|
POLITYKA 2o Twoje zdanie o...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 12:43, 02 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Wzrost na przekór urzędnikom
Wysoki wzrost gospodarczy polskiej gospodarki, stabilna inflacja i bezpieczna pozycja zewnętrzna - to efekty dwóch lat rządów Prawa i Sprawiedliwości. Choć powoli, stopniowo wzrasta poziom życia polskich rodzin połączony ze wzrostem konsumpcji, to jednak polscy przedsiębiorcy inwestujący w naszym kraju nie czują się bezpiecznie. Wskazują na przerost biurokracji, niekompetencję urzędników, często na wzajemnie sprzeczne przepisy prawa. A to z kolei - jak przyznają posłowie z sejmowej Komisji Gospodarki - nazbyt często prowadzi do korupcji i wykorzystywania aparatu prawa do niszczenia wiodących polskich przedsiębiorstw na zlecenie konkurencji. Kilka takich przypadków - w tym opisywana przez nas sprawa zniszczenia poznańskiego "Bestcomu" - stało się przedmiotem intensywnej analizy prowadzonej przez parlamentarzystów z Komisji Gospodarki.
- Mówiąc pół żartem, pół serio, pozytywny wynik działań PiS w sferze gospodarki widać gołym okiem na ulicach. Po raz pierwszy od dwóch lat przybywa matek w zaawansowanej ciąży lub matek z małymi dziećmi. A to oznacza, że polskie rodziny zaczynają czuć się bezpiecznie - mówi poseł Maks Kraczkowski (PiS), przewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki. Jego optymizm nie jest bezpodstawny. Jak wynika z danych opublikowanych przez Ministerstwo Gospodarki, a dotyczących analizy I kwartału 2007 roku - mimo pesymistycznych zapowiedzi "ekspertów" związanych z opozycją polska gospodarka rozwija się dynamicznie. Jak informował Główny Urząd Statystyczny - utrzymały się tendencje wzrostowe PKB, który w 2006 r. wyniósł 6,1 procent. Już dziś wiadomo, że w pierwszym kwartale tego roku był on zbliżony do 7,4 procent.
- Bardzo dobre wyniki Polska zanotowała również, jeżeli chodzi o wartość eksportu. W pierwszych miesiącach 2007 r. wartość eksportu wyniosła 23,4 mld euro. A to oznacza, że była o 14,2 proc. wyższa niż w tym samym okresie ubiegłego roku - mówi poseł Tomasz Górski (PiS), członek sejmowej Komisji Gospodarki.
Coraz lepiej wygląda też wskaźnik zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw - wyższy o mniej więcej 4 proc. niż przed rokiem. Jak wynika z danych udostępnionych nam przez członków sejmowej Komisji Gospodarki, inflacja zmniejszyła się z 3,6 proc. do 1,7 proc., tempo wzrostu inwestycji uległo zwiększeniu z 1,4 proc. do prawie 20 proc., a poziom wzrostu dynamiki wydajności pracy na przestrzeni 12 miesięcy utrzymywał się na poziomie 10 procent. Stopniowo, ale jednak znacząco maleje poziom bezrobocia i już teraz, zdaniem niektórych ekonomistów, pojawia się szansa na spadek wskaźnika rejestrowanego bezrobocia do wartości jednocyfrowej za kilkanaście miesięcy.
- Przedsiębiorcy zatrudniają coraz więcej pracowników, co ważne - oferując lepsze niż do niedawna warunki wynagradzania - komentuje poseł Maks Kraczkowski.
Wojciech Wybranowski
BRAWO PIS !!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 15:50, 03 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
KŁAMSTWO LEKARZY...
"Pracuję w publicznej służbie zdrowia i przyznać muszę, że pielęgniarki, sanitariusze, salowe istotnie zarabiają skandalicznie mało. Skończmy jednak sie użalać nad lekarzami ! Wydaje się wam drodzy internauci, że jest im aź tak źle ?! Otóż specyfika pracy lekarza daje im np. możliwość łatwego zarobkowania w kilku miejscach pracy (etat, niepubliczny ZOZ z niekiepskimi wypłatami, dyżury, granty, ...łapówki, itp.). Pracuję w jednym z warszawskich szpitali i poziom "ubóstwa" lekarzy obrazują stojące na szpitalnym parkingu limuzyny lub przynajmniej niezłych marek zachodnie "wozy". Ulegacie moi mili ogólnej medialnej histerii rozpetanej przez lewice i płaczecie nad lekarzami, jakoś przez moment zapominając o ich wielkiej łasce, gdy za każdym razem musicie czekać aż pan konował zwróci na was łaskawie swój łaskawy wzrok. Na koniec powiem więcej ...lekarze tak naprawdę są jedną z najbardziej sko.rum.po.wa.nych i jednoczesnie lepiej zarabiających grup zawodowych w Polsce. Czy ktoś z was strajkowałby z taką zaciekłością mając jedyne źródło utrzymania?! Nigdy ! Oni to robią bo mają wiele źródeł zarobkowania, a wynagrodzenia lekarzy na etacie w publicznym ZOZ-ie to niewielki procent ich całkowitego miesięcznego uposażenia !!! Polscy lekarze to "Czerwona Maf.ia" ubrana na biało. To zbieranina róźnej maści cwaniaczków i cwaniaczek z jednej branźy, którzy ukończyli studia medyczne za pieniądze społeczeństwa, aby mieć z chorego (i na ogół biednego) człowieka niezły geszeft. Oni bronią złego stanu służby zdrowia, bo dobry stan automatycznie spowoduje spadek popytu na ich usługi w prywatnej praktyce. Dlatego mącą i knują jak tylko mogą, aby rozwalić ten Rząd, a do władzy dopuścić męty z SLD i piewców liberalnego Tuska. Tu jak na dłoni widać, gdzie czerwone upiory okopały się na z góry upatrzonych pozycjach. Gdzie ? W budżetówce drodzy państwo, w budźetówce. Nie pozwólcie się więc im bezkarnie okłamywać !"
~Rolex, 03.07.2007 13:12
[link widoczny dla zalogowanych]
WYPOWIEDZ INTERNAUTY NA TEMAT STRAJKU LEKARZY I PIELEGNIAREK !!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 21:42, 03 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Ernst&Young: przed Polską tylko Chiny!!!
Polska zajmuje siódmą pozycję w świecie pod względem atrakcyjności dla zagranicznych inwestorów - wynika z badania "Atrakcyjność inwestycyjna Europy 2007" przeprowadzonego przez firmę doradczą Ernst&Young.
Wyprzedzają nas Chiny i Stany Zjednoczone, a wśród krajów europejskich: Niemcy, Rosja oraz Wielka Brytania. "Polska jest niekwestionowanym liderem wśród krajów Europy Środkowej i Wschodniej" - napisano w zaprezentowanym we wtorek raporcie. Według Ernst&Young, na nasz sukces wpłynęło położenie geograficzne oraz niskie koszty pracy.
Z badania wynika też, że Polska jest drugim najbardziej popularnym na świecie krajem do inwestycji, jeśli chodzi o produkcję przemysłową. Pod tym względem wyprzedzają nas jedynie Chiny.
Polska odniosła sukces, jeśli chodzi o kreowanie nowych miejsc pracy. W 2006 r. powstało ich 31 tys., czyli najwięcej w całej Europie - powiedziała na wtorkowej konferencji poświęconej raportowi Agnieszka Tałasiewicz z Ernst&Young.
onet.pl
BRAWO PIS !!!!!!!!!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 22:09, 03 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Jarosław Bauc nie jest już prezesem Polkomtela!!!
Rada nadzorcza Polkomtela odwołała we wtorek Jarosława Bauca z funkcji prezesa i dyrektora generalnego Polkomtel SA i powołała na to stanowisko Adama Glapińskiego - poinformowała PAP rzeczniczka spółki Elżbieta Sadowska.
"Zadaniem nowego kierownictwa firmy będzie dalsze umacnianie pozycji rynkowej +Plusa+ w sposób zgodny z oczekiwaniami i interesami wszystkich akcjonariuszy" - powiedział cytowany w komunikacie przewodniczący rady nadzorczej Polkomtela Maksymilian Bylicki.
Adam Glapiński ukończył SGPiS (obecnie Szkoła Główna Handlowa) w Warszawie. Jest doktorem habilitowanym nauk ekonomicznych i profesorem nadzwyczajnym w SGH, z którą jest związany zawodowo od 1972 roku.
Był posłem na Sejm RP pierwszej kadencji oraz senatorem RP (1997- 2001).
W swej karierze zawodowej piastował urzędy: Ministra Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa oraz Ministra Współpracy Gospodarczej z Zagranicą.
onet.pl
Bauc ????
To ten specjalista od finansow z rzadu Jerzego Buzka , ktory wyministrowal nam razem ze swoim pryncypalem 90 miliardowa dziure budzetowa na koniec swoich rzadow ! A szanowny Jerzy Buzek obecnie posel Platformy Obywatelskiej dalej zna sie na rzadzeniu !? Dodam jeszcze , ze za tego premiera afera gonila afere ! Oczywicie pan byly premier o niczy nie wiedzial i do niczego sie nie poczuwa !!! No a spec od finansow po pozytecznej pracy w ministerstwie finansow zakotwiczyl w nagrode w polkomtelu na cieplej posadce ! -)))) BRAWO PIS ! ODWLASZCZAC PANSTWO ! GONIC TYCH GAMONI Z CIEPLYCH POSADEK !!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 7:44, 04 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Padły nazwiska!!!!
W sprawie listy osób, które zakupiły więcej akcji Banku Śląskiego (BSK) niż przeciętni inwestorzy, ponownie był wczoraj przesłuchiwany przez sejmową komisję śledczą Bogdan Pęk. Choć podczas niejawnego przesłuchania padły nazwiska niektórych osób z listy, to zeznania nie stanowiły przełomu w wyjaśnianiu sprawy. Śledczy postanowili jednak, że w sprawie BSK wezwany zostanie kolejny świadek.
Przed sejmową komisją śledczą ponownie stanął Bogdan Pęk (na zdjęciu), były przewodniczący sejmowej komisji przekształceń własnościowych. - Przesłuchanie pozwoliło poszerzyć naszą wiedzę, choć przełomowe nie było - stwierdził przewodniczący komisji śledczej Adam Hofman (PiS). Posłowie postanowili dopytać Pęka o listę osób, które nabyły akcje Banku Śląskiego w liczbie większej niż było to możliwe dla przeciętnych ludzi. Pęk zeznał przesłuchiwany przez śledczych po raz pierwszy, że listę taką z nazwiskami osób i liczbą akcji widział u nieżyjącego już ówczesnego przewodniczacego Komisji Papierów Wartościowych Lesława Pagi. Lista do dzisiaj nie ujrzała światła dziennego.
Posiedzenie komisji było zamknięte, gdyż posłowie spodziewali się usłyszeć nazwiska osób, które na liście miałyby figurować. - Nie mogę ujawnić, jakie nazwiska padły, ale jedno z nich jest nazwiskiem znanym - powiedział nam Hofman. Jak dodał, wszystko wskazuje na to, że lista nie jest dokumentem, do którego komisja nie może dotrzeć, i śledczy podjęli już pewne kroki "objęte klauzulą tajności" w celu jej odnalezienia.
O jednym ze znanych polityków, którzy nabyli akcje BSK, zeznawał już wcześniej były minister finansów Jerzy Osiatyński. Tym politykiem miał być Ireneusz Sekuła, ówcześnie członek SdPR, który miał się znaleźć w posiadaniu 12 akcji Banku. Składając te zeznania, Osiatyński powoływał się na słowa ówczesnego prezesa Najwyższej Izby Kontroli Lecha Kaczyńskiego, który miał stwierdzić, że mimo odmowy dostępu do rejestru akcjonariuszy, NIK taki dostęp uzyskała.
W związku z listą przesłuchany ma być jeszcze kolejny świadek - ówczesny doradca Pęka Janusz Szewczak. Według Hofmana, niewykluczone, że również będzie to przesłuchanie na posiedzeniu zamkniętym.
Po wczorajszym przesłuchaniu komisja zdecydowała się powołać jeszcze jednego świadka. Jednakże będzie on zeznawał, gdy śledczy pochylą się nad prywatyzacją Banku Handlowego. Chodzi o jednego z liderów SLD - Jerzego Szmajdzińskiego. Pęk zeznał na posiedzeniu otwartym, że Szmajdziński miał na niego naciskać i grozić mu w czasie prywatyzacji Banku Handlowego.
Kolejne przesłuchania już w przyszłym tygodniu. W poniedziałek na pytania śledczych odpowie były wiceminister finansów Ryszard Pazura i były przewodniczący rady BSK Krzysztof Opawski. W środę komisja przesłucha natomiast byłego wiceprezesa NIK Wojciecha Katnera oraz byłego dyrektora departamentu prywatyzacji w NIK Ryszarda Szyca.
Artur Kowalski
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 17:28, 04 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Prawie z niczego nagle nad ministrami rządu Jarosława Kaczyńskiego pojawiły się ciemne chmury. Czy to oznacza rekontrukcję rządu?
Jesteśmy już przyzwyczajeni, że ministrom obecnego rzadu nie szkodzi prasowa krytyka. Im mocniej się w nich wali, tym większą estymą premiera się cieszą. Towarzyszy temu oczywiście karne poparcie całej partii.
O ile trudno przypuszczać, żeby Jarosław Kaczyński nabrał szacunku dla opinii prasowych, o tyle zaczyna pękać partyjny monolit.
Najwięcej szumu jest wokół Anny Fotygi. Właśnie ośmielił się ją skrytykować główny specjalista PiS od polityki zagranicznej, poseł Paweł Zaleski. Wczoraj ośmielił się ujawnić TOK FM, że Fotyga na posiedzeniu komisji spraw zagranicznych nie chciała podać szczegółów wynegocjowanego w Brukseli porozumienia:
- Pani minister Fotyga w kluczowych kwestiach odmawiała odpowiedzi, kierując się tutaj ważnym interesem państwa - mówił Zalewski.
Na pytanie, czy to możliwe, że prezydent i minister Fotyga zapomnieli, co zostało uzgodnione za szczycie, Zalewski odparł, że premier Kaczyński nie ma wątpliwości, co do ustaleń na szczycie. Według niego, takiej pewności nie ma natomiast minister Fotyga.
Zalewski ośmielił się też zwrócić uwagę, że Fotyga nie powołała jeszcze 20 brakujących ambasadorów. PO właśnie złożyła wniosek o wotum nieufności wobec minister spraw zagranicznych.
Czarne chmury zebrały się również nad ministrem sportu Tomaszem Lipcem, kiedy CBA zatrzymało po wręczeniu kontrolowaqnej łapówki szefów Centralnego Ośrodka Sportu. Lipiec miał ich polecić. Niewiele osób wie, co Lipiec tak naprawdę robi. Premier też chyba zaczyna się nad tym zastanawiać.
Z pewnością w podjęciu decyji pomoże Jarosławowi Kaczyńskiemu śledztwo prokuratury w Warszawskim Ośrodku Sportu i Rekreacji. Prokuratura zainteresowała się okresem, w którym szefem WOŚR był Lipiec we własnej osobie.
Przez moment w powietrzu zawisła dziś dymisja ministra zdrowia. Zbigniew Religa na dziesiejsze spotkanie z premierem szedł z pomysłem na zwiększenie składki zdrowotnej, Jarosław Kaczyński o czymś takim oczywiście nie chciał słyszeć. Sytuacja stała się napięta, Religa pojechał potem do prezydenta, żeby rozmawiać o sytuacji w służbie zdrowia. Najprawdopodobniej to wtedy prezydent przekonał Religę do pozostania w rządzie. Minister przyznał: - Przesłanki mojego odejścia z rządu zostały usunięte.
Iskrzy też na linii Roman Giertych - Kazimierz Michał Ujazdowski. Spór toczy się o zaproponowaną przez Giertycha nową listę lektur, na którą nie godzi się minister kultury. Spór ma być rozwiązany w tym miesiącu. Jak? Ujazdowski ma raczej spolegliwą naturę, ale jeszcze nigdy w tym rządzie nie licytował tak długo.
Rządowa łajba trzeszczy bardziej niż kiedykolwiek. Kto w związku z tym pierwszy wyleci za burtę?
Czy tylko mi się wydaje, że to Anna Fotyga i Tomasz Lipiec mają ostatnio coraz mniej przyjaciół?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 11:14, 05 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Liczba bezrobotnych spadła już o 17,9 proc.!!
Stopa bezrobocia spadła w czerwcu 2007 roku do 12,4 proc. z 13,0 proc. w maju - potwierdził w czwartek resort pracy.
Liczba bezrobotnych w końcu czerwca 2007 wyniosła 1.896 tys. osób i w porównaniu do końca maja 2007 r. spadła o 89 tys. osób (4,5 proc.). Od początku roku liczba bezrobotnych spadła o 413,4 tys. osób, tj. o 17,9 proc.
W czerwcu zwykle po wiosennym ożywieniu na rynku pracy notowano wzrost bezrobocia, głównie ze względu na rejestrację absolwentów szkół, którzy nie mogli znaleźć zatrudnienia. Jednak od 2003 roku, choć urzędy pracy rejestrują w tym okresie bezrobotnych - głównie kobiety, kończące szkoły wyższe, policealne i licealne - ogólna liczba bezrobotnych maleje. Przyczyniają się do tego prace sezonowe w rolnictwie, ogrodnictwie, leśnictwie czy budownictwie. Część osób znajduje pracę subsydiowaną ze środków Funduszu Pracy lub EFS, a część wyjeżdża do pracy za granicę - napisał resort w komunikacie.
Liczba ofert pracy zgłoszonych przez pracodawców do urzędów pracy w czerwcu 2007 r. wyniosła 112 tys. i w porównaniu do maja 2007 r. spadła o 11,2 tys. (o 9,1 proc.).
W czerwcu 2006 r. pracodawcy zgłosili do urzędów pracy 105,1 tys. ofert pracy (o 9,2 tys. mniej niż w maju 2006 r.
onet.pl
BRAWO KACZYNSCY !!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 15:46, 06 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
"Stowarzyszenie oburzonych"!!!
Stowarzyszenie Prokuratorów RP odkryło zjawisko politycznych nacisków na prokuraturę wcześniej w III RP niespotykane. Swoim wstrząsającym odkryciem dzieli się z czytelnikami "Gazety Wyborczej" prezes stowarzyszenia, prokurator wojskowy podpułkownik Krzysztof Parulski - pisze w DZIENNIKU Cezary Michalski.
Czemu jednak znamienici polscy prokuratorzy natrafili na tak istotny problem polskiej demokracji dopiero dzisiaj? Próbowałem znaleźć protesty podpułkownika Parulskiego, a także innych zasłużonych prokuratorów zasiadających we władzach stowarzyszenia, przeciwko działaniom ministra sprawiedliwości Jaskierni, który taśmowo "usypiał" śledztwa mogące obciążyć jego partyjnych kolegów. Próbowałem znaleźć analogiczne protesty przeciwko działaniom ministra Kalwasa mianującego na kluczowe stanowiska w prokuraturze krajowej najbardziej dyspozycyjnych prokuratorów z okresu późnego PRL, dla których SB zawsze było wyższą instancją niż prawo stanowione. Nie znalazałem takich protestów i ten fakt nie napawa optymizmem.
Zgoda, w IV RP miało być inaczej. Mnie samego niepokoją poranne najazdy na mieszkania "przestępców w białych kołnierzykach" dokonywane w rytmie zbyt ostentacyjnie zależnym od politycznych zapotrzebowań. Z drugiej jednak strony cieszy mnie dokonywana przez Ziobrę wymiana pokoleniowa w prokuraturze, a także likwidacja szerokiej w III RP kategorii świętych krów, wobec których ręka prokuratora zawsze była za krótka.
Ja naprawdę nie wiem, czy za ministra Ziobry rzeczywiście jest w prokuraturze gorzej, czy może lepiej niż za Jaskierni albo Kalwasa. I właśnie dlatego chciałbym mieć pewność, że władze Stowarzyszenia Prokuratorów RP rzeczywiście piętnują strukturalne patologie polskiego wymiaru sprawiedliwości, a nie jedynie cynicznie przyłączają się do orkiestry mającej wykończyć "tych strasznych Kaczorów". A obawiam się, że kiedy już "te straszne Kaczory" przestaną rządzić, a patologie prokuratury pozostaną albo nawet ulegną pogłębieniu, to odważni krytycy IV RP, którzy milczeli jak grób w Polsce Rywina, znów nabiorą wody w usta.
Ale w tym samym numerze "Wyborczej" znajduję wybuch oburzenia w jeszcze innej sprawie. Rafał Zakrzewski nie może przyjść do siebie po powołaniu przez premiera Jarosława Kaczyńskiego profesora Andrzeja Zybertowicza na funkcję doradcy ds. bezpieczeństwa państwa. I znów problemem jest nie to, że ktoś się oburza, ale styl i wiarygodność owego kwiecistego wybuchu. Z Zybertowiczem warto w wielu kwestiach polemizować, ale Zakrzewski tego nie robi. Samo powołanie toruńskiego socjologa na doradcę ds. bezpieczeństwa jest dla niego tak samo zabawne, jakby premier powołał na to stanowisko Krzysztofa Kononowicza. Zybertowicz to dla Zakrzewskiego "ezgotyczny egzemplarz", który "wykryje zapewne niejeden spisek".
Problemem nie jest nawet osobisty brak klasy red. Zakrzewskiego, ale to, że coraz więcej ludzi, o coraz mniej znanych nazwiskach jest ośmielanych do takich zachowań przez jakiś salonik, w którym zarówno lista autorytetów, jak i lista "oszołomów i egzemplarzy egzotycznych" jest zapewne wywieszona na bardzo dużej tablicy, co pozwala szybko zapamiętać nazwiska należące do każdej z tych kategorii. Gdyby Rafał Zakrzewski oderwał na chwilę wzrok od tej wielkiej tablicy i wrócił do czytania książek, mógłby się dowiedzieć, że jego "egzotyczny egzemplarz" Andrzej Zybertowicz jest współautorem książki "Prywatyzacja państwa policyjnego" opublikowanej w 2000 roku przez renomowane wydawnictwo naukowe, londyńską oficynę Palgrave Macmillan. Książka ta jest dzisiaj jedną z najbardziej cenionych na Zachodzie prac na temat transformacji ustrojowej w Polsce.
Cenioną także dlatego, że jest jedną z nielicznych prac analizujących udział służb w polskiej transformacji, temat omijany skwapliwie przez wielu polskich socjologów, którzy na tablicy redaktora Zakrzewskiego figurują po stronie "autorytetów".
Wpadając w pułapkę towarzyskich zdziwień i oburzeń, ryzykujemy utratę kontaktu z rzeczywistością nieco rozleglejszą niż ściany naszego saloniku, w którym panuje pełna zgoda co do tego, komu należy wierzyć bez czytania jego książek, a kim bez czytania jego książek można bezpiecznie pogardzać.
Cezary Michalski w DZIENNIKU
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 20:40, 06 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Deficyt niższy od planowanego o 5,5 mld zł!!!!!!!
Sejmowa komisja finansów publicznych zaakceptowała rządowe sprawozdanie z wykonania budżetu państwa w 2006 roku. Dzięki wyższym niż planowane wpływom i niższym wydatkom deficyt budżetu był niższy od planowanego o ok. 5,5 mld zł.
Zgodnie ze wstępnymi danymi Głównego Urzędu Statystycznego, w ubiegłym roku realne tempo wzrostu PKB wyniosło 6,1 proc., podczas gdy w 2005 wzrost ten wyniósł 3,6 proc. - informują autorzy sprawozdania.
Wartość PKB w cenach bieżących wyniosła około 1 bln 57,9 mld zł, co w przeliczeniu na jednego mieszkańca dało kwotę ok. 27,7 tys. zł, czyli około 8,9 tys. dol.
W ubiegłym roku zanotowaliśmy rekordowy napływ zagranicznych inwestycji bezpośrednich - 11,1 mld euro.
Mimo wysokiego wzrostu gospodarczego i poprawy na rynku pracy, inflacja pozostała na niskim poziomie - liczona od grudnia do grudnia wyniosła 1,4 proc.
Dochody z budżetu państwa zrealizowano w kwocie wyższej o blisko 2,4 mld zł (o 1,2 proc. więcej niż planowano w ustawie budżetowej), niższe o 3,1 mld zł były wydatki. Deficyt, zamiast planowanych 30,5 mld zł, wyniósł 25 mld zł.
Jak wynika ze sprawozdania, jednym z głównych źródeł, którym budżet zawdzięcza dochody wyższe od planowanych, jest podatek od osób fizycznych (PIT). W budżecie planowano wpływy z tego podatku w wysokości 26,2 mld zł, a wyniosły one 28,1 mld zł.
W roku ubiegłym bezrobocie spadło z 17,6 proc. do 14,9 proc.
wp.pl
BRAWO PIS !!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 23:23, 07 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Bezpieczeństwo Polski jest ciągle zagrożone!!!
W Polsce lustracja postrzegana bywa głównie przez pryzmat rozliczeń, racji moralnych. Zbyt rzadko uświadamiamy sobie, że jest to kwestia istotna z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego, np. bezpieczeństwa energetycznego - pisze w "Fakcie" Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta.
Polska pozycja w Unii Europejskiej została osłabiona, ponieważ polityk niemiecki wykorzystał "dźwignię" agenturalnej przeszłości Józefa Oleksego, by wywrzeć wpływ na jego zachowanie. W ten sposób - grożąc ujawnieniem informacji o współpracy byłego premiera RP z komunistycznymi specsłużbami, ówczesny przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego Elmar Brok zablokował kandydaturę Oleksego na ważną funkcję w PE. Taką historię sprzed kilku lat opisał niedawno na swoim blogu europoseł Ryszard Czarnecki. Nie sposób przecenić wagi tej informacji. Wybitny dziennikarz i analityk brytyjski Timothy Garton Ash krótko po objęciu władzy przez PiS opublikował artykuł, w który wyraził zaniepokojenie co do mechanizmu przytoczonego teraz przez Czarneckiego, jednocześnie wskazując, że SLD w polityce zagranicznej zachowywało się "rozsądnie".
Dziś należy spytać, czy ów "rozsądek" miał takie same źródła, co zachowanie Oleksego? Przecież zachodnie kręgi opiniotwórcze były świadome agenturalnych uwikłań postkomunistów. Jednak ani kapitał zachodni, który napłynął do Polski na początku lat 90., ani politycy zachodnioeuropejscy nigdy głośno i konsekwentnie nie stawiali problemu rozliczenia z przeszłością komunistyczną i z agenturą. Dlaczego tak było? Informacja z blogu Czarneckiego daje klucz do odpowiedzi.
Być może wiele posunięć polityków postkomunistycznych, np. ich skwapliwość we wchodzeniu do NATO i do Unii Europejskiej, ich miękkość w prowadzeniu polityki zagranicznej, miało swoje przyczyny w tym, że stosowano wobec nich dźwignię lustracyjną. Postkomuniści dobrze wiedzieli, że środowiska niepodległościowe w Polsce podchwycą każdy głos płynący z UE i NATO, który by wzmacniał program lustracji i dekomunizacji. Zapewne gotowi byli do wielu ustępstw, by takiego głosu nie było.
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy lustracyjnej jest tylko jedną z możliwych interpretacji prawniczych. Takie orzeczenie jednak nie tylko opóźnia lustrację, ale także (z czego członkowie Trybunału mogą nie zdawać sobie sprawy) stanowi zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa narodowego.
Sędziowie TK zapewne kierowali się dobrymi intencjami, chcąc oczyścić ustawę lustracyjną z rzeczywistych wad. Doprowadzili jednak do tego, że przez Polskę przechodzą lustracyjne konwulsje związane z domysłami dotyczącymi tzw. listy 500. (Zresztą hałas wokół tej listy jest zupełnie nieproporcjonalny do tego, co powiedział na jej temat prezes IPN).
W Polsce lustracja postrzegana bywa głównie przez pryzmat rozliczeń, racji moralnych, odsłaniania prawdy o mechanizmach PRL-u etc. Zbyt rzadko uświadamiamy sobie, że jest to kwestia istotna z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego, na przykład w zakresie bezpieczeństwa energetycznego. Ci, którzy od r. 1989 konsekwentnie opóźniali lustrację, poważnie narażali na szwank nasze interesy narodowe. Umożliwiali bowiem pełnienie funkcji kierowniczych w państwie osobom, wobec których inne państwa albo wielkie korporacje mogły stosować wspomnianą "dźwignię". Krótko mówiąc, brak lustracji zwiększał potencjał szantażu.
Nie przywołałbym blogu Ryszarda Czarneckiego, gdyby Józef Oleksy jednoznacznie zaprzeczył temu, co tam napisano. Na to się jednak nie zdobył. W tym właśnie kontekście przypomina się fragment rozmowy Oleksego z Aleksandrem Gudzowatym. Oleksy w pewnym momencie stwierdza: "gangi kosmopolityczne rozkradły Polskę". W świetle rewelacji Czarneckiego wygląda na to, że Oleksy aż za dobrze wie, o co tu chodzi. W III RP politycy, których można było szantażować, podejmowali ważne decyzje administracyjne, prywatyzacyjne i legislacyjne, które dawały nienależne preferencje różnym podmiotom politycznym lub gospodarczym.
Kilka lat temu "Polityka" pisała o umowie podpisanej przez polski rząd w czasie, gdy Andrzej Olechowski był ministrem finansów. Dawała ona preferencyjne warunki funkcjonowania na naszym rynku korporacji Fiat. Czy jest przypadkiem, że przy wątpliwym przedsięwzięciu znowu widzimy byłego agenta tajnych służb PRL-u? Wspomniana sprawa przypomina sytuacje w krajach Trzeciego Świata, gdzie wielkie korporacje dostają od władz państwowych uprzywilejowane warunki na rynku krajowym.
Spójrzmy więc na lustrację z punktu widzenia strategicznych międzynarodowych interesów Polski. W dotychczasowych dyskusjach wokół lustracji ten wymiar nie jest dostatecznie podkreślany. Hipoteza o ważnej roli wymiaru geostrategicznego znajduje potwierdzenie w historii rządu Jana Olszewskiego. Otóż premier Olszewski wielokrotnie podkreślał, że faktyczną przyczyną obalenia jego gabinetu nie było ujawnienie listy Antoniego Macierewicza. Że tak naprawdę chodziło o zablokowanie przez tamten rząd możliwości tworzenia na terenie Polski spółek rosyjskich na terenie byłych baz Armii Radzieckiej. Spółki takie, oparte na zasadzie eksterytorialności, ograniczałyby polską suwerenność. Kto dziś pamięta, że zwolennikiem takiego rozwiązania był ówczesny prezydent kraju?
Cywilizowana lustracja w Polsce jest więc konieczna, ale czy nadal możliwa? Ostatnio większość bodaj polityków mówi o pełnym otwarciu archiwów. Może to grozić rozmyciem lustracji. Otwarcie archiwów na oścież ułatwi tworzenie szumu informacyjnego. Mediom będzie się rzucało na pożarcie mało ważne postacie, np. samorządowców, a główni rozgrywający, posiadający najsilniejsze sieci powiązań, zaginą gdzieś w tle. Interpretację zawartości archiwów będą narzucały media. To one przecież decydują, co powtarzać wiele razy, a co powiedzieć raz albo przemilczeć. Obawiać się można, że przy słabości legislacyjnej naszego Sejmu i przyciśnięciu zwolenników lustracji do muru przez Trybunał Konstytucyjny może nie być innego wyjścia.
Ostatnio mieliśmy szum wokół listy 500. Zamieszanie wynika m.in. z różnicy w podejściu do lustracji między badaczami a sądami. Sądy przy ocenie oświadczeń lustracyjnych wszelkie wątpliwości (np. biorące się ze zdekompletowanych materiałów) rozstrzygają na korzyść lustrowanego. Badacze są w stanie określić bardziej złożone sytuacje: ktoś w pewnym okresie udzielał informacji służbom PRL, potem ochłonął, znalazł siłę charakteru, zerwał się z uwięzi, ale wciąż to na nim ciążyło i mogło wywierać wpływ na jego postawę w III RP. Lista 500 jest wynikiem dociekań badawczych. Jeśli IPN ma ewidencję, z której wynika, że poseł X czy były prezydent był zarejestrowany, to musi to uwzględnić i szukać dalej. W sytuacji, gdy znaczna część akt dawnych służb jeszcze nie jest przestudiowana, nadal odnajdywane są nowe informacje. Nawet jeśli podstawowe dokumenty czyjejś agenturalnej współpracy zostały "zagubione", to wiele można ustalić na podstawie innych rozproszonych dokumentów. Natomiast sądy opierają się na informacjach dostępnych tylko w danym momencie i muszą podejmować uproszczone decyzje: popełnił ktoś kłamstwo lustracyjne, czy też nie.
Osobny problem to kwestia siły charakteru polskich sędziów. Po uchwaleniu ustawy lustracyjnej w 1997 r. przez dwa lata nie potrafiono znaleźć w całym kraju 21 sędziów do sądu lustracyjnego. To pokazało niedobrą presję środowiskową i niski poziom odwagi cywilnej wielu osób. W 2003 r. prof. Andrzej Rzepliński zauważył: "Znamienne, że środowisko sędziowskie nie wygenerowało ludzi pokroju Di Pietro czy Falcone. Nie ma w Polsce sędziego, który byłby dla obywateli symbolem uczciwości, profesjonalizmu, niezależności". To znamienne, że w kilkutysięcznym polskim środowisku sędziowskim nie pojawił się nikt, kto zbudowałby sobie reputację dzięki determinacji np. w wyjaśnianiu największych afer. Najwyraźniej mechanizmy doboru kadr w sądownictwie, w tak fundamentalnym obszarze dla demokracji, wiele pozostawiają do życzenia. To także ważny czynnik zmniejszający szanse na dobrą jakość lustracji prowadzonej według cywilizowanych procedur.
Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta RP ds. bezpieczeństwa państwa, profesor socjologii, Uniwersytet im. Mikołaja Kopernika w Toruniu
dziennik.pl
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 12:27, 08 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Nie widać końca fali giełdowych rekordów!!!
Najważniejszy indeks giełdowy, WIG20, zatrzymał się w piątek na rekordowo wysokim poziomie - tuż przed granicą 3900 pkt. A jeszcze tydzień temu miał problemy z pokonaniem 3800 pkt. - czytamy w "Parkiecie".
Zachowanie głównego indeksu warszawskiej giełdy jest traktowane jako wyznacznik nastrojów panujących na całym rynku. Można więc uznać, że na polskiej giełdzie nastroje są wyśmienite, a kolejne rekordy tylko to potwierdzają.
Gazeta dodaje też, że wszyscy przepytywani przez nią analitycy wierzą, że jeszcze w tym roku pokonamy poziom 4000 punktów. Wszyscy są też zdania, że kolejna granica - 5 tysięcy punktów - nie zostanie pokonana w najbliższych miesiącach.
Jaka, w reakcji na serię rekordów, może być skala korekty, która prędzej czy później musi nieuchronnie nadejść? - pyta dziennik. I odpowiada, że analitycy niechętnie o tym mówią. Jednak najwięksi optymiści szacują, że spadek WIG20 w trakcie tego półrocza wyniesie 10 proc., największy pesymista - 30 proc. Więcej w "Parkiecie".
onet.pl
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 13:29, 10 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Pytali o "resztówki"
Sejmowa komisja śledcza ds. banków przesłuchała wczoraj byłego wiceministra finansów Ryszarda Pazurę odpowiedzialnego za prywatyzację Banku Śląskiego (BSK) w drugiej fazie tego procesu. Ironią losu można nazwać fakt, że prywatyzację BSK, która osłabiła polski system bankowy, oparto - jak zeznał świadek - na dokumencie rządowym, celem którego miało być umocnienie tego systemu. Członkowie komisji coraz bardziej są przekonani, że sprzedaż BSK nastąpiła z naruszeniem prawa.
Pazura był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów w 1996 r., kiedy sprzedano kolejny pakiet akcji BSK. Jest odpowiedzialny za prywatyzację banku w tym okresie. W styczniu 1996 r. dostał pełnomocnictwo od ministra finansów Grzegorza Kołodki na sprzedaż pozostałych - po pierwszym etapie prywatyzacji - w rękach Skarbu Państwa akcji BSK. Posłowie z komisji pytali Pazurę o "resztówki", czyli akcje, które zostały w posiadaniu Skarbu Państwa po pierwszej fazie prywatyzacji BSK. Okazało się - według wyjaśnień byłego wiceministra finansów - że "resztówka" to 2,5 mln akcji (30 proc. wszystkich), a ich nabycie przez ING Bank zapewniło holenderskiemu bankowi przejęcie pełnej kontroli nad Bankiem Śląskim. Posłowie chcieli się dowiedzieć, czy istniała w ogóle definicja "resztówek", dlaczego tak duża liczba akcji została w ten sposób określona oraz w jakim trybie zostały one sprzedane.
Świadek nie wyjaśnił, dlaczego mianem "resztówek" określono w oficjalnych dokumentach ministerstwa aż 2,5 mln akcji. Informował, że resort finansów mógł odstąpić od sprzedaży tego pakietu akcji, ale obawiano się, że nie znajdzie się inwestor. Tłumaczył, że Bank Śląski potrzebował stabilnego inwestora, a w 1996 roku ING był jedynym chętnym do zakupu reszty akcji.
Początkowo planowano sprzedać 671 tys. akcji, a nie 2,5 mln, ale ING proponował zbyt niską cenę za akcję, dlatego postanowiono zwiększyć ich liczbę, gdyż tylko pod tym warunkiem inwestor gotów był zaoferować wyższą cenę za 1 akcję - dało mu to jednocześnie możliwość przejęcia BSK.
W czasie przesłuchania zwrócono uwagę na wielki pośpiech, jaki towarzyszył tej prywatyzacji, którego powodów przesłuchiwany również nie potrafił wyjaśnić.
Uzasadniając prywatyzację, Pazura twierdził, że podstawą do sprzedaży BSK były m.in. rządowy dokument o umacnianiu sektora bankowego w Polsce oraz ustawa budżetowa na 1996 rok, która określała kwotę dochodów budżetu z tytułu prywatyzacji. Jednak posłowie nie mogli się dowiedzieć, dlaczego akcji nie wyceniono drożej. - Proszę nie mówić, że ustawa budżetowa ograniczała możliwość sprzedaży za wyższą cenę, to jest jakiś absurd, to nie jest żaden argument - mówił przewodniczący komisji Adam Hofman (PiS).
Zdaniem przewodniczącego, ministrowie finansów odpowiedzialni za prywatyzację BSK - Marek Borowski i Grzegorz Kołodko (obaj SLD), może również Jerzy Osiatyński (UW) - powinni stanąć przed Trybunałem Stanu. Wniosek w tej sprawie ma pojawić się w raporcie końcowym na temat prywatyzacji BSK prawdopodobnie pod koniec sierpnia.
Prywatyzacja banku rozpoczęła się w 1993 roku. Komisja próbuje ustalić, dlaczego akcje BSK wyceniono tak nisko. W 1993 r. MF sprzedawało akcje banku po 50 zł, zaś w styczniu 1994 r. na giełdzie płacono za nie 675 złotych.
Paweł Tunia
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 7:25, 11 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Komisja próbuje ustalić, dlaczego akcje BSK wyceniono tak nisko. W 1993 r. MF sprzedawało akcje banku po 50 zł, zaś w styczniu 1994 r. na giełdzie płacono za nie 675 złotych. |
Gabree! A ty na tą sprawę zarzuć sieć, siedź jak śledź i dalej ją śledź!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 9:13, 11 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
DZIENNIK odkrywa kulisy akcji
2007-07-11 00:58 Aktualizacja: 2007-07-11 08:57
"Operacja Lepper" była prowokacją CBA
Nigdy nie było osławionej działki pod Mrągowem. CBA podstawiło zatrzymanym w piątek współpracownikom Andrzeja Leppera swoich ludzi. To oni przez wiele tygodni udawali biznesmenów, którym zależy na odrolnieniu gruntów. Dla uwiarygodnienia operacji agenci fałszowali pieczątki i podpisy urzędników. O kulisach tajnej akcji CBA dowiaduje się DZIENNIK.
--------------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------------
Poznaliśmy kulisy akcji, która doprowadziła do usunięcia Andrzeja Leppera z rządu. CBA od wielu tygodni prowadziło tzw. operację specjalną. Z naszych informacji wynika, że w sprawę był wprowadzony premier Jarosław Kaczyński.
Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu. Dwaj współpracownicy Leppera Piotr Ryba oraz Andrzej Kryszyński w kręgach biznesowych przechwalali się, że są w stanie załatwić odrolnienie każdego gruntu w Polsce. Tłumaczyli, że chcą "zrobić kilka strzałów za duże pieniądze". Wiadomość dotarła do CBA. Biuro postanowiło działać niekonwencjonalnie. Podstawiło przybocznym wicepremiera swoich ludzi, którzy wcielili się w role zamożnych biznesmenów.
"Przedsiębiorcy" udawali, że zależy im na odrolnieniu atrakcyjnej działki w Muntowie koło Mrągowa na Mazurach. Snuli plany zasypania części jeziora Juksty i postawienia tam miasteczka dla czterech tysięcy mieszkańców. Kryszyński i Ryba połknęli haczyk, za przekwalifikowanie działki zażądali sześciu milionów złotych. Agenci CBA zbili cenę o połowę. Dla uwiarygodnienia operacji ludzie z biura preparowali samorządowe dokumenty na temat gruntu koło Mrągowa. Urzędnicy, również ci najwyżsi rangą z resortu rolnictwa, o niczym nie wiedzieli.
Ryba w czasie negocjacji (nagrywanych po kryjomu) opowiadał, że sprawy nie da się załatwić bez łapówki dla Andrzeja Leppera. Z zebranego w czasie operacji materiału wynika, że były wicepremier zaangażował się osobiście w tę sprawę, wydawał dyspozycje, które miały przyspieszyć wydanie decyzji o odrolnieniu gruntu. Obaj łapówkarze byli na tyle pewni swoich wpływów, że sami zaproponowali, aby wypłata 3 milionów nastąpiła po pozytywnym załatwieniu sprawy w Ministerstwie Rolnictwa.
Operacji nie udało się doprowadzić do końca. Lider Samoobrony nie został złapany za rękę. Dlaczego? Wójt gminy Mrągowo przez przypadek odkrył, że ktoś sfałszował jego pieczątkę.
Działka widmo
W historii podawanej mediom od poniedziałku przez władze nic nie trzymało się kupy. Nie można było odnaleźć działki pod Mrągowem, za którą współpracownicy Andrzeja Leppera żądali łapówki, nie wiadomo, do kogo należy ani kto był gotów zapłacić za jej odrolnienie gigantyczną sumę 3 mln zł. "U nas nie ma działki, za którą można wziąć takie pieniądze" - dziwili się urzędnicy ze starostwa powiatowego w Mrągowie.
Pytaliśmy lokalnych dziennikarzy, proboszczów, radnych. Wszyscy rozkładali ręce. W końcu postanowiliśmy odtworzyć drogę dokumentów, jakie trafiły w sprawie działki pod Mrągowem do Ministerstwa Rolnictwa.
Zgodnie z procedurą pierwszą decyzję o odrolnieniu gruntu musiała podjąć rada gminy Mrągowo. Następnie należało przekazać ją do Urzędu Marszałkowskiego w Olsztynie. Kolejnym krokiem było przesłanie papierów do resortu rolnictwa. Zadzwoniliśmy wczoraj do Andrzej Bobera, dyrektora departamentu infrastruktury i geodezji z warmińsko-mazurskiego urzędu marszałkowskiego. "Mógłby pan sprawdzić tę sprawę?"
Urzędnik zgodził się. Po kilku minutach odpowiedział: "Prawdziwa bomba. Znalazłem dokumenty, ale decyzja z moim podpisem została sfałszowana! Zaraz złożę zawiadomienie w tej sprawie na policję" - powiedział nam.
Po kilku godzinach udało nam się stwierdzić, że taka sama sytuacja miała miejsce w gminie Mrągowo. Okazuje się, że o feralnej działce, za której odrolnienie ludzie Leppera mieli dostać gigantyczną łapówkę, nikt nie wiedział. Wójt zorientował się w całej sprawie przypadkiem pod koniec czerwca. Operacja CBA, w toku od niemal kilku miesięcy, była wtedy bliska zdekonspirowania.
Wczoraj późnym wieczorem udało nam się potwierdzić u naszych informatorów, że wójt, urząd marszałkowski ani nawet Ministerstwo Rolnictwa nie mogli o niczym wiedzieć. Sprawa działki od początku do końca była mistyfikacją przygotowaną na potrzeby tajnej operacji CBA. DZIENNIKOWI udało się dotrzeć do szczegółów akcji.
Ryba może dużo
Wszystko zaczęło się jeszcze zimą. Dwaj biznesmeni Piotr Ryba i Andrzej Kryszyński powołując się na znajomości w Ministerstwie Rolnictwa, proponowali pomoc w odrolnieniu gruntów. CBA podstawiło im funkcjonariuszy, którzy wcielili się w rolę przedsiębiorców. Ci zaczęli roztaczać fantastyczne wizje - że na kilkudziesięciu hektarach pod Mrągowem wybudują miasteczko na kilka tysięcy mieszkańców.
Teren pod inwestycje miał także zostać pozyskany dzięki zasypaniu części jeziora Juksty. Piotr Ryba oraz Andrzej Kryszyński podjęli się załatwić sprawę w resorcie rolnictwa. CBA postanowiło działać. Agenci podrobili decyzję urzędu gminy Mrągowo o odrolnieniu działki. Sfałszowali także pozytywną opinię Urzędu Marszałkowskiego w Olsztynie. Dokumenty przesłali do Ministerstwa Rolnictwa. Tu zaczęły się problemy.
Okazało się, że papiery nie są kompletne i resort rolnictwa musi je odesłać do gminy. CBA przejęło korespondencję. Dokumenty zostały uzupełnione i znów posłane do Warszawy. Jednak i wtedy się nie udało. Znów brakowało jakiegoś papierka i operację trzeba było powtórzyć.
W tym czasie agenci CBA podający się za biznesmenów negocjowali z łapówkarzami. Ustalano kwotę, targowano się, doszło nawet do przeliczenia pieniędzy w jednym z hoteli. Zabezpieczono banknoty z odciskami palców Ryby i Kryszyńskiego. W podobny sposób na łapówkarstwie złapano dyrektorów Centralnego Ośrodka Sportu, co skończyło się dymisją ministra Tomasza Lipca.
Wszystkie rozmowy były rejestrowane kamerami. Jeden z naszych informatorów mówi, że CBA do inwigilacji używało swojego najnowszego gadżetu - miniaturowego, bezzałogowego helikoptera z mikrofonami kierunkowymi. Piotr Ryba i Andrzej Kryszyński podczas spotkań powoływali się na Andrzeja Leppera. Twierdzili, że bez doli dla wicepremiera się nie obejdzie. Nie chcieli wziąć ani grosza przed załatwieniem sprawy.
Lepper się wymknął
Z Lepperem kontaktował się najczęściej Ryba. Sam wicepremier, według naszych źródeł w CBA, miał wydawać urzędnikom polecenia, by przyspieszali sprawę gruntu pod Mrągowem.
Jednak CBA nie przewidziało wszystkiego. Zgodnie z niedawno wprowadzonymi regulacjami przed odrolnieniem działki Ministerstwo Rolnictwa musi wykonać jeszcze jeden ruch. Sprawdzić, czy grunt nie należał do państwa. W tym celu ministerstwo posłało do gminy część dokumentów.
CBA nic o tym nie wiedziało i nie przejęło korespondencji. Wójt dostał papiery na biurko i zorientował się, że doszło do jakiegoś fałszerstwa. W jego gminie nikt nie zabiegał o odrolnienie działki nad jeziorem Juksty. 28 czerwca złożył zawiadomienie do prokuratury. Fałszywki nie wzbudziły za to podejrzeń wysokich urzędników państwowych. "Przejrzałem te dokumenty. Były w porządku. Wydałem opinię, że działkę można odrolnić" - mówił nam Henryk Kowalczyk, wiceminister rolnictwa.
CBA zaczął się palić grunt pod nogami. Najprawdopodobniej dlatego funkcjonariusze postanowili przerwać grę. W ostatni piątek zatrzymali Rybę i Kryszyńskiego. Obaj po decyzji sądu trafili na trzy miesiące do aresztu. Postawiono im zarzuty płatnej protekcji. Z naszych informacji wynika, że obaj współpracują z prokuraturą i obciążają inne osoby.
Jednak agenci nie dopadli Andrzeja Leppera. Na piątkowym posiedzeniu kierownictwa resortu rolnictwa nie rozpatrywano kwestii odrolnienia działki pod Mrągowem. Wicepremier wymknął się z sideł zastawionych na niego przez CBA.
Przez ostatnie dni trwał prawdziwy najazd funkcjonariuszy na resort rolnictwa. Drzwi do gabinetu Leppera zostały zaplombowane. Śledczy obawiali się, że będą stamtąd wynoszone dokumenty.
Z naszych informacji wynika, że o akcji wiedział premier Jarosław Kaczyński. Zgodę na nią, co wynika z przepisów ustawy o CBA, musiał wydać prokurator generalny.
KOMU mamy bić brawo!? Kaczorom...he he he...A podobno czasy prowokacji bezpieki "sie skończyli"...he he he...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 12:25, 12 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
PROSZE , PROSZE ! LYSY MANIPULANT BRONI LEPPERA ! KAMINSKI WCZORAJ WSZYSTKO POWIEDZIAL ! A LEEPER U OLEJNIK WCZORAJ LEDWO ODDYCHAL ! -)))
WPIS INTERNAUTY :
PiS wygra wybory!
A oto dlaczego:
1. Niebywała, skandaliczna, brutalna, chamska ... agresja destrukcyjnej opozycji PO, SLD, LiD.
2. Niewybredny, wulgarny, arogancki atak na rząd niepolskich, liberalno-libertyńskich, cynicznych, kłamliwych mediów i ich dziennikarzy!
3. Niekwstionowany sukces rządu w dziedzinie gospodarki:
a. PKB osiagnął już 8% i ciagle wzrasta
b. lawinowy napływ inwestycji, co ma związek z walka z korupcją, albowiem inwestycje są czułe stan korupcji w kraju
c. znaczący spadek bezrobocia, i nie ważne jakby tego nie tłumaczyć, bo dla "zwykłych" ludzi fakt pozostaje faktem
4. Bezlitosna walka, z widocznymi dobrymi rezultatami, z korupcją (przestępczość gospodarcza)
5. Zwalczanie z wielką determinacją przestepczości pospolitej i zorganizowanej
a. walka z bandytyzmem i chuligaństwem na stadionach, ulicach i w miejscach publicznych
b. sądy 24-godzinne skutecznie hamujące rozwój przestępczości
6. Rozliczanie zbrodniczego i totalitarnego PRL wraz z jego licznymi agendami, funkcjonującymi w ukryciu do dziś, SB, UB, PZPR, WSI oraz odsuwanie ich od władzy i pieniedzy
7. Rozliczanie aferzystów rodem z PRL, dzis SLD
8. Przywracanie szkole i nauczycielom właściwej im rangi, szacunku i autorytetu
9. Walka z bandytyzmem, narkomanią, ...ą i innymi partologiami na terenie szkoły
10. Gruntowna reforma szkolnictwa, m.in. wyrzucenie lektur niepolskich, sprzecznych z patriotycznym wychowanie dzieci i młodzieży
11. Polityka zagraniczna realizująca działanie dla dobra Polski i jej racji stanu. Skuteczne wysiłki aby traktowano nas równi z innymi i uniemożliwienie silnym państwom poniewierania nami i ciagłego upokarzania nas (m.in. relacje z Rosją, Niemcami i Francją)
Czas dopisze nowe sukcesy PiS i koalicji. Grunt to nie dać się zwariować kłamliwym mediom!
~prorok, 12.07.2007 11:52
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|