|
POLITYKA 2o Twoje zdanie o...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 9:11, 10 Lis 2006 Temat postu: Czyżby kurduplom na kaczych łapach odechciało się lustracji? |
|
|
Interesująca ocena poczynań kaczego prezia jaka się pojawiła na jednym z blogów umiarkowanego stronnika PIS:
.........................................................................................................
(cytat)
Przyszłość wymaga odwagi (Polska potrzebuje odwagi) 2006-11-05
Prezydent Lech Kaczyński oświadczył, że rozpoczyna konsultacje na temat uchwalonej przez parlament ustawy o ujawnieniu archiwów komunistycznych służb specjalnych, mającej zastąpić ustawę lustracyjną. Pozornie nie ma w tym nic dziwnego. W rzeczywistości jest to sprawa mogąca rozstrzygnąć o zdolności obecnego prezydenta i rządu do budowania IV RP.
Dyskusje na temat konieczności zmiany ustawy toczyły się od chwili uchwalenia ustawy lustracyjnej w 1997 r., ponieważ była ona kompromisem pomiędzy, reprezentowanymi przez AWS, zwolennikami ujawnienia prawdy o agenturze, a, reprezentowanymi przez UW, zwolennikami blokowania tego ujawnienia. Od początku było wiadomo, że jest to ustawa nie dobra, nadmiernie chroniąca interesy ludzi uwikłanych we współpracę z komunistycznymi służbami specjalnymi. Podobnie było z utworzeniem IPN. Z powodu oporu UW powstał twór kaleki, ograniczający dostęp społeczeństwa do prawdy o PRL. Wspólnym interesem postkomunistów i ludzi „koncesjonowanej opozycji” sprzed 1989 roku, było podtrzymywanie dwu legend: zbawczej roli opozycji i „kontraktu okrągłego stołu”.
Układ na rzecz tego interesu okazał się silniejszy niż społeczne dążenia do ujawnienia prawdy o korzeniach i ukrytych mechanizmach III RP. Dzięki temu trwała, uzgodniona jako warunek zgody na powstanie IPN, zasada niekaralności Jaruzelskiego, Kiszczaka i Siwickiego, czyli, w konsekwencji, praktycznego zakazu uczciwych badań nad historią lat 70. i 80., a w szczególności nad działaniami SB i WSW. To dlatego do dzisiaj, z jednej strony, nie znamy prawdy o śmierci ks. Popiełuszki, a z drugiej, piewcom III RP udaje się utrzymywać połowę społeczeństwa polskiego w przekonaniu, że Jaruzelski jest patriotą i uratował nas przed sowiecką interwencją.
Przed wyborami 2005 roku obie czołowe partie, powołując się na etos Solidarności i wolę budowy IV RP, jako jedno z głównych haseł ogłosiły wolę pełnego odtajnienia i szerokiego udostępnienia archiwów IPN. Prace nad ustawą rzeczywiście dowodziły chęci wypełnienia tego zobowiązania. Choć we wszystkich innych sprawach pomiędzy PiS i PO toczyła się ostra walka, to w kwestii nowej ustawy obie partie współpracowały zadziwiająco zgodnie. W efekcie, pomimo silnego oporu przeciwników ustawy ze wszystkich partii reprezentowanych w sejmie, 18 października 2006 roku sejm przesłał ustawę do prezydenta, a więc drzwi do sukcesu zostały szeroko otwarte.
I oto dopiero w tym momencie prezydent ogłosił swój pomysł rozpoczęcia szerokich konsultacji na temat tej ustawy. Ostatecznie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie kilka zadziwiających faktów. Oto, po pierwsze, takie konsultacje prezydent już odbywał w trakcie prac nad ustawą. Po drugie, jeżeli były niewystarczające, miał na ich pogłębienie dobre kilka miesięcy. Po trzecie, mógł wziąć czynny udział w pracach nad ustawą i wcześniej wyrobić sobie zdanie. Po czwarte, mógł spowodować dokonanie w niej zmian czy poprawek przed głosowaniami sejmowymi i senackimi.
Pytania merytoryczne można by mnożyć, ale nie wiadomo czy warto się nad nimi zastanawiać, skoro najbardziej zadziwia wrażenie, że, być może, tu w ogóle nie chodzi o żadne konsultacje, a o znalezienie w ostatniej chwili pretekstu do zawetowania ustawy. Na pozorność akcji prezydenta zdaje się wskazywać fakt, że partnerami tych konsultacji są prawie wyłącznie zażarci przeciwnicy ustawy. Konsultacje u grupy, złożonej z takich ludzi jak Bogdan Borusewicz, Andrzej Friszke, Paweł Machcewicz, Edmund Krasowski czy Jerzy Eisler, są w tej sprawie tyle warte, co wysłuchanie jednego Adama Michnika. Duża liczba osób konsultowanych pełni tę samą rolę, co poszerzenie takiej rozmowy o zespół „Gazety Wyborczej”.
Dlaczego prezydent uznał za wskazane wyreżyserować taki spektakl? Nie odpowiem na to pytanie, bo odpowiedzi nie znam, a nie chcę się jej domyślać. Jest jednak oczywistością, że w sprawie swobody dostępu do śladów pozostawionych przez komunistyczne służby specjalne, doszło w Polsce do ponadpartyjnego konfliktu pokoleniowego. Oto młodzi posłowie z PiS i PO, których zapisy w archiwum IPN interesują wyłącznie jako świadectwo przeszłości, są za ich odtajnieniem, a starzy bohaterowie, osiągający publiczne sukcesy dzięki swej legendzie antykomunistów, są za ich utajnieniem. W sprawach merytorycznych nie warto już dyskutować. Warto za to zdać sobie sprawę, że tego procesu międzypokoleniowego konfliktu nic już nie zatrzyma i że jego zwycięzca jest z góry wyznaczony: wygrają młodzi. A jeżeli coś będą próbowali ukryć, to szybko pokonają ich jeszcze młodsi. Starzy bohaterowie mają już tylko jedną drogę ratowania swych legend – uznać prawa młodych i poddać się uczciwej ocenie społecznej, bo takie jest prawo prawdy.
Polska gnije moralnie już 17 lat. Dojrzewa pokolenie ludzi, którzy za stan życia publicznego nie będą już winić komunistów, a ludzi rządzących po 1989 roku. Jeżeli ten stan nie zacznie natychmiast ulegać poprawie, to pokolenie Solidarności podpisze na siebie wyrok. Skazanie na uznanie za postkomunistów. Jeżeli prezydent ulegnie presji starych, to jednocześnie skreśli wszystkie swoje przyszłe szanse polityczne, a także, dowodząc niewiarygodności PiS, zrujnuje projekt IV RP.
Jest więc możliwe, że pozorność tych konsultacji kryje w sobie zupełnie inne ukryte dno – może prezydent chce jakoś ugłaskać swoich przestraszonych przyjaciół. Jeżeli tak jest, to nie wolno mu ustawy odrzucić. Starzy bohaterowie łudzą opinię publiczną bajkami o tym, że w ciągu dwóch miesięcy stworzą nową, lepszą ustawę. Pomijając już fakt, że, nawet gdyby to było prawdą, to przesłanie ustawy do pierwszego czytania rozpoczęło by dopiero długi proces prac parlamentarnych, a szansa jej uchwalenia zależałaby by od bardzo niestabilnego układu politycznego.
Dlatego w obecnej sytuacji należy z całą powagą rozważyć, czy przeciwnikom ustawy rzeczywiście chodzi o jej poprawienie, a nie na odłożenie ad calendas Grecas. Przecież na przedstawienie lepszego projektu mieli już aż nazbyt wiele czasu. Gdyby chcieli innej ustawy, to by jej, rzekomo tak oczywisty, projekt już dawno przedstawili. Domagają się zawetowania ustawy, bo chodzi im o jedno z dwojga – albo uchwalenie zupełnie innego projektu, sprzecznego z uchwaloną ustawą i kontynuującego korzystny dla nich stan dotychczasowy, albo to samo inną drogą, przez wieczne prace nad ustawą i trwanie obecnego układu, w którym zła ustawa wzmacnia bierność IPN i odwrotnie.
Tak czy owak przed prezydentem stoi odpowiedź na pytanie – czy chce budować IV RP z tymi, którzy prędzej czy później obejmą władzę i będą oceniać jego prezydenturę (a ewentualny konflikt z nimi może zdecydować, czy perspektywa sprawowania władzy przez prezydenta Kaczyńskiego będzie dłuższa czy krótsza), czy z tymi, którzy, zmęczeni „dziwną wojną” tzw. opozycji z SB i WSW, wypaleni stałymi kompromisami, przyzwyczajeni do ciągłych porażek, jak dzieci zachwyceni chwilowym sprawowaniem władzy, przeciwstawią go młodym i pociągną za sobą w niebyt, wraz z całą legendą Solidarności.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 9:29, 10 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Prezydent Lech Kaczyński oświadczył, że rozpoczyna konsultacje na temat uchwalonej przez parlament ustawy o ujawnieniu archiwów komunistycznych służb specjalnych, mającej zastąpić ustawę lustracyjną. Pozornie nie ma w tym nic dziwnego. W rzeczywistości jest to sprawa mogąca rozstrzygnąć o zdolności obecnego prezydenta i rządu do budowania IV RP. |
Niech zrobi nawet więcej! Po kiego ujawniać tylko archiwa komunistycznych ss, jeżeli mozna popatrzyć dalej, a tym odciążyć sejm następnej kadencji?
Niech zapisze, że po każdym prezydencie lub co 15 lat, będą odtajniane każde archiwa. I po bólu. A czymże tak lepszym różni się jego praworządność od praworządności byłych?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 10:12, 10 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Na zadane pytanie w temacie.
Nie odechciało się.
Jednakże w rewolucyjnym zapale stworzyli ... gniota i nie wiedzą jak go teraz ugryźć aby samym się nim nie udławić i nie skompromitować się po linii zawodowej.
Pozdrawiam
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 18:17, 19 Lis 2006 Temat postu: Co się czepiasz Kaczyńskich ????? czep się tramwaju |
|
|
Od Kaczyńskich, co oczywiste - wymagano więcej niż od niedawno jeszcze obecnych przy korycie rządowym post(?)komunistów z PZPR-SLD. W rozmowie telewizyjnej, z dziennikarzem TVP Krzysztofem Ziemcem, Kaczyński przeprosił - za rozmowę, którą Adam Lipiński odbył z Renatą Begerową, za zawód sprawiony zwolennikom PiS, i wszystkim innym obywatelom RP, którzy nawet na PiS nie głosowali. Przyznał, że zależy mu na nich, na tych, którzy dotąd nie głosowali na Prawo i Sprawiedliwość. Tu nie ma porównania oczywiście z chamstwem ujawnionym przez postkomunistę Ferenca Gyurcsaniego rządzącego obecnie na Węgrzech, co usiłowały sugerować merdia polskojęzyczne przez cały czas trwania nagłaśniania sprawy rozmowy wysokiego przedstawiciela PiS z kryminalistką z Samoobrony. Kaczyński dowiódł, że jak trzeba - potrafi być politykiem elastycznym Drugą sprawą jest panująca w Polsce epidemiczna choroba Alzheimera - gdyż gdyby nie ta choroba, to Polacy pamiętaliby, jak to Adam Michnik dopuścił się ostentacyjnej korupcji politycznej, kiedy w 1989 roku na łamach swojej gazety proponował rozwiązanie pewnego problemu: "Wasz Prezydent, Nasz Premier". Jeśli to nie korupcja polityczna - to przy tym pani Renata Beger to mały pikuś..." teraz nasiliła się akcja rodem z PRL, mianowicie propaganda, która oparta jest na fałszu. Wydarzenia z ostatnich dni, afera z posłanką Begerową, wskazują, że dziennikarze nie informują o faktach, ale je tworzą. Nic dziwnego, że Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich oświadczyło, że mamy do czynienia z wejściem tych dziennikarzy w walkę polityczną, że stali się oni stronnikami pewnej strony politycznej"Rozwiązaniem jest zrobienie kompletnie nowego naboru do telewizji, zwolnienie wszystkich i ponowne ich zatrudnienie. Nie zrobiono tego - to i są takie wyniki. Ale nie to jest głównym problemem. Jest nim działalność nie byłych agentów - ale OBECNYCH agentów w telewizji. Tak samo manipulował UOP, tak samo teraz robią to ABW i WSI. Czy Państwo myślicie, że ktoś na wizji nie jest agentem? Czy myślicie, że kogoś, kto nie był agentem - dopuszczano przed kamerę? Za granicą jest tak samo..." my z kręgu służb specjalnych nie wyjdziemy. Warto więc przyjrzeć się, zanim was pokonają, by wiedzieć, co was zabiło. Tym bardziej, że może służbom specjalnym nie uda się was wszystkich zabić, a jak mówiono w Hitlerjugend – „co cię nie zabije - to cię wzmocni”. Jest pewien dowód na istnienie szczególnej cenzury, która oplata niemal WSZYSTKIE media w Polsce - chodzi o zadziwiające jednodniowe opóźnienie w podawaniu informacji o ostatnich wydarzeniach na Węgrzech, o czym Polacy dopiero dowiedzieli się w poniedziałek wieczorem, a wydarzenia działy się w najlepsze od niedzieli, Skąd media wiedziały, że „nie wolno’ podawać informacji na ten temat przez więcej niż cały dzień? Poczekajmy, się nie pchajmy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|