturę prowadzącą śledztwo w sprawie zwolnienia Mazura w 2002 roku. Hipolit Starszak powiedział, że pytano go wówczas o znajomość z ówczesnym prokuratorem krajowym Karolem Napierskim. - Przecież to mój kolega ze studiów - tłumaczył.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro negatywnie ocenił wczoraj decyzję strony amerykańskiej o odtajnieniu polskiego wniosku ekstradycyjnego dotyczącego Edwarda Mazura. - Fakt, że strona amerykańska upubliczniła dokumenty, nie cieszy mnie jako prokuratora generalnego ani polskiej prokuratury. Ale takie jest amerykańskie prawo i nie mieliśmy innego wyjścia - powiedział Ziobro.
Minister sprawiedliwości podkreślił, że jest zainteresowany, aby do czasu rozstrzygnięcia sprawy zabójstwa gen. Papały zebrane materiały nie zostały upublicznione. Zaznaczył, iż chodzi przede wszystkim o zablokowanie dostępu do informacji ze śledztwa tym osobom, których mogłoby ono dotyczyć. - Edward Mazur nie jest ostatnim ogniwem łańcucha zbrodni zabójstwa generała Papały - zaznaczył minister.
Wojciech Wybranowski
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 23:32, 25 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Uklad bal sie generala Papaly!!!!!!!
Daniel Walc ,Robert Zielinski - dziennikarze dzialu policyjno-sadowego.
Dwaj byli esbecy przez lata rzadzili polska policja: jeden decydowal o pieniadzach, drugi o awansach!
W III RP przez lata funkcjonowal uklad umozliwiajacy biznesmenowi Edwardowi Mazurowi uwiklanemu w gangsterskie, brudne interesy docieranie do najwazniejszych ludzi w kraju. Mazur obracal sie w towarzystwie premierów, ministrów, najwyższych urzędników państwowych. - Aby pokazac, ze Marek Papala jest pod stala obserwacja konspiratorów, Mazur zadzwonil gdziesw obecnosci Zirajewskiego. Zapytal: "co robi nasz czlowiek?". Kiedy skonczyl rozmowe, powiedzial, ze Papala jest teraz w klubie Lotos lub Latis. Mazur zapytal, czy Zirajewski ma bron i czy strzelec jest dobry - tak amerykanski prokurator streszcza spotkanie Mazura z platnym zabójca Arturem Zirajewskim na podstawie dokumentów dostarczonych przez polski rzad, który stara sie o ekstradycje Mazura do Polski. Relacja ta swiadczy o jednym - rozmawiaja ze soba dwaj znakomicie rozumiejacy sie ludzie. Mozna odniesc wrecz wrazenie, ze to nie pierwsza ich rozmowa na taki temat. Tyle ze w przypadku Zirajewskiego takie wrazenie jest na miejscu: to majacy na sumieniu zycie kilku ludzi platny zabójca. Ale Edward Mazur byl wówczas szanowanym biznesmenem, zapraszanym na ekskluzywne imprezy! Jako polonijny działacz fotografowal się z zona prezydenta Jolanta Kwasniewska, wreczal medal Lchowi Walesie. W Polsce do cieral do liderów partii poltycznych. Spotykal sie m.in. z Józefem Oleksym z SLD ,który okresla teraz znajomosc z nimjako "incydentalna". Ale juz nieincydentalne byly zwiazki Mazura z Polskim Stronnictwem Ludowym: zalozyl z ta partia spólke Aquamin, doradzalliderowi ludowców Waldemarowi Pawlakowi. Edward Mazur sam nie bylby w stanie rozciagnac takiej siatki znajomosci, dotrzec do tylu ludzi ztak skrajnych srodowisk.I rzeczywiscie - nie dzialal sam. I to jest kolejny wniosek z zebrania w calosc informacji dotyczacych tego polonijnego biznesmena: od zarania III RP Polska jest opleciona siatka mafijnych powiazan. Te mafie zbudowali znajomi Edwarda Mazura - oficerowie dawnych sluzb specjalnych PRL. Biznesmen korzystal z ich znajmosci, pomocy - gral z nimi wjednej druzynie. Przed 1989 rokiem esbecy stanowili potezny i sprawny uklad. Mieli wladze, dostep do informacji, pieniedzy. Po czerwcowym przelomie niektórzy z nich odeszli z resortu, inni odnalezli sie w nowej strukturze: m.in. wpowstajacym wtedy Ministerstwie Spraw Wewnetrznych iAdministracji. I szybko zaczeli odgrywac w nim pierwsze skrzypce. Kim sa? Wsród nich jest np. general Roman Kurnik, ostatni kadrowiec SB, po 1989roku w policji. Za rzadów lewicy doszedl nawet do funkcji zastepcy komendanta glównego policji - wlasnie Marka Papaly. Potem byl doradca ministra spraw wewnetrznych i administracji Krzysztofa Janika. Dzieki stanowisku i funkcji, która przy Janiku pelnil, Kurnik mógl budowac wplywy - dobierac kadry w policji, ale tez przez bliski kontakt z politykami wprowadzac na polityczne salony swojego kolege Edwarda Mazura. Kiedy w 2002 roku Mazur zostal zatrzymany do sprawy zabójstwa generala Papaly, a nastepnie ku przerazeniu prokuratora prowadzacego te sprawe wypuszczony, poszedl wlasnie na imieniny Kurnika. A byla to elitarna impreza. Zaproszeni na nia byli m.in. szef resortu Krzysztof Janik ijego zastepca Zbigniew Sobotka - poza prezydentem i szefem rzadu w Polsce nie bylo wtedy wazniejszych osóby. A mimo to Mazur bez przeszkód wchodzi na te imieniny. Jak to mozliwe? Czy byl tak pewny swego, swojej pozycji? Jak potezny stal za nim uklad w 2002 roku, ze odzyskal wolnosc tuz przed postawieniem zarzutów? Wyjasnienie, dlaczego Mazur zostal mimo tak mocnego dowodu wypuszczony z rak policji, bedzie latwiejsze, gdy siegniemy po kolejny fragment esbeckiej siatki wplywów. Otóz biznesmen zaraz po zatrzymaniu prosi, by poinformowac o tym dwie osoby. Zone - to zrozumiale. I Hipolita Starszaka, w PRL najpierw wysokiego funkcjonariusza SB, potem zastepce prokuratora generalnego. Starszak dzis przyznaje, ze byl kolega ze studiów Karola Napierskiego. A Napierski w 2002 roku byl prokuratorem krajowym. I to w jego gabinecie zapadla decyzja o wypuszczeniu Mazura. Czy Starszak poprosil kolege z uczelni o interWencje? Nie wiemy tego, ale informacja o znajomosci bylego esbeka i prokuratora Napierskiego musi robic wrazenie. Czy Mazur jest najwazniejszym ogniwem odpowiadajacym za smierc gen. Papaly? Nie - prokuratorzy przyznaja to wprost. Tak samo jak przez kilkanascie lat funkcjonowania w III RP nie dzialal sam, tak i decyzji o smierci bylego komendanta glównego nie podjal na wlasna reke. Czy sledczym, którzy przez tyle lat walczyli o ujawnienie prawdy nie tylko z przestepcami, ale tez z wrogami ukrytymi wewnatrz wymiaru sprawiedliwosci - uda sie oskarzyc zbrodniarzy stojacych nad Mazurem, tego niewiadomo. Uklad bronil sie skutecznie osiem lat i po takim czasie wynik staran Ministerstwa Sprawieclliwosci, nie jest wcale przesadzony.
Dudek: Takich generalów Sluzba Bezpieczenstwa miala wiecej!!
DANIEL WALCZAK: Z informacji na temat okolicznosci smierci Marka Papaly wynika, ze w tle tego zabójstwa dzialal uklad bylych funkcjonariuszy SB. Jak duza mogla to byc grupa?
ANTONI DUDEK*: Pelne odtajnienie dokumentów pozwoliloby na odkrycie innych takich ukladów lub sladów po nich. Czesto byl to uklad oficera prowadzacego i jego agenta i sa w Polsce interesy oparte na takiej relacjLAle cala skalajest nie do odtworzenia, nawet przy pelnym otwarciu akt. Niektóre z tych ukladów powstaly poza dokumentami. Poza tym w SB nie wszyscy byli orlami i niektórzy po odejsciu ze sluzby zostali zwyklymi stójkowymi wfirmach ochroniarskich.
-A general Sasin?
-Droga najlepszych byla inna, general Sasin to nie byle kto. To, ze on robil interesy z Edwardem Mazurem, cos znaczy.I pewnie kilku takich generalów lub pulkownikówjeszcze bysmy znalezli, takie uklady dzialaly lub nawet dzialaja. Prosze jednak pamietac, ze to dopiero zarys tej struktury. Jesli Mazur po powrocie nie otworzy ust, niewiele sie dowiemy. A nie sadze, zeby general Sasin chcial sie dzielic swoja wiedza. Ponadto kluczowe pytanie jest inne - Sasin byl po roku 1989 poza sluzbami.
-Kto w takim razie z tych ludzi, którzy zostali w resorcie, wspieral Mazura? Jakich informacjijeszcze sie mozna spodziewac?
-Taki uklad moze odpowiadac za równie ciezkie przestepstwa? Jest sprawa FOZZ i smierci inspektora NIK Michala Falzmanna, który ja wykryl. W tle jest wypadek drogowy prezesa NIK Waleriana Panki. Ale tu nie ma twardych dowodów, ze byly to zabójstwa. Spodziewam sie, ze efektem dzialalnosci takich grup beda afery, gigantyczne naduzycia, niezaplacone podatki, tajemnicze dziury w przepisach podatkowych.
-Mówi pan o aferze w Ministerstwie Finansów zwiazanej z pruszkowskim gangsterem Januszem G. "Grafem"?
-Na przyklad. Nie wiem, czy to sie musi laczyc, ale sa jakies zarysy ukladu. Boje sie jednak, ze to nigdy sie calkowicie nie wyklaruje. Jesli jednak zgodnie z ustawa, która czeka teraz na podpis prezydenta, IPN zrobi liste wszystkich funkcjonariuszy sluzb specjalnych PRL do 1990 r. w sposób dokladnie ich identyfikujacy, to bedzie mozna zobaczyc, gdzie byli i gdzie sa teraz. To bedzie wskazówka, ale wszystkich odopwiedzi nie da.
DZIENNIK WTOREK 24.10.2006
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 7:41, 26 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Gościu! Tyle twojego śledztwa i co? Masz winnych? Nie? To może wnioski? Czy tylko te insynuacje?
Godny jestem podziwu, i tak powinno się pracować, dla prokuratury katowickiej i ministra, którego w... komisji przeciw Rywinowi nie doceniałem, że prą do przodu i to po fachowemu. Tak. Potrzebny jest im Mazur i może być jego ekstradycja czy też przesłuchanie jego na terytorium USA. Wreszcie amerykanie przystali na coś, czyli na podane im konkrety.
Nie podoba mi się, że wszyscy jego znajomi, wszyscy mający interesy i związki czy kręcący się wokół Policji, WSI czy MSWiA są podejrzani! Wyciągane są pochopne wnioski. Nie podoba mi się, że robi się tyle szumu wokół jednego wątku lub kilku wybranych osób z otoczenia Papały.
Te artykuły są "sztuczne". Służą jedynie do "oskarżania" bez "obrony" osób na stanowiskach, osób, które znalazły się w śledztwie przypadkowo, a oskarżający nie ponoszą za to żadnej winy.
Przesłuchanie Mazura może wnieść dość dużo do sprawy. Nie chodzi o to, że jest podejrzany, bo go ktoś wskazał. Według mnie chodzi o jego przesłuchanie, bo może wnieśc nawet dość istotne wskazówki do... prowadzenia śledztwa, do skonkretyzowania motywu itd.
Nigdzie nie jest jeszcze powiedziane, że to on jest głównym lub jednym ze sprawców (zleceniodawcą).
Może się okazać, że tylko tym powyższym kieruje się prokuratura, a... Mazur jest "czysty". I co wtedy będzie? Mam "nieczyste" z tego powodu myśli! Śledztwo zostanie umorzone z powodu... nietrafienia głównego motywu, jakim jest oboecnie Mazur i... błazenady tych naciskających, aby "powiesić" Mazura!
Więc te twoje epistoły Gościu są gówno warte!
Nawet Prezydent popełnił fo-pa. Jako minister SW był naciskany.....
a okazało się, że przychodzili do niego jego pracownicy i to po własnej prośbie, czy wezwani na "sprawozdanie" i proponowali w rozmowie ministrowi "zawieszenie śledztwa". Na co minister się nie zgodził. I to były naciski? Jak za Bieruta! Nawet pomyśleć o tym nie powinno się, a tu... powiedzieli, zaproponowali, rozważali z.... ministrem!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 21:56, 28 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Baranina w sosie WSI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Aleksander Żagiel jest dobrym znajomym Ałganowa, który odegrał niebagatelną rolę w aferze Orlenu!
Edward Mazur, omawiając narkobiznesowe transakcje, miał tłumaczyć zlecenie na "Wielkiego Psa" tym, że generał Marek Papała musi zginąć, gdyż stanowi przeszkodę w dalszych interesach. Minister koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann powtarzał wielokrotnie, że za zabójstwem Papały stoi tzw. ośrodek wiedeński, który ma jeszcze większe wpływy i powiązania aniżeli "Pruszków", bo to tam, w stolicy muzyki i walca, zbiegają się interesy międzynarodowych wywiadów i mafii. "Ośrodek wiedeński" pojawiał się już przy okazji afery FOZZ i zabójstwa byłego prezesa NIK Waleriana Pańki; powiązany jest z zabójstwem Jacka Dębskiego - ministra sportu w rządzie Jerzego Buzka, z zabójstwem Andrzeja Stuglika - byłego funkcjonariusza kontrwywiadu PRL i późniejszego specjalisty w Ministerstwie Finansów; do "ośrodka wiedeńskiego" prowadzą też tropy afery Orlenu.
"Pruszków" w tle
Gdy w 2002 r., po kilku latach śledztwa w sprawie zabójstwa generała Papały, niespodziewanie pojawił się świadek Artur Zirajewski ps. "Iwan", członek klubu płatnych morderców z Pomorza, który wskazał na udział Edwarda Mazura w zbrodni (przez pierwsze lata śledztwa nazwisko Mazura w ogóle się nie pojawiało), wyszły też na jaw powiązania Mazura z "Pruszkowem". Mazur zdecydowanie temu zaprzeczał. Zirajewski zeznał jednak, że w kwietniu 1998 r. w hotelu Marina w Gdańsku był świadkiem rozmowy Mazura z Nikodemem Skotarczakiem ps. "Nikoś" (zastrzelony w 1998 r. pomorski mafioso) i Andrzejem Zielińskim ps. "Słowik" (boss "Pruszkowa"), podczas której była mowa o zleceniu zabójstwa gen. Marka Papały. Mazur miał wtedy zaproponować, by "zlecenie na psa" wykonał ktoś z gangu płatnych morderców Zirajewskiego, w skład którego wchodził również Siergiej Sienkiv, ukraiński płatny morderca. Sienkiv miał opowiadać o kontaktach Mazura z bossami "Pruszkowa" - "Słowikiem" i Ryszardem Boguckim; podobnie znajomość Mazura ze "Słowikiem" miał potwierdzić Jarosław Sokołowski ps. "Masa", świadek koronny w procesie "Pruszkowa".
Zlecenie esbeckiej mafii?
Amerykańskie dokumenty dotyczące ekstradycji potwierdzają - jak od dawna spekulowano - że Mazur nie jest ostatnim ogniwem w sprawie zabójstwa Papały, ale "za morderstwem stoją wysoko postawione osoby". Takie zdanie - według dokumentów amerykańskiej prokuratury - padło w trakcie spotkania tych, którzy w 1998 r. zaplanowali zabójstwo generała Papały. "Generał przed śmiercią mówił, że wie o przemycie narkotyków przez Wojskowe Służby Informacyjne. Pieniądze z przemytu miały finansować tajne operacje tych służb" - zeznali świadkowie w śledztwie w sprawie zabójstwa Marka Papały. "Z dyskusji w Marinie Z. dowiedział się, że spiskowcy czekali na sygnał od kogoś w MSW, kto był w jakiś sposób powiązany z policjantem. Skotarczak dodał, że inne wysoko postawione osoby też stoją za planem dokonania zabójstwa. Podczas tej rozmowy cała trójka omawiała szmuglowanie narkotyków" - relacjonuje dokument strony amerykańskiej. "Według naszych informacji wspomnianą osobą z MSW może być R.K., dawny przyjaciel Papały z KGP. R.K. był przez lata prominentnym funkcjonariuszem policji" - napisało "Życie Warszawy". Z. w dokumencie to nie kto inny jak Zirajewski, natomiast R.K. to zapewne Roman Kurnik, promotor kariery Papały i jego zastępca w policji, a następnie dyrektor gabinetu politycznego Zbigniewa Sobotki, wiceministra spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Millera.
Pierwszy kadrowy SB
Kurnik wypatrzył Marka Papałę jeszcze w szkole policyjnej w Szczytnie, gdzie Papała zajmował się drogówką. Ściągnął go do Warszawy i pomagał mu w karierze aż do awansu na szefa policji. Roman Kurnik był w latach 80. szefem kadr Służby Bezpieczeństwa; było to w czasie, gdy MSW kierował generał Kiszczak. Po 1989 r. trafił do Komendy Głównej Policji, w której przez wiele lat, podobnie jak w peerelowskiej bezpiece, był dyrektorem departamentu kadr. Dzięki staraniom Kurnika komendantem głównym policji został w 1997 r. Marek Papała, a Kurnik jego zastępcą - prawdopodobnie z obawy, że gdyby został szefem, wyciągano by mu jego esbecką przeszłość. W rzeczywistości jednak to Kurnik miał rządzić, a nie Papała, to on decydował o awansach, budował wpływy i wspólnie m.in. z gen. Józefem Sasinem, dawnym szefem pionu gospodarczego SB, który znalazł się ostatnio na celowniku śledczych badających sprawę zabójstwa Papały, miał prowadzić "interesy" za plecami szefa figuranta.
Raport Papały
Jednak wbrew oczekiwaniom protektora Marek Papała szybko "zerwał się z łańcucha". Zorganizował Biuro do spraw Narkotyków, Biuro ds. Przestępczości Zorganizowanej kierowane przez Adama Rapackiego, które wykryło wiele spraw niewygodnych dla ówczesnej władzy, zdecydował o powołaniu wydziału policji, którego funkcjonariusze mieli przenikać w struktury gangów. Komendant główny policji szybko się zorientował, "z kim tańczy"; w czerwcu 2002 r. pojawiły się w prasie informacje na temat tajemniczego raportu gen. Papały zawierającego informacje o powiązaniach i interesach byłych esbeków. Chodziło m.in. o agencje ochrony założone przez byłych funkcjonariuszy SB, w których gangsterzy mieli swoje udziały, o pranie brudnych pieniędzy, obrót nieruchomościami itp. Papała miał się zorientować, że "jego znajomi, byli funkcjonariusze MSW z okresu PRL, a także ci, którzy pozostali w resorcie, są powiązani z gangsterami z 'Pruszkowa'".
Kurnik nie wystawił?
Według "Życia Warszawy", to właśnie ci wysocy oficerowie służb specjalnych PRL wraz ze swoimi agentami zajmującymi czołowe pozycje w mafii i biznesie zawiązali spisek przeciwko Papale, który zdobył wiedzę o ich wspólnych interesach i dlatego musiał zginąć. Roman Kurnik zaprzecza, jakoby to on - jak wynika z dokumentów strony amerykańskiej dotyczących ekstradycji Mazura - wystawił zabójcom Papałę. To jednak Kurnik wprowadzał na salony Edwarda Mazura, podejrzewanego o podżeganie do zabójstwa Papały. To on również miał poznać Mazura z Papałą. Mazur został zatrzymany w Polsce w lutym 2002 r., a następnie, po przesłuchaniu, wypuszczony. Trzy godziny po wyjściu z prokuratury pojawił się na przyjęciu w restauracji Belvedere, po czym bez przeszkód wyjechał do USA. Imprezę miał zorganizować właśnie Kurnik z okazji swoich imienin. Wśród gości byli m.in. były szef MSWiA Krzysztof Janik, wysocy rangą urzędnicy policji i Ministerstwa Sprawiedliwości, a także zastępca prokuratora generalnego w PRL i pułkownik SB Hipolit Starszak, który pomagał Mazurowi w znalezieniu adwokata.
Hamulcowy Rychlik
Były materiały przemawiające za tym, by w 2002 roku zatrzymać Edwarda Mazura - uważa katowicka prokuratura, która bada, czy zwolnienie polonijnego biznesmena przed czterema laty było błędem, czy też celowym działaniem. W mediach pojawiały się wówczas informacje, że Mazur został zwolniony na polecenie ówczesnego prokuratora krajowego Karola Napierskiego (ministrem sprawiedliwości była wtedy Barbara Piwnik) i że uniknął zarzutu oraz aresztu, gdyż Urząd Ochrony Państwa zaświadczył, że jest "czysty". Sam Napierski wielokrotnie twierdził, że była to decyzja nie jego, lecz kolegialna.
Jedną z ostatnich decyzji minister Barbary Piwnik było przywrócenie na stanowisko szefa Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej Ryszarda Rychlika, któremu policjanci z Centralnego Biura Śledczego zarzucali, że w sprawach dotyczących najgroźniejszych gangów jego decyzje hamowały śledztwa i niweczyły ich wysiłki. Gdy po aresztowaniu Jarosław Sokołowski ps. "Masa", jeden z bossów "Pruszkowa", zdecydował się mówić, w procesie miał występować w roli świadka koronnego. Ryszard Rychlik nie chciał się na to zgodzić, twierdząc, że "Masa" się do tego nie nadaje. Dopiero po interwencji policji u Lecha Kaczyńskiego - następcy Barbary Piwnik na stanowisku ministra sprawiedliwości - "Masa" mógł zostać świadkiem koronnym.
Gdy Lech Kaczyński był ministrem sprawiedliwości, Rychlik nadzorował wszystkie poważne śledztwa toczące się w Polsce, m.in. dotyczące mafii paliwowej, zabójstwa Jacka Dębskiego czy śmierci gen. Marka Papały. Prokuratura sprawdzi wątek nacisków na L. Kaczyńskiego; prezydent ujawnił, że gdy pełnił funkcję ministra sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka, "mocno naciskano" na niego, by umorzyć śledztwo w sprawie zabójstwa gen. Papały. Jak podało radio RMF FM, na Lecha Kaczyńskiego naciskało dwóch prokuratorów, w tym Ryszard Rychlik, były szef Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej w Prokuraturze Krajowej. Informacje RMF częściowo potwierdza ówczesny prokurator krajowy Zbigniew Wassermann, który uważa, że warto sprawdzić, jak realizowany był ów nadzór nad śledztwem. Zdaniem ministra Wassermanna, "bardzo prawdopodobna" jest teza, że śledztwo nie czyniło postępów, ponieważ ludzie środowisk zorganizowanej przestępczości, służb specjalnych, biznesu i polityki nie chcieli, by wyszło na jaw, kto zabił Papałę i kto to zlecił. Według informacji "Życia Warszawy", "przez cały czas trwania śledztwa w sprawie śmierci generała w Ministerstwie Sprawiedliwości działała grupa osób torpedujących pracę prokuratorów i policjantów. Przez podstawionych świadków próbowano kierować śledztwo na boczne tory. Wskazywano na absurdalne wątki, których weryfikowanie zajmowało czas specgrupy. 'Opiekunowie' Mazura próbowali również rozpętać wielką kampanię medialną, mającą na celu obronę poszukiwanego listem gończym biznesmena".
Bezpieka kuta na cztery nogi
Byli funkcjonariusze SB, milicji i Wojskowej Służby Wewnętrznej, wykorzystując kontakty zdobyte w czasie służby w PRL, widząc, że PRL się wali, potrafili się ustawić w nowych warunkach - w mafii, biznesie, branży finansowej. Cinkciarze i złodzieje mieli w PRL swoich "opiekunów" z SB, którzy w zamian za informacje ze świata przestępczego i opłaty umożliwiali im bezkarne uprawianie procederu. Dobrze zapowiadające się postaci z półświatka SB wysyłała za granicę i tam wykorzystywała do budowania siatek agenturalnych. Takim "hitem eksportowym" był m.in. "Baranina", którego pozyskano w typowy sposób - oficerowie bezpieki znaleźli dowody jego przestępczej działalności i zaszantażowali go. Większość przywódców przestępczego podziemia była więc informatorami lub tajnymi współpracownikami SB, peerelowskich służb wojskowych i milicji, część z nich pracowała potem dla UOP i WSI. Towarzystwo to ma się dobrze i nie przebiera w środkach, gdy ktoś ośmieli się zepsuć jego "interesy", czego dowodzi śmiertelność wśród tych, którzy "za dużo" wiedzieli (Michał Falzmann, Walerian Pańko, Marek Papała). Z informacji "Życia Warszawy" wynika, że za zabójstwem gen. Papały stoją wysocy rangą oficerowie SB oraz ich byli tajni współpracownicy, tacy jak Edward Mazur, Kazimierz Hedberg i Jeremiasz Barański ps. "Baranina". "Baraninę" również łączono ze sprawą śmierci prezesa Najwyższej Izby Kontroli Waleriana Pańki oraz morderstwem Jacka Dębskiego, ministra sportu w rządzie Jerzego Buzka.
Długie ręce mafii
"Jacek Dębski miał przed śmiercią spotkać się z funkcjonariuszami Urzędu Ochrony Państwa. Informacje o interesach Jeremiasza B. miał przekazać na następnym spotkaniu, do którego już nie doszło" - pisał "Głos" w lipcu 2002 roku. W celi aresztu na Rakowieckiej w Warszawie w niewyjaśnionych okolicznościach odebrał sobie życie domniemany zabójca Dębskiego Tadeusz M. ps. "Sasza". Do zagadkowego samobójstwa doszło bezpośrednio po tym, jak "Sasza" otrzymał od prokuratorów propozycję współpracy. Później sprawa zabójstwa Jacka Dębskiego stała się przyczyną aresztowania Barańskiego w Wiedniu. "Baranina" został oskarżony o zlecenie zabójstwa byłego ministra sportu, przywłaszczenie 400 tysięcy dolarów oraz kierowanie grupą przestępczą. Zdaje się jednak, że po aresztowaniu i "Baranina" - któremu udało się nawet wyprowadzić w pole FBI, gdy zaoferował rozpracowywanie grup przestępczych z Rosji i Ukrainy, i który był agentem służb brytyjskich i austriackich - z byłymi esbekami przeszarżował. "W maju 2003 roku szantażował swoich opiekunów z SB. Nie zdołał jednak podzielić się z prokuratorem swoimi rewelacjami. 7 maja 2003 Barańskiego znaleziono powieszonego na własnym pasku od spodni w celi austriackiego więzienia. Z wiedeńskiej willi mafiozo zniknęła część notatek, które 'Baranina' skrupulatnie uzupełniał przez lata" - pisał wydawany w Austrii miesięcznik "Polonika". Czy "Baraninie" też ktoś pomógł się powiesić, bo za dużo wiedział?
Nad pięknym modrym Dunajem
Jakie interesy mogły łączyć "Baraninę" z Edwardem Mazurem, dlaczego obaj zaangażowali się w "uciszenie" Marka Papały? Mazur miał podżegać do zabójstwa, "Baranina" miał wysłać swojego "cyngla". Odpowiedź być może znajduje się w teczce Mazura. "Nieoficjalnie wiemy, że były tam dane o współpracy Mazura z wywiadem PRL - m.in. w sprawie FOZZ i o jego związkach z tzw. 'ośrodkiem wiedeńskim' gangstera Jeremiasza Barańskiego 'Baraniny'" - informowała ostatnio "Gazeta Wyborcza".
"Baranina" poznaje Edwarda Mazura na początku lat 90. przez Andrzeja Kunę; Kuna prowadzi wówczas z Mazurem spółkę powiązaną z FOZZ. Nazwisko Kuny występuje jednak najczęściej w duecie z Aleksandrem Żaglem. Obaj pojawili się przy okazji afery "Olina", a następnie przy okazji afery Orlenu. Kuna i Żagiel wynajęli salę w wiedeńskiej restauracji Niky's na słynne spotkanie Kulczyka z Ałganowem w lipcu 2003 roku. Żagiel później powie, że "matka wszystkich afer" to dla "ośrodka wiedeńskiego" i dla rezydującego w Wiedniu rosyjskiego szpiega Władimira Ałganowa drobiazg: "Sprawa Orlenu jest dla Ałganowa naprawdę jedną z bardzo drobnych spraw, przysłowiowym 'pikusiem', bo zajmuje się on sprawami o wiele bardziej poważnymi - przepływem energii atomowej, eksportem energii na całą Europę".
Mekka aferzystów i agentów
Stolica Austrii jak magnes przyciągała mafiosów i agentów, tu podczas zimnej wojny działały najpotężniejsze wywiady świata; Wiedeń był wtedy pierwszym wielkim ośrodkiem zachodniej Europy położonym za żelazną kurtyną. W Wiedniu robili interesy m.in. Andrzej Kuna, Aleksander Żagiel, zarządzający agencją Royal Wilanów byłej prezydentowej Marek Zabrzeski, syn ideologa PZPR Sławomir Wiatr. Podobnie, tylko na inną skalę, "Baranina", o którym mówiono, że był wiedeńskim rezydentem mafii pruszkowskiej. W rzeczywistości jednak było tak, że to on z Wiednia pociągał za sznurki "Pruszkowa". Nim z kolei sterowały wojskowe służby specjalne, a od połowy lat 90. najważniejszy mafioso prawdopodobnie wykonywał polecenia WSI. Za to WSI umożliwiły mu przemyt narkotyków i broni. Z pomocą wojskowych służb został konsulem honorowym Liberii w Bratysławie i jako dyplomaty nie wolno go już było przeszukiwać.
Wiedeński ślad
Wniosek ekstradycyjny amerykańskiego prokuratora potwierdza udział "ośrodka wiedeńskiego" w zabójstwie Marka Papały. Rafał Kanigowski - prawa ręka "Baraniny" w Warszawie - miał śledzić Papałę w ostatnich miesiącach jego życia, z czego najprawdopodobniej Papała zdawał sobie sprawę, bo czegoś się obawiał, nosił przy sobie broń etc. Według "Wyborczej", "amerykańska prokuratura ma wiedzę nie tylko o okolicznościach zabójstwa Papały, lecz także na temat związków Mazura ze służbami i jego powiązań poprzez ośrodek wiedeński ze zorganizowaną przestępczością na międzynarodową skalę. Pośrednio potwierdził to minister Ziobro, dziękując za pomoc amerykańskiej agencji narkotykowej DEA". Tropy zaś miałyby prowadzić do Ryszarda Koziny (vel Ricardo Fanchini), działającego od lat na Zachodzie gangstera z Katowic, który miał m.in. kontrolować przemyt amfetaminy z Polski do Szwecji i do Holandii. Znajomymi Fanchiniego mieliby być "Słowik" i "Baranina". To, że chodziło o taki biznes, a nie inny, potwierdza jeszcze inna rozmowa Mazura z szefem mafii z Wybrzeża. Spotkali się oni ponownie przed czerwcem 1998 r. w Warszawie w hotelu Marriott. Świadkiem tej rozmowy był Artur Zirajewski. Usłyszał on, że Mazur ze Skotarczakiem ps. "Nikoś" rozmawiają o "przemycie narkotyków przez granicę wschodnią".
Cyngiel "Baraniny"
Rafał Kanigowski ps. "Gruby" miał być też prawdopodobnie mordercą generała Papały. To on poznał "Baraninę" z Haliną G. ps. "Inka", która trzy lata później "wystawiła" Jacka Dębskiego. Kanigowski przed wykonaniem "zlecenia" spotkał się z "Baraniną" w Wiedniu, po czym z Kanigowskim w warszawskim hotelu spotkał się jeszcze Mazur. Z odtajnionych dokumentów ekstradycyjnych Edwarda Mazura wynika wyraźnie, że - wbrew dotychczasowym hipotezom - ani Ryszard Niemczyk, ani Ryszard Bogucki, świeżo przyjęty wtedy w struktury "Pruszkowa", nie byli wykonawcami wyroku na byłego komendanta policji. Boguckiemu prokuratura postawiła jednak zarzut współudziału w zbrodni, ponieważ w dniu mordu jeden ze świadków widział go pod domem generała z dziewczyną, do generała jednak miał strzelić inny młody mężczyzna, który uciekł.
Tropy prowadzą do WSI?
Jeśli "Baranina" rzeczywiście maczał palce w zabójstwie Papały, a sam wykonywał polecenia WSI, to wszystko układa się w całość, zwłaszcza że generał Papała przed śmiercią mówił, iż wie o przemycie narkotyków przez Wojskowe Służby Informacyjne oraz że z pieniędzy z przemytu miały być finansowane tajne operacje tych służb. "Osoby ze służb specjalnych PRL mogły odgrywać ważną rolę w zabójstwie gen. Marka Papały. Kulisy śledztwa, których ujawnić nie mogę, dowodzą, jak łatwo przenikały się osoby ze sfery polityki, biznesu, służb i mafii" - ocenił prokurator krajowy Janusz Kaczmarek. "W swoim czasie wystąpiłem do ministra obrony z prośbą o informacje o powiązaniach ludzi zamieszanych w zabójstwo Papały z WSI. Ale odzew był znikomy. (...) Gdy Antoni Macierewicz zajął się likwidacją WSI, zapytałem znów o to samo. Jaką odpowiedź dostaliśmy, z oczywistych powodów nie mogę powiedzieć" - powiedział minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Mazur - "szara eminencja FOZZ"
Chociaż Mazur zdecydowanie zaprzeczał, by kiedykolwiek był związany ze specsłużbami PRL, które mogły go wręcz wrobić w zabójstwo Marka Papały, to nieoficjalne informacje potwierdzają, że w śledztwie prowadzonym przez warszawską prokuraturę apelacyjną są materiały wskazujące na współpracę Edwarda Mazura z peerelowskim wywiadem wojskowym. Czy później mógł mieć też związki z WSI? Jerzy Klemba, były oficer WSI zaangażowany m.in. w aferę FOZZ, mówił w 2003 r. dziennikarzom "Super Expressu", że poznał Mazura przez Zenona Klameckiego, zastępcę szefa kontrwywiadu Wojskowych Służb Informacyjnych. Według Klemby, Mazur był też "szarą eminencją FOZZ".
Edward Mazur obracał pieniędzmi z FOZZ - sędzia Andrzej Kryże, obecny wiceminister sprawiedliwości, w uzasadnieniu wyroku w sprawie FOZZ wymienia jego nazwisko kilkanaście razy. Tropy afery wiodą do "ośrodka wiedeńskiego", do Andrzeja Kuny i Aleksandra Żagla: "Mazur był przedstawicielem największej firmy zbożowej na świecie, która nazywa się Cargill. (...) Pewnego dnia przyszedł do mnie Mazur i poprosił o przysługę. Poprosił mnie, żeby BICARCO [spółka Kuny i Żagla, handlowała częściami samochodowymi - dop. red.] zawarło umowę z FOZZ na pożyczkę 20 milionów dolarów. To znaczy BICARCO miało pożyczyć FOZZ 20 milionów dolarów na zakup jakiejś firmy w Belgii, ale Mazur nie powiedział jakiej. Nie chodziło o to, żeby faktycznie pożyczyć pieniądze, tylko zawrzeć umowę takiej pożyczki, którą można nazwać 'pozorowaniem' tej pożyczki. (...) Spełniłem prośbę. (...) Chciałem podkreślić, że umowę o fikcyjną pożyczkę zawarłem na prośbę Edwarda Mazura dla polskiej agencji rządowej, jaką był FOZZ, bo miałem w Polsce interesy i nie chciałem, żeby mi w tych interesach przeszkadzano" - tak w procesie FOZZ Kuna przedstawił kulisy zaciągnięcia "pożyczki" przez Edwarda Mazura.
Wiadomo, m.in. z akt procesu Grzegorza Żemka, byłego agenta wojskowych służb specjalnych i głównego oskarżonego w aferze FOZZ, że za wyprowadzeniem pieniędzy z FOZZ stali oficerowie WSI. Generał Marek Papała zginął, dlatego że przeszkodził w "interesach" WSI?
Julia M. Jaskólska
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 23:09, 25 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
No i popatrz Ekor a jednak znaleziono w likwidowanych WSI aferę co prawda tylko jedną ale jakiem wagi? porażającą jak określiłby ją Antoś. Gdyż jak stwierdziła sejmowa komisja że cyt: Dotąd jednak likwidatorzy WSI skierowali do prokuratury tylko sprawę dokumentów wojskowych służb PRL. Podejrzewają bowiem, że WSI nie przekazały do IPN wszystkich posiadanych materiałów. A co z dziesiątkami spraw które rzekomo były gatunkowo nie lżejsze niż zbrodnia? Chyba że Antoś znów użył myślowego skrótua tylko my dopisaliśmy ciąg dalszy niewinnie użytych określeń w i wyszło że WSI to mafia. Wiesz Ekor rozumiem poczucie niższej wartości, kompleksy, znam to przerabiałem już to na szczęście jestem już zdrowy przeszło mi to, natomiast inicjatorzy krucjaty przeciw wszystkim siewcy nienawiści popadli w chorobę którą wyleczyć można jedynie farmakologicznie lub może egzorcymy co? A może by tak braci z jednego miotu na rozgrzana blachę? wtedy egzorcysta określił by co tak naprawdę w nich siedzi i co nimi kieruje.
Zastanawiam się jak będziemy rozliczać mroczne czasy dzisiejszej rewolucji co powiedzą nam dokumenty dotyczące działalności prywatnych spec służb braci K ,gdyż nie wierzę w przypadki na przykład Jędrka, Romka, HGW i wiele inny spraw o których chwilowo nie mamy pojęcia. nad tym wszystkim ktoś panuje ktoś inwigiluje ktoś napędza spiralę nienawiści komuś musi na tym zależeć. Jeszcze jedno ,to co mówi raport o tym że człowiek z brzytwą podczas likwidacji WSI wykrył w ich budynku cieknący dach i odkrył jedynie że psycholodzy to lekarze pierwszego kontaktu jest wygodnym wytłumaczeniem że nie chodziło o afery i przestępstwa, owszem WSI to mafia my o tym wiemy nie mamy co prawda na to żadnych dowodów ale mamy przekonanie Ja natomiast mam nie tylko przekonanie ja mam pewność nigdy więcej PiSu a braci K tym bardziej.
Piszę Ekor tak trochę do Ciebie gdyż w tej materii nasze zdanie jest tak zbieżne jak nie przymierzając braci K dotyczące zagarnięcia Polski i rzucenia jej ich ukochanej mamusi pod nogi ,księżyc maja teraz chcą Polski pozostaje jeszcze słońce wtedy mrok który obejmie wszystko.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 5:52, 28 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Wojskowe Służby Informacyjne na początku lat 90. próbowały przejąć kontrolę nad mediami w Polsce - podały "Wiadomości" TVP, powołując się na raport komisji weryfikacyjnej WSI. Raport ma zostać odtajniony 1 lutego.
To bzdura, że Wojskowe Służby Informacyjne chciały w początkach lat 90. przejąć kontrolę nad TVP - powiedział b. szef WS" Błagam, proszę prezydenta RP, prezesa IPN, Rzecznika Praw Obywatelskich - ujawnijcie wszystko od razu" - zaapelowała szefowa SDPI kontradmirał Kazimierz Głowacki.
I co będziemy sączyć ten jak pomału stopniowo systematycznie i ciągle to jest swego rodzaju filozofia. Piszę i mówię o tym cały czas bo jest to dla mnie nie do przyjęcia sianie ciągłej nienawiści to iście bolszewickie sprawowanie władzy. Miłościwie nam panujący od pewnego czasu obiecuje godzinę zero w dniu 1 lutego a co takiego jest w tym dniu a dlaczego nie 31 stycznia albo 2 lutego czyżby 1 lutego zaczynał się nowy miesiąc gospodarczy w centralnej inkwizycji? Co na to podwładny Jarosława K czyżby będąc szefem NIKu niczego nie znalazł a teraz sobie o czymś przypomniał chyba jednak był tak kiepskim szefem najwyższej izby kontroli jak jest obecnie preziem ale jak sprawują ludzie o pokroju tego jegomoście na poniższym zdjęciu to inaczej być nie może a czy ten facet nie przypomina Wam Feliksa Dzierżyńskiego? chyba trochę nawet podobny ale może się mylę, jednego natomiast jestem pewny w tą twarz wpisana jest nienawiść.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 9:04, 16 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
"Nie można mówić, że WSI rządziły Polską"- WSI odgrywały w Polsce szczególną rolę i miały bardzo duże wpływy w wielu dziedzinach życia - powiedział prezydent Lech Kaczyński. Zastrzegł jednocześnie, że nie można mówić, iż rządziły Polską
Prezydent Lech Kaczyński dodał, że oficerowie WSI próbowali nawiązać kontakt także z nim. Wskazał jednocześnie, że nie można tego nazwać inwigilacją.
No więc balon pękł powietrze uszło i został flak a miało być porażająco groźnie i mroczno, jak widać chodziło o to żeby zlikwidować kadry jak za Gruzina i obsadzić stanowiska cyborgami zaprogramowanymi przez mrocznych właścicieli zanim program zacznie działać pochłonie wiele ofiar szczególnie za granica ale zwali się winę to na wadliwe układy albo w ogóle nie poinformuje przecież to tajemnica.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|