Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

JAKĄ PRZYSZŁOŚĆ MA KRAJ
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 62, 63, 64  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Historia i Przyszłość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 19:22, 20 Lis 2006    Temat postu:

Żaden kociokwik i żaden ...ryneczek Weles Mr. Green

jedynie prosta konstatacja konsekwencji naszego unijnego veta dla umowy z Rosją.

Jest to zwyczajna i obrzydliwa sankcja w stosunku do nas, bo jak sie okazuje, nasze ceny importowe gazu rosyjskiego należą do najwyższych w Europie.

A z resztą postu mogę się zgodzić Ok! bolejąc nad tym, że nie masz wpływu i dojścia do ...Kaczorów Razz aby ich ... oświecić co nieco w tej materii.

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 20:05, 20 Lis 2006    Temat postu:

Weles napisał:
Paranoja... Mr. Green A może tak we własnym interesie wyłączyć fobie i uruchomić szare komórki? Zastanawiam się jak można współpracować o co się słusznie dopominamy ... izolując przedsiębiorczość Rosyjską, jej tu inwestycje? A może tak współpracować i baczyć aby się nie dać kolegować? Przecież każdy nas robi w konia i to bez krzyku... a na wschodzie produkujemy sobie wroga sami. Przecież Ruyscy też nie durnie i to widzą. I wcale nie muszą nas cenić... za głupotę. Zachodnie firmy garściami czerpią bez rumieńców podgrzewając nasze fobie (i za darmochę pozbawiając się konkurencji).


No Weles tym razem rzucasz na kolana swoim obiektywizmem, to co mówisz to najbardziej czysta prawda, osobiście też tak mówię ale jestem niesłyszalny. Tak to prawda Rosja jako kraj ma prawo dyktować warunki czy to się komuś podoba czy nie rzecz w tym żeby nie robić zadymy tam gdzie potrzebny jest spokój i rozwaga. Jak Rosja zakręci kurek z gazem to nam nie wystarczą pomarańczowe szaliki nam potrzebne będą wełniane swetry
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 14:23, 21 Lis 2006    Temat postu:

w51... Mr. Green


Co racja to... racja że nasze ceny importowe gazu rosyjskiego należą do najwyższych w Europie. , ale nie widzisz związku tego z naszą dość określoną polityką wobec Rosji?... i to na wszelkich mogących jej szkodzić płażczyznach? Ja jakoś nie wierzę w walki o cudze wolności itp... na tomiast w fobie tak. Jak się kogoś kopsa to nie oczekujmy uśmiechu Mr. Green ... tym bardziej, że jest sporo większy i może nas skarcić klapsem... miast paść na kolanka Mr. Green . Nie sądzisz że to RP w tym układzie rżnie głupa? Ok!

A druga strona medalu to szemrana lojalność nowych przyjaciół...nie sądzisz dziwnie niekumatych? Czy w polityce można oczekiwać... naiwnej i jednostronnej sprawiedliwości? A któż to nie korzysta ze swoich sił i możliwości na świecie? Nie lubią nas... bo my ich nie lubimy, zwalczamy... Mr. Green Moim zdaniem jedyne co może tu zaskakiwać to postawa naszych obecnych przyjacioły i to im się trzeba dobrać do d... Cisza


Pozdro... Partyman
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 13:31, 23 Lis 2006    Temat postu:

He, he, he Weles Mr. Green

słusznie napisałeś

A któż to nie korzysta ze swoich sił i możliwości na świecie? Nie lubią nas... bo my ich nie lubimy, zwalczamy... Mr. Green Moim zdaniem jedyne co może tu zaskakiwać to postawa naszych obecnych przyjacioły i to im się trzeba dobrać do d... Cisza

a póki co, dzięki "polityce zagranicznej" uprawianej przez kaczorków to nam się ..dobierają do d....
My se będziemy .... kopać kanał przez Mierzeję Wiślana a tymczasem nasi sąsiedzi tak ... boczkiem i chyłkiem :

Kolejowe połączenie Rosja-Niemcy ominie Polskę

[link widoczny dla zalogowanych]

A dlaczego? "Bo my ich nie lubimy". Nieprawdaż Weles?

Pozdrawiam

PS Jedyna pociecha, że Ty i kapitan wód słonych ... Obs się ucieszycie Razz z tego kanału ...oczywiście
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 0:13, 25 Lis 2006    Temat postu:

Jaką przyszłość ma kraj w którym...

jedynie ...sprawiedliwi nie umieją czy też nie chcą doprowadzić do Trybunału Stanu, podejrzanego o złodziejstwo b. ministra skarbu.

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 22:02, 30 Gru 2006    Temat postu:

Leszek Szymowski dla Polskiego Radia z 21.12.2006r.:

W połowie lat 80. w służbach specjalnych PRL-u powstał supertajny oddział "Y". Jego zadaniem było przejęcie strategicznych resortów gospodarczych i zabezpieczenie w nich najważniejszych miejsc dla emerytów ze specsłużb. Miało to pozwolić przejąć kontrolę nad biznesem po planowanej transformacji ustrojowej.



Ta sprawa mogłaby nadawać się na fabułę książki Roberta Ludluma. Mając wiedzę o zbliżających się wydarzeniach politycznych, oficerowie tajnych służb wykorzystują swoje kontakty, wiedzę i możliwości operacyjne, aby na trwałe osadzić się w nowych strukturach państwa. W efekcie przynosi im to pełną kontrolę nad krajowym biznesem i znakomite posady na emeryturę. Dlaczego Ludlum nie mógłby tego napisać? Bo to samo życie, a nie książkowa fikcja.

Taki scenariusz działań tajnych służb PRL-u odkryła komisja weryfikacyjna z lat 1989 – 1990. Z analizowanych przez nią dokumentów, wynikało, że służby zdawały sobie sprawę z tego, że zbliża się koniec epoki komunistycznej, a transformacja ustrojowa rozpocznie nowy etap w historii Polski. Chciały ją wykorzystać dla siebie i swoich funkcjonariuszy. Dotychczasowi oficerowie służb mieli zostać najważniejszymi rekinami rodzącego się kapitalizmu, zbijać wielkie fortuny i kierować firmami wartymi miliardy złotych. Zachowali by przy tym nie tylko możliwości wykorzystania wielkich pieniędzy, lecz także zakulisowe wpływy na państwo i władze.



Pierwsza minuta biznesu
Tajne dokumenty MSW i Sztabu Generalnego z lat 1987-1988 wskazują jednoznacznie, że w tamtym czasie w służbach specjalnych PRL-u powstały tajne komórki: "X" (odpowiedzialne za wpływy na władzę), "Y" (odpowiedzialne za gospodarkę) i "Z" (odpowiedzialne za media). Niezależnie od nich, powstał jeszcze oddział "C", którego zadaniem jest pomaganie byłym kolegom w unikaniu odpowiedzialności karnej za przestępstwa popełniane po roku 1989. Najważniejszy był oddział "Y" i to również on jako pierwszy rozpoczął działalność.

W połowie 1988 r. komunistyczny rząd Mieczysława F. Rakowskiego zaczął liberalizować prawo gospodarcze, w wyniku czego miał zacząć się w Polsce tworzyć wolny rynek. Jedną z pierwszych zmian było nowe prawo dewizowe. Zakładało ono, że każdy może w dowolny sposób i w dowolnym miejscu prowadzić nieograniczony handel obcymi walutami. Minutę po wprowadzeniu tego prawa, wzdłuż granicy polsko – niemieckiej otwarta została sieć kantorów. Jej właścicielem był dawny funkcjonariusz milicji i poznańskiej SB – Aleksander Gawronik. Rok później, tygodnik "Wprost" umieścił Gawronika na swojej liście najbogatszych Polaków. Były esbek stał się multimilionerem w przeciągu zaledwie kilku miesięcy. Jego sukces wynikał z tego, że jako jeden z nielicznych wiedział o tej zmianie prawnej kilka miesięcy wcześniej. W tym czasie zdążył przygotować kantory, załatwić wszelkie formalności i zatrudnić ludzi. Gdy wszystko było już załatwione – nowe prawo weszło w życie.

Jak wynika z ustaleń sejmowej komisji ds. służb specjalnych, nad mechanizmem legislacyjnym czuwał wówczas Ireneusz Sekuła – w 1988 r. wicepremier i minister handlu, zwerbowany do współpracy przez SB na początku lat 70. To właśnie jemu przypadła główna rola w działaniach oddziału "Y". Sekuła miał przeforsowywać ustawy i odpowiednie rozporządzenia, aby umożliwić swoim znajomym z bezpieki miękkie wejście do biznesu. Odnalezione w archiwach służb notatki wskazują również, że minister udzielał SB informacji o zbliżających się istotnych zmianach przepisów.



W sektor bankowy
Takich przykładów jak kantory Gawronika, można byłoby wymienić więcej. Wszystkie mają jeden wspólny mianownik: biznesmeni dostawali od "zaufanych" ludzi w służbach informacje o zbliżających się zmianach prawnych, dających możliwość zarobku. Kiedy na niemieckiej granicy świetnie prosperowały kantory Gawronika, w Warszawie dwaj młodzi właściciele spółki Art–B Bogusław Bagsik i Andrzej Gąsiorowski rozpoczynali wdrażać w życie swój słynny "oscylator".

Polegał on na wielokrotnym oprocentowaniu tego samego kapitału dzięki szybkiemu przelewaniu pieniędzy na kolejne konta. Mechanizm ten pomógł spółce wyprowadzić z Narodowego Banku Polskiego równowartość kilku miliardów dolarów. Dopiero po ucieczce obu właścicieli spółki, prokuratura odkryła, że ich firma miała związki ze służbami specjalnymi PRL-u i ZSRR, które sterowały ich działaniem. "W latach 80 Narodowy Bank Polski był bardzo silnie infiltrowany przez służby specjalne, zwłaszcza wojskowe" – uważa Antoni Macierewicz – szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego. "Bez ich pozwolenia, działania Art.B i „oscylator” byłyby niemożliwe".

Jak zauważa Antoni Macierewicz, to również banki (a wraz z nimi duże, zachodnie firmy, rozpoczynające inwestycje w Polsce) oferowały posady, które dawnym funkcjonariuszom wydawały się najbardziej lukratywne. W 1988 r. generał dywizji Konrad Straszewski – b. wiceminister spraw wewnętrznych i twórca budzącej grozę sekcji "D", został wiceprezesem zarządu zachodnioniemieckiej spółki Kodakbaum, która kilka tygodni wcześniej rozpoczęła działalność na terenie Polski. Dwa lata później, polskie prawo zlikwidowało monopol NBP i zezwoliło na powstawanie innych banków. Jednym z pierwszych był Kredyt Bank, którego kapitał założycielski wyniósł kilka tysięcy dolarów. Jego twórcą i pierwszym prezesem był Stanisław Pacuk – do końca lat 80. pułkownik I Departamentu MSW (wywiad zagraniczny). Mimo zmiennych okoliczności politycznych, Pacuk utrzymał kontrolę nad Kredyt Bankiem i zapewnił mu w połowie lat 90 pozycje jednego z liderów na rynku polskiej bankowości.



Od agenta do poszkodowanego
Spośród dawnych funkcjonariuszy specsłużb, wyjątkową karierę medialną robi dziś kapitan Roman Sklepowicz – szef Stowarzyszenia Poszkodowanych Przez Banki. Jako częsty gość programu Elżbiety Jaworowicz "Sprawa dla reportera", wypowiada się o sposobach banków na oszukiwanie klientów. Sam twierdzi, że poznał już mechanizmy działania banków i chce osłonić niewinnych ludzi przed ich konsekwencjami.

Sklepowicz ma ciekawą przeszłość. I równie ciekawe poglądy historyczne. Gdy spotykamy się w lokalu na warszawskim Czerniakowie, nie kryje, że sam był kapitanem I Departamentu MSW. "Odszedłem po tym, jak Glemp zamordował Popiełuszkę, a Kiszczak, który wtedy nie był ministrem lecz kierownikiem ministerstwa, nie zdołał mu przeszkodzić i robił czystkę wśród funkcjonariuszy" – opowiada. "Wyjechałem do Szwecji i zająłem się prywatnym biznesem, a po transformacji ustrojowej wróciłem, chcąc budować nową, demokratyczną Polskę".

Istotnie, rok 1984, w życiu Romana Sklepowicza był faktycznie przełomowy. Do Szwecji wyjechał jednak nie jako dysydent lecz jako agent wywiadu oddelegowany do sztokholmskiej rezydentury. Zachowane w IPN dokumenty świadczą, że później przebywał w tym samym charakterze w Singapurze, zaś w 1988 r. wyjechał do Ałma- Aty, gdzie otworzył pierwszy w historii Kazachstanu sklep prywatny. Mieścił się on naprzeciwko wejścia do głównego budynku kazachskiej partii komunistycznej. Na początku lat 90. wrócił do Polski, próbując najpierw pracy w bankowości i biznesie. Stowarzyszenie poszkodowanych założył, gdy stracił własne pieniądze przez gigantyczne odsetki bankowe.

Ze śledztw w sprawie mafii paliwowej wynika, że Roman Sklepowicz jest bliskim znajomym paliwowych gangsterów. To łącznik między gangsterami paliwowymi a skorumpowanymi prokuratorami z Prokuratury Krajowej – mówi Andrzej M. Czyżewski – jeden z głównych świadków w sprawie mafii paliwowej (zobacz tekst: Oskarżyciel). Sklepowicz odrzuca te zarzuty. To oczywista nieprawda – oburza się. – Nie utrzymuję i nigdy nie utrzymywałem kontaktów z żadnymi bandytami.



Od Pewexu do spółek paliwowych
Mechanizm, dzięki któremu służby przejmowały kontrolę nad głównymi obszarami gospodarki, widać na przykładzie dwóch przedsiębiorstw: Pewex i Polskie Porty Lotnicze. Sieć Pewexów, w latach 80. cieszyła się wielkim powodzeniem. Jednak reformy Rakowskiego i zliberalizowanie rynku sprawiły, że Pewexy wkrótce przestałyby być potrzebne. Zmieniono więc zarządzającą nimi kadrę. Prezesem Zarządu został Marian Zacharski – słynny as polskiego wywiadu w USA (zdobył technologię produkcji rakiet "Patriot") zaś kierownikami poszczególnych Pewexów zostali starsi wiekiem oficerowie specsłużb. W 1989 r. Pewexy "sprywatyzowano", pozwalając ich kierownikom przejąć je na własność za symboliczne pieniądze. W ten sposób, na początku lat 90., spora część najbardziej luksusowych, renomowanych sklepów stała się własnością byłych esbeków, którzy dzięki nim szybko wzbogacili się. Gdy już ugruntowali swoją pozycję liderów na lokalnych rynkach, przyszło się im martwić o konkurencję ze strony pierwszych, prywatnych sklepów.

W tym samym czasie, zlikwidowano ograniczenia w wyjeżdżaniu z Polski, co zaowocowało zwiększeniem ruchu na lotniskach. Konieczna stała się więc rozbudowa portu na Okęciu. Kontrakt wyceniono na ponad 500 mln dol. W 1995 r. był to największy kontrakt inwestycyjny w Polsce. Nadzór nad nim przejął gen. bryg. Henryk Jasik, wcześniej (od lat 60.) oficer I Departamentu MSW, potem szef wywiadu UOP.

W III RP regułą, a nie wyjątkiem było to, że starych esbeków, zasłużonych dla umacniania komunizmu, przenoszono do spółek skarbu państwa, często tych strategicznie ważnych – mówi Mariusz Kamiński – twórca i szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego. – Między innymi dlatego w spółkach tych miało miejsce tyle nieprawidłowości i afer.

Z ustaleń komisji do spraw specsłużb i komisji śledczej ds. banków wynika, że po 1990 r. byli funkcjonariusze MSW i II Zarządu Sztabu Generalnego stale obejmowali kluczowe stanowiska w polskiej gospodarce. Dał się tutaj zauważyć pewnie nieformalny podział: "wojskowi" wzięli banki, PZU i paliwa. "Cywilni" całą resztę – mówi w rozmowie z nami członek komisji likwidacyjnej WSI. Jego zdaniem, potwierdza to tajny raport Macierewicza, z którego wynika, że służby przejęły kontrolę nad tymi branżami i wykorzystywały ją nie zawsze zgodnie z interesem państwa.

Pokazuje to przykład PZU, którego prezesem zarządu został w 2002 r. Zdzisław Montkiewicz (były oficer wywiadu wojskowego) a dyrektorem do spraw bezpieczeństwa (mającego dostęp do wszystkich danych firmy i klientów) Kazimierz Głowacki – również były oficer wywiadu wojskowego PRL, późniejszy szef WSI.

"Jeszcze gorzej wyglądała sytuacja w przemyśle paliwowym, który był całkowicie opanowany przez "wojskowych"" – opowiada nasz rozmówca z komisji weryfikacyjnej. "Tam dawni esbecy, a potem ludzie związani z ABW nie mieli nic do powiedzenia". O prawdziwości jego słów świadczy choćby fakt, że Kazimierz Trębacz (szef Rafinerii Trzebinia) i Robert Bałabanow (szef CIECH-u) wyprowadzili ze spółek pieniądze, dzięki którym podstawiona przez WSI firma Sur5net miała otrzymać kredyt na zakup akcji tych spółek, aby mogli je przejąć ludzie związani z WSI (zobacz tekst: Biznes wg WSI). Wcześniej, spółki te otrzymywały zamówienia od PKN Orlen, którym – jak wynika z raportu komisji Macierewicza – rządziły niepodzielnie wojskowe służby specjalne.



Kontrola nad gospodarką
Analizując chronologię wydarzeń, widać, że proces przejmowania gospodarki przez służby specjalne PRL-u przebiegał trójetapowo. Najpierw, emeryci ze służb objęli kierownicze stanowiska w państwowych przedsiębiorstwach, które potem kupowali za bezcen, zostając w ten sposób pionierami biznesu III RP. Inni dowiadywali się o zbliżających się zmianach prawnych, zezwalających zarobić miliony. Kolejni uzyskiwali koncesje na działalności gospodarcze (handel bronią, ochrona, koncesje na eksploatacje złóż w innych krajach). Potem, gdy na rynku wykrystalizowały się najbardziej dochodowe branże i najwięcej warte państwowe spółki, kluczowe stanowiska w nich zajęli ludzie związani ze służbami. Trzecim etapem było zmonopolizowanie najważniejszych segmentów rynku i uzyskanie nad nimi pełnej kontroli. Działo się to przy cichym wsparciu służb specjalnych III RP.

Długofalową konsekwencją tego było zagrażające bezpieczeństwu państwa uzależnienie kluczowych dziedzin gospodarki od specsłużb. Było to tym bardziej groźne, że po 1990 r. wojskowe służby specjalne III RP były przedłużeniem sowieckiego GRU. Jak dowiedzieliśmy się ze źródeł związanych z Kolegium ds. Służb Specjalnych, przed rokiem 2005 służby państw NATO wielokrotnie alarmowały polskich kolegów, że bezpieczeństwo naszego kraju jest zagrożone przez to, że kontrolę nad kluczowymi dziedzinami gospodarki wciąż sprawują osoby związane z komunistycznymi służbami. Jednak polskie władze ignorowały te ostrzeżenia. W tym samym czasie, wielu agentów trafiało do najważniejszych polskich spółek, gdzie realizowało interesy służb. Tego stanu nie zmieniła nawet niedawna weryfikacja i likwidacja komunistycznych służb wojskowych. Bowiem likwidacja WSI zakończy się pełnym sukcesem dopiero wtedy, kiedy zakończą się wpływy tej instytucji na gospodarkę.


Adam Haribu
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 2:29, 31 Gru 2006    Temat postu:

w51... Mr. Green

Jest jak jest... każdy widzi, ale przypisywanie iż...dzięki "polityce zagranicznej" uprawianej przez kaczorków... mamy to co mamy to hiper manipulacja. To niestedy dorobek polityki po... 89-tym. Rurka, handel nad nami, napuszczanie nas na Ruskich(wyzwalanie republik... m. in)... Poprzepraszaliśmy wszystkich i co? A Kaczory robią (ad. traktowania obecnych przyjaciół) to co winno być robione ale może nieco taktowniej.

Ad. kanału... to nie...kapitan wód słonych ... Obs się ucieszycie z tego kanału ...oczywiście... a ożyje cały region pn-wsch. To oczywiste. Nie dać się zmarginalizować. Polityka to twarda gra...

Piszesz...sprawiedliwi nie umieją czy też nie chcą doprowadzić do Trybunału Stanu... Sprawiedliwi go nawet posadzili... a bardziej sprawiedliwi (ci zasiedziali) przeciągają. Może to musi jeszcze potrwać? Pożyjemy zobaczymy. Kaczorki dopiero rok... gdy niszczono RP nieco dłużej. Sądzisz że oni tacy wydajni?... A co ze wzrostem? Mr. Green

Dosiego Roku... Zdrowia i dobrego samopoczucia Tobie i bliskim... Partyman ... oczywiście reszcie adwersarzom też życzę tego samego 2 man down 2 man down 2 man down

Pozdro...

PS. Ad zapodanego tekstu Haribu... winą jednak obarczam nasze wybory, naszą chyba głupotę i podatność na manipulację. Jest tu ten co ukradł i okradziony. Czas coś z tym zrobić bez przydechu ideowego. Każdy orze jak może... a myśmy pozwalali...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 8:58, 09 Sty 2007    Temat postu:

Niszczyli Kościół, żyją spokojnie!!

O byłych esbekach, których emeryckie życie przebiega w dostatku i spokoju, pisze "Fakt": płk Wacław Domański, prowadzący "Greya", czyli abpa Stanisława Wielgusa, i jego mocodawca płk Adam Pietruszka, odpowiedzialny również za śmierć ks. Jerzego Popiełuszki, mieszkają w służbowych apartamentach i dostają kilkutysięczne emerytury.

Gdy abp Wielgus ogłaszał swą rezygnację z urzędu metropolity warszawskiego, dawny esbek płk Wacław Domański triumfował. Mógł sobie pogratulować. Ostatecznie zniszczył swego agenta. Domański był ostatnim oficerem prowadzącym księdza Wielgusa. Do SB wstąpił w 1968 r. Już trzy lata później, po skończeniu szkoły oficerskiej, zajmował się walką z Kościołem. Miał wielu informatorów w kręgach KUL.

W nagrodę za dobrą pracę szybko awansował na wiceszefa Wydziału IV lubelskiej SB. Zajmował się zwalczaniem organizacji katolickich, rozpracowywał zakony i duszpasterstwo akademickie KUL. Metody były brutalne: prowokacje, szykany, zastraszenia, pobicia. W wolnej Polsce poniósł za to tylko symboliczną karę. W 1990 roku został negatywnie zweryfikowany i zwolniony z pracy. Nie stracił przywilejów. Został w swoim służbowym mieszkaniu. Co miesiąc pobiera ok. 3,5 tys.zł emerytury - ujawnia "Fakt".

Jeszcze lepiej żyje się szefowi Domańskiego, płk. Adamowi Pietruszce. Ten esbek wyjątkowo zasłużony w walce z Kościołem mieszka wygodnie w czteropokojowym mieszkaniu na jednym z osiedli w Warszawie. Przez wiele lat był dyrektorem, a następnie wiceszefem IV Departamentu MSW. To właśnie Pietruszka nakłaniał Grzegorza Piotrowskiego do uprowadzenia i zamordowania kapelana "Solidarności". Za tę zbrodnię został skazany na 25 lat więzienia. Wyszedł po 10 latach. Teraz żyje w luksusach za 4 tys. oficerskiej emerytury. Gra rolę spokojnego, pogodnego emeryta - kończy "Fakt".
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 10:35, 09 Sty 2007    Temat postu:

"Oskarżam!"

"Oskarżam!" - tak zaczynał się słynny list Emila Zoli w obronie Dreyfussa. Ze względu na powagę obecnej sytuacji mam prawo zacząć w ten sam sposób. Emil Zola występował w obronie niewinnie skazanego człowieka - jednostki. Mnie chodzi o całe społeczeństwo - pisze w DZIENNIKU Marek Nowakowski.

O wszystkich obywateli Polski. Kraj nasz od 17 lat nie może się pozbyć upiorów przeszłości. Zaczęło się od oporu stawianego dekomunizacji. Kim byli jego inicjatorzy? Dlaczego z taką determinacją bronili ubeków i dygnitarzy partyjnych? W nie swoim imieniu nie swoim winowajcom wybaczyli wspaniałomyślnie komunistyczne przewiny. Kto pozwolił trwać - bez skruchy, bez obietnicy poprawy, w poczuciu błogostanu i bezpieczeństwa - w nowej Polsce agentom jawnym i tajnym, łotrom mniejszym i większym? Kto zapewnił im komfort psychiczny - bez odpowiedzialności, bez wyrzutów sumienia? Kto potem walczył zaciekle z lustracją, pozostawiając w nienaruszonej postaci matecznik konfidentów, tajnych współpracowników, donosicieli i kapusiów? Kto bronił ich dawniej i broni dzisiaj z takim zaangażowaniem, jakby sam był członkiem tego samego cechu?

Kto przez lata opluwał zwolenników dekomunizacji i lustracji? Kto wprowadził do politycznego żargonu słowo "oszołom"? Wszelkie próby personalnego rozliczenia z przeszłością przez lata zakrzykiwał rozwścieczony chór. Argumentów używano bez liku: od chrześcijańskiego miłosierdzia po pragmatyczny realizm, nakazujący rzekomo zapomnienie przeszłości i wybór przyszłości.

Siłą rzeczy zrodzona przy takim oporze jej przeciwników ustawa lustracyjna była niedoskonała. Ale była. Wiele lat czekaliśmy na jej wejście w życie. Były to zmarnowane lata. Degrengolada moralna została w tym czasie nobilitowana. Ludzie z brudną przeszłością, początkowo niepewni swego losu i wystraszeni jak szczury wykurzane z nor, nabrali wiatru w żagle. Rozpoczęli wielki marsz przez instytucje - po władzę i pieniądze. Czuli się nietykalni. Warunki dla swojej aktywności mieli wspaniałe i dotychczas nie wiemy, ile pierwszoplanowych karier w III RP rodowód swój wywodzi z ubeckich teczek. Nie wnikając w pobudki, które nimi kierowały podczas współpracy z bezpieką, mamy niezachwianą pewność: tajni współpracownicy byli najczęściej ludźmi słabymi, tchórzliwymi, cynicznymi. Nierzadko nikczemnymi i pozbawionymi hamulców etycznych. Szkodzili uczciwym, rzetelnym Polakom. Nie tylko szkodzili: często rujnowali im życie. Czy tacy ludzie mogą sprawować odpowiedzialne urzędy w wolnej Rzeczypospolitej?

Z takim bagażem przeszłości ludzie tego rodzaju wnieśli do nowej Polski relatywizację prawdy i kłamstwa, dobra i zła. Każdy zdemaskowany kapuś woła dziś głosem pełnym oburzenia: moja teczka została spreparowana, raporty zmanipulowane. A jego głos nie pozostaje bez odzewu. Przychodzą mu w sukurs niektórzy dziennikarze, intelektualiści i kapłani uzurpujący sobie prawo do tytułu autorytetów i sumienia narodu. Wygłaszają tyrady o dramatach ludzi niesłusznie posądzanych, o nieszczęściu i rozterkach autentycznych konfidentów. Powinniśmy jakoby bez wahania podać im pomocną dłoń. A co z ofiarami donosów, co z rzeszą pokrzywdzonych, okaleczonych, zniszczonych, domagających się bezskutecznie odsłonięcia prawdy o PRL? O tych ludzi antylustratorzy się nie martwią. Taką zafundowali nam Polskę.

Od roku czynione są skuteczne próby oczyszczenia postkomunistycznej stajni Augiasza. IPN wreszcie zaczął spełniać swoją rolę. Odsłania dramatyczną prawdę o niejednym politycznym mentorze i nauczycielu demokracji. Ale potęgi starego porządku wciąż czuwają, żeby prawda nie wyszła na światło dzienne.

Od Adama Michnika i klonów środowiska ROAD po abp. Życińskiego i „Tygodnik Powszechny” trwa antylustracyjne czuwanie. Dopóki nie pozbędziemy się ich czujnego nadzoru, kapuś egzystować będzie jako święta krowa, tak samo zresztą jak jego mocodawca. Obaj będą rechotać szyderczo: chcieliście wolnej Polski, to ją macie!
Marek Nowakowski dla DZIENNIKA
2007-01-09 01:15 Aktualizacja: 2007-01-09 01:20
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 11:10, 09 Sty 2007    Temat postu:

No dobra Gościu przyjmijmy Twój scenariusz i otwierajmy teczki ,powoli systematyczne, nie każdej sytuacji i nie do każdego ale za to skutecznie czy tego chcesz? Co wniesie do powojennej historii Polski przypadek pana X że podkablował sąsiada? Ale przyjmijmy również drugi wariant dekomunizacji otwórzmy wszystkie teczki na raz ,i cóż się okazuje? Że połowa Polaków to kapusie? teraz pytanie co z nimi zrobić? zsyłka w znane góry? deportacja? odsunąć od stanowisk poczynając od blokowego ciecia? nie, a więc co? Co z tą wiedzą zrobić? czy uważasz że wszyscy członkowie jedynie słusznej partii to kryształy? Z tego scenariusza wyniknąć może tylko jedno nienawiść Polaka do Polaka. Trochę inaczej ma się to do kleru księża to powiernicy to pośrednicy między Bogiem to w końcu ludzie którym zawierza się najbardziej głębokie tajemnice oni powinni być absolutnie ale to absolutnie czyści nie usprawiedliwia ich fakt że są też ludźmi ,ludźmi pozostaną ale księżmi nie muszą. Dla mnie wiedza że ktoś na przykład 20-25 lat temu był współpracownikiem do niczego nie jest potrzebna wprost przeciwnie jest ohydna. Polsce potrzebna jest zgoda teczkami jej nie osiągniemy na pewno.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 0:35, 10 Sty 2007    Temat postu:

Jaką przyszłość ma kraj w którym:

jak cosik mi się wydaje, że z braku laku ... Kononowicza z lekka ...... podretuszowano i wydelegowano na prezesa ....eNBePu

Cenzura resigne W mur Ups

Pozdrawiam

PS
Weles a może jednak lepiej by było gdyby jednak ....suchotnik pozostał? Razz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 8:12, 10 Sty 2007    Temat postu:

Ile razy trzeba przeczytać wypowiedź Nowakowskiego, aby zorientować się, po której jest on stronie?
Pierwszy raz czytając i przyjmując jedną stronę - zwątpiłem! Za drugim razem stwierdziłem, że mógł to napisać i jeden i drugi!

O co chodzi? Czyżby o dalsze mieszanie w głowach? O to, aby było wiadomo i niewiadomo i swoboda? Prawo i wysokości kar dla przestępców pomijam. Zawsze będą kontrowersje i niuanse.

Przecież wiadomo, że nie wszyscy walczący z postkomuną są "sprawiedliwi". Jednym chodzi tylko i wyłącznie o ukaranie winnych, a innym chodzi o degradację tych ludzi. W postkomunistycznym obozie też byli ludzie "dobrzy" i "źli". Sprawy się rypły, były też błędy młodości, jak i teraz młodzież jest zdezorientowana i woli wyjechać niż nawet słuchać zacietrzewionych. Bo dlaczegóż ten, co nawet popełnił przestępstwo w młodości i zrozumiał, bez względu czy odbębnił karę czy nie, ma być prześladowany do końca swego życia. Dlaczego nie może to naprawić czy pracować dla ogółu, potomności czy patriotycznie - na rzecz rozwoju kraju? Dlaczego ma mieć gorzej jak zwykły rzezimieszek. Przecież jeżeli jest patologicznie złym człowiekiem, czyli chory psychicznie, to nazywa go się ubekiem, a nie chorym? To wariatów się leczy, a prawie normalnych już nie! Szykanować jest lepiej?
Przecież z walczącymi z patologiami przeszłości poszli zwykli przestępcy dorobkiewiczowie za wszelką cenę. Znaleźli się z nimi ludzie mafijnego interesu. Przecież nie o to chodziło i nadal chodzi.

Przecież nazwa: "Służba Bezpieczeństwa" jest na tyle mylna, że bezpieczeństwo jest na pierwszym miejscu. I było bardzo istotne przy istnieniu obozów kapitalistycznego i socjalistycznego i nie tylko w okresie "zimnej wojny". Z SB, z tego powodu, a jak mowi kardynał Glemp (UB) powinien każdy współpracować! Sama służba i współpraca z nią powinna być zaszczytem każdego polaka. Sprawa jest, jacy ludzie tam powinni pracować, jakie stosować metody, a jak było. Po to jest zaplanowana lustracja.

A same słowo "lustracja" jest też mylne i nadużywane! Czy Skrzypek ma predyspozycje na bycie prezesem? Chyba ma, bo SB nie zrobiło mu teczki. Jego poprzednik na to stanowisko wolał zachorować niż dać się "zlustrować". A być może ma tyle samo przewinień co abp Wielgus na stanowisko metropolity warszawskiego. Czyli wielkie NIC!

Lustracja powinna odbyć się w taki sposób, że odpowiednie ekipy, być może że komisje nawet uchwalone i ustalone prze Sejm, powinny opisać całą pracę SB i wartość dowodów zgromadzonych przynajmniej w IPN-ie. Nie mówiąc, że wogóle i pod względem przymiotów powinno być zjawisko tworzenia socjalizmu w Polsce ocenione. Przecież całkiem czymś innym jest mordowanie ludzi dlatego, że walczyli z okupantem pod szyldem partyzantki czy rządu londyńskiego, a czymś innym było dbanie o bezpieczeństwo, o gospodarkę, o odbudowę kraju ze zniszczeń wojennych i rozwój Polski aż do kryzysu lat 80-tych. To to wszystko było złe i jest naganne? A i przekazanie władzy, stworzenie demokracji obyło się bez większych ofiar. Ludzie PRL-u, tzw postkomuniści przeprowadzili toto bez większych ofiar. A mogli i bardzo mogli zrobić toto z większym, nawet makabrycznym przelewem krwi! I co? I za to są źli ludzie, że nie pozwolili oszołomom, czyli teraz społecznie "sprawiedliwym", "prawym" się nie sprowokować? Że nie dali im władzy przynajmniej dla mego dobra? Bo ja sobie takiego scenariusza nie życzyłem!

Niech IPN zajmie się lustracją. Niech IPN zgłosi do prokuratury wszystkie wykryte przypadki nadużycia władzy z tamtego okresu. Niech media nie okupują z kamerami i aparaturą szpiegowską 48 godzin domu biskupiego w Warszawie. Nie jest zadaniem żadnego medium przyłożenie klerowi jak najbardziej po to, aby wykazać zafałszowanie słowa "lustracja" i tak promowanej przez bractwo bezsukienkowe zwane PiS, PO czy inaczej. Mr. Green
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 16:29, 10 Sty 2007    Temat postu:

W niedzielę 7 stycznia 2007 roku skończyła się III Rzeczpospolita. Skończyła się Polska postkomunistyczna. Jednym dekretem Polskę opartą na równouprawnieniu ofiar i katów zburzył z dalekiego Watykanu Ojciec Święty Benedykt XVI, orzekając, że agent SB nie może być metropolitą warszawskim - pisze w DZIENNIKU publicysta Maciej Rybiński. Pełny tekst w dzisiejszym wydaniu.

W niedzielę 7 stycznia 2007 roku skończyła się III Rzeczpospolita. Skończyła się Polska postkomunistyczna. Tymczasowe rusztowanie zbudowane przy Okrągłym Stole, a może w Magdalence, a może jeszcze gdzie indziej. Twór tymczasowy, przejściowy i pokraczny, trwający nad miarę długo, urągający swym istnieniem logice, poczuciu moralnemu i zwykłej przyzwoitości. Pozorna demokracja, w której jednym z najważniejszych instrumentów nacisku i władzy były informacje ukryte przed obywatelami dokonującymi pozornie demokratycznych wyborów. Informacje na temat nieodległej przeszłości naszych biskupów, polityków, sędziów... Ludzie, którzy dysponowali kompromitującymi informacjami, mogli mieć na naszych reprezentantów większy wpływ niż my, którzyśmy ich wybierali, albo którzy traktowaliśmy ich jako nasze duchowe autorytety - jeśli byli np. hierarchami polskiego Kościoła.

Wstyd przyznać, ale nie zburzyliśmy tej konstrukcji sami. Może byliśmy zbyt bojaźliwi, zbyt słabi, a na pewno omamieni. Jednym dekretem Polskę opartą na zrównaniu komunistów i antykomunistów, równouprawnieniu ofiar i katów, moralnej równości zdrajców i niezłomnych zburzył z dalekiego Watykanu Ojciec Święty Benedykt XVI, orzekając, że agent SB nie może być arcybiskupem metropolitą warszawskim.

Mamy za sobą 17 lat kłamstwa, przeciw którym wystarczyła jedna noc papieża studiującego dokumenty Stanisława Wielgusa zachowane w Instytucie Pamięci Narodowej i wydającego natychmiastowy werdykt moralny: agent bezpieki nie może być następcą Wyszyńskiego na tronie metropolitalnym stolicy kraju, który wydał Karola Wojtyłę i Jerzego Popiełuszkę. Kraju, który był ojczyzną "Solidarności", nadzieją wolnego świata, a który po 17 latach III RP zdegenerował się w ubecki skansen, gdzie życie moralne i intelektualne zastąpiła świecka kazuistyka politycznych krętaczy.

Niedobitki inteligencji polskiej, tej rozstrzelanej w Katyniu, poległej w Powstaniu Warszawskim, puszczonej z dymem w kacetach i zamęczonej w piwnicach UB i Informacji Wojskowej nie znalazły w sobie dość siły, aby przeprowadzić po 1989 roku operację najprostszą i najbardziej konieczną przy tworzeniu zrębów wolnościowej demokracji - operację "Prawda". Kto się wyłamywał ze zmowy i ugody z kłamstwem, był stygmatyzowany jako wróg pokoju społecznego, postępu, cywilizacji i kultury.

Od ostatniej niedzieli powrotu do tej sytuacji już nie ma. Polska stoi w przededniu rewolucji. Nie rewolucji szubienic, krwi, odwetu, niewinnych ofiar rozszalałych szwadronów śmierci, jak nam to wmawiano, tylko rewolucji moralnej, polegającej na odkrywaniu prawdy, przywracaniu właściwej hierarchii wartościom i prawdziwego znaczenia słowom. Tylko tyle i aż tyle. Polska, jaka się z tej rewolucji wyłoni, nie musi być IV Rzeczpospolitą, ale na pewno nie będzie już PRL i pół. Starajmy się i wierzmy, aby była po prostu Rzeczpospolitą, prawowitym dzieckiem naszej tysiącletniej historii.

Młodzi ludzie patrzą na nasze pokolenie, pokolenie ich rodziców i dziadków, którzy przeżywszy świadomie PRL, współkształtowali ostatnie 17 lat. Patrzą na nas i pytają coraz głośniej: jak to się stało, że niedawna przeszłość, nasz ciągle żywy fragment historii Polski, została przed nimi utajniona tak głęboko? Że zepchnięto ją w podświadomość do tego stopnia, iż uchylenie małego rąbka wiedzy tajemnej otwiera dzisiaj czeluście piekielne. Wywołuje skandal na skalę nie tylko Polski, ale na skalę Kościoła powszechnego. Jak to się stało, że podstawowa wiedza o komunistycznej przeszłości, działalności bezpieki, dziejach zdrad i upodlenia została zrównana z ...ą. Zohydzona i zakazana.

Boję się, że młodzi ludzie niczego z tej sytuacji nie rozumieją. A należy im się prawdziwa i rzetelna odpowiedź. Do jej udzielenia nie potrzeba, jak do lustracji, ani ustawy, ani instytutu naukowego, ani podpisu prezydenta. Potrzeba autorefleksji, uczciwości i nazwania osobiście odpowiedzialnych za zbudowanie chorej, wypaczonej atmosfery moralnej. Ludzi, którzy nie są na szczęście chronieni, jak dawni TW, przepisami prawa.

Nie mam zamiaru, dłużej już nie można, jeśli Polska ma być normalnym krajem, stosować wykrętów - głównym udziałowcem budowy tego gmachu zakłamania jest redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik. Autor napisanej w więzieniu i wydanej w PRL-owskim podziemiu książki "Z dziejów honoru w Polsce", który w wolnej Rzeczpospolitej uznał za ludzi honoru swoich oprawców. Niestety, nie tylko swoich. Oprawców nas wszystkich. Uznał ich za takich, bo postanowił podzielić się z nimi władzą nad III RP.

Po tym, jak ludzie generała Kiszczaka zniszczyli część archiwów - przy tym je kopiując dla własnego użytku, to właśnie Adam Michnik zamykał usta wszystkim, którzy domagali się prawdy o przeszłości swoich politycznych i duchowych autorytetów. To on wbijał w głowy Polaków kilka lustracyjnych kłamstw: że teczki nie są ważne, że materiały, które mogą zniszczyć i skompromitować najważniejsze autorytety nowej Polski - w ogóle nie istnieją. Że przeszłość w żaden sposób nie oddziałuje na polityczne i etyczne wybory współczesnych polskich elit.

Powtarzał tezy, o których wiedział, że są fałszywe. Ale powtarzał je, bo w ten sposób mógł uczestniczyć w sprawowaniu władzy nad III RP. I wszystkie te dogmaty fanatycznej, antylustracyjnej wiary zostały obalone jedną decyzją. Decyzją Benedykta XVI w sprawie abp. Wielgusa. Prawda o przeszłości powróciła i obaliła fałszywe autorytety.
Maciej Rybiński oskarża ojców III RP
2007-01-09 gazeta DZINNIK
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 16:37, 10 Sty 2007    Temat postu:

Odbiorą byłym esbekom wysokie emerytury

Jest szansa, że już w tym roku skończy się niesprawiedliwość. Byli funkcjonariusze SB pożegnają się z wysokimi emeryturami i służbowymi mieszkaniami. "Pracujemy nad ustawą, która to załatwi" - mówi dziennikowi.pl Artur Zawisza, poseł PiS.

W przeszłości zajmowali się najbardziej plugawym zajęciem - inwigilowali kościół, opozycję. Werbowali najbardziej perfidnymi metodami do współpracy działaczy podziemia i księży. Teraz żyją jak pączki w maśle. Dostają średnio 3-4 tys. zł emerytury. A ich ofiary? Ledwo wiążą koniec z końcem.

Z żądaniem odebrania wysokich emerytur wyszedł dziś wicemarszałek Senatu. "Trzeba dowartościować dawnych, żyjących teraz w biedzie, działaczy opozycyjnych kosztem byłych esbeków" - stwierdził Maciej Płażyński w "Sygnałach Dnia". Zaproponował, żeby zamiast ustawy dekomunizacyjnej dla garstki esbeków, rozszerzyć kategorię kombatantów o działaczy podziemia po roku 1970 (teraz obejmuje ona represjonowanych do 70-roku). I dać im na tej podstawie większe świadczenia.

Dla posłów Prawa i Sprawiedliwości - pomysłodawców ustawy, która ma zabrać ogromne emerytury byłym funkcjonariuszom bezpieki, to świetny pomysł. Posłowie PiS chcą go wprowadzić w życie jednocześnie ze zmianą prawa. "Pracujemy nad ustawą pod takim kątem, żeby można było legalnie odebrać wysokie świadczenia esbekom. Równocześnie trzeba postarać się, żeby z ich ofiar uczynić osoby represjonowane. W ten sposób zabierzemy oprawcom, a damy ofiarom" - zapowiada poseł Artur Zawisza. "Postaramy się, żeby obowiązywała jeszcze w tym roku" - dodaje
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 18:46, 10 Sty 2007    Temat postu:

Czyli pan poseł zawisza czy jak mu tam chce ingerować w sprawę zaopatrzenia emerytalnego czyli a ZUS a niech mu tak ale problem i to perfidny w tym że chcąc zdobyć emerycki elektorat zabiera się innym w ten sposób dochodzimy do perfidnej arogancji obecnej władzy gdyż zawsze możemy zakwestionować na przykład wydajność górniczą żeby emerytury ukrócić, a czy nie lepiej dodać wszystkim? Skąd na to wziąć ano jak nie ma to zabranym jednym dać drugim. Jak dowieść że trzeba zabrać? czy był siepaczem? czy zwykłym referentem w wydziale ? przepisy o zaopatrzeniu emerytalnym precyzują to w sposób jednoznaczny jeśli to zmienimy to nikt nie powinien być pewny jutra a emeryci niech nie liczą na eden jutro przyjdzie kolej na następnych jutro pod nóż pójdą strażacy. Całe szczęście że poseł zawisza szybciej mówi niż myśli
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Historia i Przyszłość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 62, 63, 64  Następny
Strona 20 z 64

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin