POLITYKA 2o

Gość

Noc sylwestrowa, przywitanie Nowego Roku i nieodłączne przy tej okazji życzenia: aby polski rząd w Nowym Roku powstał wreszcie (jak to ciągle powtarzali „pisuarowcy”) z kolan i zaczął w końcu decydować o nas, o nas Polakach samodzielnie ... bez Episkopatu !
I nieco ostatnio zapomniane szopki noworoczne. nie trzeba tworzyć nowych (Marcin Wolski i spółka już się nieco wypalili), bo nasze życie publiczne ciągle serwuje nam spektakle rodem ze świątecznych jasełek.
Jeszcze na krótko przed świętami Bożego Narodzenia dała pokaz słowotoku raczkująca pani poseł Nelly Rokicina w rozmowie z Moniką Olejnik. Nawet TVN-owskie prowadzący „Szkło kontaktowe” Grzegorz Miecugow czuł się tak bardzo zażenowany, że litościwie nie zaprezentował ani jednej jej wypowiedzi.
Nelly Rokita, objawienie ubiegłego roku w naszej prymitywnej i zgrzebnej polityce, to takie żeńskie wydanie znanego Krzysztofa Kononowicza, którego wypowiedzi korespondują, więcej, są kompatybilne z konstatacjami małżonki niedoszłego premiera z Krakowa. A media – jak to zwykle bywa – nie doceniają „inteligencji” Nelly-Flanelly, która idzie niemal łeb w łeb z takimi tuzami politycznymi jak Szczypińska i Fotyga. A oglądając kolejny raz ten sam czerwony kapelusz mam nieodparte wrażenie, że ciągle patrzę na Michaela Jacksona. Ma ona – jak twierdzi bardzo dużo osób – wdzięk Jarosława Mądrego, swoistą i oryginalną inteligencję bezwzględnie tylko jej przypisaną a nie mieszczącą się w żadnych cywilizowanych kanonach. a reszta, to już tylko mikstura urody Sobeckiej, mądrości Szczypińskiej i delikatności Ziobry. I jakby tego wszystkiego było mało w samego Sylwestra wystąpiła ponownie wcześnie rano w TVN ( jako gość niesamowitego pleciugi Jarosława Kuźniara) nasza polityczna „gwiazda”, która naprawdę ma olbrzymią szansę zostać Dodą-Elektrodą naszego Sejmu. Komentowała wszystko na czym się zupełnie nie znała, czego nie potrafi pojąć, byle tylko mówić, mówić, m .... Co i tak jest w jakiejś tam, może niewielkiej mierze symptomatyczne. Po dwóch latach siermiężnych, kartoflanych rządów Prywaty i Samodzierżawia mamy teraz mocno przyrumieniony (w solarium ?) rząd złożony z nieszczególnie apetycznych frytek. Niby to i ładniej wygląda na naszym politycznym talerzu, spełnia to-to wszystkie przyjęte euronormy ale jest przecież zrobiony jest z tego samego surowaca, identycznego tworzywa jak szczęśliwie miniony, poprzedni rząd nieboszczki IV RP – z kartofli !!! I kończące ten bardzo śmieszny (chociaż niektórzy twierdzą, że żałosny) rok pytanie Polaka wracającego zza granicy na święta: w Stanach Zjednoczonych nie rządzą i nie rządzili Indianie, w Australii – Aborygeni, a w Polsce – już nie rządzi PiS ... dlaczego tak się dzieje, dlaczego tak jest?
O jajko Kolumba! O prostoto tak prosta, że po prostu bezczelna i niestosowna. Musi Polak na długo wyjechać z Polski, musi zetknąć się z obcą cywilizacją, by dojść do takich wniosków.
Pierwsze dni Nowego Roku i powszechne składanie sobie życzeń, które z definicji nigdy się nie spełniają. Ja też chciałbym czegoś życzyć. Niech to będzie nieśmiałe westchnienie starszego pana: i oby wreszcie w Polsce śmiech wywoływało szczęście a nie ... głupota !

Gość

Przyłączam się z życzeniami, Ojgyn.
co prawda, jeżeli chodzi o frytki, to gusta są różne... Może to zalezy od stanu żołądka?!
Natomiast zgadzamy się w kwestii bezsprzecznej urody i inteligencji pani Nelly Rokita.. Tak, mam ciągle to samo skojarzenie.. Przypominają mi się także Indianki peruwiańskie na targu. Czy nie mają tam kogoś, kto by jej dyskretnie doradził?! Nie tylko w tej sprawie.
Tyle, że na tupet nie ma mocnych.

Jaga[/b]

Gość

Mówiło się o Karskim, że na tupet i bezczelność nie ma lekarstwa, ale na czerwony nos jest, a jakże !

Gość