|
POLITYKA 2o Twoje zdanie o...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Niezależny
Dołączył: 02 Lut 2012
Posty: 606
Przeczytał: 1 temat
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Śro 22:04, 13 Cze 2018 Temat postu: Dom z dzieciństwa cz II |
|
|
Dalszy ciąg mojego domu z dzieciństwa jego atmosfera i realia życia w tamtym czasie.
Młodość
Atmosfera domu w życiu człowieka jest ważna może nawet najważniejsza ,jednak sam dom jako budynek czy mieszkanie jako pomieszczenie ważne jest także . Mieszkając u Babci jak się to mówi kątem nie mieliśmy luksusu ,była wilgoć i resztami pamięci kojarzę sobie że także ciasnota jako małemu dziecku zbytnio to nie przeszkadzało jednak Rodzice pragnęli czegoś więcej , myślę że pragnęli samodzielności .
Mieszkanie w pierwszym jak się to dziś mówi socjalnym bloku w moim mieście było marzeniem wielu rodzin Determinacja naszych Rodziców sprawiła że marzenie stało się faktem.
Pamiętam przeprowadzkę radość Rodziców naszą radość , dwa pokoje kuchnia przedpokój łazienka a w niej węglowy piecyk do podgrzewania wody i kran w ścianie .
Szczęście mojej Matki było przeogromne .
Skończyło się wyciąganie wody z głębokiej studni noszenie jej wiadrami , ubikacja wbudowana w stodołę ,wynoszenie pomyj , ,to sprawiało że radość naszych Rodziców była niesamowita , co prawda był pewien mankament gdyż kaflowe piece zmuszały do codziennego noszenia węgla co było zadaniem Ojca –później naszym- jednak ciepło płynące z kaflaka przytulenie się do niego w mroźne dni sprawiało że czuliśmy się szczęśliwi .
Tradycja i codzienność
Jak wspomniałem święta u nas były „ świąteczne” Zawsze krępowało mnie odśpiewanie Kolendy w wigilijny wieczór co było stałym elementem świąt .
Nasi Rodzice nie byli ludźmi majętnymi Ojciec był robotnikiem budowlanym Matka była sprzątaczką w dawnym PZGSie zatem "nie przelewało się” jednak zapobiegliwość Rodziców sprawiała że uchodziliśmy za rodzinę średnio uposażoną mieliśmy lepiej od kolegów .Wszystkie słoiki i wecka zawsze na zimę były pełne Matka zaprawiała wszystko chyba tylko prócz kasztanów ,kiedy Ona miała na to czas?
Tradycją w moim domu było to że Ojciec ZAWSZE kładł na stów wypłatę i dołączał do niej księgowy pasek ,pamiętam że Matka wtedy oddawała Ojcu 100 złotych jako kieszonkowe .
Moim chłopięcym marzeniem był rower „Bobo” śnił mi się on po nocach –kolego mieszkający piętro niżej taki miał- ,po oddaniu przez Ojca wypłaty odliczyłem 360 złotych -bo tyle on kosztował – widziałem wtedy smutek na Ich twarzach że nie mogą spełnić mojego marzenia , nigdy takiego roweru nie miałem
Pamiętam święta, co prawda na gwiazdora byłyśmy już za dorośli jednak na prezenty jeszcze dzieci. Matka kochająca nas bardzo co było czuć nieomalże fizycznie wysupłała nieco grosza i kupiła nam jak się to wtedy mawiało wieczne ołówki z wymiennym rysikiem ,ołówki były niebieskie aby nikt nie był pokrzywdzony, chwaliłem się kolegom a oni mi zazdrościli , byłem wtedy dumny .
Przystań.
Mój rodzinny dom był swego rodzaju domem centralnym dla całej rodziny , nie był wtedy samochodów tak powszechnych jak dziś ,środkiem lokomocji był PKS i pociągi .
Każdy przyjazd krewnych, wujków z Torunia czy Babci z Ciocią z Bydgoszczy rozpoczynał się od wizyty w naszym domu , byliśmy najważniejsi , wyglądało to na swego rodzaju obowiązek rejestrowania się .
Święta jak już wspomniałem były u nas zawsze bardzo rodzinne , cieszył mnie najbardziej tłum gości ich opowieści ,ciekawostki , śmiech, to było to na co warto było czekać .
Epilog.
Starałem się opisać to co pamiętam to jak postrzegam to dziś . Moje wspomnienia są nie tylko wspomnieniami dobrymi są pewnego rodzaju doświadczeniem życia że może być dobrze.
Moja żona podobnie jak i ja nie pochodzi z rodziny majętnej i tak jak ja nosi w sobie tradycje rodzinne , zatem nie mieliśmy problemu z przekazaniem tych wzorców naszym dzieciom , powiem z dumą że udało się .
Moi rodzice zmarli dawno temu Matka w roku 77 ubw Ojciec dwa lata później, leżą obok siebie przykryci jedną dużą nagrobną płytą ,
Ich już nie ma pozostały wspomnienia ,ten dobry Duch ,radość z dzieciństwa i żal że to wszystko minęło. Oni sprawili że czuliśmy się dobrze byliśmy szczęśliwi , nauczyli nas żyć. Pochylam się w szacunkiem nad ich mogiłą
I to już koniec mojej dziecięcej biografii następny etap to lata buntu, szkoły, obowiązków ,czyli ani nic czegoś szczególnego ani nic co mogłoby kogokolwiek zaciekawić
Pięknie o tym śpiewa Mark Knopfler
They say were grown up, but weve been searching all this time, And all that wed been searching for, I guess by now you know, are we in trouble now
https://www.youtube.com/watch?v=h4_ElbfZVXc
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|