|
POLITYKA 2o Twoje zdanie o...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 7:38, 06 Wrz 2008 Temat postu: Jakie siły zbrojne? |
|
|
Właśnie!
Przechodzimy na zawodowstwo. Czyli żołnierz pewnej specjalności będzie na całe życie. Czyli już szkolić powinniśmy w danym kierunku. Robić zakupy w tym kierunku.
Z drugiej strony należymy do NATO, a wprowadzamy, co wyskoczyło przy wewnętrznych zatargach z tarczą niby nie obronną i nieagresywną na własny teren wojsko i sprzęt amerykański.
Położenie Polski też wpływa, na politykę naszą politykę. Czy mamy się zbroić przed sąsiadami (Niemcy i Rosja), naraz obum, czy obojętnie przeciwko komu, ale jednemu. A może oni (UE i Rosja) wejdą w konflikt i mamy do niego nie dopuścić lub czy mamy z krórymś z nich współpracować.
A może powinniśmy, do czego wydaje mi się, że dążymy, pilnować pokoju przynajmniej w swoim rejonie i wszędzie indziej, gdzie nam to grozi i posiadać siły interwencyjne, okupacyjne, szybkiego reagowania?
Czy bronić się przed pewnym zagrożeniem lub wszystkimi możliwymi zagrożeniami na własnym terytorium?
Więc jakie rodzaje sił zbrojnych mamy posiadać, w jakim kierunku się modernizować? A to powinno być raz na stałe ustalone, bo proces restruktaryzacji wojska jest zawsze długi nie tylko z powodu jego kosztowności. No i niezdecydowaniem, własnym niewiedztwie co sami chcemy naprawdę denerwujemy inne kraje, a także pogarszamy sobie własne położenie.
Tyle wstępu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 21:04, 06 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Moje zdanie Paneszu jest niezmiennie jedno
Cytat: |
bronić się przed pewnym zagrożeniem lub wszystkimi możliwymi zagrożeniami na własnym terytorium?
. |
Otóż to te krucjaty przeciw niewiernym do niczego dobrego doprowadzić nie mogą ,po co nam ta cała tarcza? ano po to że wpychamy się wszędzie jak za przeproszeniem wata w damskie krocze, jeśli wszyscy zachowali by filozofię obronną to w zasadzie nie byłoby wojen ale my nie my z naszych żołnierzy zrobiliśmy towar eksportowy ,kto tak dokładnie zarobi na Irackiej czy Afgańskiej rozpierdusze? zarobili politycy którzy ich tam wysłali to oni zebrali laury od możnych i bogatych a żołnierze? no cóż strzelili nie tam gdzie trzeba i do końca życia pozostaną zbrodniarzami. Czy kiedykolwiek zagroził nam Irak albo Afganistan? a my im? takie podejście do spraw wojska stawia naszą armię na równi z armią niemiecką z 39 roku dlatego optuję za tym ażeby żołnierze pozostali w koszarach dopóty dopóki nie będą potrzebni, postrzelać mogą na poliginie dla zdobycia wprawy i rozładowania stresu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 23:22, 06 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
jesli armia zawodowa to niech to będzie armia dowódców.
pamiętacie Reichswehrę? jej żołnierze mieli wartość podoficerów, podoficerowie młodszych oficerów, młodsi oficerowie oficerów sztabowych
ale jako plutonowy rezerwy mogę się na tym nie znać
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 8:12, 07 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Czy Afganistan, bo za Irak już dziękujemy, jest poligonem doświadczalnym czy miejscem pracy żołnierzy, tego nie wiem. Faktem jest, że pojedyńczy żołnierz tam zarabia. A czy Armia Polska zarabia na tym, tego nie wiem. A to są dwie różne sprawy.
W pierwszym przypadku to co nazywamy w Polsce poligonami, są one dla oficerów, dla sztabowców, ale nie dla żołnierzy. Tam wprawy wojskowej nie zdobywają, więc może być, że ... z tego powodu ... dopłacamy do Afganistanu!
A wracając do głównijszego wątku tematu, to nas na obronę nie jest stać. Przynajmniej na skuteczną obronę. Zresztą takiej nie ma. Raczej aby opanować nasz kraj, czy z lewa, czy z prawa będzie ostrzał rakietowy i lotniczy. Więc ten rodzaj obrony musimy rozwijać. Również musimy posiadać obronę przeciw uderzeniom ziemnym. Wojska ziemne mogą wejść do wykonania pewnego zadania bądź opanowania części terenu. Możemy spodziewać się desantu, tylko na ile głębokiego zależeć będzie od celów przeciwnika. Także obrona wybrzeża, czyli obrona przed atakiem z morza wchodzi w rachubę. To wszystko jest tak ogólnie. Czyli musimy posiadać wszystkie lub prawie wszystkie rodzaje sił.
Teraz w jakiej ilości. No i tu musimy liczyć na przymierzeńców, czas jaki musimy sami wytrzymać do momentu otrzymania skutecznej pomocy. No i czy naprawdę pomoc od partnetrów otrzymamy! To musi być pewne. A jeżeli to ma być pewne, mamy też obowiązek udzielania partnerom pomoc w podobnych sytuacjach. Czyli ważnem jest ilość sił i środków i organizacja obrony cywilnej i wojskowej, a także wielkośc wojsk interwencyjnych. Jest tego sporo. I czy nas stać na to i ile to potrwa?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 14:15, 07 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Paneszu to Ty katolicko kulturowy anszlus Afganistanu nazywasz poligonem doświadczalnym? To tak jakbyś zamierzał wyeliminować małe nieme zwierzątka i medyczne doświadczenia przeprowadzał na bezdomnych, za PRLu Polska nikogo nie okupowała a żołnierze wiedzieli co wiedzieć powinni.
A wracając do główniejszego wątku tematu to widzisz Paneszu może nie stać nas na to dziś ale mówimy o przyszłości naszej armii i o pewnej doktrynie popatrz sam Niemcy swoich żołnierzy nie wysyłają na okupację innych państw no może w ilościach symbolicznych nastawili się bowiem na obronę tego co mają a nie na zagarnięcie czyjegoś ,mówisz że nie stać nas na skuteczna obronę i zgodzę się z Tobą ze takowej nie ma ale czy stać nas na atak? Jeśli jednak i na to kasy nie ma to na co jest? w takim razie po co w ogóle nam armia? i to zawodowa!! czyżby po to ażeby zagranicznymi występami przynosiła skarbowi dewiz? Ja nie chcę korzystać z takiej forsy to krwawa droga usłana trupami innych
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 6:03, 08 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Zgodzę się z Tobą Niezależny. Bo zawodu żołnierskiego uczy się przede wszystkim na miejscu, w szkołach wojskowych, w koszarach, czy na ćwiczeniach na poligonie. Bez tego ani rusz. A Afganistan czy Irak to ... praktyka, zdobywanie doświadczenia. Czyli jest tak jak w każdym zawodzie. Z tym, że wojsko, to gra zespołowa. A jeżeli chodzi o zgranie się żołnierzy w drużynie czy plutonie, a nawet w większych związkach, to to od razu nie zaskakuje. A to jest też ważne. A Nangar Kher wykazało na przykład brak takiego zgrania powyżej plutonu z oskarżonymi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 7:36, 08 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Witam.
Paneszu jakże można się nie zgodzić, słyszałem wielokrotnie wypowiedzi generałów że na Irackim czy Afgańskim poligonie żołnierze nabierają doświadczenia nabierają wprawy za przeproszeniem do cholery w czym? w zabijaniu? Te misję mają mylącą nazwę stabilizacyjne a niby kogo stabilizują? Żołnierz powinien siedzieć w koszarach i czekać na wroga a nie szukać go daleko za granicami kraju. Chętnie posłuchałbym wypowiedzi Ekora to fachowiec który pół życia spędził w mundurze.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 10:32, 08 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
A może tak panowie byśmy przeszli od dywagacji do konkretów. Ekora nie ma, więc może ja co nieco o tym i owym skrobnę.
Po pierwsze. Armia zawodowa w Polsce, to jak narazie chciejstwo polityków, które próbuje zrealizowac MON. Chciejstwo z tego względu, że armia zawodowa to postulat, a nie aksjomat na dzień dzisiejszy. Armia zawodowa to przede wszystkim spełnienie kilku podstawowych warunków brzegowych do których zaliczyłabym:
- posiadanie przez armię zaplecza socjalno-bytowego (tzn. pensje, mieszkania), które odpowiadałoby współczesnym normom i było konkurencyjne dla środowiska cywilnego, bądź alternatywnie, takie rozwiazania finansowe, które zapewniałyby żołnierzom wynajęcie mieszkania na odpowiednim poziomie w garnizonie w którym służą ( jak narazie takich rozwiazań i mozliwości nie ma);
- baza szkoleniowa, materiałowa i logistyczna, a więc system szkolenia kadr (Centra, Szkoły - i tu mamy system całkowicie niewydolny bowiem szkolenie oficerów w 11 miesięcznym systemie to porażka. Z mgr po cywilnej uczelni, który nie miał nigdy styczności z armia nie zrobi się oficera w 11 miesiecy. To powinny być 2-3 letnie studia z praktykami w jednostkach w wymiarze minimum roku. Do tego wyposażenie szkół w najnowszy sprzęt i odpowiednie zabezpieczenie logistyczne. A z tym jest wręcz fatalnie. No i to co najważniejsze - kadra dydaktyczna. Czyli starzy wyjadacze, praktycy z wieloletnim stażem, odpowiednio przygotowani merytorycznie i finansowo zmotywowani. A z tym jest wręcz źle. Ludzie uciekaja z Szkół i Centów Szkolenia bowiem ich płace są znacznie nizsze niz w linii.
- droga rozwojowa zołnierza, czyli ustawa pragmatyczna. Ta która obowiazuje jest delikatnie ujmując w wielu elementach do d... zwłaszcza jesli chodzi o szeregowych zawodowych i podoficerów zawodowych. Tym którzy sa na kontraktach czasowych w zasadzie nie zabezpiecza niczego.
Do pewnego momentu obowiazywało takie chocby kuriozum, że szeregowy zawodowy musiał mieć min. gimnazjum (płaca brutto: 2300 zł),
a żołnierz nadterminowy średnie z matura (płaca brutto: 1800 zł). Kontrakt z nadterminowym mozna było podpisac najwyzej na rok z mozliwoscia przedłużenia co roku o kolejny rok, z zawodowym szeregowym od razu na lat kilka. Szkolenie podoficerów w ustawie ma jakis sens, ale w rzeczywistosci w zasadzie nie istnieje. Droga awansu w linii ma kilka bardzo waskich gardeł. Przykładowo: w jednostce kaprali potrzeba np.- 100, st. kpr.- 40, plut. - 25, sierż. -15, st.sierż. - 2 lub 3 (stanowiska; kierownika klubu zołnierskiego, kancelarii tajnej, stołówki zołnierskiej), mł.chor. - 5-10, chor. 5-10, st.chor. 1-4, chor.sztab. - 1, st.chor.sztab. - nie występuje takie stanowisko etatowe w jednostkach.
Ruch w górę, a więc awans blokowany jest przez st.sierż. nie mozna bowiem awansować z pominięciem stopni. jesli więc st.sierz. będa na stanowiskach długo, a sa to stanowiska powtarzalne, kpr. nie ma szansy dojść dalej jak do plutonowego w ramach pododdziału. jedyna drogą ucieczki z tej klatki jest ukończenie studiów wyzszych i próba pozostania oficerem. A tych przeciez mamy juz sporo. Wniosek, nie stowrzymy armii zawodowej jesli nie bedziemy mieli mozliwości awansowania tych z najnizszych szczebli dowodzenia.
A armia zawodowa to w końcu nie oficerowie, a włśnie szeregowcy i podoficerowie.
Jest jeszcze oczywiscie wiele innych spraw, ale zbyt mało czasu na to, aby je opisywac w jednym poście.
Armia zawodowa to armia znakomicie wyszkolonych zołnierzy. Z roku na rok jej się nie stworzy. Nikt nie stworzy armii zawodowej tylko poprzez decyzję polityczna. Dlaczego? Ano dlatego, że:
- żołnierz zwiadowca staje sie zawodowcem po 4-6 latach szkolenia;
- komandos w zaleznoci od specjalności po 5-7 latach;
- piechociniec po 3 latach
- artylerzysta w zaleznosci od specjalnosci po 3-4 latach
- czołgista po 3-4 latach
- piloci wszelkiej masci w zalezności od specjalności po 5- 10 latach
- żołnierz jednostek logistycznych i zabezpieczenia po 3-4 latach
- saper w zaleznosci od specjalności po 3-5 latach
- łącznościowcy, radioelektronicy po minimum 3-4 latach
- ale już chocby w piechocie snajper to minimum 4 lata.
jak widac z powyższej wyliczanki możemy zacząć mówić o armii zawodowej w pełnym tego słowa znaczeniu dopiero za 10 lat i to zakładajac, że zmieniajace się ekipy polityczne nie będą nagle miały jakiś nowych wizji, a cały proces będzie konsekwentnie realizowny.
Na dokładkę o armii zawodowej mozna mówic, jesli jej cały system jest kompatybilny i umiejscowiony w jasnych ramach strategii obronnej. Czyli wiadomym jest na jakie rodzaje wojsk stawiamy. Jakiej wielkości (moim zdaniem podstawowym oddziałem powinien byc samodzielny batalion specjalistyczny i samowystarczalny batalion w strukturze brygady). Jaki system dowodzenia przyjmujemy i jaki system koordynacji działań na poziomie taktycznym i strategicznym. Bez tego nie ma co mówic o armii zawodowej. Z tym bowem wiążą się wszystkie pozostałe elementy. A wiec poczawszy od systemu naboru i szkolenia, na zamówieniach zbrojeniowych kończąc.
Zaplecze armii. Rezerwy ludzkie, materiałowe i sprzętowe. Gospodarka jako element składowy polityki obronnej. System obrony narodowej bez uwzględniania sił głównych. to takze problemy, których rozwiazanie będzie rzutowało na pojęcie i istnienie faktyczne armii zawodowej.
Tyle chyba tym razem wystarczy. Zobaczymy jak wymiana pogladów się rozwinie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 15:10, 08 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Do tego co napisała Casandra dodałbym jeszcze :
- przeciw komu ma nas bronić armia ? Bo od tego chyba jest zależy jej stan osobowy oraz uzbrojenie
- jak ma być uzbrojona ( to zależy od przypuszczlnego teatru działań
bo przeciez nie kupimy krązonika mając walczyć w górach )
-kto nas wspomoze ( pospolite ruszenie czy konkretne z nr jednostki
np US Army czy Bundeswehry i jakie ?)
- czy przewidujemy wsparcie sojuszników ( jakimi siłami i jak uzbrojonymi )
- jeśli mamy wspomagać sojuszników to jakie zakładane są straty osobowe..bo przeciez trzeba je odtwarzać i uzbroic
-kiedy przechodzi sie na emeryture z zawodowej armii ...( komandos w wieku 65 lat...? )
- jaka jest odprawa i ubezpieczenie na wypadek śmierci zołnierza..
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 15:14, 08 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 16:35, 08 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Egoisto. Twoje pytania sa słuszne, ale w wiekszości dotyczą spraw politycznych, wręcz geopolitycznych, a nie wojskowych problemów. Tym nie mniej powiem tak:
1. Uzbrojenie: głównie przeciwpancerne i przeciwlotnicze. W końcu ustawiamy sie obronnie, a nie ofensywnie. W naszej armii wystarczy z 5-6 batalionów czołgów srednich + mieszane bataliony zmechanizowane w brygadach z podziałem na 3 kompanie piechoty zmotoryzowanej z pl.ppanc. w składzie + kompania czołgów + kompania logistyczna i plutony zabezpieczenia lub kompania dowodzenia z elementami logistycznymi a wiec pl. r/r, pl.rem., pl.zaop., pl. plot. W kazdej kompanii drużyna RSK i druzyna rozpoznawcza. Rozwiazań może byc oczywiście wiele. Wszystko zalezy do jakich zadań uzyte maja byc wojska.
Do tego w kazdym plutonie strzelec wyborowy i specjalista saper.
2. Armia zawodowa: 150 tysięcy żołnierzy + mozliwość powołania wyszkolonych rezerw do 850 tysięcy ludzi na czas "W". W zwiazku z powyzszym musi istniec odpowiednie zabezpieczenie rezerw materiałowo-sprzetowych. I tu się kłania kwestia ON. Wojsk wewnętrznych ON przez których system szkoleniowy powinno przepuszczać się rocznie nawet 300 tysięcy rezerwistów. moim zdaniem kazda dywizja powinna mieć system szkolenia rezerw. Powinien istnieć ośrodek centralny szkolenia rezerw z zapleczem logistycznym, sprzętowym i ludzkim (instruktorzy). Rezerwy szkolone powinny byc pod odpowiednie działania w ramach obrony terytorium (np. zachodniopomorskiego), budowac infrastrukturę obronna i utrzymywac jej stan techniczny.
3. Kwestie emerytur. Obowiazujące obecnie rozwiazania sa połowiczne. Granice progowe 15-30 lat słuzby. Lub wiekowe: podoficerowie - 55 lat, oficerowie młodsi - 60 lat, oficerowie starsi i generalicja - 65 lat. Tylko, ze po odejsciu na emeryturę zasoby ludzkie nie sa kompletnie wykorzystywane. A powinni właśnie szkolic rezerwy i pracowac w systemie obronnym w pełnym tego pojęcia znaczeniu. Tyle, ze dzisiejsze rozwiazania prawne blokują taka możliwość. Kazda złotówka zarobiona przez byłego żołnierza powyzej 70% średniej krajowej jest mu odbierana.
Do tego jesli pracuja musza płacić składki rentowe i emerytalne, co jest kompletna paranaja, bowiem majc status emeryta rencista nigdy nie będą, a składki na ZUS to podatek za nic. Nigdy z ZUS nic nie dostana mimo, że sporo ZUS z nich zdziera. jak z tego widac nie opałaca się oficjalnie pracować. Lepiej iść w szarą strefe. Przypominam ponadto, że np. po 15 latach służby zołnierz dostaje emeryturę w wysokości 40% ostatniego uposażenia. tak więc np. sierzantz płaca 2700 zł brutto otrzyma emeryturę w wysokości 1080 zł brutto. A z tego wyżyc się nie da.
Co do zabezpieczenia zołnierzy w razie ich śmierci, to MON gwarantuje pogrzeb z asysta honorą na jego koszt + ewentualnie 150 tysięcy złotych z ubezpieczenia na zycie. Gdy jednak zostanie ranny i bedzie kaleka, to juz lepiej nie mówic.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 21:33, 08 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Egoisto pozwól że odpowiem na zadane przez Ciebie pytania w sposób jaki ja to widzę.
- Pyt; przeciw komu ma nas bronić armia ? Bo od tego chyba jest zależy jej stan osobowy oraz uzbrojenie
Odp: to chyba wiadomo że przed Rosjanami może nawet przed Rosjankami tam przecież Polacy mają widzieć wroga.
-Pyt: jak ma być uzbrojona ( to zależy od przypuszczlnego teatru działań
Odp:Jeśli ma to być armia przystosowana do obrony to jasnym jest ze teatrem będzie obszar od Bałtyku po Tatry.
- Pyt:czy przewidujemy wsparcie sojuszników ( jakimi siłami i jak uzbrojonymi )
Odp:Może i sztabowcy przewidują pomni jednak historii lepiej liczmy na siebie.
-Pyt: jeśli mamy wspomagać sojuszników to jakie zakładane są straty osobowe..bo przeciez trzeba je odtwarzać i uzbroic
Odp:Już wspieramy straty uzupełnimy jednak następnym pokoleniem.
Pyt: jaka jest odprawa i ubezpieczenie na wypadek śmierci zołnierza..
Odp: W zasadzie standardowa ZuSowska plus nic nie kosztujący budżet państwa awans na wyższy stopień no może jakiś medalik.
I to wszystko
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 6:43, 09 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Jeżeli oczywistym jest, że mamy armię, to powinniśmy mieć armię, która zabez pieczy nas całkowicie przed atakami z zewnątrz. Byle luka, to już nie armia. Czyli też armia uniwersalna. Przeciw komu? Przeciw każdemu innemu państwu, przeciw każdemu zagrożeniu zwracając uwagę na "zimną wojnę", na tendencje militarne wszystkich krajów pojedyńczo, na terroryzm itp. Wiadomo, że jesteśmy opóźnieni w ilości porównywalnego sprzętu i wojska do sąsiadów, ani ich nie przewyższamy jakością. Więc sojusze, które .... jedynie rokują nadzieję, że. I wytrzymanie pierwszego uderzenia, a dziś już nie wstrzymanie pierwszego uderzenia, a samotna walka przez pewien okres, aż sojusznicy (sojusznik) się zmobilizuje. No bo nie liczy się, że jesteśmy pokonani, a oni nas na siłe będą wyciągać z tego! Bo to już będzie inna i nie ta sama wojna
I gdy tą układankę już rozwiążemy, a przynajmniej zarysujemy jej profil. to
Cytat: | Na dokładkę o armii zawodowej mozna mówic, jesli jej cały system jest kompatybilny i umiejscowiony w jasnych ramach strategii obronnej. Czyli wiadomym jest na jakie rodzaje wojsk stawiamy. Jakiej wielkości ... |
No i sądzę, że tak się miąchamy pomiędzy partiotami, samolotami, tarczami, a..... co też wymieniła Casandra, a bronią ppanc. i plot. z braku sprzętu i chętnych!
Z .... braku też pieniędzy w budżecie! Z braku dofinansowania armi. Z dofinansowaniem armi jest tak, że jeżeli nikt nie podnosi głosu, nie krzyczy, że jest źle, to się tego nie rusza, może nawet wymyśli się atrapy, jako sztuczne lotniska czy, że miasto jest bronione na przemieściach! Na zwór radiowozów na poboczach dróg, czy atrap fotokomórek! Jak na razie w tym kierunku widzę tendencję. Cóś tam wymusza nam współudział wojskowy przy armi USA. I zdaje się na toto wydajemy resztę pieniędzy wojskowych, aby im wyrównać twierdząc, że w ten sposób i ten rodzaj działań wojskowych jest dla nas najlepszy!
Mówi się. Mówi się, że przechodzenie na zawodowstwo, naprawi, zmodernizuje sprzęt, zmieni i ustwi potrzeby armii. Jest to takie myślenie "polityczne" mające skuter racji na teraz, a problemy dla przyszłych partii. I czy wojsko ma możliwość restrukturyzacji i to w ciągu 10-ciu lat? Mocno Won Tpie!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 11:07, 09 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Masz rację PAnesz. Ja jakos tez nie wierzę w to, że 10 lat w Polsce to wystarczający termin, aby armia była w pełni zawodowa. Stan dzisiejszy to pokłosie reformy armii rozpoczetej w 1992 roku i do dnia dzisiejszego nie zakończonej. Miliardy złotych poszły w błoto. Formowano jednostki tylko po to, aby je rozwiazać, lub rozwiazywano, aby po jakims czasie stwierdzić, że jednak były potrzebne. Reformę armii Czesi załatwili w 4 lata, Węgrzy w 3, Niemcy w 5 lat, Rosja w łacznie 8 lat, a my nadal w zasadzie nie wiemy czego chcemy i ku jakiemu modelowi armii zmierzamy
Mielismy armie skupione w Okręgach Wojskowych. Dywizje o strukturze pułkowej. Nie podobało sie bo to pokomunistyczne pokłosie i struktura poradziecka. Zmieniono na system korpuśny z dywizjami o strukturze brygadowo-pułkowej (p.plot., pal., pah.). Okazało się szybko, że to jednak tez nie to i system korpusny zlikwidowano. Podporzadkowano wojska DWL. Wniosek: mamy jedna armię o strukturze dywizyjnej. Tyle, że jak się przyjrzeć strukturom poszczególnych dywizji, to jakos za cholerę nie ma w tym spójności. Ostatnie lata wykazały, że małe jednostki (kompania, batalion) rozpoznawcze i specjalne najlepiej sprawdzaja sie w działaniach na teatrze działań w Iraku i Afganistanie, a u nas? Kompanie specjalne wysokiej klasy (56 i 62) oraz kilka innych z struktur batalionowych rozwiazano, powołujac w ich miejsce 1 pułk komandosów (moloch), 25 brygadę kawalerii powietrznej (choc do brygady jej jeszcze trochę brakuje). Bataliony rozpoznawcze pozbawiono systemu rozpoznania radioelektronicznego no i w zasadzie nie wiadomo jakie zadania maja spełniac? Czy na rzecz dywizji, czy tez na szerszy? Utworzono pułki rozpoznawcze, które z swojej natury sa za duże na prowadzenie działań typu taktycznego. Skoro w brygadach sa kompanie rozoznawcze, to logicznym byłoby, aby bataliony dywizyjne szkolone były w zakresie dalekiego rozpoznania i działań dywersyjno-rozpoznawczych.
A tu masz - nic z tych rzeczy. Poza tym uzbrojenie zwiadowców, wyposażenie, umundurowanie. Przykładowo: umundurowanie gore-tex przeznaczone dla rozpoznania "szelesci", a to juz dyskwalifikuje.
Generalnie jako obywatelka tego kraju nie wiem o co w tym wszystkim biega i
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 11:10, 09 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Casandro...jak by to ująć.. w batalionie czołgów lekkich jest:
22 oficerów, 155 podoficerów i 285 strzelców
49 czołgów,
70 samochodów i ciągników
26 motocykli
to 100 batalionów to..tylko 46200 ludzi ..O.K z kucharzami 50.000...
A wiec po co nam te 150 000 ludzi pod bronią..??
A z kolei jeśli wojna w takim Afganistanie lub Czadzie...to po co te czołgi..??
Obawiam się ,ze teoretyzujemy dla samej teorii...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 7:20, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Na strukturach wojskowych nie znam się i jeszcze mi to nie było potrzebne, zwłaszcza że są ciągle zmieniane, czyli reformowane i jak to w Polsce bywa, najpierw coś jest rozwalane całkowicie, że najpierw nie istnieje, niż powstają nowe struktury, a w tym czasie wojsko jest "bezbronne", a nowa organizacja słabsza od poprzedniej.
Zgodzę się, że oddziały wojskowe nie muszą się obowiazkowo składać z najwięcej szeregowców, mniej podoficerów, i tak dalej do jednego generała rządzącym nim. Oczywistem też jest, że pojedyńczy oddział do samodzielnego wykonywania zadań musi się składać z ludzi o różnej specjalności czy nawet róznych specjalności wojskowych i decyduje specjalność a nie podległość i stopień.
W każdym razie ustaliliśmy, że Wojsko Polskie powinno składać się prawie w całości z wojsko przeznaczonych do obrony kraju. Więc ma składać się głównie z lotnictwa, wojsk przeciwlotniczych i przeciwpancernych. W dodatku mobilnych w dżym zakresie. Mamy się bronić głównie przed atakami terrorystycznymi czy wojną wypadową.
WIadomym jest, tak mi się wydaje, że nie ma sensu prowadzić wojny partyzanckiej. Czyli bronić się do politycznego rozwiązania konfliktu, liczyć na szybką pomoc z zewnątrz. Czyli jednka mamy należeć do większych i pobliskich organizacji powiązanych gospodarczo czy regionalnie. I nie wierzę w NATO. Dlatego, że jak w przypadku Gruzji, , gdyby nawet należała do NATO, to i tak by się ono nie ruszyło! Jak by to miało się odbyć? Tego sobie nie wyobrażam. Oczywiście na pierwszym jmiejscu mają być pertraktacje polityczne. I to się odbywa też bez udziału NATA!
W dalszym ciągujeżeli spodziewamy się pomocy zewnętrznej, musimy ją też udzielać innym państwom w takim samym zakresie. Na każde państwo w przypadku jego wojska, jest to dość znaczący procent wojska i... takie też musimy mieć. W dodatku możemy posiadać specjalność w udzielaniu pomocy wosjkowej, jak i ogólne. I to byłoby na tyle.
Ale rząd uchwalił wstępny budżet na przyszły rok, a nawet jest tam zwiększenie budżetu wojskowego. Z tym że o taki sam procent, jak nauczycielom czy całej strefy budźetowej, czyli zwiększenie budźetu wojskowego będzie w takiej mierzej, jak wzrosną płace i pochłonie go inflacja o ile nie będzie gorzej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|