Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kij w mrowisku

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Felietony, Ciekawe Artykuły,
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 4:37, 04 Mar 2008    Temat postu: Kij w mrowisku

Cytat:
Z pamiętnika Donalda T.



Piątek, 23.11.2007 r.
To był ciężki dzień! Nagadałem się przy tym exposé jak nigdy. Trzy godziny. Nawet trzy i trochę! Niektóre kartki chyba po kilka razy przeczytałem. Kiedy na początku powiedziałem, że nie będę niczego obiecywał, to chłopaki od Waldka, z PSL, liczyli, że skończę po trzech minutach... Na żartach się nie znają? Znowu, gdy już byłem przy ostatniej stronie i powiedziałem: "to jeszcze nie jest koniec", widziałem, że Radek od razu złapał za telefon. Skończyły mu się kanapki i chciał zamówić pizzę.

Sobota, 24.11.2007 r.
Znów dzwoniła Angela. Nie spodobało się jej moje exposé. Czy rzeczywiście najpierw mówiłem o boiskach na wsi i łowieniu dorszy, a dopiero później o poprawie stosunków z Niemcami? Uspokajałem ją, że pomyliły mi się kartki. Całe szczęście, że Erika nie dzwoniła... Co ja jej powiem, gdy spyta, dlaczego uważam, że jest cieniem kładącym się na polsko-niemieckiej współpracy? A... to nasz senior, Władek, mi dopisał. Władka o nic nie pytam, bo bardzo jest ostatnio nerwowy. Mógłby zacząć wykrzykiwać, że dopytuję się, jak bydło jakieś...

Niedziela, 25.11.2007 r.
Nie jest źle. W "Wyborczej" napisali, że exposé bardzo dobre! Nie miałem czasu, żeby od razu przeczytać cały artykuł, bo Kasia i Michaś byli właśnie w telewizji! W tej samej co ja tydzień temu. Tej, co całą prawdę nadaje. Doda też była razem z nimi, i śpiewała. Radziu ze Szczecina ostrzegał mnie, że bardzo się ostatnio zmieniła. I jak się przypatrzyłem... to rzeczywiście jakaś odmieniona mi się wydała. Doczytałem do końca artykuł z "Wyborczej". Napisali, że o zaufaniu mówiłem 40 i 4 razy! Do Mickiewicza mnie porównują? Czuję, że z Adamem jakoś się dogadamy. Z Adamem - redaktorem, oczywiście.

Poniedziałek, 26.11.2007 r.
Beata nie tylko oddała te 50 tysięcy złotych, ale jeszcze znalazła 300 tysięcy na kaucję. Dzielna i uczciwa dziewczyna! Gdyby tak politycy z innych partii wzięli tylko 50 tysięcy, a potem oddali 350, to z budżetem nie mielibyśmy żadnych problemów. Wtedy w Polsce byłaby już prawdziwa Irlandia! Zresztą Irlandia i tak u nas będzie. Drużynę Irlandii Północnej wylosowaliśmy przecież w eliminacjach piłkarskich mistrzostw świata! Co prawda jeszcze nie w tym roku i tylko w jednym meczu, ale zgodnie z moją obietnicą: Irlandia będzie w Polsce na pewno!

Wtorek, 27.11.2007 r.
Grzegorz wymyślił nazwę stanowiska dla Julii. "Pełnomocnik rządu ds. opracowania programu zapobiegania nieprawidłowościom w instytucjach publicznych". Brzmi dobrze, ale może się nie zmieścić na pieczątce. - No tak, ale co ona chciałaby robić? - zapytałem trochę zaniepokojony. Grzegorz też nie był do końca pewien. - Jak z nią ostatnio rozmawiałem, to coś wspomniała, że musi iść do fryzjera. Może nie będzie tak źle. A przy okazji, Janusz z Lublina też mógłby iść do fryzjera.

Środa, 28.11.2007 r.
Przyszły nowe raporty od naszych socjologów. Jestem najpopularniejszy. Nie myślałem, że ludzie mają do mnie aż takie zaufanie. Dużo większe niż do drugiego na tej liście przebojów Waldka! Nie dziwię im się, bo też do siebie mam większe zaufanie niż do Waldka... Nawet dziennikarze mi ufają. Inaczej nie chcieliby, żebym był ich redaktorem naczelnym. I to jeszcze w gazecie "Fakt". Miło mi się pracuje na dwóch etatach! Właściwie mógłbym być jednocześnie i premierem, i redaktorem naczelnym "Faktu". Tu wszystkie teksty pisane są zupełnie jak kolejne kartki w moim exposé. Same fakty. Dobry wydawca, dobry tytuł, dobra gazeta.

Czwartek, 29.11.2007 r.
Bronek powiedział, że z przyjemnością przejrzał ten zredagowany przeze mnie "Fakt". Mówi, że "Wyborczą" też dałbym radę złożyć. Zobaczymy. Paru krytykantów się jednak odezwało. Mówią, że za mało zdjęć jest w gazecie, zwłaszcza na ostatniej stronie! Obrońcy estetyki się znaleźli... No i co z tego, że Hanna Gronkiewicz-Waltz na zdjęciu jest ubrana.

--------------

Piątek, 11.01.2008 r.
No i Kazik z Londynu się zdziwił! Mimo że jest popularny wśród przedsiębiorców (szczególnie wśród bankierów), to tym razem przegrał ze mną! Konfederacja Pracodawców Polskich dała mi - i Waldkowi z PSL - "Super Wektory"! Za stworzenie wizji państwa opartego na rozwoju gospodarczym. A Waldek to właściwie jakie miał te wizje?

Sobota, 12.01.2008 r.
Trochę za bardzo rozbrykał się Janusz z Lublina. Ciągle pisze w internecie. O wykończeniu Radia Maryja tak mu się napisało z rozpędu. Szczery chłopak z niego. Przyjazny ludziom. Idealny do kierowania Komisją "Przyjazne Państwo". Wszystkich pyta o problemy alkoholowe. Ludzie nie wiedzą, dlaczego, a on po prostu martwi się kondycją polskich gorzelni! Szczególnie własnej. Żołądkowa gorzka ostatnio słabiej mu się sprzedaje. Na dodatek żona skarży go do sądu i chce części majątku. To naprawdę dobry chłopak.

Niedziela, 13.01.2008 r.
Dzwoniła Angela. Powiedziała, że Polsce amerykańska tarcza obronna do niczego nie powinna być potrzebna. George i tak niedługo odejdzie ze swojego urzędu, więc tarcza ani nam, ani Amerykanom może się nie przydać. Nam może nawet zaszkodzić! Angela miała rację. No i po co gdzieś daleko szukać przyjaciół, kiedy ona i Władimir są tak blisko?

Poniedziałek, 14.01.2008 r.
Nawet najlepsza wizja naprawy gospodarki to za mało! Nie będę Człowiekiem Roku tygodnika "Wprost", bo wybrali już... trenera reprezentacji piłkarskiej Leo Beenhakkera. Nasi dziennikarze mieli rację. Jako premier muszę więcej się uśmiechać, grać w piłkę, no i w końcu nauczyć się lepić te bałwanki ze śniegu. W piłkę pogram jutro. Bałwanki też bym polepił, ale gdzie jest śnieg? Grzesiu powinien wiedzieć, czy za pogodę odpowiada któryś z naszych ministrów, czy ktoś od Waldka...

Wtorek, 15.01.2008 r.
Ciągle nie w każdej gminie są boiska! Zdenerwowałem się tym, bo przecież ludzie pamiętają, jak obiecywałem. Boiska muszą być! Hania przypomniała sobie, że nawet w Warszawie miała ruszyć budowa jakiegoś Stadionu Narodowego. Może ten stadion już gdzieś stoi? Hania nic nie wiedziała. Grzegorz też nie. Zadzwoniłem do Julii. Miała kiedyś dokumenty na temat budowy, ale zostawiła je w samochodzie. Na szczęście do 2012 roku mamy jeszcze czas.

Środa, 16.01.2008 r.
Nauczyciele, żony górników, pielęgniarki... ciągle ktoś mówi o pikietach pod naszą kancelarią. O co tym wszystkim ludziom chodzi? Nie zauważyli, że zmienił się rząd? Dobrze im Waldek powiedział: "To już nie jest PRL, żeby wszystko w Warszawie załatwiać!". Te demonstracje chyba im się z 1 maja kojarzą?! Może jeszcze chcieliby parówek za darmo?! Powiedziałem Hani, żeby tym razem nie przygotowywała dla pikietujących żadnych kanapek.

Czwartek, 17.01.2008 r.
Wyjaśniła się sprawa Stadionu Narodowego. No i co? Wyszło na to, że budowa nie ruszyła, bo wszyscy czekają na decyzję Komitetu Organizacyjnego Euro 2012. A ten decyzji nie wydał, bo ani razu się nie zebrał! A dlaczego się nie zebrał? Bo przewodniczący Komitetu nie zwołał nawet spotkania organizacyjnego. Na koniec okazało się, że przewodniczącym jestem ja... Wszystko na mojej głowie!

----------------------

Piątek, 25.01.2008 r.
Ostatnio niedobrze się dzieje w sondażach. Poparcie dla mnie cały czas rosło. Ludzie mi ufali. Już prawie wszyscy chcieli, żebym był prezydentem... i nagle klops! Już tylko połowa chce na mnie głosować. Bogdan mówił, żebym się tym nie przejmował, bo jak mamy taki tydzień deszczy, to trochę te nastroje się wszystkim pogarszają. "Jak są deszcze, to i ludzie są niespokojne" - podsumował Waldek. Niech już w końcu przestanie padać!

Sobota, 26.01.2008 r.
Nauczyciele alarmują, że trzeba pilnie przejrzeć wszystkie lektury szkolne. Mówią, że za dużo w nich antysemityzmu! Na razie nie wiadomo, ile tych książek trzeba będzie wyrzucić. Nie ma wyjścia, musimy na nie spojrzeć krytycznie! Może dla pewności warto by wycofać wszystkie...? I "Lalkę", i "Chłopów", i "Pana Wołodyjowskiego"... Waldkowi taka propozycja nie bardzo się spodobała. Mówił, że za "Chłopów" może ręczyć.

Niedziela, 27.01.2008 r.
Dziennikarze ciągle piszą o nowych protestach. Nawet gdybym im opowiedział, to i tak nie uwierzyliby, jak wyglądają rozmowy ze związkowcami. Jak z głuchymi! Ja mówię o miłości, o zaufaniu, a oni udają, że nie słyszą i od razu o podwyżkach! Nie wiedziałem, że tak na poważnie podchodzili do naszych wyborczych reklamówek. Pytali mnie nawet, gdzie jest nasze "10 zobowiązań". Też nie wiem, gdzie. Może na naszych stronach w internecie?

Poniedziałek, 28.01.2008 r.
Dzwonił Lechu z Gdańska. Mówił, że tak dalej nie może być i że w ogóle trzeba było ich od razu pod klucz. Teraz też najlepiej jakbym się zdecydował na stan wojenny! Nie wiem, co o tym myśleć. Najpierw muszę sprawdzić, jak bym wyglądał w mundurze i przyciemnianych okularach.

Wtorek, 29.01.2008 r.
Chcą nam zabrać Janusza Dzięcioła! Wszyscy pod nami kopią dołki, ale nie myślałem, że posuną się aż tak daleko. Janusz kiedyś wygrał pierwszego w Polsce "Big Brothera", a teraz jest posłem. No i co wymyślili nasi przeciwnicy? Chcą utworzyć partię "Big Brothera"!
Lechu mówi, że od razu widać, czyja to robota i że teraz trzeba wszystkich pozamykać. Najlepiej zaraz, żeby ich rano nie wpuścić do biura...

Środa, 30.01.2008 r.
Jakaś gazeta dopytywała się, jak oceniam Hanię. Bo niby jako prezydent Warszawy na prawników za dużo wydawała i organizowała jakieś fikcyjne konkursy na najlepsze stanowiska... Przez takie błahostki miałbym ją źle oceniać? Ważne, że mimo trudnego czasu (coraz więcej demonstrantów na ulicach!) Hania wreszcie ograniczyła wydatki na kanapki.

Czwartek, 31.01.2008 r.
Nikt nie może znaleźć naszych zobowiązań wyborczych! Grzegorz przewrócił do góry nogami całą kancelarię i nic. Nie ma ani "10 zobowiązań" i tej wielkiej planszy, ani nawet zdjęć, na których podpisywałem się pod jakimś hasłem o cudach. Nawet z naszej strony internetowej wszystko poznikało. Teraz to już zupełnie nie wiadomo, co przed wyborami obiecywaliśmy! Może to i dobrze zresztą, tylko... a nuż ktoś to jednak zarchiwizował?

----------------------

Piątek, 1.02.2008 r.
W Ministerstwie Sprawiedliwości mieliśmy fajną konferencję o aferze z laptopami. Chłopaki pokazywali dziennikarzom komputery, które udało się zabrać siepaczom z PiS. Mówili, że taki Ziobro nie tylko laptopa zakatował, ale i kilka telefonów komórkowych... Wszystko szło dobrze, ale... skończyło się kompletną klapą. I to przez dziennikarkę TVN! Chciała pokazać, że komputer nie działa i zabrała się za to tak niezdarnie, iż udało jej się włączyć tego laptopa. Waldek stwierdził, że Ziobro zostawił nam "zatrutą strzałę". Odchodząc, zepsuł komputer. I to jeszcze tak, żeby ciągle działał!

Sobota, 2.02.2008 r.
Nie rozumiem, o co chodzi z tą karą za brak zapasów ropy. Waldek umorzył jednej firmie prawie 500 milionów złotych, no i zrobiło się zamieszanie. Tłumaczył jakoś tak, że skasował karę, bo prezes Agencji Rezerw Materiałowych - nakładając karę - "naruszył przepisy dotyczące jego właściwości rzeczowej". Czyli, że podpisał decyzję o karze nie tak, jak trzeba? Nie w tym miejscu, co trzeba, podpisał? Nie tą ręką? No, nie wiem. A może był mańkutem?

Niedziela, 3.02.2008 r.
Trzeba jakoś załagodzić sprawę konkursów na najlepsze stanowiska w warszawskim Ratuszu. Media oskarżały Hanię o kolesiostwo... Julia, jako nasza specjalistka od walki z korupcją urzędniczą, ma umówić się na kolejne wywiady prasowe. Będzie radziła, żeby ludzie niezadowoleni z przebiegu konkursów pisali skargi do prezydenta Warszawy! A że prezydentem jest Hania? Tym lepiej. Zainteresowani będą mieli informacje z pierwszej ręki.

Poniedziałek, 4.02.2008 r.
Statystycy z GUS to jacyś sabotażyści! Podali dane o bezrobociu. I to jakie! Jeszcze w listopadzie wynosiło 11,2 proc., w grudniu 11,4 proc., a w styczniu tego roku już 11,8 procent. Eksperci z GUS, jak gdyby nigdy nic (jakby nie wiedzieli nawet, co obiecywaliśmy w kampanii wyborczej), piszą, że bezrobocie rośnie, że ceny rosną... Na razie jeszcze zaczekam, ale jak tak dalej pójdzie, to Hania będzie im musiała zrobić jakiś konkurs na stanowiska pracy.

Wtorek, 5.02.2008 r.
Znowu coś szwankuje w sondażach. Tylko 63 proc. poparcia? Co się dzieje? Może ludziom znudziło się już słuchanie o miłości i zaufaniu...? Chłopaki od pijaru mówią, że muszę coś zmienić w swoim wizerunku. Jeszcze nie wiem, co mieli na myśli. Może będę musiał przefarbować włosy? Na razie chcą, żebym stworzył dla nich specjalny departament w kancelarii. Parę etatów dla ludzi, którzy będą przygotowywali naszą medialną strategię? Czemu nie?

Środa, 6.02.2008 r.
Dziennikarze zdziwili się, że nasza wiceminister rozwoju regionalnego Hanna Jahns, która odpowiada w rządzie za utrzymywanie kontaktów z Komisją Europejską, jest etatowym urzędnikiem Komisji Europejskiej. Robią z tego aferę, a przecież na czas pracy w rządzie wzięła w KE bezpłatny urlop! Dobrze, że jest w tej Komisji Europejskiej. W razie potrzeby może i dla mnie coś tam się znajdzie...

Czwartek, 7.02.2008 r.
Myślę o tej wycieczce do Moskwy. Nie będzie łatwo. W rozmowach z Rosją nie chcę głośniej tupać niż poprzedni premier, ale trzeba wymyślić coś mocnego, bo wybory prezydenckie blisko, a ludziom na pewno nie spodoba się rosyjski pomysł, żeby po zainstalowaniu u nas amerykańskiej tarczy wycelować rakiety w stronę Polski. Co zaproponować? Jak słyszę mówiącego o Polsce Władimira, to aż dostaję gęsiej skórki na łydkach. Kasia mówi, żebym się tym nie przejmował, bo przecież zima jest i wiadomo, że pojadę w długich spodniach.

---------------------

Sobota, 9.02.2008 r.

Rosyjskie gazety przesadzają z tymi pochwałami po mojej wizycie. Piszą o mnie: "nasz człowiek we Warszawie". To prawda, że teraz z Władimirem to jesteśmy już starzy przyjaciele, ale przecież negocjowałem z nim twardo! Nie ma nic za darmo. W sprawie rury z gazem nie naciskałem, ale w końcu Władimir sam chyba się zorientował, że nie pójdzie mu ze mną łatwo. Zaproponował wymianę handlową. Mówi: "Charaszo! Wy do nas mięso, a my do was rakiety!". To chyba dobry pomysł. Bogdan, jako spec od wojskowości, potwierdził, że to niezły biznes. Rosyjskie rakiety są podobno bardzo dobre!

Niedziela, 10.02.2008 r.
Rozmawiałem z chłopakami na temat Ziobry. Okazało się, że to arcyzbrodniarz! Dlaczego "arcy"? No bo zwykły zbrodniarz morduje ludzi, a on mordował laptopy! Trochę mnie te informacje o zbrodniach zaskoczyły, bo widziałem, w telewizji, że jakaś dziennikarka włączyła używanego wcześniej przez "arcyzbrodniarza" laptopa. Działał. Z drugiej strony wiadomo, że nie każda próba morderstwa jest udana. Jeśli potwierdzi się usiłowanie zabójstwa, Ziobro powinien przez parę lat posiedzieć w więzieniu...

Poniedziałek, 11.02.2008 r.
Wyjechałem do Włoch na narty. Zdziwiłem się, bo we włoskich górach najwięcej jest... Czechów. Z Czechami chyba nie wszystko jest w porządku. Wybrali sobie Vaclava Klausa na prezydenta, a on przecież taki nieeuropejski... A tu we Włoszech zachowują się jeszcze gorzej. Czeskie dzieciaki cały dzień biegały za mną i wołały: "Jorzin z barzin!", "Jorzin z barzin!"... Jak im wytłumaczyłem, że nie jestem Jorzin tylko Donald, to zaczęły wołać: "Donald marzi", "Donald marzi"... Potem się dowiedziałem, że ten Jorzin to jakiś bajkowy potwór. Cudacznych mają ulubieńców. Dziwny naród.

Wtorek, 12.02.2008 r.
Dzwonił Bronek. Pytał, czy przedłużam urlop. Gazety na Jamajce ciągle komentują moje rozmowy w Moskwie. Piszą, że prawdopodobnie nie zrozumieliśmy się w sprawie rakiet! Władimir powiedział dziennikarzom, że Rosja nie chce Polsce dać rakiet, ale je w Polskę wycelować. Może rzeczywiście bezpieczniej będzie na razie nie wracać.

Środa, 13.02.2008 r.
Dzwoniła Angela. Chwaliła się, że jej zrobiona z wosku podobizna jest już w londyńskim muzeum madame Tussaud. Proponowała nawet, że może mnie poprzeć i gdybym chciał, to i moja podobizna może się tam znaleźć. Wśród najsłynniejszych polityków świata! Problem w tym, że na razie nie jestem jeszcze tak dobrze znany jak Bush albo Blair. Żeby ludzie mnie rozpoznali, musiałbym mieć jakiś charakterystyczny strój. Angela stwierdziła, że jako coraz popularniejszy cudotwórca mógłbym na początek wystąpić w cylindrze Davida Copperfielda.

Czwartek, 14.02.2008 r.
No i wreszcie walentynki! Mój ulubiony dzień! Co jest w życiu najważniejsze? Mówiłem o tym nawet w sejmowym exposé. Ważne są tanie jabłka, cebula, ziemniaki, autostrady, boiska, dorsze, śledzie, łososie, sardynki... Ale najważniejsza jest miłość. Miłość i zaufanie. Może tego zaufania mam aż za wiele... Wszyscy wiedzą, że to dla mnie szczególny dzień, ale nikt nie pomyślał o tym, żeby zmienić nadruki w kalendarzach. "Walentego, Cyryla, Metodego"? Lepiej wyglądałoby "Donalda"! Zmiany kalendarza są konieczne! To będzie dobre zadanie dla Grzegorza...

Piotr Tomczyk


Jeszcze więcej pary! [link widoczny dla zalogowanych] <- zaznacz


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 4:44, 04 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 10:43, 04 Mar 2008    Temat postu:

Przepraszam, Kowa, ale musiałam przesunąć Twój post na własciwe Forum. Drobny cytat, początkujący dyskusję, może być zaakceptowany na innych forach, ale tym razem jest to cała wklejka.
Jaga


Po zastanowieniu mysle, że powinnam ten post podczepic pod "Dowcip", ale niech już będzie, jak jest.... :))


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 10:46, 04 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Felietony, Ciekawe Artykuły, Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin