POLITYKA 2o

Gość

Umysłowość Nelly można porównać – jak to określiła w prasie jedna z jej bliskich koleżanek – do bębna maszyny losującej. Jest nieprzewidywalna, brak jej dyscypliny intelektualnej. Ale jedno w czym naprawdę jest dobra: mówi sześcioma językami tyle ..., że równocześnie!
A na pewno już można mieć do niej największe pretensje o to właśnie, że mogła chociaż przez chwilę pomyśleć, że jej obecność w polityce polskiej w pełni zrównoważy brak na polskiej scenie politycznej Jana Marii Władysława.
Wielu już powtarzało, i do znudzenia przypomina, że teraz w naszej polskiej polityce kumuluje się w sposób niemal gigantyczny materiał satyryczny. Czy to kabaret jest prześmiewcą polityki, czy to polityka zastępuje bardzo skutecznie kabaret – trudno dzisiaj jednoznacznie stwierdzić. Faktem jednak jest, iż obecnie (a przez ostatnie dwa lata wyjątkowo) następuje nadwyżka podaży głupoty, jakiegoś wyjątkowego, czysto polskiego zacietrzewienia i zaściankowego w swej wymowie kabotynizmu, którymi to zjawiskami kabaret się żywi, a właściwie żywił, bo teraz ciekawsze „numery” można zobaczyć w Sejmie i na permanentnie organizowanych konferencjach prasowych naszych polityków, i to ze wszystkich stron naszej sceny politycznej. Kiedyś była jedna partia i jedna wielka przewodnia głupota – jak określał ten stan zmarły niedawno Jan Kaczmarek. Teraz dla odmiany mamy swoisty wyścig o to, kto będzie w tym pierwszy, kto się bardziej ośmieszy napuszając się jak bardzo przyziemna purchawka. A wygrywają ten turniej zazwyczaj ci, którzy w danym momencie są przy żłobie. Kiedyś władza niezbyt trafnie określana jako „komunistyczna” miała prawdziwy monopol na cały wachlarz obelg i inwektyw pod adresem inaczej myślących. Wystarczyło w radio, telewizji lub na estradzie powiedzieć coś o durniach i bałwanach, a będący u władzy brali to od razu do siebie. Teraz jest podobnie. Ktoś coś wspomni o dyplomatołkach, o bydle wiedzionym na rzeź a już po stuknięciu w stół odzywają się nożyce spod znaku Jarosława Wielkiego, hetmana Przemka z Gosiewa, Putry, który z wdzięcznych ust pląsem ukrytym pod wąsem oburza się szczerze na szkalujących jedynie słuszne ugrupowanie. No cóż, nic się nie zmieniło, tyle tylko, że głupoty jakby jeszcze więcej niż za czasów słusznie minionych.
PiS ustami swoich nowych „gwiazd” medialnych Beaty Kempy i Kamińskiego Młodszego przysypują, a przynajmniej próbują to robić, śmierć Barbary Blidy węglem odwracając uwagę od spraw naprawdę ważnych na przykład od budżetu. Czy to nie kabaret, że w czasie debaty na przyszłorocznym budżetem autorstwa „nieocenionej” – co się z Tobą stało ??? – Gilowskiej do treści samego budżetu wniesiono aż 211 poprawek z czego aż 109 wniósł sam PiS ? Pełnię kabaretowego, farsowego szczęścia zapewniła latorośl prezydenta „nie chcem, ale muszem” Wałęsy – Jarosław zapisując się do Parlamentarnej Grupy Kobiet. Czy nas jeszcze coś w tym parlamencie zdziwi ??? Chyba tylko efekt kongresu janczarów Jarosława Wielkiego (pardon – Mądrego).