|
POLITYKA 2o Twoje zdanie o...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 13:25, 20 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Awacs, wszyscy politycy kalkulują, teraz już nie można inaczej, nie tylko Giertych, on tylko jest dość prymitywny w swoich posunięciach, i, niestety, pracowity, więc i rozmiar szkód jest większy.
Łukasz, zaczepiasz własnie o to, o czym mówiłam - o tradycję. Bo po co to świadectwo maturalne, przecież taki czy inny dyplom ukończenia szkoły średniej jest całkowicie wystarczającym dowodem zakończenia pewnego etapu edukacji. Poza tym, mam wrażenie, że tak jak każda dziedzina naszego życia - działania państwowe, religia, wojsko dbają o to, aby dać otoczkę, momenty "świąteczne" do swojej działalności, coś co by upamiętniało i dodawało wartości ich działalności, tak szkolnictwo ma - maturę, wielki moment, na który pracuje się latami, i który pamięta się latami. ale, zgadzam się z Cassandrą, całkowicie zbyteczny. Propozycja Cassandry oznacza maksymalne uproszczenie procedur, obniżenie kosztów, obniżenie poziomu stresów, jakim poddani są uczniowie, a przede wszystkim - doprowadza do tego, że właściwi ludzie, o konkretnych uzdolnieniach, są przyjmowani na poszczególne kierunki. Proste, i skuteczne.
Natomiast dodanie roku zerowego - podwyższa koszty, ze strony uczelni i studenta, oznacza również stratę czasu.
Jarosław Kaczyński - można rozważyć analogię, że np ktoś uzdolniony technicznie kuleje z przedmiotów humanistycznych, lub odwrotnie. Ale nieumiejętność zadbania o własne sprawy finansowe, doprowadzenie do długów z powodu pomocy socjalnej jest szczytem nierozsądku, i niestety pokrywa się z tą dziedziną uzdolnień, które są potrzebne do kierowania Państwem.
Jednak, osobiście, przypuszczam, że Jarosław Kaczyński dużą część swoich zarobków przeznaczał po prostu na koszty działalności partyjnej.
Jaga
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 16:56, 20 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Jaga niezupełnie jest to tradycja otóż egzamin dojrzałości jest podsumowaniem pewnego stanu wiedzy a nie tradycją. Powiem tak mam syna który ma średnie wykształcenie ale bez matury a więc co tak naprawdę ma? Córka natomiast już jest znaczne ale to znacznie wyżej. Poza tym gdybym miał zatrudnić kogoś po średnim wykształceniu lub po maturze wybrałbym tego drugiego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 18:43, 20 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Jako w pewnym sensie ciało pedagogiczne powiem tak. System oceny, podsumowań jakichś tam okresów nauczania jest chory. Przepisy są nonsensowne i wprowadzają niezłe zamieszanie. Oto przyklady.
1. Człowiek z świadectwem ukończenia szkoły średniej ma wykształcenie na poziomie średnim, choć nie zdał matury.
2. Student z ukończona szkołą wyższą, z zaliczonymi egzaminami, kolokwiami ale bez absolutorium nie ma wyzszego wykształcenia ( cassus Kwaśniewski ).
Wniosek. Jęsli w pierwszym przypadku uznajemy poziom wykształcenia, to i w drugim powinniśmy także. Bądź jesli nie uznajemy drugiego przypadku, to nie powinniśmy uznawać i pierwszego. Logiczne?
3. Jeśli studia licencjackie uznaje się za wyzsze, to i magisterskie bez absolutorium też powinno uznawać się za wyższe. Jeśli jednak nie uznajemy, wówczas powinna zaistnieć instytucja znana z czasów komuny, a więc niepełne wyższe. Dlaczego? A dlatego, że funkcjonują w naszym systemie oświaty pojęcia wykształcenia pomaturalnego, bądź policealnego.
Co do egzaminu maturalnego. Osobiście uważam, że mimo wszystko matura starego typu była bardziej miarodajna. To jedno. Po drugie szkoły średnie z czasów PRL znacznie lepiej "uczyły" i przygotowywały do egzaminu maturalnego. Ludzie z świadectwem dojrzałości posiadali znacznie wiecej wiadomości niz dzisiejsi abiturienci. Często spotykam się z stwierdzeniami z strony indagowanych abiturientów, że oni nie znaja chocby daty bitwy pod Grunwaldem, bo nie zdawali matury z historii, pantofelek kojarzy im sie nie z żyjątkiem, a z damską częścią garderoby, bo nie zdawali matury z biologii. Sa zdziwieni, że w atomach istnieją orbity po których poruszają sie elektrony, a para nasycona, to tylko taka która przebywa samotnie w pokoju z zgaszonym światłem. Często miałam ochotę poprosić takiego delkwenta, aby przyniósł swoje świadectwo, bym mogła podrzeć je na jego oczach. Z drugiej strony jednak patrząc: czy to jest ich wina? Co do samego egzaminu maturalnego. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że świadoectwo dojrzałości o niczym nie świadczy. Znam wielu za przeproszeniem głąbów posiadających takowy papierek, jak i wielu bardzo inteligentnych i madrych ludzi z ogromnym zasobem wiedzy z wielu dziedzin nie posiadajacych świadectw dojrzałości. To samo zresztą dotyczy także, posiadaczy dyplomów magisterskich. Egzamin maturalny rzetelnie przeprowdzony jest swego rodzaju loterią. Znam z autopsji przypadki, gdzie oblewali maturę ludzie, którzy byli przez cały okres szkoły średniej prymusami, a zdawali ludzie z ogonów rankingowych. Nie ma bowiem takiego ucznia, który cały materiał zna na blachę. Od dechy do dechy. Moja koleżanka. dzisiaj doktor habilitowany, oblała na ustnym z polskiego. Pamietam jej pytanie do dzisiaj, bo zdawałyśmy w parze. Brzmiało ono: na czym polegaja nieprzemijające wartości dzieł Szekspira. Omów i uzasadnij. Na takimś czymś poległa. W g łowie sie nie mieściło, ani mi, ani komisji. Ale fakt jest faktem. Aby było jeszcze śmieszniej, jak wyszłyśmy z sali zaczeła na ten temat taka tyrade, że aż mnie przytkało. Na sali jednak wobec komisji spaliła się. Dziura w głowie i pamięci. Dlatego dzisiaj uważam, że matura jako forma zwieńczenia kształcenia na poziomie średnim jest przeżytkiem. Jedynym sitem odsiewajacym ziarno od plew, powinien być niezależny, akademicki egzamin wstępny na studia. Dostępny dla wszystkich i jednakowo dla wszystkich trudny. Ciekawy pomysł także z tym rokiem zerowym. Przyjęłabym na takowy wszystkich tych, którzy odpadli na egzaminach wstępnych, ale mnimalna ilością punktów. Badź zdali, ale nie zostali przyjeci z braku miejsc. Ustawiłabym ranking i dopuszczała do studiów, jeśli wykruszyliby się z róznych względów studenci przyjęci. Pozostali mieliby pierwszeństwo przy przyjęciach w roku następnym. czas na to, aby wszyscy mlodzi Polacy mieli prawo do studiowania, ale tylko pod warunkiem rzetelnej pracy i rzetelnej wiedzy potwierdzonej odpowiednio trudnym egzaminem wstepnym.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 8:08, 21 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Jeszcze raz przeczytałem, jest gorzej, przestudiowałem topik.
Sprawa jest! Ale czy warta świeczki? Wydaje się, że nie.
Bo kończąc byleco, np. kurs, szkołę, uczelnię itp. dostaje się świadectwo, dostaje się dyplom (dyplom to coś takiego, co zasługuje na uznanie, że delikwent ukończył toto!). I to jest wykładnikiem jego fachowości, jego wiedzy. Inną sprawą będzie też nazwa uczelni, nazwa instytucji tym nauczaniem dyrygująca. Jakich absolwentów wypuszcza, taka jej renoma! Porównajmy np. Harward w WUMLem Paranoja.
Ponadto sama uczelnia nie daje ani standartu wiedzy, ani poziomu. Np. taki lekarz, czy nawet frezer musi się dokształcać zawodowo cały czas! Technika i wiedza idą do przodu, zmieniają się techniki, maszyny. Po to są doskonalenia i specjalizacje.
Do tego dodajmy "samouków"! To znaczy tych, którzy sami opanowali materiał w pewnej dziedzinie, sami się dokształcają, itd. Takich ludzi jest sporo i im drogi maturą też nie można zamykać. To jest bardzo duża, w każdym razie znacząca część, społeczeństwa, w tym młodzieży.
Nauka staje się przymusowa przynajmniej w w jej początkowym okresie już w przedszkolach, zerówkach, podstawówkach i nawet trochę dalej!
Do tego dochodzi "zmuszanie" młodzieży do chodzenia do najbliższych szkół w rejonie zamieszkania ze względu na koszty, a nie do tych, co chcieliby, brakiem odpowiednich szkół w pobliżu. Młodzież też do końca nie ma i wiadomo, że nie musi mieć wyrobionego własnego zdania, co chce. Jedni do takich decyzji dochodzą wcześniej inni... bardziej później!
Natomiast.
MATURA [łac.], egzamin dojrzałości, egzamin składany po zakończeniu nauki w szkole średniej, którego zasadniczym celem jest sprawdzenie dojrzałości abiturienta do podjęcia studiów wyższych. Tyle z encyklopedii.
Wg mnie matura nie powinna być więc wykładnikiem szkoły, a ogólnego poziomu wiedzy maturalnego abiturienta. Jego poziomu. Jeżeli zdał, to znaczy, że "nadaje się na studia wyższe", nie zdał - niech się, jak on chce uczy, i niech próbuje dalej. Czyli matura to coś innego niż szkoła średnia, bo to jest przepustka na dlasze studia!
Świadectwo ukończenia szkoły (średniej) jest ostatnim świadectwem ukończenia tejże szkoły, ukończenia ostatniego roku czy semestru. A nie poziomu wiedzy (ogólnej) abiturienta. Ponadto poziomu wiedzy, jaki powinien mieć w kolejnym wyższym poziomie kształcenia się. Zdobywania raczej wiedzy ogólnej, niż zawodu! I w tym kierunku powinna iść matura. Oczywiście język polski i zagraniczny powinien mieć swój standart poziom. Matematyka czy nauka logicznego myslenia - to dwa. Historia (ogólnoświatowa czy Polski)- nie zaszkodzi, a pomoże! No i jeżeli będzie jeszcze jakiś szczegółowy przedmiot "zawodowy"zgodnie z kierunkiem szkoły średniej czy który leży uczniom w szkołaczh typu LO - nic się [b]histerycznego dziać nie powinno! A to, że z biologii.... to po kiego zdawali to czego nie umieli? Może nie wiedzieli czego nie umieli, że wodóle są jakieś pytania maturalne z biologii? Paranoja!
Ponadto musimy dostosowywać się do wymogów UE i ogólnoświatowych! to znaczy do...
MATURA MIĘDZYNARODOWA, pedag. program oświat. realizowany przez International Baccalaureate Organisation, z siedzibą w Genewie, współpracującą z UNESCO i Radą Europy. -(z encyklopedii).
Taki jest wymóg i byłoby źle, jeżeli nasi abiturienci mieli kłopoty na studiach zagranicznych z powodu "kiepskiej" matury polskiej.
I co zrobił Giertych? I jaki chwyt zastosowała młodzież? I gdzie my idziemy, do czego zmierzamy? Nawet gdy nie zda matury 80% abiturientów, to świadczy o złym kształceniu czy złym nastawieniu średnio statystycznego ucznia do nauki i znaczeniu nauki w ich życiu.
I to nie ma się nic to tego, że jeżeli 20% uczniów przystępujących do egzaminu oblała maturę, to poziom malezy obniżyć na tyle, aby wynikie pasowały do chwały naszej edukacji i naszego kochającego bylemłodzież ministra.
Poziom jest poziomem! A że tyczka za wysoko, to "męska" rozmowa naszych premierów wystarczy.
Uwaga dla młodzieży: Jeżeli poziom maturalny w Polsce osiągnie dno, ci sami co obniżają ten poziom dla osiągnięcia własnych wyników, odwrócą się od was i uwaga, mogą podwyższyć! Dla własnych sukcesów - oczywiście!)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 8:51, 21 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Panesz napisał: |
Uwaga dla młodzieży: Jeżeli poziom maturalny w Polsce osiągnie dno, ci sami co obniżają ten poziom dla osiągnięcia własnych wyników, odwrócą się od was i uwaga, mogą podwyższyć! Dla własnych sukcesów - oczywiście!) |
I w tym jest cala perfidia Panesz,dla osiągnięcia doraźnych celów robi się wszystko żeby zdobyć poklask.Tu wcale nie chodzi o dobro młodzieży tu chodzi o przeciągnięcie młodzieży na swoją stronę jak już przestanie być potrzebna to się ją zostawi samej sobie. Giertych już próbował zdobyć serca nauczycieli poprzez podwyżki płac to że nici z tego wyjdą zwali na ministra finansów ale chciał dobrze i o to chodzi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|