POLITYKA 2o

Gość

A może by tak na Trzech Króli Jarosławowi Mądremu podsunąć cichcem telewizyjną Supernianię, która przy okazji (przecież potrafi utemperować w jednym czasie i trójkę dzieci) okiełznałaby i ekspremiera i prezydenckiego kancelistę Michała Kamińskiego ?
Bo i temu drugiemu potrzeba nieco umiarkowania. Gdy niemal całą końcówkę ubiegłego roku Lech Aleksander sapał i gulgotał, jego prawa ręka szambelan Kamiński, wpuszczał go w swoistym uniesieniu permanentnie w maliny. Tyle, że zgodnie z partyjnym poleceniem brata Jarosława zwanego (czy aby słusznie?) Mądrym nasz mikry prezydent jeszcze się mocno nagulgocze i nagdacze z powodu bożonarodzeniowej ości w gardle – Ducka Donalda. I nic tu nie pomogą, nie wskórają chybocący na skraju przepaści Antek Macierescu i szpieg z krainy deszczowców Mariusz Kamiński tropiony równie zajadle jak Beata Sawicka przez rządowego JuPitera.
Z takich remanentów przedsylwestrowych warto tu odnotować krótki wywód, no niech tam, wystąpienie prezydenta naszej przenajświętszej nieboszczki IV RP w telewizji. Wzniosłe słowa wygłosił Lech Aleksander w ... a jakże ... kościele. Zasadnym więc byłoby zadawane przez wielu trzeźwo myślących Polaków pytanie, kiedy nasz piękny kraj nad Wisłą przeobrazi się w Iran talibów? Mimo różnych odchyłek od ideologicznej wiary. Symptomatyczne przy tym jest znowu i to, że odmieniany w naszych mediach przez wszystkie przypadki Jarosław Mądry wracający z Torunia bądź też Jasnej Góry, gdzie w pokorze przekazywał znak pokoju, miał i ma już szczegółowo obmyślone, komu dosolić, dopieprzyć ...
I trwa zabawa w tym jedynym kraju na świecie gdzie opozycją dla prawicy jest ... prawica. A o ile kiedyś Jarosław Mądro-Wielki rządził Polską od konfliktu do konfliktu, od waśni do waśni, o tyle plastelinowy, „ulepliwy” (nowe słowo w polskim słowniku autorstwa Ryszarda Kalisza Ogromnego) Duck Donald rządzi skutecznie jak na razie – od uniku do uniku. I można by się teraz, już po tych szczęśliwych dla Polski (czyżby?) wyborach cieszyć, smucić lub wzruszać ramionami, że w swym opozycyjnym (teraz, teraz) zacietrzewieniu Jarosław Mądry jest żałośnie śmieszny. Ale czy tak naprawdę tylko ON ? Przecież basujący mu jak rosyjski wojskowy chór Aleksandrowa inni, pozostali „pisuarowcy” pod batutą nieomylnego dyrygenta, indywiduum na kaczych nogach i z mysim ogonkiem, mówią bez bodaj jednej fałszywej nuty jednym głosem: Szczygło, Ziobro (jakoś ostatnio nieco ciszej), hetman Przemko z Gosiewa, sumiastowąsy Putra, Brudziński, Kursko-Karski i nieutulona w żalu niedoszła oblubiennica Szczypińska.
A może obawy przed zaściankową, narodowo-katolicką, pozostającą w czułym uścisku bezdzietnego ojca Radiopiernika z sekundującymi mu purpuratami – „talibolandią” są nieco przedwczesne? Może, może ? A nowy polityczny rok się zaczął ... alleluja i do przodu !!!

Gość