|
POLITYKA 2o Twoje zdanie o...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
b.l
Gość
|
Wysłany: Nie 23:57, 08 Paź 2006 Temat postu: Konspiracja, Zdrada czy zwykła Głupota? |
|
|
Od ostatnich pięciu lat, największe demokracje świata wiodą wojnę z islamem; wojnę defensywną, gdyby ktoś tego nie wiedział – to się teraz nazywa „Wojną z Terroryzmem”. Terroryzm, rozumiecie; IRHAB, JIHAD, takie rzeczy; części tej najbardziej śmiercionośnej ideologii... Przepraszam; zacznę jeszcze raz: części jednej z największych religii świata. Walczymy z najważniejszą, sine qua non częścią (czy filarem) islamu, ale nie z islamem jako takim – tak nam się przynajmniej mówi coraz częściej. Podczas Drugiej Wojny Światowej siły Aliantów walczyły tylko z Luftwaffe, czasami nawet z SS, ale nie z całokształtem machiny hitlerowskiej – to tak samo jakby powiedzieć że jeżeli ujmiemy element dżihadu od ideologii islamu, cała reszta, włączając w to prawo Szariatu, będzie kosmata, ciciasta i milutka; ludności zabroniono krytykować Narodowy Socjalizm i naśmiewać się z Hitlera, ażeby nie obrażać religijnych uczuć niemieckiej mniejszości rozproszonej po świecie. Chwileczkę – czyżbym się pomylił?
Adolf Hitler otwarcie zaanonsował swoje zamiary wszem i wobec jeszcze we wczesnych latach trzydziestych, a świat wzruszył ramionami i żył nadal swoim życiem; wreszcie hitlerowskie zamiary powiększenia Lebensraum skierowane były na wschód – a i kto odważyłby się wchodzić w drogę Hitlerowi? Takie posunięcie mogłoby go tylko zirytować; mógłby on wypowiedzieć wojnę Zachodowi... lepiej było nie angażować się – tak przynajmniej uważał pan Nevile Chamberlain. Anglia miała traktat pokojowy z Niemcami, tak samo jak Związek Radziecki. Hitlerowskie Niemcy nienawidziły komunizm i wszyscy o tym wiedzieli, ale to nie przeszkadzało nikomu, bo... traktat jest traktatem; chyba że używasz taqiyya i legalnie łamiesz te traktaty, bo... możesz je łamać, a druga strona ich nie oczekuje; wtedy masz przewagę, przynajmniej chwilowo.
Zachód, także Stany Zjednoczone, ma układ pokojowy z Arabią Saudyjską, Pakistanem i paroma innymi krajami islamu; Arabia Saudyjska ma ropę a Pakistańczycy zgodzili się pomagać Amerykanom w wojnie przeciwko jednemu z najważniejszych filarów swojej własnej wiary (ciekawym co stałoby się z nimi gdyby się nie zgodzili); traktaty z innymi muzułmańskimi krajami, nawet z takimi które nie mają ropy, muszą być zachowane bo... wszyscy muzułmanie są braćmi; islamskie kraje mają układy pokojowe z Zachodem, bo – przyjemnie jest mieć układy pokojowe z Zachodem, bez względu na taqiyya. Pan Ahmadinejad nie kłamie kiedy otwarcie deklaruje swoje zamiary – możemy mu wierzyć. Jego „pokojowy program nuklearny” będzie oceniony przez islamofobów jako program próby nawrócenia niewiernych. Wszelkie wątpliwości zostaną rozwiane, kiedy irański program doprowadzony zostanie do końca. Oczywiście że islamofoby oskarżą Iran o próbę nawrócenia świata pod groźbą wojny nuklearnej, ale może Iran w końcu nie jest taki zły jak Germania Hitlera? Pożyjemy, zobaczymy; na razie popatrzmy na niezaprzeczalne fakty:
Po pierwsze, nałogowe uzależnienie Zachodu od ropy – fakt. Muzułmanie (Arabowie) mają ropę – i to też jest fakt. Muzułmanie mnożą się jak króliki i potrzebują więcej i więcej Lebensraum – to też fakt; jeżeli Zachód nie zezwoli na immigrację milionów młodych muzułmanów, Arabowie zakręcą kurki – to też fakt; możemy nazwać to szantażem, albo czymkolwiek co się nam podoba. Kiedy Arabowie i nie-Arabscy muzułmanie osiedlają się w naszych krajach, oczekują traktowania z szacunkiem graniczącym z uwielbieniem; oczekują specjalnych przywilejów i ustępstw – wszystkiego, do czego uprawnia ich ich przynależność religijna. Kiedy ich żądania nie są spełniane, muzułmanie czują się marginalizowani i dyskryminowani – wtedy wzniecają zanieszki, palą samochody i wysadzają nas w powietrze, aby zademonstrować nam swój punkt widzenia. A kiedy oskarżamy ich o terroryzm, oburzają się i oskarżają nas o nietolerancję – fakt. Czy pod presją czy nie, to my popełniliśmy błąd zapraszając ich do naszych krajów – fakt.
Prawa w islamskich krajach znane są z okrucieństwa i brutalności; owi młodzi i wiecznie gniewni muzułmanie nigdy nie odważyliby się tam zachowywać tak, jak zachowują się w naszych krajach – za co zostaliby powieszeni albo mieli kończyny amputowane w takiej np Arabii Saudyjskiej; w naszych warunkach dostaną co najwyżej po łapach albo wyrok w zawieszeniu, w takiej np Francji czy Anglii. A kiedy kara wciąż wydaje się zbyt surowa, rzucają się im na pomoc rozmaite pasożytnicze organizacje islamskie i szwadrony prawników, którzy głosić nam będą wykłady o tolerancji i wartościach multikulturalizmu – oczywiście za Arabskie petrodolary, a często również za pieniądze podatników – fakt. Czy wujaszek Stalin tak bardzo się mylił mówiąc, że zachód sam uplecie sobie powróz, na którym zostanie powieszony? A propos; skoro już mówimy o komunizmie, nie przypominam sobie aby uchodźcy spoza Żelaznej Kurtyny próbowali narzucać przyjmującym ich krajom swoich komunistycznych wartości, nawracać wolne narody na Marksizm pod ostrzem miecza czy domagać się wznoszenia pomników Lenina na każdym rogu ulicy; przeciwnie, czynili oni wszelkie wysiłki aby jak najszybciej dostosować się do nowych warunków życia i pozostawić swoją bolesną przeszłość poza sobą – a więc porównania nie ma; komunizm padł trupem, podczas gdy islam wyruszył na podbój świata – i mamy problem.
Oczywiście że jesteśmy multikulturowi; jesteśmy tak multikulturowi, że staliśmy się nieomal hybrydami. Pijemy uzo i sake, jemy nasi goreng, sushi, kebaby, pizzę i indyjske curry; słuchamy włoskich oper, indyjskich przebojów z Bollywood’u i afrykańskich bębnów (sam w młodości byłem zafascynowany klasyczną indyjską Ragą – przyp. aut/tłum.); uczymy się hiszpańskiego, rosyjskiego albo koreańskiego, bo fajnie jest rozumieć inne języki i kultury. Ale są pewne granice – nie pozwolimy aby jakieś nieokrzesane mniejszości z wielkimi pretensjami i wyolbrzymionym ego dyktowały nam co wolno nam robić w naszych własnych krajach, a czego nie. Niestety, wielu – zbyt wielu – polityków, że nie wspomnę o tzw „wrogach wśród nas”: aktywistach Praw Człowieka, Zielonych, Lidze Anty-defamacyjnej (amerykańsko-żydowska organizacja o socjalistycznych tendencjach – przyp. aut/tłum.), przemądrzałych studentach, którzy dopiero wstąpili na studia, a już wiedzą jak uzdrowić świat, marksistowskich hipisach i oczywiście Piątej Kolumnie, czyli o wszelkiej maści organizacjach islamskich, założonych i utrzymywanych za pieniądze niemuzułmańskich podatników – oni wsyscy stają po stronie islamskich mniejszości, ułatwiając im narzucanie „islamskich wartości” większości, która nie chce mieć z islamem nic wspólmego. Jeżeli ich działalnośc nie jest nachalną islamizacją pod płaszczykiem multikulturalizmu, to nie wiem czym innym może ona być. Teraz jedno słowo pod adresem muzułmanów robi z nas rasistów, ksenofobów i islamofobów (zawsze myślałem, że islamofobami są właśnie ci, którzy robią wszystko aby nie rozdrażnić muslima, bo aż tak się go boją – przyp. aut/tłum.). Na wielu marszach protestu widzimy plakaty „Stop Niesprawiedliwej Wojnie”, „NIE wymianie Krwi na Ropę” i temu podobne; chciałbym kiedyś zobaczyć plakat wołający „Precz z Dżihadem przeciwko Zachodowi” – ale to chyba mrzonki. Ach, gdyby tylko muzułmańska mniejszość była choć w połowie tak tolerancyjna jak my, jak pięknym byłby świat! A z drugiej strony, nie pamiętam żeby Skarb Państwa pytał mnie o zdanie, kiedy decyduje się zbudować meczet na mojej ulicy za moje podatki – nie; rząd już sam zdecydował, bez konsultacji ze mną – bo taką właśnie mamy demokrację. Kwestionując tzw zdrowy rozsądek, chciałoby się poruszyć drażliwą kwestię: rozumiemy finansową pomoc nowym immigrantom, ale dlaczego mamy karmić bestię zamierzającą nas poźreć? Nasi szanowni politycy z obu stron (mam tu na myśli system amerykański – przyp. aut/tłum.), Pan Prezydent również, bombardują nas legendami o pokojowym islamie, jak gdyby coś takiego w ogóle istniało, i próbują uświadomić nas że nasz opór stawiany islamskiej wersji multikulturalizmu wzbudzi gniew muzułmanów – ciekaw jestem, czy mają oni na myśli swój naftowy business. Kolejna rzecz to to, że Allah vel Muhammad upierał się że Żydzi są „szumowiną świata” i że muszą zostać zgładzeni – a zaprzeczanie takiemu oświadczeniu równoznaczne jest z zaprzeczaniem słowom Allaha, jeżeli takie jest jego prawdziwe imię; to z kolei jest wielce obraźliwe wobec (niestety – przyp. aut/tłum.) ponad miliarda paranoidalnych schizofreników. Chciałbym zapoznać sie ze zdaniem rządu Stanów Zjednoczonych wobec tej „kwestii żydowskiej”, a także ze stanowiskiem Organizacji Narodów Zjednoczonych w tej kwestii. Organizacja ta okryła sie niesławą na skutek braku jakiejkolwiek akcji w obronie ofiar komunizmu w przeszłości, a obecnie totalnie „olewa” los niemuzułmańskich ofiar islamu. Ale skoro ONZ ma wśród swych członków reprezentantów wielu okrutnych islamskich reżymów, problemy takie jak starcie Izraela z mapy świata czy poniżenie i zniszczenie „Wielkiego Szatana”, z którego łaski ONZ ma swoją siedzibę w Nowym Jorku a nie w jakiejś Mekce, Rawlpindi czy Mogadiszu, nie może być poruszone na forum. Nawet Al-Qaida zdecydowała się zaatakować World Trade Center, a nie Kwaterę Główną ONZ-u. Inicjały tej organizacji osobiście pojmuję jako symbolizujące Organizację Niczego Zupełnie.
Muzułmanom wolno krytykować, ośmieszać i znieważać zachodnie wartości, a nawet palić flagi amerykańskie w islamskich krajach; tego prawa nikt im odmawiać nie będzie. Oni jednak muszą z kolei zrozumieć, że w naszych krajach my mamy takie samo prawo do krytyki, kwestionowania albo wyśmiewania islamskich wartości; mamy prawo potępiać to co godne jest potępienia i nie być za to obrzucani wyzwiskami ani skazywani na śmierć przez zwariowanych islamskich fanatyków, bo na tym właśnie polega wolność. Jeżeli nasze rządy zamierzają cenzurować lub zabronić krytyki hitleryzmu, komunizmu czy islamu, to te rządy nie potrwają długo. Jeżeli nasz sposób życia i nasz postęp jest obraźliwy dla jakichś cofniętych w rozwoju dzikusów, to trudno. Nie zamierzamy zatrzymać postępu tylko dlatego, że jacyś jaskiniowcy nie mogą nam dotrzymać kroku. A ci muzułmanie, którzy żyją wśród nas w naszych cywilizowanych krajach ale obraża ich to co widzą – chyba lepiej aby sobie poszli i nie męczyli ani nas, ani siebie. Jedna z reguł emigracji (hidżra) mówi, że muzułmanin nie powinien zbyt długo przebywać w kraju nieislamskim; jeżeli jednak decyduje się pozostać w nim na stałe, powinien dołożyć wszelkich starań aby ten kraj narócić na islam – perswazją lub siłą, jeżeli nie ma innego wyjścia. Tylko że do tanga trzeba dwojga – i nasze prawa regulujące proselityzm muszą być szybko uregulowane; islam należy albo wyjąć spod prawa, albo poddać takim samym prawom, jakim poddawane są religie inne niż islam, w krajach muzułmańskich. A co do konwersji, chyba nie przesadzę jeżeli powiem to co świat już i tak zauważył: ludzie zachodu, w większości młodzi mężczyźni bez wykształcenia i często z kryminalną przeszłością, przechodzą na islam (często „nawracają się” w więzieniu), po czym kontynuują swój bandycki żywot – teraz już w imię islamu; wielu z nich obraca się przeciwko własnemu krajowi i swoim pobratymcom. Nasze prawodawstwo musi szybko zająć właściwe stanowisko w tej sprawie; stanowisko które zniechęci takich przechrztów do przyjmowania islamskiego podejścia do nas i do naszych krajów. Politycy i prawnicy, którzy się w tym udzielać nie chcą, stają sie współwinnymi – pomocnikami islamskich najeźdźców. Głowy państw – prezydenci i premierzy, którzy zamiast stawić czoła barbarzyńcom uginają sie pod presją politycznej poprawności, powinni się zastanowić: zostali wybrani na swoje posterunki, bo na nich głosowaliśmy; nasze podatki pokrywają ich uposażenia i pozwalają im żyć w dostatku, a to po to aby służyli swojemu narodowi, a nie ułatwiali wrogom zwycięstwo. Nasz cywilizowany świat jest w stanie wojny, wojny której nie rozpoczęliśmy, a w stanie wojennym zdrada jest karana śmiercią. Kiedy taki akt zdrady popełniany jest przez wysokiego urzędnika państwowego, nazywa się on zdradą stanu.
A oto moje (niektóre) sugestie:
1. Ścisła kontrola muzułmańskiej immigracji; stała inwigilacja meczetów, twarde prawa stosowane wobec islamskich kleryków głoszących nienawiść i dżihad przeciwko zachodowi; regulaminowa kara więzienia, albo – lepiej i taniej – natychmiastowa deportacja. Kara śmierci dla terrorystów i obowiązkowa deportacja całych rodzin terrorystów-samobójców według prawa zbiorowej odpowiedzialności. Nie należy się wahać przed zbombardowaniem jakiegokolwiek muzułmańskiego kraju, z którego pochodzą zamachowcy lub ich rodzice zamachowców dokonujących ataku terrorystycznego w kraju niemuzułmańskim.
2. Ścisła kontrola wszystkich nawracających się na islam, jeżeli takie konwersje mają w ogóle być dozwolone. W Grecji na przykład, próba nawracania Greka na religię inną niż prawosławne chrześcijaństwo karana jest więzieniem. Również, obciążenie muzułmanów podatkiem w stylu „dżizya” – nie ma się o co martwić; stać ich na tryliony dolarów.
3. Kontrola populacji muzułmanów – im więcej dzieci, tym wyższy podatek albo mniejsze zapomogi socjalne. Po trzecim dziecku – przymusowa aborcja i sterylizacja.
4. Ograniczenie władzy pasożytniczych organizacji islamskich, bo inaczej staną się one państwem w państwie; koniec finansowania tych organizacji – Dom Saudów jest bogaty.
5. Żadnych ustępstw, specjalnego traktowania ani religijnych przywilejów dla muzułmanów – albo jesteśmy wszyscy równi, albo nie. Muzułmanie mają przestać dyktować nam warunki, a politycy i reszta mądrali mają przestać głosić bzdury że islam jest religią pokoju. My też mamy mózgi i umiemy myśleć; politycy i prezydenci kłamią, ale na to kłamstwo nas nie nabiorą.
6. Przestać tracić czas, pieniądze i cenne ludzkie życie na próby zaprowadzenia demokracji w krajach muzułmańskich Islam i demokracja w parze nie idą i wzajemnie się wykluczają; 95% muzułmanów bez demokracji żyć może, a bez islamu – nie.
7. Przestać martwić się, że Arabowie zakręcą nam kurki z ropą naftową – gdyby to zrobili, świat niemuzułmański zawsze może zrobić im blokadę, pozbawiając ich praktycznie wszystkich dóbr i towarów niezbędnych do codziennego życia: maszynerii, samochodów, samolotów, radia, telewizorów, komputerów, lodówek, klimatyzatorów, telefonów komórkowych, broni (chyba mówię jasno), żarówek, a nawet zapalniczek gazowych – wszystkiego, co muszą importować; wtedy zobaczymy co zrobią szybciej – zaczną to wszystko produkować sami, czy odkręcą z powrotem kurki od ropy.
8. Wreszcie, nie wahajmy się przed trzymaniem świata islamskiego w skrajnej nędzy; kiedy będą biedni, będą martwić się jak związać koniec z końcem i przestaną marzyć o podboju świata. Dopiero kiedy się wzbogacą, poczują się silni a broń będzie zawsze pierwszą rzeczą jaką nabędą; głodujące masy swoich obywateli pozostawią do wyżywienia i odziania zachodowi i Organizacji Narodów Zjednoczonych. (Przyznaję, że ten ostatni pomysł podsunął mi Ali Sina z Faith Freedom International w swoim wspaniałym artykule „Viva Oriana” z 13 lipca 2006 roku.)
Całość można podsumować tak: jeżeli przegramy tę wojnę z islamem, nie przegramy jej z powodu lepszej technologii czy lepszej strategii naszego przeciwnika – bo nie przewyższa on nas w żadnym przypadku; przegramy ją tylko dlatego, że nasi przywódcy już dawno zdecydowali się poświęcić nas i naszą wolność za cenę własnych finansowych czy politycznych korzyści. Żeby wpaść na pomysł jaki przedstawiam, nie potrzeba geniusza; potrzeba natomiast polityków z charakterem, uczciwych i zdeterminowanych, aby takie rozwiązania wprowadzili w życie i uratowali cywilizowany świat od grożącej nam katastrofy. Pamiętajmy – Osama bin Laden powiedział że muzułmanie kochają śmierć tak, jak my kochamy życie. To mogę tylko skwitować odpowiedzią: „Każdemu swoje”
Thomas Justin Kaze
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 23:44, 09 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Cóz wykład jak wykład, nie pierwszy i nie ostatni. Sugestie? Moim zdaniem nie wiele warte. Nie będę sie silił na jakieś novum ale chcę podkreślić :
1. Świat nieuchronnie zmierza ku globalizacji we wszystkich jego aspektach. Nalezy zdać sobie co kryje sie pod tym co tak chętnie i często mówimy - "globalna wioska."
-W wiosce zarzewie ognia potrafi się błyskawicznie przenieść z antypodów w dowolne miejsce ,zagrażając wszystkim.
-Nikt nie może czuć się bezpiecznym, "wszyscy ze wszystkimi sąsiadują"
- Aby życie w wiosce toczyło się bezpiecznie wszyscy muszą nad tym pracować.Nie może być tam miejsca na getta.
2.Plany zmierzające do izolacji części świata sa wyrazem krótkowzroczności. Rozwój nauki daje pojedynczemu człowiekowi lub niewielkiej grupie coraz bardziej groźne środki niszczenia. Dziś zdaje się uporaliśmy się z groźnymi płynami wnoszonymi na pokład samolotów. Jutro okaże się że samobójca wejdzie na pokład opity niebezpiecznym płynem i katastrofa jak w banku. Zawsze obrona to jest i będzie dopiero odpowiedzią na dokonany atak . Tak więc sami staniemy się swoimi zakładnikami.
Alternatywne źródła energii ? -To znaczy że ta drogą mamy ukarać Arabów?. Bezsens ,wtedy dopiero głodna , zdeterminowana tłuszcza pójdzie na podbój sytego a zatem znienawidzonego świata , a raczej części wioski.Wcale to nie oznacza aby hamować rozwój nauki. Ale nie można z tego czynić takiej broni.
3. A co można i należy uczynić? Wydaje mi się że świat zachodni winien stać się bardziej skonsolidowanym w działaniach. Musi wykazać się stanowczością w obronie swoich racji. Nie mozna tworzyć w określonej części cywilizacyjnej enklaw będących w jawnej sprzeczności z jej normami. Jest wiele metod , przykładowo czador , a tym bardziej burka winna być prawnie zakazana poza domem z uwagi na bezpieczeństwo w ruchu ulicznym gdyz znacznie ogranicza obserwację. I nie winno być zadnych odstępstw , gdyż to jest poczytane za słabość. I tak można na kazdym kroku. Prawo jest prawem .
Należałoby ograniczyć "rozdmuchaną" pomoc socjalną gdyz jest to często prosta droga do deprawacji szczególnie młodych ludzi.
Nie wolno wykopywać rowów między państwami , religiami. Wszyscy musimy ze soba współpracować .Nie narzucajmy im żywcem przejętych od nas wzorców zachowań. Raczej powiniśmy inspirować do aktywności miejscowych akceptowanych liderów którzy z czasem winni doprowadzić na bazie współpracy gospodarczej do zbliżenia naszych kultur.
TO NIE ONI SA MOCNI , TO MY JESTEŚMY SŁABI.Piłka jest po naszej stronie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|