|
POLITYKA 2o Twoje zdanie o...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 8:01, 14 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Jaruzelski żyje w zamkniętym świecie wyobrażeń o swojej roli w dziejach Polski. Ma też obrońców, którzy rozumują w ten sposób: pokazujecie nam tu różne protokoły, ale skoro Rosjanie weszli w 1956 r. na Węgry, a w 1968 r. do Czechosłowacji, to weszliby też na pewno do Polski. Oni nie przyjmują do wiadomości, że sytuacja geopolityczna ZSRR zmieniła się między 1968 i 1981 r., tak jak stan zdrowia Breżniewa - mówi DZIENNIKOWI Antoni Dudek.
czytaj dalej...
REKLAMA
Małgorzata Pietkiewicz, Bogumił Łoziński: Wojciech Jaruzelski powtarza na procesie argument, że wprowadzenie stanu wojennego było koniecznością, bo groziła nam interwencja radzieckich wojsk. Czy w świetle obecnej wiedzy historycznej taka teza jest do utrzymania?
Antoni Dudek*: Ta linia obrony gen. Jaruzelskiego załamała się już w latach 90. W 1993 r. prezydent Rosji Borys Jelcyn przywiózł do Polski część dokumentów na ten temat. Był tam protokół z posiedzenia sowieckiego Biura Politycznego z 10 grudnia 1981 r. Jego uczestnicy uznali, że nie może być mowy o jakimkolwiek zaangażowaniu militarnym ZSRR. Jest prawdą, że wcześniej naciskano na Jaruzelskiego, aby własnymi siłami podjął próbę przeciwstawienia się kontrrewolucji.
Jaruzelski objął stanowisko I skretarza PZPR z głęboką wolą zrobienia porządku, a w rozmowie telefonicznej z Breżniewem zachowywał się jak gubernator zbuntowanej prowincji, mówiąc: "Zgodziłem się na objęcie tego stanowiska z wielkimi oporami i tylko dlatego, że wiedziałem o waszym poparciu i że to wasza decyzja. (...) Zrobię wszystko jako komunista i jako żołnierz, Leonidzie Iljiczu, żeby sytuacja się poprawiła, żeby doprowadzić do przełomu w kraju".
Zapis tej rozmowy poznaliśmy przy okazji słynnej już konferencji w Jachrance w 1997 r., kiedy to doszło do konfrontacji gen. Jaruzelskiego z marszałkiem Wiktorem Kulikowem i grupą generałów sowieckich, którzy zgodnie stwierdzili, że potencjalne koszty zbrojnej interwencji byłby dla ZSRR zbyt wysokie. Nawet najbardziej zagorzały przeciwnik solidarnościowej rewolucji, przywódca NRD Erich Honecker, w poufnej rozmowie z Breżniewem w maju 1981 r. mówił: "Ja nie opowiadam się za akcją wojskową".
Czy generał nie wie o tych dokumentach i zeznaniach?
Dziś można odnieść wrażenie, że oto mamy 13 grudnia 1981 r., a on przekonuje naród, że działa dla naszego dobra. Jaruzelski żyje w zamkniętym świecie wyobrażeń o swojej roli w dziejach Polski. Ma też obrońców, którzy rozumują w ten sposób: pokazujecie nam tu różne protokoły, ale skoro Rosjanie weszli w 1956 r. na Węgry, a w 1968 r. do Czechosłowacji, to weszliby też na pewno do Polski. Oni nie przyjmują do wiadomości, że sytuacja geopolityczna ZSRR zmieniła się między 1968 i 1981r. tak jak stan zdrowia Breżniewa.
A czy realny był szantaż energetyczny?
Jest to jedyny argument generała, który uznaję. Polska zresztą do dziś jest wciąż zależna od rosyjskich dostaw, zwłaszcza gazu, mniej ropy. Wówczas była całkowicie uzależniona i w sferze energetycznej Rosjanie mogli Jaruzelskiego trzymać za gardło i przymuszać do wprowadzania stanu wojennego. Pytanie jednak, czy zdecydowaliby się na całkowite przerwanie dostaw.
Kontrowersje budzi fakt, że proces autorów stanu wojennego toczy się przed sądem powszechnym z paragrafu stosowanego do sądzenia np. mafii. Czy bardziej właściwy byłby proces przed Trybunałem Stanu?
Oczywiście. Na początku lat 90. taka próba została podjęta, ale w 1996 r. zwolennicy generała z SLD przy wsparciu PSL definitywnie zablokowali ten proces. Moim zdaniem w tamtej atmosferze społecznej było wysoce prawdopodobne, że Jaruzelski zostałby uniewinniony przed Trybunałem i dzisiaj nie byłoby żadnej możliwości postawienia go przed sądem powszechnym. A więc to właśnie posłowie SLD wyrządzili generałowi niedźwiedzią przysługę i doprowadzili do obecnego procesu.
Jako argument przeciwko procesowi podawany jest też wiek i stan zdrowia oskarżonych.
Obraz generała, starego człowieka, który musi się tłumaczyć w sądzie, to przykry widok. Ale dziś politycy SLD powinni mieć pretensje do swoich byłych liderów, do Aleksandra Kwaśniewskiego, Leszka Millera, Jerzego Szmajdzińskiego, którzy zrobili, co mogli, by Jaruzelski nie stanął przed Trybunałem, a równocześnie uznali, że zdołają w przyszłości uniemożliwić każdą próbę osądzenia go przed sądem powszechnym.
Na ławie oskarżonych zasiedli też inni prominentni politycy okresu stanu wojennego. Czy można spodziewać się z ich strony jakiejś innej linii obrony?
Być może inne stanowisko wobec stanu wojennego zajmie Stanisław Kania. Choć ma on na sumieniu niejedno, to jeśli chodzi o stan wojenny, zachował się przyzwoicie. Owszem, formalnie podpisał się pod dokumentami kończącymi pewien etap przygotowań, dlatego prokurator uznał, że jest współorganizatorem stanu wojennego, ale wówczas nie chciał wcielać go w życie. Jego odpowiedzialność jest zdecydowanie mniejsza. Przed wprowadzeniem stanu wojennego ustąpił ze stanowiska pierwszego sekretarza PZPR, bo nie chciał decydować się na taką operację.
Czy Kania przyzna przed sądem, że nie chciał wprowadzenia stanu wojennego?
Mam nadzieję, że tak będzie. Gdyby było inaczej, to zaprzeczyłby temu, co robił i mówił w 1981 r. Kania wprawdzie kluczył, kadził Breżniewowi, ale jego polityka uników była skuteczna. Składanie wyjaśnień przez Kanię będzie najciekawszym punktem tego procesu.
Wierzy pan, że Czesław Kiszczak pojawi się wreszcie na sali rozpraw?
Nie wierzę w powody zdrowotne, którymi się zasłania, bo wtedy przedstawiłby poważne świadectwa, zresztą ostatnie wypowiedzi sądu także pokazują, że nie wierzy on w zły stan zdrowia Kiszczaka. Prowadzi on świadomą grę obliczoną na efekt: co mi zrobicie, będziecie mnie wprowadzać w kajdankach? Proszę bardzo, będę męczennikiem! Najtragiczniejsze jest to, że dla wielu ludzi ten proces już jest dowodem męczeństwa Jaruzelskiego, który ich zdaniem powinien być patronem ulic, a nie oskarżonym o zdławienie największego ruchu wolnościowego w dziejach naszego kraju.
Spodziewa się pan niespodzianek podczas procesu?
Mogą pojawić się jeszcze nowe dokumenty obciążające generała, ale na razie nie chcę o tym więcej mówić.
*dr hab. Antoni Dudek, historyk, doradca prezesa IPN
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 13:58, 14 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
za blogiem Passenta. świetny felietonista
Nie chciałem o tym pisać, gdyż na temat stanu wojennego wszystko już zostało powiedziane, a ja sam jestem przez niektórych adwersarzy określany jako „piewca stanu wojennego” itd. Ale sprawa wypłynęła na naszym blogu i zostałem niejako wywołany do odpowiedzi, za co naszym Blogowiczom dziękuję, gdy z uważam, że w sprawie procesu gen. Jaruzelskiego nie powinno się milczeć i chować głowy w piasek. W największym skrócie moje stanowisko jest następujące: Nie ma znaczenia, czy Jaruzelski i inni naruszyli prawo PRL, to jest jedynie pretekst oskarżycieli, którzy PRL, razem z jej prawem, mają w głębokiej pogardzie. Chcieli generała uderzyć, więc szukali odpowiedniego kija, znaleźli sobie pretekst. System komunistyczny, zwłaszcza do Października, był zbrodniczy, potem słabł, ale nadal potrafił dopuścić się zbrodni. Ale był to system Polsce narzucony. W demokratycznym państwie generał Jaruzelski i PZPR wraz z „sojuszniczymi ugrupowaniami” nigdy nie znalazłby się u władzy.
W 1981 roku sytuacja w Polsce była w najwyższym stopniu niebezpieczna i Jaruzelski miał do wyboru – oddać władzę, przyłączyć się do narodu i ryzykować wojną radziecko – polską, tworząc kolejne zastępy bohaterów, albo wziąć na siebie odpowiedzialność za zdławienie polskich aspiracji wolnościowych, uznając, że nie nadszedł na nie jeszcze czas, i narazić się na dozgonne potępienie ze strony swoich przeciwników. Stan wojenny był niewątpliwie złem, czołgi zamiast wolnych wyborów, siła zamiast argumentów, które były za słabe wobec w pełni uzasadnionych aspiracji narodowych, ale które niosły ze sobą śmiertelne niebezpieczeństwo. Oskarżyciele Jaruzelskiego mówią dziś, że ogłosił stan wojenny dla ocalenia swojej władzy. To po części prawda, w dodatku była to władza z moskiewskiego nadania, ale ja mu tej władzy nie zazdrościłem, był to potworny ciężar i dziękowałem opatrzności, że nie muszę go dźwigać. W badaniach opinii publicznej, jeszcze wiele lat później, już w wolnej Polsce, co najmniej połowa społeczeństwa pogodziła się ze stanem wojennym, jako z mniejszym złem. Należę do tej połowy: to była decyzja tragiczna, ale lepszej nie widziałem. Zbrodnie powinny być ukarane przez sądy powszechne, ale stan wojenny powinien rozpatrywać Trybunał Stanu, a nie polska Norymberga.
Zgadzam się z duchem, acz niekoniecznie z każdą literą, komentarzy na blogu, które teraz przytoczę:
Jasny Gwint pisze: „POLSKA NORYMBERGA – kłuje w oczy wielki tytuł w plugawym szmatławcu (…). Znaczy to, że Generała Jaruzelskiego porównano do niemieckich zbrodniarzy wojennych. Za wyjątkiem Gorbaczowa nikogo nie obruszył haniebny proces kapturowy zaaranżowany przez mściwy palantów (…) ‘Żandarmi pamięci’. Widziałem Generała pokazywanego na Weis oskarżonych (…) i było mi wstyd. U nas nikogo to nie wzrusza…”
ANCA pisze:
„Ja i moi znajomi odczuwamy głęboki wstyd i odrazę do takiego wymiaru sprawiedliwości, jaki przy tej okazji jest prezentowany. Jeszcze nasze wnuki będą ten wstyd i pogardę do tych naszych mścicieli odczuwać. Ale teraz mają swoje pięć minut i triumfują. Obecnie każda dyskusja na temat generała i takiej postawy wobec oprawców – bo to są oprawcy - nie może się obyć bez wyzwisk i to z obu stron, bo argumenty dawno się wyczerpały.”
G.OKON:
„Tak widziałem to z USA. Jaruzelski położył łapę na procesie unicestwiania własnego kraju. Nie bał się wziąć odpowiedzialność za tę decyzję. Skutki – interwencji armii czerwonej nie było. (…) Kilku sadystów zdecydowało się znęcać nad 85-letnim generałem – w procesie, który nikomu nie jest potrzebny.”
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 18:06, 14 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Rumcajs napisał: | Kilku sadystów zdecydowało się znęcać nad 85-letnim generałem – w procesie, który nikomu nie jest potrzebny.” |
Wybacz że zacytowałem tylko końcowy fragment Twojego postu ,myśl w nim zawarta oddaje sedno sprawy ,przecież ci sadyści jak mówią wcale nie chcą dla generała Wojciecha Jaruzelskiego kary a więc czego chcą tak naprawdę? Każdy proces karny ma za cel ukaranie sprawcy w tym jednak przypadku nie o karę chodzi pytam więc ponownie o co chodzi?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 21:56, 14 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
wybaczam, a to tylko komentarz napisany przez internaute czytajacego to, co napisal Passent
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 6:39, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Powstał list otwarty w obronie gen. Jaruzelskiego
"Donald Tusk( o kaczorach nie wspominam wcale) w wieku 21 lat kopał z kumplami piłkę. Porucznik Wojciech Jaruzelski w wieku 21 lat kopał okop, gdy po morderczej przeprawie przez Odrę hitlerowska artyleria przygwoździła jego pluton na drugim brzegu rzeki"
Powtórzę
Jaruzelski to wieki Polak - bezkrwawo przekazał władzę dla
narodu. gdyby zrobił to jak ukochany prezydenckiego kacyka Kamińskiego znany miłośnik demokracji Pinochet który opozycję z samolotów wrzucał do Pacyfiku nie byłoby dziś kompromitacji w Brukseli np
Generał, dosłownie i w przenośni, po prostu...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 8:55, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
dla przeciwwagi
[link widoczny dla zalogowanych]
nie jestem za bardzo w temacie świetych, ale zawsze wydawało mi się,że koniecznym było albo męczeństwo za wiarę, albo jakieś cuda, albo przykładne życie.
wg mnie ta cała sprawa dziwnie się zbiegła z procesem Generała
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 10:20, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Tak tylko sadyści sądzą staruszków, a ci zatwardziali najbardziej zapiekli porywają ich, wiozą przez ocean poddają osądowi ich niedoszłych ofiar.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 10:25, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Eichmann aż takim staruszkiem nie był- miał 54 lata w tym wieku ludzie pracują i często gęsto dzieci płodzą. poza tym Katoliku waż proporcje bo zaczynasz conieco przeginać, tym bardziej,że wiesz ile ten człowiek miał na sumieniu ofiar, jeśli nie, to służę materiałami nt endlossung.
poza tym porównujac ofiary stanu wojennego do przewrotu majowego, to raczej stan wojenny był neizmeirnie łagodnym wydarzeniem.
to chyba też przyznasz
dlatego wypij spokojnie szklanke wody i zedytuj swój wpis, a ja to samo zrobię ze swoim
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 10:30, 16 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 10:29, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
A teraz wyobraź sobie przebieg jego procesu w Niemczech w których faszyści zgodzili sie na dobrowolne oddanie władzy i w którzy mają nadal znaczne wpływy polityczne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 10:42, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
nie będę sobie niczego wyobrażał.
wszelkie proownania Generała do Eichmana są przejawem chamstwa
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 10:47, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Fanatyzm (łac. fanaticus - zagorzały, szalony) – postawa oraz zjawisko społeczne polegające na ślepej i bezkrytycznej wierze w słuszność jakichś poglądów politycznych, religijnych lub społecznych. Przejawem fanatyzmu jest skrajna nietolerancja wobec przedstawicieli odmiennych poglądów.
W odniesieniu do różnych sytuacji (np. określając kibiców mianem "fanatycznych") określenie "fanatyk" może mieć mniej pejoratywny, lub nawet pozytywny wydźwięk. Używa się wtedy skrócenia "fan". Oznacza ono wtedy zagorzałość, oddanie jakiejś idei, gotowość poświęcenia się dla niej.
Różnica między fanem a fanatykiem jest taka, iż pomimo ogromnego zainteresowania daną sprawą, zachowanie fanatyka pogwałca normy społeczne, a fana - nie.
*******************
1 czy 2?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 10:50, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
nie wiem czy jesteś w stanie zrozumieć niestosowność swojego porownania. tzn porownania Eichmana do gen. Jaruzelskiego.
nawet Ci, którzy porównywali w latach 80 tych Generała do Pinocheta potem zap.... lali z ryngrafami do tegoz Pinocheta.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 10:57, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
znajdź moze jakąkolwiek analogię z życiorysem Eichmana
Adolf Eichmann (ur. 19 marca 1906 w Solingen w Niemczech , zm. 1 czerwca 1962 w Ramla w Izraelu) - niemiecki funkcjonariusz nazistowski, zbrodniarz wojenny.
Adolf Eichmann urodził się w niemieckiej, protestanckiej rodzinie Adolfa Karla Eichmanna oraz Marii z domu Schefferling. Studiował w Austrii inżynierię, lecz nie ukończył studiów. Następnie od 1930 pracował w Niemczech jako handlowiec. W 1932 ponownie wyjechał do Austrii, gdzie wstąpił do austriackiej Partii Nazistowskiej, a następnie do austriackiego odłamu SS. W 1933 powrócił do Niemiec i wstąpił do niemieckiej SS, gdzie osiągnął pod koniec kariery stopień Obersturmbannführera SS.
Od stycznia do października 1934 służył w obozie koncentracyjnym Dachau. Następnie powołany do centralnego biura SD w Berlinie, zajął się problematyką żydowską jako kierownik Abteilung Juden. Po wkroczeniu wojsk niemieckich do Wiednia w marcu 1938 został tam oddelegowany, aby nadzorować aresztowania i likwidację Żydów, rok później podobną misję wykonywał w Pradze. Po konferencji na temat ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej w styczniu 1942 w Wannsee, objął nadzór nad wykonaniem jej postanowień jako pełnomocnik Heinricha Himmlera.
W 1946 zbiegł z obozu amerykańskiego. Ukrywał się na terenie Beneluksu, następnie w Irlandii. Dzięki pomocy udzielanej niemieckim zbiegom m.in. przez biskupa Aloisa Hudala osiedlił się w Argentynie w 1958 jako Ricardo Klement pod pseudonimem "Clemens". Wytropiony przez wywiad izraelski (Mossad) został 11 maja 1960 porwany spod domu w Buenos Aires i wywieziony do Izraela, gdzie stanął przed sądem. 15 grudnia 1961 skazano go na karę śmierci przez powieszenie. Wyrok wykonano tuż po północy z 31 maja na 1 czerwca 1962 roku w więzieniu w Ramla. Jego ciało spalono, a prochy rozrzucono nad Morzem Czerwonym. Był to jedyny wykonany wyrok śmierci w historii Izraela.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 11:04, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
poczytaj na spokojnie
nie porównuje ich ale każe Ci sie ZASTANOWIć ja wyglądał by proces tego zbrodniarza w opisanej przez mnie sytuacji politycznej
a Ty wyskakujesz
no właśnie z czym?
przecież nasz tam pisane jasno i logicznie
wiec czujesz sie bardziej 1 czy 2?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|