Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

c.d.1 Aktualności.... za komentarz
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 32, 33, 34  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Polska
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ahron
Gość





PostWysłany: Pią 22:42, 19 Sty 2007    Temat postu:

Nie jestem pewien czy tak sie da żyć ,myśle że to jest i zawsze bedzie w nas ,mówimy o patriotyźmie-to jest tylko troche szersze pojecie niż ochrona własnego domu,stada -jakas odmiana miłości .

BÓG HONOR....... to zbyt patetyczne jak na ten czas ,ale tak naprawdę w tej czy innej formie jest w nas i przez najbliżesz sto lat się nic nie zmieni .

To sie nigdy nie zmieni

BÓG -zostaje
HONOR-mamy poczucie przyzwioitosci zanim wiemy co to jest prawo.
OJCZYZNA -w tej chwili to Polska ,za 30lat może będzie to Europa ,a za jakis czas Ziemia.


Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 23:03, 19 Sty 2007    Temat postu:

Chyba tak, Ahronn, chyba jest to jakaś forma miłości...
A że nie każda miłość jest mądra i korzystna - to też wiemy, BL...
Ważne, jeżeli jest, z mojego kobiecego punktu widzenia...
Jaga
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 2:10, 20 Sty 2007    Temat postu:

Pytanie :"Bóg, Honor , Ojczyzna" w zestawieniu z "Bóg, Honor, Kuroniówka"
co jest bardziej realistyczne?. Czy bazować na emocjach,uczuciach, czy twardo stąpać po ziemi? Mam doswiadczenie w kontaktach z kombatantami i wiem jak przeżywaja Ci ludzie wszelką niesprawiedliwość , jak czuli są na róznicowanie zasług. Niestety Ci najbardziej odwazni , najbardziej oddani juz dawno nie żyją. Wprost mi to mówią. Mimo wszystko wydaje mi się że nie umniejszając znaczenia pewnych wartości niematerialnych należy podchodzić racjonalnie do rzeczywistości. Wszelkie emocjonalne stany budowane są za zwyczaj na bazie pewnej ideologii, propagandy.Są to pojęcia na ogół zmienne w czasie.A tak chętnie wykorzystywane przez polityków do manipulacji społeczeństwem. Dopuszczam mozliwość działania emocjonalnego w obronie siebie i swoich najblizszych. Tutaj działnia propagandowego nie trzeba ,tutaj działa proste odwieczne prawo ochrony i zachowania gatunku, nalezy to tylko uzmysłowić.To jest racjonalne.Wracamy więc do kształtowania świadomości społecznej. Trudno za pomocą propagandy kierować społeczeństwem świadomym , racjonalnie myślacym .Co tutaj dużo się rozwodzić, nie podoba mi się sposób rzadów obecnych , nie z uwagi na moje poglady polityczne.Wiem że muszą być rózne. Ale mam przesyt badziewia propagandowego. Chciałbym zobaczyc program w TVP gdzie przedstawiciele rzadzacych usiedli by na przeciw młodych,wykształconych ludzi z małych miasteczek którzy w wieku lat 30 żyją od zasiłku do zasiłku, nie mogą założyć rodzin, dziewczyny nie mogą rodzić dzieci bo mieszkanie, bo praca itp .A nie każdy moze wziąść plecak i wyjechac do Irlandii ,czy Holandii. Perspektywa że za 5 -10 lat będzie lepiej jest mało pocieszajaca. W duchu konfrontacji racji winna toczyć się dyskusja, na tej płaszczyźnie elity rządzace winny komunikować się ze społeczeństwem. Nie zawężałbym tego tylko do młodzieży, są młodzi przedsiębiorcy , naukowcy, lekarze. A co nam serwują godzinami .Ano czy jakiś SB-ek kiedyś w swym działaniu kogoś targał do "suki" podczas demonstracji, a może pałką jeszcze uderzył?
Widać jak na dłoni ze za społeczne pieniądze niektórzy realizuja swoje plany odwetu czy też rozliczeń , byc może słusznych z dzisiejszego punktu widzenia, ale w gruncie rzeczy indywidualnych.Tworzy się obraz świetlany bohatera opozycjonisty i tego kata z drugiej strony.Ani jeden , ani drugi obraz nie jest prawdziwy. I to jest też granie na emocjach , ci poszkodowani , lub uważajacy się za poszkodowanych są materiałem ,narzędziem do realizacji planów partii politycznych. Nie oznacza to że należy zasłonić kurtynę zapomnienia. Nie jestem za tym. A może robić audycje gdzie dwie strony przedstawią swoje racje . Poprowadzona mądrze dała by wiele więcej niż to co od roku się proponuje.
Trochę rozpisałem się, ale sadzę że te konkretne przykłady wpisują się w pojęcie manipulacji grupami społecznymi. Wbrew pozorom nie odbiegają od kształtowania nacjonalizmów narodowych prowadzących swego czasu rzesze młodych ludzi pod Verdun, Piawę czy w Karpaty.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 8:16, 20 Sty 2007    Temat postu:

Tak Jaga to wielkie słowa przypominać ich należy szczególnie dziś gdyż już niewielu rozumie ich sens. Młodzi emigrujący Polacy przestrzegają albo rozumieją tylko jeden człon HONOR reszta jest do wykreślenia.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 13:45, 20 Sty 2007    Temat postu:

Bóg - Honor - Ojczyzna , ktoś może powiedzieć to tylko slowa , slowa bez znaczenia. Tak tylko mówi ten na którego "nowe myślenie" , serwowane wkoło i na okrąglo przez media wywarły taki wpływ jaki wywierają media na ludzi którym samodzielne myślenie sprawia trudności.
Każde z tych słów może byc interpretowane indywidualnie , jednak każde myślenie nie moze pójść w negatywnym kierunku.Slowo ojczyzna może odnosić się również do UE ,nic nie stoi na przeszkodzie , jesli bedzie taka wola "możnych".
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 11:39, 21 Sty 2007    Temat postu:

Jakoś ucichła sprawa procesu Pana Cimosiewicza przeciwko Pani Jaruckiej. Poruszam tą sprawę gdyż może na forum dowiem się więcej niż z naszych mediów. W ogóle jak to się stało , że Cimosiewicz z tego co mia odpowiadać na zarzuty , stał się tym co stawia zarzuty.

O ile pamiętam to Prokuratura Okręgowa w Warszawie zajmowała się zawiadomieniem sejmowej komisji śledczej ds. afery Orlen o podejrzeniu zatajenia posiadania akcji tego koncernu przez Włodzimierza Cimoszewicza. Miała m.in. odpowiedzieć, czy złamał prawo wykonując usługę zlecenia kupna akcji na rzecz swojej córki i zięcia, którzy mieszkają za granicą i posiadają obce obywatelstwo.
Komisja zawiadomienie o możliwości popełnieniu przestępstwa przez Cimoszewicza przekazała do prokuratury po jego przesłuchaniu, kiedy wyszło na jaw, że w swoim oświadczeniu majątkowym z 2002 r. nie wpisał akcji koncernu Orlen. Cimoszewicz twierdził, że oświadczenie wypełnił według stanu z kwietnia 2002 r., chociaż powinien zrobić to zgodnie ze stanem na koniec 2001 r., wtedy akcje Orlenu jeszcze posiadał, sprzedał je dopiero w styczniu 2002 r. Zgodnie z prawem, oświadczenia majątkowe składa się według stanu na koniec roku. Cimoszewicz mówił, że pomylił się. Natomiast członkowie komisji wskazywali, że istnieje korelacja czasowa między wnioskiem ze stycznia 2002 r. do prokuratury w sprawie postawienia zarzutów ówczesnemu prezesowi Andrzejowi Modrzejewskiemu, a faktem sprzedaży akcji przez Cimoszewicza. Sprawując funkcję szefa MSZ mógł w styczniu 2002 r. wiedzieć, że akcje mogą stracić na wartości z powodu możliwości gwałtownych zmian w Orlenie.

Co takiego zrobiła Jarucka , że musi być ukarana ?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 12:36, 21 Sty 2007    Temat postu:

Anonymous napisał:

Co takiego zrobiła Jarucka , że musi być ukarana ?


Sfałszowała podpis

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 12:41, 21 Sty 2007    Temat postu:

Gościu...

W ogóle jak to się stało , że Cimosiewicz z tego co mia odpowiadać na zarzuty , stał się tym co stawia zarzuty.

Wg. mojej wiedzy sytuacja wyglądała ta...
Cimoszko sprowadził sobie kaskę na akcje z USA od córki (jako pożyczkę). Sprawy posiadania akcji, obrotu nimi, pożyczek, zleceń maklerom ad. doradztwa itp. były zgodne z prawem... Akcje nie były wtedy jeszcze (dochody z nich) objęte podatkiem. Hakiem na niego było to iż to była pożyczka od córki(zięcia) która jest objęta obowiązkiem podatkowym. I to był jedyny na niego hak.

Jarucka natomiast była w posiadaniu jego dokumentów pomimo iż nie pracowała już u niego i także to iż jego oświadczenie majątkowe było podrobione co ponoć było czarno na białym. Ponadto Cimoszewicz miał od Jaruckiej wcześniej pisany odręczny list z groźbami, co mogło być dalszym dowodem w sprawie o szantażu, odgrażaniu się itp. List ten dawał argumenty w plecy Jaruckiej.

Czemu jest cicho? Nie wiem. Być może coś się dzieje a cisza jest ciszą przed sprawą. W ub. roku była już jakaś sprawa i pewnie będzie cdn. Oczywiście możliwe jest zakończenie sprawy po wycofaniu zarzutów... hehe. Też czekam bo mnie to interesuje...

Pozdro... Partyman
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 14:01, 21 Sty 2007    Temat postu:

Nie będę ukrywał , że przyjąłem z wielką ulgą wycofanie się Cimoszewicza z wyścigu o prezydenturę , ponieważ pozbawilibyśmy się szans na jakiekolwiek zmiany w państwie polskim.

Jego występ przed orlenowską komisją był, moim zdaniem, przykładem pogardy wobec obywateli, którym zależy na jawności życia publicznego. Poza tym wybór jego najbliższych na spędzenie swego życia na obczyźnie , a nie w ojczyźnie w której tato „coś” tam znaczy , daje dużo do myślenia. Ale to takie moje przyczepianie się , ja miałbym sobie coś do zarzucenia. Będąc na takim stołku wstydziłbym się za decyzje swoich dzieci , na tym stołku co zajmuję , wręcz przeciwnie , byłbym z nich dumny za odwagę i słuszną decyzje , to tak na marginesie i bez wchodzenie w szczegóły.

Z fałszerstwem podpisu to nie wiem czy cokolwiek udowodniono Pani Jaruckiej . Jeśli sobie przypominam to wyszła sprawa czegoś takiego jak pieczątka z podpisem czyli „faksymile” czy coś w tym stylu. Prawdę mówiąc nigdy bym nie wpadł na taki pomysł , że cos takiego może funkcjonować na tak wysokich szczeblach władzy , toż to szczyt lenistwa decydenta nie mówiąc o zagrożeniach natury państwowej. Skoro Jarucka miała dostęp i prawo użycia tej pieczątki to……….komu można bardziej wierzyć ? Ja bym takiej pieczątki strzegł jak oka w głowie , a tak w ogóle czy coś takiego może funkcjonować , czy to jest zgodne z prawem , aby taka pieczątka miała swoja rację bytu ?

Dzięki za odzew.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 14:37, 21 Sty 2007    Temat postu:

Gość napisał

Nie będę ukrywał , że przyjąłem z wielką ulgą wycofanie się Cimoszewicza z wyścigu o prezydenturę , ponieważ pozbawilibyśmy się szans na jakiekolwiek zmiany w państwie polskim.

A ja wprost przeciwnie albowiem nie uwazam, ze zmiany są ...zastrzeżone tylko dla ugrupowań prawicowych.
Wszelka działalność Cimoszewicza na stanowiskach państwowych wskazywała na olbrzymią kompetencję, rozsądek i dużą .....autonomiczność!!!! w stosunku do swoich ... mocodawców Razz

Jego występ przed orlenowską komisją był, moim zdaniem, przykładem pogardy wobec obywateli, którym zależy na jawności życia publicznego.

Można rzeczywiście to i tak interpretować, ja natomiast uwazam, ze występ ten był skierowany przeciwko ... arogancji i bucie członków komisji. Nie wahałbym sie dodać nawet ... przeciwko prowokacji politycznej

Poza tym wybór jego najbliższych na spędzenie swego życia na obczyźnie , a nie w ojczyźnie w której tato „coś” tam znaczy , daje dużo do myślenia. Ale to takie moje przyczepianie się , ja miałbym sobie coś do zarzucenia. Będąc na takim stołku wstydziłbym się za decyzje swoich dzieci , na tym stołku co zajmuję , wręcz przeciwnie , byłbym z nich dumny za odwagę i słuszną decyzje , to tak na marginesie i bez wchodzenie w szczegóły.

Nie komentuję, bo autor sam doszedł do wniosku, że punkt widzenia zależy od ... punktu siedzenia

Z fałszerstwem podpisu to nie wiem czy cokolwiek udowodniono Pani Jaruckiej .

Udowodniono ... ponad ...wszelką watpliwość i stąd proces

Jeśli sobie przypominam to wyszła sprawa czegoś takiego jak pieczątka z podpisem czyli „faksymile” czy coś w tym stylu.
Prawdę mówiąc nigdy bym nie wpadł na taki pomysł , że cos takiego może funkcjonować na tak wysokich szczeblach władzy , toż to szczyt lenistwa decydenta nie mówiąc o zagrożeniach natury państwowej


Normalna procedura w przypadku ... korespondencji masowej. Zareczam Ci, ze w przypadku ...pomniejszych odznaczeń państwowych Prezydent RP stosuje to dokładnie to samo.

Skoro Jarucka miała dostęp i prawo użycia tej pieczątki to……….komu można bardziej wierzyć ? Ja bym takiej pieczątki strzegł jak oka w głowie , a tak w ogóle czy coś takiego może funkcjonować , czy to jest zgodne z prawem , aby taka pieczątka miała swoja rację bytu ?

Ma rację bytu z powodów jw.
Zajmuję jakieś tam stanowisko kierownicze a mając zaufanie do swoich pracowników .... moja pieczątka leży w sekretariacie. Nigdy nie spotkałem się z nadużyciem.

Dziękuję za odzew
Proszę i pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 14:59, 21 Sty 2007    Temat postu:

Cóż... Gościu

Jestem skłonny przyznać rację w51(żadkość...ale). Cimoszko miał wiele cech odpowiadających mojemu wyobrażeniu o polityku. I to z tych... które zauważam także u Kaczyńskich, a które są podobnie jak w twoim zdaniu tendencyjnie koślawione w określony sposób.

Trudno teraz gdybać... i oceniać... bo sprawy nie ma. Ale wg. wszelkich oznak Jarucka dostanie popalić. To taka druga Krawczyk... medialnie wkręcona. Jest to też kolejny sygnał jakimi to wartościami i stylem kierowała się polityka. I to przy aktywnym udziale światłych z polityki, mediów... i świata intelektualnego. Czasem się zastanawiam czy ci ostatni z intelektem mają coś wspólnego? Mr. Green To żenujące... ale fakty.

Pozdro.... Partyman
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 16:53, 21 Sty 2007    Temat postu:

No nie , zwykle przemilczam sprawy w których są wątpliwości , gdzie ludzie są młodzi i wszystko przed nimi , jednym słowem rokują nadzieję i nie są skażeni kłamstwami PRL-u – nie chodzi tu o zwykłych ludzi ale o decydentów i tych którzy im służyli ponad miarę , bardzo wierzyli w tą ideologię . O Cimosiewiczu wiemy jeśli nie wszystko , o bardzo dużo. Czyżbyś w51 nic w tym temacie nie czytał ? Żeby było jasne , ja nie jestem, i nie chce się bawić w śledczego , powiem krótko mamy z kogo wybierać , a ta osoba mi najnormalniej śmierdzi na odległość.

[link widoczny dla zalogowanych]

Drugą część sobie poszukaj , mnie się już nawet nie chce czytać tego,
raczej zbiera na wymioty.

Co do dzieci zrozumiałeś tak jak chciałeś. To znaczy Cimosiewicz chciał budować wolną , niepodległą , kwitnąca Polskę dla nas , ale już nie dla swoich dzieci. Rozumiesz coś z tego , bo ja doskonale. W tej chwili taki ktoś , staje się niewiarygodnym kandydatem na cokolwiek w państwie i powinien sam to rozumieć. Do Cimosiewicza zwykłego urzędasa nawet na wysokim szczeblu lokalnym nie miałbym uwag w tym względzie.

W51 , pieczątka tak , ale nie pieczątka z gotowym podpisem. Nie dostrzegasz różnicy czy jej nie chcesz dostrzec. Ktoś stawia Twoją pieczątkę , a Ty tylko podpisujesz . lub ją stawia na Twoim podpisie , a co innego gdy wyręcza Cię nawet z tego obowiązku , stawiając pieczęć z gotowym podpisem.

Każdy ma swój punkt widzenia , są sprawy sporne , ale są i bezsporne. Zostawmy relikty minionej epoki znawcom , koneserom , historykom i szperaczom . Dajmy spokój tym ludziom i zrozummy wreszcie , że tak będzie lepiej dla nas wszystkich.Stawiajmy na młodych , nawet na takich co posmakowali zachodu od kuchni. Wszędzie jest dobrze , lecz najlepiej jest w domu.

Miłego.....
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 17:17, 21 Sty 2007    Temat postu:

Nie wiem czy ten link wchodzi , może jest jakiś powód.Prwda , nie prawda , warto sobie pewne sprawy naświetlać.Każdy ma swój rozum , jego sprawa w co uwierzy a w co nie.Jednak jest coś na rzeczy.

Wladimir Iljicz Cimosiewicz. cz.1

Kiedy premierem kolejnego rządu postkomunistycznego został Włodzimierz Cimoszewicz, powitano go z niezwykłym entuzjazmem na łamach Michnikowej Gazety Wyborczej (8 lutego 1995), pisząc m.in.: (..) Cimoszewicz (SLD) uważany jest za najbardziej wiarygodnego, niezależnego w poglądach polityka lewicy. Jako minister sprawiedliwości w rządzie Pawlaka wsławił się akcją "Czyste ręce" (..).

Kilka miesięcy przedtem na łamach tej samej Gazety Wyborczej (z 9-10 września) ukazał się wspólny tekst Cimoszewicza i Michnika: O prawdę i pojednanie, powszechnie uznany nawet w części środowisk Unii Wolności za próbę uwiarygodnienia postkomunistów jako autentycznych uczestników dialogu i działań pojednawczych. Dwuznaczne moralnie było przyjęte w artykule akceptowanie przez obu autorów - postkomunisty i byłego opozycjonisty - rzeczywistości powojennej jako naszego wspólnego dziedzictwa, kładzenie na jednej szali represji stalinowskich i antypepeerowskich działań podziemia, działań opozycji i tych, co popierali system komunistycznej władzy. Przypomnę charakterystyczny zwrot z tego tekstu: (..) Wpływaliśmy wszyscy na bieg wydarzeń. Jedni z nas wielokrotnie zmuszani byli do dokonywania trudnego, nieraz opłacanego represjami i cierpieniami osobistego wyboru zaangażowania w opozycji. Inni akceptowali realia systemu monopartyjnego i czynili to, co słusznie lub niesłusznie uważali za dobre dla Polski, za możliwe lub po prostu za nieuchronne (...). Autorzy sugerowali wprost, że to, co robione było w PZPR przez tych "innych", było czynione jako dobre dla Polski, a nie na przykład "dobre" dla własnego awansu czy kariery.

Takie wybielanie postaw byłych komunistów okazało się trudne do przełknięcia nawet dla części politycznych przyjaciół Michnika ze środowisk związanych z "unitami", i to nawet tych, którzy przełknęli już niejedną "żabę". Piotr Nowina Konopka protestował przeciw stawianiu na równi bitych i bijących, dążeniu do pojednania d... z batem (Gazeta Wyborcza 19 IX). Józefa Hennelowa sprzeciwiła się uznawaniu jako wspólnego dziedzictwa licznych powojennych wydarzeń, choćby takich, jak manifest PKWN, wyroki śmierci, zniszczenie AK, interwencja w Czechosłowacji w 1968 roku, strzelanie do robotników Wybrzeża etc. (Tygodnik Powszechny 17 IX). Bezimienny czytelnik, telefonujący do Gazety Wyborczej ( 13 IX), stwierdził zaś wprost: (...) Jeżeli rodziny księdza Popiełuszki, Grzegorza Przemyka, górników z kopalni " Wujek ", "Lubina ", ofiar Katynia, Października, Radomia, przebaczą czerwonym oprawcom, to wtedy ja z tymi komuchami mogę zasiąść do stołu (...). Najbardziej znamienny był fakt, że wspólny tekst byłego opozycjonisty Michnika i ówczesnego wicemarszałka Sejmu z ramienia SLD Cimoszewicza ukazał się akurat w momencie, gdy postkomunista Cimoszewicz zdecydował się osobiście wesprzeć prezydencką kampanię Aleksandra Kwaśniewskiego.

Przyciągnął "unitów"

Publikacja tego typu tekstu, współfirmowanego przez Michnika, i to na łamach GW, służyła w tej sytuacji "oczyszczaniu" postkomunistów i to zarówno Cimoszewicza, jak i Kwaśniewskiego, ułatwiała przyciągnięcie części głosów ze środowisk "unickich" do kandydatury Kwaśniewskiego. Szczególnie mylące było przedstawianie Cimoszewicza i związanych z nim środowisk postkomunistycznych jako autentycznych rzeczników prawdy i pojednania. Warto to wszystko przypomnieć po tym, jak przez wiele miesięcy obserwowaliśmy faktyczną praktykę rządów premiera Cimoszewicza. Gdy mogliśmy wciąż naocznie przekonywać się, jak za rządów Cimoszewicza - najbardziej wiarygodnego i niezależnego przedstawiciela lewicy, awansują najgorsi, "bierni, mierni, ale wierni" komunistyczni przeciwnicy jakiegokolwiek pojednania, poza własnym "pojednaniem" z różnymi synekurami (toteż jakby w ramach nowej specjalnej nieustającej, akcji "Czyste ręce", czyli wszystko dla swoich, po oczyszczeniu stanowisk z osób krnąbrnych, choćby takich, jak rzecznik całkowitego rozliczenia długów PZPR i SdRP w województwie gdańskim - Marek Biernacki).

"Hańba rodzinna"

Niewiele osób, czytających we wrześniu 1995 "płomienne" wystąpienie Cimoszewicza i Michnika zwróciło uwagę na pewną bardzo znaczącą cechę, łączącą obu autorów apelu. Otóż obaj apelujący mieli w swych rodzinach własną "hańbę domową" czy raczej "hańbę rodzinną", której przypominanie bardzo ich rozsierdziło, ale też i łączyło w ataku na wszystkich skłonnych do "rozgrzebywania przeszłości". Adam Michnik miał hańbę brata - kapitana Stefana Michnika, stalinowskiego mordercy sądowego, odpowiedzialnego za wydanie szeregu wyroków śmierci na polskich patriotów (niektórych zrehabilitowano pośmiertnie). Włodzimierz Cimoszewicz miał pamięć o hańbie ojca - pułkownika Cimoszewicza - szefa Informacji Wojskowej Akademii Technicznej. Ojciec Cimoszewicza został pozbawiony uprawnień kombatanckich 7 paździenika 1994 r. ze względu na służbę w Informacji Wojskowej w latach 1945-1947 oraz za uczestniczenie w likwidacji podziemia w okresie 1945-1946, co stwierdzono na podstawie wypisu z zeszytu ewidencyjnego Centralnego Archiwum Wojskowego i zaświadczenia nr 15/76, wydanego przez JW nr 2375 (według artykułu Ryszarda Tola: Czas odwetu, publikowanego w ukazującej się na warszawskim Bemowie Gazecie Lokalnej nr 2/104 z lutego 1996 roku).

Dla was wybawcami byli naziści

W październiku 1991 roku doszło do publicznego ujawnienia sprawy przeszłości ojca Cimoszewicza. Poseł OKP Jan Beszta-Borowski stwierdził wręcz, że ojciec Włodzimierza Cimoszewicza był członkiem "organizacji przestępczej" - Informacji Wojskowej. Według Beszty-Borowskiego: Szef Informacji Wojskowej w Wojskowej Akademii Technicznej o nazwisku Cimoszewicz miał zwyczaj rozmawiania z ludźmi, trzymając w ręku pistolet i obracając nim na palcu cynglowym. Znany jest fakt śmierci jednego z podwładnych w wyniku takich rozmów (cyt. za Gazetą Wyborczą z 11 października 1991 r.). Oświadczenie posła Beszty-Borowskiego wywołało gwałtowną publiczną ripostę ze strony Włodzimierza Cimoszewicza. Nazwał Besztę-Borowskiego załganym łobuzem, a w innym tekście (w Gazecie Współczesnej) stwierdził m.in.: Rozumiem, że dla Borowskiego, jego szefów i was, nierozumnych dziennikarzy, babrzących się w takich prowokacjach, wybawcami byli naziści, skoro ci, którzy z nimi walczyli, zasługują na miano oprawców. Po wojnie mój ojciec przez 30 lat służył w Wojsku Polskim, w tym także w kontrwywiadzie, instytucji, jaka jest zawsze i w każdej armii. Wy którzy opluwacie Go dzisiaj, możecie powołać się tylko na fakt służby w tej formacji. Nie przytaczacie, bo nie możecie przytoczyć, żadnych prawdziwych zarzutów, dotyczących Jego postępowania. "Dowody" Borowskiego są łgarstwem (cyt. za: Piotr Jakucki: Pułkownik Cimoszewicz, Gazeta Polska, 4 listopada 1993)

Oburzony stwierdzeniami W. Cimoszewicza, poseł Beszta Borowski skierował przeciwko niemu skargę do sądu, przedstawiając dowody prawdziwości swych zarzutów pod adresem ojca Cimoszewicza. W osobnym liście do Gazety Lokalnej (por. nr 14-15 z 1992 roku) poseł Jan Beszta-Borowski przytoczył uzupełniające dane na temat życiorysu ojca Cimoszewicza jeszcze przed objęciem funkcji szefa Informacji Wojskowej na WAT. Pisał: (...) Oto przyszły pułkownik Cimoszewicz w czasie wybuchu wojny w 1939 roku, mając lat 22, nie uczestniczy w obronie Polski, nie jest żołnierzem Armii Polskiej, broniącej ojczyzny przed dwoma najeźdźcami. Przeciwnie - już w październiku 1939 r. jest "poborcą dostaw obowiązkowych w wołkowyskim Rejnopolnamzakie. Czyli jest na służbie jednego z zaborców - bolszewików. Rekwirował płody rolne od polskich rolników na rzecz najeźdźcy. Jakucki w cytowanym wcześniej artykule powoływał się na zeznania świadka Romualda U., który zapamiętał M. Cimoszewicza jako "seksota" (tajnego agenta) komisarza kadr, ówczesnego naczelnika kadr w dziale technicznym parowozowni w Białymstoku. W 1943 roku Cimoszewicz skończył szkolę pracowników politycznych i do końca wojny był w aparacie politycznym. Od kwietnia 1945 robi błyskawiczną karierę w Informacji Wojskowej - w ciągu trzech lat zostaje komendantem w Głównym Zarządzie Informacji, kontrolowanym wówczas przez dwóch sowieckich zbrodniarzy, pułkowników NKWD w Polsce: Wozniesieńskiego i Skulbaszewskiego, a także szefem Informacji Wojskowej na WAT. Robert Mazurek, autor interesująco naszkicowanej sylwetki Włodzimierza Cimoszewicza (Metamorfozy pana C., Życie Warszawy z 31 marca 1997) pisał, że ojciec Cimoszewicza w 1951 r. trafia do Wojskowej Akademii Technicznej. Tam aresztuje komendanta uczelni gen. Floriana Grabczyńskiego. Z jego rozkazu, aresztowano też kilkunastu oficerów WAT, którzy wcześniej byli w AK. Dokonujący tej bezwzględnej czystki na wyższej uczelni major Marian Cimoszewicz był w tym czasie oficerem bez żadnego wykształcenia. Dopiero kilka lat później - w 1957 roku skończył liceum i zdał maturę (!).

Dodajmy do tego informacje o wcześniejszej roli Mariana Cimoszewicza w likwidowaniu oddziałów AK- sam się chwalił podczas spotkania z oficerami akademii, że w 194r1 r zlikwidował oddział AK. Według innych źródeł w 1946 r jako oficer IW kierował grupą likwidującą "bandę" Bohuna (P Jakucki, op. cit.). Cimoszewiczowie zamieszkali w domu na Boemerowie (Bemowo), odebranym prawowitym właścicielom, których przymusowo wysiedlono z Boemerowa na początku lat 50. jako "element politycznie niepewny" (Gazeta Lokalna, nr 2/104, luty 1996 r.). Żona majora M. Cimoszewicza zaczęła pracę w bibliotece WAT na miejsce poprzedniej pracowniczki tej biblioteki, Ewy Cecetki-Cymerman, zwolnionej nagle bez uzasadnienia w sposób bardzo ordynarny przez M. Cimoszewicza (Gazeta Lokalna, 27 czerwca 1992 r. , nr 12-13/42-3). Porównajmy opisane wyżej fakty z gwałtownym zarzucaniem Beszcie-Borowskiemu łgarstwa przez W Cimoszewicza i pokrzykiwaniem o tym, że dla takich, jak on "wybawcami byli naziści".

Wierny PRL-owskiej przeszłości

Włodzimierz Cimoszewicz, występujący z taką furią przeciw przypominaniu przeszłości ojca, jako motto do swej książki wybrał stwierdzenie Anny Uchlig: Kto przekreśla PRL, ten przekreśla cały mój życiorys. Trzeba przyznać, że swoją publiczną identyfikację z PRL-em zaczął bardzo wcześnie. Już jako maturzysta w 1968 roku kategorycznie przeciwstawił się napiętnowaniu ówczesnych rządów gomułkowskich jako "dyktatury ciemniaków". I uzyskał wydrukowanie pro reżimowego tekstu swego wypracowania maturalnego na łamach Życia Warszawy (por W Cimoszewicz: Czas odwetu, Białystok 1993 r, s. 40). Wielu jego rówieśników było w tym czasie pałowanych na rozkaz "ciemniaków". On w pełni utożsamiał się z totalitarną dyktatura. Jakżeby mógł inaczej, wychowany pod "opiekuńczymi skrzydłami" pułkownika Cimoszewicza! Od jesieni 1968 studiuje na Wydziale Prawa w Warszawie i staje się działaczem uczelnianej organizacji ZMS. W 1971 roku wstępuje do PZPR, a w 1972 r zostaje przewodniczącym ZMS na Uniwersytecie Warszawskim. Wchodzi do władz Komitetu Uczelnianego PZPR. Nawet swą błyskawiczną karierę w ZMS tłumaczył później jako swoisty przykład niezależności, twierdząc, że: Przynależność do ZMS mogła nawet przeszkadzać (!!!) (W Cimoszewicz: Czas odwetu, s. 43) (był bowiem dużo częściej odpytywany na zajęciach). Kiedy doszło do połączenia - pomimo protestu wielu studentów - trzech organizacji studenckich w jeden Socjalistyczny Związek Studentów Polskich (SZSP), należał do zdecydowanych zwolenników tego połączenia, narzuconego studentom przez partyjną biurokrację. I został... komisarycznym szefem SZSP na UW Józef Oleksy wspominał Cimoszewicza z owych czasów jako wręcz zwracającego uwagę swoją pryncypialnością. Pisał, że wionęło pryncypialnością, gdy tylko Cimoszewicz wchodził na trybunę. Miał zaledwie dwadzieścia parę lat, gdy uzyskał kolejny błyskawiczny awans - został sekretarzem Komitetu Uczelnianego PZPR akurat w czasie pogłębiającego się kryzysu politycznego późnego Gierka, w okresie aktywizacji opozycji z KOR-u i ROPCiO. Na temat dokonanej przez Gierka zmiany konstytucji, serwilistycznie uzależniającej Polskę od ZSRR, wspominał: Wszyscy mieliśmy skłonność do usprawiedliwiania miękkiej postawy wobec Związku Radzieckiego, byliśmy przekonani, że inne zachowania mogłyby być groźne dla Polski. W sprawie innego posunięcia ówczesnych władz PZPR - zapisania w konstytucji kierowniczej roli PZPR - szczerze przyznawał: Nas jako członków PZPR ani to ziębiło, ani grzało. Nie popadaliśmy przez to w jakiś konflikt sami ze sobą (W Cimoszewicz, op. cit., s. 53). Poczucie bycia członkiem kierowniczej siły jak widać, wzmacniało dobre samopoczucie szybko awansującego działacza partyjnego.

W konsulacie w Malmoe

W 1980 roku został wysłany na 3 miesiące do pracy w konsulacie w Malmoe. We wrześniu tego roku zaś wyjechał na stypendium Fullbrighta do USA, dzięki decyzji władz o tym, że jego konkurent do stypendium, Lamentowicz, powinien się wycofać (op. cit. s. 55). Pozostał wiemy PZPR-owi w czasach "Solidarności i po ogłoszeniu stanu wojennego podczas pobytu na Uniwersytecie Columbia należał do organizacji PZPR przy konsulacie w Nowym Jorku. W lutym 1982 powrócił do pracy na warszawską uczelnię.

"Carex"

Według informacji z listy Macierewicza Cimoszewicz w 1980 roku pod pseudonimem "Carex" został współpracownikiem wywiadu. Ustosunkowując się do tej sprawy w swej biografii Czas odwetu, stwierdzał m.in.: (...) Z wypowiedzi Czesława Kiszczaka wiedziałem, że w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych istniały możliwości preparowania dokumentów, mających cechy autentyczności, dokumentów antydatowanych. Obawiałem się, że kierownictwo MSW może zdecydować się nawet na taką awanturę, jak fabrykowanie archiwaliów. Nie wykluczałem więc, że mogę znaleźć się na liście Macierewicza. Kiedy Olek Kwaśniewski przedstawił mi dokumenty z dużym zaskoczeniem zauważyłem, że byłem odnotowany w aktach polskiego wywiadu (...). Byłem zaskoczony, ponieważ okazało się, że kontakt, jaki w 1980 roku nawiązał ze mną przed wyjazdem na stypendium Fundacji Fullbrighta przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych, został w tych dokumentach przed stawiony jako kontakt z wywiadem (...) (op. cit., s. 25-26).

Alergia na polskość

Po likwidacji PZPR w styczniu 1990 roku Cimoszewicz nie wstąpił do SdRP Fakt ten próbowano później częstokroć eksponować jako dowód niezależności Cimoszewicza i jego opowiedzenie się po stronie prawdziwie reformatorskiej lewicy. Rację mają jednak raczej ci, którzy sądzą, że Cimoszewicz nie docenił wówczas prawdziwej siły postkomunistów z SdRP i nie chciał zostać wraz z nimi zmarginalizowany. Po rozpadzie sejmowego klubu PZPR Cimoszewicz nie poparł jednak stworzonej przez reformatorskiego Tadeusza Fiszbacha Polskiej Unii Socjaldemokratycznej. Widząc, że większość dawnego klubu sejmowego, głównie członkowie SdRP, wstąpiła do Parlamentarnego Klubu Lewicy Demokratycznej (PKLD), przyłączył się do nich i niespodziewanie został wybrany szefem tego klubu. W tym czasie w swych wystąpieniach zdecydowanie odcinał się od dawnego PZPRowskiego aparatu. Starał się teraz tym mocniej odcinać kupony od swego pozostawania na uboczu w dobie jaruzelszczyzny. Dystansowaniu się od dawnego aparatu towarzyszyły jednak równoczesne bardzo ostre ataki Cimoszewicza na gospodarczo-społeczną politykę rządu Mazowieckiego i na samą "Solidamość".18 września 1990 jako szef PKLD znalazł się na "herbatce u Prymasa" - spotkaniu w rezydencji Prymasa Polski Józefa Glempa, na którym gen. Jaruzelski miał podjąć decyzję o swym odejściu z prezydentury. Zaskoczony zaproszeniem Cimoszewicza na to spotkanie Jarosław Kaczyński wyraził się: a co tam ma robić ten trup polityczny?. To się rozniosło, dotarło do Cimoszewicza, i gdy spotkali się z Kaczyńskim przy wejściu do rezydencji Prymasa Polski Cimoszewicz dowcipnie zacytował słowa Marka Twaina: wiadomość o mojej śmierci jest trochę przesadzona (wg J. Kaczyński Odwrotna strona medalu, Warszawa 1991, s.131).

W czasie kampanii prezydenckiej 1990 roku właśnie Cimoszewicz został kandydatem postkomunistów na prezydenta. Podobno dlatego, że sam Kwaśniewski obawiał się wówczas całkowitej kompromitacji wyborczej, jakichś trzech procent. W tej sytuacji wynik uzyskany przez Cimoszewicza był traktowany jako duże zaskoczenie - dostał 9 procent głosów, plasując się na czwartym miejscu za Wałęsą, Tymińskim i Mazowieckim. W latach 1991-1993 nadal przewodniczył Parlamentarnemu Klubowi Lewicy Demokratycznej. Po sukcesie wyborczym SLD w 1993 roku Cimoszewicz został wicepremierem i ministrem sprawiedliwości w rządzie Pawlaka. Jego nominacja na ministra sprawiedliwości wywołała wiele zastrzeżeń ze względu na fakt, że ten minister jest jednocześnie prokuratorem generalnym. Do pełnienia tej ostatniej funkcji niezbędne było zaś posiadanie uprawnień prokuratorskich lub sędziowskich, lub przynajmniej bycie doktorem prawa. Cimoszewicz zaś nigdy nie zrobił habilitacji. Wywołało to, acz bezskuteczne, protesty opozycyjnych prawników (por. R Mazurek: Metamorfozy pana C., Życie z 29-31 marca 1997). Jako minister sprawiedliwości zasłynął głównie akcją "Czyste ręce". W ramach niej ujawnił nazwiská wysokich urzędników państwowych, którzy biorą równocześnie pieniądze za zasiadanie w radach nadzorczych firm państwowych. Akcja nie przyniosła faktycznie żadnych skutków negatywnych osobom skrytykowanym przez Cimoszewicza. Mógł jednak odtąd chodzić w nimbie nieprzekupnego tropiciela gospodarczych patologii.

Resort Cimoszewicza nie mógł się pochwalić żadnymi większymi osiągnięciami; powszechnie narzekano na fatalne funkcjonowanie sądów i prokuratury. Cimoszewicz miał na to dość swoiste wytłumaczenie - twierdził, że podczas weryfikacji rzekomo wyrzucono najlepszych specjalistów. Po dymisji rządu Pawlaka nie wszedł do rządu Oleksego.

Urażony niezaproponowaniem mu wice premierostwa, nie chciał przyjąć wyłącznie teki szefa resortu sprawiedliwości. Został wówczas wicemarszałkiem Sejmu.

W nowej sytuacji tym mocniej rozwijał stosunki z lewicowymi środowiskami z kręgu dawnej tzw. opozycji laickiej, zwłaszcza z Michnikiem, Geremkiem i Bujakiem. Nieprzypadkowo właśnie "różowi" tzw. "Europejczycy' stanowili najbliższych rozmówców Cimoszewicza spoza SLD i SdRP

Głównym efektem tych zacieśniających się kontaktów stał się wspomniany na wstępie głośny artykuł Cimoszewicza i Michnika, wspólnie apelujących o zakończenie wszelkich rozliczeń PRL-owskiej przeszłości. Cimoszewicz, podobnie jak Kwaśniewski i liczni inni politycy SLD stanowi typ człowieka gruntownie uodpornionego na takie pojęcia, jak polskość, polski patriotyzm, poczucie polskiego interesu narodowego. Tym, którzy chcieliby polemizować z moimi tak kategorycznymi sądami w tej sprawie, polecam uważną lekturę Czasu odwetu. W tej książce widać aż nadto wyraźnie, że Cimoszewicz nie mógł się przełamać do napisania jakichś cieplejszych słów o Ojczyźnie, patriotyzmie, uczuciach narodowych, nie mówiąc już o trosce z powodu występujących dziś zagrożeń dla Polski i polskości. Tym więcej tam za to ataków na wszystko, co się z polskimi uczuciami narodowymi kojarzy, czy gwałtownego piętnowania rzekomej siły antyżydowskości w Polsce. Na s. 39 Czasu odwetu pisze: Nie będąc Żydem poznałem, co to znaczy być nim w Polsce. Na s.192 insynuuje, iż: Prawdą jest niestety, że w naszym społeczeństwie, i to od lewicy do prawicy, nieustannie można spotkać się z przejawami endemicznego antysemityzmu.

W książce z pasją atakował niepodległościowe slogany (s. 13), narodową tromtadrację, oczywiście idącą w parze z zoologicznym antykomunizmem (s. 270), polską ksenofobię (s. 273), etc.
Po dojściu do władzy, jak mógł, dawał wyraz napadom skrajnego filosemityzmu. Wystąpienie Cimoszewicza jako premiera RP podczas uroczystości w Kielcach w lipcu 1996 r ku czci ofiar kieleckiej prowokacji z 1946 roku przyniosło jaskrawy dowód tego, jak bardzo nieważna dla niego jest autentyczna prawda o historii i godność własnego narodu. W sprawach stosunków polsko-żydowskich, tak skomplikowanych i złożonych, po dziesięcioleciach przemilczeń i niedomówień, postkomunistyczny premier pozwolił sobie na publiczne, obelżywe dla Polaków stwierdzenia, jednostronnie obciążające ich winą za wszystkie problemy w stosunkach z Żydami. Głęboko bolejąc z powodu wszystkiego, w czym kiedykolwiek Polacy zawinili wobec Żydów i szczerze za to przepraszając. Samobiczowanie premiera Cimoszewicza w imieniu całego narodu polskiego wywołało zdecydowany protest wielu środowisk patriotycznych. W opublikowanym 9 lipca 1996 oświadczeniu porozumienia 21 organizacji kombatanckich i niepodległościowych (m.in. Światowego Związku Żołnierzy AK, Stowarzyszenia Szarych Szeregów i kilku związków więźniów politycznych) stwierdzono: (...)Zamiast niesłusznie oskarżać cały naród o rzekomy antysemityzm i bić się w piersi w jego imieniu, premier Cimoszewicz powinien przeprosić za zbrodnię, której dokonali jego ideowi poprzednicy Nie uczynił tego, nie wykorzystał znakomitej okazji do odcięcia się od komunistycznej przeszłości, a tym samym zakłamał wyjątkowo bolesną kartę naszej historii.

Podczas uroczystości w Kielcach Cimoszewicz zezwolił Elie Wieselowi na bezkarne obrażanie Polski i Polaków. Zamiast zdecydowanie zareagować na prowokacyjne antypolskie i antyreligijne wystąpienie Elie Wiesela i jego żądanie usunięcia krzyży z Auschwitz-Birkenau, Cimoszewicz obiecał wyjście naprzeciw ich żądaniom w sprawie usunięcia krzyży z terenów byłego obozu Auschwitz-Birkenau. W ten sposób, jak stwierdzili senatorzy NSZZ "Solidarność", premier RP zamierza uzurpować sobie prawo do decydowania o symbolach religijnych w Polsce.

W jakimś stopniu jestem Białorusinem

Za to z tym cieplejszą nutą pisze o wszystkim, co dotyczy Białorusinów. Zrobił furorę wśród nich na Białostocczyźnie już w czasie wyborów prezydenckich. Jak przypomniano w Rzeczpospolitej z 18 X 95 r : Nazwisko brzmiało swojsko: toż Wołodźka z naszych! - panowało po gminach powszechne przekonanie. Sam Cimoszewicz przedstawia to w swej książce w sposób następujący: Nigdy też nie kryłem, że czuję się Polakiem, chociaż prawdą jest, że mój ojciec pochodzi z Grodzieńszczyzny, a część krewnych z jego strony uważa się za Białorusinów Jest więc możliwe, że w jakimś stopniu jestem Białorusinem (s. 249). W 1989 roku wygrał głównie dzięki głosom Białorusinów z południowo-wschodniej Białostocczyzny i o ten elektorat szczególnie zabiegał. Między innymi poprzez odpowiednie nagłośnienie w Sejmie tajnej notatki MSZ na temat stosunków wśród Białorusinów Białostocczyzny, której treść zaatakował w sposób skrajnie demagogiczny, fałszywie przedstawiając jako rzekomo uderzającą w Białorusinów (autorzy notatki alarmowali z powodu zdominowania różnych środowisk białoruskich na Białostocczyźnie przez starą partyjną nomenklaturę.

SLD-owska mentalność Kalego

Jedną z najbarwniejszych scen w Sienkiewiczowskiej W pustyni i w puszczy była opowiastka o Kalim, widzącym wyłącznie dobro w tym, jak Kali komuś zabierze krowę i skrajne zło w zabraniu krowy Kalemu. Ten typ mentalności dość chronicznie cechował różne totalitaryzujące ruchy w przeszłości, od komunistów po faszystów. Jeden z najwybitniejszych francuskich pisarzy okresu międzywojennego, Henri Montherland nader celnie zdefiniował taki typ mentalności Kalego w polityce. Wyraził go maksymą: Kiedy jesteśmy słabi, to żądamy od was maximum praw według waszych zasad, ale kiedy będziemy silni, to nie damy wam żadnych praw w myśl naszych zasad! Ciekawe, że tego typu podejście aż nadto wyraźnie zaznacza się w praktyce działania postkomunistów z SdRP i SLD. Bardzo pouczająca pod tym względem mogłaby być konfrontacja różnych dawniejszych tekstów Cimoszewicza (zwłaszcza jego wystąpień parlamentarnych lat I 990-1992 czy z książki Czas odwetu), z aktualną praktyką działania różnych wpływowych postaci z SdRP i SLD, ich konsekwentnymi czystkami wobec inaczej myślących. Kiedy byli słabi, w 1990 czy 1991 r , wciąż nawoływali do humanizmu, elegancji stylu politycznego, protestowali przeciwko "odwetom", godzącym w komunistów, etc. By przypomnieć choćby słowa przemówienia sejmowego W Cimoszewicza z 20 września 1990 r: (...) W życiu publicznym pojawia się coraz więcej przykładów nienawiści. Zamiast dyskusji i rzeczowych argumentów słychać nawoływania do brutalnej rozprawy z tymi, których przedstawia się jako wrogów (...). Nie dzielmy raz jeszcze Polek i Polaków na mniej lub bardziej uprawnionych do czucia się w Polsce jak we własnym domu (...) (op. cit., s. 307-308). W wystąpieniach Cimoszewicza wprost roiło się od utyskiwania na antykomunistyczne wrzaski, barbarzyństwo w polityce, namawianie do burzenia, chuligaństwo prawicy etc. Sama zaś inicjatywa postawienia przed Trybunałem Stanu głównych autorów stanu wojennego to według Cimoszewicza wyłącznie wyraz małostkowości i mściwości. Jakże dramatycznie na tym tle brzmiał apel Cimoszewicza, by kierując się wartościami nadrzędnymi ogłosić swoiste moratorium na waśnie, z jakąż swadą ostrzegał: kto nienawidzi, ten już przegrał (op. cit., s. 302).

Brudne "czyste" ręce

Po sukcesie wyborczym postkomunistów w 1993 roku przyszło zwycięstwo wyborcze Kwaśniewskiego w 1995 roku. I nagle postkomuniści znowu poczuli się silni. I natychmiast przestali się liczyć z tak akcentowanymi wcześniej hasłami tolerancji, troski o opinie różnych opcji i prawdziwy pluralizm. Praktyka zwycięskich towarzyszy "szmaciaków" w różnych regionach była aż nadto jednolita - przejąć wszystko, co się da, bo zwycięzca bierze wszystko, usunąć ostatnich wojewodów solidarnościowych, ostatnich kuratorów, krnąbrnych prokuratorów, usunąć wpływowych dziennikarzy innych opcji (od Cejrowskiego po prowadzących Puls Dnia) etc. Można by wyliczyć mnóstwo przykładów tego typu działań i zauważyć, jak rosła ich liczba za czasów rządów Cimoszewicza. Zwyżkującej arogancji władzy towarzyszyła silniejsza korupcja w różnych sferach życia, umacnianie się wpływów jednej opcji na różnych, szczególnie intratnych pozycjach życia gospodarczego i finansowego. A kiedyś tak ładnie głoszono ideę "czystych rąk".

Sprawa "czystych rąk" to kolejny przykład dwulicowości Cimoszewicza jako polityka. Przypomnijmy, że obecny premier jako minister sprawiedliwości i prokurator generalny w rządzie Waldemara Pawlaka zasłynął akcją "Czyste ręce", zakazującą osobom na stanowiskach państwowych łączenia tych funkcji z udziałem w radach nadzorczych spółek. Po czym niektóre z tych osób wziął do swego rządu, powołanego w lutym 1996 roku.

Jan Beszta-Borowski tak skomentował dla Naszej Polski z 8 lutego 1996 r. fakt powierzenia Cimoszewiczowi zadania tworzenia nowego rządu: W Niemczech nie do pomyślenia byłby fakt zaproponowania takiej misji synowi hitlerowskiego zbrodniarza wojennego. W Polsce premierem najprawdopodobniej zostanie polityk którego ojciec jako funkcjonariusz lnformacji Wojskowej przesłuchiwał niepokornych oficerów Wojska Polskiego.

Demagogiczne obietnice

Osobna sprawa to obraz, jak za kolejnego już rządu zdominowanego przez SLD "realizowane" były skrajnie demagogiczne obietnice gospodarczo-społeczne, szczodrze czynione w wystąpieniach polityków SLD na początku lat 90. i w kampaniach wyborczych. Przypomnijmy choćby kilka wypowiedzi samego Cimoszewicza.14 grudnia 1990 r wołał w dyskusji nad odwołaniem rządu Tadeusza Mazowieckiego: Bardzo problematyczne osiągnięcia polityki oświatowej, porażki w dziedzinie kultury budownictwa mieszkaniowego i walki z bezrobociem wywołały uzasadnione niezadowolenie ludzi młodych. Przy różnych okazjach Cimoszewicz uskarżał się na brak zaspokojenia przez rządy solidarnościowe tak ważnej ludzkiej potrzeby, jak mieszkania, skarżył się na brak łatwego i równego dostępu do opieki zdrowotnej. W Czasie odwetu gromił oburzającą ludzi korupcję, zapewniał, że: Edukacja nie gwarantująca lepszych szans na życie nie utrzyma wysokiej pozycji w hierarchii wartości.

Społeczeństwo ciężko zapłaciło za "efekty" rządów zdominowanych przez SLD, w tym właśnie rządu Cimoszewicza. Edukacja wyraźnie dogorywała pod nadzorem najbardziej upolitycznionego, tendencyjnego i niekompetentnego ministra edukacji J. Wiatra, polskie budownictwo przeżywało najgorszy okres w swej historii, i stanowiło swoistą ilustrację słów pięknej piosenki STS-u z początku lat 60.: Ja już widziałem takie dno, przy którym wszystkie gwiazdy bledną. Komentarze z Gazety Wyborczej (6 XII 1996 r ), a więc gazety tak hołubiącej niegdyś "reformatora" Cimoszewicza, dowodziły, że to, co robi się w Sejmie na wniosek rządu Cimoszewicza, stanowi prostą drogę do zapaści mieszkaniowej, nieporównanie większej niż dzisiejsza. Jak wygląda łatwy i równy dostęp do opieki zdrowotnej pod rządami Cimoszewicza łatwo było poznać po niebywałym wzroście cen leków. Ostateczne zdemaskowanie mitu Cimoszewicza przyniosło zachowanie jego i jego rządu w czasie klęski powodzi w 1997 roku. Premier Cimoszewicz najpierw całkowicie zbagatelizował zagrożenie powodzią. Prawdziwą kompromitacją stało się jego wystąpienie na forum rządu w dniu 8 lipca 1997. Powódź w tym czasie obejmowała znaczną część terenów 9 województw polskich, przynosząc ogromne straty materialne w ponad 200 miejscowościach. A tymczasem Cimoszewicz "popisał się" wypowiedzią stwierdzającą, że sytuacja jest wprawdzie poważna, ale dotyczy niedużych obszarów, a rząd nie będzie się zajmował odszkodowaniami, gdyż trzeba być przezornym i ubezpieczonym (Cyt. za A. Lenkiewicz: Typy i typki postkomunizmu, Wrocław 1997, s. 28). Później Cimoszewicz musiał się rakiem wycofywać z tej tak obraźliwej dla przeżywających straszną katastrofę ludzi.

Także w następnych tygodniach rząd Cimoszewicza wykazał się wielką nieudolnością w reagowaniu na rozmiary i skutki powodzi. Jego nieudolność, spóźnione i niespójne działania przyczyniły się do znacznego powiększenia kosztów, jakie poniosły społeczności dotknięte klęską powodzi.

Prawdziwym bluffem i blamażem rządu Cimoszewicza okazała się zapowiedź szybkościowego wybudowania tysiąca domów dla powodzian. Nie tylko, że jej pełna realizacja uległa wielomiesięcznemu opóźnieniu, ale sama jakość znacznej części domów stała się prawdziwym symbolem brakoróbstwa i nieodpowiedzialności zleceniodawców i budowniczych. Skrajna kompromitacja premiera Cimoszewicza w czasie walki z klęską powodzi sprawiła, że postać jego stała się bardzo niewygodna dla postkomunistów. Od momentu zakończenia urzędowania ekipy Cimoszewicza, były premier jakby zupełnie znikł z horyzontu jest niemal całkowicie przemilczany nawet w tak wpływowych lewicowych mediach. Jak się zdaje na zasadzie "Ciszej nad tą trumną", by nie przypominać ludziom kompromitującego SLD nazwiska.

Bilansując obraz sylwetki Cimoszewicza można chyba w pełni zgodzić się z oceną jego postaci daną na łamach Życia Warszawy z 29-31 marca 1997: (...) Jest ich dwóch. Jeden - niezależny, miłośnik "czystych rąk'; śmiertelny wróg partyjnego aparatu, skłonny do flirtów z "Solidarnością ", szczery zwolennik lewicowego postępu - to Cimoszewicz mityczny. I drugi -działacz młodzieżowy, sekretarz komitetu uczelnianego PZPR, zawsze wierny SLD, kunktator i arcymistrz promowania własnej osoby, trzymający rodzinę żelazną ręką - to Cimoszewicz realny (...) (R. Mazurek: Metamorfozy pana C., Życie Warszawy, 31 marca 1997).

Niedościgły wzór do nasladowania! No

Pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 17:51, 21 Sty 2007    Temat postu:

Jak widzę kolega ... Gość niby tak mało zorientowany, cichcem, niby tak nic, ale z tematu Cimoszewicz ...nieżle przygotowany ... jak widzę

Dlatego przepraszam ale nie zamierzam polemizować z przytoczonym tekstem, albowiem on mnie .... zwyczajnie nie interesuje. Tym bardziej, że nie wiem czy Ty wiesz, ale w wydarzeniach marcowych w 1968 r. nie małą rolę odegrały ...dzieci komunistycznych prominentów i to z bardzo wysokich półek.

To co ma świadczyć o "winie" Cimoszewicza w moim przekonaniu stanowi dla niego olbrzymi plus, albowiem bardzo łatwo ... przyłączać się do "zwycięzców" wzorem niejednego z Twojego ... towarzystwa, trudniej... płynąć w poprzek fali i zachować swoje przekonania.

Rzeczywiście ... każdy ma swój punkt widzenia ale dodam że .. nie kazdy coś widzi.

A tak na marginesie ...skoro o młodych politykach mowa to wskaz mi łaskawie ...swoje typy Razz

Pozdrawiam

A w sprawie ... pieczątek i faksymilek ...to kolega jakiś taki ...detalista i skupia sie nie ... na istocie rzeczy.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 18:27, 21 Sty 2007    Temat postu:

W51 , lekcję do odrobienia to Ty zadaj sam sobie i odrób ja należycie.Nie wymiguj sie wiekiem , nigdy ponoć na nauke nie jest za późno.

Kogo bym nie podał , to nie bedzie Twój typ. Jesteś mistrzem w odwracanaia kota ogonem. Zresztą to nie moja rola.

To co ma świadczyć o "winie" Cimoszewicza w moim przekonaniu stanowi dla niego olbrzymi plus - dawno tak wspaniałego tekstu nie czytałem.W51 i o czym my mamy rozmawiać ?

Śpij spokojnie ORMO czuwa.

Pozdrawiam
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Polska Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 32, 33, 34  Następny
Strona 20 z 34

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin