Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy posłem na Sejm powinna być przyslowiowa kucharka ?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Polska
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 13:30, 06 Lut 2008    Temat postu:

Nietsche mówił : [b]Prawa są to nici pajęcze przez które przełażą duze muchy ..a w które wpadaja małe..[/b]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 16:27, 06 Lut 2008    Temat postu:

egoista99 napisał:
Nietsche mówił : [b]Prawa są to nici pajęcze przez które przełażą duze muchy ..a w które wpadaja małe..[/b]


to że "tworzą" je kucharki - ma jakiś wpływ ?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 20:00, 06 Lut 2008    Temat postu:

Noooo...Im więcej kucharek...tym mniej do jedzenia...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 20:01, 06 Lut 2008    Temat postu:

egoista99 napisał:
Noooo...Im więcej kucharek...tym mniej do jedzenia...


widać,że nie masz do czynienia z prawem - tworzonym przez takie "kucharki"
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 1:02, 07 Lut 2008    Temat postu:

czy nikogo nie dziwi i nie niepokoi , że sejmy uchwalaja tysiące ustaw - z wszystkich dziedzin - od rachunkowosći do prawa budowlanego - mając w swoim składzie - polonistki i inne "kucharki" ("kucharzy" też )- które klepią - znaczy się głosują - nad czymś czego nie czytały - a nawet gdyby czytały -to często by nie pojęły !
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 1:22, 07 Lut 2008    Temat postu:

Leszku a wiesz od czego są komisję sejmowe? Głosowanie które spektakularnie widzisz w TV to głosowanie nad obrobionym już produktem
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 8:02, 07 Lut 2008    Temat postu:

Właśnie zastanawiam się o czym jest ten topik...
Najpierw myślałem, że chodzi o losową proporcjonalność, aby każdy miał równe szanse dostania się do Sejmu, bo dotychczasowy system czy nawet JOW tego nie gwarantuje. A skutek tego jest taki, że szanse zostania postłem mają szanse jedynie oszołomy, które dorobiły się nie wiedząc w jaki sposób, nie zdają sobie z tego sprawy, że... niezgodnie z prawem i zasadami społecznymi i toto traktują jako wielką zasadę ponadczasową i nadal ją chcą wprowadzać i ją utrwalać, bo to ich chleb.
Lub, że do Sejmu dostają się osoby o zacietrzewieniu wykazania się wielkimi społecznikami, dla nich jest to awans, a okazuje się, że dół poczynając od gmin woli, aby sobie poszli i... nie przeszkadzali. Dali żyć.

No i skutki tego mamy do dzisiaj. Nie chodzi w tym topiku też o partie tego typu, że robotnikom coś się nie podobało przy totalitarnym rządzie, więc zaczęli ruch "solidarnościowy", a oni się za niego załapali i nie spoczną póki nie udowodnią, że to oni go wywołali i im się nalezy władza na zasadzie poprzednich władz.

Jeżeli jest tak u nas głupio, jeżeli wybiera się posłów tak głupio, jeżeli nie ma sita na takowych, to faktycznie, najlepszy byłby losowy system proporcjonalny. . A wtedy i kucharnik przysłowiowe i nieprzysłowiowe, nawet nauczycielki języka polskiego, co nas uczyły miałyby szanse... dorobić sobie, o ile by chciały!

Jest też druga strona beztematu tematu.
Leszek2001 napisał:
czy nikogo nie dziwi i nie niepokoi , że sejmy uchwalaja tysiące ustaw - z wszystkich dziedzin - od rachunkowosći do prawa budowlanego - mając w swoim składzie - polonistki i inne "kucharki" ("kucharzy" też )- które klepią - znaczy się głosują - nad czymś czego nie czytały - a nawet gdyby czytały -to często by nie pojęły !

Leszku! Rozwiązanie jest lepsze niż obecne. Ale też niezadowalające. A losowa proporcjonalność? tego nie rozwiązuje.
A może najpierw utworzyć komisyję i zdawanie egzaminów na kandydatów na posłów? A posłowaniem poważniej i kursami dokształcającymi mogłyby się wtedy zająć koła gospodyń wiejskich? Im byłoby najłatwiej. Bo Sejm jż jest na Wiejskiej. Mr. Green
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 10:16, 07 Lut 2008    Temat postu:

Panesz napisał:
Właśnie zastanawiam się o czym jest ten topik...
Najpierw myślałem, że chodzi o losową proporcjonalność, aby każdy miał równe szanse dostania się do Sejmu, bo dotychczasowy system czy nawet JOW tego nie gwarantuje. A skutek tego jest taki, że szanse zostania postłem mają szanse jedynie oszołomy, które dorobiły się nie wiedząc w jaki sposób, nie zdają sobie z tego sprawy, że... niezgodnie z prawem i zasadami społecznymi i toto traktują jako wielką zasadę ponadczasową i nadal ją chcą wprowadzać i ją utrwalać, bo to ich chleb.
Lub, że do Sejmu dostają się osoby o zacietrzewieniu wykazania się wielkimi społecznikami, dla nich jest to awans, a okazuje się, że dół poczynając od gmin woli, aby sobie poszli i... nie przeszkadzali. Dali żyć.

No i skutki tego mamy do dzisiaj. Nie chodzi w tym topiku też o partie tego typu, że robotnikom coś się nie podobało przy totalitarnym rządzie, więc zaczęli ruch "solidarnościowy", a oni się za niego załapali i nie spoczną póki nie udowodnią, że to oni go wywołali i im się nalezy władza na zasadzie poprzednich władz.

Jeżeli jest tak u nas głupio, jeżeli wybiera się posłów tak głupio, jeżeli nie ma sita na takowych, to faktycznie, najlepszy byłby losowy system proporcjonalny. . A wtedy i kucharnik przysłowiowe i nieprzysłowiowe, nawet nauczycielki języka polskiego, co nas uczyły miałyby szanse... dorobić sobie, o ile by chciały!

Jest też druga strona beztematu tematu.
Leszek2001 napisał:
czy nikogo nie dziwi i nie niepokoi , że sejmy uchwalaja tysiące ustaw - z wszystkich dziedzin - od rachunkowosći do prawa budowlanego - mając w swoim składzie - polonistki i inne "kucharki" ("kucharzy" też )- które klepią - znaczy się głosują - nad czymś czego nie czytały - a nawet gdyby czytały -to często by nie pojęły !

Leszku! Rozwiązanie jest lepsze niż obecne. Ale też niezadowalające. A losowa proporcjonalność? tego nie rozwiązuje.
A może najpierw utworzyć komisyję i zdawanie egzaminów na kandydatów na posłów? A posłowaniem poważniej i kursami dokształcającymi mogłyby się wtedy zająć koła gospodyń wiejskich? Im byłoby najłatwiej. Bo Sejm jż jest na Wiejskiej. Mr. Green


„A może najpierw utworzyć komisyję i zdawanie egzaminów na kandydatów na posłów ?”
- coś jest na rzeczy !!!

Powiem delikatnie - nikt nie zrobi "kucharki" szefową dużej firmy - nawet nie weżmie jej do rady nadzorczej - a bycie posłem - czyli - USTAWODAWCĄ chyba też wymaga kwalifikacji.

Potem prawie normą jest takie kuriosum, że poseł nie potrafi nawet zadać sensownego pytania - na komisji - bo jest ………
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 18:16, 07 Lut 2008    Temat postu:

Leszek2001 napisał:
egoista99 napisał:
Noooo...Im więcej kucharek...tym mniej do jedzenia...


widać,że nie masz do czynienia z prawem - tworzonym przez takie "kucharki"


Hmm...jakby to ująć...A Ty nie masz wrażenia że ten milion ludzi , ktory wyjechał , to nie wyjechał na pielgrzymke ani wycieczkę.Ciekawe kto im to zgotował...?

cyt:Podstawowym źródłem wzrostu państwowego długu publicznego na przestrzeni ostatnich kilku lat było zwiększające się zadłużenie Skarbu Państwa. Wynikało ono przede wszystkim z konieczności sfinansowania wysokich deficytów budżetowych, które z kolei były skutkiem rosnących transferów do funduszy celowych oraz samorządów. Dodatkowo,po stronie rozchodów budżetu państwa pojawiły się nowe kategorie zobowiązań finansowych, które obligowały władze do ponoszenia kolejnych wydatków.
Chodzi tu zarówno o dotacje dla FUS (celem pokrycia niedoborów w składkach na rzecz OFE), jak i środki pieniężne przekazywane na projekty oraz programy inwestycyjne, które realizowano przy finansowym wsparciu Unii Europejskiej. Swój haniebny wkład w rozwój długu miały także zobowiązania państwa z tytułu ZUS oraz Funduszu Pracy. Te wszystkie okoliczności doprowadziły do tego, że dług publiczny w Polsce osiągnął dziś wartość ponad 517 mld zł

Ciekawe kiedy wprowadzą zakaz wyjazdów...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 0:25, 08 Lut 2008    Temat postu:

Aż sie prosi opraciowanie:
"Wpływ planu Balcerowicza na wysokosc długu póblicznego w 2007"
lub
"Wyskosc podatków i para podatków w latach po dokoananiu trasformacji ustrojowej wdług metody opracowanej przez Balcerowicza"
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 23:04, 10 Lut 2008    Temat postu:

katolik napisał:
Aż sie prosi opraciowanie:
"Wpływ planu Balcerowicza na wysokosc długu póblicznego w 2007"
lub
"Wyskosc podatków i para podatków w latach po dokoananiu trasformacji ustrojowej wdług metody opracowanej przez Balcerowicza"


napisz pracę na temat - Wpływ Balcerowicza na wysokośc długu publicznego - w Niemczech , na Węgrzech, Grecji, Portugalii i jeszcze paru krajach - gdzie jest wyższe niż w Polsce.

Balcerwocz zachęcał do zwiększania deficytów budżetowych ?? -ciekawe jak to udowodnisz.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 0:02, 11 Lut 2008    Temat postu:

Nie jestem specjalistka od ekonomii, ale ile wynosi suma 2+2 to wiem.
Umiem tez operowac zwykłym dodawaniem i na wielocyfrowych liczbach. A znich wynika, ze polski dług na dzisiaj to około 2,3 do 3 bilionów złotych uwzględniajac dług wewnetrzny, zadłuzenie zagraniczne, długi skarbu państwa. Czyli ni mniej ni więcej wypada po około 58 tysiecy złotych na głowę kazdego Polaka. Dług publiczny w Polsce rosł szybciej niż PKB wg. danych GUS do 2006 r. i osiaghał poziom 50,2% PKB. W 2007 r. zaczał spadac. Balcerowicz twierdził juz w 2003 r. że Polska może mieć wzrost gospodarczy rzędu 5-6 proc. rocznie o ile uda się jej naprawić finanse publiczne, poszerzyć obszar wolnego rynku, usprawnić "kluczowe ogniwa państwa" i dokończyć prywatyzację. Twierdził także, że kluczem do rozwiązania problemu wzrostu gospodarczego i ograniczenia bezrobocia jest ograniczenie wydatków. Mówił: "Jeżeli ma się wysokie wydatki to i wysokie podatki oraz klin podatkowy w postaci wysokich kosztów pracy"
"Zdecydowane ograniczenie wydatków państwa w przypadku chorych finansów publicznych powoduje wzrost zaufania inwestorów i wzrost gospodarczy" - dodał. Tyle ekonomista. Mozna się z nim zgadzać lub nie. Faktem jednak jest, że ekonomia nie znosi inercji, jak i tez nadmiernego ingerowania państwa w kształtowanie poszczególnych jej składników.
Interwencjonizm państwowy jest wskazany jedynie w sektorach strategicznych. Cała reszta powinna życ własnym życiem. Tak jednak w Polsce jest, że "socjalistyczne" rozdawnictwo wynikajace z kupowania sympatii wyborców lub koniecznosci gaszenia "wybuchów niezadowolenia"
grup nacisku powodowały, iż niezbędne reformy odkładano na poźniej, a cala praca koncepcyjna reformatorów majacych na względzie poprawę wskaźników ekonomicznych szła w gwizdek. Poprzednie 2 lata, to z jednej strony okres stagnacji czyli okres braku działań reformujacych gospodarkę i finanse państwa, z drugiej zaś o tyle pozytywny, że zacietrzewienie PiS-u skupiające się wokól rozliczeń, nie powodowało zaburzeń i pozwoliło na wmiarę stabilną i przewidywalną działalność podmiotów gospodarczych. Czytając "Gazetę Prawną" znalazłam artykuł mówiący o tym, że grozi nam spowolnienie wzrostu gospodarczego. Pod koniec tego roku wysokość długu publicznego może wynieść prawie 550 miliardów złotych. Oznacza to obciążenie każdego Polaka kwotą 14 i pół tysięcy złotych. Dziennik powołuje się na opinie ekonomistów, którzy liczą, że rząd PO - nawet jeśli zdecyduje się podwyższyć płace nauczycieli i lekarzy - zadba o redukcję innych wydatków. Jak wyjaśnia gazeta, pozwoli to w sytuacji spowolnienia gospodarki uniknąć wzrostu zadłużenia w stosunku do PKB. Sposobem na taki rozwój wypadków ma byc większa kontrola wydatków, obniżenie deficytu budżetowego oraz zwiększenie przychodu z prywatyzacji. Niby wszystko ok. I poukładane. Tyle, że rząd PiS-u zostawił uzbrojona minę, która teraz PO musi "rozbroić". Właczył mianowicie do budżetu państwa środki uzyskiwane z UE. Tak więc wszelkie dotacje unijne beda dystrybuowane z budżetu państwa. Był to niby pierwszy krok w drodze do nowej ustawy o reformie finansów publicznych, która miała ujrzeć światło dzienne do 2008 r. Najważniejszą zmianą zaproponowaną przez rząd PiS, jak pisałam było włączenie środków unijnych do budżetu państwa. Programy unijne zatem będą finansowane z budżetu, co wg. PiS miało umożliwić pełną kontrolę państwa nad tymi wydatkami. Nowelizacja zakładała, że plany budżetowe agencji i innych państwowych osób prawnych będą obowiązkowo przedstawiane w formie załączników do ustawy budżetowej. Zlikwidowano
tym sposobem prefinansowanie. Wniosek z tego taki, że pieniądze na realizację programów w latach 2007-2013 będą rozdzielane albo na bezpośrednie finansowanie zadań, albo w formie dotacji budżetowych. Załącznikiem do ustawy budżetowej staną się programy operacyjne, natomiast wydatki na realizację programu w danym roku będą umieszczane w planie budżetowym. W budżecie musza też byc ujęte wszystkie środki, jakie otrzymuje Polska z Unii Europejskiej oraz państw należących do Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu (EFTA).
Jak twierdziła Zyta Gilowska, nowelizacja to realizacja około jednej trzeciej zamierzeń zawartych w projekcie zupełnie nowej ustawy o finansach publicznych. W drugim etapie zmian w finansach publicznych planowano likwidację tzw. zakładów budżetowych i gospodarstw pomocniczych. Oszczędności, jakie budżet miał uzyskać w wyniku wszystkich zmian to według Gilowskiej 8-10 mld zł. Takich oszczędności Gilowska spodziewała się po 2 latach od wprowadzenia wszystkich zmian.
Tyle, że wyborcy wysłali całę ekipę na zielona trawkę, a PO zostało z budżetem uchwalonym przez PiS i ręka w nocniku. Do tego, wiedząc o tym, że PO ma problem J. Kaczyński 16. 01 br. na konferencji prasowej w Sejmie stwierdził cyt.: Obecny rząd podejmuje decyzje, z których wyraźnie wynika, że względy merytoryczne stają się drugorzędne, albo w ogóle nie są brane pod uwagę. Rząd podejmuje decyzje, z których wynika, że pieniądze z UE mają służyć rządzeniu, mają być instrumentem władztwa, a nie instrumentem, który ma służyć rozwojowi Polski.
Przekonywał, że dobre wykorzystanie funduszy unijnych "to szansa na szybkie pchnięcie Polski do przodu". Jak podkreślił, gdy rządził PiS, wszystkie sprawy związane z rozdziałem środków unijnych były załatwione. "Były podjęte odpowiednie decyzje na zasadach merytorycznych". Dodał, że teraz "tam, gdzie sukces odniosło PiS likwiduje się inwestycje". I o co tu chodzi? Jedynie chyba Balcerowicz połapie się w tym galimatiasie polskich reform. Zaczynanych i nie kończonych. A długi w któryms momencie będziemy musieli zapłacic. Zmiłowania nie będzie. Tak więc panowie kłoćcie się dalej. Spierajcie o Balcerka i o to co powiedział lub nie powiedział. Dzień następnym może nas wszystkich wielce zaskoczyc.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 0:08, 11 Lut 2008    Temat postu:

A zapomniałabym. Komuna rozstając się z władzą zostawiła dług w wysokości 48 mld dolarów czyli po ówczesnych cenach około 192 miliardów złotych. Do tego postkomuniści w kilka lat później doprowadzili do umożenia 50% zadłuzenia u wierzycieli skupionych w klubie londyńskim i paryskim. Ile jest teraz widac. I co wy na to?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 1:40, 11 Lut 2008    Temat postu:

Casandro zależy do kogo kierujesz swoje pytanie ja mam na ten temat zdanie ale czy ma go opozycja do zdrowego rozsądku? domyślam się że też tyle że wypaczone.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 8:13, 11 Lut 2008    Temat postu:

casandra napisał:
Nie jestem specjalistka od ekonomii, ale ile wynosi suma 2+2 to wiem.
Umiem tez operowac zwykłym dodawaniem i na wielocyfrowych liczbach. A znich wynika, ze polski dług na dzisiaj to około 2,3 do 3 bilionów złotych uwzględniajac dług wewnetrzny, zadłuzenie zagraniczne, długi skarbu państwa. Czyli ni mniej ni więcej wypada po około 58 tysiecy złotych na głowę kazdego Polaka. Dług publiczny w Polsce rosł szybciej niż PKB wg. danych GUS do 2006 r. i osiaghał poziom 50,2% PKB. W 2007 r. zaczał spadac. Balcerowicz twierdził juz w 2003 r. że Polska może mieć wzrost gospodarczy rzędu 5-6 proc. rocznie o ile uda się jej naprawić finanse publiczne, poszerzyć obszar wolnego rynku, usprawnić "kluczowe ogniwa państwa" i dokończyć prywatyzację. Twierdził także, że kluczem do rozwiązania problemu wzrostu gospodarczego i ograniczenia bezrobocia jest ograniczenie wydatków. Mówił: "Jeżeli ma się wysokie wydatki to i wysokie podatki oraz klin podatkowy w postaci wysokich kosztów pracy"
"Zdecydowane ograniczenie wydatków państwa w przypadku chorych finansów publicznych powoduje wzrost zaufania inwestorów i wzrost gospodarczy" - dodał. Tyle ekonomista. Mozna się z nim zgadzać lub nie. Faktem jednak jest, że ekonomia nie znosi inercji, jak i tez nadmiernego ingerowania państwa w kształtowanie poszczególnych jej składników.
Interwencjonizm państwowy jest wskazany jedynie w sektorach strategicznych. Cała reszta powinna życ własnym życiem. Tak jednak w Polsce jest, że "socjalistyczne" rozdawnictwo wynikajace z kupowania sympatii wyborców lub koniecznosci gaszenia "wybuchów niezadowolenia"
grup nacisku powodowały, iż niezbędne reformy odkładano na poźniej, a cala praca koncepcyjna reformatorów majacych na względzie poprawę wskaźników ekonomicznych szła w gwizdek. Poprzednie 2 lata, to z jednej strony okres stagnacji czyli okres braku działań reformujacych gospodarkę i finanse państwa, z drugiej zaś o tyle pozytywny, że zacietrzewienie PiS-u skupiające się wokól rozliczeń, nie powodowało zaburzeń i pozwoliło na wmiarę stabilną i przewidywalną działalność podmiotów gospodarczych. Czytając "Gazetę Prawną" znalazłam artykuł mówiący o tym, że grozi nam spowolnienie wzrostu gospodarczego. Pod koniec tego roku wysokość długu publicznego może wynieść prawie 550 miliardów złotych. Oznacza to obciążenie każdego Polaka kwotą 14 i pół tysięcy złotych. Dziennik powołuje się na opinie ekonomistów, którzy liczą, że rząd PO - nawet jeśli zdecyduje się podwyższyć płace nauczycieli i lekarzy - zadba o redukcję innych wydatków. Jak wyjaśnia gazeta, pozwoli to w sytuacji spowolnienia gospodarki uniknąć wzrostu zadłużenia w stosunku do PKB. Sposobem na taki rozwój wypadków ma byc większa kontrola wydatków, obniżenie deficytu budżetowego oraz zwiększenie przychodu z prywatyzacji. Niby wszystko ok. I poukładane. Tyle, że rząd PiS-u zostawił uzbrojona minę, która teraz PO musi "rozbroić". Właczył mianowicie do budżetu państwa środki uzyskiwane z UE. Tak więc wszelkie dotacje unijne beda dystrybuowane z budżetu państwa. Był to niby pierwszy krok w drodze do nowej ustawy o reformie finansów publicznych, która miała ujrzeć światło dzienne do 2008 r. Najważniejszą zmianą zaproponowaną przez rząd PiS, jak pisałam było włączenie środków unijnych do budżetu państwa. Programy unijne zatem będą finansowane z budżetu, co wg. PiS miało umożliwić pełną kontrolę państwa nad tymi wydatkami. Nowelizacja zakładała, że plany budżetowe agencji i innych państwowych osób prawnych będą obowiązkowo przedstawiane w formie załączników do ustawy budżetowej. Zlikwidowano
tym sposobem prefinansowanie. Wniosek z tego taki, że pieniądze na realizację programów w latach 2007-2013 będą rozdzielane albo na bezpośrednie finansowanie zadań, albo w formie dotacji budżetowych. Załącznikiem do ustawy budżetowej staną się programy operacyjne, natomiast wydatki na realizację programu w danym roku będą umieszczane w planie budżetowym. W budżecie musza też byc ujęte wszystkie środki, jakie otrzymuje Polska z Unii Europejskiej oraz państw należących do Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu (EFTA).
Jak twierdziła Zyta Gilowska, nowelizacja to realizacja około jednej trzeciej zamierzeń zawartych w projekcie zupełnie nowej ustawy o finansach publicznych. W drugim etapie zmian w finansach publicznych planowano likwidację tzw. zakładów budżetowych i gospodarstw pomocniczych. Oszczędności, jakie budżet miał uzyskać w wyniku wszystkich zmian to według Gilowskiej 8-10 mld zł. Takich oszczędności Gilowska spodziewała się po 2 latach od wprowadzenia wszystkich zmian.
Tyle, że wyborcy wysłali całę ekipę na zielona trawkę, a PO zostało z budżetem uchwalonym przez PiS i ręka w nocniku. Do tego, wiedząc o tym, że PO ma problem J. Kaczyński 16. 01 br. na konferencji prasowej w Sejmie stwierdził cyt.: Obecny rząd podejmuje decyzje, z których wyraźnie wynika, że względy merytoryczne stają się drugorzędne, albo w ogóle nie są brane pod uwagę. Rząd podejmuje decyzje, z których wynika, że pieniądze z UE mają służyć rządzeniu, mają być instrumentem władztwa, a nie instrumentem, który ma służyć rozwojowi Polski.
Przekonywał, że dobre wykorzystanie funduszy unijnych "to szansa na szybkie pchnięcie Polski do przodu". Jak podkreślił, gdy rządził PiS, wszystkie sprawy związane z rozdziałem środków unijnych były załatwione. "Były podjęte odpowiednie decyzje na zasadach merytorycznych". Dodał, że teraz "tam, gdzie sukces odniosło PiS likwiduje się inwestycje". I o co tu chodzi? Jedynie chyba Balcerowicz połapie się w tym galimatiasie polskich reform. Zaczynanych i nie kończonych. A długi w któryms momencie będziemy musieli zapłacic. Zmiłowania nie będzie. Tak więc panowie kłoćcie się dalej. Spierajcie o Balcerka i o to co powiedział lub nie powiedział. Dzień następnym może nas wszystkich wielce zaskoczyc.


"Umiem tez operowac zwykłym dodawaniem i na wielocyfrowych liczbach. A znich wynika, ze polski dług na dzisiaj to około 2,3 do 3 bilionów złotych uwzględniajac dług wewnetrzny, zadłuzenie zagraniczne, długi skarbu państwa." ???

Skąd te liczby ???

"Dług publiczny Polski XII 1997-IV 2006 w mln PLN. Jasnym kolorem oznaczony jest dług krajowy. Jak widać, dług krajowy stale rośnie, dług zagraniczny utrzymywany jest na stosunkowo równym poziomie."

Dług publiczny przekroczył 500 mld zl - tj - chyba ok 14.500 zl na głowę - wg. ostatnich danych
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Polska Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin